środa, 10 października 2012

Rozdział XXXIV [Rino]


Zanim zabierzecie się do czytanie tego rozdziału, chciałam Was poinformować, że wraz z Madzią postanowiłyśmy zwolnić nieco tempo publikacji. Kolejny rozdział ukaże się więc dopiero po jutrze. Dla fanek Michasia mam wspaniałą wiadomość, ponieważ kolejny rozdział będzie właśnie poświęcony jemu i Jamesowi.
Enjoy ^^

[Jęknąłby, ale nie mógł. Westchnąłby, ale to też zostało mu odebrane. Dłoń samoistnie przesunęła się na biodro Hiszpana, a palce zacisnęły na nim, przyciągając ciało mężczyzny do ciała chłopaka. To zdecydowanie nie był dobry pomysł, by tak zamykać usta Rino, ponieważ chłopak poczuł bardzo znajomy i przyjemny dreszcz, który zsunął się po jego kręgosłupie, aż do samych lędźwi. Przylgnął do Flavio mocno i intensywnie, pocierając nogą jego krocze i oddał się pocałunkowi bez sprzeciwu, po chwili odprężając się całkiem i pozwalając na to, by zaborczy język mężczyzny dokładnie spenetrował jego usta. Nie w głowie mu było uciekanie i czucie bólu, kiedy tak mocno się do niego przytulał. Powiódł dłonią na jego plecy i przesunął po nich palcami mocno, wbijając przy okazji delikatnie paznokcie. Jeszcze panował nad zdrowym rozsądkiem i wiedział, że pokaleczenie tej idealne, gładkiej skóry mogło się skończyć źle.]

[To nie miał być początek upojnej nocy, a jedynie sposób na zamknięcie ust temu rozgadanemu chłopakowi. Skutek, jaki osiągnął, zdawał się być nieco inny niż zamierzał. Nieco bo owszem usta chłopaka pozostawały zamknięte, ale o spaniu to młody chyba zupełnie zapomniał albo przynajmniej miał taki zamiar. Nie żeby Hiszpanowi przeszkadzał jakoś bardzo ten niespodziewany zapał chłopaka. Nigdy mu to nie przeszkadzało. Dzięki takim reakcjom czuł się dowartościowany i doceniony. Nie miał więc powodów do narzekań. Przedłużył pocałunek o wiele cennych sekund podczas których pozwolił sobie na odczuwanie przyjemności. Zdał sobie sprawę z tego, że gdyby tylko chciał ich noc nie rozpoczęłaby się snem lecz rozkoszną aktywnością, ale... No właśnie! Rażony pewnością nadciagającego podniecenia wycofał się. Chyba pierwszy raz od dnia, gdy poznał rozkosz męskiego ciała, wycofał się czując, że jeśli podaży dalej tą ścieżką, straci możliwość poznania okolicy, a właśnie tego chce bardziej. Zakończył pocałunek zamykając oczy i odchylając głowę w tył, by się odrobine uspokoić.] Nie. [Oświadczył krótko spoglądając na Rino.] Nie powinniśmy.

R-rozumiem. [Poczuł się odtrącony, nie inaczej. Przez chwilę było mu tak dobrze i pozwolił sobie odpłynąć. Chociaż nie trwało to dłużej, to jednak wycofanie Flavio zabolało.] To idźmy spać. [Stwierdził cicho, ale nie spoglądał mężczyźnie w oczy, bowiem, jak tylko pocałunek się skończył, zastygł i opuścił wzrok niżej. Po chwili konsternacji i przygryzania wargi odwrócił się powoli plecami do Hiszpana. Nie przytulił się sam. Czekał, aż Flavio to zrobi jeżeli będzie chciał. Niemalże z utęsknieniem czekał, aż gwałtowne i pospieszne podniecenie zniknie, a ciało rozluźni się. Mieli spać, więc będą spać, a rano… Nie, wolał nie myśleć, co będzie rano. Wolał się nie zagłębiać w jakieś dziwne mrzonki o wspaniałym poranku, pełnym czułości, miłości i innych pierdół.] Dobranoc Flavio. [Wyszeptał jeszcze nim przymknął oczy, w których zebrały się zdradzieckie, nieme łzy zawodu.]

