niedziela, 28 października 2012

Rozdział XLIII [Rino]


Rino pozwolił Hiszpanowi iść przodem.
Zamknął drzwi mieszkania na wszystkie zamki i przez całą drogę na zewnątrz milczał, jak zaklęty, pozwalając mężczyźnie kontemplować niedogodność z powodu nieperfekcjonalnego uczesania.
– Wiesz, w zasadzie nie powiedziałem, że nie mam grzebienia czy szczotki. Nie zapytałeś, więc nie powiedziałem, że obie te rzeczy leżą grzecznie w łazience na półce – zamruczał, uśmiechając się pod nosem. Złapał Flavio pod ramię i ruszył z nim w stronę centrum, do którego nie było daleko.
Na dworze szalał jednak bardzo złośliwy i dość porywisty wiatr, zwiastujący burzę. Włosy Hiszpana po kilku minutach wyglądały tak samo, jak przed prowizorycznym uczesaniem.


– Mówiłem, byś się nie czesał, prawda? Czasami warto jest kogoś posłuchać miłości moja. – Chłopak podniósł wzrok na mężczyznę, gdy poczuł na sobie dość ostry podmuch wiatru i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Ech, nawet pogoda w tym mieście nie ma poszanowania dla piękna – Flavio jęknął, starając się poprawić fryzurę na tyle by nie dostać nerwicy z przeświadczenia, iż każdy przechodzień patrzy na niego i widzi bałagan na głowie. Sam fakt, że Rino przylgnął do jego ramienia wprawił go w stan małej euforii.
Chłopak chciał się pokazać w swoim mieście w jego towarzystwie i najwyraźniej, przynajmniej w mniemaniu Flavio, starał się pokazać też wszystkim, że to właśnie on go zna. Miło było mieć przekonanie, że ktoś, z kim idziesz przez ulice odczuwa dumę z faktu, że zaszczyciłeś go swoim towarzystwem.
– Wiesz, co ci powiem? – Spojrzał na Rino przechylając nieco głowę w bok, by lepiej widzieć twarz chłopaka. – Zasłużyłeś na to, żeby ci sprawić lanie za brak zrozumienia w kwestii uczesania. W zamian za to jednak, wyszukam ci dzisiaj coś cukierkowo słodkiego na wieczór. – Uniósł brwi i uśmiechnął się dość wrednie, kładąc dłoń na dłoni Rino i przyspieszając nieco kroku z dumnie uniesiona głową.
– Jak mówisz o czymś cukierkowym, to wyobrażam sobie nie siebie, a ciebie w jakiejś ładnej, koronkowej bieliźnie. – Młody wyszczerzył się do mężczyzny, a w jego czarnych oczach zabłysły ogniki czystego pożądania i uwielbienia, kierowanego w stronę Hiszpana.
Chwycił się jego ramienia mocniej, kiedy ten przyspieszył kroku, ale jakoś specjalnie nie wyglądał na bardzo dumnego z tego, że ma takiego wspaniałego faceta przy sobie. Raczej wyglądał normalnie, pomimo głębokich rumieńców, gdy dotarli do galerii pełnej ludzi. Ludzi, którzy nie omieszkiwali ich taksować spojrzeniami.
Opuścił jego ramię dopiero wtedy, kiedy znaleźli się w samym centrum.
– Muszę iść wyciągnąć pieniądze z konta. Poczekaj tu na mnie – mruknął i ruszył truchtem do najbliższego bankomatu. Dla dzieciaka takiego, jak on, ilość pieniędzy była dość zniewalająca. Wiedział jednak, że nie może pozwolić sobie na zbytnie szaleństwo, dopóki nie znajdzie jakiejś pracy.
 Miotał się sam ze sobą, kiedy myślał o powrocie do klubu i do tego, co robił. Miotał się, bo Flavio skutecznie zamieszał mu w głowie swoją osobą i nie wiedział już sam, co jest dla niego ważniejsze – czy praca, czy może szacunek tego faceta.
– Ja i koronki? Hm... Nie powiem nie, bo to nie szmatki dodają mi uroku, lecz jedynie stanowią różnorodne dodatki. Cóż takie ciało nawet w perwersyjnych koronkach wygląda zniewalająco. – Spojrzenia ludzi to była woda na młyn próżności Flavio. Jego twarz wręcz promieniała dumą, jaka go rozpierała w związku z tak intensywna uwagą, jaką otrzymywali.
Przeciągnął spojrzeniem za Rino, kiedy ten biegł. To był całkiem przyjemny widok. Wprawdzie nie potrafił się zbyt długo skupić na chłopaku, bo dookoła było tyle łakomych spojrzeń, które koniecznie musiał wyłapać, tyle uśmiechniętych twarzy. Zdecydowanie zakupy były dla niego źródłem podniesienia samooceny. Powrócił spojrzeniem do Rino, kiedy ten wracał z pieniędzmi.
– Od czego chcesz zacząć? – Powiódł dłonią po witrynach sklepowych. Dla niego było obojętne, który pierwszy zostanie zaszczycony jego obecnością. Niemniej, zjadłby jakieś śniadanie.
– Myślę, że najpierw możemy iść coś zjeść. Jestem za hamburgerem i dużą porcją frytek – odpowiedział chłopak, wędrując wzrokiem za dłonią mężczyzny i uśmiechnął się do niego.
Pieniądze schował bezpiecznie do kieszeni z suwakiem tak samo, jak do drugiej schował portfel. Spojrzał na Hiszpana z oczekiwaniem na decyzję. Podejrzewał, że hamburger będzie mało wykwintnym posiłkiem i że mężczyzna zapragnie udać się do jakiejś restauracji na „porządne” śniadanie, nieuwłaczające jego godności. Sam, tak naprawdę, nie był głodny aż tak bardzo.
Nie miał w zwyczaju jadać śniadań. Raczej coś na kształt lunchu i dopiero później solidny posiłek w ramach obiadu. Wiedział jednak, że głodny mężczyzna, to zły mężczyzna i Flavio był tego doskonałym i sprawdzonym przykładem.
