Kolejna notka niepoprawiona... A raczej tak, jak jest. Dla mnie ma urok, inni się podenerwują i zjedzą. Enjoy ^^ notka dedykowana Liv :3
[Przez jedną, ulotną chwilę
Michael poczuł się, jak zdrajca. Zamarł w bezruchu i zaczął analizować
wszystkie słowa, jakie wypowiedział. Czyżby zdradził Jamesa? Nie, to niemożliwe.
Przecież bardzo się pilnował, by nie chlapnąć z czymś, czego mówić nie
powinien. Odetchnął z ulga, chowając ręce za plecami i splatając palce dłoni
razem. Uniósł się lekko na palcach, a następnie opadł na pięty, co powtórzył
bezwiednie, kiwając się niczym uczennica pierwszej klasy.] Rage, czy ja ci
powiedziałem, że on jest gejem? Przepraszam, jeśli moja radość tak bardzo cię
denerwuje, ale... [Dorian wyciągnął z kieszeni telefon i wręczył go aktorowi.
Nie powiedział do niego nic, lecz zwrócił swą uwagę ponownie na Michaela.] Oj,
młody... Należy ci się zjebka za opuszczone zajęcia, ale jak patrzę na ciebie z
tą miną cierpiącej dziewicy... [Pokręcił głową z uśmiechem i, podobnie jak
James, o czym oczywiście nie mógł wiedzieć, potargał czuprynę blondaska. Uśmiechnął
się do niego czule.] Jak babcie kocham, nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem cię
tak radosnego. [Przyciągnął do siebie młodego, przerywając mu tym samym ten
jego stateczny taniec niewinności, przytulił mocno, a kiedy odstawiał na
ziemie, pocałował w sam środek ust.] Masz szczęście, że nic ci nie jest. Tylko
nie myśl, że na tym koniec. Opowiesz mi wszystko, minuta po minucie, jak do
ciebie wpadnę. [Czochrając kolejny raz czuprynę chłopaczka, spojrzał uważniej
na Rage'a.]
[Był zbyt zajęty zabawą telefonem
komórkowym, żeby przyglądać się czułościom, jakie zafundował Dorian Michaelowi.
Przyłożył słuchawkę do ucha, a kiedy tylko usłyszał sygnał, odwrócił się na
pięcie i odszedł kilka kroków w stronę auta. Oparł się o nie i dopiero wtedy
podniósł wzrok na Doriana, uśmiechając się do niego ciepło.] Cześć Jamie,
dzwonię od Doriana, dlatego nie znasz numeru. Nie miałbyś nic przeciwko,
żebyśmy do ciebie przyjechali na chwilę? Nie, nie. Tylko ja i on. [Zrobił pauzę
najwyraźniej słuchając wywodów przyjaciela, ale nie przestał się uśmiechać.
Postukał nogą w chodnik i spojrzał w niebo, wzdychając.] Dobrze, to nastaw
wodę, bo będziemy niedługo. Chce mocną kawę, tą najlepszą, jaką potrafisz
robić, bo czuję się skonany. Do zobaczenia. [Rozłączył się i odbił się od maski
samochodu, by podejść do malarza i Michaela. Dał im czas na rozmowę, dał im
czas na czułości, których na szczęście nie widział, więc teraz była jego kolej
na spotkanie z przyjacielem. Wyciągnął dłoń do chłopaka, by oddać mu telefon.]
Dziękuję. Możemy jechać, Jamie na nas czeka z kawą i ciastem. [Poinformował ich
obu, chociaż jechał tylko z Dorianem i miał szczerą, głęboką i stosunkowo mało
życzliwą nadzieję, by Michael nie wpadł na pomysł i nie wcisnął się w ich
spotkanie.]
[Oczywiście, że Michael miał chęć
pojechać z nimi do Jamesa. Aż go nosiło, by znów się z nim zobaczyć. Jednakże
odpuścił. Widział i wyczuwał podejście Rage'a do jego osoby. Nie miał ochoty
narażać się temu facetowi zbyt mocno. Posłał mu oszałamiający, słodki uśmiech i
wyciągnął do niego dłoń, zanim jeszcze Dorian zareagował w jakikolwiek sposób.]