Wracaj. [Co za pomysły żeby się w ogóle od niego odwracać i uciekać?! Odwróciłby chłopaka samodzielnie, ale pamiętał, że ma być ostrożny i delikatny, bo ciało młodego jest obolałe. Miał ochotę warknąć na niego lecz zapewne dałoby to zupełnie odwrotny skutek niż zamierzał osiągnąć. Uniósł się nad poduszka, wspierając się na ręce i zawisł nad Rino usiłując zajrzeć mu w twarz.] Odwróć się do mnie. [Powtórzył prośbę, bo tak to właśnie teraz zabrzmiało. Chwycił go ostrożnie za ramię i pociągnął lekko w swoją stronę. Czekał cierpliwie, jak na razie, aż chłopak wróci do niego spojrzeniem. Dotarło do niego bowiem, jak niefortunnie jego przerwany pocałunek został odebrany przez młodego.]

[Odwrócił się dość niechętnie, ponieważ nie chciał, by Flavio widział go w taki zrezygnowanym stanie. Jak tylko ułożył się w poprzedniej pozycji, prócz nogi wciśniętej w uda Hiszpana, podniósł na niego swoje ciemne oczy pytająco.] Mieliśmy spać… [Mruknął, uśmiechając się delikatnie. Znał tego faceta jeden dzień, a już wyobrażał sobie nie wiadomo co. Skarcił się w myślach za swój popęd i wybieganie w niezbadane rejony przyszłości. Przesunął wzrokiem po twarzy Flavia i przygryzł wargę w oczekiwaniu na reprymendę – nie inaczej. Zachował się, jak obrażony dzieciak, którym z resztą był, ale to nie zmieniało faktu, że nie miał prawa. Hiszpan był starszy i chyba mimo swojego samouwielbienia wiedział, co robi.]

[Ujął brodę chłopaka w palce i patrzył mu dość długo w oczy. W milczeniu. Jakby szukał inspiracji, odpowiednich słów.] Chcesz żebym się teraz z tobą przespał? Chcesz tego? [Jego spojrzenie było poważne, a głos dość rzeczowy i spokojny. Nie krył się w nich wyrzut czy chęć pokazania chłopakowi jak bardzo głupio się przed chwilą zachował.] Tylko zanim odpowiedz zastanów się dobrze. Wiedz, że nie przerwałem tego dlatego, że nie jesteś pociągający. Nie zakończyłem tego co się jeszcze dobrze nie zaczęło dlatego, że nie chciałbym się z tobą przespać. Tylko co potem? Chcesz pozostać dla mnie jedynie facetem którego zaliczyłem? Chcesz bym myślał o tobie, jako o jednym z tych, którzy nie potrafili się oprzeć mojemu ciału? Chcesz tego? [Nie przyznał oczywiście, że on tego nie chce. Wolał by chłopak się zastanowił zanim sprzeda swe ciało. Tak, sprzeda. Bo poddanie się tylko dlatego, że ktoś cię pociąga było dla Flavio równoznaczne ze sprzedaniem się. I, co chyba najistotniejsze w obecnej sytuacji, skreślało możliwość poznania duszy Rino, a nie tylko ciała.]

Nie, to jest… To samo tak. Nigdy nie byłem opanowany. Oczywiście, że nie chce… [Skrzywił się delikatnie, marszcząc nos i wpatrując się w oczy Flavio z namysłem. Ten mężczyzna naprawdę miał głęboki talent do sprawiania mu niespodzianek i do zabierania mu oddechu podobnymi, nie pasującymi do niego wyznaniami.] Wiesz, jeszcze nikt mnie nie chciał poznać i to jest dziwne. [Dodał jeszcze ciszej, ale szczerze. Nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Owszem, wiedział jak wygląda sympatia, czy lubienie, czy nawet troska względem jego osoby, ale żaden z mężczyzn z którymi spędził wieczór, czy noc – nawet nic nie robiąc głębszego – nie chciał go poznawać bliżej, nie interesował się, a przede wszystkim nie wzbraniał się przed wzięciem sobie tego, czego chciał.] Jeszcze niedawno chciałeś ode mnie uciekać. Nie rozumiem. [Jęknął w końcu i schował coraz bardziej czerwieniejącą twarz w ramionach Hiszpana. Najpierw mężczyzna sprawiał, że czuł się jak profesjonalna, nic nie warta dziwka – poprzedniej nocy – a teraz wprawiał jego umysł w stan zupełnie odwrotny tak, że chłopak pozwolił sobie czuć się prawie wyjątkowo.]

