wtorek, 25 września 2012

Rozdział XIX [James]


Rozdział dedykowany przede wszystkim Luanie oraz reszcie miłośników Michaela i Jamesa. Mamy nadzieję, że Wam się spodoba i nie zabijecie nas po raz kolejny ;). Liczymy na Wasze cudowne komentarze.
Enjoy ^^

[Tak, zdecydowanie James się bał tego, co niekoniecznie musiało nastąpić. Nie był pewien, czy dotrwa do samego końca mimo porażającego podniecenia, które z każdą chwilą stawało się coraz większe i coraz boleśniej zajmowało przestrzeń między jego nogami. Oddychał zapachem Michaela, usiłując się uspokoić i nie myśleć o strachu. Chciał mu dać przyjemność, a nie niepewność i niezdecydowanie. Chciał by tancerz dał się całkowicie ponieść przyjemności i by stracił dla niego wszelkie zahamowanie. Oderwał rękę od poduszki, a usta od szyi chłopaka i spojrzał na niego roziskrzonymi oczyma, kiedy wsuwał dłoń między ich ciała powoli. Gorące powietrze z uchylonych ust Jamesa pieściło usta Michaela, od których dzieliły je centymetry. Pierś fotografa unosiła się w urywanym oddechu, ale na chwilę obecną wiedział, czego chce, a chciał pozbyć się materiału dzielącego ich ciała. Pochwycił skrawek nocnej koszulki, jaką podarował chłopakowi i odsunął się, podciągając ją w górę. Nie powiedział przy tym nic. Jego twarz, na której malowała się stanowczość i żądza mówiła wszystko za niego. Słowa tylko by popsuły to wszystko, co kotłowało się między nimi coraz intensywniej.]

[Cieszył się. Niezmiernie się cieszył, że chłopak milczy. Najmniejsze słowo mogłoby sprawić, że Michael odzyskałby kontrolę nad umysłem i cała magia chwili odleciałaby w niebyt. Delikatnie, lecz z niezwykłą dawką czułości i oddania, pieścił kark oraz ramiona Jamesa. Zatracanie było blisko. Było tak bardzo namacalne, że Michaś nie potrafił już tłumaczyć sobie niestosowności tego, co miedzy nimi szalało. Muskający jego usta oddech fotografa przeszywał ciało Michasia dreszczami. Drżał, mimo tego, że robiło mu się coraz goręcej. Czując, jak James chwyta koszulkę i usiłuje ją z niego zdjąć, uniósł lekko biodra, które przygniatały skraj odzienia. Spowodowało to, iż ich buzujące podnieceniem lędźwie spotkały się. Oczy Michaela przymknęły się odruchowo. Opadł ponownie na łóżko i uniósł ręce, ułatwiając w ten sposób pozbawienie się koszulki. Jego nagi tors pokrył się zaraz gęsią skórką. Michael skulił się w sobie z przepływu podniecenia i wtulił się w Jamesa z cichym lecz bardzo wiele mówiącym westchnieniem.]

[Niezwykłym doznaniem było czuć czyjeś podniecenie tak blisko, a James czuł. Kiedy ich biodra spotkały się, aż jęknął z wrażenia, na chwilę tracąc rezon. Mógłby tak trwać, byleby czuł na swoim ciele pobudzenie Michaela. Jak tylko pozbył się koszulki, opadł na chłopaka, przykrywając go swoim ciałem i oddając mu swoje ciepło. Ucałował przymknięte powieki tancerza, jego policzki i nos, a w końcu i pocałował westchnienie na jego ustach, by ukraść mu trochę szalejącego oddechu. Pogłaskał jego ramię, sunąc po nim dłonią, aż do przedramienia i dłoni, którą zdjął ze swoich pleców i pocałował koniuszki palców, po czym ułożył ją na sobie z powrotem. Powiódł opuszkami swoich palców po torsie Michasia powoli, zahaczając o sutki i zatrzymał ją tuż nad linią spodenek, na biodrze tancerza. Walczył ze sobą, ale nie wahał się. Wiedział, że chce poczuć pod własnymi palcami to cudowne podniecenie. Nie mógł się opanować przed ciekawością, chociaż nie chciał tego robić tak bezpośrednio. Spojrzał na twarz Michaela, a kiedy przesunął dłoń na jego członka, pocałował chłopaka delikatnie. Nie wtargnął pod materiał, ale przez niego potarł męskość tancerza po całej długości.]

