Nie przejmuj się niczym, nic się nie stanie. Ani pralce, ani aparatowi. Najważniejsze byśmy się nie pochorowali. [Mówiąc to, również wszedł pod kołdrę i przylgnął do swojego chłopaka zaborczo, ocierając się o niego męskością wymownie. Nie, nadal nie oczekiwał pomocy. Ruchy były raczej bardziej kuszące i prowokujące, niż proszące. Opatulił ich oboje szczelnie kołdrą i spojrzał na twarz Michasia z szerokim uśmiechem, cmokając go przy okazji w ugryzioną szyję, na której pozostał niewielki ślad.] Jak tak dalej pójdzie, to cię pokaleczę niechcący, a Dorian mnie zabije. [Zachichotał i ukrył się pod kołdrą, przylegając do piersi chłopaka, którą podrapał po całej długości, aż do podbrzusza. Tyle planowali zrobić i ta myśl wtłaczała się do jego głowy boleśnie, jednak nie miał na nic tak wielkiej ochoty, jak na bliskie obcowanie z tancerzem. Mógłby nic nie robić, tylko leżeć i upajać się jego zapachem, ale być przy nim. Było mu tak dobrze, kiedy czuł na sobie jego dotyk i słuchał bicia tego małego, wypełnionego radością serduszka.]
sobota, 20 października 2012
czwartek, 18 października 2012
Rozdział XXXVIII [Rocco]
[Do pełnego roześmianych i rozbawionych ludzi klubu, weszła czwórka, zdawałoby
się przyjaciół. Rudowłosy chłopak, obejmujący blondyna, czarnowłosa dziewczyna
i nieco zdezorientowany i rozglądający się dookoła, drobny chłopak o śnieżnym
kolorze włosów i niezwykle brązowych oczach. Prześlizgiwał się spojrzeniem po wnętrzu
klubu, oglądał każdego napotkanego człowieka, a na widok kelnerów, aż zazgrzytał
zębami. Powiedzieli mu, że idą do klubu i że będzie ciekawie, ale… Zerknął na rudowłosego
chłopaka i przełknął ślinę ze złości. Przyszedł tu głównie dla niego, ale on najwyraźniej
był bardziej zajęty Konradem. Ech, co za życie.]
wtorek, 16 października 2012
Rozdział XXXVII [Rino]
Hm. Taka mała dygresja do czytelników. Rozdziały w działach są poukładane odpowiednio. Jak wchodzicie np na pierwszy rozdział Jamesa i Michasia, to jest on pierwszy. To, że pisze, że czwarty oznacza, że owszem jest czwarty, ale w kolejności względem całego opowiadania. Polecam czytać wszystko po kolei, jak w archiwum ^^
Oh. [Z ust wyrwało mu się
niekontrolowane, ale podszyte ironią westchnienie. Nim Flavio wyszedł z
łazienki, zdążył już wziąć kubek w dłonie i ogrzać nim ręce – nieco
posiniaczone ręce. Tak, zdecydowanie teraz czuł się, jak kolorowa mozaika na
podłodze jakiegoś starego kościoła.] Nie myję zębów przed kawą. Myję po kawie i
po śniadaniu. [Powiedział powoli, przyglądając się Hiszpanowi uważnie. Nie z
podziwem, nie. Musiał jednak przyznać, że mężczyzna ładnie prezentował się tak
na szybko ogarnięty.] Siadaj, wypij kawę, obudź się do końca, a potem
pojedziemy na miasto, tam zjemy śniadanie, bo nie ma chleba świeżego w domu i
pomożesz mi w zakupie ubrań, co? [Dodał jeszcze i poklepał miejsce obok siebie
zapraszająco, po czym upił łyk kawy. Robił dobrą kawę, jedną z lepszych jakie
pijał, chociaż nie równała się ona takiej świeżo mielonej i to w dodatku z
ekspresu.]
niedziela, 14 października 2012
Rozdział XXXVI [James]
Nie lubię sprzątać,
ale skoro się oferujesz, to nie musisz kończyć tylko na talerzach i garnkach.
[Powiedział powoli do Michaela, któremu pozwolił się wyswobodzić ze swoich
objęć. Uśmiechnął się dość wymownie, wystawiając mu przy okazji język, po czym
odwrócił się, by pójść po rzeczy Chace’a i wygrzebać z torby wszelakie ubrania
do prania.] Jedzenie możesz przełożyć do pojemników, powinny gdzieś tam być w
szafkach. [Poinstruował go jeszcze, mówiąc dość głośno, by chłopak go usłyszał.
Sam zaś udał się z całym dobytkiem brata do łazienki. Zostawił na wszelki
wypadek otwarte drzwi, by w razie czego móc słyszeć Michasia, Nie była to
nowość, że Chace wpadał, prosił o pranie, a później, jak tylko je zabrał, to
znów znikał i przepadał, jak kamień w wodę. Za każdym razem również przywoził
inne rzeczy i James zastanawiał się, co starszy Collins robi z wcześniejszymi.
Mimo wszystko o pranie prosił, więc musiał pozostałe rzeczy gdzieś chomikować.
Powyciągał wszystko z podróżnej torby i przysiadając na schodku wanny, zaczął
segregować ubrania. Znalazł jeszcze w torbie kilka rzeczy, które tam zostawił.
Płyty, czasopisma, paczki po gumach – oczywiście do żucia, bowiem Chace nie
uznawał jakiegokolwiek seksu przed ślubem… Od jakiegoś czasu.]
Subskrybuj:
Posty (Atom)