niedziela, 23 września 2012

Rozdział XVI [James]


Zaczynamy maraton dla fanek Michaela i Jamesa. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba, bo tym razem będziecie musiały poczekać na Doriana i Rage'a. Liczymy na Wasze konstruktywne, głębokie i przemyślane komentarze, a także na komentarze publiczności, która czyta, a do tej pory się nie ujawniła. 
Enjoy ^^

[Rozkochać… To brzmiało tak przyjemnie, a jednocześnie nieprawdopodobnie. Było to też wielkie wyzwanie, ponieważ nigdy tak naprawdę nie chciał nikogo w sobie rozkochać. Słyszał, owszem, te dwa słowa od niejednej dziewczyny, ale sam nie mógł się na nie nigdy zdobyć. Adoracja i seks, to coś innego, ale zakochanie? Na chwilę obecną nie potrafił sobie tego wyobrazić. Na chwilę obecną Michaś swoją bliskością robił mu wodę z mózgu, a słowami tylko doprawił zakłopotanie, mieszające się z chęcią, by jeszcze raz skosztować tych ust, które były tak blisko. Nie odpowiedział mu nic, ale uśmiechnął się. To musiało wystarczyć za każdą odpowiedź, jaką mógłby dać Michaelowi. Przesunął dłonie wyżej, na plecy chłopaka, a w końcu i na kark, by przyciągnąć go do siebie jeszcze bardziej i zniszczyć tą irytującą odległość. Wpił się w jego usta z rozkoszą i utęsknieniem, przymykając oczy. Wino mogło poczekać, lody z resztą także. Upijał się ustami tancerza, które były dla niego słodsze niż nie jeden deser. Pozwolił sobie na chwilę zapomnieć o męczących go myślach, które pewnie i tak po wszystkim powrócą. Był na nie gotowy. Na każdą udrękę i każde, nachalne pytanie: dlaczego jest tak, a nie inaczej?]

[Michaś poddał się Jamesowi całym sobą. Pozwolił mu na przejaw czułości, jaki chłopak chciał mu okazać, oddając mu każdą najdrobniejszą pieszczotę, jaką dostawał. Nie chciał doprowadzić do tego, by chłopak przekroczył granicę, lecz chciał, by wiedział, że nie przeszkadza mu jego ochota na drobne przejawy bliskości. Tak, drobne. Takie właśnie były teraz potrzebne im obu. Delikatne muśnięcia dłoni, czuły szept przy uchu, spokojny wieczór przy dobrym winie i szczera rozmowa, dająca im możliwość poznania się wzajemnie. Oderwał się od ust Jamesa z cichym pomrukiem i nadal zamkniętymi oczyma. Otworzył je dopiero po chwili.] Jaki ty jesteś wspaniale czuły. [Wyszeptał z uśmiechem pełnym rozkoszy i pogłaskał Jamesa po policzku.] Dostanę teraz wina? [Zdecydowanie powinien zmienić pozycje i pokierować wydarzeniami tak, by każdy kolejny krok nadszedł sam, naturalnie, bez zbędnego pospiechu. Zerknął przez ramię na butelkę i zsunął się z kolan Jamesa, siadając obok niego na kanapie.] I coś słodkiego, jeśli masz. Bo jeśli nie, to będę musiał zabrać ci wolność wypowiedzi rozkoszując się słodyczą twych ust. [Swoją wypowiedź ozdobił w kuszący i zawadiacki uśmiech. James był niesamowity. Był facetem, którego Michael miał chęć poprowadzić przez krainę nieznanych mu jeszcze uczuć i doznań. Chciał sprawić by James szalał z radości przy każdym ich spotkaniu i płakał z żalu, gdy będą musieli się rozstać.]

Dobrze. Dam ci wina i dam ci coś słodkiego, coś bardzo dobrego. [Westchnął delikatnie, rozanielony. Było widać, że pocałunek sprawił mu niewyobrażalną przyjemność, chociaż nic o nim nie powiedział. Przez chwilę spoglądał na Michaela uważnie, przygryzając dolną wargę lekko. Poczuł się opuszczony, gdy chłopaczek zszedł z jego kolan, ale nie miał mu tego za złe. Oboje nie chcieli, by ta znajomość była płytka i to bardzo budowało Jamesa na duchu. Nachylił się jeszcze odrobinę, by przelotnie cmoknąć blondyna w policzek i przeczesał palcami jego włosy, nim wstał.] Poradzisz sobie z winem? Jak nie to za chwilę otworzę. [Posłał mu ciepły uśmiech, nim obszedł kanapę i skierował się do lodówki, po deser. Wyciągnął dwa pucharki z kolorowymi kulkami i pojemniczek z bitą śmietaną. Znalezienie łyżeczek już nie było takie trudne. Przywykł do myśli, że okazują sobie z Michaelem takie czułości, więc już nie było tak głębokiego uczucia oszołomienia – może jedynie radość rozsadzała Jamesa od środka. Wbił łyżeczki w pucharki i przyniósł je do stolika razem ze śmietaną, na którym je postawił. Wyprostował się i podrapał po głowie.] Nie wiedziałem, jakie lubisz, więc zrobiłem różne.