[Michael przyjmował każdy gest i każde muśnięcie warg chłopaka z ogromnym oddaniem. Nie ponaglał go ani gestem, ani też zbędnymi słowami. Pozwalał mu poznawać swe ciało w takim tempie, jakie wybrał James. Pozwalał, by ten wkraczał na nieznane sobie tereny powoli. By miał czas na wahanie i możliwość wycofania się, gdyby sytuacja stała się dla niego zbyt ciężka. Z tłumionymi jękami chłonął bliskość fotografa, ulegając chwili i zdając się zupełnie na wolę  partnera. Nie spodziewał się, że James przezwycięży swe lęki tak szybko, ale i nie miał nic przeciw temu. Gorący oddech chłopaka wywoływał ciarki na całym ciele Michasia, a niecierpliwie dłonie fotografa wręcz zniewalały swym dotykiem. Gdy Michaś poczuł jedną z nich na swej męskości, podziękował losowi za pocałunek, jaki otrzymał wraz z tym dotykiem. Jęk rozkoszy, jaki wyrwał się z ust tancerza, utonął w całujących go ustach, a palce zacisnęły się nieznacznie na skórze Jamesa.]

[Nie wiedział dlaczego, ale emocje, jakie okazywał Michael bardzo budowały go na duchu. Wiedział dzięki nim, że nie robi niczego złego, a wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się w usta tancerza rozleniwionymi i zadowolonymi wargami. Oczy przymknął w momencie, gdy jego dłoń objęła członka Michaela – przymknął je z wrażenia. Jak łatwo się było domyślić, pierwszy raz czuł pod palcami nabrzmiałego członka innego chłopaka. Sądził przez ulotne sekundy, że przerazi go to, albo obrzydzi, jednakże nie stała się żadna z tych rzeczy. Poczuł jeszcze gwałtowniejszy przypływ adrenaliny i nieco mocniej potarł męskość Michasia. Nie przestał go też całować, z zadowoleniem przyjmując każdy – czy to głośny, czy cichy – jęk chłopaka między wargi. Odpływał, mimo tego, że to on starał się spełnić kogoś, a nie odwrotnie. Po długiej chwili i ciszy, rozrywanej przyśpieszonymi oddechami i tarciem materiału, James zatrzymał dłoń, by z zapartym w piersi tchem, wsunąć ją pod materiał bokserek tancerza. Gdy jego ciepła dłoń spotkała się skóra w skórę z pulsującym penisem, z jego gardła wyrwał się jęk godny spełnienia.]

[James może robił to pierwszy raz, ale za to wykładał w każdy gest tyle czułości, że sama świadomość tego doprowadzała Michaela do szaleństwa. Nie chciał, by to skończyło się zbyt szybko, a przez czułość fotografa właśnie na to się zapowiadało. Miał chęć sięgnąć dłonią do krocza chłopaka i pokazać mu ile taka pieszczota daje rozkoszy. Bardzo chciał. Lecz musiałby wtedy wymusić na partnerze przerwanie jego działań. Musiałby zakończyć jego wędrówkę po nieznanym, a tego nie chciał. Oddawał pocałunki fotografowi z narastającym pożądaniem i wzbierającą w nim pasją. Zaciskał palce na skórze chłopaka coraz mocniej. Głaskał go coraz gwałtowniej. Drżał pod jego dotykiem coraz silniej. Gdy gorąca dłoń fotografa spoczęła na jego wyprężonej męskość, przypływ podniecenia, aż wgniótł Michaela w łóżko. Przywarł udem do wybrzuszenia pod bokserkami Jamesa i poruszył się niespokojnie, starając się chociaż w ten sposób pozwolić chłopakowi na poczucie swej przemożnej ekstazy i chęci na odwzajemnienie pieszczot.]