– Chcesz mieć skórę jak papier i więcej tłuszczu niż mięśni? – Hiszpan skrzywił się na samo wspomnienie jedzenia, jakie proponował chłopak. Flavio nie jadał ociekających tłuszczem potraw. Jeśli się chce mieć ciało boga, to podstawą jest zdrowe jedzenie. Spojrzał na Rino, jak na seryjnego idiotę i wykrzywił się dość szpetnie. – Penisy są o wiele lepsze, kiedy nie są zmielone i zmieszane ze skórą albo wymionami.
Jego mina świadczyła o wyjątkowym wstręcie do hamburgerów. Gdyby robił odczyt na temat ich szkodliwości i miał taki wyraz twarzy, nikt nigdy nie tknąłby tego żarcia.
– Ale jeśli masz zamiar wrzucić w siebie nieco śmieci przed zakupami, to proszę bardzo. Zadowolę się jakaś sałatką. – Z uśmiechem wrednego królika, Flavio objął ramieniem chłopaka i ruszył w stronę najbliższego punktu ze śmieciowym jedzeniem.
– To będziesz jeść sałatkę, króliczku. Nie mam nic przeciwko. – Młody dał się pociągnąć, uśmiechając się do Hiszpana dość łagodnie. Jakoś nie miał mu ochoty tłumaczyć, że hamburger to tylko głupia zachcianka i że tak naprawdę dba o siebie, by nie dostać zadyszki w łóżku. Czy ktoś, kto ma zawsze własne zdanie i niepodważalną rację, by się tym przejął? Rino szczerze w to wątpił.
Zamówił sobie to, na co miał ochotę, zapłacił i skierował się z tacą w stronę jednego ze stolików, gdzie miał zamiar poczekać na roślinożernego mężczyznę. Nie przejmował się jego miną, kiedy zaczynał jeść swoje frytki. Uroczo wciągał jedną za drugą, od czasu do czasu popijając colą.
Zdecydowanie mu tego brakowało. Nie tyle jedzenia, co wyjścia gdzieś poza dom i opchania się tym, na co miał ochotę, a nie tym, co gotowała matka.
Mężczyzna nabił na widelec kilka kawałków pomidora i podsunął chłopakowi pod usta.
– Zrób mi te przyjemność i zjedz, chociaż tyle – mruknął marszcząc przezabawnie nos i wbijając w niego wymowne spojrzenie.
Sałatka była bardzo dobra. Flavio był zaskoczony, że coś takiego można dostać w miejscu, gdzie karmią ludzi wymionami, ale o wartości sałatek przekonał się już kiedyś, jeszcze za czasów Doriana.
– Masz jakiś ulubiony sklep, w którym się zaopatrujesz w ciuchy? Nie żebym nie wiedział, gdzie trzeba iść, ale skoro to mają być rzeczy dla ciebie... – Uniósł wymownie brwi w górę i czekał cierpliwie aż chłopak zje podawaną sałatkę. Nie było opcji, by nie zjadł. Flavio miał w zapasie kilka argumentów, które zmusiłyby chłopaka do pałaszowania nawet tysiąca sałatek. Nie wyciągał ich jednak póki nie musiał.
Rino zjadł pomidora bez mrugnięcia okiem, ale pokiwał głową z politowaniem.
– Nie brakuje mi witamin Flavio. Sądzisz, że jakbym jadł samo takie jedzenie, to miałbym taką figurę? – spytał, zagryzając warzywo garścią frytek. – Nigdy nie byłem w galerii na zakupach. Nie wydawałem tych pieniędzy, a jedyne ciuchy na jakie mnie było stać przy matce to te z drugiej ręki – wyjaśnił bez cienia zażenowania. Nie przywiązywał wagi do ubrań, które nosił, byle tylko schludnie wyglądały, nie były zniszczone i pasowały na niego.
Czuł się nieco zagubiony z myślą, że będzie wymieniał swoją garderobę. Chciał nowych rzeczy i chciał poczuć się, jak ktoś, kto może mieć coś fajnego, ale nie miał pojęcia, jak zabrać się do ich zakupów i od czego w ogóle zacząć. Spojrzał na Hiszpana dość prosząco.
– Po to cię zabrałem. Nie chcę byś zrobił ze mnie drugiego ciebie, ale wydaje mi się, że twoja pomoc będzie nieoceniona w tym wypadku.
– Po to mnie zabrałeś? – Flavio aż się skrzywił na takie określenie jego obecności w Centrum. Jego się nie zabiera! On zaszczyca swoja obecnością. No, ale mniejsza.
Skoro miał przed sobą perspektywę przelania swego dobrego smaku i wyczucia estetyki na ubiór chłopaka, mógł się ostatecznie pogodzić z faktem, że tak została potraktowana jego chęć pomocy. Pokręcił głową z niedowierzaniem i dokończył sałatkę.
– No, kończ to smakowanie... Brak mi słów na określenie tego paskudztwa. Idziemy poszaleć po sklepach. Tylko pamiętaj, że jesteś mi winny przymiarkę czegoś, co mi się spodoba. Bez szemrania i wykrętów. – Pogroził chłopakowi palcem, siadając wygodniej i czekając aż dokończy on posiłek.
– Pamiętam, pamiętam. Na całe szczęście nie mają tutaj sklepu z odzieżą dla baletmistrzów. Jakbym miał takiego wielkiego penisa, jak ty, to może bym się skusił na przymiarkę… – Chłopak dokończył swój posiłek, podśmiewając się pod nosem.
Powstał od stolika i wyrzucił resztki do specjalnego kosza. Ręce dokładnie wytarł w serwetkę, krzywiąc się odrobinę, że nie może ich umyć na miejscu. Kiedy nie pracował nad czymś, wiedząc, że nie opłaca się myć rąk lub całego ciała, to czuł się źle.
– Od czego zaczniemy? Bielizna? – spytał zerkając na pierwszy, dość obszerny sklep, jaki nawinął mu się pod spojrzenie. Nie mógł się też doczekać, aż wciśnie Hiszpanowi, jakieś koronkowe wdzianko. Oblizał usta, wyobrażając sobie mężczyznę w czymś takim, ale zaraz odrzucił tą myśl na dalszy tor. Ten nagle objawiający się fetysz mocno go irytował.