[Pokręcił głową z rozbawieniem. Już miał wypalić, że mimo swojej postury nie jest jakąś delikatną i niezbyt silną babą, by nie poradzić sobie z winem, ale darował sobie to. W sumie podobało mu się, że James tak o niego dba. Wiedział też, iż jeśli kiedyś zacznie mu przeszkadzać takie traktowanie, to powie o tym chłopakowi, a on na pewno zrozumie. Sięgnął po wino i po korkociąg i dość sprawnie wkręcił narzędzie w korek. Teraz pozostawało tylko wyszarpnąć zamknięcie i już wino znajdzie się w zasięgu jego ust. Nie chciał narozrabiać, więc zabrał się do tego metodycznie i w skupieniu. Nawet nie zauważył, kiedy James wrócił do niego z deserem i postawił go na ławie. Był skupionych na korku i tym, by pokazać gospodarzowi, że nie jest jakąś tam ofiarą losu.] No już! [Burknął na uparta butelkę. Tak szczerze powiedziawszy, to pierwszy raz otwierał wino. Jakoś zawsze zajmowali się tym inni. W chwili, gdy James wyjaśniał, dlaczego w pucharkach jest przegląd smaków lodowych, Michaś szarpnął korkociągiem z taka siłą, że owszem, otworzył butelkę, ale przy okazji część jej zawartości znalazła się na jego koszulce. Zerwał się z kanapy, z winem w dłoni i złapał za koniec koszulki. Przestraszył się, że za chwile kanapa Jamesa nabędzie czerwieniących się piegów. Koszulka była nieważna. Postawił butelkę na stoliku i spojrzał ze strachem na fotografa i na kanapę.] Uff... [Odetchnął z ulga widząc, że jedynie jego ubranie ucierpiało.] A już się bałem.

[Nie, nie uważał go za kogoś słabego. Znał tylko to wino i wiedział, że otwiera się je bardzo ciężko, czego dowód w rzeczy samej zobaczył, a Michael się o tym przekonał na własnej 'koszulce'. Pokręcił głową ze śmiechem i wyciągnął dłoń w stronę chłopaka, kiwając na niego jednym palcem.] Daj koszulkę. Trzeba zaprać, bo będzie do wyrzucenia. [Powiedział, spoglądając na twarz tancerza stanowczo. Nie było w tym podtekstu. James miał mu zamiar dać coś, w co chłopak będzie mógł się odziać i ochronić swoje kuszące ciało od chłodu. Nie omieszkał sobie na niego popatrzeć, gdy tamten wykonywał polecenie, bo musiałby skłamać, że go do tego nie ciągnęło. Zrobił to jednak taktownie, co w porównaniu z obłapianiem oczami przez Doriana, wyglądało tragicznie nieśmiało.]

To jakiś spisek. [Mruknął Michaś, zdejmując z siebie mokre ubranie i podając je Jamesowi.] Wiem, że doczekać się nie możesz żeby mnie rozebrać, ale wykorzystywać do tego wino... [Ze śmiechem pokręcił głową. Oczywiście żartował. Nie podejrzewał fotografa o tak niecne plany. Nie chciał jednak, by atmosfera miedzy nimi była poważna i stonowana. Wolał się pośmiać. Rzucił koszulką w Jamesa. Chwycił za butelkę i nalał wina do kieliszków, odstawiając ponownie butelkę.] Tylko błagam, wrzuć to do wody i wracaj. Nie musi być czysta. Nie musi. [Zanim pozwolił Jamesowi odejść chwycił go za pasek spodni i przyciągnął do siebie całując go w środek ust.] Nie pozwól żebym się stęsknił. [Michaś pozwolił chłopakowi na odejście, a sam usiadł półnagi na kanapie i sięgnął po pucharek z lodami. Uwielbiał lody. Były dla niego, jak seks dla Rage'a. Wprost nie potrafił się im oprzeć. Zanim wrócił James, Michaś zdążył zjeść około jednej czwartej deseru. Uśmiechał się słodko do gospodarza, gdy ten zajmował miejsce na kanapie.] Są świetne. Poważnie sam je robiłeś?

