[Aż mu się buzia
sama śmiała, kiedy słyszał takie odgłosy. Wprawdzie po tyradzie słownej jaką
usłyszał wcześniej od mężczyzny nie spodziewał się cudów, ale jakaś mała część
jego umysłu już snuła plany na upojnie spędzoną resztę dnia. Aż go przez chwile
skręciło, kiedy pomyślał, że w takim wypadku byłby to jedyny dzień jaki
spędzili razem. Szybko jednak wyzbył się takiej myśli. Zastąpił ją czymś o
wiele przyjemniejszym co było dla niego jak narkotyk, lub jak tlen którego
potrzebował do życia. Seks! Tak, to było coś, co potrafiło wypędzić z jego
głowy każdą inna myśl. Dokończył posiłek, wypił sok i zaraz po tym jak odłożył
naczynia do zlewu, udał się do sypialni.] Przybyłem... [Mruknął, stając w progu
i spoglądając na łóżko z nadzieją, że Kolya już tam na niego czeka, cały
rozochocony i rozpalony.]