[Aż mu się buzia
sama śmiała, kiedy słyszał takie odgłosy. Wprawdzie po tyradzie słownej jaką
usłyszał wcześniej od mężczyzny nie spodziewał się cudów, ale jakaś mała część
jego umysłu już snuła plany na upojnie spędzoną resztę dnia. Aż go przez chwile
skręciło, kiedy pomyślał, że w takim wypadku byłby to jedyny dzień jaki
spędzili razem. Szybko jednak wyzbył się takiej myśli. Zastąpił ją czymś o
wiele przyjemniejszym co było dla niego jak narkotyk, lub jak tlen którego
potrzebował do życia. Seks! Tak, to było coś, co potrafiło wypędzić z jego
głowy każdą inna myśl. Dokończył posiłek, wypił sok i zaraz po tym jak odłożył
naczynia do zlewu, udał się do sypialni.] Przybyłem... [Mruknął, stając w progu
i spoglądając na łóżko z nadzieją, że Kolya już tam na niego czeka, cały
rozochocony i rozpalony.]
[Czekał rozłożony
niczym księżniczka, z rękami pod głową, napiętymi przez to mięśniami, które
ładnie prezentowały się w świetle słońca. Wzrok miał utkwiony w łuku, w którym
pojawił się Tom, więc pierwsze co chłopak napotkał na swojej drodze, to
spojrzenie Kolii – uśmiechnięte spojrzenie.] Nie krępuj się, chodź do mnie.
[Mruknął, klepiąc miejsce obok siebie zachęcająco. Leżał na kołdrze, bowiem
było gorąco, a i nie miał w zasadzie nic do ukrycia, ponieważ wszystkie części
ciała słuchały się go bardzo uważnie i chociaż przez chwilę analizował myśli
Toma, żaden członek nie drgnął mu i nie pokazał, że uważa takie rzeczy za
przyjemne. Głęboko nie chciał, aby to był ostatni dzień, jaki ze sobą spędzą.]
Mmm.... [Zamruczał,
ruszając z miejsca z lekko pochylona głową i uśmiechem kojota ruszającego na
polowanie. Zdjął z siebie koszulkę, rzucając ją na jakiś mebel, któremu nawet
się dobrze nie przyjrzał. Jego spojrzenie ślizgało się teraz po ciele mężczyzny
na łóżku, a myśli były bardzo, ale to bardzo brudne i niegrzeczne. Cudem tylko
jego bokserki nie eksplodowały! Zatrzymał się tuż przy łóżku i z pełną
premedytacją obejrzał sobie Kolye jeszcze raz i jeszcze dokładniej. Następnie
pochylił się i wszedł na łóżko na czworakach, zatrzymując w takiej pozycji, aby
mieć możliwość patrzenia w oczy tego niesamowitego faceta z bardzo niewielkiej
odległości.]
[Mógłby patrzeć na
niego, lecz został po chwili przyciągnięty i przytulony, jak pluszowy miś,
ukochana zabawka do spania. Ba! Nawet Kolya poczochrał go po włosach
pieszczotliwie i tyle pozostawił mu z myślenia o dzikim seksie. Przygarnął go
do siebie mocno, pozwalając, aby udo chłopaka błąkało się po jego brzuchu i
było pod zasięgiem dłoni, która je głaskała pieszczotliwie.] Jesteś
zbereźnikiem, wiesz? Twoje myśli uderzyły prawie skutecznie w mojego
przyjaciela. [Wyszeptał, nie kryjąc rozbawienia, a nawet uśmiechnął się nieco
mocniej, głaskając Toma po gładkiej skórze pleców. Odrobinę bał się swoich
reakcji – nie był z kamienia i gdzieś widniała linia, po przekroczeniu której
raczej nie dałby rady się powstrzymać.]
A Ty jesteś
okropny. [Trzasnął go niezbyt mocno w pierś i naburmuszył policzki. Zawiodła go
taka reakcja mężczyzny. Gdzieś tam, w głębi duszy wiedział, że to zbyt piękna
obietnica, aby mogła być prawdziwa, ale jego natura wygrała i szedł do sypialni
z nastawieniem na seks. Teraz musiał przywyknąć do innych myśli. Musiał
uspokoić chęci i wygnać nadzieje, a to wymagało jednak odrobine czasu i
samozaparcia. Nie przeczył jednak, że takie przytulanie również podobało mu się
i sprawiało, że było mu bardzo miło tu leżeć.] Jak może mnie tak torturować?
