sobota, 20 października 2012

Rozdział XXXIX [James]

Nie przejmuj się niczym, nic się nie stanie. Ani pralce, ani aparatowi. Najważniejsze byśmy się nie pochorowali. [Mówiąc to, również wszedł pod kołdrę i przylgnął do swojego chłopaka zaborczo, ocierając się o niego męskością wymownie. Nie, nadal nie oczekiwał pomocy. Ruchy były raczej bardziej kuszące i prowokujące, niż proszące. Opatulił ich oboje szczelnie kołdrą i spojrzał na twarz Michasia z szerokim uśmiechem, cmokając go przy okazji w ugryzioną szyję, na której pozostał niewielki ślad.] Jak tak dalej pójdzie, to cię pokaleczę niechcący, a Dorian mnie zabije. [Zachichotał i ukrył się pod kołdrą, przylegając do piersi chłopaka, którą podrapał po całej długości, aż do podbrzusza. Tyle planowali zrobić i ta myśl wtłaczała się do jego głowy boleśnie, jednak nie miał na nic tak wielkiej ochoty, jak na bliskie obcowanie z tancerzem. Mógłby nic nie robić, tylko leżeć i upajać się jego zapachem, ale być przy nim. Było mu tak dobrze, kiedy czuł na sobie jego dotyk i słuchał bicia tego małego, wypełnionego radością serduszka.]

czwartek, 18 października 2012

Rozdział XXXVIII [Rocco]


[Do pełnego roześmianych i rozbawionych ludzi klubu, weszła czwórka, zdawałoby się przyjaciół. Rudowłosy chłopak, obejmujący blondyna, czarnowłosa dziewczyna i nieco zdezorientowany i rozglądający się dookoła, drobny chłopak o śnieżnym kolorze włosów i niezwykle brązowych oczach. Prześlizgiwał się spojrzeniem po wnętrzu klubu, oglądał każdego napotkanego człowieka, a na widok kelnerów, aż zazgrzytał zębami. Powiedzieli mu, że idą do klubu i że będzie ciekawie, ale… Zerknął na rudowłosego chłopaka i przełknął ślinę ze złości. Przyszedł tu głównie dla niego, ale on najwyraźniej był bardziej zajęty Konradem. Ech, co za życie.]

wtorek, 16 października 2012

Rozdział XXXVII [Rino]

Hm. Taka mała dygresja do czytelników. Rozdziały w działach są poukładane odpowiednio. Jak wchodzicie np na pierwszy rozdział Jamesa i Michasia, to jest on pierwszy. To, że pisze, że czwarty oznacza, że owszem jest czwarty, ale w kolejności względem całego opowiadania. Polecam czytać wszystko po kolei, jak w archiwum ^^

Oh. [Z ust wyrwało mu się niekontrolowane, ale podszyte ironią westchnienie. Nim Flavio wyszedł z łazienki, zdążył już wziąć kubek w dłonie i ogrzać nim ręce – nieco posiniaczone ręce. Tak, zdecydowanie teraz czuł się, jak kolorowa mozaika na podłodze jakiegoś starego kościoła.] Nie myję zębów przed kawą. Myję po kawie i po śniadaniu. [Powiedział powoli, przyglądając się Hiszpanowi uważnie. Nie z podziwem, nie. Musiał jednak przyznać, że mężczyzna ładnie prezentował się tak na szybko ogarnięty.] Siadaj, wypij kawę, obudź się do końca, a potem pojedziemy na miasto, tam zjemy śniadanie, bo nie ma chleba świeżego w domu i pomożesz mi w zakupie ubrań, co? [Dodał jeszcze i poklepał miejsce obok siebie zapraszająco, po czym upił łyk kawy. Robił dobrą kawę, jedną z lepszych jakie pijał, chociaż nie równała się ona takiej świeżo mielonej i to w dodatku z ekspresu.]

niedziela, 14 października 2012

Rozdział XXXVI [James]

Nie lubię sprzątać, ale skoro się oferujesz, to nie musisz kończyć tylko na talerzach i garnkach. [Powiedział powoli do Michaela, któremu pozwolił się wyswobodzić ze swoich objęć. Uśmiechnął się dość wymownie, wystawiając mu przy okazji język, po czym odwrócił się, by pójść po rzeczy Chace’a i wygrzebać z torby wszelakie ubrania do prania.] Jedzenie możesz przełożyć do pojemników, powinny gdzieś tam być w szafkach. [Poinstruował go jeszcze, mówiąc dość głośno, by chłopak go usłyszał. Sam zaś udał się z całym dobytkiem brata do łazienki. Zostawił na wszelki wypadek otwarte drzwi, by w razie czego móc słyszeć Michasia, Nie była to nowość, że Chace wpadał, prosił o pranie, a później, jak tylko je zabrał, to znów znikał i przepadał, jak kamień w wodę. Za każdym razem również przywoził inne rzeczy i James zastanawiał się, co starszy Collins robi z wcześniejszymi. Mimo wszystko o pranie prosił, więc musiał pozostałe rzeczy gdzieś chomikować. Powyciągał wszystko z podróżnej torby i przysiadając na schodku wanny, zaczął segregować ubrania. Znalazł jeszcze w torbie kilka rzeczy, które tam zostawił. Płyty, czasopisma, paczki po gumach – oczywiście do żucia, bowiem Chace nie uznawał jakiegokolwiek seksu przed ślubem… Od jakiegoś czasu.]