niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział LII [Rino]

Wrzuciłam rozdział. Nie jest idealny, nie jest cudownie poprawiony, ale nie mam serca, żeby Was dłużej przetrzymywać bez niczego. Mam nadzieję, że zdzierżycie go takim, jakim jest. Pragnę komentarzy i życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Wesołych Świąt.
Enjoy ^^

Rino obudził się z samego rana w poniedziałek, wypoczęty i uśmiechnięty. Spał całą noc w jednej pozycji, ale nie przeszkadzała mu ona w zupełności. Kiedy otworzył oczy i spojrzał na Hiszpana, uśmiechnął się jeszcze szerzej i wtulił mocniej w jego nagie ciało. Nie chciał go budzić, wszak Flavio mógł spać do woli, ale musiał mu powiedzieć, że idzie do szkoły i kiedy będzie. Trącił nosem jego policzek i cmoknął w usta, chcąc jak najdelikatniej wyrwać mężczyznę ze snu. Pogłaskał go też po plecach delikatnie, po czym nawet podrapał, złośliwie zjeżdżając paznokciami na pośladek. Nie był podniecony, ani nawet rozbudzony, jak to bywało u nastolatków o poranku. Nie mógł sobie jednak odmówić podziwiania ciała Hiszpana dotykiem.


