Jestem bardzo szybki, ale zależy
w czym. [Odparł bez uśmiechu. Przyglądał się Dorianowi z podejrzliwością, a po
chwili bardzo powoli i wymownie przeniósł spojrzenie na ochroniarza, jeszcze
mocniej marszcząc czoło.] To może ja wam nie będę przeszkadzać, hm? [Dodał
jadowicie, z naciskiem w głosie – ironia rozbawienia była w tym również, ale
gdzieś głęboko na dnie. Czułości podarowane przez Doriana wcale nie ułagodziły
jego nerwów po spotkaniu z szefową. Gotował się jednak tylko dla siebie, w
środku i nie miał zamiaru okazywać tego nikomu. Powierzchowna złość była
zbędna, zwłaszcza, że wiedział, iż szybko mu minie. Mógł to rozwiązać w ten
sposób i doprowadzić do tego, że znów malarz będzie się na niego wściekać za
darmo, albo…] W sumie nie… [W jego głowie zaświtał inny pomysł, a raczej
zaświtało kilka fantazji.] Kochanie. [Zwrócił się ponownie do Doriana, tym
razem jednak uśmiechnął się odrobinę.] Chce jechać do domu, mogę jechać do
domu. Do ciebie, na cały weekend. Zrekompensujesz mi czas, który miał nam być
zabrany. [Stwierdził łagodnie, po czym podniósł dłoń do policzka chłopaka i
pogłaskał go delikatnie.] Zachowujecie się, jak stare, dobre małżeństwo, aż zazdroszczę!
[Ian roześmiał się, kiwając głową, a jego ramiona zatrząsły się od śmiechu,
który z każdą chwilą był coraz mocniejszy.]
[Dorian posłał promienny uśmiech
Ianowi po czym mocniej przyciągnął do siebie Rage'a i zerknął na niego z ogniem
w spojrzeniu. Ogniem żądzy i obietnic.] Uwielbiam kiedy jesteś zazdrosny,
wiesz? Mógłbym cię teraz... No wiesz. [Mimo iż byli dorośli i w miejscu, w
którym niemal wszystkie zbereźności uchodziły płazem, Dorian wolał pozostawić
to zdanie bez dopowiadania. Wiedział doskonale, że Rage to domyślna bestia i
złapie gorący sens jego wypowiedzi. Zawarczał sugestywnie, zbliżając usta do
szyi chłopaka, po czym skubnął ją zębami.] To będzie bardzo przyjemny weekend.
[Mruknął, ocierając policzkiem o policzek pisarza i zerkając przy okazji na
Iana, którego tak bardzo rozbawiło ich zachowanie.] Byłeś niegrzeczny, bardzo.
Musisz odpokutować wszystkie grzeszki, jakich się dzisiaj dopuściłeś. [Bez
wstydu i zahamowania zsunął dłoń na skórzane pośladki Rage'a i uścisnął jeden z
nich dość mocno.] Ale uniform zostaje. [O tak, miał co do tego stroju swoje
plany. Aż mu się cieplej zrobiło gdy i nich pomyślał.]
Mógłbyś, owszem. Nie zapominaj
jednak, że teraz nie możesz. Nie, dopóki jesteśmy w miejscu publicznym, a nie
na przykład u ciebie w domu, na kanapie… Pamiętasz? [Zamruczał wprost do ucha
Doriana, obejmując go mocno rękoma za szyję. Dostępu do swojej nie utrudniał,
wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej odchylił głowę. Kiedy poczuł, jak ciepła
dłoń malarza chwyta jego pośladek, westchnął błogo i z przyjemnością wcisnął
się w niego jeszcze mocniej, ignorując swojego kolegę, który niemalże płakał ze śmiechu.] I nie byłem
niegrzeczny… Wydaje ci się. To tylko twoje fantazje, kochanie. Fantazje,
których nie spełnisz jeżeli stąd nie wyjdziemy. [Dodał bardziej stanowczo i
odsunął się, przesuwając usta na uśmiechnięte wargi Doriana. Chłopak doskonale
wiedział, jak powoli i skutecznie wyprowadzać Rage’a z równowagi, ale pisarz
się nie poddawał. Na głębokim wdechu scałował ironię z ust swojego chłopaka i
sam uśmiechnął się zadziornie. Coraz bardziej miał wrażenie, że jednak nie
wyjdą z tego miejsca, a Dorian będzie się z nim kochać na parkiecie.]