Do zobaczenia, więc. Pozdrówcie ode mnie Jamesa i jeszcze raz podziękujcie mu
za miły dzień. [Wypowiadał te słowa z niezwykła lekkością. Mogłoby się zdawać,
że niezbyt interesuje go ich wizyta u Jamesa. To, co działo się w jego głowie
nie było jednak niczym. Szalał ze zdenerwowania. Spodziewał się gradu pytań od
Doriana jak tylko wróci, więc już teraz zaczął układać sobie w głowie
odpowiedzi. Malarz przyjął spokój Michaela z lekka rezerwą, ale pożegnał się z
nim i po odebraniu od Rage'a telefonu i wsunięciu go do kieszeni, udał się do
samochodu. Rage zapewne podążył za nim. Dorian milczał. Miał bardzo wiele do
przemyślenia. Potrzebował chwili, ale potrzebował też rozmowy z tajemniczym
opiekunem Michasia, by układanka była kompletna.]
Nie podoba mi się to. [Stwierdził
zasiadając na miejscu pasażera, gdy tylko pożegnali się z Michasiem.] Twój
przyjaciel nazbyt wiele sobie wyobraża, widzę to. [Zabrzmiał może odrobinę, jak
zazdrosna panienka, ale mało go to w tym momencie obchodziło. Sam nie wiedział,
co ma myśleć i jak reagować. Na dodatek miał przeczucie, że usłyszy od Jamesa
standardowe słowa, że nic się nie działo, a tylko było miło, jak przy zwykłym
spotkaniu. Rage przeniósł wzrok na Doriana i wbił go w chłopaka nachalnie.] Co
o tym sądzisz? [Spytał z lekkim niepokojem w głosie. Chciał by chłopak był
szczery i nie ukrywał swoich osądów. Martwił się nie o Michaela, ale o Jamesa,
więc każdy pogląd dotyczący małego, upierdliwego blondynka mógł przyjąć ze
stoickim spokojem. To co o nim myślał, już dawno zdążył powiedzieć. Nie
ukrywał, że chłopaczek działa na niego tak, a nie inaczej. I działałby zapewne
nawet, jakby Dorian nie istniał.] James mieszka w tych szklanych wieżowcach.
Nie mam pojęcia, jaka tam jest ulica, ale wiem który budynek. [Dodał jeszcze,
jak tylko uświadomił sobie, że malarz nie ma pojęcia, gdzie jechać.]
[Słuchał go. Cierpliwie go
słuchał, czekając aż zakończy tyradę i pozwoli mu na zadanie pytania gdzie mają
jechać, bo bladego pojęcia nie miał. Na szczęście chłopak zlitował się i sam
się domyślił, iż powinien mu podać lokalizację mieszkania Rycerza Wybawienia.
Uśmiechnął się i odpalił silnik. Musiał się skupić na jeździe, więc raczej
nieczęsto zerkał na chłopaka.] Wiesz, nie podejrzewam by Michaelowe oczekiwania
miały jakieś większe szanse. Jest taki zawsze. Zawsze, gdy poznaje kogoś, kto
jest dla niego nieco bardziej uprzejmy zapala się do takiej znajomości, jak
ognisko z wyschniętego siana i, dzięki Bogu, szybko gaśnie, bo większość z tych
jego 'Idealnych przyjaciół' okazuje się dupkami do potęgi. Nauczyłem się nie
przejmować zbytnio jego entuzjazmem i wyciągać wszelkie szczegóły przy filmie i
coli. [Wzruszył ramionami lekceważąco. Wiedział, że i tak dopyta Michasia o
wszystko, o co będzie miał ochotę go dopytać. Nie miał więc najmniejszego
zamiaru się przejmować. Zerknął na Rage'a gdy dojechali do dzielnicy
wieżowców.] To gdzie teraz? I przestań się martwić o tego swojego przyjaciela.
Michaś jest tylko zbyt szybko uwielbiającym innych chłopaczkiem. Chcesz, zrobię
to dla Ciebie i wybiję mu z głowy Jamesa.
Żadnego wybijania. [Powiedział
dość ostro. Wskazał palcem bramę, czy raczej strażnicę parkingu na który mieli
wjechać. To nie zazdrość nim kierowała, ani w stosunku do Doriana, ani Jamesa.
Dręczyło go coś zupełnie innego, ale jeszcze nie wiedział cóż to takiego jest.]
Poza tym James nie jest dupkiem. Wiem, że nie znasz go by oceniać, ale zaufaj
mi, że nie zrobi krzywdy Michaelowi i dla mnie jest... Idealnym przyjacielem.