[Jęknął jeszcze dość przesadnie i wyraźnie teatralnie, po czym wtulił twarz w
ciało Kolii i westchnął ciężko.]
Mogę i robię to z premedytacją.
Apetyt wzrasta w miarę jedzenia. [Odpowiedział poważnie i szczerze, po czym z
pomrukiem przechylił Toma w drugą stronę, aby znaleźć się w odwrotnej pozycji,
nieco nad nim. Pochylił się na ułamki sekund w których wydawało się, że złoży
na ustach chłopaka pocałunek, jednak usta powędrowały na jego szyję i obojczyk.
Palce dłoni zaś pobiegły po nagich żebrach Toma delikatnie, aby nie łaskotać,
aż do granicy spodenek i odrobinę za nie.] Lubisz to, mam rację? Seks,
pieszczoty, spełnienie. To wszystko, dzięki czemu czujesz się wyjątkowy i
czujesz, że masz władzę. [Wymruczał mu do ucha, przymykając powieki. Ocierał
się policzkiem o policzek młodego, drażniąc jego podbrzusze palcami. Siebie
również drażnił i Tom nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo.]
[Aż przełknął z
trudem ślinę, kiedy Kolya tak nad nim zawisł. Wpatrzył się w niego jak
oczarowany. Kiedy już zaczynał myśleć bardziej racjonalnie ten znów rozpoczął
nękanie i kuszenie. Całe ciało Thomasa pokryły dreszcze i włosy mu się
zjeżyły.] Lubię. Oczywiście, że... [Musiał odkaszlnąć, bo głos mu odmawiał
posłuszeństwa, kiedy czuł na sobie ten delikatny dotyk mężczyzny.] Lubię. To
doznania dzięki którym żyje. Wiem, że jestem i wiem, że mam jakąś wartość. To
Ty nie chcesz się o tym przekonać. [Nie poruszył się, bo sparaliżowało go
napięcie jakie Kolya wprowadzał w ich relacje. Oczekiwanie i nadzieja
skumulowały się w podbrzuszu Thomasa i aż skręciło jego wnętrzności boleśnie,
co zamaskował cichym jękiem i zaciśnięciem powiek.]
Ale ja to wiem,
Tom. [Wyszeptał, sunąc już nie tylko ustami gdzieś w okolicach jego ucha, ale
też przejechał po policzku językiem, aby sprawdzić, jak chłopak smakuje.
Wiedział, że to okrutne dla niego, dla nich obu i sam nie wiedział dlaczego to
robi. Dlaczego jednocześnie ma chęć, aby pokazać Thomasowi, że nie samym seksem
może się dowartościować i równocześnie ma ochotę zawładnąć jego ciałem i
zmysłami.] Wiem, że bez tego jesteś wspaniały. Bez tego młodego ciała, które
leży rozpalone pode mną i które kusi niesamowicie. Które chciałbym teraz poczuć
jeszcze bardziej, z którym chciałbym się złączyć w jedno... [Dodał jeszcze
ciszej, ledwo samym oddechem, a miękkie wargi jakimi raczył twarz Toma
przesunęły się na jego usta. Pocałunek był delikatny, nienachalny, wręcz
subtelny, jednak w przeciwieństwie do poprzedniego, którym Kolya chciał coś
udowodnić, ten miał w sobie namiętność. Bardzo dużo namiętności, którą włożył
również w dotyk, jakim obdarowywał coraz niższe partie skóry pod brzuchem
chłopaka, aż w pewnej chwili naparł mocniej ustami, jak gdyby chciał go
uciszyć, a przy tym mocno przejechał dłonią po męskości, ukrytej pod materiałem
spodenek.]