[Chciał mu pozwolić na odwzajemnienie, ale nie w tamtej chwili. W tamtej chwili skupiał się tylko i wyłącznie na dawaniu. Ocierające się o jego krocze udo Michaela, tylko spowodowało jeszcze większą chęć do działania i z wrażenie przygryzł wargę tancerza. Miał jednak tego świadomość, więc pocałował go przepraszająco, oblizał jego usta i zsunął swoje nieco w bok, by dać chłopakowi chwilę oddechu. Po pierwszym wrażeniu, jakie wywołał dotyk męskości Michaela w jego dłoni, zaczął nią powoli poruszać. Nie planował, by to się skończyło tak szybko, ale tak do końca nie zdawał sobie przecież sprawy, co dzieje się wewnątrz chłopaka i jak mocno reaguje emocjonalnie na jego pieszczoty. Podniósł wzrok nieco wyżej, chociaż ciało zostało w tej samej pozycji i przyjrzał się z uwielbieniem twarzy blondyna. Jeżeli do tej pory James uważał, że Michael wyglądał uroczo, to teraz wydawało mu się, że wygląda, jak niewinny, rozpalony pożądaniem anioł. Nie chciał zamieniać tego widoku na żaden inny.]

[Może gdyby nie to, że przez długie godziny w jego ciele budowało uczucie, że James jest spełnieniem jego marzeń i fantazji i gdyby nie przepychanki emocjonalne, jakie ze sobą toczyli, Michael potrafiłby bardziej nad sobą panować i przedłużyć ten cudowny czas w nieskończoność. Może... Teraz jednak jego ciało reagowało tak mocno i tak gwałtownie na dotyk fotografa, że nie było mowy o panowaniu  nad sobą. A obiecali sobie, że będą tacy grzeczni... Ugryzienie dolało oliwy do ognia, trawiącego ciało tancerza i wywołało eksplozję. Niebotyczne fale orgazmu, jakie zawładnęły Michaelem, rozeszły się po jego wnętrzu, szarpiącymi jego organizmem, dreszczami i spłynęły do męskości, powodując jej wybuch. Michael jęknął przeciągle, wyginając plecy w łuk i odchylając głowę w tył. Palce, które do teraz zaciskały się na skórze Jamesa zmieniły się w szpony, wdzierające się paznokciami w miękkie ciało, gdy gorące strumienie nasienia opuszczały, więzienie. To było cudowne uczucie. Pełne radości i pewności, że nikt nie zbeszta go za pośpiech i nie wyrzuci z łóżka z krzykiem przepełnionym wściekłością i wyzwiskami. Wystarczyło jedno spojrzenie na twarz Jamesa, by Michael zatracił się w spełnieniu zupełnie. Wystarczyła chwila, by nie zważając na nic, wpił się w usta fotografa z szaleńczą pasją i pożądaniem, usiłując przejąć kontrolę i odwrócić chłopaka na plecy nim jeszcze jego spełnienie nie przeminęło.]

