sobota, 22 września 2012

Rozdział XV [Rage]


Jestem bardzo szybki, ale zależy w czym. [Odparł bez uśmiechu. Przyglądał się Dorianowi z podejrzliwością, a po chwili bardzo powoli i wymownie przeniósł spojrzenie na ochroniarza, jeszcze mocniej marszcząc czoło.] To może ja wam nie będę przeszkadzać, hm? [Dodał jadowicie, z naciskiem w głosie – ironia rozbawienia była w tym również, ale gdzieś głęboko na dnie. Czułości podarowane przez Doriana wcale nie ułagodziły jego nerwów po spotkaniu z szefową. Gotował się jednak tylko dla siebie, w środku i nie miał zamiaru okazywać tego nikomu. Powierzchowna złość była zbędna, zwłaszcza, że wiedział, iż szybko mu minie. Mógł to rozwiązać w ten sposób i doprowadzić do tego, że znów malarz będzie się na niego wściekać za darmo, albo…] W sumie nie… [W jego głowie zaświtał inny pomysł, a raczej zaświtało kilka fantazji.] Kochanie. [Zwrócił się ponownie do Doriana, tym razem jednak uśmiechnął się odrobinę.] Chce jechać do domu, mogę jechać do domu. Do ciebie, na cały weekend. Zrekompensujesz mi czas, który miał nam być zabrany. [Stwierdził łagodnie, po czym podniósł dłoń do policzka chłopaka i pogłaskał go delikatnie.] Zachowujecie się, jak stare, dobre małżeństwo, aż zazdroszczę! [Ian roześmiał się, kiwając głową, a jego ramiona zatrząsły się od śmiechu, który z każdą chwilą był coraz mocniejszy.]

[Dorian posłał promienny uśmiech Ianowi po czym mocniej przyciągnął do siebie Rage'a i zerknął na niego z ogniem w spojrzeniu. Ogniem żądzy i obietnic.] Uwielbiam kiedy jesteś zazdrosny, wiesz? Mógłbym cię teraz... No wiesz. [Mimo iż byli dorośli i w miejscu, w którym niemal wszystkie zbereźności uchodziły płazem, Dorian wolał pozostawić to zdanie bez dopowiadania. Wiedział doskonale, że Rage to domyślna bestia i złapie gorący sens jego wypowiedzi. Zawarczał sugestywnie, zbliżając usta do szyi chłopaka, po czym skubnął ją zębami.] To będzie bardzo przyjemny weekend. [Mruknął, ocierając policzkiem o policzek pisarza i zerkając przy okazji na Iana, którego tak bardzo rozbawiło ich zachowanie.] Byłeś niegrzeczny, bardzo. Musisz odpokutować wszystkie grzeszki, jakich się dzisiaj dopuściłeś. [Bez wstydu i zahamowania zsunął dłoń na skórzane pośladki Rage'a i uścisnął jeden z nich dość mocno.] Ale uniform zostaje. [O tak, miał co do tego stroju swoje plany. Aż mu się cieplej zrobiło gdy i nich pomyślał.]

Mógłbyś, owszem. Nie zapominaj jednak, że teraz nie możesz. Nie, dopóki jesteśmy w miejscu publicznym, a nie na przykład u ciebie w domu, na kanapie… Pamiętasz? [Zamruczał wprost do ucha Doriana, obejmując go mocno rękoma za szyję. Dostępu do swojej nie utrudniał, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej odchylił głowę. Kiedy poczuł, jak ciepła dłoń malarza chwyta jego pośladek, westchnął błogo i z przyjemnością wcisnął się w niego jeszcze mocniej, ignorując swojego kolegę, który  niemalże płakał ze śmiechu.] I nie byłem niegrzeczny… Wydaje ci się. To tylko twoje fantazje, kochanie. Fantazje, których nie spełnisz jeżeli stąd nie wyjdziemy. [Dodał bardziej stanowczo i odsunął się, przesuwając usta na uśmiechnięte wargi Doriana. Chłopak doskonale wiedział, jak powoli i skutecznie wyprowadzać Rage’a z równowagi, ale pisarz się nie poddawał. Na głębokim wdechu scałował ironię z ust swojego chłopaka i sam uśmiechnął się zadziornie. Coraz bardziej miał wrażenie, że jednak nie wyjdą z tego miejsca, a Dorian będzie się z nim kochać na parkiecie.]