– Może być. Popatrzę sobie na tyłki facetów na wystawach i na twój oczywiście. Nie kupisz bielizny póki nie przekonamy się, jaki dokładnie masz rozmiar. A to jest możliwe tylko dzięki przymiarce lub... – Flavio odwrócił chłopaka w stronę sklepu z całkiem szykowną bielizną i wskazał nad jego ramieniem na sprzedawcę, który właśnie rozmawiał z jednym z klientów uśmiechając się do niego przymilnie.
Witryna chyba celowo nie była zastawiana manekinami, żeby ten gość mógł swobodnie obserwować ludzi, gdy nie miał zajęcia.
– Możesz też pozwolić by ten jegomość cię zmacał solidnie udając, że sprawdza, jaki masz rozmiar tego i owego. Twój wybór! – Hiszpan ułożył dłonie na ramionach chłopaka i poprowadził go w stronę sklepu, idąc za nim z uśmiechem, jak z żurnala.
Rino przysunął się do niego i wsunął ramię pod jego ramię, przylegając ściśle do jego boku nim ruszyli.
– Widziałem go… W klubie… – wyszeptał ledwo dosłyszalnie, ale tak by Flavio mógł usłyszeć. Cały czas wpatrywał się w sprzedawcę, starając się dojść do odpowiednich wniosków. Zdecydowanie go widział w klubie. Tej ślicznej buzi i ciała modela nie dałoby się zapomnieć. Na szczęście gość był zajęty, z tego co pamiętał.
– Zdecydowanie wolę przymierzać. Nikt mnie nie będzie wtedy widzieć, kiedy schowam się za zasłoną przebieralni. – Zdecydował, kiedy przekraczali próg sklepu. Uśmiechnął się do sprzedawcy dość niepewnie, ale ten zdawał się go nie poznawać na szczęście. Wywinął się zgrabnie spod dłoni Hiszpana i umknął do pierwszego lepszego wieszaczka z męskimi bokserkami w najróżniejszych wzorach i krojach.
– Hola, kochanieńki... – Hiszpan złapał chłopaka za przedramię, wyjął mu z dłoni bieliznę, którą ten miał zamiar oglądać i wskazał mu wieszak w drugim kacie sklepu. – Tam. Wybierzemy coś z tamtych rzeczy. Zaufaj mi. A ten koleś nawet cię nie poznał, więc nie musisz się tak przed nim chować.
Flavio potargał włosy chłopaka i pociągnął go w stronę wskazanego wcześniej wieszaka. Bielizna niby taka sama, jak na poprzednim, ale kiedy tylko brało się ją w palce zaraz czuło się różnice. Materiał był miękki i delikatny. Bokserki były idealnie skrojone, a rozmiary miały o wiele więcej stopniowania niż w poprzednich zestawach.
Flavio wybrał granatowe, rozciągnął gumkę i przyjrzał się najpierw spodenkom, a potem Rino.
– Ok, idziemy przymierzać te. Wydaje mi się, że będą dobre, ale... Może mnie mylą twoje spodnie wiszące na tobie jak na wieszaku.
– Nie moja wina, że jestem szczupły… Jakoś ci to nie przeszkadzało, kiedy prawie mnie przeleciałeś… – Rino syknął i posłał mężczyźnie dość złowieszcze spojrzenie. Po chwili posłał też uśmiech sprzedawcy i wziął z rąk Flavio bokserki. – Idę przymierzać sam. Jak założę, to dam ci się pooglądać – dodał i poszedł w stronę przymierzalni. Ostentacyjnie zasunął zasłonkę tuż przed nosem Hiszpana i wysunął zza niej dłoń, by pomachać mu grożąco palcem.
– Nie waż się wchodzić – zamruczał, po czym zniknął na dobre w budce i zaczął się rozbierać ze swoich za luźnych spodni. Wcale nie były za luźne, a raczej nie dla tego, że ostatnimi czasy schudł. Po prostu rozciągnęły się od długotrwałego noszenia i nie chciały powrócić do swojego pierwotnego stanu, kiedy jeszcze opinały się na pośladkach chłopaka.
Nie, to nie. Flavio oparł się plecami o ścianę przy przebieralni, skrzyżował ręce na torsie i zajął się oglądaniem spacerujących po sklepie mężczyzn. Nie omieszkał oczywiście zwrócić uwagi na to, że przyciąga spojrzenia części z obecnych. No, ale... Nie mogłoby być inaczej, prawda...
Posłał łaskawie uśmiech jakiemuś chłopaczkowi o aryjskiej urodzie i odmachnął do nieźle zbudowanego i najwyraźniej rozochoconego dryblasa, który demonstracyjnie przeglądał bieliznę z działu 'Erotyka'.
W sumie facet nawet się nie podobał Hiszpanowi, ale skoro trafił na dobry nastrój to otrzymał łaskawie odrobine uwagi ze strony bożyszcza.
– Już możesz spojrzeć. – Zza zasłonki wychyliła się dość rozczochrana głowa Rino. Więcej nie mógł wystawić do publicznego wglądu, ponieważ dla lepszego efektu pozbawił się również góry i teraz stał przed lustrem w samych, przymierzanych bokserkach.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie te fioletowe sińce na jego ciele, które wcale nie dodawały mu uroku i odwracały jego uwagę od przymierzanej bielizny. Spodenki pasowały, jak ulał. Nie cisnęły, nie spadały, jedynie krój był odrobinę za duży i nie nadawał się pod bardziej obcisłe spodnie, czy spodenki.
– Muszę ci powiedzieć, że masz dobre oko – stwierdził, gdy Hiszpan wszedł do przebieralni. Zerknął na niego przelotnie i powrócił do oglądania się w lustrze.
– Odwróć się do mnie – poprosił Flavio, gdy tylko zasłonił za sobą wejście i przesunął spojrzeniem po ciele chłopaka. Odczekał aż ten odwróci się do lustra tyłem i zerknął w nie.
Zmrużył oczy. Tak, spodenki były, jak szyte na miarę. Hiszpan postąpił krok w stronę Rino, położył dłonie na jego ramionach i zjechał nimi wolno w stronę dłoni. Kiedy jednak tam dotarł, przesunął je na plecy chłopak i po chwili ułożył obie na pośladkach, odzianych w idealne bokserki.