[Nie pomyślał o tym, by dojść do swojego spełnienia, chociaż czuł, że i jemu niewiele do tego brakuje. Sam widok wijącego się w spazmach Michaela doprowadzał go do szaleństwa. Dał się bez oporów przewrócić na plecy i przygarnął chłopaka do siebie. Dopiero po kilku sekundach doszła do niego świadomość tego, że Michael chce się odwdzięczyć. Nie wzbraniał się przed tym, chciał tego. Chciał się przekonać, jak to jest i czy naprawdę jest lepsze niż, gdyby był z dziewczyną. Jego wyobraźnia podszeptywała mu, że zdecydowanie nie będzie ani żałować, a nawet będzie chciał więcej. Już dawno wiedział, że to będzie lepsze niż cokolwiek, co do tej pory doświadczał w swoim życiu na tle seksualnym, ale też przede wszystkim emocjonalnym. Czuł się jednością z tym drobnym chłopakiem, a jego dotyk powodował, że w Jamesie budziły się do życia wszystkie zmysły. Chłonął dotyk tancerza, jak zbawienny tlen, który i tak został mu zabrany przez gwałtowny pocałunek. W tamtej chwili dla fotografa, człowiek nie powinien był potrzebować oddechu. Zatracił się w pocałunku, nie zważając na ból poranionych pleców. Przytulał Michaela mocno, ale nie na tyle mocno, by nie dać mu możliwości ruchu. Oddychał jego oddechem i z mocno nadszarpniętą cierpliwością czekał na jego kolejne ruchy. Przejechał ubrudzoną dłonią po plecach blondyna, a ciało Jamesa samo otarło się prosząco o jego ciało.]

[Wiedział, że teraz mógłby zrobić z Jamesem wszystko. Wiedział, że wystarczy kilka śmielszych pieszczot, by chłopaka poniosło równie mocne doznanie, co jego chwile wcześniej. Nie miał zamiaru przerywać pocałunku. Nie chciał dać chłopakowi nawet chwili na zwątpienie, czy wahanie i nie chciał, by choć przez chwile przestał on wierzyć w to, że Michael zaznał spełnienia godnego bogów. Zasypując partnera pocałunkami, tak bardzo niepodobnymi do wcześniejszych, nieśmiałych, niepewnych, zsunął dłoń na pas chłopaka, a po chwili bezceremonialnie wsunął ją pod materiał jego spodni, okrywając dowód podniecenia chłopaka kojącą i dającą obietnicę spełnienia, kołderką swych delikatnych, ale i ruchliwych palców. Obejmując przyrodzenie proszące o pieszczotę, przesunął po nim w górę i zatrzymał się, by uścisnąć delikatnie sam czubek, zanim zjechał ponownie do nasady, rozczapierzając palce i trącająca delikatnie jądra Jamesa.]

[Z gardła wyrwało mu się niespodziewane ‘oh’. Nie spodziewał się tak wielkiej śmiałości po Michaelu, ale też nie miał nic przeciwko niej. Pogłaskał go bardziej zachęcająco czując, jak członek pulsuje w dłoniach tancerza, sam domagając się jeszcze więcej dotyku. Pozwolił sobie zamknąć oczy i dać się ponieść przyjemności, jaka spłynęła na niego niespodziewanie. Zatopił się w każdym muśnięciu, a także w pocałunku, jakiego on sam również nie przerwał, mimo tego, że zapadł się miękko w pościel. Przesuwał dłonie po całych plecach Michaela powoli, czasami zatrzymując je, kiedy palce chłopaka trafiły na bardziej wrażliwszy punkt na jego męskości, a po chwili jedną z nich wsunął w blond włosy Michasia i zacisnął na nich palce, by czasami nie uciekł mu, ani nie przerwał pocałunku. W końcu wiedziony instynktem, zaczął poruszać biodrami w rytm ruchów Michaela i zaczął obdarowywać go głębszymi westchnieniami.]

[Czy to było realne? Czy faktycznie został przyjęty tak otwarcie i rzeczywiście James nie miał nic przeciw jego poczynaniom? Owszem. Michael dostał w zamian za swoje wysiłki to, co otrzymać powinien. Cichy, urywany, spazmatyczny oddech i poddanie, o jakim nawet nie śmiał marzyć. Stan, w jakim znajdował się fotograf, dawał doskonały dowód na to, że Michael potrafił dać rozkosz, że nie zawsze musi być tak, że każdy jego zamiar zakończy się tak, jak kończył się jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Dłoń pieszcząca centrum rozkoszy Jamesa, przyspieszyła, zaciskając się i dopasowując do kształtu, jaki pieściła, zapewniając szczelną otoczkę ciepła i delikatności. Usta chłopaka zawładnęły zupełnie ustami fotografa i kradły mu każdą odrobinę oddechu i każdą cząsteczkę słodyczy, jaką zdołały odnaleźć. Przylgnął ciałem do Jamesa dość szczelnie, pozwalając by pozostali niemal nierozłączni.]