[Pozwolił mu na ukrycie twarzy. Nie widział sensu w zatrzymywaniu jego spojrzenia kiedy wiedział, że chłopak musi się faktycznie czuć dziwnie. Otulił go ramionami i pocałował go w głowę, zanim przytulił do niej policzek.] Wczoraj byłeś dla mnie nikim. Nie zrozum mnie źle, proszę, ale tak było. Byleś dziwką, która miała mi dać to czego zechce i zniknąć z mojego życia. Dzisiaj, byleś niepotrzebną niespodzianka. Wybacz, ale byłem nastawiony na coś diametralnie innego, niż widok faceta, który zalazł mi za skórę boleśnie i którego miałem już nie spotkać. [Tłumaczył spokojnie, jeżdżąc palcami po nagich plecach chłopaka. Wiedział, że przynajmniej część jego słów jest dla chłopaka bolesna, jeśli nie większość, ale mówił szczerze. Nie chciał mu sprawić bólu. Nie chciał by chłopak cierpiał, ale zdawał sobie sprawę z tego, że zasługuje on na szczerość, którą dostawał właśnie zamiast seksualnych uniesień.] A teraz? Cóż, teraz wydajesz się facetem, który jest ciekawą osobą i którego chce poznać. Dlatego właśnie nie chciałem by nasz pocałunek pociągnął nas dalej. Dlatego nie doprowadziłem do tego, że się sprzedasz, a ja stracę do ciebie szacunek. Rozumiesz mnie?

Rozumiem. Oczywiście, że rozumiem. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie kolejna zachcianka, bo takich mi pod dostatkiem i nie mówię tylko tobie. [Poruszył głową delikatnie i westchnął ciężko. Zabolało, bardzo mocno zabolało. Jednakże prawdę mówiąc nadal czuł, że czegoś w tym wszystkim nie rozumie. Nie wiedział jednak czego.] Flavio, możesz mnie poznać, ale ja nadal jestem tym kim jestem. Wiesz, niektórym, a raczej wszystkim, których do tej pory poznałem to przeszkadza. W kolejny weekend znów będę w klubie, znów będę zarabiać swoim ciałem i znów będę się sprzedawać. To, że będziesz jedyną, czy raczej jedną z dosłownie kilku osób, które pałają do mnie jakimiś nieco wznioślejszymi uczuciami, nic nie zmieni. Przepraszam, ale ciężko mi po prostu nie myśleć tak o sobie, przyzwyczaiłem się i utwierdzam się w tym już trzy pełne lata. [Powiedział powoli, czy raczej wymruczał na tyle głośno by Hiszpan nie musiał szukać słów w eterze. Po chwili westchnął jeszcze głębiej. Nigdy jeszcze nie myślał na raz o tylu rzeczach, aż poczuł pulsowanie w skroniach.]

Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Nie to, że ja miałbym o tobie myśleć, jak o sprzedającym się chłopcu do towarzystwa, tylko fakt, że ty nie potrafisz myśleć o sobie inaczej. Nie rozumiem cię. [Flavio nie mówił ckliwie, o nie. Nie podobało mu się podejście chłopaka i mimo tego, że zdawał sobie sprawę z ranienia go słowami, nie miał zamiaru przed nim niczego ukrywać.] Nie jesteś pustym dzieciakiem któremu tylko fiutki w głowie. Nie jesteś jednym z tych, którzy żyć nie mogą bez dymanka przynajmniej raz dziennie. Nie wiem skąd to wiem, ale wiem. Tak czuje. Dlatego nie rozumiem dlaczego nie poszukasz sobie pracy, która pozwoli ludziom spojrzeć na ciebie, jak na człowieka, a nie jak na zabawkę na jedną noc. [Oj, doskonale wiedział co mówi. Sam przecież zawsze traktował chłopców z takich miejsc jak klub Rino dokładnie tak, jak to określił 'Zabawka na jedną noc'. Zresztą, Rino też miał taka metkę przyczepioną do czoła, kiedy prowadził go do pokoju uciech.] I powiem Ci jeszcze coś... Chociaż pewnie za chwile usłyszę, że buźka mi się nie zamyka, że jeżeli chcesz żebym nadal miał ochotę cię poznać, spróbuj mnie sobą zainteresować w inny sposób niż przez seks. I to szybko. Bo, jeżeli w piątek wracasz do kupczenia swym ciałem, to masz na to ledwie pięć dni.

Masz rację, za dużo gadasz. Zdecydowanie zachowujesz się, jak… Jak… Jak jakiś wykładowca w szkole. Zobaczę, co da się zrobić z tą pracą, ale nie obiecuję i nie myśl sobie, że zrobię to dla ciebie, bo tak nie będzie. No może odrobinę, ale! Nie jesteś jedyną osobą, która mnie do tego namawia. I tak w ogóle… Żeby dostać pracę, to najpierw musiałbym skończyć przynajmniej liceum, ponieważ młodych chcą głównie tylko w wakacje. [Podniósł spojrzenie na twarz Hiszpana i zmierzył ją dokładnie z kpiącym uśmiechem.] Pomyliłeś chyba profesję. Powinieneś zostać profesjonalnym moralizatorem, zamiast profesjonalnym narcyzem. [Wystawił mu język. Nad resztą będzie się zastanawiać kiedy indziej, ponieważ teraz czuł, że głowa boli coraz bardziej przez podniesione sprzecznymi emocjami i niespełnieniem ciśnienie.]