– Przyjemny jest ten materiał, prawda? Taki delikatny. Ma się wrażenie, że pieści ciało milionem zmysłowych palców. – Flavio doskonale znał bieliznę tej marki i wiedział, jaką przyjemność sprawia założenie jej na siebie. Uśmiechnął się do własnego odbicia i... Oderwał jedna dłoń od pośladka chłopaka i przeczesał palcami włosy. – Ech, wyglądam koszmarnie – mruknął niezadowolony.
Odsunął się od niego, ujął jego twarz pod brodę i cmoknął powietrze, posyłając mu buziaka.
– Poczekaj chwile. Przyniosę coś jeszcze. – Wyszedł z przebieralni, ruszając na sklep w poszukiwaniu slipów. Tak, zdecydowanie chłopak musiał mieć też coś, co się nada do noszenia pod bardzo obcisłymi spodniami.
Rino odwrócił się do Flavio z pytającym spojrzeniem, ale kiedy mężczyzna go dotknął, poczuł na plecach rozchodzące się ciarki i zmrużył oczy.
Musiał zacisnąć zęby, by nie dać się sprowokować tym zmyślnym zabiegom Hiszpana, który w rzeczy samej miał rację. Materiał był delikatny, a otarty o skórę chłopaka dawał naprawdę rozkoszne uczucie. Tyle tylko, że Flavio był mistrzem w psuciu jakiegokolwiek romantycznego nastroju i gdy tylko wspomniał o swoich włosach, Rino poczuł się, jakby ktoś wylał mu na głowę kubeł zimnej wody.
Rumieńce, które powoli wkradały się na jego policzki zniknęły bardzo szybko, ustępując miejsca normalnemu kolorytowi. Chłopak sapnął i posłał mężczyźnie mordercze spojrzenie, którego ten na szczęście nie widział. Czekał na kolejną parę spodenek i tak, jak poprzednio miał zamiar wygonić Hiszpana z przebieralni.
Nawet na widok tak poobijanego ciała, Flavio musiał sobie odrobinę bardziej zasłużyć i dać w zamian coś więcej niż tylko tanie, uwodzicielskie sztuczki.
Od kiedy to bóg musi sobie na coś zasługiwać? Niemniej, Flavio nie czytał w myślach, więc chłopak miał pełną swobodę, jeśli szło o tę sferę swojego świata.
Hiszpan wrócił do przebieralni po kilku minutach i wręczył chłopakowi slipy. Były czarne z delikatnym kremowym deseniem, sprawiającym, że wyglądały, jak niebo pokryte gwiazdami.
– Proszę. Te powinny pasować. Nie wiem tylko czy będą wystarczająco wygodne z przodu, więc bądź łaskaw też je przymierzyć. – Mężczyzna posłał Rino całkiem sympatyczny uśmiech, omiatając go przy okazji spojrzeniem od czubka głowy, przez czubek... Ech, nie, tego czubka w bokserkach nie było widać... Aż po czubek butów.
Nie czekał aż ten skorzysta z okazji i z premedytacja wyprosi swego doradcę z przebieralni. Postanowił, że nie da mu tej satysfakcji i wycofał się z niej sam. W ręce nadal trzymał kolejne slipy, które miał zamiar zobaczyć na pośladkach Rino, ale te mogły jeszcze chwile poczekać.
Rino odetchnął głęboko kilka razy, usiłując nie wyskoczyć za Hiszpanem i nie zrobić krzywdy jego ślicznej buzi. Włożył na siebie to, co mężczyzna mu przyniósł, lecz za nim zawołał go na oględziny, sam dokładnie się pooglądał.
Ta para niekoniecznie mu tak bardzo pasowała. Slipy były naprawdę ładne i nie mógł temu zaprzeczyć, ale wolał nosić raczej bokserki, albo spodenki.
– Już możesz patrzeć – mruknął dość głośno, mając nadzieję, że Flavio nie odszedł zbyt daleko i nadal grzecznie czeka, aż będzie mógł poddać go ocenie.
Przezornie też odsunął się na stosowną odległość, w obawie przed kolejnym macaniem, przy którym mógł bardziej stracić panowanie nad sobą i swoimi emocjami.
Hiszpan wsunął się do przebieralni i spojrzał na slipy i to, co się pod nimi tak ładnie odznaczało. Następnie zerknął do lustra by ocenić wygląd pośladków chłopaka.
– Całkiem niezłe. Nie wiem czy nosisz takie, ale masz całkiem zgrabny tyłek, więc szkoda go kryć przez spojrzeniami. Kupimy ci jakieś spodnie, w których będziesz mógł ruszyć na podboje, więc slipy ci się przydadzą. – Nie ma to jak fachowa ocena znawcy podbojów męskiego świata serc i przyrodzeń. No tak, czyż mężczyźni nie myśleli w większości tym, co mieli w slipach zamiast tym, co dyndało na szczycie ich szyi?
Flavio wyciągnął w stronę chłopaka materiał, który trzymał do tej pory w ręce. Były to slipy. Ich krój był identyczny do kroju tych, które chłopak miał teraz na sobie, ale materiał... No właśnie! Materiał był najwyższej jakości jedwabiem, w kolorze zwanym 'Noc Kairy'. Ciemny granat skrzący się miliardem jaśniejszych drobinek, odbijających najmniejszy promień światła, jaki do nich docierał.
– Myślę, że takie, mógłbyś założyć kiedyś dla... Myślę, że mógłbyś je przymierzyć. Są niesamowicie seksowne i mogą ci się przydać. – Wręczył bieliznę Rino i zacisnąwszy usta odwrócił się na pięcie i wyszedł. Stając tuż obok wejścia, które skrzętnie zasłonił zasłonką, odetchnął głęboko. – Zawołaj mnie, jak będziesz gotowy.
Chłopak nie zdążył mu nawet powiedzieć, że nie lubi tego typu bielizny, a już miał w dłoniach kolejne. Westchnął ciężko i przebrał się w kolejne slipy bez żadnego pomruku.
Zastanawiał się w międzyczasie, dla kogo niby mógłby je założyć, ale podejrzewał, że Flavio miał na myśli samego siebie.
– Już możesz. – Poruszył zasłonką, kiedy był gotowy. Poprzednie pary złożył ładnie i ułożył na krzesełku, by nie pobrudzić. Stanął przed Hiszpanem przodem i założył ręce za siebie, by nie pokazać mężczyźnie, że zaciska nerwowo palce.