[James musiał iść do łazienki, gdzie owszem, tylko zamoczył koszulkę. Znów zrobił krótki kurs do swojej sypialni, by wziąć z niej coś do ubrania dla swojego gościa. Ogrzewanie jeszcze nie było włączone, więc w domu wcale nie panowało takie ciepło, jak mogłoby się wydawać.] Wystarczająco szybko, czy już się stęskniłeś? [Zamruczał, wpychając się z powrotem na kanapę obok Michaela. Póki chłopaczek jadł lody, nie zawracał mu głowy przebieraniem się. Koszulkę zarzucił na jego ramiona i z czcią wpatrzył się, jak tancerz pochłania lody.] Sam robiłem. Wydawało mi się, że kupowanie lodów, kiedy potrafię je zrobić sam, to szczyt chamstwa wobec ciebie. [Uśmiechnął się szeroko, głaskając plecy Michaela delikatnie.] Poza tym, chciałem ci zrobić przyjemność. [Dodał szczerze. W rzeczy samej radość Michasia była dla niego bardzo wielką nagrodą. Pierwszy raz starał się dla kogoś, mimo tego, że tak naprawdę nikt od niego tego nie wymagał i starać się nie musiał.]

Oczywiście, że się stęskniłem. [Mruknął Michaś, wtulając się w bok Jamesa, kiedy tylko ten zajął miejsce na kanapie. Nie odkładając lodów wepchnął się pod ramie gospodarza i zerknął na niego z rozkosznym uśmiechem.] Przyjemność powiadasz? [Ton głosu Michasia krył w sobie rozbawienie i kusząca obietnicę.] Jeśli chcesz mi sprawić przyjemność, to pocałuj mnie. [Miał być grzeczny. Miał pilnować moralności chłopaka i trzymać chęci schowane gdzieś głęboko, ale nie potrafił. Usta Jamesa dawały mu tyle przyjemności i tyle zaspokojenia. Fotograf potrafił całować, oj potrafił. Michael nie odstawił lodów. Nie miał w planach zatracania się w Jamesie na wieczność. Chciał jedynie chwili bliskości. Posłał chłopakowi piękny uśmiech.]

[Zrobiło mu się gorąco w środku, aż złapał głęboko powietrze w płuca i wypuścił je powoli. Wodził wzrokiem po twarzy Michaela, by dokładnie przeanalizować jego słowa i w końcu pokusić się o coś, czego nie spodziewałby się po sobie. Ujął brodę blondyna swą ciepłą dłonią, której nie zaszkodziła nawet zimna woda i pogłaskał go kciukiem po policzku. Michael był naprawdę wyjątkowy. Wprawiał Jamesa czasami w tak wielkie i przyjemne zdziwienie, że chwilami fotograf nie wiedział, czy jest we właściwym miejscu i czasie. Z premedytacją i drżącym uśmiechem zbliżył usta do słodkich ust tancerza i zlizał z nich lodowy posmak, a także niewielkie smugi lodów, jakimi były ubrudzone kąciki ust chłopaka. Przesunął po tym dłoń na jego kark i pocałował go, przymykając oczy. Drugą rękę zacisnął na kanapie dla pewności. Nie mógł dać się ponieść, chociaż Michael nie zdając sobie z tego sprawy, doprowadzał go do szaleństwa.]

[To było piękniejsze niż się spodziewał. Pocałunek, jaki otrzymał rozlał się falami przyjemności po całym jego ciele. Serce Michaela załomotało niespokojnie, a oddech zamarł gdzieś tam w niebycie. Mimo obiecywania sobie, że nie pozwoli na zatracanie się w tych ustach i w tym, co z nim robiły, nie potrafił. Jaśniał od spojrzenia Jamesa. Lecz gdy ich usta spotykały się, ziemia osuwała się spod jego nóg i przestawał myśleć racjonalnie. Odstawił pucharek na stolik i wspiął się na kolana Jamesa, nie pozwalając na przerwanie pocałunku. Usiadł okrakiem, przodem do chłopaka i wsunął zimne od lodów dłonie pod jego koszule. Chciał poczuć pod palcami nagie ciało Jamesa. Chciał poznać fakturę jego skóry i poczuć jej aksamit pod swymi niecierpliwymi dłońmi. Jego usta miały ogromna ochotę na przejęcie kontroli nad pocałunkiem, ale powstrzymał je. James potrzebował poczucia kontrolowania sytuacji i Michaś potrafił mu to dać. Odwzajemniał się z żarem i namiętnością. Oddawał pieszczotę za pieszczotę, wsuwając dłonie na plecy chłopaka i wydając z siebie tłumiony jęk, gdy poczuł, jak jego męskość zaczyna budzić się do życia. Po dłuższej chwili zmusił się do oderwania się od ust chłopaka i odchylenia się nieco w tył.] Nie potrafię nad sobą panować James. Nie potrafię się tobie oprzeć.

