Rino
pozwolił Hiszpanowi iść przodem.
Zamknął
drzwi mieszkania na wszystkie zamki i przez całą drogę na zewnątrz milczał, jak
zaklęty, pozwalając mężczyźnie kontemplować niedogodność z powodu
nieperfekcjonalnego uczesania.
– Wiesz, w
zasadzie nie powiedziałem, że nie mam grzebienia czy szczotki. Nie zapytałeś,
więc nie powiedziałem, że obie te rzeczy leżą grzecznie w łazience na półce –
zamruczał, uśmiechając się pod nosem. Złapał Flavio pod ramię i ruszył z nim w
stronę centrum, do którego nie było daleko.
Na dworze
szalał jednak bardzo złośliwy i dość porywisty wiatr, zwiastujący burzę. Włosy
Hiszpana po kilku minutach wyglądały tak samo, jak przed prowizorycznym
uczesaniem.
– Mówiłem,
byś się nie czesał, prawda? Czasami warto jest kogoś posłuchać miłości moja. – Chłopak
podniósł wzrok na mężczyznę, gdy poczuł na sobie dość ostry podmuch wiatru i
uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Ech,
nawet pogoda w tym mieście nie ma poszanowania dla piękna – Flavio jęknął,
starając się poprawić fryzurę na tyle by nie dostać nerwicy z przeświadczenia,
iż każdy przechodzień patrzy na niego i widzi bałagan na głowie. Sam fakt, że
Rino przylgnął do jego ramienia wprawił go w stan małej euforii.
Chłopak
chciał się pokazać w swoim mieście w jego towarzystwie i najwyraźniej, przynajmniej
w mniemaniu Flavio, starał się pokazać też wszystkim, że to właśnie on go zna.
Miło było mieć przekonanie, że ktoś, z kim idziesz przez ulice odczuwa dumę z
faktu, że zaszczyciłeś go swoim towarzystwem.
– Wiesz, co
ci powiem? – Spojrzał na Rino przechylając nieco głowę w bok, by lepiej widzieć
twarz chłopaka. – Zasłużyłeś na to, żeby ci sprawić lanie za brak zrozumienia w
kwestii uczesania. W zamian za to jednak, wyszukam ci dzisiaj coś cukierkowo
słodkiego na wieczór. – Uniósł brwi i uśmiechnął się dość wrednie, kładąc dłoń
na dłoni Rino i przyspieszając nieco kroku z dumnie uniesiona głową.
– Jak
mówisz o czymś cukierkowym, to wyobrażam sobie nie siebie, a ciebie w jakiejś
ładnej, koronkowej bieliźnie. – Młody wyszczerzył się do mężczyzny, a w jego
czarnych oczach zabłysły ogniki czystego pożądania i uwielbienia, kierowanego w
stronę Hiszpana.
Chwycił się
jego ramienia mocniej, kiedy ten przyspieszył kroku, ale jakoś specjalnie nie
wyglądał na bardzo dumnego z tego, że ma takiego wspaniałego faceta przy sobie.
Raczej wyglądał normalnie, pomimo głębokich rumieńców, gdy dotarli do galerii
pełnej ludzi. Ludzi, którzy nie omieszkiwali ich taksować spojrzeniami.
Opuścił
jego ramię dopiero wtedy, kiedy znaleźli się w samym centrum.
– Muszę iść
wyciągnąć pieniądze z konta. Poczekaj tu na mnie – mruknął i ruszył truchtem do
najbliższego bankomatu. Dla dzieciaka takiego, jak on, ilość pieniędzy była
dość zniewalająca. Wiedział jednak, że nie może pozwolić sobie na zbytnie
szaleństwo, dopóki nie znajdzie jakiejś pracy.
Miotał się sam ze sobą, kiedy myślał o
powrocie do klubu i do tego, co robił. Miotał się, bo Flavio skutecznie
zamieszał mu w głowie swoją osobą i nie wiedział już sam, co jest dla niego
ważniejsze – czy praca, czy może szacunek tego faceta.
– Ja i
koronki? Hm... Nie powiem nie, bo to nie szmatki dodają mi uroku, lecz jedynie
stanowią różnorodne dodatki. Cóż takie ciało nawet w perwersyjnych koronkach
wygląda zniewalająco. – Spojrzenia ludzi to była woda na młyn próżności Flavio.
Jego twarz wręcz promieniała dumą, jaka go rozpierała w związku z tak
intensywna uwagą, jaką otrzymywali.
Przeciągnął
spojrzeniem za Rino, kiedy ten biegł. To był całkiem przyjemny widok. Wprawdzie
nie potrafił się zbyt długo skupić na chłopaku, bo dookoła było tyle łakomych
spojrzeń, które koniecznie musiał wyłapać, tyle uśmiechniętych twarzy.
Zdecydowanie zakupy były dla niego źródłem podniesienia samooceny. Powrócił
spojrzeniem do Rino, kiedy ten wracał z pieniędzmi.
– Od czego
chcesz zacząć? – Powiódł dłonią po witrynach sklepowych. Dla niego było
obojętne, który pierwszy zostanie zaszczycony jego obecnością. Niemniej,
zjadłby jakieś śniadanie.
– Myślę, że
najpierw możemy iść coś zjeść. Jestem za hamburgerem i dużą porcją frytek –
odpowiedział chłopak, wędrując wzrokiem za dłonią mężczyzny i uśmiechnął się do
niego.
Pieniądze
schował bezpiecznie do kieszeni z suwakiem tak samo, jak do drugiej schował
portfel. Spojrzał na Hiszpana z oczekiwaniem na decyzję. Podejrzewał, że
hamburger będzie mało wykwintnym posiłkiem i że mężczyzna zapragnie udać się do
jakiejś restauracji na „porządne” śniadanie, nieuwłaczające jego godności. Sam,
tak naprawdę, nie był głodny aż tak bardzo.
Nie miał w
zwyczaju jadać śniadań. Raczej coś na kształt lunchu i dopiero później solidny
posiłek w ramach obiadu. Wiedział jednak, że głodny mężczyzna, to zły mężczyzna
i Flavio był tego doskonałym i sprawdzonym przykładem.