— Mmmm... — zamruczał, przeciągając się lekko i przygarniająca do siebie chłopaka, nie otworzywszy nawet oczu. — Jeszcze pięć minut, co? Proszę, pięć minut...
Flavio nie wstawał ostatnio zbyt wcześnie. Nienawidził wstawania o świcie, kiedy nie musiał tego robić. Z cichym powarkiwaniem, wtulił twarz w szyję chłopaka i zacisnął ramiona. Nie obudził się zupełnie. Nadal część jego świadomości pozostawała w świecie snu, a oczy nawet się nie uchyliły. Ciepło ciała Rino pozwalało mu na wycofanie się w krainę Morfeusza szybciej, niż został z niej wyciągnięty na te kilka sekund. Nie poluźnił uścisku, a jego ciało przywarło niemal zupełnie do ciała chłopaka, kiedy jego oddech stał się na powrót spokojny i miarowy.
— Pięć minut Flavio, pięć minut… — Rino uśmiechnął się do mężczyzny, chociaż czuł, że jest niemal duszony. Nie chcąc jednak nadal i wciąż wyrywać mężczyzny tak gwałtownie z krainy snu, wsunął dłoń – jakimś sposobem – między ich ciała. Doskonale wiedział, co robi. Doskonale zdawał sobie sprawę, że i tak nic potem nie dostanie, ale jego złośliwa natura dawała o sobie znać właśnie rano. Zwłaszcza, kiedy miał przy sobie tego Hiszpana. Zsunął dłoń na jego męskość, uśmiechając się wrednie. Tylko dłoń się poruszała — powoli i delikatnie, a Rino przymknął oczy i zaczął odliczać. Był daleki od snu, więc liczenie baranów by nie pomogło. Skupił się więc na normalnym zegarku i normalnych sekundach. Ukrył też uśmiech w razie gwałtownej pobudki Flavio i udał, że śpi.
Nie tak się usypia Smoka! Flavio otworzył oczy tak gwałtownie, że gdyby jego powieki były ze stali, rozeszłoby się teraz po mieszkaniu szczękniecie otwieranych wrót zamkowych. To co nastąpiło potem wydarzyło się w kilka sekund. Hiszpan złapał Rino za nadgarstek, uniósł jego rękę w górę, podniósł się nad poduszką, odwrócił chłopaka na plecy, zawisł nad nim, przygwożdżając jego obie ręce nad jego głową, bo do drugiego nadgarstka też sięgnął i wpił się brutalnie w jego usta, kradnąc mu możliwość krzyku, oddechu, czy jakiejkolwiek ucieczki. Pocałunek był pełen pasji i władczej dominacji. Był zniewalający, pełen żądzy i takiego ognia jakim płonęło słońce w rodzinnym państwie Hiszpana. Flavio Przygniótł sobą Rino tak bardzo, że ten mógł poczuć się przez chwilę uwięziony.
Chłopak nie zdążył doliczyć do dziesięciu sekund nawet. Nie wiedział co się działo przez kilka chwil po tym, jak Flavio otworzył oczy. Czując się ubezwłasnowolniony, jęknął gardłowo w usta mężczyzny i odwzajemnił pocałunek. Gwałtowność mogła być chwilowa, więc Rino skupił się tylko i wyłącznie na nadążeniu w całowaniu hiszpańskiego ogiera, na nowo ucząc się oddychania przez nos podczas pocałunku, bowiem zapomniał o tym, że w ogóle powinien to robić. Zacisnął też dłonie w pięści, ale ich nie wyrwał. Po chwili poczuł też w końcu ogarniające go podniecenie, którego jednocześnie pragnął i nienawidził w tamtym momencie. Sumienie miało ochotę zaprotestować gorąco przed doprowadzeniem ciała do stanu, kiedy wycofanie się Hiszpana zaboli, jak nóż wbijany w serce, ale nie dało rady. Chłopak modlił się więc o cud do wszystkich bogów mieszkających na terenie Hiszpanii, by dały Flavio siłę na to, a raczej odebrały ją przed tym, aby przerywał to, co zaczął.
Hiszpan całował go intensywnie i gorąco. Wysunął język miedzy wargi chłopaka i masował nim jego podniebienia. Odnalazł towarzysza do gorących zawodów i mocował się z nim badając jednocześnie każdy kawałeczek tego ponownego narządu. Zsunął jedna z rąk chłopaka, przytrzymać je nadal drugą. Oderwał się od jego warg i posłał mu pełne stanowczości spojrzenie.
— Prowokujesz mnie, Rino. Wiesz, że jesteś apetycznym kąskiem i wykorzystujesz to, nawet jeśli robisz to nieświadomie — mruczał gardłowo, podczas, gdy jego ręka zjechała na bok Rino, a stamtąd przesunęła się na jego krocze. Flavio przesunął się tak, aby było mu wygodniej i zaczął masować przyrodzenie chłopaka, całując równocześnie jego szyje. Nie puścił mu rak. Nie trzymał ich mocno, ale intensywne pieszczoty jakimi obdarzał Rino mogły go zdecydowanie obezwładnić.