Chciałbym… [W tamtej chwili wiele chciał i to bardzo wiele naraz. Przyciągnął Michaela do siebie mocno, ale nie pocałował go znów. Wpatrzył się w jego rozpłomienioną twarz z uśmiechem. Powędrował dłońmi na jego plecy w górę i nieco mocniej przycisnął je do ciała chłopaka, kiedy zsuwał je w dół. Powtórzył to kilka razy, z pełną świadomością sprawiając, że biodra tancerza otarły się o niego. Chciał go zapamiętać tak na zawsze, z tym pożądaniem, jakie w nim wywoływał, z rumianymi policzkami i szklącymi się oczami. Nie miał tyle silnej woli, by to zatrzymać, co Michael. Nawet nie wiedział, kiedy w zasadzie powinni to zakończyć, by nie skończyło się zbyt szybko, ale i nie powędrowało zbyt daleko. Dlatego wcześniej prosił tancerza o kontrolę, ufał mu, a przede wszystkim nie chciał go wykorzystywać, chociaż z każdą chwilą miał wrażenie, że mógłby doprowadzić do kulminacyjnej części i upustu. Z niemą rozpaczą przytulił się do nagiej piersi chłopaka i przygryzł miejsce pod obojczykiem, by się nieco wyładować. Nie tylko Michael czuł uderzające pulsowanie między nogami. James poczuł ten bolesny skurcz, kiedy blondyn wsunął się na jego kolana, zmniejszając niebezpiecznie odległość.]

Czego byś chciał? [Mruknął, pozwalając Jamesowi na przytulenie się i nieświadomie wyginając plecy tak, by znaleźć się najbliżej Jamesa.] Powiedz. [Poprosił. Zdawał sobie sprawę z tego, że najważniejsza jest szczerość. Że właśnie na tym musi się opierać ich więź. Zwłaszcza teraz, gdy są na samym początku. Głaskał fotografa po plecach, nie mając zamiaru zabrać z nich dłoni.] Nie potrafię czytać ci w myślach. Choć pewnie przeczytałbym tam całkiem sporo sprośności. [Z kuszącym uśmiechem przytulił policzek do głowy chłopaka. Było mu dobrze. Zapomniał nawet, że gdzieś tam na ławie topnieje wyśmienity deser, stworzony przez Jamesa specjalnie dla niego.]

To znaczy… Chciałbym cię mieć, blisko, ale jednocześnie chce by to nie toczyło się tak szybko. Poza tym… [Zaczął, ale nie skończył. Chciał skończyć tę myśl, chociaż spowodowała ona u niego ogromne rumieńce wstydu. Tak, James potrafił się wstydzić. Tylko dlatego, że musiał wyrzucić z siebie swoje obawy, które i tak Michael doskonale znał, a raczej podejrzewał.] Muszę się nauczyć. [Wymamrotał i zacisnął powieki. Bał się, że zostanie wyśmiany. Zabolałoby go to, a przecież było tak miło. W jakiś sposób, gdzieś głęboko czuł, że jego niedoświadczenie w porównaniu z doświadczeniem Michaela – jakie zakładał, kłuje go strasznie. Tancerz przecież był tak delikatny i niewinny, że myśl o jego doświadczeniach seksualnych dźgała go prosto w dumę, wywołując nieznane Jamesowi jeszcze, uczucie zazdrości.]

[Ujął twarz Jamesa w dłonie i zatonął w jego spojrzeniu z delikatnym uśmiechem.] Jesteś taki piękny, kiedy się rumienisz. Taki niewinny i kuszący. [Jego szczere słowa były wypowiadane cicho i spokojnie. Oczy Michasia błyszczały.] Niczego nie musisz się uczyć, James. Niczego. To przyjedzie samo. [Pogłaskał czule policzki fotografa. Cieszyła go jego szczerość. Cieszyło go, że chłopak chce, że nie ucieka. Wiedział doskonale, że gdyby tylko chciał, potrafiły już teraz rozpalić go do stanu, w którym straciłby nad sobą kontrole. Pochylił się i musnął ustami usta gospodarza.] Dziękuje. [Wyszeptał, chowając twarz w szyje Jamesa i wtulając się w niego całym sobą. Musiał się uspokoić, jeśli mieli zjeść deser.]