A co, jeśli moja obecną fantazją jest pokazanie wszystkim tu obecnym, jak pięknie krzyczysz, kiedy dochodzisz? [Z warczeniem dzikiego zwierza, Dorian zatopił zęby w szyje Rage'a, przyjmując pozycje wampira sycącego się krwią ofiary. Nie patrzył już na rozchichotanego bramkarza. Nie patrzył na ludzi dookoła. Dla niego przestali oni istnieć. Wyparowali wraz całym otoczeniem pozwalając, by jego fantazja stała się prawdą, choć po części. Wsunął obie dłonie za gumkę bokserek chłopaka i ugniatał jego nagie pośladki, podczas, gdy usta wróciły do jego ucha, a głos stał się cholernie pociągający, zmysłowy i głęboki.] Wyobraź to sobie. Chłodne deski parkietu, moje dłonie na twoich udach, twoje pośladki przyparte do podłogi i ja, łapiący z trudem powietrze, podczas wyprowadzania cię na wyżyny doznań. [Dorian gotował się w środku z podniecenia. Faktycznie nie widział problemu w tym by zawstydzić gości lokalu swobodą, z jaką mógłby posiąść kochanka na środku parkietu i nie zważać na otoczenie, gdy jego zmysły oszaleją.]

Nie śmiałbyś... [Jęknął głośno, aż barman spojrzał na niego, zapominając przez chwilę o swoim obecnym kliencie, którego obsługiwał. Rage zacisnął powieki najmocniej, jak potrafił, by skupić się na wyrwaniu się stąd. Nie miał zamiaru dać się przelecieć na parkiecie, chociaż perspektywa uniesienia była w każdej chwili gotowa zwalić go z nóg. Ledwo ustawał w ramionach Doriana, jednakże zagryzł zęby i zepchnął oszołomienie w dal. Warknął coś niezrozumiale i zsunął dłoń pomiędzy swoje ciało, a ciało malarza - wprost na krocze tego drugiego, które obłędnie mocno ścisnął.] Słuchaj mnie teraz uważnie... Masz minutę na to, by się zdecydować na wyjście, albo pójdę sobie zrobić dobrze... sam. Zrozumiałeś? [Ostatnie pytanie wysyczał niemalże i wyszarpnął się z objęć swojego chłopaka, dysząc ciężko. Dorian znał to spojrzenie, człowieka gotowego na wszystko. Już nie raz widział twarz Rage'a, którą trawiło pożądanie. Pisarz natomiast skinął głową Ianowi, nie spuszczając wzroku z malarza, zrobił dwa kroki w tył i odwrócił się, by pójść przez tłum do wyjścia.]

Owszem, śmiałbym. [Mruknął bardziej do siebie niż do Rage'a, który właśnie miał zamiar mu zwiać. Klepnął przyjaźnie Iana w ramię, mrugnął do niego porozumiewawczo i uśmiechnął się przepraszająco.] Mógłbyś zadbać o to, by jego rzeczy dotarły do niego? Dzięki! [Rzucił pospiesznie i zniknął w tłumie, podążając za chłopakiem. Nie mógł przecież pozwolić, by jakieś obleśne ściany toalety usłyszały jęki Rage'a przeznaczone tylko i wyłącznie dla jego uszu. Szybko go dogonił i zamknął w objęciach, łapiąc go ramionami w pasie i całując go w kark.] Nie uciekniesz mi teraz. Nie ma takiej opcji. Ale wiesz co? [Przeszedł na bok, łapiąc Rage'a tym razem tylko jednym ramieniem w pasie i przyspieszając razem z nim kroku, zbliżając się do wyjścia.] Nie gwarantuje ci, że tym razem dojedziemy do domu tak szybko, jak powinniśmy. [O tak, Dorian nie miał zamiaru jechać całą drogę z masztem postawionym na sztorc. Mały relaks w samochodzie nikomu jeszcze nie zaszkodził, prawda?]

