środa, 19 września 2012

Rozdział XII [Rage]


Notka z dedykacją dla Liv i jej miłości do Rage'a. Enjoy ^^
PS. Na kolejną część rozdziału o Jamesie i Michasiu będziecie musieli poczekać... :D

[Po odwiezieniu Michasia do Jamesa, Dorian zajechał do sklepu, gdzie kupił pudełko lodów, kilka piw, jakieś przekąski i mały zapas lizaków. Miał w planach również spędzić miło ten piątkowy wieczór. Nie dzwonił do Rage'a chcąc sprawić mu niespodziankę. Wypatrywał go na szkolnych korytarzach, ale spodziewał się też, że chłopak się nie zjawi na zajęciach, więc nie czuł zawodu, kiedy go nie odnalazł. Musiał się jednak przyznać przed sobą, że tęsknił trochę do Rage'a i do jego zawziętej miny. Chciał z nim porozmawiać, wyjaśnić. Rozstali się w dość dziwnych okolicznościach przecież. Nadal miał przed oczyma wyraz twarzy Rage'a, kiedy rozmowa zeszła na Michaela. Podjechał pod dom chłopaka i z torbami pełnymi łakoci stanął po chwili pod drzwiami. Ledwo nacisnął na dzwonek, odezwał się jego telefon. Kiedy go wyjął i zobaczył wiadomość od młodego, pokręcił głową i roześmiał się. Czekał, aż Rage mu otworzy, odpisując na sms.]

[W mieszkaniu rozległy się powolne kroki, które poprzedzało dźwięczne: Otwórz! Zamki trzasnęły, a przed Dorianem pojawiła się niewysoka brunetka, o miodowych oczach i bardzo zdziwionej twarzy. Nic by nie było w tym niezwykłego, gdyby nie fakt, że dziewczyna była w samym ręczniku i ociekała wodą.] Cześć? Ty do Rage’a? [Spytała, zerkając w głąb mieszkania z równie wielkim zdziwieniem. Niemniej jednak po chwili wzruszyła ramionami i wskazała dłonią, by malarz wszedł do środka – drugą podtrzymując niedbale zawiązany ręcznik.] Któż to? O… [Chwilę później, a nawet jeszcze zanim Dorian zdążył przekroczyć próg mieszkania, w drzwiach salonu pojawił się jego chłopak. Był w pełnym odzieniu, a nawet w butach i w kurtce. Za sobą niósł sporych rozmiarów torbę. Gdy tylko jego czarne oczy spotkały się ze spojrzeniem Doriana, uśmiechnął się promiennie i niewinnie do niego.]

[Miał się przywitać, oczywiście ze miał. Tyle tylko, że zanim zdołał cokolwiek powiedzieć padło tyle słów i wydarzyło się tak wiele, że Dorian z wrażenia zapomniał o tym, jaki to bywa błyskotliwy i wygadany. Obejrzał sobie dokładnie dziewczynę, nie pomijając ani jednej kropelki wody, jaka spływała po jej ciele, niestety kobiecym, ale i tak dość interesującym. Kiedy pojawił się Rage przez chwile na niego nie patrzył zajęty liczeniem ilości wody, jaka skapywała z dziewczyny. Postąpił kilka kroków naprzód, zatrzymując się przed chłopakiem i wyciągając w jego stronę reklamówkę z zakupami.] Kupiłem... [Zerknął na strój chłopaka i na bagaż, jaki ciągnął za sobą. Zmarszczył brwi, przygryzając na chwile dolna wargę zanim dokończył wypowiedź.] Kupiłem ci coś na drogę. Tak na osłodę podczas podroży. [Zaskoczyło go to, że chłopak gdzieś się wybiera a on nic o tym nie wie, ale z drugiej strony, nie miał do niego żalu o brak wiadomości. W końcu nie rozmawiali od rozstania u Jamesa a i Dorian nie znal przecież zwyczajów Rage'a. A te najwyraźniej miały związek z weekendowymi planami.]