Chciał mu się spodobać, zwłaszcza po tym, co Flavio dał mu do myślenia. Przywdział nawet na usta przyjazny uśmiech. Tylko jego czarne oczy pozostały zmrużone i gotowe, by poprzeć słowny atak.
– Tak – Hiszpan skwitował krótko wygląd chłopaka. Oparł się ramieniem o ściankę przebieralni i założył ręce na klatkę piersiową, mrużąc oczy, wpatrzone w slipy na lędźwiach Rino. – Obróć się dookoła.
Tak, Flavio miał ochotę popatrzeć na Rino w całej okazałości i ocenić, czy faktycznie slipy będą odpowiednie do klubu. Były. Oczywiście, że były. Co prawda Hiszpan uznał, że są zbyt eleganckie i zbyt szykowne, jak na tamto miejsce i fakt, dla którego chłopak tam chadzał, ale tym razem postanowił zachować to dla siebie.
Sunął spojrzeniem po pośladkach odzianych w luksus i uśmiechał się delikatnie. Sińce chłopaka mało go teraz interesowały. Mimo tego, że były bardzo paskudne i mimo tego, że najchętniej zobaczyłby sprawczynie tych śladów w podobnym stanie, nie zwracał na nie uwagi.
Skupił się na zupełnie innej części ciała chłopaka.
– Wyglądasz świetnie. Są idealne. Jeśli ich nie kupisz, popełnisz największy błąd w swoim życiu. – Jakoś nie śpieszyło mu się, by wychodzić z przebieralni. Gdyby była jeszcze muzyka i odpowiednie światło, mogłoby być całkiem przyjemnie.
– Tobie się podobają. Ja nie przepadam za takim krojem bielizny, ale skoro to twój wybór, to kupię je dla ciebie. Tylko pamiętaj, że prócz tego nic więcej mi nie wciśniesz, jeżeli nie będzie mi pasować – odpowiedział Rino powoli, odwracając się, jak prosił Flavio.
W końcu powrócił przodem do niego i uśmiechnął się lekko. Nie miał nic przeciwko, by mężczyzna patrzył. Cierpliwie mu się zaprezentował i cierpliwie czekał, aż skończy oglądać.
Póki Flavio nie kusił, trzymał nerwy na wodzy i był uosobieniem anielskiego spokoju i wytrwałości.
– No i oczywiście, nie mogę skończyć na tych… Dokupię sobie jeszcze kilka zwykłych, a nie reprezentacyjnych – dodał, wsuwając palce pod gumkę i sunąc nimi dookoła siebie, jeszcze raz przeglądając się w lustrze.
Flavio nie miał nic przeciw patrzeniu na chłopaka skoro ten tak ładnie mu się prezentował. Nie wyglądał źle. Ba! On nawet wyglądał całkiem dobrze w tych slipach.
Posłał mu przyjazny uśmiech.
– Dobrze, ubieraj się, a ja wyszukam, co trzeba i poczekam na ciebie przy kasie. Skarpetki też ci jakieś wezmę, hm? – Zanim chłopak zdołał zaprotestować, czy ogólnie skomentować słowa Hiszpana, ten wyszedł z przebieralni i ruszył na sklep.
Wybrał podobnego kroju slipy. Dobrał kilka par zwykłych bokserek i przerzucił pół regalu ze skarpetami, by wybrać sześć par takich, jakie uznał za najodpowiedniejsze.
Kiedy chłopak wyszedł zza zasłonki, Flavio stał właśnie przy ladzie i rozmawiał ze sprzedawca, który rzecz jasna, był wpatrzony w niego jak w obrazek.
Flav uraczył sprzedawcę całkiem sympatycznym uśmiechem, który jednak nijak się miał do uśmiechu, jakim raczył on chwilami Rino. No, ale cóż, nie każdy mógł otrzymać tyle łaski. Choć z drugiej strony, nie każdy te drobiazgi potrafił dostrzegać i doceniać.
– Dziękuję tatusiu, jesteś taki kochany… – zamruczał, jak tylko ubrał się i wyszedł z przebieralni. Położył ostatnią parę przymierzanych slipów na ladzie i uśmiechnął się do sprzedawcy. Złapał też Hiszpana pod ramię, czekając, aż mężczyzna za ladą zapakuje wszystko i poda cenę.
Wolną ręką wygrzebał trochę pieniędzy z kieszeni, które trzymał w dłoni zapobiegawczo. Po chwili przeniósł spojrzenie na swojego samozwańczego bożka i oblizał usta.
– Teraz pójdziemy po spodnie, mam rację? – spytał, przygryzając wargę delikatnie. Pytanie mogło się wydawać ironiczne i zawierać w sobie podtekst, ale tak nie było. Rino chciał po prostu znać kolejny cel ich wędrówki.
– Skarbie, to nie moje zakupy, ja tu jestem tylko jako doradca i ozdoba wiec ty decydujesz. – Flavio uśmiechnął się do Rino, jak niewinna owieczka. Nie chciał by chłopak czuł się przy nim skrepowanym. Wolał by miał poczucie, że przynajmniej część decyzji podejmuje samodzielnie.
Nie wyjął też karty, by za niego zapłacić. Owszem, mógł to zrobić, stać go było na zakupy, ale… W końcu to Rino chciał sobie wymienić garderobę i to jego była decyzja, żeby zrobić to dzisiaj. Niech się chłopak nacieszy możliwością wydawania pieniędzy. Sprzedawca otrzymał na koniec powalający uśmiech od Hiszpana.
– Więc? – Mężczyzna zatrzymał się na środku przejścia między sklepami i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu inspiracji do dalszych zakupów.
– Więc spodnie… Osobiście preferuje jeansy. Nie lubię materiałowych, nienawidzę tych z kantem. W ewentualności może być jeszcze skóra. – Podrapał się po nosie z namysłem i z ledwością, ponieważ jego zakupy równały się również jego obowiązkowi noszenia siatek. Miał nadzieję, że kiedy będzie ich zbyt wiele, to Flavio zdecyduje się mu pomóc i weźmie ich część do swoich delikatnych dłoni.