[Tom nie rozumiał
co się dzieje. Nie wiedział, że Kolya potrafi go tak bardzo rozbudzić samymi
słowami, choć znał siebie i powinien się tego spodziewać po abstynencji jaką
musiał znosić przez DWA wieczory. Miał zamiar coś odpowiedzieć. Miał zamiar
błagać o odrobine intensywniejszej pieszczoty. Prosić o zlitowanie i to, czego
teraz tak bardzo pragnął. Nie miał jednak takiej możliwości, bo Kolya niemalże
wgniatał go w łóżko, kiedy jego pocałunek nabrał na sile i namiętności. Tom
płonął pod nim i wił się, a jego ciało zaczynało żyć własnym życiem, lgnąc do
mężczyzny w błagalnych gestach. Gdyby tylko miał wolne usta to jęk jaki się
teraz z nich wydobył odbiłby się echem od ścian pomieszczenia, a nie został
stłumiony przez pożądliwe zespolenie ich warg i miłosne zapasy języków.]
[Żal było przerywać
ten pocałunek na rzecz złapania oddechu, więc Kolya przedłużył go do granic
możliwości. Kiedy się oderwał nabrał haust powietrza i sapnął, trwając wargami
przy wargach Toma. Po dostarczeniu odpowiedniej ilości tlenu do swoich płuc, z
urywanym oddechem wsunął dłoń pod materiał spodenek Toma. Patrzył mu przy tym
poważnie w oczy, a w głowie szalały mu myśli. Od tego, że jest rozpalony przez
młodego, aż do tych mniej przyjemnych, jak tej ilu facetów miało już Toma dla
siebie – nie odwrotnie. I mimo wszystko sięgał dłonią dalej, nie spodziewając
się żadnych przeszkód w dążeniu do celu.] Nie całuj mnie teraz, chce widzieć
twoją twarz. [Poprosił cicho, błądząc spojrzeniem po buzi Toma, kiedy obejmował
swoją ciepłą dłonią jego męskość.]
[Tom nie był w
stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Widział pożądanie w spojrzeniu mężczyzny
i pragnął tego jak niczego innego na świecie w tym momencie. Był gotowy oddać
się zupełnie we władanie mężczyzny. Był gotowy zatracić się w jego dotyku i
stać się tylko i wyłącznie jego własnością. Tu, teraz i... I dotarło do niego,
że tylko teraz i tylko tutaj. zacisnął powieki i wstrzymał oddech, bo do jego
głowy wróciły wszystkie słowa, które usłyszał wcześniej od mężczyzny. O tym jak
dobrze jest żyć przy kimś, poznawać go, nie uciekać... A wiedział, że jeśli to
na co się zanosiło dojdzie do skutku, to będzie to brama, która zamknie się dla
ich jakiejkolwiek wspólnej przyszłości.] Nie... [Jęknął z takim trudem i taką
rozpaczą w głosie, że nie poznawał jego brzmienia. Po czym, ponieważ był
mniejszy, a przy tym cholernie zwinny i sprytny, wykręcił się spod objęć i
dotyku Kolii i pognał biegiem do łazienki, gdzie opadł na posadzkę, klękając i
chowając twarz w dłoniach.]
[Nie zatrzymywał
go. Pozwolił mu uciec i zamknąć się w łazience, która nie miała jako takiego
zamknięcia, aby nie mógł się do niej dostać. Ściągnął się z łóżka, dając chłopakowi
chwilę na ogarnięcie myśli i ruszył do łazienki, przed jej drzwiami maskując
uśmiech jaki cisnął mu się na usta. Był bardzo zadowolony z reakcji Toma, a
nawet bardziej niż z tego, jak chłopak mu się poddawał i stawał się miękki pod
jego dotykiem. Ostrożnie wsunął się do pomieszczenia, namierzając Toma
błękitnymi oczyma, po czym jak gdyby nigdy nic przykucnął przy nim i pogłaskał
go po głowie.] To nic złego chcieć więcej. [Wyszeptał powoli z westchnieniem,
które wypadło z ust jedynie dla uciszenia zadowolenia. Zabrzmiało współczująco,
tak jak miało zabrzmieć, chociaż Kolii daleko było do prawdziwego współczucia,
bo przecież był na dobrej drodze, aby naprawdę uświadomić Tomowi, że życie może
być lepsze bez płochych i ulotnych namiętności.]