[Jak uderzenie gromu, dotarła do niego świadomość tego, dlaczego w zasadzie kelnerzy nosili tak mocno opięte spodenki. Zerknął w dół, na boleśnie więzionego, swojego członka, po czym na krocze Doriana i uśmiechnął się mściwie pod nosem. Z ochotą zrównał szybkie kroki, jakie narzucił jego chłopak, byleby tylko wydostać się z zatłoczonego klubu. Lodowate powietrze wbiło się w jego nagie ciało, jak miliony noży, ale zignorował to. To było zdecydowanie zbyt mało, by ostudzić jego zapał i bardzo zdecydowanie zbyt mało, by ostudzić zapał malarza. Dał się pociągnąć do auta bez sprzeciwów. Pozwolił Dorianowi na ponowne przejęcie kontroli i teraz był gotów iść za jego fantazjami, z dala od wścibskich oczu. Gdzieś w połowie drogi ściągnął z siebie krawat, zawiązując go sobie wokół ręki. Mógł się jeszcze przydać, a raczej Rage miał nadzieję, że się przyda.]

[Ledwie dotarli do samochodu Dorian przyparł do zimnej karoserii nagie ciało Rage'a i wpił się w jego usta z natarczywością i zachłannością. Nie miał zamiaru czekać. Nie miał zamiaru dłużej odwlekać tego, czego pragnął najbardziej - krzyku spełnienia Rage'a. Jego drżące od podniecenia dłonie, błądziły bezwiednie po ciele chłopaka, udo wkradło się bezceremonialnie pomiędzy jego nogi i przywarło boleśnie do jego krocza.] Nie wrócisz tam już nigdy. [Warknął, odrywając się od ust pisarza na jeden oddech. Właśnie teraz, przy samochodzie, w chłodzie nocy, kradnąc pocałunek którego pragnął od dawna, Dorian podjął decyzję, że nie pozwoli by Rage choć na chwilę powrócił do tego miejsca i dał się obłapiać jakimś obleśnym zboczeńcom, którzy są na tyle żałośni iż nawet kochanka sobie nie potrafią poszukać. Jego usta bardzo szybko powróciły do ust pisarza a zęby zatopiły się w dolnej wardze chłopaka dość boleśnie, gdy Dorian bez dłuższego zastanowienia zsunął jednym stanowczym ruchem bokserki Rage w dół, uwalniając biedną, duszącą się w tym skórzanym więzieniu męskość.]

O jezu, tak... [Zdążył wysapać, nim jego warga została boleśnie przygryziona. Nie czuł już zimna. Nie czuł nawet zimna samochodu. Ciepło dłoni Doriana skutecznie odwracało uwagę od wszystkiego dookoła. Sprawiało, że Rage znów mógł się zatracić w dotyku malarza bez granic i bez oporów. Nie chciał dłużej czekać. Pragnął go poczuć na sobie i w sobie całego, boleśnie i bez zahamowania. Teraz mógł mu przysięgać, że nie wróci tam nigdy, że nawet więcej o tym miejscu nie pomyśli, ale nie miał siły na roztrząsanie tak prozaicznych spraw. Nie słuchał Doriana, a w zasadzie słuchał tylko tego, co chciał usłyszeć. Jęków, kolejnych podniecających słów i głębokich westchnień, które miały się niedługo zamienić w krzyk spełnienia.] Uwielbiam cię... [Wymruczał, ocierając się uwolnioną męskością o jego udo. Dość stanowczymi ruchami dłoni zaczął odpinać pasek spodni swojego chłopaka - stanowczymi i zdecydowanymi.] Jak... Teraz... Będziesz się ze mną bawić... To obiecuję, że cię wykastruję. [Jęknął i jednym szarpnięciem pozbawił spodnie Doriana punktu zaczepienia. Co go obchodził jakiś pasek, jak jeszcze miał tyle do sforsowania?]

Nie chciałbyś tego, zapewniam. [Mruknął, zabierając po chwili swe usta od ust chłopaka. Złapał go stanowczo za nadgarstki i odsunął jego ręce od siebie, przytrzymując mu je przy karoserii auta. Jego usta na chwile podrażniły jeden z sutków pisarza, a już po chwili malarz klęczał na zimnych kamieniach parkingu, obejmując pośladki pisarza i otulając jego podrażnioną i pełną wyczekiwania na spełnienie męskość, gorącymi ustami. Tego właśnie chciał. Tego pragnął w tym momencie. Poczuć każdą fałdkę męskości Rage'a pod językiem. Kosztować jego smak i zapominając o chłodzie, pozwolić by obaj odpłynęli. Sunął wolno ustami od czubka, aż do nasady członka chłopaka, mrucząc z zadowoleniem, jak ogromny, spragniony pieszczot kociak.]