Dziękuję! Jesteś kochany... [Westchnął, widząc minę Doriana i roześmiał się. Reklamówkę odłożył na ziemię, gdzie również powędrowała jego torba, po czym przytulił się mocno do chłopaka i wspiął na palce, by pocałować jego zdziwione usta.] To jest Lisa, moja gosposia. Przyjechała prosto po zajęciach tańca, więc nie miała się, jak ogarnąć. Zostaje u mnie, jak zwykle na weekend, a ja jadę do pracy. Mówiłem ci, że weekendy mam zajęte. [Powiedział na jednym wydechu, ale nie puścił go. Stęsknił się, a kiedy tylko zobaczył go w drzwiach, miał ochotę podskoczyć z radości. Odpoczynek u Jamesa podziałał na niego lepiej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać, ponieważ chyba pierwszy raz Rage tak naprawdę uśmiechał się tak szeroko i szczerze.] Jak chcesz, możesz mnie podwieźć. Zdążymy jeszcze pogadać. [Zaproponował, zerkając przez ramię na nadal zdziwioną dziewczynę. Na jej policzkach pojawiły się czerwone plamy, a w oczach błysnęły iskry - była wyraźnie zazdrosna. Rage posłał jej bardzo wymowne spojrzenie, by zniknęła gdzieś i dała mu chwilę na nieco czulsze przywitanie się z malarzem.]

[Objął Rage’a w pasie, przytulając do siebie, podczas gdy ten całował go na przywitanie. Pierwsze oznaki zdziwienia prysnęły gdzieś w niebyt. Dorian znów był Dorianem i kiedy powędrował za spojrzeniem chłopaka i gdy tylko zobaczył jak dziewczę się im przygląda z wypiekami na twarzy, w jego pokręconym umyśle zadźwięczał znajomy dzwoneczek. Uwielbiał takie sytuacje. Po prostu uwielbiał. Przyciągnął do siebie Rage'a z całej siły i wpił się w jego usta z pasja, utęsknieniem i pożądaniem. Miał ochotę scałować z ust chłopaka każdą odrobine słodyczy, jaka się tam zaplątała. Miał chęć pokazać Rage’owi jak bardzo pragnął być dzisiaj z nim i jak mało obchodziła go obecność jakiejś tam dziewuchy. Całował go z narastającym pożądaniem. Całował go tak, jakby nie widział go rok. Całował go jak tylko kochanek może całować partnera dając mu obietnice wieczoru, którego się nie zapomina. Kiedy oderwał się wreszcie od ust Rage'a, uśmiechnął się do niego i przeczesał mu włosy palcami, zgarniając je do tylu.] Jasne, że cię odwiozę. To bardzo dobra okazja do rozmowy, bo nie będę mógł oderwać rąk od kierownicy. [No tak, ale teraz nie miał w dłoniach kierownicy wiec chcąc wykorzystać okazje, ułożył dłonie na pośladkach chłopaka i uścisnął je bardzo pewnie i władczo.] Moja ty bestyjko.

[Stracił na chwilę oddech i na szczęście nie wiedział, dlaczego Dorian nagle stał się tak pożądliwie zaborczy. Mało go to interesowało, bo nagle zaczął żałować, że musi wyjeżdżać i to na cały weekend do nudnej pracy, którą lubił bardzo, ale najwyraźniej nie tak bardzo, jak to, do czego doprowadzał go malarz. Jęknął w jego usta, kiedy tylko stracił z nimi kontakt i przytulił się do niego już bez uśmiechu. Dziewczyna prychnęła, jakby jej ktoś nadepnął na odcisk, a kiedy sytuacja zrobiła się bardziej gorąca, wymaszerowała do łazienki z nosem wbitym w sufit.] Speszyłeś mi gosposię... [Wyszeptał Rage, ledwo patrząc spod przymkniętych powiek na dziewczynę. Po chwili podniósł spojrzenie na Doriana i oblizał usta.] Nie będę się mógł przez ciebie skupić w pracy... [Dodał z udawanym wyrzutem i pokręcił głową w równie udawanej bezsilności.] Możemy iść? Chciałbym... Sam na sam, chwilę, odrobinę... Proszę... [Zająknął się, kiedy odsunął się tułowiem odrobinę. Resztę ciała miał solidnie wciśniętą w Doriana, a malarz doskonale mógł poczuć, co się działo z Ragem, od chwili, kiedy go przytulił.]