[Poczuł, jak z każdą chwilą jego mięśnie coraz bardziej napinają się od spełnienia, które szukało sposobu ujścia. Zacisnął dłoń na włosach chłopaka brutalnie, nie zważając na to, czy robi mu krzywdę, czy nie. Chciał się pozbyć tego rozkosznego bólu, ale zamiast tego przyciągnął tancerza jeszcze mocniej do siebie i wbił swoje ciało w jego. Kiedy tylko poczuł, że dłużej nie wytrzyma, nawet nie usiłował się powstrzymać od dość głośnego, ale jednocześnie stłumionego ustami Michaela, krzyku. Zakręciło mu się w głowie. Nie był w stanie odwzajemniać już pocałunków, bowiem jedyne o czym myślał, to zniewalająca i upragniona błogość. Odsunął głowę i przesunął ją na bok, ustami przylegając do szyi chłopaka, którą po chwili ugryzł. Nie zaznał wcześniej tak mocnego i długiego orgazmu, aż nie potrafił zebrać odrobiny powietrza by odetchnąć głębiej, a co dopiero wykrztusić z siebie jakiegokolwiek słowa.]

[Michael zwolnił ruch dłonią, ale nie przestał dopóki nie odczuł, że ciało Jamesa tężeje, a potem zaczyna się wolno odprężać. Po kilku ostatnich, pieszczotliwych posunięciach, uwolnił męskość Jamesa i przesunął dłoń na jego plecy, tuląc go do siebie zupełnie, jakby to on był większy i silniejszy i to on miał stanowić oparcie dla fotografa, a nie odwrotnie. Oddychał ciężko. Łapał powietrze zrywami i słyszał w uszach, jak bardzo jego krew szaleje, a serce niemal wyskakuje z piersi. Takiego spełnienia pragnął dla fotografa. Dokładnie tego chciał. By chłopak zatracił się w doznaniach i pozwolił, by świat wokół niego zawirował. Osunął się nieco w dół, układając głowę na piersi chłopaka i wsłuchując się w bicie serca, które stanowiło dla Michasia najpiękniejszą muzykę na świecie. Było kolejnym dowodem na to, że James poczuł się dzięki niemu tak samo cudownie, jak Michaś czuł się niedawno dzięki Jamesowi.] Dziękuje. [Wyszeptał, całując zroszoną potem skórę chłopaka i zaciskając usta, by uspokoić falę wzruszenia, jaka wkradała się w jego duszę. Było cudownie. Było spokojnie. Było tak, jak w takich chwilach być powinno. Tak, jak zawsze tego pragnął, lecz nigdy nie zaznał. Jego zamknięte oczy zapiekły go od nabiegłych do nich łez, ale Michaś potrafił je powstrzymać. Nauczył się, gdy musiał.]

To ja dziękuję. [Mruknął, przeczesując włosy chłopaka palcami, kiedy tylko ciało uspokoiło się na tyle, by mógł wykonać jakiś niechaotyczny ruch.] Spójrz na mnie. [Poprosił cicho. Chciał zobaczyć twarz Michaela, z której czytał więcej niż tancerzowi mogło się wydawać. Nie podniósł jednak jego głowy, bo to chłopak musiał zdecydować czy tego chce. Gorączka spełnienia opadała i nastawał czas, by wrócić do normalności. Błogiej normalności, obleczonej w zapach ich spełnionych ciał. Jeszcze niedawno mieli zamiar spędzić wieczór na oglądaniu filmów, ale to czym zastąpili seans, było lepszym filmem i James dziękował w duchu, że nie zrezygnował ze swoich głęboko skrywanych pragnień dla dobra ich rodzącego się związku. Wiedział też, że chcąc nie chcąc już nie będzie tak samo, bo wiedział, że mogą sobie dać coś tak nieprawdopodobnie dobrego i szczerego, a jedocześnie nie muszą wcale posuwać się zbyt daleko i zbyt szybko.]