[Jego ręce opadły w dół same, gdy tylko Dorian je puścił. Po chwili jednak, czując parzące niemalże usta na swoim członku, Rage wplótł palce we włosy malarza. Poczuł na policzkach łzy, kiedy z ledwością zdusił w sobie krzyk, wyrywający mu się z gardła. Zaparł się nogami i ciałem mocno o karoserię, by nie upaść na ziemię i ostatkami sił, jakie mu pozostały powstrzymał się, by nie wytrysnąć w usta swojego chłopaka sekundę po tym, jak jego członek się w nich znalazł. Wolał nie myśleć o tym, czy ktoś ich widzi, czy obok przechodzi. Nie było już wstydu przed obserwatorami. Był podniecający strach, który sprawiał, że serce pisarza jeszcze mocniej tłukło się w piersi. Wiedział też, że długo nie wytrwa. Usta Doriana były zbyt sprawne i zbyt chętne do zadawania pieszczot i tylko pieszczot, a nie bólu oczekiwania.]

[Zaciskał palce na pośladkach pisarza i drapał je paznokciami, gdy jego usta sprawnie i z wyczuciem zaciskały się na członku chłopaka podczas wędrówki to w jedną to w drugą stronę. Dopasowywały się idealnie do zmiennego kształtu członka i pozwalały mu na poczucie siebie na całej długości. Malarz zasmakował w rozkoszy, jaką odczuwał Rage pod jego dotykiem i pragnął usłyszeć jak krzyczy. Och, jak on uwielbiał ten krzyk! Podrażnił męskość chłopaka zębami, sunąc nimi przez całą jego długość, a równocześnie zjechał paznokciami na nagie uda chłopaka. Kiedy dotarł pieszczotami do czubka członka okrążył go kilka razy językiem i podrażnił nim energicznie otwór na samym czubku prężącej się i pulsującej męskości.] Mój! [Mruknął, by zaraz potem zassać się łapczywie na penisie i wchłonąć go w usta, aż po nasadę, niemal przygważdżając tym samym Rage'a do auta.]

T-tak... [Chciał odpowiedzieć, ale reszta słów zamarła w gardle, a nocną ciszę rozdarł jego krzyk. Orgazm był tak gwałtowny, że niemalże poczuł, jak nasienie rozbija się o gardło Doriana. Palce Rage zacisnęły się gwałtownie na trzymanych włosach, a z każdym kolejnym skurczem i dreszczem spełnienia, jaki przechodził przez jego ciało, z jego ust wydobywały się coraz cichsze, choć mocne, krzyki. W końcu puścił głowę malarza i chwycił się jako tako auta, odrzucając swoją głowę w tył, by nie osunąć się po nim w dół. Rozedrgane kolana nie chciały go słuchać, a płuca nie chciały oddychać tak, jakby chciał tego Rage. Krew bardzo powoli powracała na swoje miejsca. Pisarz zaczynał czuć na swoim penisie ból ugryzień, a na udach ból zadrapań. Suche od oddechu gardło zapiekło, gdy przełykał ślinę. Jednakże do tego wszystkiego dochodził inny ważny fakt, z którego Rage również zaczął sobie powoli zdawać sprawę, a mianowicie niespełnienie Doriana.]

[Niespełnienie nie było dla niego tak ważne jak to, ze Rage zatracił się w rozkoszy i pozwolił sobie na upust emocji. Powoli, bardzo powoli, usta Doriana wspinały się pocałunkami po torsie Rage’a, a kiedy malarz wstawał, jego sprawne ręce nasuwały na pisarza bokserki. Dotarłszy do ust chłopaka Dorian wpił się w nie z ogromną pasją i władczością. Przywarł do ciała chłopaka całym sobą, nie pozwalając mu na osunięcie się po masce samochodu. Wiedział, że musi poczekać, aż Rage się uspokoi. Wiedział, że w tej chwili jego ciało jest ogarnięte namiętnością i osłabione od spełnienia. Ułożył dłoń na jego karku, zmieniając pocałunek w coraz bardziej leniwy i czuły. Zwalniał, chciał by chłopak wrócił do rzeczywistości i był w stanie wsiąść do auta samodzielnie. Gdy tylko poczuł, jak Rage staje się znów opanowanym, w miarę, mężczyzną, odchylił się nieco i uśmiechnął do niego znacząco.] Jedziemy do domu. [Powiedział zdecydowanie, sięgając do klamki i otwierając przed pisarzem drzwi auta.]