Pociągnął mężczyznę w stronę dużego sklepu z odzieżą. Mała markowe sklepiki nie były tak przyjemne i Rino nie miał możliwości zgubienia się w tłumie, uciekając przed ciekawskimi spojrzeniami. Większy sklep równał się również więcej zachwyconych osób obecnością Hiszpana.
Nie mogło być inaczej. Chłopak przewrócił tylko oczyma, kiedy dostrzegł pierwsze śliniące się ofiary Flavio.
Oczywiście, że były pierwsze ofiary. Tak po stronie męskiej części społeczności, jak i po stronie tej niby to piękniejszej, co oczywiście w stosunku do Flavio miało nijakie odniesienie. Dumnie uniesiona głowa Hiszpana świadczyła jedynie o tym, że czuje się wśród tych pełnych zachwytu spojrzeń, jak ryba w wodzie.
– Mogą być jeansy, ale wiesz, co ci powiem? Potem idziemy kupić ci garnitur. Każdy szanujący się facet powinien mieć w szafie, choć jeden garnitur.
Tak, zdecydowanie tak. W chwili, gdy wypowiedział te słowa pożałował, że nie ma teraz na sobie swojego białego garnituru, w którym wyróżniałby się tutaj jeszcze bardziej.
Błyszczałby niczym gwiazda polarna na nocnym niebie wskazując niewiernym drogę do dobrego gustu i szyku. Z ciężkim westchnieniem ruszył na sklep, starając się wyszukać wśród półek spodni, w których chłopak będzie dobrze wyglądał.
– Mam siedemnaście lat, a ty mnie już chcesz ubierać do trumny? – Rino odgryzł się, bo raczej nie wyobrażał sobie sytuacji, w której mógłby być mu potrzebny garnitur.
Na wszelakie szkolne uroczystości zakładał ciemne, prawie czarne jeansy i białą koszulę. Jak ktoś wspomniał mu, że powinien też zakładać krawat, to dostawał apopleksji.
Zacisnął usta w cienką linię, unikając jeszcze gorszego komentarza, który mu się cisnął na usta i poszedł w przeciwnym kierunku. Od razu zauważył spodnie, które mu się spodobały i mało go interesowało, że Flavio za chwilę będzie psioczył o to, że są w promocji. Były po prostu idealnie skrojone do gustu chłopaka, a to było najważniejsze. Ciemne, średnio obcisłe jeansy, odrobinę przecierane na kolanach.
W dodatku posiadały też bardzo ładny pasek, ze srebrną klamrą, która przypominała Rino pas cnoty. Pasowały więc idealnie, skoro Flavio dzielnie trzymał swoje zapędy.
– Nie, ośle, do ślubu. Nie stanę z tobą na ślubnym kobiercu, jeśli nie będziesz miał na sobie garnituru.
Skoro chłopak nie miał obiekcji przed warczeniem na Hiszpana publicznie i oficjalnie sprzeciwiał mu się przy ludziach, to Flavio postanowił, że nie zostanie mu dłużny. Rino nie znał jeszcze jego granic możliwości. Nie wiedział, na co go stać i przed czym się nie ugnie. Flavio potrafił chwilami być bardzo irytującym i zaskakującym człowiekiem.
Stanął za plecami chłopaka i czekał cierpliwie na to aż ten wybierze sobie spodnie. Czy miał cos przeciwko takim spodniom? Nie, nie miał. To nie on będzie przecież w nich chodził, a i na ich wspólne wypady jakoś nie było chyba wiele szans w chwili obecnej.
– Do ślubu powiadasz? To nie lepiej byś mi kupił suknię? – Młody podniósł na mężczyznę wzrok i odwrócił się do niego, przybliżając na odległość kilki centymetrów. Z ramienia zwisały mu spodnie, które miał zamiar przymierzyć, ale wcale mu się do tego nie spieszyło. Zadarł głowę, by dobrze widzieć twarz Flavio i uśmiechnął się do niego. – Jako panna młoda zasługuję na buziaka, nie uważasz? Nie każda kobieta ma tak wspaniałego narzeczonego, jak ja – wyszeptał, ale jego uśmiech nie zmienił się na ironiczny, czy złośliwy – raczej nadal był przyjemny i szczery. Rino również potrafił dobrze udawać.
Teraz stał przed Hiszpanem, dusząc w sobie śmiech i kolejny docinek na temat tego, że prędzej by wolał za jakiegoś kujona ze swojej klasy, który w ogóle nie dorównywał mężczyźnie w czymkolwiek prócz inteligencji.
– Jako panna młoda byłbyś beznadziejny. Wybacz, ale wole facetów, a nie kobiety, więc albo graniak, albo zero ślubu i upojnego seksu w noc poślubną. – Flavio złapał chłopaka jedną ręką za policzki i cmoknął go głośno w sam środek ust. Sięgnął następnie po torby z zakupionymi wcześniej rzeczami i wskazał młodemu przebieralnie.
– Zmykaj wciskać te swoje seksowne cztery litery w te szmatki i pamiętaj, że masz mi się w nich pokazać, bo jak nie, to przysięgam, że narobię ci tu takiego wstydu, że nie sprzedadzą ci nawet paska do spodni albo mnie aresztują. – Przerzucił reklamówki z bielizną przez ramie i wskazał głową na miejsce, do którego chłopak powinien się udać. I nie, nie mówił cicho.
Mało obchodziło mężczyznę, że połowa sklepu się nich patrzy. Chcieli widzieć boga w akcji, to patrzyli. Zresztą, jaka by nie była uwaga zwracana na niego, to zawsze była uwaga. Jak to kiedyś ktoś pięknie określił: „Nieważne, jak o tobie mówią, ważne, że mówią."
– Nie będę się rozbierać do naga, więc… Mógłbyś popatrzeć. – Za to głos Rino był cichy i oblany kuszącą propozycją. Flavio nie musiał iść za nim i nie miał się na niego zamiaru obrażać za to, że nie pójdzie.
Poszedł do przebieralni, machając wesoło spodniami na wszystkie strony i po chwili zniknął za zasłonką. Przezornie odwrócił się plecami do tylnej ścianki, jakby komuś innemu, a nie Hiszpanowi zachciało się tam wchodzić.
