[Michaś zaczynał poddawać się chwili, cudowniej chwili. Zaczynał
zamykać umysł na to, co działo się wokoło i oddawać się jedynie przyjemności z
kontaktu z ustami Jamesa, gdy do jego uszu dotarł ten niepokojący dźwięk.
Panika, to było zbyt delikatne określenie stanu, jaki go ogarnął. Serce stanęło
mu w miejscu, a krew błyskawicznie zamieniła się w lodowate strugi ochładzające
jego ciało. Oderwał się od ust chłopaka z oczami pełnymi przerażenia i wbił w
niego wyczekujące spojrzenie. Przecież to mógł być ojciec Jamesa. Przecież to mógł
być dyrektor jego szkoły. Myśli chłopaka pogalopowali po jego umyśle niczym
mustangi szalejące z wiatrem na prerii, a całym ciałem wstrząsnęły drgawki.
Trwał tak przez chwilę, pozwalając, by ta okropna myśl, o spotkaniu się oko w
oko z dyrektorem w tak niedwuznacznej sytuacji z jego synem, docierała do niego
coraz mocniej. Nagle poderwał się z łóżka i w jednej chwili stał już obok, z
wciągniętymi na tyłek bokserkami i koszulką, w którą z nerwów zaplątał się i za
nic nie mógł jej na siebie wciągnąć.]
piątek, 12 października 2012
środa, 10 października 2012
Rozdział XXXIV [Rino]
Zanim zabierzecie się do czytanie tego rozdziału, chciałam Was poinformować, że wraz z Madzią postanowiłyśmy zwolnić nieco tempo publikacji. Kolejny rozdział ukaże się więc dopiero po jutrze. Dla fanek Michasia mam wspaniałą wiadomość, ponieważ kolejny rozdział będzie właśnie poświęcony jemu i Jamesowi.
Enjoy ^^
[Jęknąłby, ale nie mógł. Westchnąłby, ale to też zostało mu odebrane.
Dłoń samoistnie przesunęła się na biodro Hiszpana, a palce zacisnęły na nim,
przyciągając ciało mężczyzny do ciała chłopaka. To zdecydowanie nie był dobry
pomysł, by tak zamykać usta Rino, ponieważ chłopak poczuł bardzo znajomy i
przyjemny dreszcz, który zsunął się po jego kręgosłupie, aż do samych lędźwi.
Przylgnął do Flavio mocno i intensywnie, pocierając nogą jego krocze i oddał
się pocałunkowi bez sprzeciwu, po chwili odprężając się całkiem i pozwalając na
to, by zaborczy język mężczyzny dokładnie spenetrował jego usta. Nie w głowie
mu było uciekanie i czucie bólu, kiedy tak mocno się do niego przytulał. Powiódł
dłonią na jego plecy i przesunął po nich palcami mocno, wbijając przy okazji
delikatnie paznokcie. Jeszcze panował nad zdrowym rozsądkiem i wiedział, że
pokaleczenie tej idealne, gładkiej skóry mogło się skończyć źle.]
wtorek, 9 października 2012
Rozdział XXXIII [Rino]
Ale... [Owszem miał chęć odpowiedzieć, że jedzenie widelcem nie jest
niczym uwłaczającym godności chłopaka, ale powstrzymał się widząc jak ten
zabiera się jednak do jedzenia naleśników przy pomocy sztućca. Uśmiechnął się,
co chyba powinno być dla Rino swego rodzaju nagrodą za poprawne zachowanie choć
Flavio sam nie wiedział dlaczego i po co ten uśmiech. Dość sprawnie i szybko
posmarował sobie porcje placów, pozwijał je i ułożywszy na talerzu postanowił
dotrzymać towarzystwa chłopakowi opierając się wygodniej o kanapę i jedząc z
trzymanego w ręce talerza. Nie był to wybitnie dystyngowany sposób jedzenia,
ale do tego Flavio przywykł już jakiś czas temu. Naleśniki były zaskakująco
dobre. Mężczyzna zjadł cała porcję, jaką sobie przygotował ze smakiem.]