Tak... [Jego usta pozostały otwarte jeszcze na długo po tym ostatnim, czułym pocałunku. Kiedy wsiadł do auta - z ledwością - oblizał swoje wargi i wyciągnął się na siedzeniu z błogim uśmiechem. Był jeszcze w takim nastroju, że najchętniej by tam postał jeszcze kilkanaście minut przytulając się do Doriana, ale zimno powracało, szybko wybijając mu takie bzdury z głowy.] Włącz ogrzewanie. Wszystko zostawiłem w klubie... [Zerknął przez ramię, ale bez cienia żalu. I tak nie zabierał nigdy wiele na zmianę, bo tak właściwie, to była mu potrzebna tylko pidżama i strój służbowy. Teraz przydałaby mu się nawet ta pidżama, byleby mógł się okryć.] Ty poważnie mówiłeś, że nie pozwolisz mi tam wrócić? [Spytał po chwili, kiedy jego umysł wyzbył się resztek uczucia otępienia. Nie miałby w sumie nic przeciwko, gdyby Dorian nie żartował.]

[Włączył ogrzewanie ale i zdjął z siebie kurtkę i podał chłopakowi. Przecież miał jeszcze koszule, a pisarz był niemal nagi. Odpalił samochód i ruszył z parkingu dość szybko. Pilne mu było do domu, do kolejnych chwil przy Rage'u i kolejnych chwil, gdy poczuje się jakby świat istniał tylko dla nich.] Poważnie. Najpoważniej na świecie. Gdybym miał nawet sprzedać nerkę, bo penisa to raczej bym nie chciał, i utrzymywać cię z tych pieniędzy. Nigdy nie pozwolę na to, żebyś wrócił do pracy w tym miejscu. Chcesz tam wrócić? Bardzo proszę. Ale tylko jako gość i tylko ze mną. [Nie patrzył na pisarza. Musiał się skupić na prowadzeniu. Zapadła noc, było niebezpieczniej niż za dnia, a on jechał naprawdę szybko, łamiąc każdy przepis, jaki tylko miał możliwość złamać.]




7 komentarzy:

  1. Ciekawe, jak przebiegła rozmowa Rage'a z szefową. Mam nadzieję, że wcześniej czy później się tego dowiemy.
    Rage zazdrosny. Tak, to lubimy. Ale coś mi się wydaje, że to i tak mały impuls...
    Oj, coś mi się wydaje, że jak dojadą do domu to będzie się działo. Ale oczywiście, na to trzeba znowu czekać.
    Ależ wy macie momenty zakończenia, ech ech.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale z nich niegrzeczni chłopcy. Jeśli dobrze zrozumiałam to bzykali się na parkingu przed klubem. Cud prawdziwy, że im się jakaś publiczność nie trafiła. Ale co z biednym Dorianem? Jak on dojedzie do domu w takim stanie? Jeszcze się gdzieś rozbiją tym samochodem. Może jakieś krzaczki przydrożne by lepiej zaliczyli, hę? Rozumiem, że ciąg dalszy nastąpi i ten krawacik do czegoś się przyda.
    Pozdrawiam władczą kobietę i jej goniącą kreseczki koleżankę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci moja droga za publiczne uznanie mojej wszechobecnej władzy. Kłaniam się nisko :D

      Usuń
  3. To było takie słodkie i takie namiętne. Uwielbiam Doriana, po prostu jest cudny. Niech najlepiej zmusi Rage aby z nim zamieszkał byłoby w tym tyle korzyści, że mniam po prostu

    OdpowiedzUsuń
  4. Po nich to ja zawsze potrzebuję zimnego prysznica. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Seks na parkingu, tego jeszcze nie czytałam :D
    Och, gorąco!


    ~Tess

    OdpowiedzUsuń
  6. Megaa <3 Uwielbiam to opowiadanie i Wasz styl, nieco mnie irytował brak myślników, ale idzie się przyzwyczaić ;)
    Emocje bohaterów oddane bardzo dokładnie, lubię takie długaśne wypowiedzi dotyczące ich odczuć i myśli.
    Sceny +18 prześwietne, przecudowne, że ochy i achy i moja wyobraźnia buzuje, nie mogąc się uspokoić xD
    Lubię najbardziej postać... hmm .. Jamesa, tak on najbardziej przypadł mi do gustu ;D
    J.

    OdpowiedzUsuń