niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział LII [Rino]

Wrzuciłam rozdział. Nie jest idealny, nie jest cudownie poprawiony, ale nie mam serca, żeby Was dłużej przetrzymywać bez niczego. Mam nadzieję, że zdzierżycie go takim, jakim jest. Pragnę komentarzy i życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Wesołych Świąt.
Enjoy ^^

Rino obudził się z samego rana w poniedziałek, wypoczęty i uśmiechnięty. Spał całą noc w jednej pozycji, ale nie przeszkadzała mu ona w zupełności. Kiedy otworzył oczy i spojrzał na Hiszpana, uśmiechnął się jeszcze szerzej i wtulił mocniej w jego nagie ciało. Nie chciał go budzić, wszak Flavio mógł spać do woli, ale musiał mu powiedzieć, że idzie do szkoły i kiedy będzie. Trącił nosem jego policzek i cmoknął w usta, chcąc jak najdelikatniej wyrwać mężczyznę ze snu. Pogłaskał go też po plecach delikatnie, po czym nawet podrapał, złośliwie zjeżdżając paznokciami na pośladek. Nie był podniecony, ani nawet rozbudzony, jak to bywało u nastolatków o poranku. Nie mógł sobie jednak odmówić podziwiania ciała Hiszpana dotykiem.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział LI

Jak widzicie rozdział jest nieco później, a to dlatego, że nie mam pojęcia, co większość z Was sądzi o kilku wcześniejszych. Brakuje mi Waszych komentarzy, tak więc nie mam pojęcia, kiedy pojawi się nowa notka. Zapraszam do komentowania.
Enjoy ^^

— Jesteś chwilami gorszy ode mnie. — Dorian uśmiechnął się do Rage'a dość promiennie, po czym, wymijając go w drodze do drzwi, podarował mu całkiem siarczystego klapsa. — Jeśli to nie dostawcy pizzy, to nie otwieram! — zawołał z rozbawieniem. Wiedział doskonale, kto to. Znał sposób pukania do drzwi Michaela. Jednak nie przeszkadzało to w podrażnieniu się z gośćmi. Uchylił drzwi, uśmiechnął się do chłopców, lecz zamiast ich wpuścić odwrócił się do pisarza i krzyknął:
— Kochanie! Rozbierać się! To tylko dozorca z ostrzeżeniem przed grasującymi szczurami! Możemy kontynuować!

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział L

To już pięćdziesiąty rozdział! Mam nadzieję, że okazji tak okrągłej, ładnej, ponętnej sumy pokusicie się o komentarze, bo ostatnio jest ich niewiele. Chcemy znać Waszą opinię, ponieważ rozdział jest nietypowy. Dlaczego? Zapraszamy do czytania i komentowania.
Enjoy ^^

Wieczór spędzony z Jamesem był bardzo miły. Michaś pozwolił chłopakowi poczuć się wyjątkowo. Pozwolił mu na rozkoszny krzyk spełnienia, po którym nastąpiły kojące nerwy i serca chwile czułości. Długo leżeli w milczeniu i patrzyli na siebie z widocznym uwielbieniem. Długo rozmawiali o pierdołach, o rzeczach które tak naprawdę nie miały większego znaczenia, ale stanowiły o tym jakimi są ludźmi. Michaś opowiadał o swoim zamiłowaniu do tańca. Mówił o tym, jak zawsze czuł ze muzyka stanowi sens jego istnienia. Mówił o swoim dzieciństwie wśród dorosłych. O tym jak rodzice zawsze się nad nim wytrząsali, ale pojawił się Dorian i był tam gdzie Michael, a to spowodowało, że rodzice zaczęli patrzeć na niego inaczej i zaufali. Zyskał swobodę, która się nazywała Dorian. Misiek opowiedział Jamesowi o kilku ich wspólnych wypadach nad jeziora. Wspomniał o wyjściach na miasto, o dyskotekach, o wspólnych nocach, które mijały na oglądaniu filmów, albo gadaniu do świtu. Pozwolił, by James zrozumiał, że Dorian jest w życiu chłopaka kimś, do kogo zawsze może zadzwonić lub przyjść i kto, nie mówiąc ani słowa, potrafi powiedzieć wszystko. Tak, pokazał w opowieściach, jak wiele dla niego znaczy przyjaciel, ale i uświadomił fotografowi, że to przyjaciel. Nie chłopak, nie kochanek, nie niespełniona miłość tylko przyjaciel. Chciał, aby James zrozumiał obecność Doriana w życiu tancerza i nigdy nie miał wątpliwości co do tego, że chłopak nie stanie pomiędzy nimi. A to, że Michaś nie wiedział o treści rozmowy Jamesa z Dorianem, to już zupełnie inna sprawa.

wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział XLIX [Rocco]

Chace nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Pamiętał tylko, że spoglądał bezustannie na wyświetlacz telefonu i usiłował sobie wyobrazić, jak Rocco robi kolejne śmieszne miny. Obudziło go dość mocne tyrpanie w ramię i zapach świeżej kawy, która miała ułagodzić jego odruch niechęci do wstawania. Zaraz po ogarnięciu się miał pojechać z ojcem do miliona urzędów i pozałatwiać miliony spraw. Już chyba wolał siedzieć nad liczbami, niż użerać się z oficjalnymi urzędnikami. Po wstaniu zrobił wszystko zadziwiająco szybko. Wypił kawę, odświeżył się, przywitał nawet z pracownikami sprzątającymi klub w tygodniu, kiedy był otwierany na krótko i tylko ze względu na bar. Pojechał z ojcem we wszystkie miejsca.

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział XLVIII [Rino]

Kolejny raz dziękuję naszej Becie za poprawienie rozdziału i za wszelkie, pominięte nie doskonałości, których również ja nie wyłapałam, przepraszam. Zapraszamy do komentowania, bo mało Was ostatnio tutaj i martwimy się.
Enjoy ^^

Rino nie odpowiedział na pytanie, mając na uwadze to, że mogła to być właśnie tylko kolejna próba droczenia się. Przymknął powieki i odetchnął głęboko. Starał się, by jego ciało nie okazywało reakcji na te, niby przypadkowe, pieszczoty Hiszpana, naprawdę się starał.
— Jeżeli to tylko prowokacja i głupia zabawa to odpuść… — wyszeptał, nie otwierając oczu. Zacisnął dłonie w pięści i spiął się w sobie, by Flavio nie poczuł, że zaczyna drżeć i mimowolnie reagować na jego dotyk. Nadal nie chciał mu dawać satysfakcji, ponieważ bał się tego, iż mężczyzna kieruje się wyłącznie swoimi własnymi, okrutnymi zachciankami. Po dłuższej chwili, kiedy dłonie na jego ciele niebezpiecznie dotarły do czułej granicy, odwrócił głowę i spojrzał na Hiszpana z zawziętością i półuśmiechem.

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział XLVII [Rino]

Flavio nie widział potrzeby, by komentować zachowanie, bądź słowa chłopaka. Na jego propozycje powrotu do mieszkania skinął jedynie głową i, zabierając część zakupów, bo nie był tak zupełnie bezdusznym, jak go widzieli inni, ruszył za nim do domu. W środku dorzucił swoje torby do tych, które chłopak położył na łóżku i wyszedł z sypialni, zostawiając go z własnymi myślami. Nasłuchał się wystarczająco, by wiedzieć, że chłopak może potrzebować chwili dla siebie. W przedpokoju zrzucił z nóg buty i udał się do kuchni. Kawa! To był bardzo dobry powód do tego, by nastawić wodę i poszperać nieco po szafkach. Podczas, gdy woda się gotowała, wyszperał kubek i kawę, a także wyjął z lodówki mleko. Oparł się tyłkiem o szafkę i wpatrzył się w czajnik. Że też woda zawsze gotuje się tak wolno, kiedy jest potrzebna już.

środa, 7 listopada 2012

Rozdział XLVI [Rino]

Z gorącymi podziękowaniami dla Bety, która podjęła się pracy nad rozdziałem. Wiem, jak jest ciężko odlogować grę, więc bądźcie wyrozumiali jeżeli przeoczyła, lub ja przeoczyłam jakieś minimalne niedociągnięcia.
Enjoy ^^

– Nie ma niepotrzebnych pytań, Rino. – Flavio uśmiechnął się zniewalająco seksownie.
Zsunął dłonie ponownie na pośladki chłopaka, uścisnął je i unosząc Rino nieco w górę, wpił się w jego usta gwałtownie i brutalnie. Nie miał zamiaru odpuścić sobie tej przyjemności. Zawładnął ciałem chłopaka, zabierając mu władzę w ustach i zmuszając jego język do miłosnych zapasów.
Kradnąc każdą chwilę, jaką udało mu się złapać podczas tego jednego pocałunku, zapisywał je głęboko w swej podświadomości. Zaciśnięte na pośladkach chłopaka dłonie przyciskały ich biodra do siebie, nie pozwalając na choćby najmniejszą próbę ucieczki, czy zwykłego zawahania się ze strony młodego.
Flavio brał to na co miał ochotę i sycił się swoją przewagą, niczym najcudowniejszym trunkiem świata.