[Był tak skołowany
i tak bardzo nienawidził samego siebie w tej chwili, że nie był w stanie
wypowiedzieć ani jednego słowa. Drgnął lekko, kiedy Kolya go dotknął, bo
zatopiony we własnych myślach nie usłyszał, kiedy tamten znalazł się tuż przy
nim. Jego rozpalone ciało ochłodziło się, chłonąc nieświadomie zimno z kafelków
i teraz drżało jak w gorączce. Chciał krzyczeć. Chciał się znaleźć w innym
miejscu. Chciał zwiać z tego domu i wpaść w wir przygód z chętnymi i gotowymi
na jednorazowy numerek mężczyznami. Chciał... Tak naprawdę to sam już nie
wiedział, czego chciał, bo jego myśli były nieskładne i szalały we wszystkich
możliwych kierunkach i przestrzeniach. Podniósł spojrzenie na Kolye i otworzył
usta, ale... Zaraz wpadł w jego objęcia i zaszlochał niczym zagubione dziecko,
które nie ma pojęcia, co się dzieje i dlaczego aż tak cierpi.]
[Prawie powalił
mężczyznę na ziemię, kiedy gwałtownie znalazł się w jego ramionach. Kolya objął
go nimi szczelnie i zamknął w ciepłym uścisku, głaszcząc go przy tym po włosach
i po plecach. Nie chciał przerywać agonii chłopaka zbędnymi słowami, więc
milczał długą chwilę, w ciszy pozwalając młodemu dać upust emocjom. Bardzo
dobrze go rozumiał i widział w jego oczach strach przed tym, przed czym tak
usilnie się bronił. To całe gadanie o niezależności i przyjemnościach od
początku było dla mężczyzny czczym gadaniem i zdawał sobie on sprawę z tego, że
w Tomasie jest więcej uczuć niż w pierwszym lepszym klubowym podrywaczu
naprawdę liczącym jedynie na seks.]
[Pomału docierało
do niego, że jego życie było takie proste i takie jednostajne jednocześnie,
póki nie poznał tego faceta. Żył sobie, szalał, nie martwił się, wyrzucał z
pamięci wszystko, co było mu niepotrzebne i co mogło macic spokój jego
szaleńczego sposobu na przetrwanie. Był wolny i był... Gówno prawda! Szczęśliwy
to on już dawno nie był, choć wszelkimi sposobami starał się udowodnić samemu
sobie ze jest inaczej. Gdyby Kolya nie zafundował mu tylu słów na temat tego
jak dobrze jest mieć coś więcej niż tylko cielesność i chcieć czegoś więcej
poza seksem, to żyłby sobie nadal w swej błogiej nieświadomości. A tak, jego
umysł zaczął analizować, zamiast milczeć i brać tylko to, co dostaje. Po
długich minutach, kiedy to cały żal wylewał się z Thomasa razem ze łzami,
chłopak odetchnął głęboko i powoli wyswobodził się odrobine z objęć mężczyzny.
Drżał, ale to raczej nie było już oznaka chłodu kafelków. Jego czerwona i
zapłakana buzia wyglądała tragicznie a oczy ledwie mu się otwierały. Był
wykończony, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Być może reakcja była tak
silna przez to ze nadal był na kacu? Tego nie wiedział. Popatrzył na Kolye i
otarł dłonią mokry policzek.] Przepraszam... [Jęknął, po czym podparł się o
podłogę aby się z niej podnieść. Nie miał już siły na płacz ani łez, które
chciałyby polecieć. W tym momencie był otępiały i pusty.]
Nie masz, za co
przepraszać. Idź się przespać, ja sobie znajdę zajęcie. [Mruknął, przyglądając
się chłopakowi uważnie i bez uśmiechu. Swoje musiał odczekać, a nie miał
zamiaru przeszkadzać już jakkolwiek Thomasowi w jego małej prywatnej agonii.
Powoli podniósł się z ziemi i rozprostował ramiona.] Może herbaty ci zrobić?
[Spytał pod nosem samego siebie i podszedł do Toma. Nie objął go, a jedynie
cmoknął w policzek i udał się do wyjścia z łazienki. Jego myśli nie były w
ogóle skołowane i niczemu się nie dziwił. Czuł paradoksalnie spokój do tej
całej sytuacji i jedyne, czego mógłby się obawiać, a co chwilami przemykało mu
przez głowę, to to, że młody ucieknie, naprawdę ucieknie.]