[Dodał ostatnie zdanie już ciszej, wzdychając ciężko. Spojrzał na widok
rozciągający się przed autem - na znajomą budkę strażnika, na oszklone ciemne
wieżowce, na gładki beton. Dawno tu nie był, bo to zwykle James przychodził do
niego, by mogli być sami. Nie mógł się przemóc do obecności dyrektora, który
wydawał się być irytująco podobny swoją radością życia do Michaela. Odsunął
szybę i wyjrzał przez okno, gdy tylko Dorian zatrzymał samochód przed bramą.]
My do Jamesa, czeka na nas. [Mruknął w stronę strażnika, którego doskonale
znał, a który na jego widok dosłownie spłonął rumieńcem i bez słowa otworzył
przejazd.] Zatrzymaj się przed drugim budynkiem, boy odprowadzi samochód na
parking.
Zdecyduj się, dobrze? Raz ci
przeszkadza raz nie. Michael to mimo wszystko człowiek i zasługuje na życie
takie, jakie sobie wybierze i jakie się mu trafi. Nie podoba ci się jego
towarzystwo - trudno. Postaram się, by wasze spotkania nie były częste. Ale
błagam Cię, pozwól by pozostał dla mnie przyjacielem, jak James dla ciebie i
postaraj się po prostu zacisnąć zęby i nie marudzić. [Zamilkł, pozwalając
Rage'owi na dokonanie prezentacji i wyjaśnienie do kogo się udają, a następnie
ruszył na wskazywane miejsce. Milczał. Miał jeszcze coś do powiedzenia, ale
milczał bo nie uważał by obcy ludzie na parkingu byli odpowiednimi słuchaczami
do, jakby nie było, prywatnej rozmowy.]
[Nie odpowiedział mu, ponieważ
to, co by mógł mu powiedzieć, to jedynie wdzięczne i bardzo rozumne 'mhm'. Czuł
się nieswojo i dziwnie z myślą, że Dorian za kilka chwil spotka Jamesa. Zagryzł
wargi i poczekał, aż chłopak zaparkuje na podjeździe, by mógł wysiąść. Nie
wiedział sam czego tak naprawdę w tamtym momencie chciał. Miał ochotę się
spotkać z przyjacielem i pokazać malarzowi, że... No właśnie, że co? Tego nie
wiedział, a ochota na spotkanie w trójkę odchodziła do rangi niechcianej. Kiedy
tylko wysiadł, poczekał, aż Dorian odda samochód we władanie młodszego, ale
pewnego siebie chłopaka, który z zapałem chciał odstawiać pojazd na parking.
Wodził spojrzeniem po malarzu, jakby czekał na kolejną tyradę słów i dobrych rad,
jednocześnie czując się coraz bardziej, jak kompletny kretyn przy tym
człowieku.]
[Oddał kluczyki, posyłając
chłopakowi dość uroczy uśmiech. Nie miał zamiaru kokietować go czy podrywać.
Chłopak jednak, mimo swojej służbistości, spodobał mu się jako człowiek, więc
nie widział powodu by się do niego nie uśmiechnąć. Poszedł za Ragem do windy,
wsuwając ręce głęboko w kieszenie, a kiedy znaleźli się w środku, oparł się
plecami o ścianę i patrzył na Rage'a jakby widział go pierwszy raz w życiu.] To
jak? Postarasz się pozwolić innym na własne życie? Nie możesz z góry zakładać,
że ktoś jest dla kogoś dobry, a ktoś dla kogoś zły. Ciekawy jestem, co byś
powiedział gdybym zjechał Jamesa, nawet go nie znając i tylko dlatego, że
Michaś cieszył się z tej znajomości. Przecież to lekko nieuczciwe. [Zamilkł.
Miał dość gadania i stwierdził, ze chłopak powinien mieć chwilę na
przemyślenia. Nie mógł się doczekać poznania Jamesa. Był ciekaw jakiego tym
razem 'Super Przyjaciela' poznał Michaś.]
Możesz coś dla mnie zrobić, zanim
wysiądziemy? [Stanął na środku windy i wpatrzył się w chłopaka jeszcze bardziej
intensywnie niż poprzednio. W jego oczach doskonale było widać szalejące myśli
goniące się, jak wściekłe psy po parku. Dłonie trzymał opuszczone nisko, ale
nie garbił się i nie wyglądał na spłoszonego. Dorian miał rację. Niepotrzebnie
przejmował się tym wszystkim, aż tak bardzo. Nie był przecież jasnowidzem, a
jedyne, co nim kierowało, to niejasne i dość przykre odczucia względem całej
sytuacji.]