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział XLV [Rocco]

Rocco zakradł się do domu, wchodząc do swojego pokoju po drzewie i zaraz położył się spać. Nie chciał myśleć o tym co się wydarzyło. Nie dlatego, że przerażała go wizja zdarzeń, ale dlatego, że czuł się cholernie głupio, gdy uświadamiał sobie, jak bardzo niesprawiedliwie oceniał Chace'a. Mężczyzna okazał się przyjaznym i miłym człowiekiem, a on, na dobry początek, podejrzewał go o zapędy rodem z horroru.
Długo kręcił się na łóżku i walczył o sen. Długo myślał nad wszystkim i nie potrafił zrozumieć swojej głupoty. Obiecał sobie solennie, że już nigdy nie dopuści do takiej sytuacji. Zasnął dopiero około piątej, wiec kolejnego dnia spal aż do obiadu. Mama zaglądała do niego co jakiś czas i zanim zobaczyła jego otwarte oczy, zdążyła już zacząć się martwic, że syn jej się rozchorował. Była niedziela, więc nie kazała mu na siłę wstawać.
– Zejdziesz na obiad? – zapytała z wyraźną troską w glosie, gdy Rocco powitał ją nieśmiałym uśmiechem i cichym 'Cześć, mamo'
– Tak, tylko się wykapie, dobrze? – Wyszedł spod kołdry, a mama zniknęła na dole. Chłopak wziął długą, gorącą kąpiel i długo też stał przed lustrem, wpatrując się w swoje odbicie. Co zrobił po wyjściu z łazienki? Wyszperał z kieszeni spodni fałszywy dowód, połamał go i wyrzucił do kosza.

wtorek, 30 października 2012

Rozdział XLIV [James]

Mam szczerą nadzieję, że nie zabijecie mnie z miejsca za to, jak rozdział jest poprawiony. Jakoś z trudem przychodzi mi poprawianie tej pary, nie wiem dlaczego. Liczę na jakieś owocne komentarze.
Enjoy ^^

James obudził się z samego rana, jak tylko na dworze zrobiło się jasno. Uwielbiał sobie poleniuchować, jednakże położyli się spać naprawdę wcześnie i nie był w stanie zmusić się do dalszego snu.
Ostrożnie, by nie budzić Michasia, wysunął się z łóżka. Nachylił się jeszcze, by ucałować swojego ślicznego chłopaka w czoło i przykrył go kołdrą, by nie zmarzł, kiedy jego nie będzie obok.
Pierwsze kroki skierował do łazienki, ale kiedy zobaczył w niej pobojowisko, zatrzymał się i zastanowił dogłębnie, czy chce mu się to wszystko sprzątać nim wejdzie się wykąpać.
Wymamrotał coś pod nosem o wielkiej odpowiedzialności czynów i chcąc nie chcąc, zabrał się jednak za ogarnianie łazienki. Wyciągnął pranie i wsadził kolejne – trzecie z sześciu, bo tyle miał posortowanych stert prania. Zabrał się po tym za szorowanie wanny, dzięki czemu już w ogóle ode chciało mu się kąpać. Jeszcze nie śmierdział, więc ruszył do kuchni po kawę.

niedziela, 28 października 2012

Rozdział XLIII [Rino]


Rino pozwolił Hiszpanowi iść przodem.
Zamknął drzwi mieszkania na wszystkie zamki i przez całą drogę na zewnątrz milczał, jak zaklęty, pozwalając mężczyźnie kontemplować niedogodność z powodu nieperfekcjonalnego uczesania.
– Wiesz, w zasadzie nie powiedziałem, że nie mam grzebienia czy szczotki. Nie zapytałeś, więc nie powiedziałem, że obie te rzeczy leżą grzecznie w łazience na półce – zamruczał, uśmiechając się pod nosem. Złapał Flavio pod ramię i ruszył z nim w stronę centrum, do którego nie było daleko.
Na dworze szalał jednak bardzo złośliwy i dość porywisty wiatr, zwiastujący burzę. Włosy Hiszpana po kilku minutach wyglądały tak samo, jak przed prowizorycznym uczesaniem.

piątek, 26 października 2012

Rozdział XLII [Rage]

Wyjątkowo rozdział będzie dzisiaj wcześniej. Jest poprawiony, w miarę moich możliwości, ale nie spodziewajcie się cudów. Mam nadzieję, że będzie Wam się lepiej czytać i że pokusicie się o jakieś składne komentarze, których mi ostatnimi czasy brakuje.
Enjoy ^^

Zanim Rage wrócił z łazienki, obiad był ustawiony na stole, na papierowych, co prawda, ale serwetkach, świece, które wcześniej Dorian ustawił na szafce nadal się tam paliły za to na blacie stołu porozstawiane były małe podgrzewacze. Poza talerzami z makaronem stały też dwa kieliszki, napełnione czerwonym płynem, którym niestety nie było wino. Na jednym z krzeseł leżał cienki dres, gdyż pidżamy, jako takiej Dorian nie posiadał.
Malarza nie było w kuchni. Nie było go ani widać, ani słychać. Atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się nieco ciężka przez mieszające się aromaty ciepłego posiłku, świec i czegoś, co pachniało jak... Woda kolońska lub perfumy Doriana. Dokładnie te same, którymi pachniał podczas pierwszej wizyty Rage'a w jego domu.
– No naprawdę uroczo, ale moja randka gdzieś uciekła… – Rage wyszeptał pod nosem, uśmiechając się, jak tylko dotarł do kuchni i zobaczył ten jakże romantyczny nastrój.

środa, 24 października 2012

Rozdział XLI [Rage]

[Znosił bardzo dzielnie prowokacje Rage'a, choć jego ciało reagowało na nie dość jednoznacznie. Kiedy chłopak usiadł grzecznie by zająć się śniadaniem, ułożył się na boku, wspierając głowę na dłoni i przyglądał mu się podczas jedzenia.] Nie, nie będziesz miał oddzielnej sypialni choć łóżko stoi w tym pokoju. Nie mam zamiaru pozwolić ci byś spędzał noce z daleka ode mnie. Ale powinieneś mieć miejsce gdzie będziesz mógł poukładać sobie swoją cześć prywatności. Mogę nawet wstawić zamek w drzwi, jeśli zechcesz. [Sprytnie ominął temat chęci chłopaka do kosztowania jego męskości. Nie chciał się nakręcić choć samo wyobrażenie działało wystarczająco mocno na jego wyposzczone ciało. Musiał się trzymać dzielnie i wiedział, że potrafi tego dokonać. Mało tego! W jego głowie zrodził się plan jaki miał zamiar zrealizować, kiedy tylko nadarzy się odpowiednia okazja.] Kiedy masz urodziny, Rage? [Banalne pytanie? Owszem. Powinien już dawno znać na nie odpowiedz biorąc pod uwagę ile razy wznosił się na szczyty rozkoszy z tym chłopakiem. Tyle tylko, że jakoś nie było okazji zapytać.]

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział XL [Rage]

[Flavio pojechał ku uciesze Rage'a i właściwie dość dużej obojętności Doriana. Nie przeszkadzał mu były facet. Znał go na tyle dobrze, że wiedział, jak ma do niego podejść i czym się przejmować, a czym nie. Potrafił z nim postępować, nauczył się tego doskonale. Ale teraz, kiedy miał zamiar budować coś z Ragem wolał się uczyć postępowania właśnie z nim. Dużo już się nauczył od chwili kiedy się poznali, ale wiedział, że jeszcze bardzo dużo nauki jest przed nim. Zamknąwszy drzwi za Hiszpanem zgasił w przedpokoju światło i wrócił do salonu.] Szlag! Ten Królewicz zostawił bagaż, tak szybko się go pozbyłeś. [Zwrócił się do aktora, wskazując na torbę Flavio pozostawiona przez niego przy kanapie.] Biedactwo będzie się musiał zadowolić tym co dostanie od tego chłopaka, który u ciebie mieszka. W ogóle co to za typ? Jeden z was, z klubu? [Rozsiadł się wygodnie na kanapie, ciągnąc na nią też Rage'a i przytulając go do siebie. Objął go tak by mieć możliwość sprawdzenia czy nie ma zbyt wysokiej gorączki.] I nie myśl sobie, że będziesz tu tak siedział. Wyspowiadasz się i wracasz do łóżka. [Cmoknął go głośno w skroń i przycisnął do swego boku bardzo stanowczo.]

sobota, 20 października 2012

Rozdział XXXIX [James]

