poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział XL [Rage]

[Flavio pojechał ku uciesze Rage'a i właściwie dość dużej obojętności Doriana. Nie przeszkadzał mu były facet. Znał go na tyle dobrze, że wiedział, jak ma do niego podejść i czym się przejmować, a czym nie. Potrafił z nim postępować, nauczył się tego doskonale. Ale teraz, kiedy miał zamiar budować coś z Ragem wolał się uczyć postępowania właśnie z nim. Dużo już się nauczył od chwili kiedy się poznali, ale wiedział, że jeszcze bardzo dużo nauki jest przed nim. Zamknąwszy drzwi za Hiszpanem zgasił w przedpokoju światło i wrócił do salonu.] Szlag! Ten Królewicz zostawił bagaż, tak szybko się go pozbyłeś. [Zwrócił się do aktora, wskazując na torbę Flavio pozostawiona przez niego przy kanapie.] Biedactwo będzie się musiał zadowolić tym co dostanie od tego chłopaka, który u ciebie mieszka. W ogóle co to za typ? Jeden z was, z klubu? [Rozsiadł się wygodnie na kanapie, ciągnąc na nią też Rage'a i przytulając go do siebie. Objął go tak by mieć możliwość sprawdzenia czy nie ma zbyt wysokiej gorączki.] I nie myśl sobie, że będziesz tu tak siedział. Wyspowiadasz się i wracasz do łóżka. [Cmoknął go głośno w skroń i przycisnął do swego boku bardzo stanowczo.]

A co mnie obchodzą jego rzeczy? Jeżeli jeszcze nie zawrócił taksówki z piskiem opon, to pewnie myśli teraz o penisie mojego znajomego. W sumie nawet ładny chłopak. Pracuje w klubie, inaczej pewnie nie znałby pana Collinsa, chociaż… Ja w sumie nie poznałem go w klubie, więc nie wiem. Blake powiedział, że to mój kolega z pracy, więc pewnie pracuje, tyle, że ja go nie widziałem wśród kelnerów. [Rage przytulił się bardzo chętnie. Cieszył się, że się teoretycznie pogodzili i Dorian znów jest dawnym, czułym i wyrozumiałym Dorianem, a nie Dorianem, który nie wiedzieć czemu tak strasznie panikuje.] Wiesz, co? [Zaczął, przygryzając dolną wargę, a po chwili podniósł spojrzenie na twarz malarza i uśmiechnął się.] Dlaczego tak bardzo się zdenerwowałeś? Znaczy… Ja wiem, że myślisz, że oczekuję od ciebie szczerości, chociaż to nie do końca tak jest, bo nie wymagam, ale wyglądałeś, jakbym co najmniej cię zostawił i poszedł do innego. Wybacz, może się mylę… To jednak takie, takie, miłe. [Wymruczał i opuścił oczy w dół, by ukryć nachodzące jego policzki rumieńce. Nawet nie wiedział dlaczego się zaczerwienił, ale myśl, że złość Doriana wywołana jest zazdrością była bardzo przyjemną myślą. Tych innych, dalszych nie miał nawet zamiaru przytaczać. Wątpił, by ktoś pokroju Doriana zauroczył się, czy zakochał tak szybko, a Rage tego chciał – chyba pierwszy raz w życiu mu to nie przeszkadzało i do tego dążył poniekąd.]

Zadajesz mnóstwo pytań, a sam unikasz odpowiedzi. Stąd nieporozumienia między nami. Dlaczego nie powiedziałeś po prostu czego chce Collins? Dlaczego najzwyczajniej w świecie nie pokusiłeś się o maleńkie zwierzenie z niepokoju, który musiałem wyczytać z twojej twarzy i spojrzenia? Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak mnie wystraszyłeś. [Przytulał do siebie Rage'a patrząc gdzieś przed siebie na punkt na ścianie i zamyślając się. Zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo potrafi być gwałtowny i porywczy. Wiedział, że często przesadza, ale pamiętał też co się stało gdy raz w życiu odpuścił i pozwolił się namówić na nie przejmowanie się. Nieważne, że wtedy nie chodziło o kogoś z kim był. Ważne, że widząc lęk w czyimś spojrzeniu dał się przekonać, że nic się złego nie dzieje.] Jeśli nie chcesz bym reagował tak gwałtownie to nie staraj się mnie nigdy przekonać, że jest inaczej niż widzę. Poza tym, hm, warczysz na mnie za Michasia, nawet jeśli robisz to nieświadomie, o mało nie zabiłeś wzrokiem Flavia, a sam biegniesz z wypiekami na twarzy na spotkanie z facetem u którego pracowałeś. Pomyśl, jak miałem się poczuć?

Ja wcale nie… Miałem wypieków na twarzy… [Bąknął i doprawił słowa głośnym jęknięciem, wtulając się w Doriana jeszcze bardziej stanowczo i ukrywając nabiegającą krwią twarz w jego ramionach.] Lubię go, bardzo. Pomógł mi i czuje do niego respekt, po prostu. Sam byłem wystraszony, mówiłem ci. On naprawdę potrafi swoim spokojem doprowadzić do tego, chociaż tak naprawdę nic nie mówi. Gdybyś… Widział  go, kiedy dowiedział się o Zacku. Nie, nie, nie chce tego wspominać. [Zatrząsł się na myśl o pielęgniarzu i prawie wszedł Dorianowi na kolana by mieć z nim, jak największy kontakt fizyczny, a co za tym szło i psychiczny.] Dorian, obiecuję, że powiem ci, kiedy naprawdę będzie coś nie tak, ale… Nie umiem nie myśleć, jak widzę cię z Michasiem, czy kiedy widziałem cię z tym przeklętym księciem, że mógłbyś mnie zostawić. Oni są przecież tacy otwarci, swobodni, a ja? Przy nich czuję, że do niczego się nie nadaję. Wiem, głupie, ale tak jest. [Wyrzucił jeszcze z siebie i podniósł wzrok na twarz malarza z uśmiechem na ustach, po czym podźwignął się, by sięgnąć do niej i pocałować chłopaka w policzek.] Pierwszy raz panicznie boję się, że ktoś może mnie zostawić, przepraszam.

Rage, ty ośle. [Żachnął się, obejmując chłopaka ramionami i śmiejąc się.] Czy musze sobie wytatuować na czole, że Michaś to tylko przyjaciel, a Flavio to przeszłość? Jeśli chcesz to codziennie na przywitanie będę ci powtarzał, że jestem z tobą. Nie mam zamiaru cię zostawiać. [Pokręcił głową z lekkim uśmiechem i wyraźnym politowaniem. Dużo czasu jeszcze minie zanim Rage nabierze pewności co do szczerości Doriana w niektórych aspektach ich wspólnego życia. Jeszcze dużo, ale Dorian był raczej cierpliwym facetem i potrafił czekać. Dźwignął się z kanapy, prowokując tym samym Rage'a do tego samego.] Dość siedzenia. Jesteś chory i musisz wrócić do łóżka. Nie ma tak dobrze. Idziesz grzecznie do sypialni, a ja zaraz tam przyjdę. Ogarnę tylko trochę mieszkanie. Dobrze?

Mam lepszy pomysł… Wytatuuj sobie to nad penisem i na pośladkach, hm? [Powiedział, kiedy wstał i zacisnął usta, by nie chichotać. Po chwili jednak nie wytrzymał, ponieważ kiedy sobie to wyobraził, nie mógł się nie roześmiać. Tak naprawdę głęboko i szczerze, jak od dawna się nie śmiał.] Idę do tego łóżka, bo nie chcę się narazić na twój gniew, seksowna mamusiu. [Powiedział jeszcze nim odsunął się od swojego chłopaka i poszedł do sypialni. Nie czuł się najgorzej. Prawdopodobnie szamańskie zioła i tabletki pomogły organizmowi dość skutecznie zwalczyć objawy przeziębienia. Wiedział jednak, że jutro nie będzie mógł się ściągnąć z łóżka. Pocieszał się faktem, że mają jeszcze całą niedzielę przed sobą, którą mogą poświęcić na leniuchowanie. A nie… Nie mogli. Rage westchnął głęboko, rozbierając się z ubrań, by wejść pod kołdrę. Musiał przecież jechać po resztę rzeczy do mieszkania. Żeby tylko Rino wyrobił się do wieczora z pakowaniem.]

~*~

Sam go zrobisz. Inaczej nie ma opcji by jakiś facet dotykał tych okolic mojego ciała. Wiesz jakiego mam zazdrosnego chłopaka? Chyba nie chciałbym żeby się dowiedział o tak jawnym macaniu mnie przez innego. [Parsknął, udając że nie rozbawiła go propozycja Rage'a. Wrócił lekki nastrój do ich relacji i to było dobre. Rage musiał się wyspać. Musiał też wziąć kolejną dawkę specyfików leczniczych. Położyli się grzecznie, co w ich związku było nieoczekiwaną zmianą, do łóżeczka i usnęli. Kolejnego dnia mogli pospać nieco dłużej. Niemniej, Dorian otworzył oczy kiedy tylko przez okna zajrzało słońce. Delikatnie położył dłoń na czole Rage'a chcąc upewnić się, że nie ma on gorączki i dopiero potem pomyślał o tym by się ruszyć z łóżka. Nie chciał budzić chłopaka. Wolał by miał on czas na leczniczy sen. Wymknął się z pod kołdry i zniknął w łazience na dobre piętnaście minut.]

[Rage obudził się dopiero około dziesiątej. Rozchylił powieki i przeciągnął się na łóżku, ponownie je przymykając. Było mu ciepło i dobrze, więc nie widział sensu wychodzenia z pościeli. Nie widział, aż do momentu, kiedy zaczął kaszleć przez kropelkę śliny, którą się zakrztusił. Siadł gwałtownie na łóżku i pochylił się, a po chwili mu ulżyło. Nie powinien był myśleć o przyjemnościach z samego rana, ale nie potrafił się powstrzymać przez nawiedzające go, bardzo przyjemne sny, w których mordował Flavio tępym ołówkiem i uprawiał seks z malarzem kąpiąc się w jego krwi. To było naprawdę podniecające – przynajmniej we śnie, jaki odbił się na jego ciele. Wkopał się z powrotem w pościel, by ukryć się przed spojrzeniem Doriana. Ukryć poranne podniecenie i czerwieniejącą twarz przez to, co myślał.]

[Spojrzał w stronę sypialni, gdy tylko usłyszał kaszel. O tej godzinie to on był już po sprzątaniu, po zrobieniu śniadania sobie i Rage'owi i po kawie, którą musiał się rozbudzić. Wyspał się, więc wszelkie prace szły mu tak lekko, że ledwie je zauważał. Obecnie siedział przed komputerem i kończył projekt, którym już dawno powinien się zająć. Nasłuchiwał przez chwile by się upewnić, że Rage'owi minie atak kaszlu. Pokręcił głowa z niezadowoleniem w przekonaniu, że atak jest spowodowany przeziębieniem. Gdy nastała cisza i chłopak nie zawołał go, Dorian powrócił do pracy. Chory natomiast, kiedy tylko popatrzył na szafkę przy łóżku, zobaczył tacę na której stał talerzyk z tabletkami i karteczka z napisem "Połknij nas", literatka z czerwonym, dość gęstym płynem o którą oparta była kartka z napisem "Wypij mnie" oraz talerz, nakryty ściereczką kuchenna, pod którą zamiast śniadania kryła się informacja "Jesteś głodny? Zawołaj Mnie".]

[Bardzo niechętnie dźwignął się z łóżka. Dopiero po złapaniu oddechu zauważył na szafce wszystko co przygotował Dorian. Skrzywił się mimowolnie, czując że najpierw wolał by coś zjeść, a co zasygnalizowało mu dość głośne burczenie w brzuchu. Nie czuł się najgorzej. Fakt faktem, czuł się lepiej niż przypuszczał, a jedyne co mogło spowodować nagłą śmierć, to nie była choroba. No bo przecież równie dobrze mógł nie odkaszlnąć, prawda? Z miną cierpiętnika wstał, ignorując lekarstwa. Zdecydowanie był na tyle samodzielnym i myślącym człowiekiem, że mógł – delikatnie objawiając urazę brakiem ratunku – zrobić sobie sam kawę.] Dzień dobry. [Burknął w stronę swojego chłopaka i rzucił mu zniewalająco niewinny uśmiech. Poranne podniecenia zadziwiająco szybko zniknęło, ale pocieszał się tylko tym, że przeziębienie skutecznie odciągało go od jakiejkolwiek formy przyjemności. Poczłapał do kuchni z zamiarem zrobienia sobie gorącej, świeżej i błogosławionej kawy, po której dopiero zamierzał zjeść śniadanie, a po śniadaniu wziąć lekarstwa i ektoplazmę – to coś czerwonego w literatce, co delikatnie go przeraziło.]

Wziąłeś leki? [Stanął w drzwiach kuchni, opierając się o futrynę ramieniem i krzyżując ręce na torsie. Obserwował poczynania chłopaka. Nie rwał się do pomocy bo skoro Rage miał na tyle siły by wyjść z łóżka i zabrać się za robienie kawy, oznaczało to, że albo nie życzy sobie pomocy i nadmiernej troski Doriana albo czuje się o wiele lepiej. Malarz nie uśmiechał się. Z powagą spoglądał na chłopaka wyłapując każdą, nawet najmniejsza oznakę, że choroba nadal go trzyma tylko aktor nie ma zamiaru pokazać jak bardzo. Wszak to uparte stworzenie jak mało kto. Dorian doskonale zdawał sobie sprawę z faktu iż choroba nie mogła zniknąć tak nagle i zupełnie. Czekał tylko cierpliwie na chwile aż Rage'owi znudzi się udawanie twardziela.]

Nie wziąłem. [Odpowiedział cicho, zalewając kawę gorącą wodę, po czym odwrócił się w stronę Doriana i wbił w niego oskarżycielsko łyżeczkę.] Wezmę je, chociaż czuję się lepiej, ale kochanie… Nie bierze się leków na pusty żołądek. [Dodał, uśmiechając się promiennie. Zostawił zalaną kawę i podszedł do Doriana, nie przestając się uśmiechać. Przychylił się do niego odrobinę.] Mój pielęgniarzu, wyobraź sobie, że wciskam czerwony guzik przy moim łóżku i wołam cię na pomoc. Jedyne czego mi teraz trzeba… Prócz kawy… To buziak na dzień dobry. [Dokończył, układając usta do buziaka. Czuł się zdecydowanie lepiej, a w domu było ciepło, więc nie sądził, że może mu się pogorszyć, kiedy będzie chodził rozebrany. Gorączki również już nie czuł, tylko zatkany nos męczył go strasznie, aż pociągnął głośno.]

[Pocałował go. Pocałował przyciągając do siebie stanowczo i władczo. Nie całował go z żądzą i namiętnością, ale pozwolił by chłopak poczuł, jak doskonale Dorian panuje nad sytuacja i jak pewnie czuje się w tym co ich łączy. Uścisnął też pośladki obleczone jedynie w cienki materiał spodenek.] Jeśli obiecasz, że połkniesz bez marudzenia leki to pomogę ci zrobić śniadanie. Ja już jadłem. [Oświadczył, poprawiając palcami włosy Rage'a i uśmiechając się do niego. Cieszyło go, że chłopak czuje się lepiej. Może niedługo będzie okazja by wypróbować jeden z olejków, które kupili? Kto wie... W każdym razie oczy aktora zaczynały lśnić zdrowszym blaskiem.] Poza tym, pani magister w aptece powiedziała, że to co ci tam zostawiłem na tacy, powinno się brać przed pierwszym posiłkiem. Nie znam się, nie czytuje ulotek i nie choruje prawie nigdy, więc uwierzyłem jej na słowo. [Cmoknął dość głośno i mocno czoło Rage'a, po czym dał mu niezbyt lekkiego, ale i nie bardzo mocnego klapsa w pośladek.] Zadałem sobie tyle trudu z karteczkami, a ty oczywiście nie doceniłeś tego ani troszeczkę. [Parsknął z wyrzutem, przyciskając do siebie lędźwie chłopka, zacisnąwszy palce na jednym z jego pośladków.] Należy ci się kara, mój drogi. [Dorian zmrużył oczy, chcąc wyglądać groźnie i nie pozwolił sobie nawet na cień uśmiechu, kiedy spojrzał na Rage'a karcąco.]

Dorian, wiesz doskonale, że za chwilę ugną się pode mną nogi… [Jęknął, zaciskając zęby i przytulił się do malarza całym ciałem, które było rozpalone od napływającego podniecenia. Wystarczył mały dotyk, a on topił się pod nim i poddawał.] Połknę te tabletki i to coś, obiecuję… [Zamruczał, ocierając się o Doriana kocio. Niewiele czasu minęło od ostatniego razu, a on nie potrafił się oprzeć. Tęsknił za tym, chociaż teraz nie wydawało mu się, by tęsknił chorobowo za jakimkolwiek takim kontaktem. Po prostu brakowało mu tego konkretnego dotyku – dotyku jego chłopaka, który go zniewalał za każdym razem.] I oczywiście, że doceniłem karteczki, są cudowne i urocze. [Wspiął się na palce, obejmując szyję chłopaka i przyciągając go do siebie jeszcze bardziej. Gdzieś podświadomie czuł, że nici z seksu, ale samo myślenie i jego namiastka, było takie przyjemne, że nie potrafił sobie odmówić.] Może… Ci pomogę w czymś? By się zająć i nie myśleć o tym, jak bardzo chcę żebyś mnie wziął tu i w tej chwili? [Podniósł oczy i spojrzał głęboko w drugie owiane powagą. Mogły być nawet lodowate, bo Rage i tak wiedział swoje. Uśmiechnął się i westchnął, unosząc się na palcach jeszcze wyżej by ucałować złowieszcze wargi Doriana delikatnie i może odrobinę kusząco.]

[Nie byłby Dorianem gdyby nie wykorzystał takiej okazji. Błyskawicznie przejął kontrolę nad pocałunkiem, zamieniając go stopniowo w pełen żaru i pożądania. Wsunął język między wargi Rage'a i zachęcił go tym samym do zaniechania myśli związanych ze śniadaniem. Pragnął go. Chciał posiąść tak, jak robił to wcześniej i poczuć jak tamten płonie. Chciał utwierdzić się w pewności, że jest dla chłopaka światem i że poza nim nikt nie doprowadza go do takiego stanu. Złapał stanowczo za pośladki Rage'a i uniósł go w górę, by po chwili posadzić na najbliższej z szafek. O tak, już kiedyś pokazał mu w tej kuchni jak przyjemnie można spędzić czas zamiast szykowania posiłku. Dorian oderwał się od ust chłopaka, położył dłonie na jego pachwinach i przesunął łakomym spojrzeniem po jego ciele.] Prowokujesz mnie. Wiesz doskonale, że prowokujesz mimo tego, że jesteś skazany na celibat do końca choroby. [Mówił spokojnie, sunąc obiema dłońmi po udach chłopaka raz w jedna, a raz w druga stronę. W jego, śledzącym ten ruch spojrzeniu kryła się tłumiona pasja. Chłopak który siedział na szafce w jego kuchni był kimś kogo chciał. Był męski, potrafił zdobyć się na stanowczość, ale kiedy wpadał w pułapkę dłoni malarza, tracił rezon. Mógł go odzyskać, kiedy Dorian tego chciał, ale teraz nie miał na to najmniejszej ochoty. Grafik zacisnął palce na udach chłopaka i uśmiechnął się do niego zniewalająco.] Zaczynam żałować, że zjadłem śniadanie. Mógłbym sobie przygotować zajebistego faceta w sosie pomidorowym z cała masa smakowitych jęków zamiast sałatki. [Aż przełknął ślinę i mruknął przeciągle, uruchomiwszy swoją wyobraźnię.]

Ja cię prowokuję? Ależ kochanie… To nie ja rzucam propozycjami kary, która brzmi, jak perspektywa perwersyjnego, brutalnego seksu z użyciem… Na przykład kajdanek… [Przewrócił oczami i wyciągnął dłonie, by przyciągnąć do siebie Doriana. Kręciło mu się w głowie od pocałunku, jaki malarz mu zafundował i cieszył się, że siedzi, bo z pewnością nie byłby w stanie ustać na zupełnie miękkich nogach. Zarzucił mu ręce na szyję i podrapał po karku, przypatrując się uważnie oczom swojego chłopaka i przy okazji też oplótł udami, by mu nigdzie nie uciekł.] Wiem, że mam celibat. Całkowicie zdaję sobie sprawę z tego, że w tym momencie sam sobie sprawiam ból niespełnienia drocząc się z tobą i sprawiając, że dotykasz mnie w ten zniewalający sposób. Tęsknię za tym, wiesz? Za tym dotykiem, za brakiem zahamowania, za tobą… [Przymknął oczy, uśmiechając się błogo, ale i świadomie, bardzo świadomie.] Miałem dzisiaj taki przyjemny sen. Z tobą w roli głównej, taki naprawdę, naprawdę gorący. [Jęknął, przypominając sobie ekstazę na widok usuniętej drzazgi, jaką był Flavio i seksu, cudownego seksu z Dorianem.]

Chcesz mi go opowiedzieć? Tylko zaznaczam, że nie jestem ze skały i możliwe iż będę chciał by stał się rzeczywistością. [Chyba nigdy nie potrafił oprzeć się chęci na spełnienie jakiegoś ze swoich wyobrażeń seksualnych. Bywało tak, że musiał je lekko udoskonalić lub złagodzić by partner pozwolił na spełnienie, ale starał się. Zawsze bardzo się starał mieć możliwość doprowadzenia swojej fantazji do spełnienia. Obejmując Rage'a w pasie patrzył na niego wyczekująco. Coraz bardziej żałował, że chłopak jest chory i że nie ma możliwości by mogli dać porwać się szaleństwom.] Jak szybko wyzdrowiejesz to mogę ci obiecać nie tylko kajdanki, ale i przywiązanie do łóżka, obroże i co tylko zechcesz. Ewentualnie romantyczna kolacje, łóżko wysypane płatkami róż i miłość która będzie trwać do rana, a która będzie delikatna, jak muśnięcia skrzydeł motyla. [No cóż, Dorian potrafił być zmienny. Jego upodobania do braku zahamowania podczas zbliżeń brały co prawda górę nad delikatnością, ale delikatny też czasami bywał.]

Jeszcze nigdy nie jadłem z nikim romantycznej kolacji… [Odparł, bo akurat na tych słowach Doriana jego mózg skupił się najbardziej. Wyuzdane fantazje erotyczne nie były tak ważne, skoro malarz poruszył bardzo delikatną i dość niezręczną kwestię. Rage nie przyznawał się do tego, że owszem chciał kiedyś seksu z miłością, a nie seksualnej furii, byleby tylko mieć kogoś blisko i czuć się pożądanym. Opuścił spojrzenie na swoje uda i zarumienił się, jakby wyznawał jeden ze swoich strasznych sekretów. Zarumienił się nawet bardziej niż przy propozycji sadystycznego seksu, pejczów, kajdanek, obroży i innych udziwnień. Nie chciał wychodzić przy Dorianie na „miękkiego fiutka”, ale to było silniejsze od wszystkiego. To niespełnione marzenie, które kołatało się na dnie jego serca, a które Dorian tak bezproblemowo wyciągnął, w dodatku stwierdzając to jako ewentualność, a nie coś normalnego, co w rzeczywistości powinno być od początku, by dopiero później przejść w coś bardziej gwałtownego. Z drugiej strony Rage wcale nie chciał, by tak to się zaczęło, bo musiałby siebie okłamać, że stawiał to na pierwszym miejscu, a tak przecież nie było. Wystarczyło, że był malarz i każda przyjemność była doskonałą i pełną.]

[Nie skomentował. Nie odezwał się ani słowem, co nie oznaczało, że nie usłyszał i nie zapamiętał słów chłopaka. Objął go mocniej ramionami, wspiął się lekko na palce i wygiął głowę tak, by mieć możliwość ucałowania ust chłopaka.] Zdaje się, że zrobiłeś sobie kawę, a ja skutecznie przeszkadzam w wypiciu jej. [Zdjął chłopaka z szafki, stawiając między sobą, a drzwiczkami i uśmiechając się do niego. Przesunął palcami po policzku Rage'a i zsunął nimi po torsie aż do skraju spodenek.] Mam nadzieje, że szybko wrócisz do zdrowia i pozwolisz bym mógł cieszyć się tobą w pełni. A teraz wypij kawę i powiedz co chcesz na śniadanie, bo potem powiesz, że nie dbam o ciebie należycie i do dupy ze mnie pielęgniarz. [Ujął twarz chłopaka w palce jednej dłoni i dość brutalnie pocałował go w sam środek ust, zanim odsunął się i zajrzał do lodówki. Już miał sięgnąć po mleko, gdy przypomniał sobie, że w tym domu tylko on jada dziecięce śniadania. Jego facet to stuprocentowy mężczyzna pałający wstrętem do płatków. Roześmiał się i wyjrzał zza drzwiczek lodówki, patrząc na pisarza z wyczekiwaniem.]

Zrób, co uważasz, a najlepiej kanapki. [Patrzył na niego przez chwilę, jak tylko przestał się rumienić i podniósł wzrok. Uśmiechnął się, po czym wziął swoją kawę i poszedł do salonu, by przysiąść na kanapie. Nie wspomniał słowem, że wcale nie jest taki obłożnie chory, by nie uprawiać seksu, ale Dorian wiedział lepiej. Rozłożył się na całej długości wypoczynku z kawą w dłoniach i przymknął oczy rozmyślając nad o czym myślał wcześniej. Oblizał po chwili usta, uśmiechając się do samego siebie i zaczął sączyć kawę.] Wcale nie jestem taki strasznie chory, jeszcze potrafię z siebie coś wykrzesać. Zwłaszcza nieprzyzwoite myśli… [Powiedział do swojego chłopaka, kiedy ten przyszedł do salonu i przyniósł mu śniadanie. Inaczej być nie mogło, bo nie miał zamiaru się ruszać z tej wygodnej kanapy.]

[Postawił przed nim talerz ze smakowicie wyglądającymi kanapkami ze wszystkim co było w lodowce by chłopak miał możliwość wybrania. Przysiadł na krześle przy biurku i zerknął na monitor na którym widniał niedokończony projekt.] Jedz, a ja coś dokończę, dobrze? I to, że jesteś chory nie oznacza, że nie masz siły na nic. Wiem, że mógłbyś się kochać ze mną jak królik przez pięć dni i nocy, ale wiem też, a raczej pamiętam, jak powiedziałeś, że nie masz siły bo jesteś chory, więc... Udowadniam ci tylko jak silna jest moja wola. [Wstał z krzesła i przyklęknął przed Ragem odgradzając go w ten sposób na chwile od śniadania.] Prawdę mówiąc, kiedy jesteś taki złożony gorączką i bezwolny jesteś tak nieziemsko kuszący, że chciałoby się cię posiąść na każdy możliwy sposób. [Musnął ustami wargi chłopaka, po czym uśmiechnął się i podźwignął się z podłogi by znów zająć miejsce przy biurku.] Smacznego.

Jeszcze chwila, a obiecuję, że nie dotkniesz mnie przez kolejny tydzień. Też potrafię być stanowczy, a bozia dała mi dwie nadzwyczaj sprawne ręce i długie palce. Zastanów się, co mogę z nimi zrobić, nim ponownie ci się zachce mnie kusić i zostawiać na pastwę losu. [Odparł poważnie i głośno, by Dorian mógł go usłyszeć. Prosił się o obrazę majestatu nawet bez wystawiania przed nos pisarza jakichś książątek z ładnymi tyłkami, o które mógł być zazdrosny. Dopił kawę do połowy i sięgnął po kanapkę bez większego wzruszenia – zewnętrznego. W środku jednak gotował się z chęci zaciągnięcie malarza do sypialni i sprawdzenia sobie sił tym wspomnianym przez chłopaka maratonem seksu.] A co do mojego nie mogę… To moje nie mogę wiąże się głównie z tym, że boli mnie tyłek, brutalu. [Dodał jeszcze z wyrzutem i wielką pewnością w głosie, która musiała zakryć kłamstwo. Tak naprawdę tyłek już dawno przestał go boleć, tylko nie chciał stracić twarzy – Rage, nie tyłek.]

[Zapisanie projektu nie trwało długo, a wysłanie go mogło poczekać do wieczora. I tak była niedziela, więc nikt nie odbierze poczty wcześniej niż jutro rano. Wyłączył komputer, odwrócił się na krzesełku i przyglądał przez chwile Rage'owi.] Wiesz, że jesteś niesamowity kiedy się tak słodko irytujesz? [Zaśmiał się, po czym wstał z krzesełka i zrzuciwszy po drodze kapcie wszedł na kanapę dość brutalnie, układając się przy Rage’u, między nim, a oparciem, obejmując go w pasie i całując w kark. Założył też zaborczo nogę na uda Rage’a.] Nie gniewaj się już. Poczekam sobie cierpliwie aż moja jaskinia rozkoszy się zagoi, a potem wyśle do niej zwiadowcę by dokładnie sprawdził czy nic się tam nie zmieniło i nikt nie ważył się dokonać tam jakiegoś przemeblowania. Musze o ciebie dbać bo nie chce żebyś mi uciekł. Przekonasz się jeszcze, że moje słowa o byciu z tobą nie były tylko słowami. A teraz jedz. Musisz być silny i musisz się za chwile pozbierać. Mamy jechać po twoje rzeczy i przygotować pokój, prawda?

[Zdążył zjeść jedną kanapkę i miał ochotę sięgnąć po drugą, ale Dorian uniemożliwił mu to brutalnym wciśnięciem się na kanapę. Spojrzał na niego i fuknął.] Po rzeczy mamy jechać wieczorem. To znaczy… Wolę pojechać wieczorem, ponieważ zakładając, że panowie byli sobą zajęcie, to wątpię, że Rino spakował moje rzeczy do końca. [Nie poruszył się. Ułożył grzecznie dłonie na swoim brzuchu i usiłował nie patrzeć na Doriana, który sam wpakował się w pułapkę. Może jedynie odrobinę do niego przylgnął by nie zlecieć z tej o dziwo szerokiej kanapy.] I nikt… Mi nie zrobi przemeblowania w tyłku. Mój tyłek to mój tyłek i wiem, co i jak mam w nim poustawiane… [Prychnął jeszcze i aż zatrząsnął się od udawanego oburzenia, które w rzeczy samej mogło wyglądać uroczo. Tyle tylko, że on nie sprawdzał, ani nie chciał wiedzieć, czy było to urocze. Po dłuższej chwili poruszył udem delikatnie, doskonale trafiając w czuły punkt między nogami Doriana. Wbił przy tym wzrok w kanapki, jakby to nie była jego noga, a on zachowywał się najzupełniej niewinnie.]

Przestań się kręcić tak prowokująco albo zjesz to śniadanie wieczorem. [Mruknął przyciągając chłopaka do siebie. Miał ochotę się poprzytulać i miał szczerą nadzieje, że Rage mu nie ucieknie.] Panowie może i byli sobą zajęci. Szlag ich wie, szczerze mówiąc. Jak znam Flavia to jechał tam z planami na upojną noc. Zwłaszcza, że sierota nie zabrał nawet torby. No ale jego sprawa. Nie mnie to oceniać. Mam się kim zajmować, więc nie potrzebne mi Piękne Dziecko jako dodatkowe zajecie. [Pocałował chłopaka w skroń, objął, wsuwając rękę pod jego ramiona i przezornie odsunął swe krocze od wierzgającego uda Rage'a, wgniatając się maksymalnie w oparcie kanapy. Nie przeszkadzałoby mu ono gdyby nie to, że chciał dać chłopakowi czas na wyleczenie się.]

Wcisnąłeś się tylko po to by mi gadać o jakichś kanapkach? Zjadłem jedną, wolę ciebie niż kanapki, a o naszym księciu mi nie wspominaj, bo nadal mam przed oczami cudowną wizję sennej mary, kiedy go zadźgałem… [Wyrzucił z siebie, uśmiechając się błogo i dość psychopatycznie. Czując, że Dorian się próbuje odsunąć, przysunął udo tam, gdzie miało się ono znajdować i mogło drażnić męskość malarza przez spodnie. Robił to z premedytacją, a uśmiech po chwili zrobił się na powrót uroczy. Odwrócił się frontem do swojego chłopaka i wcisnął dość stanowczo udo między jego uda tak, że teraz miał niemal pełną swobodę droczenia się.] Dorian… Wiesz, że wyglądasz tak uroczo, kiedy jesteś złapany we własną pułapkę kuszenia? Zagryź teraz zęby, jak duży i dzielny chłopczyk, bo nic więcej się nie stanie dopóki ty o tym nie zadecydujesz mój władco. Niech twa stanowczość prowadzi cię na wyżyny mentalnego uniesienia. [Zakpił, ale nie przestał się ocierać prowokująco. Ułożył dłoń na piersi malarza i podrapał delikatnie, przygryzając przy tym wargę, by się nie roześmiać.]

Nie dasz rady, Rage. [Powiedział bez cienia kpiny czy wyższości. Najzwyczajniej w świecie stwierdzał fakt. Poznał już trochę chłopaka, więc wiedział, że lubi on oddawać się seksualnym ekscesom równie mocno co Dorian. Wiedział, że nie musiał robić, nic szczególnie prowokującego by doprowadzić do podniecenia tak jego, jak i siebie. Czasami miał wrażenie, że wystarczyło spojrzenie jednego na drugiego. Wystarczyło, aby jeden z nich usłyszał przy uchu szept drugiego, a już ich ciała reagowały na siebie wzajemnie. Pożądali się i to było piękne. Potrafili doprowadzać się nawzajem do szaleństwa w przeciągu chwili, choć i potrafili się wzajemnie wyprowadzać z równowagi. Uśmiechnął się delikatnie, przymrużył oczy i przesunął dłonią po boku Rage’a, zsuwając się do bioder i uda chłopaka. Wtedy to zawrócił, lecz gdy sunął w górę, zabłąkał się na pośladki i tam pozostał, otulając jeden z nich ciepłem i trwając dłonią w bezruchu, wpatrując się równocześnie w oczy pisarza.]

Nie dam rady wytrzymać? Dam radę. [Mimo tego, że ciśnienie krwi odrobinę podniosło się w jego ciele, to jeszcze śmielej i z jeszcze większą premedytacją przylgnął do Doriana i jeszcze mocniej poruszył udem. Po chwili przytulił się też i twarzą w jego pierś i westchnął głęboko. Trochę było niewygodnie, ale to nie powód, by sobie odpuszczał. Dłoń malarza parzyła ciepłem na nagiej skórze pośladka, aż zaczynał żałować, że nie ubrał się rano tak, jak chłopak. Był dzielny, wmawiał to sobie, a przede wszystkim wmawiał sobie, by rozkoszować się odrobiną dotyku, jak czymś normalnym i nieerotycznym.]

Idę o zakład. Ale wiesz? Nie widzę sensu by katować swoje ciało jeśli się chce czegoś więcej. [Dorian bardzo wolno uścisnął pośladek chłopaka, przyciągając go do siebie najbliżej jak się dało. Musnął ustami policzek chłopaka, zsunął się na szczękę, potem na szyje i na koniec ogryzł go w ramie i wtulił twarz w szyje Rage'a. Ciężkie westchnienie wyrwało się z jego ust. Gorący oddech popieścił skórę chłopaka. Dłoń na pośladku rozluźniła nieco uścisk i powoli przesunęła się na plecy Rage'a.] Ech, mógłbym cię tak... [Nie dokończył. Raczej nie było potrzeby. Chłopak i tak doskonale rozumiał o co chodzi Dorianowi. Malarz mógł się powstrzymywać, jeśli szło o dobro Rage'a, ale jeśli tamten wykazywał chęć na zbliżenie, opory stawały się zbędne, a pożądanie zaczynało przejmować władze nad jego ciałem i rozumem.]

Mógłbyś. Oczywiście, że byś mógł. [Mruknął i odsunął głowę, by zerknąć na twarz Doriana. Podniósł ją dłonią, która do tej pory spoczywała na jego piersi i pocałował wzdychające usta głęboko. Obiecywał nic nie robić, ale pocałunek był tak niewinny, że nie potrafił sobie go odmówić. Zwłaszcza, że malarz wydawał się być naprawdę zawiedzionym, że nic nie może uczynić i nie sądził, by to była jakaś podpucha.] Tyle tylko, że musiałbyś być delikatny… A wiem, że dla ciebie to większe wyzwanie niż powstrzymanie pożądania, które czuje pod udem. [Wyszeptał, trzymając nadal usta blisko warg Doriana i sam westchnął niepocieszony swoją chorobą i teoretycznie obolałym tyłkiem. To, że nie bolał teraz nie oznaczało, że nie będzie boleć podczas jakiegokolwiek zbliżenia.]

[Poddał się pocałunkowi, odwzajemniając go równie delikatnie. Otworzył oczy, wpatrując się z uporem w spojrzenie chłopaka.] Kiedy tak mówisz czuje się, jak jakiś brutalny potwór, który nie potrafi hamować się podczas zbliżeń. [Tak, dokładnie tak się poczuł. Jak facet, który najchętniej rozczłonkowałby pazurami ciało kochanka i napawał się jego cierpieniem. Wiedział, że chłopak niezupełnie taką brutalność miał na myśli, ale nie mógł powstrzymać swego umysłu od takiego właśnie myślenia. Musnął ustami czubek nosa swojego faceta i odchylił się z uśmiechem.] Jak ty mnie jeszcze nie znasz, Rage. [Pogłaskał pisarza po policzku, przymykając oczy i czując, jak jego krocze płonie coraz bardziej. Wystarczyło wyobrażenie i kilka słów na dany temat by wiedział już, że nie potrafiłby nigdy odmówić temu facetowi.]

Bo nie potrafisz się hamować. Nie, kiedy wiesz, że tego nie potrzebuję, a ja tego nie potrzebuję… Prawie w ogóle. [Również się uśmiechnął, sztyletując oczy Doriana swoimi czarnymi węgielkami. Nie był jednak w stanie tak do końca się przyznać, że chce. W książkach i w opowiadaniach, to się wydawało jakieś łatwiejsze, a jeden z bohaterów naprawdę szybko do tego dochodził.] Nie potrafisz się hamować, kiedy wiesz, że dzięki temu będę krzyczeć z rozkoszy twoje imię i kiedy moje ciało będzie się unosić przez falę orgazmu, jaką mi zafundujesz tą brutalnością. Lubię, kiedy taki jesteś. Nigdy nie miałem ochoty by kogoś zdominować i nigdy nikogo nie przeleciałem. Wolę kiedy ktoś ma nade mną całkowitą władzę, chociaż nie do końca wiem, czy to przez uraz, czy taki po prostu jestem.

Wiesz, że takie rozmowy powinny być początkiem naszego związku? Wszystko się u nas zaczęło jakoś tak odwrotnie niż powinno. Ale dobrze mi tak. Nie chciałbym tego zmieniać. [Dorian patrzył na chłopaka z uśmiechem. Takim zupełnie szczerym i pozbawionym jakichkolwiek erotycznych podtekstów. Nie mieli chyba okazji tak poleżeć, poprzytulać się i porozmawiać szczerze o tym czego pragną, co ich zadowala i czego oczekują od siebie nawzajem. Palce malarza bawiły się włosami pisarza, a oczy biegały po jego twarzy.] Jeszcze nie raz cię zaskoczę i mam nadzieję, że ty zaskoczysz mnie. Nie chce by wszystko toczyło się bardzo szybko. Wolę by trwało. Chce żebyśmy mieli czas na poznanie się nie rezygnując z chwil, kiedy krzyki uniesień będą budziły sąsiadów w odległości mili od naszej sypialni. [Pochylił się i cmoknął Rage'a w policzek z czułym uśmiechem.] Zjedz śniadanie. Zrób to dla mnie i zjedz, a ja przyniosę ci lekarstwa. Później weźmiemy się za pokój dla ciebie, hm?

Zjem, ale… Ale... No weź… [Jęknął i nie ruszył ani o cal, by obrócić się i sięgnąć po śniadanie póki co. Wbił wzrok wyczekująco w Doriana i prosząco, chociaż miał w zwyczaju, by nie wypowiadać takich próśb zbyt wcześnie na głos. Sapnął, jak niedopieszczony psiak i pogłaskał całą dłonią pierś malarza, aż do miejsca gdzie dosięgał. Resztę drogi musiał przebyć w niego brutalniejszy sposób i wcisnąć dłoń między ich ciała, by dotrzeć do sedna swojej niemej prośby.] Będę mieć swój własny pokój? Ale chyba nie osobną sypialnię? [Spytał podejrzliwie pobudzając Doriana zręcznymi paluszkami jeszcze bardziej. Nie był mu nawet straszny materiał spodni, jakie chłopak miał na sobie.] Wiesz czemu nie podoba mi się odrobinę ten wyjątkowo szybki, spontaniczny, czasami brutalny seks, w którym dominujesz? Nie mogę ci się dobrać do penisa, to okropne… A wierz mi, że bardzo chciałbym sprawdzić, jak smakujesz. Na pewno lepiej niż te kanapki… [Przewrócił oczami i uśmiechnął się lekko, po czym zabrał dłoń z powoli twardniejącej męskości Doriana i podniósł się. Mimo wszystko nie po to by zaspokoić ciekawość, nie. Nieco sprzecznie, ale specjalnie, zasiadł na kanapie w normalnej pozycji i sięgnął po kanapkę.] No cóż… Mamy całe życie przed sobą. [Stwierdził i wepchnął sobie dość spory kawałek do ust, udając grzecznego chłopca.]

3 komentarze:

  1. Mhm, ja na miejscu Doriana, jak już miałabym być zazdrosna, to zaczęłabym podejrzewać, że między Rage'm a Blake'iem było coś, czego nie powinien się dowiedzieć w takim momencie. To mogłoby wiele zmienić, może i przekreślić, a tego nie chcemy, prawda? Już pomijając, że odpowiedź Rage'a mogłaby poniekąd te podejrzenia potwierdzić. Choć, może nie tyle odpowiedź, co reakcja jego organizmu... Nie, pomysł z wytatuowaniem sobie tego wyznania na pośladkach i nad penisem nie jest dobry, bo Rage zamiast brać się do roboty czytałby co tam pisze. Znaczy, mhm, nie mówię, że zawsze, ale przez jakiś czas, albo po długiej przerwie na pewno. Seksowna mamusiu? Nie widzę tego. W sensie, że Dorian mi nie wygląda na kobietę. Ale pewnie nie zrozumiałam, a autorka nie raczyła wyjaśnić, co Rage miał przez to na myśli. xD Nie ma to jak rozmowa Doriana z Rage'm o Rage'u. Kliknęłabym lubię to, ale nie będę zgapiać. Istotnie cudowny sen! Zabijanie ołówkami jest super. Ale seks w czyjejś krwi niekoniecznie higieniczny. No też mi coś, phi. Nie dość, że biedny Rage jest chory, to jeszcze musi specjalnie wołać, by Dorian raczył ruszyć tyłek? Bez jaj proszę. Choć, nie mogę nic złego powiedzieć o sposobie na zażycie leków, specyfików i pomysłowym zaproszeniu na śniadanie. O ile można to tak określić... Okej, Rage jest upartym stworzeniem, fakt, muszę przyznać, ale nie zgodzę się z udawaniem twardziela. On nim jest, tylko czasami udaje, że nie jest, o! Ocho, kara! Czyżby powolny ale jednak powrót do zdrowia naszego kochanego Rage'a oznaczał, że chłopcy znów będą mogli żyć pełnią życia? Cóż, jedno jest pewne - Rage wraca do zdrowia. Inaczej nie myślałby jeszcze o przyjemnościach. ^^ Perwersyjny, brutalny seks... Taaaak, to takie dla nich typowe. <3 Em... Nie obraźcie się, ale nie wyobrażam sobie romantycznego Doriana. xD Ach, och. Czyli teraz czekamy na DR w wersji romantic do porzygu? Spoko! ^^ No i Dorian zepsuł. Psuja jedna. Ech. Ahaha no tak, ktoś w tym związku musi być mężczyzną. Ej, z tego co wiadomo, to króliki się rozmnażają w tempie kłaka, a nie kochają. No, ale, może pora zmienić tę wersję. 'Prosił się o obrazę majestatu nawet bez wystawiania przed nos pisarza jakichś książątek z ładnymi tyłkami, o które mógł być zazdrosny. ' - Rage, kocham Cię. 'Tak naprawdę tyłek już dawno przestał go boleć, tylko nie chciał stracić twarzy – Rage, nie tyłek.' - Dzięki za wyjaśnienie. xD Okej, popieram Doriana. Rage jest słodki i uroczy, gdy się irytuje. <3 Taaaak, oboje są tak silni psychicznie i mają tak cholernie silną wolę, że mówią jedno, a robią drugie. Coś mi się wydaje, że już za długo się nie kochali, by teraz udawać niewzruszonych. Ale to dobrze dla nas - czytelniczek! Ekhm, Dorian, bo jesteś brutalnym potworem! Ale właśnie o to chodzi, my to lubimy, ja to lubię i Rage też! Rage nie zna Doriana? A phi, przecież oni się rozumieją bez słów! A nawet jeśli to dobrze. Im mniej zna, tym ma więcej do poznania. A to oznacza prosty rachunek - nudno nie będzie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja oczekuję, chociaż jednej romantycznej kolacji. Dorian zakodował sobie w głowie słowa swego chłopaka, więc można na to liczyć.
    Tak Rage poudawaj, że tyłek cię boli, następnym razem wykorzystacie żele, a i tak może być ostro, tylko z poślizgiem będzie obu przyjemniej.
    Uwielbiam ich pieszczoty, bliskość, więc liczę, że Rage szybko wyzdrowieje i zaserwujecie nam wyśmienity deser z ich połączonych ciał.
    O, właśnie, jakby Dorian się tak nie śpieszył, to by Rage mógł się nim trochę pobawić, a tak to szybko, szybko i chłopak nie może sobie go skosztować. :D
    Uwielbiam ich. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Flavio zostawił swój bagaż i będzie teraz chodził w gatkach Rino – fajnie.
    Z Rage jest niezłe ziółko, skoro lubi jak Dorian jest zazdrosny, to pewnie zobaczymy jeszcze niejedną ostrą scenkę. Zresztą obaj są siebie warci. Biedak ma faktycznie zaniżone poczucie własnej wartości.
    Zabawa w tatuaże, ale z nich perwersji. Zawsze podobały mi się takie na tyłeczku, jestem za.
    Grzecznie do łóżeczka po takiej propozycji? Buuuu
    Jakby mi ktoś tak pociągał i smarkał, to bym go nie dotknęła nawet jednym palcem, a temu wirusowi buziaka się zachciewa. Jeny, ten Dorian to jednak jest bohaterem- pocałował tego usmarkańca.
    Facet w sosie pomidorowym to coś nowego. Pisałaś to na kacu co?!
    Celibat?! Ale walnęłaś!
    Rage bywa rano bardzo niebezpieczny. Robi się taki przytulny i słodziaśny, że nic tylko go hm…. Romantyczna kolacja mu się marzy? Dorianie apeluję do ciebie!! Jesteś bohaterem czy nie?!
    Ten Dorian oszalał, teraz jestem pewna! Chce ćwiczyć silną wolę idiota! Lepiej niech pozwiedza tę znajomą jaskinię. Ale on jest uparty.
    Brawo Rage, do boju! Przyciśnij go jeszcze bardziej do tej kanapy. Tak się fajnie zaczęło a skończyło się na kanapkach. Wy to umiecie zfrustować człowieka.

    OdpowiedzUsuń