A nie możesz... [Zaczął,
ale zaraz zrezygnował z pomysłu, jaki mu zaświtał. Nie chciał niczego robić
pochopnie i nie chciał też do niczego zmuszać mężczyzny. I tak zrobił on dla
niego o wiele więcej niż wszyscy, których poznał dotychczas. Zacisnął usta i
przymknął na chwile oczy. Po chwili, wstrzymując oddech i powstrzymując się od
jakiejkolwiek reakcji na pocałunek, objął się ramionami i wyminął Kolye,
ruszając niemal biegiem do sypialni. Właściwie to miał ochotę zwiać i zaszyć
się u siebie, ale był na tyle świadomy, że wiedział jak źle wygląda i jaką
ciekawość wzbudzi w ludziach na ulicy. Wiedział też ze teraz, w takim stanie,
może zrobić coś bardzo głupiego, czego później będzie żałował. Jedynym jego
celem stało się więc łóżko mężczyzny, zakopanie się tam w kołdrę i odpłyniecie.
Może kiedy wstanie, popatrzy na świat inaczej, a może po prostu wstanie,
ubierze się i wyjdzie, aby już nigdy nie wrócić.]
[Nie mógł, a raczej
nie chciał iść za myślami Toma. Z jednej strony naturalnie miał go ochotę
przytulać i pocieszać, ale z drugiej nie chciał ryzykować. Poczekał chwilę, aż
chłopak utonie w pościeli i pojawił się w sypialni na kilka chwil, żeby sobie
znaleźć książkę do czytania, która mogła go skutecznie zająć. Po tym wrócił do
kuchni, po jeszcze jedną kawę i po to, aby zrobić deser. Zaplanował sobie
zajęcia, więc Tom mógł spać ile tylko zechciał, a Kolya nigdzie się nie
wybierał i miał zamiar być, kiedy młody się obudzi.]
[Gdzieś w środku,
Thomas miał nadzieje, że Kolya nie pozwoli mu na samotne zasypianie. Gdzieś
tam, w samym środku siebie i ledwie rozumiejąc, że coś takiego się w nim lęgło.
Zakopał się w kołdrę aż po same uszy. Nie zasnął szybko. Słyszał jak właściciel
tego miejsca kreci się i czegoś szuka, ale nie ruszył się. Odczekał jeszcze
chwile po zniknięciu mężczyzny z sypialni i dopiero odważył się głębiej
odetchnąć. Niestety, wraz z wydechem na poduszkę poleciały kolejne łzy, które
zebrały się pod powiekami Thomasa, a których teraz już nic nie blokowało. Po
chwili nie był nawet świadomy tego, że płacze, gdyż jego umęczone ciało i umysł
odpłynęły w świat snu, który miał przynieść ukojenie. Nie minęło nawet dziesięć
minut od tego momentu, a do drzwi mieszkania ktoś zapukał.]
Witam,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział... jednak perspektywa „łóżko” nie okazała się taka jak myślał Tom, biedny, biedny Kolya pokazał mu coś innego, co to jest bycie kochanym, a nie tylko seks i koniec....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
I mój komentarz się nie zapisał jak widzę. :/ Cóż bywa i tak.
OdpowiedzUsuńTom jest naprawdę biedny, ale dzięki temu zrozumie, że w takim działaniu jakie przybrał Kolya jest sens i może później dostać nie tylko cudowny seks, ale i fantastycznego faceta, który będzie go kochał. Obaj panowie są dla siebie stworzeni. Łapek oderwać od siebie nie mogą i podziwiam Kolyę (nie wiem jak to się odmienia), że jest w stanie się powstrzymać. No, ale jak się walczy o to czego lub kogo się chce czasami trzeba się wyrzec na jakiś czas pewnych rzeczy, żeby potem tym bardziej to doceniać i cieszyć się tym.
Dziewczyny nie wiem jak Wy to robicie, ale potraficie stworzyć takie postacie, że człowiek wciela się w każdą z nich i odczuwa to co czują oni. Tylko tak dalej. :)