Dziękuje. Było wyjątkowo smaczne. [Ponownie uraczył chłopaka uśmiechem, kiedy
odstawił pusty talerz na ławę i odwrócił się w stronę Rino.] Zdaje się, że
mogłem właśnie poznać twój kolejny talent. I przyznaj... [Skrzywił się widząc,
że chłopak ma kącik ust umazany czekoladą. Wyjął z kieszeni chusteczkę i wytarł
te słodycz szpecącą twarz młodego.] Że widelec nie gryzie, a jedzenie nim nie
jest niczym złym.
poniedziałek, 8 października 2012
Rozdział XXXII [Rino]
[Rino obudził się nim jeszcze Hiszpan otworzył oczy. Czekał
cierpliwie, aż mężczyzna się obudzi. Czekał też, kiedy wyjdzie i zostawi go
samego. Nie miał ochoty z nim rozmawiać. Cała przespana wyjątkowo spokojnie noc
zmęczyła go bardziej niż byłaby przepełniona wyuzdanym seksem. Chłopak
przeraził się, kiedy Flavio opuścił łóżko. Poczuł się opuszczony? Tak,
dokładnie. Ciepło drugiego ciała zniknęło, jak zawsze, kiedy wychodził od niego
jakiś klient. Tyle, że teraz strata tego ciepła i tego gościa spowodowała, że
Rino poczuł coś na kształt żalu. Zebrał pieniądze z szafki, gwizdając na ich
ilość. Ubrał się, ogarnął pokój, który i tak miał być posprzątany, po czym udał
się do człowieka, który jako jedyny chyba okazywał mu prawdziwą sympatię.
Spotkał się z Ianem, by powierzyć mu zapłatę. Ochroniarz był jego stróżem i
zbierał każdy grosz, jak najlepszy z najlepszych, bezpiecznych banków. Chłopak
ufał mu bezgranicznie, chociaż nie spotykali się często i nie byli tak mocno
zżyci.] Wiesz, że spokojnie mógłbyś sobie kupić mieszkanie? Rino, dlaczego tu
jeszcze siedzisz? Masz dość pieniędzy, by zacząć normalnie żyć. [Powiedział,
kiedy siedli z chłopakiem do śniadania. Zarówno Rino, jak i Ian spędzali
weekendy w klubie. Razem jedli śniadania, czasami jak sprzyjał los, to i kolację.
Ochroniarz zmierzył młodego wzrokiem z nieskrywanym żalem. Chciał dla niego,
jak najlepiej, ale jednocześnie nie w jego interesie było, by wtrącać się w
cudze życie.]
niedziela, 7 października 2012
Rozdział XXXI [Rage]
Dorian, muszę zadzwonić. [Rage stanął w drzwiach salonu, jak tylko
wziął odprężający prysznic. Przepasał się dwoma ręcznikami, czy raczej
przepasał się jednym, a drugim wycierał mokre włosy. Nie poszedł się ubrać,
ponieważ pod prysznicem miał okazję do przemyślenia pewnych kwestii i do
uspokojenia nerwów, nadszarpniętych przez Hiszpana. Po wyjściu z łazienki
jedyne o czym myślał, to usprawiedliwienie się panu Collinsowi i poinformowanie
go o tym, że już nie będzie więcej u niego pracować. Uświadomił sobie to z
żalem, w końcu mężczyzna wiele dla niego zrobił i wiele mu poświęcił. Rage
spojrzał na mężczyzn, zapewne wesoło rozmawiających, ale spojrzenie zawiesił po
chwili tylko na malarzu.] Muszę zadzwonić do klubu. [Dodał jeszcze wyjaśniająco Teraz już nie przejmował się tym, gdzie pracuje, a nawet gdyby,
to przecież był tylko kelnerem i na dłuższą metę nie miał się czego wstydzić.
Uśmiechnął się do swojego chłopaka prosząco i jednocześnie przepraszająco.
Wiedział, że Dorian nie był chętny do wspominania o miejscu, z którego go
wyciągnął.]
Subskrybuj:
Posty (Atom)