Nie musisz, Rino. Jeśli takie życie jest twoim spełnieniem marzeń to nie zmieniaj go. Nie dla kogoś. Jeśli zrobisz to dlatego, że ktoś tak chce to wrócisz do tego bardzo szybko. Chcesz coś zmienić? Zrób to tylko i wyłącznie dla siebie. [Uśmiechnął się widząc wystawiony przez chłopaka język. Pochylił się i pocałował młodego w czoło, tak po ojcowsku. Niech sobie chłopczyk nie myśli, że takie moralne nastroje Flavio to norma.] A teraz dobranoc i nie próbuj się do mnie dobierać w nocy. Wiem, że takiemu ciału nie można się tak łatwo oprzeć i aż cię ręce swędzą by sobie pomacać tu i tam, ale... [Pogroził Rino palcem tuż przed nosem marszcząc brwi dość groźnie.] Trzymaj rączki przy sobie jeśli nie chcesz się obudzić przywiązany do ramy łóżka.

Nie wiem, czy jest spełnieniem. Pozwala mi nie myśleć, a to… [Nie potrafił się powstrzymać, po prostu nie mógł po kolejnych słowach Flavio zapanować nad swoją wrodzoną, chociaż w tym momencie delikatną złośliwością. Dość szybko i sprawnie wsunął dłoń pomiędzy ich ciała i odnalazł przyrodzenie mężczyzny, które ścisnął dość mocno.] Czy cię będę obmacywać, czy nie zostaw filozofom, dobrze? Bo wcale mnie tak mocno nie ciągnie i potrafię się powstrzymać. [Uśmiechnął się niewinnie, pstrykając męskość Hiszpana, nim wyciągnął dłoń.] Nie znasz dnia, ani godziny mój kochany, naprawdę. [Dodał jeszcze i odwrócił się plecami do Flavio, by ukryć chichot. Poza tym, tak mu się naprawdę wygodnie spało poprzedniego wieczoru i czuł, że to polubi.]

[Czując zaciśnięte na męskości palce aż mu dech zaparło. Taka śmiałość w takiej chwili? No, no, no... Nieźle sobie Rino poczyna. Jednak gdy chłopak pstryknął go w tak bardzo czułą część ciała, zęby Hiszpana zazgrzytały od zaciskania. Już miał coś powiedzieć, jakoś zareagować, ale nim zdołał, chłopak odwrócił się do niego tyłem. Pfff... Też coś. Nie traktuje się w ten sposób takiego przyrodzenia. Nie traktuje się w ten sposób takiego ciała! Wystarczyła chwila normalności i nagle okazuje się, że Flavio nie jest już takim boskim facetem? O nie, w takim razie była to ostatnia chwila normalności w jego wykonaniu. Poprawił kołdrę, położył głowę na jednej ręce, drugą wyjął nad pościel i przez kołdrę przytulił do ramion chłopaka. Nie odezwał się. Zacisnął powieki i postanowił, że śpi. Czy się to chłopakowi będzie podobało czy nie, Flafcio śpi. I niech się nawet sufit wali na ich głowy to nie da mu satysfakcji i nie zareaguje świętym oburzeniem.]

Jesteś uroczy, jak się irytujesz. Twoje zgrzytanie zębami słyszy chyba cały budynek… [Wymruczał i zatrząsnął się. Dosłownie ramiona Rino porwał niekontrolowany i infantylny chichot, którego nie mógł w sobie dłużej dusić. Przycisnął się do ciała mężczyzny pośladkami i wtulił w ciepłe objęcia, nawet jeżeli przez kołdrę. Milczał. Postanowił więcej nie drażnić tego ogiera, bo jeszcze przyszłoby mu do głowy, by wygonić chłopaka na kanapę, albo coś. Po dłuższej chwili, odwrócił lekko ciało, by zerknąć na twarz Hiszpana i na jego zamknięte oczy. Gdy stwierdził, że boski Flavio załapał boskiego focha, powrócił do wygodnego ułożenie i przymknął oczy, by porwać się objęciom prawdziwego boga, jakim był dla niego w tamtej chwili Morfeusz.]