Słucham. [Nie ruszył się spod
ściany. Nie miał zamiaru. Jego dłonie nadal tkwiły głęboko w kieszeniach co
pozwalało mu na trzymanie ich z daleka od chłopaka. Chciał mieć spokój, prawda?
Powiedział coś bardzo wyraźnie kiedy wysiadali pod domem Michasia. Dorian kodował
takie rzeczy i starał się spełniać takie prośby bardzo dokładnie. Przyjrzał się
Rage'owi kolejny raz z góry na dół. Czekał na słowa chłopaka z niejasnym
przeczuciem ze za chwilę wypali z czymś dziwnym. Ale czekał i miał nadzieję, ze
będzie mógł spełnić prośbę.]
Przytul mnie. [Powiedział po
prostu, robiąc krok w stronę Doriana, ale nie zrobił nic więcej, by jakoś
prośba zadziałała obustronnie. Prosił o coś prozaicznego, a nie o seks w
windzie, chociaż wydawało mu się, że ta prośba jest dziwna, względem
poprzedniego zachowania związanego z bliskością malarza. Chłopak miał więc
rację, że to wszystko jest dziwne, ale Rage prosił o coś, czego potrzebował dokładnie
w tamtej chwili. Patrzył przy tym Dorianowi głęboko w oczy, nie uśmiechając
się, ani nie krzywiąc. Był spokojny i ze spokojem czekał na spełnienie prośby.]
[Musiałby być potworem bez serca
zęby nie spełnić tej prośby. Chłopak był dla niego na tyle ważną osobą, że nie
miał zamiaru wrzeszczeć na niego, czy pokazywać mu niechęć bądź oziębłość,
kiedy widział, że potrzebna mu odrobina uczucia i pewności, że wszystko jakoś
się poukłada. Odepchnął się od ściany, podszedł do Rage'a i zamknął go w
serdecznym, przyjacielskim, pełnym poczucia bezpieczeństwa uścisku.] Takie
zamartwianie się zabija wszystkie ludzkie odruchy. [Mruknął mu do ucha. Ale
jedynie mruknął. Nie pocałował go. Nie prowokował. Zdawało mu się, że chłopak
nie ma chęci na takie gesty więc nie pchał się z nimi. Kiedy dojechali na
odpowiednie piętro i winda się zatrzymała, uwolnił Rage'a z objęć i ponownie
wsunął dłonie w kieszenie. Z uśmiechem czekał aż chłopak pierwszy wyjdzie z
windy i poprowadzi go na spotkanie stulecia.]
[Mógł go potrzymać chwilę dłużej.
Przyjacielski uścisk wcale mu tak bardzo nie pomógł, jak się tego spodziewał.
Potwierdził jego słowa skinieniem głowy i ruszył przed siebie do drzwi.
Jedynych drzwi, jakie znajdowały się na piętrze - drzwi mieszkania Jamesa. Nie
było wylewnego przywitania, jak w przypadku wizyty u Michaela. James nie czekał
na nich z otwartymi ramionami, niecierpliwie wyczekując, kiedy się zjawią, więc
Rage zapukał do drzwi. Dopiero po chwili w mieszkaniu rozległy się pośpieszne
kroki, a drzwi otworzyły się szeroko. Pojawił się w nich blondyn, tak różny
wyglądem od rozchichotanego Michaela. Do ich nosów dotarł też zapach kawy.
Uśmiechał się, co było dla pisarza dobrym znakiem, mimo braku jakiejś większej
radości.] Kawa wam prawie wystygła. [Stwierdził i przepuścił Rage'a w drzwiach,
w których chłopak bardzo ochoczo zniknął. Z Dorianem jednak musiał się najpierw
zmierzyć w pierwszym powitaniu. Mijanie się na szkolnych korytarzach i
zasłyszane plotki w mniemaniu Jamesa wypadało dementować i tępić, więc odsunął
się od progu, by malarz mógł go przekroczyć, po czym wyciągnął w jego stronę
dłoń, nie przestając się uśmiechać.]
