sobota, 8 września 2012

Rozdział IX [Rage]


Kolejna notka niepoprawiona... A raczej tak, jak jest. Dla mnie ma urok, inni się podenerwują i zjedzą. Enjoy ^^ notka dedykowana Liv :3

[Przez jedną, ulotną chwilę Michael poczuł się, jak zdrajca. Zamarł w bezruchu i zaczął analizować wszystkie słowa, jakie wypowiedział. Czyżby zdradził Jamesa? Nie, to niemożliwe. Przecież bardzo się pilnował, by nie chlapnąć z czymś, czego mówić nie powinien. Odetchnął z ulga, chowając ręce za plecami i splatając palce dłoni razem. Uniósł się lekko na palcach, a następnie opadł na pięty, co powtórzył bezwiednie, kiwając się niczym uczennica pierwszej klasy.] Rage, czy ja ci powiedziałem, że on jest gejem? Przepraszam, jeśli moja radość tak bardzo cię denerwuje, ale... [Dorian wyciągnął z kieszeni telefon i wręczył go aktorowi. Nie powiedział do niego nic, lecz zwrócił swą uwagę ponownie na Michaela.] Oj, młody... Należy ci się zjebka za opuszczone zajęcia, ale jak patrzę na ciebie z tą miną cierpiącej dziewicy... [Pokręcił głową z uśmiechem i, podobnie jak James, o czym oczywiście nie mógł wiedzieć, potargał czuprynę blondaska. Uśmiechnął się do niego czule.] Jak babcie kocham, nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem cię tak radosnego. [Przyciągnął do siebie młodego, przerywając mu tym samym ten jego stateczny taniec niewinności, przytulił mocno, a kiedy odstawiał na ziemie, pocałował w sam środek ust.] Masz szczęście, że nic ci nie jest. Tylko nie myśl, że na tym koniec. Opowiesz mi wszystko, minuta po minucie, jak do ciebie wpadnę. [Czochrając kolejny raz czuprynę chłopaczka, spojrzał uważniej na Rage'a.] 

[Był zbyt zajęty zabawą telefonem komórkowym, żeby przyglądać się czułościom, jakie zafundował Dorian Michaelowi. Przyłożył słuchawkę do ucha, a kiedy tylko usłyszał sygnał, odwrócił się na pięcie i odszedł kilka kroków w stronę auta. Oparł się o nie i dopiero wtedy podniósł wzrok na Doriana, uśmiechając się do niego ciepło.] Cześć Jamie, dzwonię od Doriana, dlatego nie znasz numeru. Nie miałbyś nic przeciwko, żebyśmy do ciebie przyjechali na chwilę? Nie, nie. Tylko ja i on. [Zrobił pauzę najwyraźniej słuchając wywodów przyjaciela, ale nie przestał się uśmiechać. Postukał nogą w chodnik i spojrzał w niebo, wzdychając.] Dobrze, to nastaw wodę, bo będziemy niedługo. Chce mocną kawę, tą najlepszą, jaką potrafisz robić, bo czuję się skonany. Do zobaczenia. [Rozłączył się i odbił się od maski samochodu, by podejść do malarza i Michaela. Dał im czas na rozmowę, dał im czas na czułości, których na szczęście nie widział, więc teraz była jego kolej na spotkanie z przyjacielem. Wyciągnął dłoń do chłopaka, by oddać mu telefon.] Dziękuję. Możemy jechać, Jamie na nas czeka z kawą i ciastem. [Poinformował ich obu, chociaż jechał tylko z Dorianem i miał szczerą, głęboką i stosunkowo mało życzliwą nadzieję, by Michael nie wpadł na pomysł i nie wcisnął się w ich spotkanie.]