~*~

[A tak właśnie! Mimo, że doskonale poczuł jak ta mała czarniawa wiewióra chichocze pod kołdrą, nie ruszył się nawet o kawałeczek, póki nie wychwycił uspokojonego oddechu chłopaka i nie zrozumiał, że pogrążył się on we śnie. Dopiero wtedy ułożył się wygodniej, przytulił do siebie Rino i pozwolił sobie na sen. Śnił o swoim mieście. Śnił o domu i swojej rodzinie. Widział uśmiechnięte twarze rodzeństwa, roześmianą matkę i pogodne oblicze ojca. Tak, tam było jego prawdziwe szczęście, do którego potrafił się przyznawać tylko tam. Tylko tam był Flavio, którego ludzkie oblicze chłopak mógł poznać przed snem. Mógł, ale Hiszpan nie pozwolił na to do końca. I tak gdy chłopak zaczął się śmiać, mężczyzna pluł sobie w brodę, że w ogóle dał się wciągnąć w te rozmowę. Był wściekły. Mógł pozwolić chłopakowi by sobie paplał albo wygonić go z sypialni i kazać mu za karę spać na kanapie, a nie wdawać się w rozmowę, która okazała się fiaskiem. Tak, dokładnie tak czuł się Flavio tuż przed zaśnięciem. Jak ostatni idiota, który niepotrzebnie odkrył swoje ludzkie oblicze przed chłopakiem, którego nie znał, a który i tak zapewne nie pozwoli się poznać. Dobrze chociaż, że sen ukoił nieco nerwy Hiszpana i pozwolił mu na wypoczęcie. Kiedy rano otworzył oczy nie mógł uwierzyć, że nadal jest w tej samej sypialni, w tym samym domu, z tym samym chłopakiem. O tak, to, że Rino nadal był w łóżku było nie lada zaskoczeniem. Mężczyzna spodziewał się raczej, że obudzi się rano sam, bo Rino wymknie się w nocy by nie być zmuszonym do pobudki w takim towarzystwie.]

Dzień dobry. [Czuł się nieziemsko wyspany i tak cudownie rozespany, kiedy tylko otworzył, czy raczej uchylił powieki. Jemu nie przyszło zapomnieć w jakim towarzystwie poszedł spać, ale ta świadomość była zaskakująco przyjemna. Umysłu nie przytępiały żadne głupie sny, głowa nie bolała i nawet mięśnie potrafiły współpracować. Wyciągnął się kocio na całej długości łóżka, aż kości strzeliły i powróciły na swoje miejsce. Odwrócił się niespiesznie do Hiszpana, który nie wyszedł z łóżka. Gdyby wyszedł, a raczej próbował wyjść, to Rino obudziłby się. Miał zawsze lekki i czujny sen, aż zdziwił się, że nic go nie obudziło.] Wyspałeś się? [Spytał, przysuwając się do się Flavio i przytulając się przodem do niego z kocim pomrukiem. Po chwili podniósł się, patrząc na mężczyznę uważnie i uśmiechnął się rozczulająco. Rozczochrany, blady i zaspany wyglądał przeuroczo. Przychylił się jeszcze odrobinę do niego i cmoknął go w policzek. Dopiero po tym postanowił wygrzebać się z łóżka, by iść po kawę.] Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły? [Spytał, przysiadając na brzegu materaca i szukając spodenek. Zapomniał, że nie powinien tak wychodzić spod kołdry, bo teraz, jeżeli Flavio spojrzał, mógł dojrzeć fioletowe, podłużne siniaki na jego plecach.]

Dzień dobry. [Uśmiechnął się, skoro chłopak to zrobił. W sumie, nie wiedział czego się ma spodziewać, kiedy młody otworzy oczy. Starał się wygonić z pamięci wieczór i swoje chwile słabości. Starał się nie myśleć o tym, jak bardzo marudził i smęcił przed snem. Ponieważ chłopak się do niego przytuli, objął go ramionami i przycinał do siebie na chwilę. Owszem, zapomniał się i mógł zrobić to odrobine za mocno, ale jego umysł zatrzymał go w porę.] Owszem wyspałem się. Masz całkiem wygodne łóżko i jesteś, co już ci mówiłem, doskonałą przytulanką na noc. [Uścisk mężczyzny był delikatny choć dawał poczucie bliskości. Nie trwał jednak długo. Kiedy tylko chłopak poruszył się z zamiarem opuszczenia łóżka, Flavio zabrał ręce i pozwolił mu na swobodę ruchów. Nie spodziewał się tego, co dane mu było ujrzeć już po chwili. Fioletowe pręgi na plecach Rino były przerażające. Mężczyzna zerwał się do siadu, położył dłonie na ramionach chłopaka i przytrzymał go na miejscu.] Nadal twierdzisz, że nie zrobił ci tego żaden klient? Powiedz jeszcze, że upadłeś ze schodów.