A co, jeśli moja obecną fantazją
jest pokazanie wszystkim tu obecnym, jak pięknie krzyczysz, kiedy dochodzisz?
[Z warczeniem dzikiego zwierza, Dorian zatopił zęby w szyje Rage'a, przyjmując
pozycje wampira sycącego się krwią ofiary. Nie patrzył już na rozchichotanego
bramkarza. Nie patrzył na ludzi dookoła. Dla niego przestali oni istnieć.
Wyparowali wraz całym otoczeniem pozwalając, by jego fantazja stała się prawdą,
choć po części. Wsunął obie dłonie za gumkę bokserek chłopaka i ugniatał jego
nagie pośladki, podczas, gdy usta wróciły do jego ucha, a głos stał się
cholernie pociągający, zmysłowy i głęboki.] Wyobraź to sobie. Chłodne deski
parkietu, moje dłonie na twoich udach, twoje pośladki przyparte do podłogi i
ja, łapiący z trudem powietrze, podczas wyprowadzania cię na wyżyny doznań.
[Dorian gotował się w środku z podniecenia. Faktycznie nie widział problemu w
tym by zawstydzić gości lokalu swobodą, z jaką mógłby posiąść kochanka na środku
parkietu i nie zważać na otoczenie, gdy jego zmysły oszaleją.]
Nie śmiałbyś... [Jęknął głośno,
aż barman spojrzał na niego, zapominając przez chwilę o swoim obecnym kliencie,
którego obsługiwał. Rage zacisnął powieki najmocniej, jak potrafił, by skupić
się na wyrwaniu się stąd. Nie miał zamiaru dać się przelecieć na parkiecie,
chociaż perspektywa uniesienia była w każdej chwili gotowa zwalić go z nóg.
Ledwo ustawał w ramionach Doriana, jednakże zagryzł zęby i zepchnął
oszołomienie w dal. Warknął coś niezrozumiale i zsunął dłoń pomiędzy swoje
ciało, a ciało malarza - wprost na krocze tego drugiego, które obłędnie mocno
ścisnął.] Słuchaj mnie teraz uważnie... Masz minutę na to, by się zdecydować na
wyjście, albo pójdę sobie zrobić dobrze... sam. Zrozumiałeś? [Ostatnie pytanie
wysyczał niemalże i wyszarpnął się z objęć swojego chłopaka, dysząc ciężko.
Dorian znał to spojrzenie, człowieka gotowego na wszystko. Już nie raz widział
twarz Rage'a, którą trawiło pożądanie. Pisarz natomiast skinął głową Ianowi,
nie spuszczając wzroku z malarza, zrobił dwa kroki w tył i odwrócił się, by
pójść przez tłum do wyjścia.]
Owszem, śmiałbym. [Mruknął
bardziej do siebie niż do Rage'a, który właśnie miał zamiar mu zwiać. Klepnął
przyjaźnie Iana w ramię, mrugnął do niego porozumiewawczo i uśmiechnął się
przepraszająco.] Mógłbyś zadbać o to, by jego rzeczy dotarły do niego? Dzięki!
[Rzucił pospiesznie i zniknął w tłumie, podążając za chłopakiem. Nie mógł przecież
pozwolić, by jakieś obleśne ściany toalety usłyszały jęki Rage'a przeznaczone
tylko i wyłącznie dla jego uszu. Szybko go dogonił i zamknął w objęciach,
łapiąc go ramionami w pasie i całując go w kark.] Nie uciekniesz mi teraz. Nie
ma takiej opcji. Ale wiesz co? [Przeszedł na bok, łapiąc Rage'a tym razem tylko
jednym ramieniem w pasie i przyspieszając razem z nim kroku, zbliżając się do
wyjścia.] Nie gwarantuje ci, że tym razem dojedziemy do domu tak szybko, jak powinniśmy.
[O tak, Dorian nie miał zamiaru jechać całą drogę z masztem postawionym na
sztorc. Mały relaks w samochodzie nikomu jeszcze nie zaszkodził, prawda?]