[Skinął głową na przywitanie. Nie
był nastawiony na przywitanie niczym delegację prezydencką więc nie widział nic
dziwnego w takim właśnie podejściu. Przekroczył próg za Ragem i oczywiście
uścisnął dłoń Jamesa, potrząsając nią pewnie. Znał go z widzenia i owszem, ale
nie przypominał sobie by chłopak zalazł mu kiedyś za skórę.] Dorian jestem. Nie
wiem jak będzie dalej, ale obecnie, miło mi cię poznać. [Przyglądał się uważnie
i z widocznym zainteresowaniem Jamesowi. Nie znał go a chciał poznać nim wyda o
nim opinię. Musiał więc wysłuchać chłopaka i dowiedzieć się nieco więcej o tym
co działo się dzisiaj. Na twarzy malarza widniał uprzejmy uśmiech. Nie miał
przecież powodów by nienawidzić lub czuć awersję do ledwie poznanego chłopaka.
Miał zasadę, ze albo pozwala się poznawać, albo stara się poznać albo podrywa
na wstępie i przekonuje się o charakterze chłopaka dzięki temu właśnie. Ten
wydawał mu się normalnym, rozsądnym, pełnym lekkości w obyciu człowiekiem. Taki
w sam raz do tego by być kolegą lub przyjacielem. Taki najzwyklejszy chłopak
pod słońcem.]
James, ale to pewnie wiesz.
[Uśmiechnął się szerzej, wskazując odzyskaną, wolną dłonią na wypoczynek w
salonie. Rage już zdążył przysiąść na kanapie, a nawet zabrać sobie jeden z
kubków z kawą, której mu tak brakowało. Zajął się patrzeniem na czarny płyn i
wdychaniem jego zapachu.] I nie, nie musisz ściągać butów. [Zdezorientowanie
Michaela, nadal bawiło w Jamesa w tym temacie, więc nie omieszkał uprzedzić
nowego gościa, by sobie nie zaprzątał tym głowy. Zamknął za nim drzwi i
poczekał, aż Dorian znajdzie sobie wygodne miejsce. Zerknął jeszcze w stronę
kuchni, do której skierował swoje kroki, by dostarczyć im trochę słodkości do
kawy. Przy okazji pozwolił się dokładnie obejrzeć, chociaż może nieświadomie,
jak i w przypadku przyjaciela malarza. Po wyjściu Michaela zdążył się ogarnąć,
przebrać a nawet przeczesać zmierzwione przez dzieciaka kosmyki. Postawił
zabrany z kuchennego blatu duży talerz z pokrojonym już ciastem na środku
kawowego stolika i zwrócił zielone spojrzenie na Doriana.] No więc? Co was do
mnie sprowadza? Razem? Bo w sumie... [Przygryzł wargę, by się nie roześmiać i
opadł na wolny fotel.] Dobrą nowinę już znam. [Rage pod wpływem tych słów
zakrztusił się upijanym właśnie łykiem kawy i o ile potrafił, o tyle
spiorunował blondyna wzrokiem.]
[Oczywiście, że sobie dokładnie
obejrzał Jamesa, kiedy ten powędrował do kuchni i wrócił z deserem. Nie byłby
sobą, gdyby tego nie zrobił. A starał się przecież być sobą zawsze i wszędzie.
Zajął miejsce na jednym z foteli i również sięgnął po kawę. Pachniała tak
pięknie, że nie potrafił się oprzeć przed jej kuszeniem. Nie odezwał się, gdy
chłopak zadał pytanie. Zadał je przecież bardziej do Rage'a niż do niego.
Obserwował w skupieniu aktora, a kiedy usłyszał, jak James oświadcza, że zna
wspaniałe nowiny, uśmiechnął się pod nosem.] Michael. [Mruknął, zerkając z
rozbawieniem to na Rage'a to na Jamesa.] Mam rację? Michael i ta jego
niemożliwa chęć uszczęśliwiania świata i cieszenia się szczęściem innych.
[Pokręcił głową, śmiejąc się cicho i upił kilka łyków z kubka. Jakoś niezbyt
przejął się tym, że James wie o tym co łączy jego i aktora.]
[Rage milczał, jak zaklęty.