Nie spadłem ze schodów, ani nie zrobił mi tego żaden z klientów Flav. Matka mnie pobiła. A to, że najcięższą rzecz, jaką miała pod ręką był pogrzebacz, to już nie jej wina. Jest trochę niepoczytalna. [Zamarł, czując na swoich ramionach dłonie mężczyzny, ale powiedział prawdę. Miał przeczucie, że z tym człowiekiem nie warto zadzierać i kłamać mu. Nie chciał go okłamywać.] Nie boli już tak mocno. [Mruknął jeszcze wciągając na siebie spodenki, ale nie zszedł z łóżka. Odwrócił się do Hiszpana z delikatnym uśmiechem.] Nie przejmuj się tym. Było minęło, a ślady zejdą. [By go upewnić i również dla własnej przyjemności, wyciągnął się i pocałował jego wargi delikatnie, przymykając oczy.] Wiem, że to może być niepojęte, ale taką mam matkę i to nie był pierwszy raz. Radzę sobie ze sobą, nie mam urazu, a ta kobieta już mnie nie dotknie. Po to się wyprowadziłem z domu, po to chce zacząć na nowo i… Po to właśnie sprzedawałem swoje ciało. Dla ogromu szybkich, dużych pieniędzy, które zaoszczędziłem wbrew pozorom. Idę po kawę. [Powiedział powoli, kiedy oderwał się od delikatnych ust Flavio. Zsunął się z łóżka i poczłapał do kuchni. Skoro Hiszpan widział już to, czego Rino nie chciał aby zobaczył, to darował sobie wciąganie na siebie obszernej i niewygodnej mimo wszystko koszulki.]

[Nie odezwał się. Wiedział, że gdyby to zrobił to usłyszałby go cały budynek. Ba! Usłyszałaby go cala dzielnica, a matka chłopaka musiałaby się dobrze pilnować żeby nie trafić do więzienia. Jak można tak traktować ludzi? No jak? Bydło jest u niego w rodzinie traktowane tysiąc razy lepiej. Pozwolił chłopakowi na pocałunek, którego nie potrafił odwzajemnić tak, jakby tego pragnął. Był najzwyczajniej w świecie w szoku. Jego mama nigdy nie podniosła głosu na żadne z jego rodzeństwa ani na niego. Jego ojciec nigdy w życiu nie podniósł na nich ręki. On sam, nie potrafił nawet pomyśleć o takim zachowaniu wobec drugiego człowieka. Nie, nie rozumiał tego tak samo, jak kiedyś nie rozumiał, jak ktoś mógł obejść się w tak okrutny sposób z Michaelem. Nie, nie i nie! Kiedy chłopak wyszedł z sypialni, Flavio padł ciężko na poduszkach, wpatrzył się przez chwile w sufit, a następnie zakrył oczy krzyżującymi się ramionami i walczył o spokój. Coraz więcej wiedział o chłopaku i coraz bardziej rozumiał, dlaczego zajął się on prostytucją. Coraz bardziej, ale niekoniecznie zupełnie. Ich światy były tak bardzo różne. Hiszpan zaznał szczęśliwego dzieciństwa. Wychowano go jak księcia, któremu nikt nie może dorównać urodą i któremu należą się boskie splendory. Fakt, może rozpieszczono go niemiłosiernie i nie przygotowano do życia w prawdziwym świecie, ale nie kazano mu cierpieć. Nie musiał kryć swego ciała przed spojrzeniami bo ktoś sprawił, że wyglądało jak mozaika. Nie musiał zaciskać zębów by nikt nie usłyszał, jak wyje z bólu. Nie musiał zatracać się w cierpieniu i nie robił tego. Żył jak bożek, wielbiony i czczony przez wszystkich. A Rino? Rino dostał w życiu wszystko od czego odizolowany był Flavio. Żyli w tym samym świecie, ale w tak różnych światach... Kolejny raz, Flavio przekonywał się, że filmowa fikcja pokazująca przemoc i okrucieństwo to nie tylko fikcja.]

