[Powoli
wstawał świt, a wraz z nim z kanapy ściągnął się mężczyzna, który odprowadzał
do domu Thomasa. Kiedy tylko doprowadził chłopaka do swojego mieszkania na
poddaszu jednej z kamienic, rozebrał go do spodenek i ułożył we fioletowej,
satynowej pościeli. Sam zaś udał się na kanapę. Wolał nie kusić losu, ale
wiedział też, że skończy się to bólem karku, z którym w rzeczy samej się
obudził. Po dość długim prysznicu, włączył muzykę i zajął się robieniem kawy.
Od czasu do czasu zerkał do sypialni, aby sprawdzić, czy chłopak się nie
obudził. Muzyka, która płynęła z głośników wieży była spokojna, ale miała mocne
brzmienie – zupełnie różne od tego, które na co dzień rozlegało się w klubie.
Mężczyzna zasiadł na kuchennym stołku, przy wysepce i zajął się przeglądaniem
gazety, jaka codziennie rano bez względu na dzień była mu dostarczana. Zajął
się również piciem mocnej, czarnej kawy, niesłodzonej, jaka miała postawić jego
myśli w stan trzeźwości i gotowości do działania.]