Wpatrywał się tylko od czasu do czasu to w Doriana, to w Jamesa. Informacja, że
jego przyjaciel wie przyniosła mu jedną z największych ulg, jakie w dniu
dzisiejszym na niego spłynęły.] To bardzo fajny chłopak, chociaż za wiele mówi
czasami. Miło mi się spędzało czas z nim i pewnie jeszcze kiedyś go wyciągnę na
spotkanie, o ile oczywiście nie będziesz mieć nic przeciwko, bo wydaje mi się,
że chłopak polega na twojej opinii. [James zwracał się do Doriana cały czas. W
końcu, to on prawdopodobnie bardziej chciał się dowiedzieć czegokolwiek niż
Rage. Tak, jak wspomniał blondynowi wcześniej - nie miał zamiaru ukrywać, że
się z nim dobrze bawił, chociaż dopiero go poznał.] Co do uszczęśliwiania
świata... Jego entuzjazm jest tak zaraźliwy, że odkąd wyszedł, to nie mogę
przestać się uśmiechać. [Dodał jeszcze, podciągając nogi pod siebie, by siąść
na fotelu po turecku. Ułożył dłonie wygodnie na kolanach, a kawy nie pił. Nawet
sobie jej nie zrobił gwoli jasności, ponieważ wypił wcześniej.]
[Taka opinia na temat Michaela i
to od przyjaciela Rage'a? Och, cóż za odmiana. Dorian wyraźnie się odprężył,
choć jakoś nie czuł spięcia zbyt wielkiego wcześniej. Patrzył na aktora z
wyraźnym rozbawieniem. Jakiż on był zestresowany. Biedaczysko. Zwrócił się
jednak do Jamesa, który już zyskał sobie jego sympatie przez swój swobodny
stosunek do życia.] Tak, wiem. Znam go od dzieciństwa i zawsze, kiedy mam
gorsze chwile, wystarczy mi godzina z tym trzpiotem bym wrócił do życia.
Powiedz mi tylko czy nie będziesz miał problemów przez swoja postawę wobec
niego? Wiesz, jakby coś to na mnie możesz liczyć. Te dupki boją się ze mną
zadzierać. [Tak, było gotów pomóc Jamesowi gdyby ten tego potrzebował.
Deklaracja była szczera. Nie była tylko pustymi słowami.] i wiesz co Ci powiem?
Michael to wolny człowiek. Wiem ze ceni sobie moje zdanie i ze liczy się z nim
ale to do niego należy decyzja czy chce się z kimś spotykać czy nie. Nie mam
najmniejszego zamiaru ingerować w wasza znajomość. Jeśli się zawiedzie,
pociesze go. Jeśli go skrzywdzisz, obije Ci twarz. A jeśli będziecie się razem
dobrze bawić, będę się z tego cieszył.
Powiedziałem mu wprost, że jeżeli
będą robić przytyki, to będę skłonny im nawet przyznać rację. Zrobią ze mnie
geja, w porządku. Zrobią ze mnie jego chłopaka, proszę bardzo. Dam sobie z nimi
radę. Poza tym mają wylecieć i wylecą, bo Michael nie jest jedynym chłopcem,
którego napadają i na którym się wyżywają. [Słowa Jamesa również zabrzmiały
poważnie. Nie spiął się nawet, ponieważ nie chodziło o jego własne uczucia
względem Michaela. To co miał przemyśleć już przemyślał i dobrze wiedział, że
czy tak czy tak, bliskość blondyna będzie mu sprawiała przyjemność. W jak
wielkim stopniu? Tego dopiero miał się dowiedzieć i miał poważny zamiar, by się
dowiedzieć.] I nie mam zamiaru go krzywdzić. To chodząca niewinność, poza tym
nie lubię wydawać osądów nim się przekonam, jak naprawdę jest. Masz tu siedzący
przykład. [Wskazał dłonią na Rage'a i uśmiechnął się do niego promiennie, po
czym wstał powoli i skierował się na kanapę obok chłopaka. Z zadziwiającą
lekkością objął go ramieniem, na co pisarz zdziwił się, bowiem James nigdy tak
nie robił. Owszem - poklepywał po plecach, czasami przytulał, kiedy było mu
gorzej, ale nigdy nie pocieszał go w towarzystwie. James natomiast chciał mu
tym powiedzieć, że nadal przy nim będzie, mimo tego, że znalazł sobie chłopaka
i mimo tego, że będą ze sobą spędzać mniej czasu. Może i poniekąd stracił
Rage'a w jakiś sposób, ale zyskał kogoś nowego. Zyskał Michaela, który był tak
różny od pisarza, jak dzień od nocy. Naprawdę miła odmiana.]