Nie przejmuj się niczym, nic się nie stanie. Ani pralce, ani aparatowi. Najważniejsze byśmy się nie pochorowali. [Mówiąc to, również wszedł pod kołdrę i przylgnął do swojego chłopaka zaborczo, ocierając się o niego męskością wymownie. Nie, nadal nie oczekiwał pomocy. Ruchy były raczej bardziej kuszące i prowokujące, niż proszące. Opatulił ich oboje szczelnie kołdrą i spojrzał na twarz Michasia z szerokim uśmiechem, cmokając go przy okazji w ugryzioną szyję, na której pozostał niewielki ślad.] Jak tak dalej pójdzie, to cię pokaleczę niechcący, a Dorian mnie zabije. [Zachichotał i ukrył się pod kołdrą, przylegając do piersi chłopaka, którą podrapał po całej długości, aż do podbrzusza. Tyle planowali zrobić i ta myśl wtłaczała się do jego głowy boleśnie, jednak nie miał na nic tak wielkiej ochoty, jak na bliskie obcowanie z tancerzem. Mógłby nic nie robić, tylko leżeć i upajać się jego zapachem, ale być przy nim. Było mu tak dobrze, kiedy czuł na sobie jego dotyk i słuchał bicia tego małego, wypełnionego radością serduszka.]

czwartek, 18 października 2012

Rozdział XXXVIII [Rocco]


[Do pełnego roześmianych i rozbawionych ludzi klubu, weszła czwórka, zdawałoby się przyjaciół. Rudowłosy chłopak, obejmujący blondyna, czarnowłosa dziewczyna i nieco zdezorientowany i rozglądający się dookoła, drobny chłopak o śnieżnym kolorze włosów i niezwykle brązowych oczach. Prześlizgiwał się spojrzeniem po wnętrzu klubu, oglądał każdego napotkanego człowieka, a na widok kelnerów, aż zazgrzytał zębami. Powiedzieli mu, że idą do klubu i że będzie ciekawie, ale… Zerknął na rudowłosego chłopaka i przełknął ślinę ze złości. Przyszedł tu głównie dla niego, ale on najwyraźniej był bardziej zajęty Konradem. Ech, co za życie.]

wtorek, 16 października 2012

Rozdział XXXVII [Rino]

Hm. Taka mała dygresja do czytelników. Rozdziały w działach są poukładane odpowiednio. Jak wchodzicie np na pierwszy rozdział Jamesa i Michasia, to jest on pierwszy. To, że pisze, że czwarty oznacza, że owszem jest czwarty, ale w kolejności względem całego opowiadania. Polecam czytać wszystko po kolei, jak w archiwum ^^

Oh. [Z ust wyrwało mu się niekontrolowane, ale podszyte ironią westchnienie. Nim Flavio wyszedł z łazienki, zdążył już wziąć kubek w dłonie i ogrzać nim ręce – nieco posiniaczone ręce. Tak, zdecydowanie teraz czuł się, jak kolorowa mozaika na podłodze jakiegoś starego kościoła.] Nie myję zębów przed kawą. Myję po kawie i po śniadaniu. [Powiedział powoli, przyglądając się Hiszpanowi uważnie. Nie z podziwem, nie. Musiał jednak przyznać, że mężczyzna ładnie prezentował się tak na szybko ogarnięty.] Siadaj, wypij kawę, obudź się do końca, a potem pojedziemy na miasto, tam zjemy śniadanie, bo nie ma chleba świeżego w domu i pomożesz mi w zakupie ubrań, co? [Dodał jeszcze i poklepał miejsce obok siebie zapraszająco, po czym upił łyk kawy. Robił dobrą kawę, jedną z lepszych jakie pijał, chociaż nie równała się ona takiej świeżo mielonej i to w dodatku z ekspresu.]

niedziela, 14 października 2012

Rozdział XXXVI [James]

Nie lubię sprzątać, ale skoro się oferujesz, to nie musisz kończyć tylko na talerzach i garnkach. [Powiedział powoli do Michaela, któremu pozwolił się wyswobodzić ze swoich objęć. Uśmiechnął się dość wymownie, wystawiając mu przy okazji język, po czym odwrócił się, by pójść po rzeczy Chace’a i wygrzebać z torby wszelakie ubrania do prania.] Jedzenie możesz przełożyć do pojemników, powinny gdzieś tam być w szafkach. [Poinstruował go jeszcze, mówiąc dość głośno, by chłopak go usłyszał. Sam zaś udał się z całym dobytkiem brata do łazienki. Zostawił na wszelki wypadek otwarte drzwi, by w razie czego móc słyszeć Michasia, Nie była to nowość, że Chace wpadał, prosił o pranie, a później, jak tylko je zabrał, to znów znikał i przepadał, jak kamień w wodę. Za każdym razem również przywoził inne rzeczy i James zastanawiał się, co starszy Collins robi z wcześniejszymi. Mimo wszystko o pranie prosił, więc musiał pozostałe rzeczy gdzieś chomikować. Powyciągał wszystko z podróżnej torby i przysiadając na schodku wanny, zaczął segregować ubrania. Znalazł jeszcze w torbie kilka rzeczy, które tam zostawił. Płyty, czasopisma, paczki po gumach – oczywiście do żucia, bowiem Chace nie uznawał jakiegokolwiek seksu przed ślubem… Od jakiegoś czasu.]

piątek, 12 października 2012

Rozdział XXXV [James]


[Michaś zaczynał poddawać się chwili, cudowniej chwili. Zaczynał zamykać umysł na to, co działo się wokoło i oddawać się jedynie przyjemności z kontaktu z ustami Jamesa, gdy do jego uszu dotarł ten niepokojący dźwięk. Panika, to było zbyt delikatne określenie stanu, jaki go ogarnął. Serce stanęło mu w miejscu, a krew błyskawicznie zamieniła się w lodowate strugi ochładzające jego ciało. Oderwał się od ust chłopaka z oczami pełnymi przerażenia i wbił w niego wyczekujące spojrzenie. Przecież to mógł być ojciec Jamesa. Przecież to mógł być dyrektor jego szkoły. Myśli chłopaka pogalopowali po jego umyśle niczym mustangi szalejące z wiatrem na prerii, a całym ciałem wstrząsnęły drgawki. Trwał tak przez chwilę, pozwalając, by ta okropna myśl, o spotkaniu się oko w oko z dyrektorem w tak niedwuznacznej sytuacji z jego synem, docierała do niego coraz mocniej. Nagle poderwał się z łóżka i w jednej chwili stał już obok, z wciągniętymi na tyłek bokserkami i koszulką, w którą z nerwów zaplątał się i za nic nie mógł jej na siebie wciągnąć.]

środa, 10 października 2012

Rozdział XXXIV [Rino]


Zanim zabierzecie się do czytanie tego rozdziału, chciałam Was poinformować, że wraz z Madzią postanowiłyśmy zwolnić nieco tempo publikacji. Kolejny rozdział ukaże się więc dopiero po jutrze. Dla fanek Michasia mam wspaniałą wiadomość, ponieważ kolejny rozdział będzie właśnie poświęcony jemu i Jamesowi.
Enjoy ^^

[Jęknąłby, ale nie mógł. Westchnąłby, ale to też zostało mu odebrane. Dłoń samoistnie przesunęła się na biodro Hiszpana, a palce zacisnęły na nim, przyciągając ciało mężczyzny do ciała chłopaka. To zdecydowanie nie był dobry pomysł, by tak zamykać usta Rino, ponieważ chłopak poczuł bardzo znajomy i przyjemny dreszcz, który zsunął się po jego kręgosłupie, aż do samych lędźwi. Przylgnął do Flavio mocno i intensywnie, pocierając nogą jego krocze i oddał się pocałunkowi bez sprzeciwu, po chwili odprężając się całkiem i pozwalając na to, by zaborczy język mężczyzny dokładnie spenetrował jego usta. Nie w głowie mu było uciekanie i czucie bólu, kiedy tak mocno się do niego przytulał. Powiódł dłonią na jego plecy i przesunął po nich palcami mocno, wbijając przy okazji delikatnie paznokcie. Jeszcze panował nad zdrowym rozsądkiem i wiedział, że pokaleczenie tej idealne, gładkiej skóry mogło się skończyć źle.]

wtorek, 9 października 2012

Rozdział XXXIII [Rino]


Ale... [Owszem miał chęć odpowiedzieć, że jedzenie widelcem nie jest niczym uwłaczającym godności chłopaka, ale powstrzymał się widząc jak ten zabiera się jednak do jedzenia naleśników przy pomocy sztućca. Uśmiechnął się, co chyba powinno być dla Rino swego rodzaju nagrodą za poprawne zachowanie choć Flavio sam nie wiedział dlaczego i po co ten uśmiech. Dość sprawnie i szybko posmarował sobie porcje placów, pozwijał je i ułożywszy na talerzu postanowił dotrzymać towarzystwa chłopakowi opierając się wygodniej o kanapę i jedząc z trzymanego w ręce talerza. Nie był to wybitnie dystyngowany sposób jedzenia, ale do tego Flavio przywykł już jakiś czas temu. Naleśniki były zaskakująco dobre. Mężczyzna zjadł cała porcję, jaką sobie przygotował ze smakiem.] Dziękuje. Było wyjątkowo smaczne. [Ponownie uraczył chłopaka uśmiechem, kiedy odstawił pusty talerz na ławę i odwrócił się w stronę Rino.] Zdaje się, że mogłem właśnie poznać twój kolejny talent. I przyznaj... [Skrzywił się widząc, że chłopak ma kącik ust umazany czekoladą. Wyjął z kieszeni chusteczkę i wytarł te słodycz szpecącą twarz młodego.] Że widelec nie gryzie, a jedzenie nim nie jest niczym złym.