[Oczywiście, że Michael miał chęć pojechać z nimi do Jamesa. Aż go nosiło, by znów się z nim zobaczyć. Jednakże odpuścił. Widział i wyczuwał podejście Rage'a do jego osoby. Nie miał ochoty narażać się temu facetowi zbyt mocno. Posłał mu oszałamiający, słodki uśmiech i wyciągnął do niego dłoń, zanim jeszcze Dorian zareagował w jakikolwiek sposób.] Do zobaczenia, więc. Pozdrówcie ode mnie Jamesa i jeszcze raz podziękujcie mu za miły dzień. [Wypowiadał te słowa z niezwykła lekkością. Mogłoby się zdawać, że niezbyt interesuje go ich wizyta u Jamesa. To, co działo się w jego głowie nie było jednak niczym. Szalał ze zdenerwowania. Spodziewał się gradu pytań od Doriana jak tylko wróci, więc już teraz zaczął układać sobie w głowie odpowiedzi. Malarz przyjął spokój Michaela z lekka rezerwą, ale pożegnał się z nim i po odebraniu od Rage'a telefonu i wsunięciu go do kieszeni, udał się do samochodu. Rage zapewne podążył za nim. Dorian milczał. Miał bardzo wiele do przemyślenia. Potrzebował chwili, ale potrzebował też rozmowy z tajemniczym opiekunem Michasia, by układanka była kompletna.]

Nie podoba mi się to. [Stwierdził zasiadając na miejscu pasażera, gdy tylko pożegnali się z Michasiem.] Twój przyjaciel nazbyt wiele sobie wyobraża, widzę to. [Zabrzmiał może odrobinę, jak zazdrosna panienka, ale mało go to w tym momencie obchodziło. Sam nie wiedział, co ma myśleć i jak reagować. Na dodatek miał przeczucie, że usłyszy od Jamesa standardowe słowa, że nic się nie działo, a tylko było miło, jak przy zwykłym spotkaniu. Rage przeniósł wzrok na Doriana i wbił go w chłopaka nachalnie.] Co o tym sądzisz? [Spytał z lekkim niepokojem w głosie. Chciał by chłopak był szczery i nie ukrywał swoich osądów. Martwił się nie o Michaela, ale o Jamesa, więc każdy pogląd dotyczący małego, upierdliwego blondynka mógł przyjąć ze stoickim spokojem. To co o nim myślał, już dawno zdążył powiedzieć. Nie ukrywał, że chłopaczek działa na niego tak, a nie inaczej. I działałby zapewne nawet, jakby Dorian nie istniał.] James mieszka w tych szklanych wieżowcach. Nie mam pojęcia, jaka tam jest ulica, ale wiem który budynek. [Dodał jeszcze, jak tylko uświadomił sobie, że malarz nie ma pojęcia, gdzie jechać.]

[Słuchał go. Cierpliwie go słuchał, czekając aż zakończy tyradę i pozwoli mu na zadanie pytania gdzie mają jechać, bo bladego pojęcia nie miał. Na szczęście chłopak zlitował się i sam się domyślił, iż powinien mu podać lokalizację mieszkania Rycerza Wybawienia. Uśmiechnął się i odpalił silnik. Musiał się skupić na jeździe, więc raczej nieczęsto zerkał na chłopaka.] Wiesz, nie podejrzewam by Michaelowe oczekiwania miały jakieś większe szanse. Jest taki zawsze. Zawsze, gdy poznaje kogoś, kto jest dla niego nieco bardziej uprzejmy zapala się do takiej znajomości, jak ognisko z wyschniętego siana i, dzięki Bogu, szybko gaśnie, bo większość z tych jego 'Idealnych przyjaciół' okazuje się dupkami do potęgi. Nauczyłem się nie przejmować zbytnio jego entuzjazmem i wyciągać wszelkie szczegóły przy filmie i coli. [Wzruszył ramionami lekceważąco. Wiedział, że i tak dopyta Michasia o wszystko, o co będzie miał ochotę go dopytać. Nie miał więc najmniejszego zamiaru się przejmować. Zerknął na Rage'a gdy dojechali do dzielnicy wieżowców.] To gdzie teraz? I przestań się martwić o tego swojego przyjaciela. Michaś jest tylko zbyt szybko uwielbiającym innych chłopaczkiem. Chcesz, zrobię to dla Ciebie i wybiję mu z głowy Jamesa.