[Ta zdziwiona mina Rage'a
podziałała na Doriana jak gaz rozweselający. Był taki zaskoczony zachowaniem
przyjaciela, jakby właśnie zostali przyłapani na czymś bardzo niestosownym.
Malarz nie komentował tego jednak bo nie chciał wpędzać pisarza w jeszcze większe
zakłopotanie.] James, wydajesz się gościem z jajami i takim, który wie czego
chce. Mnie tam nic do tego, co zrobisz z własnym życiem, więc... [Wzruszył
ramionami i dokończył kawę po czym odstawił kubek na ławę i sięgnął po kawałek
ciasta. Skoro było dla nich to nie widział powodu by odmawiać. Wgryzł się w
nie, zamykając oczy z napływu przyjemności jaką dawał mu smak deseru.] Bardzo dobre.
[Wymamrotał z ustami pełnymi ciasta, uśmiechając się przepraszająco. Zamilkł.
Nie odzywał się więcej bo szkoda mu było słów, gdy delektował się takim
rarytasem.]
Czy ja wiem, czy wiem czego chcę?
W sumie nie bardzo. Ciasto sam robiłem. Tak jest, jak się człowiekowi nudzi
samemu w domu i wykorzystał wszystkie możliwości, by wsadzić w coś swoje
zręczne palce. Nie pytaj, ja robię wiele rzeczy. [James poczochrał Rage’a
pieszczotliwie po włosach i opuścił go ramieniem, układając się wygodniej na oparciu
kanapy. Nie przeszkadzało mu to, gdzie siedzi. Doskonale widział ich obu.
Usadowił się ponownie w pozycji, w której był na fotelu.] Mówiłem ci nie rób mi
tak… [Rage jęknął w kubek, który odstawił na stolik. Nie wyglądał na złego, a
raczej na zrezygnowanego. Ileż razy mógł powtarzać to samo? Rozumiał fascynację
Jamesa włosami, ale gdy ktoś mu tak robił, w dodatku pieszczotliwie i bez
większego celu, to ogarniała go irytacja.] Michaś nie narzekał, a tobie by się
przydała wizyta u fryzjera. [Blondyn roześmiał się, zerkając od czasu do czasu
na Doriana porozumiewawczo. Według niego nie tylko przydałby się Rage’owi
fryzjer, ale także ktoś, kto doprowadził by w ogóle jego wygląd do normalnego
stanu. Może nie był na tyle doświadczony, by widzieć na twarzy przyjaciela
siedzące w głębi resztki przyjemności, jakim się oddawał razem z Dorianem, ale
widział, że jest wykończony swoim powracającym stanem depresji.]
[James był szczerym człowiekiem.
Bardzo szczerym. Takim, który zazwyczaj mówi o wiele więcej niż musi i niż się
od niego wymaga. Dorian słuchał go z uśmiechem. Podobał mu się ten facet coraz
bardziej. Za to widok Rage'a który gdyby mógł, udusiłby mentalnie przyjaciela
za tak swobodne zachowanie, wywoływał w malarzu stan euforii i uniesienia
radosnego.] Widzisz Rage? Michael nie protestował kiedy James poprawiał mu
fryzurę. Dlaczego więc ty to robisz? [Roześmiał się, ale na krótko. Nie chciał
wywołać burzy w szklance wody bo nie widział powodu.] Obiecuję ci James, że za
tydzień zobaczysz odmienionego przyjaciela. Już ja go pogonię do fryzjera i
zmuszę do wypoczynku i… Mniejsza z tym co jeszcze, bo to cię raczej obejdzie.
[Posłał urocze spojrzenie w stronę Rage'a. Gdyby James nie siedział teraz na
kanapie, zająłby miejsce obok pisarza i dał mu, mimo jego wyraźnej niechęci do
takich gestów, soczystego buziaka na oczach jego przyjaciela. A co?!]