Jej sprawa. Nie mam zamiaru się kryć przed nikim z tym, jak bardzo lubię cię całować. [Dziewczyna mało go interesowała. Speszyła się? Och, jakże mu było przykro... Słowa Rage'a podziałały na niego jak krople zbawiennej wody na Róże z Jerycha. Oczy Doriana zabłysły niebezpiecznie.] Jeśli pójdziemy na małe sam na sam to nie gwarantuje ci, że dojedziesz do pracy na czas. [Mruknął, przyciągając go do siebie i nie pozwalając by się odsunął, choć o kawałeczek bardziej.] Wiesz, że nie będę się umiał powstrzymać. Skończy się na tym, że... [Dorian uśmiechnął się chytrze, całując Rage'a w szyje. A następnie zostawiając na niej czerwony ślad gryzienia.] Myślę, że praca nie zając, hm? [Przesunął koniuszkiem jeżyka po skórze chłopaka a kiedy ta pokryła się wilgocią, dmuchnął delikatnie rozkoszując się widokiem gęsiej skórki, jaka się pojawiła w tym miejscu.] Matko, mógłbym cię zjeść. [Warknął, zatapiając ponownie żeby w szyje Rage'a. Wiedział doskonale, do czego za chwile doprowadzi, ale tłumaczył też sobie, że nie powinni, nie mogą, Rage musi jechać... No właśnie! Ale na cale trzy noce?!]

Do-rian... [Jęknął, tym razem głośniej, że nie dało się tego nie słyszeć w łazience, w której siedziała Lisa. Pchnął chłopaka w stronę drzwi, jak w transie. Musiał się wydostać z tego ciasnego mieszkania, chociaż miał w głowie jeszcze ciaśniejsze miejsce, jakim były tylne siedzenia samochodu Doriana. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo tęsknił za jego dotykiem, póki ponownie nie znalazł się w jego ramionach. Już zaczynał odzyskiwać spokój ducha i opanowanie, a wystarczył pocałunek i kilka muśnięć dłońmi, by zaczął się na nowo spalać od środka i pozwalać, by jego ciało ogarnęła fala podniecenia - dużo większa niż wcześniej.] Samochód, teraz, już... [Westchnął, łapiąc oddech i przygryzając wargi. Odchylił szyję i nie odsunął się. Napierał całym ciałem na Doriana, by tamten ruszył w stronę drzwi.] I torby... [Tak bardzo nie chciał, żeby malarz go puścił i zabrał swoje usta, ale musiał wziąć to, co sobie przygotował i to była bardziej bolesna świadomość niż ta, że mogliby to zrobić w miejscu, w którym stali, nie zważając na gosposię i na sąsiadów, których było słychać na korytarzu.]

Jesteś, jak niewygasający nigdy wulkan. [Dorian mruknął mu do ucha komplement, zanim wypuścił go z objęć i sięgnął po torby przygotowane do podroży. Oczywiście, że chciał poczuć Rage'a blisko i najlepiej bez tych wszystkich dzielących ich ciała szmat. Nie mogli jednak. Wiedział, że nie mogą. Rage miał plany, miał prace, miał obowiązki. Mimo tego, że uśmiech, jakim przywitał Doriana o mało nie zwalił go z nóg to słowa i chęć, jaką teraz okazywał działały na malarza jeszcze mocniej.] Trzymaj się ciepło Lisa! [Krzyknął, kiedy złapał Rage'a za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Jemu też paliło się do opuszczenia mieszkania. Z planów, jakie miał na wieczór nie zostało, co prawda nic, ale nadal miał obiecana podróż w towarzystwie chłopaka i rozmowę, która musieli odbyć tak czy inaczej. Niepokoiło go tylko rozpalenie Rage'a. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że jeżeli chłopak jeszcze raz pozwoli się tak pocałować, jak przed chwila, to faktycznie skończy się to seksem na tylnym siedzeniu auta, lub chwilami przyjemności na przednim.]

Wiem... [Przyznał, kiwając głową wymownie. Drzwi zdążył tylko zamknąć od tak, na zatrzask. Klucze miał gdzieś w kieszeni, ale nie chciał marnować czasu na myślenie o nich. Od tego miał Lisę, która przecież będzie tam tkwić do niedzieli wieczór. Po drodze ścisnął dłoń Doriana mocno, prawie boleśnie i wpatrzył się w niego intensywnie. Wyobraźnie robiła swoje, a twarz Rage'a powoli pokrywała się rumieńcem. Jak tylko znaleźli się przy samochodzie, a Dorian otworzył drzwi, wcisnął się na przednie siedzenie pasażera z niecierpliwością. Bezczelnością byłoby, gdyby usiadł od razu z tyłu. Jeszcze na tyle powściągliwości w sobie miał, a i chłodne powietrze nieco ostudziło jego wewnętrzny ogień.] Wiesz, że to dość spory kawałek? Autobusem jadę ponad godzinę. [Zamiast zabrzmieć przepraszająco, do jego głosu wkradła się nuta obietnicy. Jadąc autem mogli przecież zaoszczędzić tak dużo czasu i poświęcić go na coś przyjemniejszego. Rage nie wiedział przecież, że Dorian ma zamiar z nim prowadzić jakieś głębokie rozmowy i skupiał myśli tylko na jednym: na tym, jakie to cudowne uczucie móc go mieć znów przy sobie blisko.]