[Nie potrafiłby mu odmówić. Nie potrafił nie spełnić tej drobnej prośby. Uniósł głowę i spojrzał na Jamesa z nieśmiałym uśmiechem. W jego oczach kryła się radość spełnienia, ale i odrobina lęku, którego wcześniej tam nie było i którego James wcześniej nie widział. Szkliste spojrzenie zatonęło w zielonych oczach fotografa, a dłoń, która do teraz pozostawała wsunięta pod plecy chłopaka, przesunęła się po jego ramieniu i wsunęła na kark. Nie wiedział czego oczekuje James. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że chłopak chciał czytać z niego, jak z otwartej księgi i że potrzebuje jego spojrzenia, by zyskać pewność. Wiedział jedynie, że nie chce by świat był taki, jak kilka dni wcześniej. Nie chciał już świata bez Jamesa i nie interesowało go to, czy komuś będzie to przeszkadzało, czy nie. Na nadal zaciśnięte, mimo nikłego uśmiechu, usta Michaela cisnęło się pytanie czy coś się stało. Nie odważył się jednak go zadać. Bał się brzmienia własnego głosu. Bał się, że spokój do jakiego potrafił się zmusić, gdy miał zamknięte oczy, teraz uleci i doprowadzi do katastrofy. W związku z tym, patrzył na chłopaka w milczeniu z wyczekiwaniem.]

[Może Michael nie potrafił zebrać się w sobie, by zadać to pytanie, ale kiedy tylko James zobaczył jego twarz jemu samemu cisnęło się ono na usta. Nie wyglądał jednak na złego. Uśmiechał się delikatnie, a jego policzki nadal były zarumienione.] Coś nie tak? [Zadał to pytanie w końcu. Nawet nie tyle z ciekawości, co ze zdziwienia, że w głębokim spojrzeniu Michasia, przepełnionym wzrastającym uczuciem miłości, zobaczył świeczki. Przez chwilę przez twarz fotografa przebiegł cień szczerego strachu, że może jednak coś zrobił nie tak. On sam przecież nigdy nie wzruszał się, a raczej nie wiedział, że można wzruszyć się tak silnym uniesieniem. Było mu bardzo dobrze, ciepło i przyjemnie, jednakże jego zadowolenie ukazywało się głównie z tej fizycznej strony. To co zdążył pomyśleć, pomyślał już dawno i dawno doszedł do wniosku, że tak, czy inaczej, nawet jakby im nie wyszło, to będzie Michaela uwielbiać za samo istnienie i za samą, świeżą, niewinną radość, jaką chłopak wniósł do jego życia, niekoniecznie zdając sobie z tego sprawę. Przejechał palcami we włosach tancerza jeszcze kilka razy, odgarniając co złośliwsze kosmyki z jego czoła i pogłaskał go po policzku w oczekiwaniu na odpowiedź. Miał nadzieję, że będzie szczera.]

N-nie. [Michael pokręcił energicznie głową, po czym skrył twarz w piersi chłopaka i zacisnął dłonie w pięści. Nie potrafił nad sobą zapanować. Już nie. To zlęknione spojrzenie Jamesa wywołało lawinę uczuć w Michasiu i nie pozwoliło mu na dłuższe powstrzymywanie się od łez. Potrafił jednak płakać bezgłośnie i potrafił bardzo szybko zatrzymywać łzy, których wcześniej nie udało mu się odgonić. Pytanie tylko, czy teraz tego chciał? Pytanie czy James nie zasługiwał na to, by wiedzieć? A co, jeśli się wystraszy? Co jeśli uzna, że chłopak z taką przeszłością nie jest mu do niczego potrzebny. Po krótkiej chwili podniósł ponownie twarz i ponownie spojrzał na Jamesa.] Nie jesteś zły, prawda? Nie złościsz na mnie za to, że ...[Zacisnął na chwile usta i przełknął ślinę z wyraźnym trudem zanim zdobył się na dokończenie pytania.] Za to, że nie zapanowałem nad sobą? [Jego głos drżał. Tak samo mocno, jak jego dłonie, które z wahaniem przesuwały się po torsie, ramionach i karku fotografa.]