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział XXXII [Rino]


[Rino obudził się nim jeszcze Hiszpan otworzył oczy. Czekał cierpliwie, aż mężczyzna się obudzi. Czekał też, kiedy wyjdzie i zostawi go samego. Nie miał ochoty z nim rozmawiać. Cała przespana wyjątkowo spokojnie noc zmęczyła go bardziej niż byłaby przepełniona wyuzdanym seksem. Chłopak przeraził się, kiedy Flavio opuścił łóżko. Poczuł się opuszczony? Tak, dokładnie. Ciepło drugiego ciała zniknęło, jak zawsze, kiedy wychodził od niego jakiś klient. Tyle, że teraz strata tego ciepła i tego gościa spowodowała, że Rino poczuł coś na kształt żalu. Zebrał pieniądze z szafki, gwizdając na ich ilość. Ubrał się, ogarnął pokój, który i tak miał być posprzątany, po czym udał się do człowieka, który jako jedyny chyba okazywał mu prawdziwą sympatię. Spotkał się z Ianem, by powierzyć mu zapłatę. Ochroniarz był jego stróżem i zbierał każdy grosz, jak najlepszy z najlepszych, bezpiecznych banków. Chłopak ufał mu bezgranicznie, chociaż nie spotykali się często i nie byli tak mocno zżyci.] Wiesz, że spokojnie mógłbyś sobie kupić mieszkanie? Rino, dlaczego tu jeszcze siedzisz? Masz dość pieniędzy, by zacząć normalnie żyć. [Powiedział, kiedy siedli z chłopakiem do śniadania. Zarówno Rino, jak i Ian spędzali weekendy w klubie. Razem jedli śniadania, czasami jak sprzyjał los, to i kolację. Ochroniarz zmierzył młodego wzrokiem z nieskrywanym żalem. Chciał dla niego, jak najlepiej, ale jednocześnie nie w jego interesie było, by wtrącać się w cudze życie.]

niedziela, 7 października 2012

Rozdział XXXI [Rage]


Dorian, muszę zadzwonić. [Rage stanął w drzwiach salonu, jak tylko wziął odprężający prysznic. Przepasał się dwoma ręcznikami, czy raczej przepasał się jednym, a drugim wycierał mokre włosy. Nie poszedł się ubrać, ponieważ pod prysznicem miał okazję do przemyślenia pewnych kwestii i do uspokojenia nerwów, nadszarpniętych przez Hiszpana. Po wyjściu z łazienki jedyne o czym myślał, to usprawiedliwienie się panu Collinsowi i poinformowanie go o tym, że już nie będzie więcej u niego pracować. Uświadomił sobie to z żalem, w końcu mężczyzna wiele dla niego zrobił i wiele mu poświęcił. Rage spojrzał na mężczyzn, zapewne wesoło rozmawiających, ale spojrzenie zawiesił po chwili tylko na malarzu.] Muszę zadzwonić do klubu. [Dodał jeszcze wyjaśniająco  Teraz już nie przejmował się tym, gdzie pracuje, a nawet gdyby, to przecież był tylko kelnerem i na dłuższą metę nie miał się czego wstydzić. Uśmiechnął się do swojego chłopaka prosząco i jednocześnie przepraszająco. Wiedział, że Dorian nie był chętny do wspominania o miejscu, z którego go wyciągnął.]

sobota, 6 października 2012

Rozdział XXX [Rage]


Wierzę ci Dorian. Naprawdę ci wierzę, ale to jest silniejsze ode mnie. Widzisz… Nauczyłem się wyrażać wszelkie emocje w cielesny sposób, wyładowywać się tym. Nie mam w sobie jednak tyle siły, by nagle zacząć się uśmiechać z najprostszych rzeczy, bo mam wrażenie, że wszystko się za chwilę rozpadnie. Wiem, jaki byłem, a jaki się stałem. To, że ci powiedziałem nie sprawi nagle, że stanę się tak otwartym człowiekiem, jakim byłem kiedyś. [Powiedział cicho, ze spokojem w głosie. Najgorsze miał za sobą, ale nie czuł się do końca pewien tego, co powiedział. Czuł sam, że jeszcze wiele musi Dorianowi powiedzieć.] I owszem. Jestem cholernym romantykiem. Może mnie ponosi pożądanie, może lubię czuć wszystko maksymalnie i do bólu, ale nie zdziw się jeżeli… Jeżeli kiedyś podczas takiego czegoś, albo przed, zacznę płakać. Nie znasz mnie od takiej strony, ale Dorian… Ja nadal jestem chory. Nadal i wciąż mam zachwiania nastrojów i nadal gdzieś w środku nie potrafię dojść do siebie. [Dokończył, przytulając się jeszcze mocniej do ciepłego ciała malarza. Pomimo tego, że w domu było ciepło, że leżał pod kołdrą na gorącym mężczyźnie, zrobiło mu się zimno, aż się zatrząsnął. Docierała do niego świadomość tego, co przed całą ckliwą rozmową powiedział do niego Dorian. Że nie będzie umiał być delikatny, że nie będzie mógł się powstrzymać. A Rage w głębi duszy chciał się z nim kochać. Nie uprawiać seks, jak dziki królik, ale kochać. Tak naprawdę i delikatnie… Kiedyś.]

piątek, 5 października 2012

Rozdział XXIX [Rino]


Bardzo zabawne… Proszę pana. [Wywrócił oczyma, tak naprawdę nie widząc w tym nic zabawnego. Owszem, Rino był nastolatkiem rozchwianym emocjonalnie, ale sam nie odczuwał tego dotkliwie. Kiedy chciał się śmiać, to się śmiał. Kiedy miał ochotę na kogoś zawarczeć, to po prostu to robił – bez żadnego zastanowienia, czy cienia empatii i współczucia. Kiedy czuł się smutny, to po prostu był smutny, chociaż rzadko dochodziło do takich momentów. Przede wszystkim jednak, gdy chciał zachować powagę to ją zachowywał – musiał tylko mocno chcieć. Przychylił się do pleców Hiszpana i pogłaskał je ciepłymi dłońmi. Ucałował jego kark, przywracając na usta czarujący i niewinny uśmiech, po czym osunął się po jego udach na sam koniec łóżka, ściągając z mężczyzny ostatnią część garderoby. Obejrzał się przelotnie za siebie, czego Flavio nie mógł widzieć i z premedytacją rzucił spodenki na klosz jednej z lamp.] No to zaczynamy zabawę… [Wyszeptał, oblizując usta. Wyciągnął buteleczkę zza spodni i wycisnął odrobinę jej zawartości wprost na plecy Hiszpana. Wiedział, że się tak nie robi, że rozgrzewa się balsam w dłoniach najpierw. Jednakże, jak bardzo gość potrafił być perfidny, tak bardzo Rino potrafił się odpłacić. Czy klientowi, czy komuś innemu – dla zasady.]

czwartek, 4 października 2012

Rozdział XXVIII [Rino]


[Brązowe, dokładnie ułożone włosy, migdałowe oczy, śniada cera, zniewalająco piękny uśmiech i uroda, jak z okładki żurnala. Do tego biały, przylegający ściśle do ciała i uwydatniający każdy wyćwiczony mięsień podkoszulek, biała marynarka i eleganckie białe spodnie. Nie było po prostu osoby, która nie zauważyłaby mężczyzny wchodzącego do klubu Mirage. Jego pogodne, choć nieco wyniosłe spojrzenie omiotło wnętrze lokalu zatrzymując się raz za razem na jakimś smakowitym kąsku w męskiej skórze. Flavio wiedział, że zniewala urodą. Wiedział, że jego hiszpański pazur działa na ludzi, jak magnes i potrafił to doskonale wykorzystać, kiedy zaszła taka potrzeba. Podszedł do lady barowej i zamówił sobie kolorowego drinka. Odebrawszy zamówienie odwrócił się w stronę parkietu i przyglądał tańczącym. Mógł dziś spokojnie dojechać na miejsce, lecz przeglądając atrakcje okolicy zauważył nowy klub i nie byłby sobą, gdyby nie sprawdził, jak ten przybytek prezentuje się od wewnątrz i czy faktycznie zasługuje na tak pozytywne opinie, jakie posiadał na internetowym forum gejowskim. Sączył swój trunek powoli. Nie spieszył się wszak nigdzie. Może nawet zostanie tu na noc, jeśli tylko znajdzie się pokój i jeśli nie będzie on bardzo uwłaczający pod względem jego wymagań.]