[Jak uderzenie gromu, dotarła do
niego świadomość tego, dlaczego w zasadzie kelnerzy nosili tak mocno opięte
spodenki. Zerknął w dół, na boleśnie więzionego, swojego członka, po czym na
krocze Doriana i uśmiechnął się mściwie pod nosem. Z ochotą zrównał szybkie
kroki, jakie narzucił jego chłopak, byleby tylko wydostać się z zatłoczonego
klubu. Lodowate powietrze wbiło się w jego nagie ciało, jak miliony noży, ale
zignorował to. To było zdecydowanie zbyt mało, by ostudzić jego zapał i bardzo
zdecydowanie zbyt mało, by ostudzić zapał malarza. Dał się pociągnąć do auta
bez sprzeciwów. Pozwolił Dorianowi na ponowne przejęcie kontroli i teraz był
gotów iść za jego fantazjami, z dala od wścibskich oczu. Gdzieś w połowie drogi
ściągnął z siebie krawat, zawiązując go sobie wokół ręki. Mógł się jeszcze
przydać, a raczej Rage miał nadzieję, że się przyda.]
[Ledwie dotarli do samochodu
Dorian przyparł do zimnej karoserii nagie ciało Rage'a i wpił się w jego usta z
natarczywością i zachłannością. Nie miał zamiaru czekać. Nie miał zamiaru
dłużej odwlekać tego, czego pragnął najbardziej - krzyku spełnienia Rage'a.
Jego drżące od podniecenia dłonie, błądziły bezwiednie po ciele chłopaka, udo
wkradło się bezceremonialnie pomiędzy jego nogi i przywarło boleśnie do jego
krocza.] Nie wrócisz tam już nigdy. [Warknął, odrywając się od ust pisarza na
jeden oddech. Właśnie teraz, przy samochodzie, w chłodzie nocy, kradnąc
pocałunek którego pragnął od dawna, Dorian podjął decyzję, że nie pozwoli by
Rage choć na chwilę powrócił do tego miejsca i dał się obłapiać jakimś obleśnym
zboczeńcom, którzy są na tyle żałośni iż nawet kochanka sobie nie potrafią
poszukać. Jego usta bardzo szybko powróciły do ust pisarza a zęby zatopiły się
w dolnej wardze chłopaka dość boleśnie, gdy Dorian bez dłuższego zastanowienia zsunął
jednym stanowczym ruchem bokserki Rage w dół, uwalniając biedną, duszącą się w
tym skórzanym więzieniu męskość.]
O jezu, tak... [Zdążył wysapać,
nim jego warga została boleśnie przygryziona. Nie czuł już zimna. Nie czuł
nawet zimna samochodu. Ciepło dłoni Doriana skutecznie odwracało uwagę od
wszystkiego dookoła. Sprawiało, że Rage znów mógł się zatracić w dotyku malarza
bez granic i bez oporów. Nie chciał dłużej czekać. Pragnął go poczuć na sobie i
w sobie całego, boleśnie i bez zahamowania. Teraz mógł mu przysięgać, że nie
wróci tam nigdy, że nawet więcej o tym miejscu nie pomyśli, ale nie miał siły
na roztrząsanie tak prozaicznych spraw. Nie słuchał Doriana, a w zasadzie
słuchał tylko tego, co chciał usłyszeć. Jęków, kolejnych podniecających słów i
głębokich westchnień, które miały się niedługo zamienić w krzyk spełnienia.]
Uwielbiam cię... [Wymruczał, ocierając się uwolnioną męskością o jego udo. Dość
stanowczymi ruchami dłoni zaczął odpinać pasek spodni swojego chłopaka -
stanowczymi i zdecydowanymi.] Jak... Teraz... Będziesz się ze mną bawić... To
obiecuję, że cię wykastruję. [Jęknął i jednym szarpnięciem pozbawił spodnie
Doriana punktu zaczepienia. Co go obchodził jakiś pasek, jak jeszcze miał tyle
do sforsowania?]
Nie chciałbyś tego, zapewniam.
[Mruknął, zabierając po chwili swe usta od ust chłopaka. Złapał go stanowczo za
nadgarstki i odsunął jego ręce od siebie, przytrzymując mu je przy karoserii
auta. Jego usta na chwile podrażniły jeden z sutków pisarza, a już po chwili
malarz klęczał na zimnych kamieniach parkingu, obejmując pośladki pisarza i otulając
jego podrażnioną i pełną wyczekiwania na spełnienie męskość, gorącymi ustami.
Tego właśnie chciał. Tego pragnął w tym momencie. Poczuć każdą fałdkę męskości
Rage'a pod językiem. Kosztować jego smak i zapominając o chłodzie, pozwolić by
obaj odpłynęli. Sunął wolno ustami od czubka, aż do nasady członka chłopaka, mrucząc
z zadowoleniem, jak ogromny, spragniony pieszczot kociak.]