[Mógłby, oczywiście, że mógłby doprowadzić Jamesa do utraty panowania. Jednakże tak naprawdę było do tego jeszcze daleko. Fotograf miał przecież nadal swoje wątpliwości, a słowa o tym, że takie coś przychodzi samo, wcale go nie pocieszały. Westchnął w szyję tancerza głęboko i przejechał po niej ustami delikatnie, z czułością. Nie chciał go jeszcze bardziej rozpalać. Robił to, zagłębiając się w swoje własne myśli przez chwilę. Tulił do siebie chłopaka i powrócił do powolnego głaskania go po plecach. Tak było bezpiecznie. Kiedy tylko nie wędrował myślami zbyt daleko, te niewielkie czułości dawały mu poczucie bezpieczeństwa.] Nie jest ci zimno? [Spytał w końcu, czując pod palcami gęsią skórkę na plecach blondyna. Mimo bliskości, opadające podniecenie przynosiło ze sobą też inne odczucia, które tak czy inaczej zawsze zaczynały docierać do człowieka. Sięgnął dłonią po koszulkę, która gdzieś tam spadła zostawiona w samotności i rozłożył ją za plecami Michaela, po czym uniósł ręce i zawisł z ubraniem nad głową chłopaczka.] Nie chce byś się przeziębił, bo jak się przeziębisz, to będziesz mieć w nocy zimne nogi. [Pokiwał głową z przekonaniem, ocierając tym razem nos o szyję tancerza i odsunął się, czekając aż młody wyciągnie w górę ręce i pozwoli się ubrać.]


7 komentarzy:

  1. Eee..?! Konstruktywny i głęboko przemyślany komentarz? To może być dla mnie za trudne. Michaś to zawodowy kusiciel. Liże lody, oblewa się winem, robi mały striptiz jednym słowem stara się doprowadzić Jamesa do szaleństwa. Do tego robi niewinne minki i niby pomaga mu nie stracić kontroli. Jajca jakieś. A to stwierdzenie Michasia na początku - daj mi coś słodkiego bo jak nie, to ty zostaniesz moim słodyczem było naprawdę niezłe.
    Może to nie było głębokie, ale trudno musicie się tym zadowolić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że Michaś taki niewinny ale sądząc po jego zachowaniu James nie będzie jego pierwszym ale za to on będzie pierwszym Jamesa. Super słodkie

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że u nich to się tak rozwija powoli. A James niech się nie martwi, że nie ma doświadczenia. Nauczy się wszystkiego z czasem. Jego ciało i natura go poprowadzą.
    Już nie mogę doczekać się ich spania razem. Chyba, że James prześpi się na kanapie. No, bo raczej, pomimo swojej otwartości, ojciec nie byłby bardzo zadowolony z takiej sytuacji. Nawet jakby to była dziewczyna.
    Poza tym też chcę taki pucharek z lodami. I kocham tą parę. :D
    Weny życzę i jestem zadowolona, że tak często nam dajecie smaczne kąski.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, nietypowa pora. Ale dobrze! Im więcej tym lepiej, nie?
    Oj będzie seks... Znaczy, wiem, że James dopiero się odkrywa. Poznaje nowe doznania itd, ale no widząc, jak Michaś na niego działa, nie może być inaczej. Może jesio nie teraz ale będzie. Nie, żebym tylko na to czekała...
    Daleko im jesio do Rage'a i Doriana. Ale idą za nimi w zaparte. I ktoś tu chyba miał chcicę.. ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mnie zastanawia, dlaczego Wy macie tak mało komentarzy i czytelników. Toż to perełka z tego opowiadania ;) Uwielbiam je całą sobą. Rozdział świetny. Więcej takich akcji. Niewinny Michael, dobre sobie ;P sex-bomba chyba, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak kusi ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tą parkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uhuhu, Michaś taki niepozorny, ale jednak... kusi XD Za to po Jamesie bym się nie spodziewała takiej nieśmiałości. Czyżby mała zmiana? Myślałam, ze będzie z nimi na odwrót. Michaś ten wstydliwy, a James ten kusicielski. No nie powiem, zasko wielkie jak dla mnie. Jeszcze ten ,,striptiz'' jak to ktoś trafnie ujął, huhu. Coś tak czuję, ze szybko to ja od tego komputera nie odejdę dopóki się wszystko nie wyjaśni (albo nie zasnę) :))

    OdpowiedzUsuń