środa, 3 października 2012

Rozdział XXVII [James]


[Gdyby odczuwanie przyjemności było karalne, Michael musiałby za tych kilka chwil spędzić wieki w celi. Było mu tak cholernie dobrze i czuł się tak bardzo pożądany. Zdawał sobie sprawę z tego, że za chwile straci kontrole. Wiedział, że przy fotografie może sobie pozwolić na całkowity luz i poddanie się czystej przyjemności z poczynań chłopaka. Usta, które tak szczelnie otulały jego szalejącą od doznań męskość, były gorące i zachłanne. Jego ciało reagowało na każdy, nawet najmniejszy ruch warg Jamesa i każde, najdelikatniejsze muśniecie jego języka. Drżał. Całym sobą pragnął, by James odczuwał wszystko wraz z nim, ale powalony niespodziewaną śmiałością partnera i zniewolony przez rozkosz, która rozchodziła się falami po jego ciele, nie był w stanie nic zrobić. Nie panował nad swym ciałem. Od chwili, gdy usta Jamesa posiadły we władanie jego członka, Michael nie kierował ciałem, bo ono nastawione jedynie na bolesne, acz niesamowicie przyjemne oczekiwanie spełnienia, żyło własnym pięknym życiem.]

wtorek, 2 października 2012

Rozdział XXVI [James]


Oczywiście z dedykacją dla wiernych fanek Michasia <3

[Siedząc na kolanach Jamesa, Michaś raz za razem zerkał w ekran. Nie był wyjątkowo wścibskim facetem, ale zwyczajnie siedząc tak blisko monitora, chcąc nie chcąc, zerka się nań z ciekawości. Przeleciał spojrzeniem kilka tytułów wiadomości. Uśmiechnął się nawet kilka razy i zerknął na chłopaka nieco zaskoczony, gdy usłyszał czym zajmuje się jego ojciec - dyrektor uczelni, na którą obaj chodzili. Perspektywa odwiedzenie wraz z fotografem miejsca pracy jego taty, jakoś sama pojawiła się w umyśle Michasia i rozbawiła go nieco.] James, klub jak klub. Co to mało takich wszędzie? [Wzruszył lekceważąco ramionami i cmoknął chłopaka w policzek, by dodać mu otuchy. Widać było, że wiadomość ta nie zmienia ani trochę podejścia Michasia do Jamesa. Dlaczego miałoby tak być? Młody miał zamiar zsunąć się z wygodnych kolan, gdy chłopak włączył filmik. Ciekawość nie pozwoliła mu na ucieczkę od komputera. Przyglądał się filmowi z lekkim zdziwieniem. Czyżby James oglądał takie rzeczy? Poza tym mail, zawierający film miał całkiem ciekawy tytuł : "Nowa atrakcja klubu ...."] Czy to jest z klubu twojego oj... [Nie dokończył. To, że w filmie dwóch mężczyzn zaznawało rozkoszy na parkingu nie było dla Michasia tak szokujące, jak to, kim okazali się być owi panowie, gdy tylko filmujący zrobił zbliżenie na jedną, a potem na drugą z twarzy nakręcanych osób.] Matko kochana... [Jęk, jaki wyrwał się z ust Michasia doskonale pasował do jego coraz większych oczu. Nie potrafił oderwać spojrzenia od ekranu.] James, błagam... Powiedz, że ja źle widzę. Powiedz, że to nie jest.... Bożeee....

poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział XXV [Rage]


Dorian, proszę cię… Nie mów do mnie takim tonem. Jeszcze do mnie docierają twoje słowa. [Uśmiechnął się blado i podciągnął się na łóżku. Nie pozwolił sobie na odpłynięcie w niebyt, bo wiedział, że Dorian przyjdzie z lekarstwami i piciem. Zachował więc odrobinę silnej woli i podźwignął się do pozycji siedzącej. Poprawił sobie nawet poduszkę pod głową i wyciągnął dłonie po kubek z niezidentyfikowaną mieszanką leczniczą, którą pierwszy raz na oczy widział, czy raczej wąchał, bo nie widział opakowania.] Nie lubię chorować, a zdarza mi się to dość często niestety. [Powiedział, kiedy tylko dostał w swoje dłonie kubek. Trzymał go mocno i pewnie jedną dłonią, a drugą ponownie wyciągnął po tabletki, które przy okazji mógł popić.] Mam nadzieję, że ci się spodoba prezent i że, jak posprzątasz, to przyjdziesz się do mnie położyć. Nie chce leżeć i umierać sam, skoro cię mam przy sobie. [Jęknął, ale nie wiadomo czy dlatego, że głowa zapulsowała bólem, czy dlatego, że wyczuł w swoich słowach zbyt wielką dawkę dramatyzmu. Nie spieszyło mu się jeszcze do realnego umierania.]

niedziela, 30 września 2012

Rozdział XXIV [James]


[Wydawało mu się, że powinien poczuć się zdemotywowany podejściem Michaela do jego starań. Nie wiedział na ile sobie może pozwolić, kiedy chłopaczek okazywał tyle radości, że w pewnych momentach James gubił się, czy śmieje się właśnie z niej, czy może już z niego. Spoważniał, ale jednak nie poczuł się w jakiś sposób urażony. Przesunął dłońmi po plecach Michaela powoli, jedną z nich odrywając, by pochwycić jego podbródek, który uniósł w górę. Spojrzał tancerzowi głęboko w oczy, mając nadzieję, że jego powaga na chwilę sprowadzi go na ziemię.] Wiesz, że twoje słowa są strasznie kuszące? A nawet, jakbym pytał to, co? [Spytał, z każdą chwilą pozwalając, by usta coraz bardziej wyginały się w ironicznym, ale nie złośliwym uśmiechu. Przychylił się do ust Michasia swoimi i zastygł w bezruchu.] Więc, jak? Mogę? [Wymruczał powoli, pozwalając, by chłopak poczuł jego wargi niemalże poruszające się na własnych. James nie wyzbywał się sprzeczności, ani nie przestawał z nimi walczyć. Dawno się tego wszystkiego wyzbył, chociaż jeszcze Michael nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Nie poruszył głową, czekając na odpowiedź, ale przycisnął biodra chłopaka jeszcze mocniej, prawie boleśnie, do swoich.]

sobota, 29 września 2012

Rozdział XXIII [Rage]


Moje, ale… [Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył. Po stanowczym stwierdzeniu Doriana, że ma się zbierać, wstał. Nie tyle chęć powodowała, że poszedł posłusznie za malarzem, ale siła i pewność w jego głosie. Stanął obok chłopaka w sypialni po kilku sekundach i wpatrzył się w niego z oczekiwaniem. Nie miał ze sobą nic, w co mógłby przyodziać się i pojechać do mieszkania, nie narażając się na ciekawskie spojrzenia sąsiadów – zarówno Doriana, jak i jego własnych.] Masz może jakieś spodnie? Bluzę? Przyjechałem do ciebie prawie nagi… [Uśmiechnął się delikatnie, wręcz niewinnie. Wiedział, że Dorian na pewno mu coś znajdzie. W między czasie, kiedy jego chłopak grzebał w szafie, on miał chwilę na zastanowienie się nad tym, co właśnie miał zamiar zrobić, na co miał zamiar pozwolić Dorianowi. Właśnie poniekąd zgodził się na to, by jego życiem zawładnęła inna osoba. Żeby ktoś się nim zaopiekował, chociaż do tej pory radził sobie zupełnie sam.]

piątek, 28 września 2012

Rozdział XXII [Rage]


[Uwolnił na chwile ręce chłopaka. Oderwał się od jego ust, by zaczerpnąć powietrza i, jednym, zdecydowanym i pewnym ruchem zerwał z oczu przepaskę. Opadł na niego zatracając się w kolejnym pocałunku. Długim, gwałtownym, pełnym powstrzymywanych do tej chwili emocji. Jego usta rozszalały się w uniesieniu. Jego język zawładnął wnętrzem ust Rage'a i językiem, który tylko czekał na zaproszenie do tańca i zapasów. Jego dłonie przesuwały się niecierpliwie po ciele pisarza, by po chwili zagarnąć go do siebie silnymi ramionami i zamknąć w objęciach, nie pozwalając na ucieczkę i na odsunięcie się. Pragnął go. Pragnął już teraz i od dawna. Pragnął tak bardzo, że aż bolało. Miał przeczucie, że dzisiejsze męki przeciągnęły się niebotycznie i że teraz, gdy nareszcie pozwolił sobie na działanie, eksploduje tak szybko i tak gwałtownie, że nawet sam się nie zorientuje.]

czwartek, 27 września 2012

Rozdział XXI [Rage]


Notka dedykowana oczywiście naszej ukochanej, miłującej Rage'a i Doriana, Liv :3
Enjoy ^^
[Podkład Muzyczny]

[Fakt, że dojechali do domu Doriana cali, graniczył z cudem. Chłopak ledwie się mógł skoncentrować na prowadzeniu auta. Emocje, jakie nim targały przesłaniały mu trzeźwe spojrzenie na świat, a wspomagane podnieceniem i odrobiną alkoholu, jaki wypił w barze, wręcz zabijały wszelkie oznaki zdrowego rozsądku. Chyba tylko świadomość, że wiezie ze sobą Rage'a i lęk o jego bezpieczeństwo sprawiały, że samochód pokonał drogę powrotną bez najmniejszego błędu. Parkując pod domem, malarz odetchnął z ogromna ulgą. Wyłączył silnik i wręczył Rage'owi klucze od domu.] Otwórz, a ja wezmę coś z bagażnika. [Wysiadł z auta nie czekając na odpowiedz chłopaka. Wiedział przecież, że ten nie ma trzech lat i poradzi sobie. Otworzył bagażnik i szperał w nim dość długo, przekładając rożne rzeczy z miejsca na miejsce i szukając tego, po co tam zajrzał. Wreszcie wyciągnął z prawie samego dna niewielki pakiet. Zatrzasnął bagażnik, pozamykał drzwi od auta. W drodze do domu sprawdził jeszcze telefon.]