[Dorian roześmiał się, wsiadając za kierownice auta. Spojrzał na Rage'a bardzo wymownie i wsadził kluczyki do stacyjki.] Wiesz, co? Jesteś chwilami gorszy ode mnie. [Mruknął, pochylając się w jego stronę, układając dłoń na jego karku i wpijając się gwałtownie w jego usta. Stanowczo i brutalnie wdarł się pomiędzy wargi chłopaka językiem. Zagarniał dla siebie każdy skrawek ust i każdy ruch języka Rage’a. Zdecydowanie ten chłopak należał teraz do niego i zdecydowanie Dorian zdawał sobie z tego doskonale sprawę. Czul się pewnie przy pisarzu. Podniecała go świadomość, że wystarczyłoby kilka gestów i kilka słów by ten rozpłynął się w jego ramionach.] A jest gdzieś po drodze jakiś motel? [Pytanie było wypowiedziane wprost w usta Rage'a, kiedy tylko Dorian postanowił wreszcie ruszyć z parkingu i odpalić silnik, czego konsekwencjami było przerwanie upojnego pocałunku. Samochód ruszył. Zanim jednak wyjechał na ulice zatrzymał się ponownie. Wszak Dorian nie miał bladego pojęcia o kierunku ich podroży.]

To znaczy... Tak, nie, nie wiem. Pewnie jest. [Przygryziona po pocałunku warga zapulsowała tępym bólem. Jeszcze chwila, a rzuciłby się na chłopaka, gdyby nie to, że tamten zdążył ruszyć. Nie chciał doprowadzić do wypadku. W głowie mu zaszumiało od nachalnych myśli, aż zachłysnął się powietrzem. Sam widok malarza wprawiał go w euforię, jakiej dotąd u siebie nie widział i nie czuł... Może kiedyś, dawno temu, bardzo dawno. Teraz wydawało mu się to jednak odległe, jakby czuł się tak w poprzednim życiu, a wspomnienia z tego życia wbijały się niechcianymi falami do jego umysłu. Odetchnął głęboko, uświadamiając sobie, że zachowuje się, jak napalony ogier. Przetarł dłonią czerwoną twarz i spojrzał na Doriana nieco przytomniej.] Jedziemy w kierunku Zakonu Świętego Patryka. W zasadzie tam wysiadam zawsze. [Spojrzał przed siebie i zagłębił się w fotelu, nieudolnie zapinając pas bezpieczeństwa trzęsącymi się dłońmi.]

Dobrze. [Dorian ponownie ruszył z miejsca, wbijając się umiejętnie w ruch uliczny. Zerknął jeszcze przez chwile na Rage'a i uśmiechnął się do niego dość czule.] Powiedz, że nie pracujesz w zakonie, proszę. Powiedz, że nie spełniasz przez weekend fantazji tych wszystkich wyposzczonych kapłanów. [Nie mówił oczywiście poważnie, ale nie chciał by chłopak czuł się odepchnięty, a takie właśnie sprawiał wrażenie, kiedy kulił się w fotelu pod naporem pasów.] Rage, zdajesz sobie sprawę z tego, że powinniśmy na spokojnie porozmawiać? [Zapytał, kiedy skręcił w ulice prowadzącą do wyjazdu z miasta. Nie chciał tej rozmowy prowadzić w samochodzie. O wiele bardziej podobała mu się perspektywa rozmowy w domu, przy muzyce, lodach, piwie... Ale skoro byli w drodze i skoro miał zajęte ręce, a wolne usta... Ech, o wiele bardziej wolał mieć zajęte jedno i drugie.]