[Jego ręce opadły w dół same, gdy
tylko Dorian je puścił. Po chwili jednak, czując parzące niemalże usta na swoim
członku, Rage wplótł palce we włosy malarza. Poczuł na policzkach łzy, kiedy z
ledwością zdusił w sobie krzyk, wyrywający mu się z gardła. Zaparł się nogami i
ciałem mocno o karoserię, by nie upaść na ziemię i ostatkami sił, jakie mu
pozostały powstrzymał się, by nie wytrysnąć w usta swojego chłopaka sekundę po
tym, jak jego członek się w nich znalazł. Wolał nie myśleć o tym, czy ktoś ich
widzi, czy obok przechodzi. Nie było już wstydu przed obserwatorami. Był
podniecający strach, który sprawiał, że serce pisarza jeszcze mocniej tłukło
się w piersi. Wiedział też, że długo nie wytrwa. Usta Doriana były zbyt sprawne
i zbyt chętne do zadawania pieszczot i tylko pieszczot, a nie bólu
oczekiwania.]
[Zaciskał palce na pośladkach
pisarza i drapał je paznokciami, gdy jego usta sprawnie i z wyczuciem zaciskały
się na członku chłopaka podczas wędrówki to w jedną to w drugą stronę.
Dopasowywały się idealnie do zmiennego kształtu członka i pozwalały mu na
poczucie siebie na całej długości. Malarz zasmakował w rozkoszy, jaką odczuwał
Rage pod jego dotykiem i pragnął usłyszeć jak krzyczy. Och, jak on uwielbiał
ten krzyk! Podrażnił męskość chłopaka zębami, sunąc nimi przez całą jego
długość, a równocześnie zjechał paznokciami na nagie uda chłopaka. Kiedy dotarł
pieszczotami do czubka członka okrążył go kilka razy językiem i podrażnił nim
energicznie otwór na samym czubku prężącej się i pulsującej męskości.] Mój!
[Mruknął, by zaraz potem zassać się łapczywie na penisie i wchłonąć go w usta, aż
po nasadę, niemal przygważdżając tym samym Rage'a do auta.]
T-tak... [Chciał odpowiedzieć,
ale reszta słów zamarła w gardle, a nocną ciszę rozdarł jego krzyk. Orgazm był
tak gwałtowny, że niemalże poczuł, jak nasienie rozbija się o gardło Doriana.
Palce Rage zacisnęły się gwałtownie na trzymanych włosach, a z każdym kolejnym
skurczem i dreszczem spełnienia, jaki przechodził przez jego ciało, z jego ust
wydobywały się coraz cichsze, choć mocne, krzyki. W końcu puścił głowę malarza
i chwycił się jako tako auta, odrzucając swoją głowę w tył, by nie osunąć się
po nim w dół. Rozedrgane kolana nie chciały go słuchać, a płuca nie chciały
oddychać tak, jakby chciał tego Rage. Krew bardzo powoli powracała na swoje
miejsca. Pisarz zaczynał czuć na swoim penisie ból ugryzień, a na udach ból
zadrapań. Suche od oddechu gardło zapiekło, gdy przełykał ślinę. Jednakże do
tego wszystkiego dochodził inny ważny fakt, z którego Rage również zaczął sobie
powoli zdawać sprawę, a mianowicie niespełnienie Doriana.]
[Niespełnienie nie było dla niego
tak ważne jak to, ze Rage zatracił się w rozkoszy i pozwolił sobie na upust
emocji. Powoli, bardzo powoli, usta Doriana wspinały się pocałunkami po torsie Rage’a,
a kiedy malarz wstawał, jego sprawne ręce nasuwały na pisarza bokserki.
Dotarłszy do ust chłopaka Dorian wpił się w nie z ogromną pasją i władczością.
Przywarł do ciała chłopaka całym sobą, nie pozwalając mu na osunięcie się po
masce samochodu. Wiedział, że musi poczekać, aż Rage się uspokoi. Wiedział, że
w tej chwili jego ciało jest ogarnięte namiętnością i osłabione od spełnienia. Ułożył
dłoń na jego karku, zmieniając pocałunek w coraz bardziej leniwy i czuły.
Zwalniał, chciał by chłopak wrócił do rzeczywistości i był w stanie wsiąść do
auta samodzielnie. Gdy tylko poczuł, jak Rage staje się znów opanowanym, w
miarę, mężczyzną, odchylił się nieco i uśmiechnął do niego znacząco.] Jedziemy
do domu. [Powiedział zdecydowanie, sięgając do klamki i otwierając przed
pisarzem drzwi auta.]