środa, 26 września 2012

wtorek, 25 września 2012

Rozdział XIX [James]


Rozdział dedykowany przede wszystkim Luanie oraz reszcie miłośników Michaela i Jamesa. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba i nie zabijecie nas po raz kolejny ;). Liczymy na Wasze cudowne komentarze.
Enjoy ^^

[Tak, zdecydowanie James się bał tego, co niekoniecznie musiało nastąpić. Nie był pewien, czy dotrwa do samego końca mimo porażającego podniecenia, które z każdą chwilą stawało się coraz większe i coraz boleśniej zajmowało przestrzeń między jego nogami. Oddychał zapachem Michaela, usiłując się uspokoić i nie myśleć o strachu. Chciał mu dać przyjemność, a nie niepewność i niezdecydowanie. Chciał by tancerz dał się całkowicie ponieść przyjemności i by stracił dla niego wszelkie zahamowanie. Oderwał rękę od poduszki, a usta od szyi chłopaka i spojrzał na niego roziskrzonymi oczyma, kiedy wsuwał dłoń między ich ciała powoli. Gorące powietrze z uchylonych ust Jamesa pieściło usta Michaela, od których dzieliły je centymetry. Pierś fotografa unosiła się w urywanym oddechu, ale na chwilę obecną wiedział, czego chce, a chciał pozbyć się materiału dzielącego ich ciała. Pochwycił skrawek nocnej koszulki, jaką podarował chłopakowi i odsunął się, podciągając ją w górę. Nie powiedział przy tym nic. Jego twarz, na której malowała się stanowczość i żądza mówiła wszystko za niego. Słowa tylko by popsuły to wszystko, co kotłowało się między nimi coraz intensywniej.]

poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział XVIII [James]


Co jestem? Coś ty powiedział? [Chyba nigdy w życiu nie otworzył ust tak szeroko, jak po usłyszeniu słów, które wypowiedział Michael. Gdyby nie to, że chłopak oblał go wodą, to stałby, jak sparaliżowany zastanawiając się na tym, czy się roześmiać, czy może… się roześmiać. Prawie podskoczył i jęknął, kiedy zimna woda spłynęła po jego plecach, aż do paska spodni i za niego. Poczuł ją nawet między pośladkami, ale do tego się nie musiał przyznawać. Spojrzał na Michasia z iskrami w oczach. Daleko mu było do złości, ale miał zamiar schwytać blondyna i sprać go po pośladkach za takie zachowanie – za takie bezczelne zachowanie. Nie ruszył się z takim zamiarem za nim biegiem. Obserwował, gdzie tancerz ucieka w popłochu, gubiąc przy tym kroki. Uśmiechnął się po chwili i pokręcił głową z politowaniem, po czym ściągnął swoją koszulkę i przetarł nią plecy. Obiecał sobie, że odpłaci się Michaelowi za to, tylko musiał obmyślić odpowiedni plan. Coś, co zaskoczy młodego i wprawi go w taką samą irytację. Przerzucił koszulkę przez ramię, sięgnął do kurka z wodą, który zakręcił, po czym ruszył do salonu.]

niedziela, 23 września 2012

Rozdział XVII [James]


Wiesz, to cholernie miłe z twojej strony. Chyba jeszcze nikt nigdy nie martwił się o to, że będę miał zimne nogi w nocy. [Michaś roześmiał się czarująco i dźwięcznie, wkładając posłusznie ręce w rękawy koszulki, którą James mu wynalazł. Oczywiście była ona na niego o kilo za duża, ale jeśli miał wybór czy świecić nagim torsem, czy utonąć w koszulce dla spokoju ducha Jamesa, wybrał to drugie. Nie ruszył się jednak z kolan chłopaka. Było mu tam całkiem wygodnie, a i James nie miał najwyraźniej większych obiekcji przed jego obecnością na nich. Odziany w koszulkę odchylił się w tył i sięgnął po swój pucharek z lodami. Uśmiechnął się do fotografa.] Smakowały ci lody? [Oczywiście pytanie miało zabarwienie złośliwości, ale i niewinnego kuszenia. Nawet nie wiedział, czy James załapie, o jakie lody mu chodzi. Zadziorności nauczył się chyba od samego Doriana, choć nie wychodziło mu to, aż tak precyzyjnie, jak tamtemu. Nabrał na łyżeczkę porcję deseru i wpakował ją sobie do ust, czekając na odpowiedź Jamesa.]

Rozdział XVI [James]


Zaczynamy maraton dla fanek Michaela i Jamesa. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba, bo tym razem będziecie musiały poczekać na Doriana i Rage'a. Liczymy na Wasze konstruktywne, głębokie i przemyślane komentarze, a także na komentarze publiczności, która czyta, a do tej pory się nie ujawniła. 
Enjoy ^^

[Rozkochać… To brzmiało tak przyjemnie, a jednocześnie nieprawdopodobnie. Było to też wielkie wyzwanie, ponieważ nigdy tak naprawdę nie chciał nikogo w sobie rozkochać. Słyszał, owszem, te dwa słowa od niejednej dziewczyny, ale sam nie mógł się na nie nigdy zdobyć. Adoracja i seks, to coś innego, ale zakochanie? Na chwilę obecną nie potrafił sobie tego wyobrazić. Na chwilę obecną Michaś swoją bliskością robił mu wodę z mózgu, a słowami tylko doprawił zakłopotanie, mieszające się z chęcią, by jeszcze raz skosztować tych ust, które były tak blisko. Nie odpowiedział mu nic, ale uśmiechnął się. To musiało wystarczyć za każdą odpowiedź, jaką mógłby dać Michaelowi. Przesunął dłonie wyżej, na plecy chłopaka, a w końcu i na kark, by przyciągnąć go do siebie jeszcze bardziej i zniszczyć tą irytującą odległość. Wpił się w jego usta z rozkoszą i utęsknieniem, przymykając oczy. Wino mogło poczekać, lody z resztą także. Upijał się ustami tancerza, które były dla niego słodsze niż nie jeden deser. Pozwolił sobie na chwilę zapomnieć o męczących go myślach, które pewnie i tak po wszystkim powrócą. Był na nie gotowy. Na każdą udrękę i każde, nachalne pytanie: dlaczego jest tak, a nie inaczej?]

sobota, 22 września 2012

Rozdział XV [Rage]


Jestem bardzo szybki, ale zależy w czym. [Odparł bez uśmiechu. Przyglądał się Dorianowi z podejrzliwością, a po chwili bardzo powoli i wymownie przeniósł spojrzenie na ochroniarza, jeszcze mocniej marszcząc czoło.] To może ja wam nie będę przeszkadzać, hm? [Dodał jadowicie, z naciskiem w głosie – ironia rozbawienia była w tym również, ale gdzieś głęboko na dnie. Czułości podarowane przez Doriana wcale nie ułagodziły jego nerwów po spotkaniu z szefową. Gotował się jednak tylko dla siebie, w środku i nie miał zamiaru okazywać tego nikomu. Powierzchowna złość była zbędna, zwłaszcza, że wiedział, iż szybko mu minie. Mógł to rozwiązać w ten sposób i doprowadzić do tego, że znów malarz będzie się na niego wściekać za darmo, albo…] W sumie nie… [W jego głowie zaświtał inny pomysł, a raczej zaświtało kilka fantazji.] Kochanie. [Zwrócił się ponownie do Doriana, tym razem jednak uśmiechnął się odrobinę.] Chce jechać do domu, mogę jechać do domu. Do ciebie, na cały weekend. Zrekompensujesz mi czas, który miał nam być zabrany. [Stwierdził łagodnie, po czym podniósł dłoń do policzka chłopaka i pogłaskał go delikatnie.] Zachowujecie się, jak stare, dobre małżeństwo, aż zazdroszczę! [Ian roześmiał się, kiwając głową, a jego ramiona zatrząsły się od śmiechu, który z każdą chwilą był coraz mocniejszy.]