— Flavio… — Rino jęknął głośno, łapiąc po tym głośno powietrze. Nie było sposobu, by nie poddał się pieszczocie Hiszpana, o którą sam się prosił. Nie myślał też o tym, aby wyrywać się z jego uścisku. Ciało samo zareagowało wraz z umysłem, który nadal starał się bronić i wygięło się w łuk pod dotykiem dłoni mężczyzny. Rino poruszył się niespokojnie, chcąc dostać jeszcze więcej ciepłej dłoni. Oddech uciekał pośpiesznie z ust młodego, który odwrócił głowę w stronę policzka Hiszpana. Poruszył ustami, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zamiast tego ponownie i prosząco jęknął mu do ucha i zacisnął powieki mocno, ocierając się policzkiem o policzek Flavio, niczym kociak. Ten mężczyzna zdecydowanie dziwnie na niego działał, ale przecież nie mógł – i nie był w stanie – powiedzieć mu, że to nie tylko pożądanie.
Mężczyzna uśmiechnął się. Przelotnie i delikatnie jego usta wykrzywiły się w uśmiech pełen satysfakcji. Nie zaprzestał pieszczot męskości chłopaka. Nie miał zamiaru wprowadzać go na wyżyny doznań i zostawiać bez spełnienia. Całował skórę chłopaka na jego obojczyku i torsie. Muskał ją koniuszkiem języka, a czasami kąsał delikatnie lub zasysał na krótką chwilę wargi. Poruszył udem wzdłuż nogi Rino, a jego dłoń zdecydowanie uchwyciła przyrodzenie młodego i przesunęła się po nim w górę, zaciskając się na jego czubku na chwilę. Zaraz potem, dłoń zjechała do nasady członka, a palce przez moment gładziły mosznę, drażniąc jądra rozpalonego młodzika. Hiszpan wiedział co robi. Każdy jego ruch był pewny i zdecydowany. Jego własne ciało rozgrzała namiętność i przemożna chęć doprowadzenia do wybuchu ekstazy Rino.
— Proszę cię… Młody chciał dojść, czy w ten czy w inny sposób. Nabrał pewności po kilku ruchach dłoni Hiszpana, że ten go nie zostawi niezaspokojonego, więc rozluźnił mięśnie i pozwolił czerpać sobie jedynie przyjemność z dotyku Flavio. Wyrwał jedną rękę z uścisku i objął mężczyznę za szyję, przyciągając do siebie jeszcze bardziej stanowczo. Pocałował jego rozpalone ramię na ślepo, rozpływając się w rozkoszy i wzdychając za każdym razem, kiedy palce Hiszpana zaciskały się na jego męskości mocniej i to w najczulszych punktach, które Flavio magicznym sposobem znał doskonale. Nie tyle czułych dla każdego mężczyzny, ale czułych tylko i wyłącznie dla samego Rino. Przez chwilę chłopak pomyślał też, jak miło by było, gdyby mężczyzna go posiadł, aż zachłysnął się powietrzem od tych myśli.
Flavio nie starał się trzymać jego rąk w uścisku za wszelką cenę. Nie zależało mu na tym, aby chłopak czuł się skrępowany, ale na tym, aby zaznał spełnienia. Wyczuwał doskonale, kiedy jego ciało reaguje mocniej, a kiedy po prostu przyjmuje pieszczotę. Wyczucie Rino nie było rzeczą trudna, więc Flavio już po kilku ruchach i muśnięciach wiedział, co sprawia chłopakowi największą przyjemność. Wzmógł masaż przyrodzenia młodego i zasypał go kolejnymi, gorącymi pocałunkami. Czekał. Cierpliwie czekał i czerpał z tego oczekiwania swoistą przyjemność. Chciał poczuć, jak każdy, nawet najmniejszy mięsień Rino napina się i jak jego członek nabrzmiewa do granic możliwości i wybucha przy wtórze krzyku uniesienia chłopaka. Dłoń wędrowała po członku miarowo i stanowczo. Rytm, jaki Hiszpan sobie narzucił był dość zawrotny, więc nie było możliwości, aby chłopak nie zareagował szybko i gwałtownie. Flavio słyszał jego urywany oddech i serce, które szalało w tej młodej piersi. Nie, nie pomyślał nawet przez chwilę, aby zmienić sposób zaspokajania chłopaka. Nawet mu przez myśl nie przeszła możliwość posiadania go w jakiś inny sposób. Wystarczało mu poczucie, że to za sprawą jego poczynań, Rino traci kontakt z rzeczywistością na rzecz rozkoszy spełnienia.