[Rino nieśpiesznie zrobił dwie kawy – czarne i dość mocne. Swoją posłodził na miejscu obficie, po czym obie zaniósł na stolik w salonie. Nie lubił się wylegiwać, a kawa zawsze była najbardziej kusząca z wszystkich przyjemności, jakich zaznawał w swoim krótkim życiu.] Flavio, miłości moja! Idziesz? [Krzyknął z salonu, przysiadając na kanapie i opierając się o nią. Nie miał zamiaru wracać do łóżka, chociaż to niszczyło poranny urok. Pogrzebał za pilotem i włączył niewielki telewizor na kanale informacyjnym. Czekał grzecznie na Hiszpana, wciśnięty w róg kanapy dość wygodnie. Kawa musiała wystygnąć, a i Rino musiał ochłonąć po niedawnym wyznaniu, które nie robiło mu większej różnicy. Jedyne do czego nie był przyzwyczajony, to użalanie się nad sobą i swoją ‘idealną’ rodziną. Przecież na świecie żyli ludzie, którzy mieli dużo gorzej, jak chociażby ofiary kataklizmów, gdzieś w Japonii, które właśnie pokazywali w wiadomościach.]

Mówi się: Flavio, Płomieniu Mego serca, Słońce Moich oczu, Oddechu Moich płuc. A nie jakieś tam banalne 'Miłości Moja'. [Rozległo się od progu, gdy tylko Hiszpan pojawił się w saloniku. Gdyby nie ręcznik, którym się przepasał, byłby nagi. Wszak rzeczy zostawił w łazience, a jakoś nie spieszył się by się w nie ubierać. Podszedł do kanapy z promiennym uśmiechem, choć gdyby ktoś spojrzał w jego oczy nie powiedziałby, że faktycznie mężczyzna jest wniebowzięty. Przechylił się przez oparcie i kładąc dłonie na ramionach chłopaka, cmoknął go w głowę.] Zaraz wrócę. [Mruknął po czym wycofał się i zniknął w łazience. No bo jak to tak? Bez porannej toalety? Bez sprawdzenia w lustrze czy aby nie ma podkrążonych oczu? Przecież nie usiądzie do kawy wyglądając jak siedem nieszczęść. Ogarnął się nad wyraz pospiesznie. Wymył nawet zęby i postarał się ułożyć choć trochę włosy nim ponownie pokazał się chłopakowi na oczy. Wszedłszy do salonu zatrzymał się tuż za progiem (oczywiście założył na siebie bokserki żeby nie chodzić w ręczniku) rozłożył ręce na boki i lekko ugiął jedną nogę w kolanie, co dało efekt pełnej gracji postawy modela z wybiegu na pokazie mody.] Oto i ja! Odświeżony i gotów do przyjmowania pełnych podziwu spojrzeń.

4 komentarze:

  1. Duże, głośne i długie BUUUUUUUUUUUUUU(...)!
    To tak odnośnie przypisku na samej górze. :|
    Ej, Flafcio ma chyba jakieś problemy ze sobą. Nie, żebym mu chciała ubliżyć, czy coś w ten deseń. No ale takie reakcje to nie są normalne w takich sytuacjach. Zachował się, jak męska dziewica, albo zakochana męska dziewica, pragnąca przeżyć pierwszy raz z tym chłopakiem w zupełnie innych okolicznościach. -.^
    Albo się czegoś chłopak wstydzi, albo ma jakieś problemy. Tym bardziej, że ucieka przed podnieceniem. Czyżby jakieś nieprzyjemne wspomnienia? Mam nadzieję, że dowiemy się, co w nim siedzi w swoim czasie. :D
    Ojej... Biedny Rino się rozczarował. ;< Smutno mi się zrobiło razem z nim. Serio! Młody chłopak jest, to szybko reaguje. Z resztą, Flafcio jest och i ach ciacho nad ciacha, to się dziwić nie powinien. A tu proszę... Ech.
    Okej. Szczęka mi opadła. Nie spodziewałam się po Hiszpanie takich głębszych ... myśli. To zabrzmiało bardzo dorośle, ale tak jakby hm, inaczej. Kolejny etap? W sumie, sama nie wiem czego. xD
    A więc jednak! Flavio chcę poznać Rino lepiej! I to tak, emocjonalnie! Jego postać zaczyna mi się chyba rysować w innych barwach. Ale dobrze!
    O cholera. Ta szczerość aż mnie zabolała. A na pewno by zabolała, gdybym była na miejscu Rino. Ale chwali się, chwali.
    Faktycznie, brzmiało to jak moralizowanie. Ale coś w tym było. Może Flafcio powinien w to włożyć więcej starania - bo sądzę, że jedna pogadanka za dużo nie zmieni, ale przynajmniej potwierdził, że Rino nie jest mu aż tak obojętny, jak był jeszcze całkiem niedawno. Oj, między nimi coś będzie. Musi ! <3
    Nie, nie, proszę nie! Niech to nie będzie jego ostatnia chwila normalności... Znaczy, pewnie i tak nie będzie, ale no. Trochę żywej reakcji nie zaszkodzi. xD
    'Gdy stwierdził, że boski Flavio załapał boskiego focha (...)' - I LIKE IT! <3
    Uh... Mam nadzieję, że Rino jakoś odpokutuje i Flafcio nadal będzie bardziej ludzki. Bo ja bardzo chcę, by taki był. Wtedy wydaję się być bardziej zajebisty. :D
    Mmmm, jaki miły poranek! Aż by się chciało podobnego. ;x
    Trochę niepoczytalna? Trochę?! Czy Rino myśli, że Flavio jest debilem?! No sorry, ale nawet ja bym w to nie uwierzyła! Powinni ją zamknąć w zakładzie zamkniętym! Aż mnie plecy zabolały... ;x
    Ahahaha, dochodzę do wniosku, że do Flaviovego dbania o siebie można przywyknąć. Tym bardziej, jak potrafi się doprowadzić do stanu użyteczności publicznej w krótkim czasie.
    I znów zrobiło się milutko, tyle, że oczywiście musiałyście mendy skończyć. Ech, by Was...
    No nic, pozostaje czekać na kolejne. Co trochę potrwa, skoro będziecie rzadziej publikować, a kolejne będzie o MJ. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Flavio, Płomieniu Mego Serca, Moje Słońce i Gwiazdy <3 Och, ach... ech. Czy coś. Czemu on się zrobił taki... miękki? Może to nie jest dobre słowo, ale... Flav, na litość boską(czyli w sumie Twoją) jak możesz... Bueh! Przecież Ty nie masz uczuć. Flav! Flav, cały Twój oddany lud, Twoi poddani, Twoi wyznawcy błagają Cię: PRZELEĆ GO!
    *Składa w ofierze pięć męskich dziewic, trzy kremy przeciwzmarszczkowo-ujędrniające, garnitur od Armaniego i buty od D&G*
    Boski Flavio, wysłuchaj nas.
    Twoi oddani, kochający, wielbiący Cię ponad życie, poddani i wyznawcy na czele z Muną.

    (Nie opublikowało mi wcześniej całego :<)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam nadzieję na seks.:( I również z Rino odczułam to odrzucenie. Bolało. Tak samo jak bolały późniejsze słowa, które zaczęły się od: "Wczoraj byłeś dla mnie nikim". Ale teraz tak sobie myślę, że Flavio dobrze postąpił wycofując się z seksu. Nic chcę traktować chłopaka przedmiotowo, na jedną noc, a to znaczy, że coś w jego sercu jest poza tym uwielbieniem siebie. Nie jest facetem bez uczuć. W klubie Rino, był dziwką, którą Flavcio mógł sobie przelecieć itd. Tutaj, to Rino, siedemnastoletni chłopak, którego życie kopie po tyłku za każdym razem (ale Flavio dowiedział się tego później), i może Hiszpan nie czuje miłości do niego, to coś tam kiełkuje. Chciałabym tego. :D
    O matce się nie wypowiadam, bo mi się nóż w kieszeni otwiera, którego na szczęście nie mam.

    Sam wstęp do rozdziału mi się nie podoba, ale wiadomo, że chociaż pisanie to przyjemność, ale można się przy tym wykończyć. Ja i tak podziwiam Was za tak częste aktualizacje. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Flavcio zareagował dość dziwnie jak na mój gust. Taki słodziak się do niego klei, a on chce poznawać okolicę? Co się za tym kryje? Skąd u niego nagle taka wstrzemięźliwość? Dał Rino tak sprzeczne sygnały, że nic dziwnego że biedakowi zrobiło się przykro.
    Flavcio ma bardzo niejasne teorie życiowe. To co robi nie zgadza się często z tym co mówi. Nie chce się z chłopakiem przespać, ale włazi mu nagi do łóżka i tuli się do niego. W dodatku zachęca go żeby on też się rozebrał. Chyba mu to hiszpańskie słoneczko zaszkodziło.
    Zawód prostytutki daje trwałe zmiany w psyche, które zostaną z Rino na zawsze. Można z tym walczyć, ale wyciąć się tego nie da.
    Lubię Flavcia i tą jego boskość. Coś mi jednak w nim nie gra, tylko jeszcze nie wiem co.

    OdpowiedzUsuń