piątek, 21 września 2012

Rozdział XIV [Rage]


[Gdy tylko Dorian odjechał, Rage odetchnął z ulgą. Malarz nie widział, jak chłopak odwraca się i patrzy za nim tęsknym wzrokiem. Poczuł się przez chwilę podle, że tak chłodno go potraktował, ale nie chciał ciągnąć pożegnania w nieskończoność. Zerknął jeszcze na zegarek i przyspieszył kroku w kierunku baru. Doszedł tam dopiero po dziesięciu minutach, omijając wszelkie ciemniejsze i niebezpieczniejsze zaułki. Jeszcze niedawno nie wydawały się tak straszne, jak teraz, kiedy Dorian go zostawił na pastwę losu tego innego świata. Jeszcze niedawno to był świat Rage’a, a teraz czuł się w nim niezwykle obco bez swojego chłopaka. Z westchnieniem na ustach zaszedł do tylnych drzwi, przedstawił się ochroniarzowi, który dopiero po wysłuchaniu go, uśmiechnął się nad wyraz promiennie.] Witaj książę. Paru klientów pytało o ciebie. [Wysoki na dwa metry mężczyzna, postury kulturysty, poklepał pisarza po ramieniu, nie zważając na protesty.] Przebiorę się i zaraz ruszam na salę. Powiesz Setowi, by zrobił mi drinka? Nie przetrwam tego weekendu na trzeźwo… [Odparł Rage, przenosząc na ochroniarza dość błagalne spojrzenie, po czym przeszedł długim korytarzem do niewielkiego pomieszczenia, które było szatnią. Zdecydowanie było mu zimno, a gdy tylko przebrał się w ‘służbowy’ strój, zobaczył na sobie gęsią skórkę. Musiał przemknąć niezauważenie, by napić się czegokolwiek. Stali klienci byli, jak sępy czekające na świeże mięso, w dodatku mocniej podnieceni faktem, że Rage nie dawał się im obłapiać, jak inni pracownicy, liczący na większe napiwki. Skradł się pod ladą barową i oparł o nią kucając, po czym pociągnął Seta za nogawkę długich, normalnych jeansów. Barman nie musiał za ladą świecić pośladkami, jak kelnerzy. Wyciągnął dłoń, w którą został wciśnięty kieliszek. Jeszcze dziesięć minut zostało do zmiany. Dziesięć minut do tego by wyjść na salę pełną klientów.]

czwartek, 20 września 2012

Rozdział XIII [Rage]


Krótko... Z dedykacją dla wszystkich komentujących i mających zamiar komentować. Enjoy ^^

[Już chciał mu odpowiedzieć, że jeżeli miałby mu powiedzieć wszystko, to prędzej spaliłby się ze wstydu, ale ugryzł się wymownie w język, aż jęknął z wrażenia.] A jeżeli nawet jestem zazdrosny, to co… Może odrobinę… [Mruknął w szyję malarza, po czym przytulił do niej swoje usta i przymknął oczy. Nadzieje Doriana na to, że uczuciowa postać Rage’a będzie długo na wierzchu, były bardzo płonne, ponieważ pisarz już zaczął się niecierpliwić. Usłyszał to, co miał usłyszeć i powiedział to, co miał powiedzieć, przynajmniej część tego. Zdecydowanie bliskość chłopaka górowała nad wszystkim innym. Rozum Rage’a chciał jeszcze przez minutę wytrwać w takiej pozycji, usilnie odganiając nieprzyzwoite myśli, ale ciało miarowo ogarniała fala gorąca. Objął więc szyję Doriana mocno i przycisnął się do niego jeszcze bardziej, intensywnie i boleśnie, jakby ratował się przed czymś w popłochu.] To chyba był zły pomysł, bym siedział tak… blisko. [Wyszeptał, nabierając po słowach głęboko powietrza, a w końcu ugryzł skórę szyi malarza pod swoimi ustami delikatnie.]

środa, 19 września 2012

Rozdział XII [Rage]


Notka z dedykacją dla Liv i jej miłości do Rage'a. Enjoy ^^
PS. Na kolejną część rozdziału o Jamesie i Michasiu będziecie musieli poczekać... :D

[Po odwiezieniu Michasia do Jamesa, Dorian zajechał do sklepu, gdzie kupił pudełko lodów, kilka piw, jakieś przekąski i mały zapas lizaków. Miał w planach również spędzić miło ten piątkowy wieczór. Nie dzwonił do Rage'a chcąc sprawić mu niespodziankę. Wypatrywał go na szkolnych korytarzach, ale spodziewał się też, że chłopak się nie zjawi na zajęciach, więc nie czuł zawodu, kiedy go nie odnalazł. Musiał się jednak przyznać przed sobą, że tęsknił trochę do Rage'a i do jego zawziętej miny. Chciał z nim porozmawiać, wyjaśnić. Rozstali się w dość dziwnych okolicznościach przecież. Nadal miał przed oczyma wyraz twarzy Rage'a, kiedy rozmowa zeszła na Michaela. Podjechał pod dom chłopaka i z torbami pełnymi łakoci stanął po chwili pod drzwiami. Ledwo nacisnął na dzwonek, odezwał się jego telefon. Kiedy go wyjął i zobaczył wiadomość od młodego, pokręcił głową i roześmiał się. Czekał, aż Rage mu otworzy, odpisując na sms.]

wtorek, 18 września 2012

Rozdział XI [James]

Notka tysiąc razy została poprawiona, bo blogger nie chciał jej przyzwoicie wyświetlić. Nadal też dedykowana wszystkim niecierpliwym. Zważywszy na długość pierwszego akapitu, całą notkę znajdziecie pod 'czytaj więcej'. Enjoy ^^

niedziela, 9 września 2012

Rozdział X [Rage]


Notka z dedykacją dla wszystkich fanek Michasia :3 wklejana z miejsca.

Też bym chciał umieć tak zasypiać. [Skwitował Dorian, przyglądając się śpiącemu Rage'owi z uśmiechem. Aktor był faktycznie padnięty skoro zasnął na siedząco i to w zaledwie kilka sekund od wypowiedzenia ostatniego słowa.] Nie patrz tak na mnie, to nie moja wina, że nie spał w nocy. Mnie tam nie było. [Słowa, które pokierował do Jamesa były przyprawione radosnym uśmiechem. Zadziwiająco dobrze czuł się w towarzystwie tego chłopaka. Jego zmysły krzyczały "gej", ale rozum pamiętał, co o przyjacielu mówił Rage. Malarz zapatrzył się na parę przyjaciół. Gdyby nie zapewnienia pisarza oddałby rękę za to, że James jest gejem.] Zostawiamy go tutaj, czy chcesz go gdzieś przenieść? [Zapytał, podnosząc się z fotela i wyglądając ubranie.] Nie chce ci siedzieć na głowie. Musisz mieć ciekawsze rzeczy do roboty niż zmuszanie się do rozmowy ze mną. [Owszem, nie miał nic przeciwko rozmowie z Jamesem, ale równie dobrze mógł pojechać do Michasia i wyciągnąć z niego wszelkie szczegóły, lub po prostu pojechać gdzieś na miasto.] 

sobota, 8 września 2012

Rozdział IX [Rage]


Kolejna notka niepoprawiona... A raczej tak, jak jest. Dla mnie ma urok, inni się podenerwują i zjedzą. Enjoy ^^ notka dedykowana Liv :3

[Przez jedną, ulotną chwilę Michael poczuł się, jak zdrajca. Zamarł w bezruchu i zaczął analizować wszystkie słowa, jakie wypowiedział. Czyżby zdradził Jamesa? Nie, to niemożliwe. Przecież bardzo się pilnował, by nie chlapnąć z czymś, czego mówić nie powinien. Odetchnął z ulga, chowając ręce za plecami i splatając palce dłoni razem. Uniósł się lekko na palcach, a następnie opadł na pięty, co powtórzył bezwiednie, kiwając się niczym uczennica pierwszej klasy.] Rage, czy ja ci powiedziałem, że on jest gejem? Przepraszam, jeśli moja radość tak bardzo cię denerwuje, ale... [Dorian wyciągnął z kieszeni telefon i wręczył go aktorowi. Nie powiedział do niego nic, lecz zwrócił swą uwagę ponownie na Michaela.] Oj, młody... Należy ci się zjebka za opuszczone zajęcia, ale jak patrzę na ciebie z tą miną cierpiącej dziewicy... [Pokręcił głową z uśmiechem i, podobnie jak James, o czym oczywiście nie mógł wiedzieć, potargał czuprynę blondaska. Uśmiechnął się do niego czule.] Jak babcie kocham, nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem cię tak radosnego. [Przyciągnął do siebie młodego, przerywając mu tym samym ten jego stateczny taniec niewinności, przytulił mocno, a kiedy odstawiał na ziemie, pocałował w sam środek ust.] Masz szczęście, że nic ci nie jest. Tylko nie myśl, że na tym koniec. Opowiesz mi wszystko, minuta po minucie, jak do ciebie wpadnę. [Czochrając kolejny raz czuprynę chłopaczka, spojrzał uważniej na Rage'a.] 