[Rage zazgrzytał zębami tak
mocno, że w całym salonie było to słychać. Bynajmniej nie dlatego, że coś mu
się nie podobało w tym zaciąganiu go do fryzjera, czy w odpoczynku. Słowa
Doriana i jego niedokończone zdanie, wywołały w pisarzu przypływ krwi do
twarzy. Nie zaczerwieniłby się, jakby rozmawiali o tym, a wcześniej Rage nie
robiłby tak niedawno tego, co robił z Dorianem. Gdyby rozmawiali tak jeszcze w
szkole, nim się przespał z malarzem, to byłby opanowany mimo podtekstów. Poczuł
szkarłat na swoich policzkach, aż przymknął oczy z wrażenia.] Nie mam nic
przeciwko pójściu do fryzjera. W sumie miałem się wybrać na zakupy. Nie lubię
ich robić, ale muszę i zrobię. [Miał oczywiście na myśli zakupy ubrań, ponieważ
te, które miał nadawały się niemalże na szmaty do podłogi. Nie dbał nigdy o
swój wygląd, ale czasami w takich nic nie znaczących chwilach, uświadamiał
sobie, że jednak widać jego zaniedbanie. Też się oparł, a po chwili oparł się o
Jamesa, nie otwierając oczu.] Źle się czuję, w nocy nie mogłem spać.
[Stwierdził cicho, ale w jego głosie nie zabrzmiała nuta użalania się nad sobą.
Kawa nie pomogła, a tylko jeszcze bardziej uzewnętrzniła zmęczenie. James objął
go ramieniem ponownie i przytulił do siebie. Nie uśmiechał się już jednak, a
uśmiech zastąpiło zamyślenie.] To się położysz u mnie, prześpisz się, ja sobie
porozmawiam z Dorianem, a potem, albo wstaniesz i pojedziecie, albo cię
odwiozę, albo zostaniesz na noc. Nie widzę problemu. [Odgarnął Rage’owi
nachalne kosmyki z czoła i spojrzał na malarza uważnie. Po chwili po pokoju
rozległo się donośne chrapanie.]
Oni się jakoś licytują czy coś. Mam wrażenie, że to zawody kto kogo szybciej wyprowadzi z równowagi. Miziają się z przyjaciółmi na oczach swoich chłopaków. Mnie by normalnie szlag trafił. Ciekawe komu pierwszemu puszczą nerwy. Niech się pogodzą i umówią na seks grupowy. Toby było coś! He he jest już późno i lepiej przestanę bredzić bo jeszcze zdeprawuję jakąś niewinną duszyczkę.
OdpowiedzUsuńOkej, okej. Ja wiem, że w każdym związku muszą być zgrzyty, czy chłodniejsze chwile. Ale do cholery jasnej, nie tak wcześnie! Znaczy... pewnie ja to znów źle interpretuje, czy nad interpretuje, czy inne takie... mniejsza.
OdpowiedzUsuńOkej, wiemy już jak wygląda spotkanie w gronie : Dorian, Rage, Michael; Dorian, Rage, James... zostaje nam tylko czekać na spotkanie całej czwórki... oj może być ciekawie.
Rage jest bardziej zazdrosny o Doriana, niż odwrotnie. Albo ja mam tylko takie wrażenie, albo zależy od dnia i sytuacji...
Inna ta część mi się wydaje... Jakaś taka smutniejsza... Może to dlatego, że jakoś tak mi się udzielił nastrój Rage'a. Nie rozumiem, czemu Dorian tego nie widzi. Powinien coś z tym zrobić, bo biedak się kiedyś wykończy. No, ewentualnie muszą po seksie chodzić spać.
Nie pozostaje póki co nic innego, jak tylko czekać na rozmowę Dorian - James. A potem Dorian - Michael i Rage - James. No i oczywiście dalszej akcji!
A mnie się podoba to mizianie. Ono jest tylko takie przyjacielskie. Widać bliskość jaka łączy Michasia z Dorianem i Ragea z Jamesem. To jest takie platoniczne coś pomiędzy nimi. I nie oszukujmy się żaden hetero by tak nie przytulał swego przyjaciela, nie całował w czoło, policzek i nie czochrał włosów.
OdpowiedzUsuńA i nastrój Ragea i mi się udzielił. Nie wiem co się z nim dzieję, ale fajna jest tak tajemnica i można się domyślać o co chodzi.
A James i Dorian mogą się dogadać. Zwłaszcza, że obaj chcą dla pozostałych dwóch chłopaków, aby było dobrze. By się wspaniale czuli itd.
I co mi się u Was podoba, to to, że dodajecie tak często rozdziały. :DD
Miziają się za bardzo jak na mój gust, ale może tak ma być. Dobrze że James i Dorian się dogadali, bo tego można się było obawiać. Może niech Dorian posmakuje swojej medycyny i też będzie zazdrosny, bo jak na razie to mało mu raczej zależy na swoim chłopaku.. Ale rozdział podobał mi się bardzo :)
OdpowiedzUsuń