Uścisk przyciągania prawie bolał samego Rino, ale nie przerwał go nawet na chwilę, gdy jego męskość eksplodowała w dłoni Hiszpana. Wpił się w usta mężczyzny, aby zdusić krzyk, a potem krzyknął jeszcze raz, czując ponowny mocny skurcz, który odebrał mu całkowicie zdolność myślenia i odbierania innych rzeczy prócz przyjemności wylewającej się z członka wraz ze spełnieniem. Po dłuższej chwili zwolnił uścisk i opadł na poduszki, pozostawiając ramiona Flavio w spokoju. Schował za to swoją czerwoną twarz w dłoniach i odetchnął głęboko. Nie mógł pozwolić sobie na to, by spojrzeć na twarz mężczyzny, nie czerwieniąc się. Nie chciał, aby widziano go w takiej sytuacji, chociaż niejednokrotnie, niejedna osoba miała taką sposobność.
— Spóźnię się do szkoły — wymruczał spomiędzy palców i spojrzał przez nie kątem oka na Flavio, oddychając najgłębiej jak się dało. Czuł każdy mięsień, który niedawno napinał się w orgazmie i nie mógł żadnego zmusić do poruszenia się choćby o cal.
— Zdążysz — rzucił krótko Hiszpan, zabierając dłonie Rino od jego twarzy.
Wpatrzył się w czerwone policzki młodego i uśmiechnął się. Na końcu języka miał stwierdzenie które padło pod adresem chłopaka już dwa razy. Aż korciło go porównanie do czerwonego jabłuszka. Trzymając ręce Rino po obu stronach jego głowy, Flavio podsunął się w górę i sięgnął ustami do jego ust.
— Jeśli nie chcesz żebym cie tak budził to nie prowokuj następnym razem — mruknął, po czym przesunął koniuszkiem języka po wargach chłopaka i uśmiechnął się. — Przepraszam, że cie zatrzymuje. To się już nigdy nie powtórzy.
Po tych słowach mężczyzna zsunął się zupełnie na bok i uwolnił ręce Rino. Położył się na poduszce twarzą do sufitu i z westchnieniem zamknął powieki. Chłopak miał szkole. Musiał iść. Poza tym... Bądźmy szczerzy! Hiszpańska krew gotowała się w mężczyźnie który walczył z podnieceniem.
— A kto powiedział, że nie chcę? — Zerknął na Hiszpana kątem oka i ponownie, na krótką chwilę ukrył twarz w dłoniach, by Flavio nie mógł widzieć szerokiego uśmiechu, jaki się na niej wymalował. Po minucie odwrócił się na jeden bok i spojrzał na zegar, a zaraz po tym odwrócił się na drugi bok i przytulił do mężczyzny, układając brodę na jego piersi i patrząc na jego twarz uważnie.
— Problem jest raczej w tym, że mam mało czasu, a nie chcę cię zostawiać niezaspokojonego. — Rzucił okiem wymownie w stronę męskości i przesunął dłonią po torsie Hiszpana, aż do granicy i podrapał go po podbrzuszu delikatnie, całując jednocześnie skórę pod swoją brodą wymownie.
Flavio złapał nadgarstek chłopaka i podniósł jego drażniącą go rękę do ust. Obcałował jej wnętrze i położył ją sobie na piersi. Dotyk chłopaka sprawiał, że po jego ciele biegały ciarki. Sprawiał, że Hiszpan zaczynał tracić nad sobą kontrole, której stracić nie chciał. Wiedział czym zajmował się chłopak i w sumie miał prawo do usprawiedliwiania się tym. Ale nie chciał tego. Nie chciał dać się ponieść i potem żałować, że stracił możliwość na inne poznanie Rino. Wiedział, że tak będzie. Wiedział, że cały szacunek runie w gruzy. Uśmiechnął się do młodego, przykrywając jego dłoń własną.
— Nie trzeba Rino. Nie teraz. Uwierz, że bardzo tego chce ale... Nie, nie teraz — wyszeptał, ponownie unosząc dłoń chłopaka do ust i całując jej wnętrze. — Zbieraj się, musisz iść do szkoły. Obiecuje, że będę tu, gdy wrócisz, hm?
— No ja mam nadzieję, że będziesz. Zrób sobie dobrze, myśląc o mnie, ok? — westchnął ciężko, ale uśmiechnął się, kiwając głową z rezygnacją. — Nie wiesz, co tracisz. Inaczej jest robić coś z powinności, a inaczej z uczuciem — mruknął jeszcze, dźwigając się i całując Hiszpana w usta dość zaborczo i namiętnie, po czym cmoknął go i zwinął się z łóżka, aby zebrać się do szkoły. Czuł się odprężony, choć odrobinę bolał go dystans, jaki stwarzał Flavio dla dobra ich znajomości.
Nie mógł się jednak tym przejmować w szkole, więc skupił się na szybkim prysznicu, po którym wrócił do pokoju i ubrał się w nowe ubrania, nie omieszkując się okręcić, niczym zawodowy model przed mężczyzną. Wyrzucił z plecaka niepotrzebne książki i zeszyty, a kiedy stwierdził, że ma odpowiednio dużo czasu na szybką kawę, pomknął do kuchni.
— Wstawaj na kawę — rzucił nim zniknął w kuchennym pomieszczeniu i zaczął nastawiać wodę oraz szykować kubki.