– Chcesz
mieć skórę jak papier i więcej tłuszczu niż mięśni? – Hiszpan skrzywił się na
samo wspomnienie jedzenia, jakie proponował chłopak. Flavio nie jadał
ociekających tłuszczem potraw. Jeśli się chce mieć ciało boga, to podstawą jest
zdrowe jedzenie. Spojrzał na Rino, jak na seryjnego idiotę i wykrzywił się dość
szpetnie. – Penisy są o wiele lepsze, kiedy nie są zmielone i zmieszane ze
skórą albo wymionami.
Jego mina
świadczyła o wyjątkowym wstręcie do hamburgerów. Gdyby robił odczyt na temat
ich szkodliwości i miał taki wyraz twarzy, nikt nigdy nie tknąłby tego żarcia.
– Ale jeśli
masz zamiar wrzucić w siebie nieco śmieci przed zakupami, to proszę bardzo.
Zadowolę się jakaś sałatką. – Z uśmiechem wrednego królika, Flavio objął
ramieniem chłopaka i ruszył w stronę najbliższego punktu ze śmieciowym
jedzeniem.
– To
będziesz jeść sałatkę, króliczku. Nie mam nic przeciwko. – Młody dał się
pociągnąć, uśmiechając się do Hiszpana dość łagodnie. Jakoś nie miał mu ochoty
tłumaczyć, że hamburger to tylko głupia zachcianka i że tak naprawdę dba o
siebie, by nie dostać zadyszki w łóżku. Czy ktoś, kto ma zawsze własne zdanie i
niepodważalną rację, by się tym przejął? Rino szczerze w to wątpił.
Zamówił
sobie to, na co miał ochotę, zapłacił i skierował się z tacą w stronę jednego
ze stolików, gdzie miał zamiar poczekać na roślinożernego mężczyznę. Nie
przejmował się jego miną, kiedy zaczynał jeść swoje frytki. Uroczo wciągał
jedną za drugą, od czasu do czasu popijając colą.
Zdecydowanie
mu tego brakowało. Nie tyle jedzenia, co wyjścia gdzieś poza dom i opchania się
tym, na co miał ochotę, a nie tym, co gotowała matka.
Mężczyzna nabił
na widelec kilka kawałków pomidora i podsunął chłopakowi pod usta.
– Zrób mi
te przyjemność i zjedz, chociaż tyle – mruknął marszcząc przezabawnie nos i wbijając
w niego wymowne spojrzenie.
Sałatka
była bardzo dobra. Flavio był zaskoczony, że coś takiego można dostać w miejscu,
gdzie karmią ludzi wymionami, ale o wartości sałatek przekonał się już kiedyś,
jeszcze za czasów Doriana.
– Masz jakiś
ulubiony sklep, w którym się zaopatrujesz w ciuchy? Nie żebym nie wiedział,
gdzie trzeba iść, ale skoro to mają być rzeczy dla ciebie... – Uniósł wymownie
brwi w górę i czekał cierpliwie aż chłopak zje podawaną sałatkę. Nie było opcji,
by nie zjadł. Flavio miał w zapasie kilka argumentów, które zmusiłyby chłopaka
do pałaszowania nawet tysiąca sałatek. Nie wyciągał ich jednak póki nie musiał.
Rino zjadł
pomidora bez mrugnięcia okiem, ale pokiwał głową z politowaniem.
– Nie
brakuje mi witamin Flavio. Sądzisz, że jakbym jadł samo takie jedzenie, to
miałbym taką figurę? – spytał, zagryzając warzywo garścią frytek. – Nigdy nie
byłem w galerii na zakupach. Nie wydawałem tych pieniędzy, a jedyne ciuchy na
jakie mnie było stać przy matce to te z drugiej ręki – wyjaśnił bez cienia
zażenowania. Nie przywiązywał wagi do ubrań, które nosił, byle tylko schludnie
wyglądały, nie były zniszczone i pasowały na niego.
Czuł się
nieco zagubiony z myślą, że będzie wymieniał swoją garderobę. Chciał nowych
rzeczy i chciał poczuć się, jak ktoś, kto może mieć coś fajnego, ale nie miał
pojęcia, jak zabrać się do ich zakupów i od czego w ogóle zacząć. Spojrzał na
Hiszpana dość prosząco.
– Po to cię
zabrałem. Nie chcę byś zrobił ze mnie drugiego ciebie, ale wydaje mi się, że
twoja pomoc będzie nieoceniona w tym wypadku.
– Po to
mnie zabrałeś? – Flavio aż się skrzywił na takie określenie jego obecności w Centrum.
Jego się nie zabiera! On zaszczyca swoja obecnością. No, ale mniejsza.
Skoro miał
przed sobą perspektywę przelania swego dobrego smaku i wyczucia estetyki na ubiór
chłopaka, mógł się ostatecznie pogodzić z faktem, że tak została potraktowana
jego chęć pomocy. Pokręcił głową z niedowierzaniem i dokończył sałatkę.
– No, kończ
to smakowanie... Brak mi słów na określenie tego paskudztwa. Idziemy poszaleć
po sklepach. Tylko pamiętaj, że jesteś mi winny przymiarkę czegoś, co mi się
spodoba. Bez szemrania i wykrętów. – Pogroził chłopakowi palcem, siadając
wygodniej i czekając aż dokończy on posiłek.
– Pamiętam,
pamiętam. Na całe szczęście nie mają tutaj sklepu z odzieżą dla baletmistrzów.
Jakbym miał takiego wielkiego penisa, jak ty, to może bym się skusił na przymiarkę…
– Chłopak dokończył swój posiłek, podśmiewając się pod nosem.
Powstał od
stolika i wyrzucił resztki do specjalnego kosza. Ręce dokładnie wytarł w
serwetkę, krzywiąc się odrobinę, że nie może ich umyć na miejscu. Kiedy nie
pracował nad czymś, wiedząc, że nie opłaca się myć rąk lub całego ciała, to
czuł się źle.
– Od czego
zaczniemy? Bielizna? – spytał zerkając na pierwszy, dość obszerny sklep, jaki
nawinął mu się pod spojrzenie. Nie mógł się też doczekać, aż wciśnie
Hiszpanowi, jakieś koronkowe wdzianko. Oblizał usta, wyobrażając sobie
mężczyznę w czymś takim, ale zaraz odrzucił tą myśl na dalszy tor. Ten nagle
objawiający się fetysz mocno go irytował.
– Może być.