[Czuł się zbity z tropu, aż jego uśmiech zmienił się w nieco głupszy.] Nie jestem na ciebie zły, coś ty… Widzę, że cię coś dręczy, ale nie chcesz mówić, to nie mów. Wiedz, że… Jeszcze z nikim mi nie było tak dobrze. [Wyznał, bo przecież nie było powodu, by to ukrywać. Miał ochotę chwalić go, ale uznał to za lekkie przegięcie, więc Michaelowi musiało wystarczyć głębokie westchnienie zadowolenia. Jednym, bardzo stanowczym ruchem, przyciągnął chłopaka bliżej siebie, by nie miał możliwości ukrycia swojej twarzy w jego ramionach. James wolał go widzieć i zaprzeczyć wszystkim śmiesznym domysłom. Przesunął też dłoń z powrotem na jego kark i nieco wyżej, w zmierzwione włosy, by delikatnie przyciągnąć głowę tancerza do siebie i ucałować jego słone od łez wargi.] Nie rozumiem dlaczego płaczesz… [Po stwierdzeniu pocałował również policzki chłopaka i powrócił na jego usta, podarowując mu ostatnie cmoknięcie, nim pozwolił mu wytłumaczyć się ze swojego zdenerwowania.]

Bo... [Miał ochotę wszystko mu opowiedzieć. Oczywiście, że miał. Nie chciał jednak robić tego teraz. Nie była to odpowiednia pora. Miejsce i owszem, bo czuł się w ramionach chłopaka potrzebny, doceniany i bezpieczny. Lecz czas był zdecydowanie niedobry. Odwzajemnił się kilkoma równie delikatnymi i czułymi pocałunkami, jakie dostał i uśmiechnął się do fotografa szczerze i bardzo radośnie.] Chce ci opowiedzieć coś o sobie. Wtedy zrozumiesz. Myślę, że jesteś facetem, który nie odbierze tego źle i nie zareaguje nienawiścią. Ale nie chce mówić teraz. Chce się nacieszyć tobą jeszcze trochę. Chce się przytulic, wsłuchać w twój oddech i zasnąć. Możemy porozmawiać o tym jutro? [Zadając to pytanie, Michael odchylił się na tyle, na ile zdołał i wpatrzył uważnie w oczy chłopaka. Wiedział, że jeśli tamten się zawaha i będzie miał wątpliwości to w oczach będzie w stanie to dostrzec.] Nie gniewaj się, co? Nie chce niszczyć takiej chwili moim życiem. Chce zasnąć przy tobie i śnić o tym, co przed chwila od ciebie dostałem.

Michaś… Słońce moje. Nie lubię niedomówień tak samo, jak nie lubię, kiedy ktoś obiecuje mi, że coś powie. Nie chce od tego zaczynać poranka uwierz mi, bo wyjdzie na to, że zasnąłem z myślą, jaką to możesz mieć straszną przeszłość. Jeżeli chcesz mi coś opowiedzieć, to zrób to teraz. [Powiedział powoli, przytulając chłopaka mocno do siebie. W jego zielonych oczach Michael mógł dostrzec tylko powagę i racjonalność myślenia, bowiem James zawsze myślał nim coś robił i mówił. Kiedy tancerz uraczył go tłumaczeniem, będącym wstępem do tej ‘trudnej’ opowieści, wzbudził w nim nie tylko ciekawość, ale poczucie, że może go to dręczyć do samego rana i że nie będzie potrafił skupić się na błogości, o jakiej myślał jeszcze chwilę temu. Nadal nie był zły. Potrafił naprawdę wiele zrozumieć, bo wiele już widział i wiele doświadczył. Może nie tyle w swoim własnym życiu, nie. On życie miał idealne, ale był częścią życia innych osób, przy których stał ramię w ramię. Dlaczego więc teraz coś co wydarzyło się dawno temu, miałoby niszczyć szczęście, które zbudowali są w tę noc? Nie zniszczy i James był tego w stu procentach pewien. Pogłaskał jeszcze Michaela po karku i wysunął się spod niego, by móc go ułożyć wygodnie obok siebie i tak, by byli do siebie odwróceni twarzami. Nadal był blisko niego i przytulił go, gdy tylko się wygodnie ułożył.]