Z widocznym zastanowieniem Flavio obejrzał sobie mały pokaz mody, jaki zafundował mu chłopak. Podobało mu się, że nie ma on oporów przed pokazaniem się w jego oczach jako uczeń spieszący się do szkoły. To właśnie tak powinien się zachowywać chłopak w jego wieku. Uśmiechnął się leżąc na boku i prowadząc dokładne oględziny stroju, jaki tamten sobie wybrał. Uniósł palec w górę na znak aprobaty. Wyszedł spod kołdry zaraz po tym, jak Rino zniknął z sypialni. Nie poszedł jednak prosto do kuchni. Zgarnął koszule i zawitał najpierw do toalety. Dopiero potem pojawił się tuż za plecami Rino. Przyciągnął go do siebie, wtulając go w siebie i kładąc brodę na jego ramieniu.
— Długo masz dziś zajęcia?  — zapytał, całując go delikatnie w ucho. — Musze podjechać do Doriana po rzeczy.
— Do piętnastej, a potem pół godziny zajęć dodatkowych, więc na czwartą będę w domu. Spokojnie zdążysz zrobić wszystko, co chcesz. Zostawię ci klucze do mieszkania, ale jak cię nie będzie, to będę zły, wiesz o tym? — odpowiedział cicho, odwracając lekko głowę i uśmiechając się delikatnie do Hiszpana, po czym wywinął się w jego objęciach, aby stanąć przodem do niego i ukradł sobie niewielki pocałunek, obejmując obiema dłońmi policzki Flavio i gładząc je kciukami. — Jesteś taki śliczny, kiedy jesteś rozespany i rozczochrany. Nawet wtedy, bym powiedział — zamruczał, przygryzając wargę. Nie mógł nie dopuszczać do siebie tego, że pragnął tego faceta bez oporów i bez myśli, że mógłby być jego klientem. Po prostu go pragnął tak, jak pragnie się porannej kawy, albo gorącego prysznica po ciężkim dniu w pracy. Pragnął tak naturalnie i pożądał go niesamowicie.
Mężczyzna nie miał ochoty wypuszczać chłopaka zbyt szybko ze swych objęć. Nie przeszkadzał mu on, a nawet można by rzec, że sprawiał iż Hiszpan czuł się lepiej. Miał władze, pewnego rodzaju władze, nad Rino i w ten sposób jego samoocena rosła jeszcze bardziej. O ile to w ogóle możliwe. Na skradziony całus zareagował uśmiechem, w którym kryło się zadziwiająco dużo czułości. Przez chwilę patrzył na chłopaka bez słowa, gdy usłyszał łechtające jego ego słowa.
— Rino, wiem przecież, że jestem śliczny. Ale bardzo dziękuje za komplementy. Nie ma to jak pogodnie zacząć dzień  — Przeczesał włosy młodego palcami, zgarniając je za jego ucho. Tak było lepiej. Tak była bardziej widoczna twarz, która chwilami tak cudnie się rumieniła. — Tobie też niczego nie brakuje. Jesteś naturalny taki, jak teraz. Wyglądasz o niebo lepiej w zwykłych ciuchach i z promienna twarzą, na której maluje się radość z podróży do szkoły.
Na ustach Flavio igrał delikatny uśmiech. Nie taki, jakim kusi się kochanka, czy taki, który świadczy o kpinie. Nie, to był zwyczajny, przyjazny uśmiech kierowany do Rino, na potwierdzenie prawdziwości komplementów.
— Obiecuje, że będę tu po twoim powrocie. Ale ty obiecaj mi, że spędzimy miły wieczór przy dobrym winie i może jakimś filmie, albo rozmowie, hm?
— Dobrze, ale nie mam pojęcia, co moglibyśmy obejrzeć, bo nie nawykłem do oglądania telewizji. [Przyznał szczerze i uśmiechnął się delikatnie, mrużąc oczy. — Poza tym musisz zrobić zakupy na kolację, wiesz o tym? Nie mam zamiaru niczego zamawiać, bo mam dwie ręce i mogę zrobić, co tylko będziesz chciał.
Stwierdził z przekonaniem i przez chwilę zerknął na kawę, po czym przytulił się do mężczyzny z jeszcze większym westchnieniem. Wcale tak bardzo nie chciał iść do szkoły i go zostawiać, ale znał swoją powinność i był sumiennym dzieciakiem. Wiedział, że bez szkoły sobie później nie poradzi, że oszczędności nie wystarczą do końca życia i że z pewnością nie chciałby być niczyim utrzymankiem. Musnął jeszcze ustami pierś Flavio i chcąc nie chcąc wyswobodził się na tyle na ile mógł z jego uścisku. W końcu zabraknie mu czasu, aby wypić kawę, a wiedział, że bez niej po jakimś czasie będzie w szkole niczym zombie.
— Kawa — mruknął, biorąc kubki w dłonie i czekając, aż Flavio ruszy do salonu, gdzie winni byli wypić napój bogów.