Popatrzę sobie na tyłki facetów na wystawach i na twój oczywiście. Nie kupisz
bielizny póki nie przekonamy się, jaki dokładnie masz rozmiar. A to jest
możliwe tylko dzięki przymiarce lub... – Flavio odwrócił chłopaka w stronę
sklepu z całkiem szykowną bielizną i wskazał nad jego ramieniem na sprzedawcę,
który właśnie rozmawiał z jednym z klientów uśmiechając się do niego
przymilnie.
Witryna
chyba celowo nie była zastawiana manekinami, żeby ten gość mógł swobodnie obserwować
ludzi, gdy nie miał zajęcia.
– Możesz też
pozwolić by ten jegomość cię zmacał solidnie udając, że sprawdza, jaki masz
rozmiar tego i owego. Twój wybór! – Hiszpan ułożył dłonie na ramionach chłopaka
i poprowadził go w stronę sklepu, idąc za nim z uśmiechem, jak z żurnala.
Rino przysunął
się do niego i wsunął ramię pod jego ramię, przylegając ściśle do jego boku nim
ruszyli.
– Widziałem
go… W klubie… – wyszeptał ledwo dosłyszalnie, ale tak by Flavio mógł usłyszeć.
Cały czas wpatrywał się w sprzedawcę, starając się dojść do odpowiednich
wniosków. Zdecydowanie go widział w klubie. Tej ślicznej buzi i ciała modela
nie dałoby się zapomnieć. Na szczęście gość był zajęty, z tego co pamiętał.
– Zdecydowanie
wolę przymierzać. Nikt mnie nie będzie wtedy widzieć, kiedy schowam się za
zasłoną przebieralni. – Zdecydował, kiedy przekraczali próg sklepu. Uśmiechnął
się do sprzedawcy dość niepewnie, ale ten zdawał się go nie poznawać na
szczęście. Wywinął się zgrabnie spod dłoni Hiszpana i umknął do pierwszego
lepszego wieszaczka z męskimi bokserkami w najróżniejszych wzorach i krojach.
– Hola, kochanieńki...
– Hiszpan złapał chłopaka za przedramię, wyjął mu z dłoni bieliznę, którą ten
miał zamiar oglądać i wskazał mu wieszak w drugim kacie sklepu. – Tam.
Wybierzemy coś z tamtych rzeczy. Zaufaj mi. A ten koleś nawet cię nie poznał,
więc nie musisz się tak przed nim chować.
Flavio potargał
włosy chłopaka i pociągnął go w stronę wskazanego wcześniej wieszaka. Bielizna
niby taka sama, jak na poprzednim, ale kiedy tylko brało się ją w palce zaraz czuło
się różnice. Materiał był miękki i delikatny. Bokserki były idealnie skrojone,
a rozmiary miały o wiele więcej stopniowania niż w poprzednich zestawach.
Flavio wybrał
granatowe, rozciągnął gumkę i przyjrzał się najpierw spodenkom, a potem Rino.
– Ok,
idziemy przymierzać te. Wydaje mi się, że będą dobre, ale... Może mnie mylą
twoje spodnie wiszące na tobie jak na wieszaku.
– Nie moja
wina, że jestem szczupły… Jakoś ci to nie przeszkadzało, kiedy prawie mnie
przeleciałeś… – Rino syknął i posłał mężczyźnie dość złowieszcze spojrzenie. Po
chwili posłał też uśmiech sprzedawcy i wziął z rąk Flavio bokserki. – Idę
przymierzać sam. Jak założę, to dam ci się pooglądać – dodał i poszedł w stronę
przymierzalni. Ostentacyjnie zasunął zasłonkę tuż przed nosem Hiszpana i
wysunął zza niej dłoń, by pomachać mu grożąco palcem.
– Nie waż
się wchodzić – zamruczał, po czym zniknął na dobre w budce i zaczął się
rozbierać ze swoich za luźnych spodni. Wcale nie były za luźne, a raczej nie
dla tego, że ostatnimi czasy schudł. Po prostu rozciągnęły się od długotrwałego
noszenia i nie chciały powrócić do swojego pierwotnego stanu, kiedy jeszcze
opinały się na pośladkach chłopaka.
Nie, to
nie. Flavio oparł się plecami o ścianę przy przebieralni, skrzyżował ręce na
torsie i zajął się oglądaniem spacerujących po sklepie mężczyzn. Nie omieszkał
oczywiście zwrócić uwagi na to, że przyciąga spojrzenia części z obecnych. No,
ale... Nie mogłoby być inaczej, prawda...
Posłał łaskawie
uśmiech jakiemuś chłopaczkowi o aryjskiej urodzie i odmachnął do nieźle
zbudowanego i najwyraźniej rozochoconego dryblasa, który demonstracyjnie przeglądał
bieliznę z działu 'Erotyka'.
W sumie
facet nawet się nie podobał Hiszpanowi, ale skoro trafił na dobry nastrój to otrzymał
łaskawie odrobine uwagi ze strony bożyszcza.
– Już
możesz spojrzeć. – Zza zasłonki wychyliła się dość rozczochrana głowa Rino.
Więcej nie mógł wystawić do publicznego wglądu, ponieważ dla lepszego efektu
pozbawił się również góry i teraz stał przed lustrem w samych, przymierzanych
bokserkach.
Wszystko
byłoby w porządku, gdyby nie te fioletowe sińce na jego ciele, które wcale nie
dodawały mu uroku i odwracały jego uwagę od przymierzanej bielizny. Spodenki
pasowały, jak ulał. Nie cisnęły, nie spadały, jedynie krój był odrobinę za duży
i nie nadawał się pod bardziej obcisłe spodnie, czy spodenki.
– Muszę ci
powiedzieć, że masz dobre oko – stwierdził, gdy Hiszpan wszedł do przebieralni.
Zerknął na niego przelotnie i powrócił do oglądania się w lustrze.
– Odwróć
się do mnie – poprosił Flavio, gdy tylko zasłonił za sobą wejście i przesunął
spojrzeniem po ciele chłopaka. Odczekał aż ten odwróci się do lustra tyłem i zerknął
w nie.
Zmrużył
oczy. Tak, spodenki były, jak szyte na miarę. Hiszpan postąpił krok w stronę
Rino, położył dłonie na jego ramionach i zjechał nimi wolno w stronę dłoni.
Kiedy jednak tam dotarł, przesunął je na plecy chłopak i po chwili ułożył obie
na pośladkach, odzianych w idealne bokserki.
– Przyjemny
jest ten materiał, prawda? Taki delikatny. Ma się wrażenie, że pieści ciało
milionem zmysłowych palców. – Flavio doskonale znał bieliznę tej marki i wiedział,
jaką przyjemność sprawia założenie jej na siebie. Uśmiechnął się do własnego
odbicia i... Oderwał jedna dłoń od pośladka chłopaka i przeczesał palcami włosy.
– Ech, wyglądam koszmarnie – mruknął niezadowolony.
Odsunął się
od niego, ujął jego twarz pod brodę i cmoknął powietrze, posyłając mu buziaka.
– Poczekaj
chwile. Przyniosę coś jeszcze. – Wyszedł z przebieralni, ruszając na sklep w
poszukiwaniu slipów. Tak, zdecydowanie chłopak musiał mieć też coś, co się nada
do noszenia pod bardzo obcisłymi spodniami.
Rino odwrócił
się do Flavio z pytającym spojrzeniem, ale kiedy mężczyzna go dotknął, poczuł
na plecach rozchodzące się ciarki i zmrużył oczy.
Musiał
zacisnąć zęby, by nie dać się sprowokować tym zmyślnym zabiegom Hiszpana, który
w rzeczy samej miał rację. Materiał był delikatny, a otarty o skórę chłopaka
dawał naprawdę rozkoszne uczucie. Tyle tylko, że Flavio był mistrzem w psuciu
jakiegokolwiek romantycznego nastroju i gdy tylko wspomniał o swoich włosach,
Rino poczuł się, jakby ktoś wylał mu na głowę kubeł zimnej wody.
Rumieńce,
które powoli wkradały się na jego policzki zniknęły bardzo szybko, ustępując
miejsca normalnemu kolorytowi. Chłopak sapnął i posłał mężczyźnie mordercze
spojrzenie, którego ten na szczęście nie widział. Czekał na kolejną parę
spodenek i tak, jak poprzednio miał zamiar wygonić Hiszpana z przebieralni.
Nawet na
widok tak poobijanego ciała, Flavio musiał sobie odrobinę bardziej zasłużyć i
dać w zamian coś więcej niż tylko tanie, uwodzicielskie sztuczki.
Od kiedy to
bóg musi sobie na coś zasługiwać? Niemniej, Flavio nie czytał w myślach, więc chłopak
miał pełną swobodę, jeśli szło o tę sferę swojego świata.
Hiszpan wrócił
do przebieralni po kilku minutach i wręczył chłopakowi slipy. Były czarne z
delikatnym kremowym deseniem, sprawiającym, że wyglądały, jak niebo pokryte
gwiazdami.
– Proszę.
Te powinny pasować. Nie wiem tylko czy będą wystarczająco wygodne z przodu, więc
bądź łaskaw też je przymierzyć. – Mężczyzna posłał Rino całkiem sympatyczny uśmiech,
omiatając go przy okazji spojrzeniem od czubka głowy, przez czubek... Ech, nie,
tego czubka w bokserkach nie było widać... Aż po czubek butów.
Nie czekał aż
ten skorzysta z okazji i z premedytacja wyprosi swego doradcę z przebieralni. Postanowił,
że nie da mu tej satysfakcji i wycofał się z niej sam. W ręce nadal trzymał
kolejne slipy, które miał zamiar zobaczyć na pośladkach Rino, ale te mogły
jeszcze chwile poczekać.
Rino odetchnął
głęboko kilka razy, usiłując nie wyskoczyć za Hiszpanem i nie zrobić krzywdy
jego ślicznej buzi. Włożył na siebie to, co mężczyzna mu przyniósł, lecz za nim
zawołał go na oględziny, sam dokładnie się pooglądał.
Ta para
niekoniecznie mu tak bardzo pasowała. Slipy były naprawdę ładne i nie mógł temu
zaprzeczyć, ale wolał nosić raczej bokserki, albo spodenki.
– Już
możesz patrzeć – mruknął dość głośno, mając nadzieję, że Flavio nie odszedł
zbyt daleko i nadal grzecznie czeka, aż będzie mógł poddać go ocenie.
Przezornie
też odsunął się na stosowną odległość, w obawie przed kolejnym macaniem, przy
którym mógł bardziej stracić panowanie nad sobą i swoimi emocjami.
Hiszpan wsunął
się do przebieralni i spojrzał na slipy i to, co się pod nimi tak ładnie odznaczało.
Następnie zerknął do lustra by ocenić wygląd pośladków chłopaka.
– Całkiem niezłe.
Nie wiem czy nosisz takie, ale masz całkiem zgrabny tyłek, więc szkoda go kryć
przez spojrzeniami. Kupimy ci jakieś spodnie, w których będziesz mógł ruszyć na
podboje, więc slipy ci się przydadzą. – Nie ma to jak fachowa ocena znawcy podbojów
męskiego świata serc i przyrodzeń. No tak, czyż mężczyźni nie myśleli w większości
tym, co mieli w slipach zamiast tym, co dyndało na szczycie ich szyi?
Flavio wyciągnął
w stronę chłopaka materiał, który trzymał do tej pory w ręce. Były to slipy.
Ich krój był identyczny do kroju tych, które chłopak miał teraz na sobie, ale materiał...
No właśnie! Materiał był najwyższej jakości jedwabiem, w kolorze zwanym 'Noc
Kairy'. Ciemny granat skrzący się miliardem jaśniejszych drobinek, odbijających
najmniejszy promień światła, jaki do nich docierał.
– Myślę, że
takie, mógłbyś założyć kiedyś dla... Myślę, że mógłbyś je przymierzyć. Są
niesamowicie seksowne i mogą ci się przydać. – Wręczył bieliznę Rino i zacisnąwszy
usta odwrócił się na pięcie i wyszedł. Stając tuż obok wejścia, które skrzętnie
zasłonił zasłonką, odetchnął głęboko. – Zawołaj mnie, jak będziesz gotowy.
Chłopak nie
zdążył mu nawet powiedzieć, że nie lubi tego typu bielizny, a już miał w
dłoniach kolejne. Westchnął ciężko i przebrał się w kolejne slipy bez żadnego
pomruku.
Zastanawiał
się w międzyczasie, dla kogo niby mógłby je założyć, ale podejrzewał, że Flavio
miał na myśli samego siebie.
– Już
możesz. – Poruszył zasłonką, kiedy był gotowy. Poprzednie pary złożył ładnie i
ułożył na krzesełku, by nie pobrudzić. Stanął przed Hiszpanem przodem i założył
ręce za siebie, by nie pokazać mężczyźnie, że zaciska nerwowo palce.
Chciał mu
się spodobać, zwłaszcza po tym, co Flavio dał mu do myślenia. Przywdział nawet
na usta przyjazny uśmiech. Tylko jego czarne oczy pozostały zmrużone i gotowe,
by poprzeć słowny atak.
– Tak –
Hiszpan skwitował krótko wygląd chłopaka. Oparł się ramieniem o ściankę
przebieralni i założył ręce na klatkę piersiową, mrużąc oczy, wpatrzone w slipy
na lędźwiach Rino. – Obróć się dookoła.
Tak, Flavio
miał ochotę popatrzeć na Rino w całej okazałości i ocenić, czy faktycznie slipy
będą odpowiednie do klubu. Były. Oczywiście, że były. Co prawda Hiszpan uznał, że
są zbyt eleganckie i zbyt szykowne, jak na tamto miejsce i fakt, dla którego chłopak
tam chadzał, ale tym razem postanowił zachować to dla siebie.
Sunął
spojrzeniem po pośladkach odzianych w luksus i uśmiechał się delikatnie. Sińce chłopaka
mało go teraz interesowały. Mimo tego, że były bardzo paskudne i mimo tego, że najchętniej
zobaczyłby sprawczynie tych śladów w podobnym stanie, nie zwracał na nie uwagi.
Skupił się
na zupełnie innej części ciała chłopaka.
– Wyglądasz
świetnie. Są idealne. Jeśli ich nie kupisz, popełnisz największy błąd w swoim życiu.
– Jakoś nie śpieszyło mu się, by wychodzić z przebieralni. Gdyby była jeszcze muzyka
i odpowiednie światło, mogłoby być całkiem przyjemnie.
– Tobie się
podobają. Ja nie przepadam za takim krojem bielizny, ale skoro to twój wybór,
to kupię je dla ciebie. Tylko pamiętaj, że prócz tego nic więcej mi nie
wciśniesz, jeżeli nie będzie mi pasować – odpowiedział Rino powoli, odwracając
się, jak prosił Flavio.
W końcu
powrócił przodem do niego i uśmiechnął się lekko. Nie miał nic przeciwko, by
mężczyzna patrzył. Cierpliwie mu się zaprezentował i cierpliwie czekał, aż
skończy oglądać.
Póki Flavio
nie kusił, trzymał nerwy na wodzy i był uosobieniem anielskiego spokoju i
wytrwałości.
– No i
oczywiście, nie mogę skończyć na tych… Dokupię sobie jeszcze kilka zwykłych, a
nie reprezentacyjnych – dodał, wsuwając palce pod gumkę i sunąc nimi dookoła siebie,
jeszcze raz przeglądając się w lustrze.
Flavio nie
miał nic przeciw patrzeniu na chłopaka skoro ten tak ładnie mu się prezentował.
Nie wyglądał źle. Ba! On nawet wyglądał całkiem dobrze w tych slipach.
Posłał mu
przyjazny uśmiech.
– Dobrze,
ubieraj się, a ja wyszukam, co trzeba i poczekam na ciebie przy kasie.
Skarpetki też ci jakieś wezmę, hm? – Zanim chłopak zdołał zaprotestować, czy
ogólnie skomentować słowa Hiszpana, ten wyszedł z przebieralni i ruszył na
sklep.
Wybrał
podobnego kroju slipy. Dobrał kilka par zwykłych bokserek i przerzucił pół
regalu ze skarpetami, by wybrać sześć par takich, jakie uznał za
najodpowiedniejsze.
Kiedy
chłopak wyszedł zza zasłonki, Flavio stał właśnie przy ladzie i rozmawiał ze
sprzedawca, który rzecz jasna, był wpatrzony w niego jak w obrazek.
Flav
uraczył sprzedawcę całkiem sympatycznym uśmiechem, który jednak nijak się miał
do uśmiechu, jakim raczył on chwilami Rino. No, ale cóż, nie każdy mógł
otrzymać tyle łaski. Choć z drugiej strony, nie każdy te drobiazgi potrafił
dostrzegać i doceniać.
– Dziękuję
tatusiu, jesteś taki kochany… – zamruczał, jak tylko ubrał się i wyszedł z
przebieralni. Położył ostatnią parę przymierzanych slipów na ladzie i
uśmiechnął się do sprzedawcy. Złapał też Hiszpana pod ramię, czekając, aż
mężczyzna za ladą zapakuje wszystko i poda cenę.
Wolną ręką
wygrzebał trochę pieniędzy z kieszeni, które trzymał w dłoni zapobiegawczo. Po
chwili przeniósł spojrzenie na swojego samozwańczego bożka i oblizał usta.
– Teraz pójdziemy
po spodnie, mam rację? – spytał, przygryzając wargę delikatnie. Pytanie mogło
się wydawać ironiczne i zawierać w sobie podtekst, ale tak nie było. Rino
chciał po prostu znać kolejny cel ich wędrówki.
– Skarbie,
to nie moje zakupy, ja tu jestem tylko jako doradca i ozdoba wiec ty
decydujesz. – Flavio uśmiechnął się do Rino, jak niewinna owieczka. Nie chciał
by chłopak czuł się przy nim skrepowanym. Wolał by miał poczucie, że
przynajmniej część decyzji podejmuje samodzielnie.
Nie wyjął
też karty, by za niego zapłacić. Owszem, mógł to zrobić, stać go było na zakupy,
ale… W końcu to Rino chciał sobie wymienić garderobę i to jego była decyzja,
żeby zrobić to dzisiaj. Niech się chłopak nacieszy możliwością wydawania
pieniędzy. Sprzedawca otrzymał na koniec powalający uśmiech od Hiszpana.
– Więc? – Mężczyzna
zatrzymał się na środku przejścia między sklepami i rozejrzał się dookoła w
poszukiwaniu inspiracji do dalszych zakupów.
– Więc
spodnie… Osobiście preferuje jeansy. Nie lubię materiałowych, nienawidzę tych z
kantem. W ewentualności może być jeszcze skóra. – Podrapał się po nosie z
namysłem i z ledwością, ponieważ jego zakupy równały się również jego
obowiązkowi noszenia siatek. Miał nadzieję, że kiedy będzie ich zbyt wiele, to
Flavio zdecyduje się mu pomóc i weźmie ich część do swoich delikatnych dłoni.
Pociągnął
mężczyznę w stronę dużego sklepu z odzieżą. Mała markowe sklepiki nie były tak
przyjemne i Rino nie miał możliwości zgubienia się w tłumie, uciekając przed
ciekawskimi spojrzeniami. Większy sklep równał się również więcej zachwyconych
osób obecnością Hiszpana.
Nie mogło
być inaczej. Chłopak przewrócił tylko oczyma, kiedy dostrzegł pierwsze śliniące
się ofiary Flavio.
Oczywiście,
że były pierwsze ofiary. Tak po stronie męskiej części społeczności, jak i po
stronie tej niby to piękniejszej, co oczywiście w stosunku do Flavio miało
nijakie odniesienie. Dumnie uniesiona głowa Hiszpana świadczyła jedynie o tym, że
czuje się wśród tych pełnych zachwytu spojrzeń, jak ryba w wodzie.
– Mogą być
jeansy, ale wiesz, co ci powiem? Potem idziemy kupić ci garnitur. Każdy
szanujący się facet powinien mieć w szafie, choć jeden garnitur.
Tak,
zdecydowanie tak. W chwili, gdy wypowiedział te słowa pożałował, że nie ma
teraz na sobie swojego białego garnituru, w którym wyróżniałby się tutaj jeszcze
bardziej.
Błyszczałby
niczym gwiazda polarna na nocnym niebie wskazując niewiernym drogę do dobrego
gustu i szyku. Z ciężkim westchnieniem ruszył na sklep, starając się wyszukać
wśród półek spodni, w których chłopak będzie dobrze wyglądał.
– Mam siedemnaście
lat, a ty mnie już chcesz ubierać do trumny? – Rino odgryzł się, bo raczej nie
wyobrażał sobie sytuacji, w której mógłby być mu potrzebny garnitur.
Na
wszelakie szkolne uroczystości zakładał ciemne, prawie czarne jeansy i białą
koszulę. Jak ktoś wspomniał mu, że powinien też zakładać krawat, to dostawał
apopleksji.
Zacisnął
usta w cienką linię, unikając jeszcze gorszego komentarza, który mu się cisnął
na usta i poszedł w przeciwnym kierunku. Od razu zauważył spodnie, które mu się
spodobały i mało go interesowało, że Flavio za chwilę będzie psioczył o to, że
są w promocji. Były po prostu idealnie skrojone do gustu chłopaka, a to było
najważniejsze. Ciemne, średnio obcisłe jeansy, odrobinę przecierane na
kolanach.
W dodatku
posiadały też bardzo ładny pasek, ze srebrną klamrą, która przypominała Rino
pas cnoty. Pasowały więc idealnie, skoro Flavio dzielnie trzymał swoje zapędy.
– Nie, ośle,
do ślubu. Nie stanę z tobą na ślubnym kobiercu, jeśli nie będziesz miał na
sobie garnituru.
Skoro
chłopak nie miał obiekcji przed warczeniem na Hiszpana publicznie i oficjalnie
sprzeciwiał mu się przy ludziach, to Flavio postanowił, że nie zostanie mu
dłużny. Rino nie znał jeszcze jego granic możliwości. Nie wiedział, na co go
stać i przed czym się nie ugnie. Flavio potrafił chwilami być bardzo irytującym
i zaskakującym człowiekiem.
Stanął za
plecami chłopaka i czekał cierpliwie na to aż ten wybierze sobie spodnie. Czy
miał cos przeciwko takim spodniom? Nie, nie miał. To nie on będzie przecież w
nich chodził, a i na ich wspólne wypady jakoś nie było chyba wiele szans w
chwili obecnej.
– Do ślubu
powiadasz? To nie lepiej byś mi kupił suknię? – Młody podniósł na mężczyznę
wzrok i odwrócił się do niego, przybliżając na odległość kilki centymetrów. Z
ramienia zwisały mu spodnie, które miał zamiar przymierzyć, ale wcale mu się do
tego nie spieszyło. Zadarł głowę, by dobrze widzieć twarz Flavio i uśmiechnął
się do niego. – Jako panna młoda zasługuję na buziaka, nie uważasz? Nie każda
kobieta ma tak wspaniałego narzeczonego, jak ja – wyszeptał, ale jego uśmiech
nie zmienił się na ironiczny, czy złośliwy – raczej nadal był przyjemny i
szczery. Rino również potrafił dobrze udawać.
Teraz stał
przed Hiszpanem, dusząc w sobie śmiech i kolejny docinek na temat tego, że
prędzej by wolał za jakiegoś kujona ze swojej klasy, który w ogóle nie
dorównywał mężczyźnie w czymkolwiek prócz inteligencji.
– Jako
panna młoda byłbyś beznadziejny. Wybacz, ale wole facetów, a nie kobiety, więc
albo graniak, albo zero ślubu i upojnego seksu w noc poślubną. – Flavio złapał
chłopaka jedną ręką za policzki i cmoknął go głośno w sam środek ust. Sięgnął
następnie po torby z zakupionymi wcześniej rzeczami i wskazał młodemu
przebieralnie.
– Zmykaj
wciskać te swoje seksowne cztery litery w te szmatki i pamiętaj, że masz mi się
w nich pokazać, bo jak nie, to przysięgam, że narobię ci tu takiego wstydu, że
nie sprzedadzą ci nawet paska do spodni albo mnie aresztują. – Przerzucił
reklamówki z bielizną przez ramie i wskazał głową na miejsce, do którego
chłopak powinien się udać. I nie, nie mówił cicho.
Mało
obchodziło mężczyznę, że połowa sklepu się nich patrzy. Chcieli widzieć boga w
akcji, to patrzyli. Zresztą, jaka by nie była uwaga zwracana na niego, to
zawsze była uwaga. Jak to kiedyś ktoś pięknie określił: „Nieważne, jak o tobie
mówią, ważne, że mówią."
– Nie będę
się rozbierać do naga, więc… Mógłbyś popatrzeć. – Za to głos Rino był cichy i
oblany kuszącą propozycją. Flavio nie musiał iść za nim i nie miał się na niego
zamiaru obrażać za to, że nie pójdzie.
Poszedł do
przebieralni, machając wesoło spodniami na wszystkie strony i po chwili zniknął
za zasłonką. Przezornie odwrócił się plecami do tylnej ścianki, jakby komuś
innemu, a nie Hiszpanowi zachciało się tam wchodzić.
Dość
sprawnie ściągnął swoje spodnie i założył te, które sobie wybrał. Co, jak co,
ale nie pomylił się odnośnie rozmiaru. Spodnie leżały idealnie, układały się
idealnie, ale to dało się zmienić już w domu.
Dlaczego Flavio
miałby sobie odpuścić możliwość popatrzenia na całkiem ładne, męskie ciało,
które będzie się odziewać w spodnie i prężyć przed lustrem?
Wszedł do
przebieralni za chłopakiem i przystanął zaraz za wejściem. Obserwował go chwile
w lustrze i przez chwile wprost.
– Myślałem,
że będą wyglądać gorzej, ale... Nie są takie złe – przyznał, bo spodnie
faktycznie układały się na chłopaku całkiem dobrze. Przechylił się nieco w bok
i sięgnął do koszulki Rino, unosząc ją i oglądając również górną część spodni.
Przesunął dłonią po jego biodrze, obserwując jak materiał układa się na ciele.
Uniósł
brwi. Faktycznie był zaskoczony. Jego dłoń przesunęła się również po jednym z
pośladków chłopaka. Delikatnie i dość czule, jak mogłoby się zdawać, sunął po
pośladku, określając jego kształt pod opiętym na nim materiałem.
– Tak, pod
tym możesz nosić bokserki – mruknął cicho. Jego szept był zniewalająco
zmysłowy. Gdyby nie słowa, jakie padły, mógł nawet zakrawać na szept, jakim uraczył
chłopaka w sypialni.
– Mówiłem
ci, że wiem, jaki rozmiar noszę. Od jakiegoś czasu się raczej nic w tym temacie
nie zmieniło. – Rino mimowolnie zadrżał i przymknął oczy. Ostrożnie odsunął dłoń
Flavio ze swojego pośladka i splótł z nią swoje palce. – Jesteśmy w publicznej
przymierzalni… Nie wyjdę stąd, jak mnie postawisz do pionu – powiedział powoli,
głaszcząc wnętrze dłoni Hiszpana kciukiem. Wiedział, jak to się może skończyć,
a nie chciał by mężczyzna czuł się usatysfakcjonowany.
– Jak
będziesz grzeczny, to możesz zostać i popatrzeć, jak się przebieram – dodał,
puszczając trzymaną dłoń i zaczął powoli rozpinać pasek jeansów, które na sobie
miał.
Dawał tym
samym Hiszpanowi czas do ewentualnego odwrotu, choć czarne oczy chłopaka
skrzyły się zadziornie i równie zadziornie się uśmiechał.
Hiszpan zabrał
ręce, zacisnął usta i bez słowa oparł się plecami o ścianę, obserwując jak chłopak
przymierza kolejne spodnie. Faktycznie miał orientacje, co do swojego rozmiaru,
a spodnie, które wybrał pasowały na niego całkiem dobrze.
Przy
kolejnej parze Flavio złapał chłopaka za pasek i przyciągnął do siebie tak, by
ten znalazł się pomiędzy jego rozsuniętymi na boki udami. Zaraz po tym ujął oba
pośladki Rino w dłonie i ścisnął dość brutalnie.
– Czy
myślisz, że jak będziesz udawał takiego twardego, to nie zauważę, jak ci się
oczy lśnią i nie wyczuje, jak bardzo chciałbyś czegoś więcej? Nie patrz tak na mnie,
jeśli chcesz żebym był grzeczny. Nie kuś, jeśli nie chcesz bym nie uległ, a
przez to stracił nad sobą panowanie. – Jego szept i pochylona nad chłopakiem
twarz zniewalały przesyconym erotyzmem. Flavio nie miał nic przeciw temu by
doprowadzić do uległości młodego tu i teraz. Tyle, że... No właśnie, powiedział
chłopakowi, że się z nim nie prześpi. Ale czy seks oralny w sklepowej
przebieralnie, to była forma przespania się? To było warte dokładniejszej
analizy.
– Ale ja…
Liczył. Za
każdym razem Rino liczył, kiedy go zatyka przy tym facecie, bowiem tylko przy
nim w pewnych sytuacjach potrafiło mu odebrać mowę. Z drugiej strony miło było
wiedzieć, że nic nie robiąc kusił Flavio samym spojrzeniem.
– Ja…
Wcale… Nie chce… Byś tracił nad sobą panowanie… – wyszeptał w odpowiedzi i
opuścił wzrok na pierś Hiszpana, czując, jak się rumieni nie tylko na twarzy.
Miał wrażenie, że cała jego skóra pokryła się jednym wielkim rumieńcem, gdy
poczuł ciepło.
Nie był
przyzwyczajony, by kłamać, gdy jego ciało mówiło zupełnie coś innego i zawsze,
ale to zawsze starał się być dzielnym chłopakiem.
Po chwili
konsternacji, w asekuracyjnym geście, przylgnął do Flavio i schował rozognioną
twarz w jego ramionach. Palce dłoni, które zetknęły się z udami mężczyzny, zacisnęły
się na nich dość mocno.
– Znów to
robisz, Rino. Znów rumienisz się niczym jabłuszko w blasku słońca, jakim dla ciebie
jestem – mruknął Flavio, pozwalając sobie na mocniejsze przytulenie do siebie
chłopaka. Był jeszcze taki młody i taki niezdecydowany, co dało się zauważyć
niemal w każdej sytuacji. Nie chciał, by Flavio tracił nad sobą kontrole, a
kusił go nieświadomie zachowaniem, jakie powinno raczej ich obu rozpalać i
zbliżać, niż dzielić.
Ciche
westchnienie Hiszpana spowodowało, że jego klatka piersiowa uniosła się, a Rino
został jeszcze bardziej przyciśnięty do boskiego ciała mężczyzny.
– Dużo masz
jeszcze tych spodni? Wiesz, nie wiem ile jestem w stanie stać tu i patrzeć na ciebie,
kiedy ty prężysz się przede mną niczym paw na pokazie mody.
– Mam
słabość do stanowczych mężczyzn, to wszystko… – odpowiedział chłopak, ale nie
odsunął się. Nie chciał, by Flavio widział go w takim stanie i przypisywał
tylko sobie tę zasługę.
Przesunął
dłońmi po udach mężczyzny, aż na pas, po czym objął go rękami i oparł się o
niego wygodnie. Westchnął głęboko, przez chwilę tracąc rozeznanie z powodu
zapachu żelu do kąpieli na skórze Hiszpana, od którego zakręciło mu się w
głowie.
– Jeszcze
tylko jedne spodnie i jesteśmy w domu… To znaczy możemy iść do innego sklepu –
dodał jeszcze ciszej. Pozostawał jednak fakt, że wcale nie chciał się odrywać
od mężczyzny i od jego gorącego ciała.
Czekał
więc, dając sobie dodatkowe sekundy, aż to Hiszpan zdecyduje, kiedy będzie mieć
dość takiego przyjemnego przytulania.
Flavio ujął
twarz chłopaka pod brodę i uniósł w górę, by mieć możliwość napatrzenia się na
rumieńce na jego policzkach. Uśmiechnął się, gdy je ujrzał i gdy dostrzegł
iskierki w oczach Rino.
– Nie wiem
czy chce stąd wyjść. Kolejne ciuchy nie będą już tak kuszące w przebieralniach
jak te, więc... – Wzruszył lekko ramionami i pochylił się, by musnąć
nieznacznie ustami wargi chłopaka. Niezbyt mocno i niezbyt stanowczo, bo chciał
nacieszyć się tym, jak chłopak tężeje w wyczekiwaniu i wstrzymuje oddech.
Ach,
doskonale pamiętał jego reakcje na pocałunek, który dostał w... Nie, nie chciał
teraz myśleć o miejscu, w którym się poznali.
Przesuną
kciukiem po policzku młodego wpatrując się w jego oczy i prześlizgując się
spojrzeniem po ustach.
– Chcesz
przymierzyć ostatnie? – wyszeptał, a jego gorący oddech owionął twarz chłopaka
niczym najdelikatniejsze pieszczoty, jakie mężczyzna mógłby mu podarować.
– Teraz to
ty mnie kusisz i chyba niepotrzebnie pytasz… – Rino oblizał usta po pocałunku.
Tak, jak
się Flavio spodziewał, zamarł w oczekiwaniu na coś więcej. Gdzieś głęboko nadal
jednak kryła się ostrożność przed odrzuceniem, więc jeszcze zachowywał zdrowe
zmysły.
Obserwował
twarz mężczyzny równie uważnie, co on jego, a po chwili przygryzł wargę i
jęknął, jak niedopieszczony szczeniak. Kolejna fala czerwieni zalała jego
twarz, przez co czuł, że za chwilę spłonie od swoich niestosownych myśli.
Nie powinni
zapominać, że są w miejscu publicznym, mimo tego, że to dodawało całej sytuacji
niesamowitej pikanterii, że ktoś mógłby ich zobaczyć, przyłapać i mocno się
zdziwić.
Biedny Flavio przez ten złośliwy wiatr jeszcze nam nerwicy się nabawi.
OdpowiedzUsuńRino masz rację, ja też chciałabym zobaczyć Hiszpana w koronkowej bieliźnie. Czaruj go tak dalej to może się zgodzi.
To można było faktycznie przewidzieć, boski Flavio jest dość drogi w utrzymaniu. Nie żre byle czego.
Zaczynamy zakupy od bielizny. Nie mam nic przeciwko. Takie obmacywanie za zasłonką fajna rzecz. Czy mi się wydaje, że Flavio doskonale się bawi prowokując Rino? Jest naprawdę niemożliwy.
Ten głupi a narcyz za chwilę chyba rozpłynie się ze szczęścia. Ze wszystkich stron otacza go publiczność bijąca pokłony przed jego wspaniałością.
Rino coraz lepiej sobie radzi ze swoją księżniczką. Ale jak będzie tak go prowokował to jeszcze się doigra, a może właśnie o to chodzi? Atmosfera się zagęszcza, robi się coraz przyjemniej i……???@.@!!
Flavio <3 I nic więcej w tym komentarzu nie potrzeba.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie chcę Flavio w koronkowej bieliźnie. :DD
OdpowiedzUsuńPanowie udali się na bardzo udane zakupy. Rino wróci do domu z nowymi ubraniami i będzie mógł jeszcze bardziej kusić bożyszcze.
Zdecydowanie seks oralny w przymierzalni to nie forma przespania się. To po prostu ulżenie drugiej osobie w jej potrzebach. Zapragnęłam ujrzeć Flavio na kolanach z penisem Rino w ustach. Aż mnie ciarki przyjemności przeszły. Mrauuu. Tylko niech Hiszpan nie mówi, że takich rzeczy jemu nie wypada robić i tylko inni mają mu służyć. Toż to Rino z którym już o ślubie rozmawiał.:D
Znów się rozpłynęłam przy tym, jak Rino wtulił się w ramiona Flavcia. Uwielbiam ich.^^
A i zdecydowanie lepiej się czyta, jak rozdział jest w takiej formie.^^
UsuńEch. Możecie się obrazić, albo nie, ale nie pasuje mi takie przedstawienie treści. Może i przypomina to książkowe, czy wygląda jak inne opowiadania, ale mnie za cholerę nie pasuje. Nie ogarniam treści tak, jak robiłam to w poprzednim wydaniu. I nie mam pojęcia, z czego ten fakt wynika. No, ale skoro większości pasuje, to nie mam innego wyjścia jak dostosować się i skupić mózg.
OdpowiedzUsuńCóż, nadal nie mogę się przekonać do tej pary. Nie czyta mi się tego tak, jak dwóch poprzednich. Nie przeszkadza mi to jednak w przyznaniu, że to ich droczenie się - czy to świadome, czy nie - bywa zabawne. Bywa, bo momentami jest tego jakby za dużo i irytuje. Albo się nie skupiłam zbytnio, albo serio wyjątkowo mało było próżności Flavia - to przemawia na plus, rzecz jasna. Rino nie będzie miał z nim łatwego życia, o ile się na takie zdecyduje. Zastanawiająca jest wzmianka o ślubie. Nawet się nie lubią jakoś bardziej, a już z tym wyskakują. Dobra, wiem, że to było czyste droczenie się, ale jednak. I nie podoba mi się wizja Rino jako panny młodej. To Flavio jest bardziej kobiecy w tym związku. O ile można tę relację tak nazwać. No tak, robi się miło i przyjemnie, to koniec. A w następnym rozdziale pewnie Flavio - jak zwykle z resztą - wszystko spieprzy. No nic. Idę nadrabiać kolejny komentarz. :D