5 komentarzy:

  1. Relacja na żywo niepoprawnej yaoistki!
    James upaja się zapachem Michasia co przekłada się na zawartość jego spodni. Jeden chce żeby drugi stracił kontrolę, a drugi jest zdecydowany ją stracić, więc chyba się dogadają. Precz z koszulką w misie. Zaczyna się obmacywanie hm, znaczy się poznawanie swoich ciał. Miało być powoli, a ten bezczelny fotograf od razu między nogi się pcha. Ofiara najwyraźniej jest zadowolona z okazywanej jej uwagi. Ha, wiedziałam, że z tym stopniowym rozwijaniem związku to jakaś zmyła! I prosto do majtek, brawo James. Nie zdawał sobie sprawy jak wpływa na Michasia, trzymając w ręce jego członka? Ten facet jaja sobie robi! No tak Michasiu, jak się tyle czasu zbiera parę w sobie, to kiedyś w końcu trzeba ją spuścić. Jeszcze dobrze nie skończył, a już bierze się do roboty. Zuch chłopak! Nie ma to jak delikatne i zwinne paluszki. Ej Michaś o czym ty myślisz? Kto by nie uległ, jakby taki napalony anioł na nim leżał? No i Jamesowi odjęło z wrażenia zarówno mowę jak i powietrze. Chyba się nie udusi prawda?! Każdy coś wypuścił i wszyscy są zadowoleni. Ależ chłopcy, to był znakomity seans przynajmniej dla mnie .Hi hi. Eh ten Misiek, komunikacja coś u niego porządnie szwankuje. Najpierw był taki odważny, że byłam z niego dumna, a teraz się posmarkał. Tymczasem biedny James się martwi. Mądry chłopak zarobił u mnie plusa jak nic. Mam nadzieję, że ten mazgaj w końcu się otworzy.
    Coś przydługawo mi wyszło, ale trudno. Możecie połowę skasować jakby co.

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka jest rozczulająca, wzruszająca, taka czuła. No, pięknie było. Czułość była też wcześniej. W każdym geście, słowie, ich spełnieniu.
    Nie wiem co Michaś ukrywa w związku z przyszłością, ale cokolwiek to będzie, to mam nadzieję, że James postąpi tak jak napisałyście w ostatnim fragmencie. Inaczej nakopię mu i to solidnie. :D
    Czuję się nasycona rozdziałem, ale i tak mi mało. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Och... Szczerze, to myślałam, że pójdą na całość... Ale nie zawiodłam się. Parę pierwszych kroków mają już za sobą. I dobrze, nie ma się co spieszyć.
    Widzę, że James już chyba znalazł to, czego szukał. Może nie będzie już obaw i niepewności? Proszę, niech oni będą razem! Choć pewnie sobie na to poczekamy, bo oni mają zapłon ślimaka...
    Michaś, Ty maupo jedna, nie możesz mówić od razu?! W kulki sobie cukierek leci, no nie ładnie... Ale dowiemy się następnym razem co i jak, prawda?
    Bo to, że zamienili się teraz rolami, to już wiemy.
    Ogólnie mi się podobało. Było namiętnie, czule, bez histerii i ucieczek.
    Nie wydaje mi się jednak, by oni teraz grzecznie poszli spać. No chyba, że są romantykami i zasną w swoich objęciach... nie, to by wszystko popsuło. A może i nie?
    W każdym razie, ciekawa, co przyniesie w ich relacji ta rozmowa i kolejny dzień, czekam na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń