poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział XXV [Rage]


Dorian, proszę cię… Nie mów do mnie takim tonem. Jeszcze do mnie docierają twoje słowa. [Uśmiechnął się blado i podciągnął się na łóżku. Nie pozwolił sobie na odpłynięcie w niebyt, bo wiedział, że Dorian przyjdzie z lekarstwami i piciem. Zachował więc odrobinę silnej woli i podźwignął się do pozycji siedzącej. Poprawił sobie nawet poduszkę pod głową i wyciągnął dłonie po kubek z niezidentyfikowaną mieszanką leczniczą, którą pierwszy raz na oczy widział, czy raczej wąchał, bo nie widział opakowania.] Nie lubię chorować, a zdarza mi się to dość często niestety. [Powiedział, kiedy tylko dostał w swoje dłonie kubek. Trzymał go mocno i pewnie jedną dłonią, a drugą ponownie wyciągnął po tabletki, które przy okazji mógł popić.] Mam nadzieję, że ci się spodoba prezent i że, jak posprzątasz, to przyjdziesz się do mnie położyć. Nie chce leżeć i umierać sam, skoro cię mam przy sobie. [Jęknął, ale nie wiadomo czy dlatego, że głowa zapulsowała bólem, czy dlatego, że wyczuł w swoich słowach zbyt wielką dawkę dramatyzmu. Nie spieszyło mu się jeszcze do realnego umierania.]

Zdajesz sobie sprawę z tego, że strasznie dramatyzujesz? [Dorian wyczuł w głosie chłopaka przesadną dramaturgię, która miała chyba wywołać w nim przemożną chęć przyjścia do łóżka i poprzytulania się. Uśmiechnął się do aktora nieco pobłażliwie.] Łykaj leki, połóż się i spróbuj zasnąć. Mam kilka rzeczy do ogarnięcia, więc zajrzę do ciebie tak za godzinę. Dobrze? [Siedział na skraju łóżka i patrzył uważnie na chorego. Sam bardzo rzadko się przeziębiał, czy łapał jakąś infekcję. Jeśli już chorował to jedynie na bardziej poważne schorzenia.] Wezmę wtedy ze sobą twój prezent i otworzę przy tobie. [Z jednej strony nie chciał zostawiać chłopaka samego, a z drugiej wiedział, że jeśli Rage zostanie sam to zaśnie, a sen jest najlepszym lekarstwem na chorobę. Czekał cierpliwie, aż chłopak połknie grzecznie tabletki i wypije miksturę. Odebrał kubek z gorących dłoni i na chwilę przytknął własną dłoń do czoła chłopaka, by sprawdzić czy bardzo gorący jest. Czując ukrop pokręcił głowa zatroskany.]

Jak wolisz. [Westchnął ciężko, a kiedy odstawił kubek, odwrócił się plecami do Doriana i naciągnął kołdrę na głowę. Nie uśmiechało mu się samotne zasypianie, ale nie mógł przecież zmuszać swojego chłopaka do niczego. Westchnął jeszcze ciężej i pokręcił się chwilę na łóżku, by znaleźć najwygodniejszą pozycję.] Dobranoc więc. [Mruknął i wysunął palca ponad pościel, machając nimi malarzowi na pożegnanie. Tak, zdecydowanie czuł się urażony. Jakby Dorian był przy nim, to zdecydowanie byłoby mu łatwiej zasnąć, niż samemu.]

Ale nie obrażaj mi się. [Rozległ się szept tuż przy uchu Rage, zaraz po tym, jak łóżko ugięło się pod ciężarem Doriana, który wszedł na nie by ucałować chłopaka na przeprosiny. Ok, był chory, należało mu się o wiele więcej wyrozumiałości i o wiele więcej uwagi. Zakupy i cała reszta mogą przecież poczekać chwile zanim Rage zostanie porwany w objęcia Morfeusza. Dorian ułożył się na kołdrze za plecami chorego i objął go ramieniem. Wiedział, jakie leki zaaplikował chłopakowi, więc zdawał sobie sprawę z tego, że nie minie nawet piętnaście minut, a chłopak zaśnie. Przytulił go do siebie zamykając w troskliwych objęciach i wtulając jego plecy w swój tors.] Poleżę z tobą, aż zaśniesz. Wiem, jestem beznadziejnym pielęgniarzem. [Uśmiechnął się do siebie, po czym musnął ustami rozpalony policzek Rage'a.]

Nie jesteś. Byłbyś świetnym pielęgniarzem. Oni zawsze tak postępują z ludźmi w szpitalach. Wpychają tabletki i sobie idą. [Powiedział powoli, może trochę sennie, bo mieszanka lecznicza rozgrzewała jego ciało przyjemnym ciepłem, a nie tym, które wywoływała gorączka. Zrobiło mu się też lepiej, kiedy jednak poczuł przy sobie Doriana i przekręcił się pod kołdrą, by na niego jeszcze przez chwilę popatrzeć nim odpłynie. Nie lubił oglądać nagich ścian, gdy zasypiał, więc albo patrzył na zdjęcia, albo chował się pod kołdrę, gdzie czuł się bezpiecznie.] To nie zajmie mi pewnie dużo czasu, więc będziesz mógł posprzątać mieszkanie. [Uśmiechnął się, przymykając oczy i nieco nieudolnie wygrzebał spod siebie kołdrę, która chwilę później wylądowała na Dorianie, gdy Rage się do niego przysunął i wtulił się w jego objęcia.]

Spij już, Rage. Nie martw się sprzątaniem, ani niczym innym. Po prostu spij i staraj się odprężyć. [Postarał się o dość czuły uśmiech, co mogło w wykonaniu Doriana wyglądać nieco śmiesznie. Pogłaskał Rage'a po policzku, zgarnął przeszkadzające mu kosmyki włosów chłopaka za ucho i musnął delikatnie ustami jego powieki. Rage nie miał szans na długie odwlekanie i odpędzanie snu. Dorian odczekał, aż jego oddech wyrównał się i dopiero wtedy wymknął się ostrożnie z łóżka, okrywając chorego szczelnie kołdrą. Musiał posprzątać zakupy, pozbierać rzeczy, które chłopak porozrzucał, sprawdzić kilka rzeczy na poczcie mailowej. Nastawił nawet, jakiś podobny do rosołu wywar z części kurczaka i warzyw. Po około trzydziestu minutach zaszedł do sypialni. Rage spał. Malarz sprawdził, czy temperatura chłopaka spada, a kiedy uznał, że owszem, wyszedł z zadowoloną miną. Zupa dochodziła, więc zabrał do kuchni laptopa i wziął się za projekt, który musiał zrobić. Był prosty. Na blacie obok laptopa poukładał zawartość pudełka, które zabrał z auta, a mianowicie szkice i na podstawie tego zaczął projekt. Musiał się tym zając skoro teraz nie był już sam. Nie dokończył. Nie mógł się skupić. A kiedy uznał, że zupa jest gotowa i nawet smakowała dość dobrze, wyłączył gaz i ponowne zaszedł do sypialni.]

[Rage spał. Zasnął kilka chwil po tym, jak powiedział Dorianowi, że będzie miał dużo czasu na sprzątanie. Zapadł w głęboki i przyjemny sen, nie zauważając kiedy jego chłopak wymknął się z łóżka. Nic mu się również nie śniło, ponieważ gorączka spadała i nie miała zamiaru doprowadzać do majaków. Obudził się chwilę przed tym, jak malarz drugi raz postanowił się do niego wybrać. Tabletki nieco zmieszały mu w umyśle, więc chłopak zastał pisarza w dość ciekawej pozycji, jak na śpiącego. Rage siedział na łóżku, a oczy wpatrzone miał w drzwi. Doskonale widział, więc, jak malarz wszedł. Uśmiechnął się do niego i opadł na poduszki z tym uśmiechem.] Przez chwilę nie wiedziałem, gdzie jestem. To jest chyba najgorsze, że jak biorę jakiekolwiek lekarstwa, to mój rozum dziwnie reaguje. [Wyszeptał, kręcąc po poduszce głową z beznadziejności samego siebie. Zakrył twarz dłońmi, a po chwili przetarł nimi oczy i ziewnął szeroko.]

Chcesz coś do picia, albo do jedzenia? [Podszedł wolno do łóżka, w którym spał Rage i przysiadł na jego skraju. Podobało mu się, że widzi chłopaka z uśmiechem na twarzy. Najwidoczniej tabletki działały, jak trzeba. Miał szczera chęć wpakować się do łóżka razem z chłopakiem nawet bez obietnic seksualnych, a to już postęp. Ujął dłoń pisarza w swoją i patrzył na niego wyczekująco. Miał przecież świeżą zupę i mógł zrobić herbatę. Na kolejną dawkę lekarstw było stanowczo za wcześnie, ale herbata z miodem i cytryna... Dlaczego nie?]

Nie, nie jestem głodny. Jakoś mi po tej mieszance przeszła ochota na jedzenie. Ale jakbyś w końcu trochę przy mnie poleżał, to byłoby miło. Wiem, że to głupie, spędzać bezczynnie czas w łóżku, ale… Chcę. [Gdyby miał nieco więcej siły i ochoty, to przyciągnąłby do siebie Doriana, a raczej w swoje ramiona i już nie wypuścił. Spojrzał na niego prosząco. Jak widać choroba rozkładała w nim wszelkie zahamowanie do bycia czułym na części pierwsze.] Wiem, że chcesz dobrze, ale naprawdę… Naprawdę jedyne czego potrzebuję to ciebie obok. Nic mi więcej nie jest do szczęścia potrzebne. [Dodał jeszcze ciszej i podźwignął się, przekręcając tak, że znalazł się górną połową ciała przytuloną do kolan malarza.] Proszę.

Rage, nie musisz prosić. Nie jestem potworem ze skały. Nie będę biegał po domu, lub siedział przed komputerem, albo telewizorem, kiedy ty leżysz w łóżku i umierasz. [Oczywiście ostatnie słowo wypowiedział z przesadnym dramatyzmem w glosie, bo nie mogło być inaczej. Skoro ostatnio Rage miał zapędy do umierania, to Dorian nie widział powodów, by mu tego nie przypomnieć. Wstał z łóżka, wymykając się spod objęć chłopaka i zrzucił z siebie koszulkę. Po koszulce przyszła pora na spodnie i właśnie w chwili, gdy owe zawisły na kolanach malarza coś mu się przypomniało. Wciągnął je więc ponownie na tyłek.] Chwila, obiecałem ci, że otworzę prezent, prawda? Więc poczekaj. [Wyszedł z sypialni i popędził do kuchni, gdzie na blacie nadal stała torebeczka z niespodzianką w środku. Złapał za pakunek i już po kilku chwilach był ponownie przy łóżku chorego. Wyciągnął do niego rękę z torebeczką.] proszę, potrzymaj. Ja musze zrzucić z siebie nadmiar materiału, bo nienawidzę leżeć w łóżku w pełnym opakowaniu. [Z szelmowskim uśmiechem zsunął z siebie spodnie, odłożył razem z koszulką na komodę w rogu sypialni i wsunął się pod kołdrę tuż obok Rage'a.] No, teraz możesz mi spokojnie wręczyć podarunek. [Uśmiechnął się z zadowoleniem do chorego.]

No więc… [Odebrał pakunek, pozwalając się Dorianowi w międzyczasie rozebrać. Ułożył się też oczywiście wygodnie w łóżku, z błyskiem w oku, który przyszedł mu samoistnie, jak tylko zobaczył swojego chłopaka niemalże nago. Nie paliło mu się do seksu, ani nie poczuł podniecenia, czym zdziwił się odrobinę. Po prostu widok Doriana sprawiał mu wielką przyjemność, a zwłaszcza widok jego cudownego i ciepłego ciała. Przylgnął do jego ramienia, opierając się o nie i wyciągnął dłoń przed niego pierś z głębokim, nie chorobowym rumieńcem na twarzy.] Proszę, to dla ciebie. [Mruknął, chowając zaczerwienioną twarz przy ręce malarza i zaśmiał się cicho.] W sumie to nic takiego i w sumie.. Tak właściwie pewnie prędzej czy później i tak byśmy to kupili, ale… Tak sobie pomyślałem, że… Mam nadzieję, że ci się spodoba. Jest naprawdę wyjątkowa. [Wyjąkał, jak spłoszona dziewica, chociaż w sumie prezent nie był czymś specjalnym. Ot, była to Rage’a ulubiona oliwka do ciała, o zniewalającym, prawie mdlącym, słodkim zapachu. Buteleczka była niewielka, w pociągłym i opływowym kształcie.]

[Dorian wyciągnął buteleczkę i obejrzał ją sobie dokładnie. Uśmiechał się. Prezent, kosmetyk i to dla niego? Owszem, dostawał w życiu prezenty. Dostawał trunki, perfumy, jakieś części garderoby, książki, płyty... Takie zwyczajne prezenty, jakie daje się przyjacielowi lub znajomemu. Nigdy jednak nie dostał od nikogo oliwki do ciała. Popatrzył na Rage'a zaskoczony i ponownie zerknął na oliwkę. Z tajemniczym, nieco nieśmiałym uśmiechem otworzył butelkę i powąchał zawartość. Przymknął oczy na chwilę i pozwolił, by zapach na dobre zagościł w jego świadomości.] Ładnie pachnie. Może mało męsko i mało pasująco do mojego image, ale bardzo przyjemnie. [Otworzył oczy i ponownie zerknął na pisarza. Jego zaczerwieniona twarz dodawała mu delikatności i uroku. Dorian dostrzegł nagle, jak kruchym człowiekiem jest Rage.] Dziękuje. Będzie naszym wspólnym dobrem bo... [Jego usta wykrzywił zawadiacki uśmiech, a oczy błysnęły niebezpiecznie.] Wiesz, że będziesz pierwszym, na którym to cudo zostanie wypróbowane, prawda? [Pisarz uniósł brwi w górę, odstawił oliwkę na stolik i wykonał gest, jakby chciał czmychnąć z łóżka. Zrezygnował jednak równie nagle, co naszła go na to chęć. Poprawił się na poduszkach, opierając plecami o wezgłowie, zagarnął do siebie pisarza i okrył go troskliwie kołdrą.]

Bo nie chciałem… To jest sam wiesz do czego. [Bąknął w pierś malarza, nie umiejąc się opanować. Do ochoty na dziki i brutalny seks był w stanie się przyznać. Powinien był też w stanie normalnie rozmawiać o prezencie, którego zastosowanie było wiadome. Nie potrafił. Nie potrafił się nie czerwienić z tak prozaicznego i potrzebnego im obu prezentu. Czuł się, jakby przyznawał się właśnie do jednej ze swoich chorych fantazji, albo do czegoś mniej przyjemnego.] Mam nadzieję, że ci się podoba. Uwielbiam ten zapach. [Westchnął głęboko, siląc się na spokój. Przytulił się do Doriana mocno, nie omieszkując mu kichnąć w pierś, ale po chwili oplótł go też udem i uniósł głowę by cmoknąć w podbródek. Choroba naprawdę źle na niego działała. Czuł się rozklejony i delikatny do granic możliwości, chociaż obiecywał sobie, że da radę i nie będzie się zachowywać inaczej niż na swój stan.]

No dobrze. W takim razie twój prezent posłuży nam do zupełnie czegoś innego. Będzie potrzebny przy masażach, a w zamian za to... [Przechylił się na bok i sięgnął do szuflady nocnej szafki, do której schował w międzyczasie zakup, jaki zrobił w aptece. To co wyjął było niedużą, niebieską buteleczką z miękkiego plastyku, co pomagało w wyciskaniu zawartości. W środku znajdowała się półprzezroczysta, lekko zielona substancja, która pachniała jabłkami. Dorian z nieco głupkowatą miną wręczył Rage'owi żel. Teraz to on czuł się nieco zmieszany. Nie tak, jak pisarz, ale sam fakt, że przez przypadek obaj kupili coś, co miało posłużyć do takich samych celów sprawił, że malarz poczuł się nieco zbity z tropu.] Proszę, możesz ocenić, czy taki zapach będzie ci odpowiadał i przestań się wstydzić tego, że chcesz mnie nauczyć delikatności. Nie będę nigdy delikatny, wiem to. A, że przy okazji mam chroniczną wręcz sklerozę i zawsze zapominam przy tobie o wszelkiej ostrożności... [Wzruszył ramionami z uśmiechałem. Przytulił ponownie chłopaka i cmoknął go głośno w skroń. Musiał odczekać, aż chłopak zapozna się z jego zakupem i wypowie na jego temat. Później oczywiście schowa grzecznie lubrykant do szuflady i postara się o nim zapomnieć do chwili, gdy Rage odzyska siły.]

Tak się nie da cały czas… [Powąchał jabłuszkowy żel i oddał go Dorianowi, kiwając z uznaniem głową.] Bardzo ładnie pachnie, bardzo. Nie chcę cię uczyć delikatności Dorian. Wiem, że nie dam rady, ale każdy ma swoje granice. [Wymruczał cicho i uśmiechnął się pod nosem. Niezręczności mieli za sobą i mógł przestać się żenować. W zasadzie przestał, kiedy okazało się, że Dorian kupił tak właściwie to samo, co on. To było miłe z jego strony, że pomyślał o jego tyłku długodystansowo i martwił się. Może egoistycznie – bo tak właśnie się poczuł Rage – ale zawsze z dobrymi intencjami.] Tak właściwie, to jestem przyzwyczajony do brutalności… [Dodał jeszcze. Bez żalu, czy smutku, czy rozgoryczenia. Ot, stwierdził najzwyklejszy w świecie fakt.]

Nie rozumiem. [Mruknął, poprawiając się kolejny raz na łóżku. Przeczesał pieszczotliwie włosy chłopaka. Było mu całkiem dobrze, kiedy tak półsiedział z wtulonym w niego Ragem. Nie przeszkadzało mu to w żaden sposób, a nawet podobało mu się to niezmiernie.] Wiesz, skoro już mamy razem mieszkać i właściwie poznaliśmy się chyba z najbardziej intymnej strony naszych jestestw to może... [Zawiesił na chwile glos w przypływie wątpliwości. No bo co, jeżeli chłopak odbierze jego propozycje, jak atak na jego prywatność? Zezłości się i na niego nawarczy? Ech, skoro się jednak podjął zaczęcia, tematu nie miał w zwyczaju nie kończyć.] Może opowiesz mi o sobie nieco więcej? Twoje słowa, że jesteś przyzwyczajony do brutalności nie pocieszają, uwierz. Chciałbym żebyś zdobył się na odwagę, obdarzył mnie odrobina zaufania i opowiedział mi swoim życiu. Co ty na to? Taka opowieść na piękny początek wspólnego mieszkania. Jeśli zechcesz to ja również ci o sobie opowiem, choć nie uważam, by było o czym no, ale... [Wzruszył ramionami lekceważąco nad swoim życiem i ucałował policzek chłopaka. Przede wszystkim po to, by sprawdzić, czy gorączka nie wróciła, ale też dlatego, że bardzo tego chciał.]

Nie wiem, czy chciałbyś to usłyszeć. Od pewnego momentu, moje życie to pasmo porażek, ale przyzwyczaiłem się do tego. Mam uraz, ale… Dorian, nie wiem czy będziesz chciał mieć kogoś takiego przy sobie, naprawdę. [Powiedział powoli i lekko. Głos nie załamał mu się ani na chwilę, mimo tego, że sięgał myślami to przeszłości. Nie chciał jej pamiętać, ale kiedy chciał zapomnieć to wszystko i tak wracało. Zwłaszcza w najdziwniejszych momentach. Przyzwyczaił się więc do myśli, że stało się tak, a nie inaczej. Żył z tym, ale nie opowiadał o tym nikomu, bo po co?] Wiem, że jesteś otwartym człowiekiem i wiele rozumiesz, ale myśl, że mógłbyś mnie traktować inaczej, albo zostawić… Skoro jednak chcesz wiedzieć, a powinieneś, to pytaj. Odpowiem na każde, dręczące cię pytanie. Nie każ mi jednak opowiadać tego ciągiem, bo nie wiem, czy dam radę. [Przymknął oczy, chłonąc ciepło Doriana na tyle na ile pozwalała mu bliskość. Poczuł na plecach ciarki i uścisk w gardle, kiedy wyobraził sobie, jak opowiada malarzowi wszystko ze szczegółami.]

Ciężko jest zadawać pytania na tematy, o których nie ma się zielonego pojęcia Rage. Nie chciałbym wyjść na sadystę i despotę, ale wolałbym byś opowiedział mi chociaż trochę. Później, kiedy poznam przynajmniej ramy, że się tak wyrażę, będzie mi łatwiej zadać pytanie. I... [Odchylił się na bok, by mieć możliwość uchwycenia twarzy chłopaka w swoje dłonie i zmuszenia do tego, aby spojrzał mu w oczy bez uciekania.] Zapamiętaj sobie na cale życie, że nie opuszczam ludzi dlatego, że mieli taką, a nie inną przeszłość. To, co się kiedyś wydarzyło wpłynęło na to, jaki jesteś teraz. A ja chce takiego Rage’a. Nie jakiegoś tam, wymyślonego, czy bez wspomnień. Chce takiego, jakim jesteś teraz, tu, takiego. który złości się o bzdury i nie chce się przyznać do zazdrości chociaż to całkiem urocze. [Uśmiechnął się na wspomnienie miny Rage’a kiedy zapałał zazdrością, o to, co łączy Doriana i Michaela. Musnął ustami kącik ust chłopaka i wypuścił z dłoni jego twarz. Uniósł kołdrę i rozsunął uda, poklepując miejsce miedzy nimi.] Chodź tu, połóż się na mnie, przytul i opowiadaj. Jeśli zrobi się zbyt trudno przerwiesz, a ja na pewno nie będę ani zły, ani nie będę cię zmuszał do dalszych opowieści.

No dobrze. [Westchnął ciężko i wsunął się między uda Doriana, kładąc na nim wygodnie ciało. Przyłożył policzek do jego piersi i przez chwilę wsłuchał się w rytm jego serca. Oczy utkwił w ścianie, nie chcąc spoglądać chłopakowi w twarz. Skoro miał mu to opowiedzieć, to zrobi to tak, jak potrafił najlepiej.] No więc… W zasadzie nie pamiętam, co było przed tym, jak dowiedziałem się, że rodzice się rozwodzą. Wiem, że nie bałem się ludzi tak, jak boję się ich teraz. Sam rozwód mnie dobił, nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Popadałem ze skrajności w skrajność, aż w końcu zdecydowałem sam, bez niczyjego wsparcia, że potrzebne mi odosobnione miejsce. Zapisałem się i zająłem miejsce w jednym z mało popularnych, publicznych zakładów psychiatrycznych. W zasadzie wszystko było dobrze. Pisałem, żyłem, jakoś trwałem usiłując wyrzucić z siebie żal, jaki miałem do rodziców. [Zatrzymał się na chwilę. Musiał zrobić przerwę na oddech i na to, co szykowało się dalej.] W tym zakładzie jedną z głównych metod było usypianie pacjentów, przyzwyczajenie ich do stanu upojenia, do grzeczności, więc po jakimś czasie zacząłem tak naprawdę tracić kontakt z rzeczywistością… Uzależniłem się, jak większość pacjentów. Nie okłamałem cię wcześniej. Panuje teraz nad tabletkami, ale wtedy? Wtedy to był dla mnie koszmar, kiedy lekarka z premedytacją wydawała potrzebną porcję, a ja chciałem więcej. Jedynym racjonalnym i logicznym wyjściem wydawało mi się wtedy przekupstwo, ale nie miałem ze sobą nic… [Tym razem zamilkł. Po prostu zamilkł, zaciskając mocno zęby, by się nie rozpłakać. Nie czuł smutku, czy żalu. Czuł się po prostu podle i źle sam ze sobą, że dał się wkręcić w tak prostą i znajomą machinę.]

[Nie odzywał się. Słuchał w cierpliwym milczeniu opowieści Rage’a i wzbierała w nim złość. Nie na chłopaka, bo to on w tej całej zawilej sytuacji był ofiarą. Bardziej wściekał się na rodziców, którzy byli najwyraźniej tak bardzo zajęci sobą i swoimi problemami, że dobro dziecka przestało mieć dla nich jakiekolwiek znaczenie. Głaskał Rage'a po plecach, drapał go pieszczotliwie po karku, starał się okazać mu gestami, że rozumie, że nie ma żadnych ‘ale’, że nic się nie zmieniło. Kiedy chłopak zamilkł Dorian chwycił go za ramiona, uniósł lekko nad swoim torsem i osunął się tak, by mieć możliwość wtulenia go w swoje ramiona. Nie odzywając się nawet słowem, schował pisarza w objęciach przed całym złem tego podłego świata i nie miał zamiaru wypuszczać. Nadal pieścił delikatnie kark chłopaka. Właściwie cisnęły mu się na usta słowa pocieszenia, ale wątpił, by chłopak tego właśnie potrzebował. Malarz czekał. Czekał na ciąg dalszy, jeśli Rage miał zamiar taki mu podarować, lub na to aż chłopak uspokoi się i zrozumie, że Dorian nie ma najmniejszego zamiaru go zostawiać, uciekać czy łajać za głupotę. Nie, nie Dorian. On, mimo wszystko, był człowiekiem, który potrafił bardzo wiele zrozumieć.]

Poznałem pewnego pielęgniarza i wszystko było naprawdę cudowne… Lubiłem go nawet. Na początku sprawiało mi przyjemność chodzenie z nim ‘spać’, nie byłem już wtedy taki niewinny, ale to… Nieistotne. Po jakimś czasie, chciałem odpocząć od niego, ale mi nie pozwolił, nie mogłem się doprosić lekarstw. Wtedy poznałem, jak bardzo potrafi być okrutny. Bił mnie, gwałcił, ale to też mało istotne, bo w końcu, jak się okazało nie ja jeden byłem na niego skazany. Wyrzucili go, mnie przenieśli… Wtedy ja sam myślałem, że mam depresję, ale nie. Ten mężczyzna pozostawił mi coś więcej. Pozostawił mi potrzebę bliskości, niekoniecznie tej dobrej. Był tak samo uzależniający, jak tabletki, które brałem… Do drugiego zakładu nie trafiłem z własnej woli, a z woli dobrego człowieka. Pomógł mi ojciec Jamesa. [Nie wiedzieć dlaczego, kiedy Rage wypowiedział ostatnie słowa, rozpłakał się. Może nie tak malowniczo i uroczo, jak Michael, ale poczuł na policzkach niemal palące łzy.] To był dobry zakład, prywatny, z przyzwoitymi ludźmi, gdzie nie działa mi się żadna krzywda. Byłem jakiś czas na odwyku, a potem już tylko dochodziłem do siebie, chodząc na różne terapie i tym podobne. Kiedy mnie wypuścili byłem w miarę normalny. Nie potrafiłem się jednak uśmiechać, a i w końcu poczułem nawroty depresji. Wtedy powiedziałem o niej Jamesowi. Pomógł mi, a jego ojciec zaproponował mi pracę. Wiesz… Nie chciałem jej, ale pomyślałem, że dam radę, że nie mogę wiecznie uciekać od ludzi, a zwłaszcza od swojego homoseksualizmu, o którym dowiedziałem się dużo, dużo wcześniej. [Pociągnął nosem i wytarł łzy z policzków. Ulżyło mu, naprawdę mocno ulżyło. Nie mówił o tym wcześniej nikomu. Tylko jedna osoba znała wszystko ze szczegółami. Jedyna i pierwsza, której Rage tak naprawdę wypłakał się w ramię.]

I przez te wszystkie lata dusiłeś to wszystko w sobie z obawy, że ludzie się od ciebie odwrócą, kiedy się dowiedzą? Przez jakiegoś idiotę, który nie potrafiłby docenić nawet psa, nie przełamałeś się i nie wyrzuciłeś z siebie całego żalu? Rage... [Dorian jęknął, przytulając chłopaka do siebie z całej siły. Nie żałował, że poprosił o opowiedzenie mu, o przeszłości. Nie żałował ani jednego słowa, jakie dane mu było usłyszeć. Miał milion pytań, bo nie rozumiał wielu z zachowań chłopaka, ale wiedział, był pewien, że na każde z nich nadejdzie odpowiednia pora i miejsce. Tuląc do siebie pisarza Dorian czuł, jak jego serce tłucze się w jego piersi do granic wytrzymałości. Był z natury porywczym człowiekiem. Gdyby teraz facet z przeszłości Rage'a był pod jego ręką, mógłby go zatłuc, jak najmniej wartościowe ścierwo i nie pożałowałby tego nawet przez chwilę. Już raz słuchał opowieści skrzywdzonego chłopaka. Już raz był bliski mordu, chociaż miał dziwne przeczucie, że Michaś i tak nie powiedział mu wszystkiego. To było okropne uczucie. Ale to, co poczuł teraz, gdy usłyszał szczerą relacją pisarza, wywołało w jego duszy tornado wściekłości. Zazgrzytał zębami czując, jak wzbiera w nim złość. Ach, gdyby tak miał możliwość wyładowania jej na twarzy tego pielęgniarza...] Dziękuje. [Wyszeptał, podnosząc twarz chłopaka ku swojej i ocierając pozostałości po łzach z jego policzków.] Dziękuje za szczerość. I pamiętaj, musiałbyś zrobić coś, czego nie mógłbym ci wybaczyć, coś, czego nie potrafiłbym sobie wytłumaczyć, żebym pozwolił ci teraz zniknąć z mojego życia. [Jego spojrzenie, kryjące w sobie pokłady pewności i zrozumienia przeskakiwało po twarzy chłopaka, zatrzymując się to na jednym to na drugim oku, lub zjeżdżając na jego usta.] Nigdy nie oceniaj mnie po tym, jaki jestem dla innych, rozumiesz? Nigdy.

7 komentarzy:

  1. Więc tak... Po raz pierwszy zmiana pary po jednym rozdziale... Zaskakujące, ale nie będę udawać, że mi to w jakiś sposób nie pasuje.
    Przykro mi to powiedzieć, ale Dorian nie nadaje się na domową pielęgniarkę. Ani na pielęgniarza. Bo może w szpitalu tak ludzi traktują, ale w domu, powinno być więcej czułości! Podsumowując, zgadzam się z Rage'm w tej kwestii.
    Fakt, może Rage dramatyzuje, ale w końcu - nie zapominajmy o tym - miał grać w przedstawieniu. Można więc uznać to za próbę, o której zupełnie chłopaki zapomnieli...
    Kocham fochy Rage'a. Bez względu na to, czy działają na Doriana jak powinny - tak jak tu - czy też nie.
    Ciekawa jestem, cóż za ziołowe coś podał Dorian... Musiało być mocne, skoro uśpiło Rage'a... Ale to już taki szczególik.
    Ahahaha no padłam. Pozycja Rage'a po przebudzeniu - rozbrajające cudo!
    Taaaak, można się było domyśleć co do tych prezentów. Choć nie do końca, bo nie wpadłam na to, że oboję kupią podobne. Dziewczyny, cieszcie się, macie te cholerne lubrykanty, czy jak to tam!
    Kolejna poważna rozmowa... Biedny Rage przejmuje się jesio bardziej, jak jest chory... Wracaj szybko do zrowia chłopaku, bo nowe dodatki czekają! :D
    Cóż mogę rzec... A NIE MÓWIŁAM?
    Ojciec Jamesa jest właścicielem klubu, w którym pracował Rage! No przecież, to oczywiste! :D Szkoda tylko, że Dorian się do tego nie ustosunkował, ale poczekamy zobaczymy. W końcu to nie koniec, ha.
    I na koniec pomarudzę - znów wspomniano o Michasiu... -.- Tyle tylko, że i o James'ie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, powiem szczerze, z reguły bywam zbyt leniwa żeby cokolwiek komentować, no ale! Kiedyś trzeba, prawda? Całe opowiadanie pochłonęłam może w dwa dni i generalnie tylko czekam na kolejne rozdziały, głowiąc się nad tym co zgotujecie później.
    Jak się domyślam, piszecie to w formie RP, prawda? Genialnie wam to wychodzi, a fabułę po prostu uwielbiam. Ulubiona z par? Chyba raczej Dorian i Rage, ale nie twierdzę, że Michasia i Jamesa nie lubię... Po prostu mimo wszystko większa brutalność tych pierwszych jakoś bardziej do mnie przemawia. Słodkość rzecz jasna też zła nie jest~
    Błędów jako takich nie wypatrzyłam, ale że ślepa jestem... nie ufajcie moim opiniom! No! Poza tym, że historia sama w sobie jest ciekawa i wciągająca, tak, że chce się więcej *^*

    Just~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, że przemogłaś swoje rozleniwienia :D liczymy na kolejne ^^

      Usuń
  3. Ach i jesio coś odnośnie przeszłości Rage'a...
    Huh. Rage sam zgłosił się do psychiatryka? ;o
    Biedak musiał być serio podłamany...
    Rozumiem, że mało popularny by nikt nie wiedział o tym... ale skoro był zamknięty, to jednak w szkole musieli zauważyć, że go nie ma. Chyba, że ta szkoła to ta sama, do której chodzi teraz. Mhm.
    Okej, mamy wyjaśnioną część z lekami, choć nie wiemy, od jakich leków był uzależniony... Biedak musi teraz uważać, bo łatwo do tego wrócić.
    Hm. Zakochał się w tym pielęgniarzu? Czu jedynie uzależnił, jak wcześniej od tabletek? Tak, wiem, pewnie też poczekamy, aż się to wszystko jesio bardziej wyklaruje...
    Jak mógł go tak potraktować, no jak?! I nikt mu za to nie odpłacił?! Dorian, liczę na Ciebie!
    Drugi zakład. Nie z własnej woli... Znaczy, że dopiero teraz Rage zrozumiał, że ojciec Jamesa zrobił to z dobroci...
    Cóż, miejmy więc nadzieję, że Dorian okaże się najlepszym lekiem dla Rage'a nie tylko na jego byłe uzależnienia i depresję, ale również na całą jego przeszłość.
    Choć muszę przyznać, że i tak nie znamy jesio jej całej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaskoczyłyście mnie, że to nie było rozdział o Jamesie i Michasiu. Przedłużyłyście moje tortury. Ale i tak jestem zadowolona, bo Rage wyjawił co nie co o sobie. Zastanawiam się w jakim on musiał być stanie psychicznym, że sam zapisał się do szpitala. W ogóle co to za rodzice? Podejrzewam, że mieli go gdzieś nawet przed tym rozwodem.
    W szpitalu chłopak przeżył straszne chwile. Całe to uzależnienie i od leków, i seksu. Nie wiem co napisać. Ale tego faceta co do gwałcił potraktowała bym tak samo i jeszcze gorzej. Oj, dajcie go w moje ręce. Noga od krzesła będzie dobra do gwałtu nie? Będzie bolało.
    Teraz Dorian musi okazywać większą delikatność chłopakowi, nie tylko w łóżku (w końcu mają żel). Pokazać mu, co już to zrobił, że nie odrzuci go ze względu na przeszłość. Każdy ma jakąś. Teraz liczy się to co jest i co będzie. Może dzięki niemu chłopak znów zacznie się uśmiechać. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rage jest strasznie zabawny i milusi jak jest chory. Podoba mi się jak wymusza na Dorianie czułości. Z niego to może nie jest najlepsza pielęgniarka, ale się niewątpliwie stara.
    Fajne sobie prezenty kupili. Widać, że obaj myśleli o tym samym. Pod tym względem to pasują do siebie idealnie.
    Rage ma faktycznie paskudną przeszłość. Może z tego wyniknąć sporo kłopotów. Ciekawe czy Dorian sprosta zadaniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. znalazłam opowiadanie przypadkowo! i jestem szczęśliwa ^^ mimo tego że od 3 rozdziału dostaje oczoplonsu przez [ lub ] ;P dziwny masz styl pisania, ale historia fajna i co najważniejsze oryginalna. ;) A teraz biore się za James x Michael ;P
    weny! I proszę chyba nie chcesz żebym straciła wzrok ;P jest jeszcze coś takiego jak "-" przy wypowiedziach bohaterów. ;)
    weny!!! :)

    OdpowiedzUsuń