Dość sprawnie ściągnął swoje spodnie i założył te, które sobie wybrał. Co, jak co, ale nie pomylił się odnośnie rozmiaru. Spodnie leżały idealnie, układały się idealnie, ale to dało się zmienić już w domu.
Dlaczego Flavio miałby sobie odpuścić możliwość popatrzenia na całkiem ładne, męskie ciało, które będzie się odziewać w spodnie i prężyć przed lustrem?
Wszedł do przebieralni za chłopakiem i przystanął zaraz za wejściem. Obserwował go chwile w lustrze i przez chwile wprost.
– Myślałem, że będą wyglądać gorzej, ale... Nie są takie złe – przyznał, bo spodnie faktycznie układały się na chłopaku całkiem dobrze. Przechylił się nieco w bok i sięgnął do koszulki Rino, unosząc ją i oglądając również górną część spodni. Przesunął dłonią po jego biodrze, obserwując jak materiał układa się na ciele.
Uniósł brwi. Faktycznie był zaskoczony. Jego dłoń przesunęła się również po jednym z pośladków chłopaka. Delikatnie i dość czule, jak mogłoby się zdawać, sunął po pośladku, określając jego kształt pod opiętym na nim materiałem.
– Tak, pod tym możesz nosić bokserki – mruknął cicho. Jego szept był zniewalająco zmysłowy. Gdyby nie słowa, jakie padły, mógł nawet zakrawać na szept, jakim uraczył chłopaka w sypialni.
– Mówiłem ci, że wiem, jaki rozmiar noszę. Od jakiegoś czasu się raczej nic w tym temacie nie zmieniło. – Rino mimowolnie zadrżał i przymknął oczy. Ostrożnie odsunął dłoń Flavio ze swojego pośladka i splótł z nią swoje palce. – Jesteśmy w publicznej przymierzalni… Nie wyjdę stąd, jak mnie postawisz do pionu – powiedział powoli, głaszcząc wnętrze dłoni Hiszpana kciukiem. Wiedział, jak to się może skończyć, a nie chciał by mężczyzna czuł się usatysfakcjonowany.
– Jak będziesz grzeczny, to możesz zostać i popatrzeć, jak się przebieram – dodał, puszczając trzymaną dłoń i zaczął powoli rozpinać pasek jeansów, które na sobie miał.
Dawał tym samym Hiszpanowi czas do ewentualnego odwrotu, choć czarne oczy chłopaka skrzyły się zadziornie i równie zadziornie się uśmiechał.
Hiszpan zabrał ręce, zacisnął usta i bez słowa oparł się plecami o ścianę, obserwując jak chłopak przymierza kolejne spodnie. Faktycznie miał orientacje, co do swojego rozmiaru, a spodnie, które wybrał pasowały na niego całkiem dobrze.
Przy kolejnej parze Flavio złapał chłopaka za pasek i przyciągnął do siebie tak, by ten znalazł się pomiędzy jego rozsuniętymi na boki udami. Zaraz po tym ujął oba pośladki Rino w dłonie i ścisnął dość brutalnie.
– Czy myślisz, że jak będziesz udawał takiego twardego, to nie zauważę, jak ci się oczy lśnią i nie wyczuje, jak bardzo chciałbyś czegoś więcej? Nie patrz tak na mnie, jeśli chcesz żebym był grzeczny. Nie kuś, jeśli nie chcesz bym nie uległ, a przez to stracił nad sobą panowanie. – Jego szept i pochylona nad chłopakiem twarz zniewalały przesyconym erotyzmem. Flavio nie miał nic przeciw temu by doprowadzić do uległości młodego tu i teraz. Tyle, że... No właśnie, powiedział chłopakowi, że się z nim nie prześpi. Ale czy seks oralny w sklepowej przebieralnie, to była forma przespania się? To było warte dokładniejszej analizy.
– Ale ja…
Liczył. Za każdym razem Rino liczył, kiedy go zatyka przy tym facecie, bowiem tylko przy nim w pewnych sytuacjach potrafiło mu odebrać mowę. Z drugiej strony miło było wiedzieć, że nic nie robiąc kusił Flavio samym spojrzeniem.
– Ja… Wcale… Nie chce… Byś tracił nad sobą panowanie… – wyszeptał w odpowiedzi i opuścił wzrok na pierś Hiszpana, czując, jak się rumieni nie tylko na twarzy. Miał wrażenie, że cała jego skóra pokryła się jednym wielkim rumieńcem, gdy poczuł ciepło.
Nie był przyzwyczajony, by kłamać, gdy jego ciało mówiło zupełnie coś innego i zawsze, ale to zawsze starał się być dzielnym chłopakiem.
Po chwili konsternacji, w asekuracyjnym geście, przylgnął do Flavio i schował rozognioną twarz w jego ramionach. Palce dłoni, które zetknęły się z udami mężczyzny, zacisnęły się na nich dość mocno.
– Znów to robisz, Rino. Znów rumienisz się niczym jabłuszko w blasku słońca, jakim dla ciebie jestem – mruknął Flavio, pozwalając sobie na mocniejsze przytulenie do siebie chłopaka. Był jeszcze taki młody i taki niezdecydowany, co dało się zauważyć niemal w każdej sytuacji. Nie chciał, by Flavio tracił nad sobą kontrole, a kusił go nieświadomie zachowaniem, jakie powinno raczej ich obu rozpalać i zbliżać, niż dzielić.
Ciche westchnienie Hiszpana spowodowało, że jego klatka piersiowa uniosła się, a Rino został jeszcze bardziej przyciśnięty do boskiego ciała mężczyzny.
– Dużo masz jeszcze tych spodni? Wiesz, nie wiem ile jestem w stanie stać tu i patrzeć na ciebie, kiedy ty prężysz się przede mną niczym paw na pokazie mody.
– Mam słabość do stanowczych mężczyzn, to wszystko… – odpowiedział chłopak, ale nie odsunął się. Nie chciał, by Flavio widział go w takim stanie i przypisywał tylko sobie tę zasługę.
Przesunął dłońmi po udach mężczyzny, aż na pas, po czym objął go rękami i oparł się o niego wygodnie. Westchnął głęboko, przez chwilę tracąc rozeznanie z powodu zapachu żelu do kąpieli na skórze Hiszpana, od którego zakręciło mu się w głowie.