8 komentarzy:

  1. Łał pierwsza!!!
    Nareszcie dodałaś rozdział!!!
    tyle na niego czekałam, mam nadzieję że teraz wrócisz do starego rytmu dodawania notek !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham, kocham to opowiadanie. Jest wyjątkowe. Tylko szkoda, że była tak długa przerwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwieellbiam to opowiadanie *.* Rozdział bardzo mi się podobał i wcale nie zgadzam się z twoim stwierdzeniem, że "nie jest on idealny", dla mnie jest w 95% (bo pozostałe 5% to brak Chase'a i Rocco <3 ) ;) Zepnij poślady, rozluźnij sferę twórczą i kreatywną w mózgu, no i do dzieła :*
    Czekamy cierpliwie i pamiętaj: Kochamy :)
    PS. Wesołych, ciepłych,radosnych świąt *.* i Sylwestra, który ma być udanym początkiem nowego roku. Życzę Ci wielu sukcesów, radości i spełnienia marzeń, a także, poczucia satysfakcji, po osiągnięciu zamierzonych celów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję i wzajemnie :D a co do opowiadania, to natycham się coraz bardziej i bardziej, więc po nowym roku z pewnością będzie kolejny rozdział :D :*

      Usuń
  4. Znów zapomniałam wstawić komentarz. Dajcie mi kopniaka za to. :D

    Rino miał bardzo przyjemny poranek. Uwielbiam jak on reaguje na Falavia, ale widać, że jest w nim obawa, iż Flav go nie chce. No, bo jak to tak tylko ręką mu pomagać ewentualnie ustami. Rino chce się kochać, a nie wie, że Flavio chce poczekać. A nakręcacie mnie tak, że coraz bardziej niecierpliwie się, kiedy będą się w pełni kochać. I nie mam tu na myśli uczuć, bo powoli zaczynają się rodzić, głównie ze strony chłopaka.
    Rozdział mi się podobał, ale był za krótki. Jak ja bym chciała, aby wróciły czasy częstego dawania notek. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    ach cieszę się, że jest nowy rozdział... rozdział jest wspaniały, i co mówisz, „że nie jest idealny”?, jest rewelacyjny, pocałunek cudowny, Rino chciałby coś więcej, ale nie wie, że Flavio woli poczekać. A kiedy pojawi się Chease i Rocco?
    Na nowy rok życzę dużo weny...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww~!

    Jeden z lepszych rozdziałów. Jest cudowny, uroczy, słodki a do tego pełen namiętności i taki pełen uczuć i takiego ciepełka~!

    Podobowuje mi się to, że panowie się do siebie bardziej zbliżają, że podoba im się ta zaspana naturalność i że są tak cholernie seksowni i ciągnie ich do siebie. Mam nadzieję, że się wyklaruje między nimi silne uczucie~!

    Życzę weny i szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tęsknię za czasami, kiedy tu rozdziały ukazywały się często. :((

    OdpowiedzUsuń