piątek, 7 września 2012

Rozdział VIII [Rage]


Notka niepoprawiona, byle już i byle teraz. Poprawię na spokojnie jutro. Dla tych niecierpliwych. Miłego czytania i komentowania :D

[Zrobiło mu się ciepło na sercu, chociaż nie jeden raz słyszał coś takiego. Nie jeden raz potem żałował chłopaków, którzy zdobyli się na takie wyznania i zatracali się w nim bez pamięci, by później dostać odrzucenie i cierpienie. Tym razem jednak, nie poczuł uścisku niechęci w sercu. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i przełknął ślinę, by rozruszać zaschnięte od ciężkiego oddechu gardło, po czym odkleił się od ciała Doriana, by spojrzeć na jego twarz.] Podoba mi się, kiedy tak mówisz. [Wyszeptał z namysłem i przetarł twarz chłopaka dłonią, aby pozbawić ją kropelek potu. W tej chwili czuł się władczo. Nieistotne, że to Dorian go posiadał. Po tym wyznaniu poczuł się silniejszy i rozsądniejszy emocjonalnie, mimo tego, że coś w środku krzyczało w nim, żeby powiedział równie słodkie słowa. Byłyby poniekąd prawdziwe. Malarz działał na Rage’a, jak narkotyk. Kochał jego usta i jego zapach, gdy mieszał się z zapachem podniecenia, jakie w nim wywoływał. Nie było to jednak wystarczające i nie chciał rzucać słów na wiatr, by później się na nich nie przewieźć i nie skrzywdzić chłopaka. Nie chciał go krzywdzić, a już w ogóle nie chciał go od siebie odpychać, gdyby przyszło mu łamanie jakichkolwiek obietnic. Wpatrywał się w twarz Doriana z delikatnym uśmiechem, w którym było jeszcze widać resztki spełnienia, a po chwili przymknął oczy i poruszył biodrami, wracając wspomnieniami do kilku chwil wcześniej.]

czwartek, 6 września 2012

Rozdział VII [Rage]

Notka poprawiona i dedykowana Strega Biance. By jej się lepiej czytało i by nie wychodziła z siebie. Mam nadzieję, że Wam też się spodoba nowa, bardziej książkowa forma i myślę, że nie popełniłam wielu błędów i niedociągnięć, zmieniając styl. Enjoy :3

Poranek na policji był irytująco długi. Mundurowi zadawali pytania, które zadane trzeci raz z rzędu potrafiłyby wyprowadzić z równowagi nawet anioła. Dłużyło się to wszystko strasznie. Dorian siedział jak na szpilkach, mając nadzieje ze będzie to jego pierwsza i ostatnia taka wizyta. Kiedy dostał wiadomość od Michaela skrzywił się okropnie. Skoro Rage był chory, skoro nie było go w szkole, to, dlaczego Michael napisał do niego ze jest bezpieczny, chociaż również nie ma go w szkole. Nie w szkole... Jakim cudem? Przecież osobiście odwiózł go rano. Nie rozumiał i denerwował się przez to jeszcze bardziej. Był zdezorientowany i rozdrażniony. Młody zwiał z zajęć, ale adres Rage'a mu podał. Nic nie pasowało. Nic nie chciało się poukładać i uspokoić jego nerwy. Kiedy wypuszczono go w końcu z komisariatu wsiadł do auta i w rekordowym tempie dojechał pod dom Michaela. Niestety, nie zastał go tam. W chwili, gdy dzwonił do drzwi Michael właśnie żegnał się z Jamesem. Dorian zaklął pod nosem i wrócił do samochodu. Już po kilkunastu minutach pukał do drzwi Rage'a.

Rozdział VI [James]

Nie denerwuj się. [Znów zacmokał. Coraz bardziej ogarniało go rozbawienie i sympatia do tego spłoszonego dzieciaka. Ściągnął się z łóżka za chłopakiem z niezadowoleniem. Nim jednak poszedł otworzyć, nachylił się nad poczerwieniałym Michaelem i cmoknął go w czoło.] Nic się nie dzieje. [Wyszeptał, po chwili powracając do pionu. Poszedł odebrać pizzę, za którą nawet nie zapłacił. W bezpiecznej odległości od chłopaka, żołądek dał znać, a sam zapach sprawił, że ślina napłynęła mu do ust. Nie postawił jej na stole, ale wrócił do swojego pokoju, w salonie zostawiając zażenowanego Michasia. Pudełka upchnął na biurku, zrzucając przy okazji kilka rzeczy, którymi mało się przejmował, a potem jeszcze kilka, by postawić obok pudełek puszki coli.] Mój tata wraca zazwyczaj późno, a jest dopiero... [Zawiesił wzrok na ściennym zegarze w kształcie koniczyny.] ... po dziewiątej. Zanim więc wróci, zdążymy się poznać, jak łyse rumaki. Częstuj się. [Zaprosił go gestem dłoni, otwierając jedno z dwóch pudełek i przyklapnął na łóżku w bliskiej odległości od pizzy, by zbytnio się nie wysilać, sięgając po nią.]

Rozdział V [James]

Michael. [I kto tu nie dokańczał zaczętych zdań? Gdyby to jeszcze była błahostka, ale w ustach chłopaka, zabrzmiało to, jakby Dorian miał co najmniej zabić Rage'a] Wróć tu i powiedz o co chodzi. [Nie prosił, ale też nie rozkazywał. Był chłodno stanowczy i również stanowcze spojrzenie wbił w wychodzącego Michaela. Nie miał zamiaru się ruszać z miejsca, a raczej z łazienki, dopóki nie rozwieje swoich podejrzeń, co do Doriana-zabójcy. W między czasie - bo wątpił, by blondyn go nie usłyszał - podszedł do umywalki i przetarł twarz mokrymi dłońmi.]

środa, 5 września 2012

Rozdział IV [James]

[Posterunek policji to nie było wymarzone miejsce dla Doriana. Musiał się jednak tam zgłosić by uniknąć niepotrzebnych zgrzytów i kłopotów. Jedyne, czego żałował to, że nie widział, nawet przelotnie Rage'a, kiedy odstawiał Michaela pod uczelnię. Wieczorem kusiło go by do niego zadzwonić, ale miał jedynie domowy numer telefonu, więc bał się, że jeżeli Rage dzieli mieszkanie z innymi ludźmi, to jego telefon obudzi ich wszystkich. Cmoknął Michaela w policzek, nakazał mu unikanie problemów i pojechał na komendę. Michael musiał radzić sobie samemu. Nie miał pojęcia, że Rage dostał od Doriana misję chronienia go, więc przytulił do siebie książki, spuścił wzrok i pospiesznie ruszył w stronę wejścia do szkoły. Chciał się w niej znaleźć, jak najszybciej, gdyż gdzieś z tyłu doszły go głosy chłopaków, którzy tak bardzo go 'kochali'.]

wtorek, 4 września 2012

Rozdział III [Rage]


Rage czuł się zdezorientowany i skołowany, jak chyba jeszcze nigdy w życiu.
Złapał gwałtownie oddech, kiedy wbił się w kanapę, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Głowa zapulsowała tępym bólem, a po chwili krew odpłynęła mu z twarzy jeszcze bardziej, ustępując niezwykłej bladości.
Odwrócił głowę ze strachem w oczach i spojrzał na mężczyzn, uświadamiając sobie, co tak naprawdę się w ogóle stało. Usilnie przywołał na twarz opanowanie i starał się pozbyć rumieńców, które gdzieś tam się pojawiały. Nie odezwał się słowem, chociaż nabrzmiałe od pocałunku wargi poruszyły się nieznacznie.

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział II [Rage]

Dorian odłożył telefon na blat ławy i wdał się w rozmowę ze swoim gościem, opowiedział mu o spotkaniu z Ragem i pokazał sztukę, w której mieli razem zagrać. Chłopak słuchał z uśmiechem na ślicznej, delikatnej buzi, a potem skomentował wszystko.

Kolejnego dnia po zajęciach Dorian stał na parkingu, oparty o niewysoki murek i wypatrywał Rage'a bawiąc się lizakiem trzymanym w ustach. Kręcił patyczkiem, przyglądając się uważnie każdej mijanej osobie.
Miał bardzo dobry nastrój. Zajęcia mu się dziś podobały, a i nie przytrafiła się żadna denerwująca sytuacja.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział I [Rage]

Na parkingu przed uczelnią rozległ się zbiorowy, głośny śmiech gromady chłopaków. Było im wyjątkowo wesoło. Śmiali się, wyrzucając z siebie wyzwiska o tematyce homofobicznej. Stali w dość ciasnym kręgu, lecz wyraźnie było widać, że gdzieś tam w środku musi znajdować się obiekt ich drwin i rozbawienie.