Tak... [Jego usta pozostały
otwarte jeszcze na długo po tym ostatnim, czułym pocałunku. Kiedy wsiadł do
auta - z ledwością - oblizał swoje wargi i wyciągnął się na siedzeniu z błogim
uśmiechem. Był jeszcze w takim nastroju, że najchętniej by tam postał jeszcze kilkanaście
minut przytulając się do Doriana, ale zimno powracało, szybko wybijając mu
takie bzdury z głowy.] Włącz ogrzewanie. Wszystko zostawiłem w klubie...
[Zerknął przez ramię, ale bez cienia żalu. I tak nie zabierał nigdy wiele na
zmianę, bo tak właściwie, to była mu potrzebna tylko pidżama i strój służbowy.
Teraz przydałaby mu się nawet ta pidżama, byleby mógł się okryć.] Ty poważnie mówiłeś,
że nie pozwolisz mi tam wrócić? [Spytał po chwili, kiedy jego umysł wyzbył się
resztek uczucia otępienia. Nie miałby w sumie nic przeciwko, gdyby Dorian nie
żartował.]
[Włączył ogrzewanie ale i zdjął z
siebie kurtkę i podał chłopakowi. Przecież miał jeszcze koszule, a pisarz był
niemal nagi. Odpalił samochód i ruszył z parkingu dość szybko. Pilne mu było do
domu, do kolejnych chwil przy Rage'u i kolejnych chwil, gdy poczuje się jakby świat
istniał tylko dla nich.] Poważnie. Najpoważniej na świecie. Gdybym miał nawet sprzedać
nerkę, bo penisa to raczej bym nie chciał, i utrzymywać cię z tych pieniędzy.
Nigdy nie pozwolę na to, żebyś wrócił do pracy w tym miejscu. Chcesz tam wrócić?
Bardzo proszę. Ale tylko jako gość i tylko ze mną. [Nie patrzył na pisarza. Musiał
się skupić na prowadzeniu. Zapadła noc, było niebezpieczniej niż za dnia, a on jechał
naprawdę szybko, łamiąc każdy przepis, jaki tylko miał możliwość złamać.]
Ciekawe, jak przebiegła rozmowa Rage'a z szefową. Mam nadzieję, że wcześniej czy później się tego dowiemy.
OdpowiedzUsuńRage zazdrosny. Tak, to lubimy. Ale coś mi się wydaje, że to i tak mały impuls...
Oj, coś mi się wydaje, że jak dojadą do domu to będzie się działo. Ale oczywiście, na to trzeba znowu czekać.
Ależ wy macie momenty zakończenia, ech ech.
Ale z nich niegrzeczni chłopcy. Jeśli dobrze zrozumiałam to bzykali się na parkingu przed klubem. Cud prawdziwy, że im się jakaś publiczność nie trafiła. Ale co z biednym Dorianem? Jak on dojedzie do domu w takim stanie? Jeszcze się gdzieś rozbiją tym samochodem. Może jakieś krzaczki przydrożne by lepiej zaliczyli, hę? Rozumiem, że ciąg dalszy nastąpi i ten krawacik do czegoś się przyda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam władczą kobietę i jej goniącą kreseczki koleżankę!
Dziękuję Ci moja droga za publiczne uznanie mojej wszechobecnej władzy. Kłaniam się nisko :D
UsuńTo było takie słodkie i takie namiętne. Uwielbiam Doriana, po prostu jest cudny. Niech najlepiej zmusi Rage aby z nim zamieszkał byłoby w tym tyle korzyści, że mniam po prostu
OdpowiedzUsuńPo nich to ja zawsze potrzebuję zimnego prysznica. :D
OdpowiedzUsuńSeks na parkingu, tego jeszcze nie czytałam :D
OdpowiedzUsuńOch, gorąco!
~Tess
Megaa <3 Uwielbiam to opowiadanie i Wasz styl, nieco mnie irytował brak myślników, ale idzie się przyzwyczaić ;)
OdpowiedzUsuńEmocje bohaterów oddane bardzo dokładnie, lubię takie długaśne wypowiedzi dotyczące ich odczuć i myśli.
Sceny +18 prześwietne, przecudowne, że ochy i achy i moja wyobraźnia buzuje, nie mogąc się uspokoić xD
Lubię najbardziej postać... hmm .. Jamesa, tak on najbardziej przypadł mi do gustu ;D
J.