– Jeszcze tylko jedne spodnie i jesteśmy w domu… To znaczy możemy iść do innego sklepu – dodał jeszcze ciszej. Pozostawał jednak fakt, że wcale nie chciał się odrywać od mężczyzny i od jego gorącego ciała.
Czekał więc, dając sobie dodatkowe sekundy, aż to Hiszpan zdecyduje, kiedy będzie mieć dość takiego przyjemnego przytulania.
Flavio ujął twarz chłopaka pod brodę i uniósł w górę, by mieć możliwość napatrzenia się na rumieńce na jego policzkach. Uśmiechnął się, gdy je ujrzał i gdy dostrzegł iskierki w oczach Rino.
– Nie wiem czy chce stąd wyjść. Kolejne ciuchy nie będą już tak kuszące w przebieralniach jak te, więc... – Wzruszył lekko ramionami i pochylił się, by musnąć nieznacznie ustami wargi chłopaka. Niezbyt mocno i niezbyt stanowczo, bo chciał nacieszyć się tym, jak chłopak tężeje w wyczekiwaniu i wstrzymuje oddech.
Ach, doskonale pamiętał jego reakcje na pocałunek, który dostał w... Nie, nie chciał teraz myśleć o miejscu, w którym się poznali.
Przesuną kciukiem po policzku młodego wpatrując się w jego oczy i prześlizgując się spojrzeniem po ustach.
– Chcesz przymierzyć ostatnie? – wyszeptał, a jego gorący oddech owionął twarz chłopaka niczym najdelikatniejsze pieszczoty, jakie mężczyzna mógłby mu podarować.
– Teraz to ty mnie kusisz i chyba niepotrzebnie pytasz… – Rino oblizał usta po pocałunku.
Tak, jak się Flavio spodziewał, zamarł w oczekiwaniu na coś więcej. Gdzieś głęboko nadal jednak kryła się ostrożność przed odrzuceniem, więc jeszcze zachowywał zdrowe zmysły.
Obserwował twarz mężczyzny równie uważnie, co on jego, a po chwili przygryzł wargę i jęknął, jak niedopieszczony szczeniak. Kolejna fala czerwieni zalała jego twarz, przez co czuł, że za chwilę spłonie od swoich niestosownych myśli.
Nie powinni zapominać, że są w miejscu publicznym, mimo tego, że to dodawało całej sytuacji niesamowitej pikanterii, że ktoś mógłby ich zobaczyć, przyłapać i mocno się zdziwić.

5 komentarzy:

  1. Biedny Flavio przez ten złośliwy wiatr jeszcze nam nerwicy się nabawi.
    Rino masz rację, ja też chciałabym zobaczyć Hiszpana w koronkowej bieliźnie. Czaruj go tak dalej to może się zgodzi.
    To można było faktycznie przewidzieć, boski Flavio jest dość drogi w utrzymaniu. Nie żre byle czego.
    Zaczynamy zakupy od bielizny. Nie mam nic przeciwko. Takie obmacywanie za zasłonką fajna rzecz. Czy mi się wydaje, że Flavio doskonale się bawi prowokując Rino? Jest naprawdę niemożliwy.
    Ten głupi a narcyz za chwilę chyba rozpłynie się ze szczęścia. Ze wszystkich stron otacza go publiczność bijąca pokłony przed jego wspaniałością.
    Rino coraz lepiej sobie radzi ze swoją księżniczką. Ale jak będzie tak go prowokował to jeszcze się doigra, a może właśnie o to chodzi? Atmosfera się zagęszcza, robi się coraz przyjemniej i……???@.@!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Flavio <3 I nic więcej w tym komentarzu nie potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie chcę Flavio w koronkowej bieliźnie. :DD
    Panowie udali się na bardzo udane zakupy. Rino wróci do domu z nowymi ubraniami i będzie mógł jeszcze bardziej kusić bożyszcze.
    Zdecydowanie seks oralny w przymierzalni to nie forma przespania się. To po prostu ulżenie drugiej osobie w jej potrzebach. Zapragnęłam ujrzeć Flavio na kolanach z penisem Rino w ustach. Aż mnie ciarki przyjemności przeszły. Mrauuu. Tylko niech Hiszpan nie mówi, że takich rzeczy jemu nie wypada robić i tylko inni mają mu służyć. Toż to Rino z którym już o ślubie rozmawiał.:D
    Znów się rozpłynęłam przy tym, jak Rino wtulił się w ramiona Flavcia. Uwielbiam ich.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zdecydowanie lepiej się czyta, jak rozdział jest w takiej formie.^^

      Usuń
  4. Ech. Możecie się obrazić, albo nie, ale nie pasuje mi takie przedstawienie treści. Może i przypomina to książkowe, czy wygląda jak inne opowiadania, ale mnie za cholerę nie pasuje. Nie ogarniam treści tak, jak robiłam to w poprzednim wydaniu. I nie mam pojęcia, z czego ten fakt wynika. No, ale skoro większości pasuje, to nie mam innego wyjścia jak dostosować się i skupić mózg.
    Cóż, nadal nie mogę się przekonać do tej pary. Nie czyta mi się tego tak, jak dwóch poprzednich. Nie przeszkadza mi to jednak w przyznaniu, że to ich droczenie się - czy to świadome, czy nie - bywa zabawne. Bywa, bo momentami jest tego jakby za dużo i irytuje. Albo się nie skupiłam zbytnio, albo serio wyjątkowo mało było próżności Flavia - to przemawia na plus, rzecz jasna. Rino nie będzie miał z nim łatwego życia, o ile się na takie zdecyduje. Zastanawiająca jest wzmianka o ślubie. Nawet się nie lubią jakoś bardziej, a już z tym wyskakują. Dobra, wiem, że to było czyste droczenie się, ale jednak. I nie podoba mi się wizja Rino jako panny młodej. To Flavio jest bardziej kobiecy w tym związku. O ile można tę relację tak nazwać. No tak, robi się miło i przyjemnie, to koniec. A w następnym rozdziale pewnie Flavio - jak zwykle z resztą - wszystko spieprzy. No nic. Idę nadrabiać kolejny komentarz. :D

    OdpowiedzUsuń