[Wypadało mu teraz skłamać, tak bardzo mocno, że poczuł kolejną falę rumieńców na twarzy.] Nie... Pracuję niedaleko, jako kelner. [Wyjaśnił uspokajająco, mimo tego, że wolał nie wiedzieć, co Dorian zrobi, kiedy zobaczy go na jego miejscu pracy. Uśmiechnął się do przedniej szyby, przymykając oczy na chwilę.] O czym porozmawiać? [Spytał, układając się jeszcze wygodniej, a nawet opuścił się na siedzeniu tak, że ledwo go było widać z nad deski rozdzielczej. Nie przypominał sobie, by zaczynali jakąś rozmowę, ani nie przypominał sobie, że stało się coś, co by takiej rozmowy wymagało. Jedyne, co przychodziło mu na myśl, przy wspominaniu zgrzytów, to ten przeklęty Michaś, o którym nie chciał pamiętać. Michaś, który był niczym zadra na małym palcu, która nie chciała zejść, a strasznie bolała przy każdym ruchu. W końcu Rage skierował swoje czarne, uspokojone spojrzenie na Doriana z niemym pytaniem na swojej twarzy.]

O tym, że każdy z nas ma w swoim życiu ludzi od których nie chce być odcinany. Rage, nie chce, żebyś był zazdrosny o Michaela. [Nie chciał owijać w bawełnę i kluczyć. Chciał by wszystko było jasne i klarowne. Taki już był. Jeśli coś mu leżało na sercu mówił o tym prosto z mostu. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę w stronę Rage'a, zaciskając palce na jego udzie.] Nie jest dla mnie kimś takim jak ty i nigdy nie będzie. Tak samo, jak James dla ciebie. Rozumiesz? [Pogłaskał go po udzie, zanim zabrał dłoń i ponownie położył ją na kierownicy. Musiał się skupić na prowadzeniu pojazdu, bo przecież nie chciał wylądować w szpitalu zamiast dowieźć bezpiecznie chłopaka do miejsca jego pracy.] Poza tym mam dziwne wrażenie, że teraz obaj nasi przyjaciele będą bardzo zajęci sobą nawzajem. [Uśmiechnął się bardzo wrednie i bardzo wymownie. Nie miał pojęcia, że Rage nie wie nic o noclegu jaki właśnie zaplanowali sobie panowie.]

Jak to? Chwila... Po pierwsze, nie jestem zazdrosny o niego samego, tylko... [Aż się uśmiechnął blado z beznadziejności swoich głębszych i bardziej emocjonalnych pragnień.] Chciałbym, żebyś czasami zachowywał się tak przy mnie, jak przy nim. Ja wiem, że to ciężkie, ale ta więź jest między wami taka wspaniała... [Nie, nie była taka, jak między Ragem, a Jamesem, nawet jeżeli Dorian tak właśnie sądził. Może mogłoby tak być, gdyby Rage od początku nie krył się ze swoją orientacją, ale nie było. Miał sobie z Jamesem dużo do powiedzenia i między innymi dlatego zwiał z jego mieszkania wcześnie rano. Wiedział, jak się poczuje pod wzrokiem przyjaciela. Widział współczucie w oczach Jamesa, zanim je tak naprawdę zobaczył.] A po drugie... Jakie ‘zajęci’? O czym ty mówisz? Bo nie rozumiem... [Niepewność pierwszego wyznania zastąpiło szczere i głębokie zdumienie. Nie przypominał sobie, by James miał w planach jakieś zajęcia, a już na pewno nie przypominał sobie, by przyjaciel wspominał mu o intensywniejszym kontakcie z Michaelem.]

Rage, Moja ty Zazdrosna Bestio... [Dorian zjechał na pobocze bo słowa chłopaka wymagały tego by się zatrzymać i uściskać go z całej siły. Kiedy silnik ucichł, poklepał się po kolanach dość wymownie i zachęcająco.] Chodź tu do mnie i powiedz mi tak prosto w oczy czego chcesz. Jestem tu dla ciebie i jestem tu z tobą. Widzisz gdzieś w okolicy Michasia? [Odczekał, aż chłopak zdecyduje się na zajecie miejsca na jego kolanach. Wiedział, że to zrobi, bo poznał go już z tej strony. Było ciasno, ale to dobrze. Miał go blisko siebie, a równocześnie Rage miał dość ograniczone pole manewru, podczas gdy Dorian mógł go swobodnie obejmować w pasie i patrzeć mu w oczy.] Wiesz, że jesteś pierwszy? Pierwszy facet, który tak szybko i tak intensywnie pokazuje mi, że nie chce w moim pobliżu nikogo innego. Pierwszy, który jest o mnie zazdrosny.

Ale, ja wcale nie jestem zazdrosny... [Nie było w tym stwierdzeniu złości, czy obrazy, ale zabrzmiało to, jak burczenie niezadowolonego dzieciaka. Gdy tylko Rage wgramolił się na kolana Doriana, westchnął ciężko. Wzrok opuścił na swoje uda i przy okazji krocze malarza, które nie interesowało go teraz tak bardzo, jak to, że chłopak oczekiwał od niego szczerości i uzewnętrznienia swoich skrytych i mniej perwersyjnych pragnień.] No i tak właściwie nie wiem, czy powinienem się cieszyć z tego, że jestem w tym pierwszy. Ja po prostu tak mam, to samo tak wychodzi, kiedy wstępuje we mnie nadzieja na coś nowego i przeważnie to wszystko niszczy... Mimo tego, że to ja uciekam, a nie inni uciekają ode mnie. Nie chcę uciekać tym razem, mówiłem ci to już. Możesz zapytać samego Boga, bo ja nie wiem dlaczego tak jest. [Zrobiło mu się przyjemnie ciepło, więc skorzystał z okazji, że mógł się przytulić i zrobił to. Poniekąd też po to, by ukryć twarz w zagłębieniu szyi Doriana, przed jego ciekawskim spojrzeniem.]

Jaki ty jesteś uroczy, kiedy się tak bronisz przed szczerością. Uwielbiam cię. [Dorian wsunął palce we włosy chłopaka i objął go ramieniem, tuląc do siebie. To był inny Rage niż ten, którego znal do tej chwili. Ten chciał bliskości. Tylko bliskości, a nie seksu i uniesień fizyczności. Taki czuły i pełen emocji. Głaskał go po plecach, muskając ustami jego skronie.] A ja ci powiedziałem, że nie pozwolę ci uciekać, prawda? Nie pozwolę też żebyś dusił w sobie coś, co cię męczy. Chce spróbować być z tobą i chce byś wiedział, że możesz mi powiedzieć wszystko. Wszystko co tylko ci przyjdzie do głowy i na język. [Chciał popatrzeć na twarz Rage'a. Chciał spojrzeć mu w oczy, ale nie chciał by ten się od niego odsuwał. Ciężkie westchnienie wyrwało się z jego piersi.] Lubię, kiedy jesteś zazdrosny, więc przyznaj się wreszcie do tego...

3 komentarze:

  1. Jo, doczekałam się! Hurra!
    Ale, zaraz, czy ten dopisek na samej górze, ma oznaczać, iż teraz będzie parę rozdziałów wyłącznie o tej dwójce?
    Hum. Tak inaczej tym razem. I muszę przyznać, że zgadzam się z Dorianem. Miło poznać drugą stronę Rage'a.
    Tylko teraz nasuwa się pytanie... Mianowicie, czy Dorian zobaczy, jak pracuje Rage? Sama bym chciała zobaczyć, bo mam wrażenie, że kręci z tym kelnerem... A może Rage nie dojedzie do pracy i wybierze spędzenie miłego weekendu ze swoim chłopakiem w jakimś przydrożnym motelu?
    Ach, umiecie wzbudzać w ludziach ciekawość. Oby tak dalej. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! Jest w nim wszystko co lubię (oprócz moich ukochanych kreseczek). Nie myśl, że często pisze takie słowa, bo tak nie jest. Akcja z gosposią była wspaniała. Dziewuszysko narobiło sobie smaka, a tu kicha. Dorian to niezłe ziółko. Chyba kręcą go takie publiczne występy. Biedny Rage, aż się boję co jeszcze ten malarz może wymyślić w tej swojej perwersyjnej głowie. Zresztą on wcale nie jest lepszy. To cud, że nie wjechali tym autem do jakiegoś rowu.
    Ta praca pisarza zaintrygowała mnie. Chyba robi coś bardzo niegrzecznego skoro boi się reakcji Doriana?

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie szkoda, że nie było Michasia i Jamesa.^^
    Biedna gosposia zobaczyła, że Rage jest "inna opcja". Musi objeść się smakiem.
    A Rage napalony się robi od jednego dotyku. Im trzeba by powiązać ręce, aby trzymali je od siebie z daleka, to może wtedy porozmawiają. :D

    OdpowiedzUsuń