Żadnego wybijania. [Powiedział dość ostro. Wskazał palcem bramę, czy raczej strażnicę parkingu na który mieli wjechać. To nie zazdrość nim kierowała, ani w stosunku do Doriana, ani Jamesa. Dręczyło go coś zupełnie innego, ale jeszcze nie wiedział cóż to takiego jest.] Poza tym James nie jest dupkiem. Wiem, że nie znasz go by oceniać, ale zaufaj mi, że nie zrobi krzywdy Michaelowi i dla mnie jest... Idealnym przyjacielem. [Dodał ostatnie zdanie już ciszej, wzdychając ciężko. Spojrzał na widok rozciągający się przed autem - na znajomą budkę strażnika, na oszklone ciemne wieżowce, na gładki beton. Dawno tu nie był, bo to zwykle James przychodził do niego, by mogli być sami. Nie mógł się przemóc do obecności dyrektora, który wydawał się być irytująco podobny swoją radością życia do Michaela. Odsunął szybę i wyjrzał przez okno, gdy tylko Dorian zatrzymał samochód przed bramą.] My do Jamesa, czeka na nas. [Mruknął w stronę strażnika, którego doskonale znał, a który na jego widok dosłownie spłonął rumieńcem i bez słowa otworzył przejazd.] Zatrzymaj się przed drugim budynkiem, boy odprowadzi samochód na parking.

Zdecyduj się, dobrze? Raz ci przeszkadza raz nie. Michael to mimo wszystko człowiek i zasługuje na życie takie, jakie sobie wybierze i jakie się mu trafi. Nie podoba ci się jego towarzystwo - trudno. Postaram się, by wasze spotkania nie były częste. Ale błagam Cię, pozwól by pozostał dla mnie przyjacielem, jak James dla ciebie i postaraj się po prostu zacisnąć zęby i nie marudzić. [Zamilkł, pozwalając Rage'owi na dokonanie prezentacji i wyjaśnienie do kogo się udają, a następnie ruszył na wskazywane miejsce. Milczał. Miał jeszcze coś do powiedzenia, ale milczał bo nie uważał by obcy ludzie na parkingu byli odpowiednimi słuchaczami do, jakby nie było, prywatnej rozmowy.]

[Nie odpowiedział mu, ponieważ to, co by mógł mu powiedzieć, to jedynie wdzięczne i bardzo rozumne 'mhm'. Czuł się nieswojo i dziwnie z myślą, że Dorian za kilka chwil spotka Jamesa. Zagryzł wargi i poczekał, aż chłopak zaparkuje na podjeździe, by mógł wysiąść. Nie wiedział sam czego tak naprawdę w tamtym momencie chciał. Miał ochotę się spotkać z przyjacielem i pokazać malarzowi, że... No właśnie, że co? Tego nie wiedział, a ochota na spotkanie w trójkę odchodziła do rangi niechcianej. Kiedy tylko wysiadł, poczekał, aż Dorian odda samochód we władanie młodszego, ale pewnego siebie chłopaka, który z zapałem chciał odstawiać pojazd na parking. Wodził spojrzeniem po malarzu, jakby czekał na kolejną tyradę słów i dobrych rad, jednocześnie czując się coraz bardziej, jak kompletny kretyn przy tym człowieku.]

[Oddał kluczyki, posyłając chłopakowi dość uroczy uśmiech. Nie miał zamiaru kokietować go czy podrywać. Chłopak jednak, mimo swojej służbistości, spodobał mu się jako człowiek, więc nie widział powodu by się do niego nie uśmiechnąć. Poszedł za Ragem do windy, wsuwając ręce głęboko w kieszenie, a kiedy znaleźli się w środku, oparł się plecami o ścianę i patrzył na Rage'a jakby widział go pierwszy raz w życiu.] To jak? Postarasz się pozwolić innym na własne życie? Nie możesz z góry zakładać, że ktoś jest dla kogoś dobry, a ktoś dla kogoś zły. Ciekawy jestem, co byś powiedział gdybym zjechał Jamesa, nawet go nie znając i tylko dlatego, że Michaś cieszył się z tej znajomości. Przecież to lekko nieuczciwe. [Zamilkł. Miał dość gadania i stwierdził, ze chłopak powinien mieć chwilę na przemyślenia. Nie mógł się doczekać poznania Jamesa. Był ciekaw jakiego tym razem 'Super Przyjaciela' poznał Michaś.]

Możesz coś dla mnie zrobić, zanim wysiądziemy? [Stanął na środku windy i wpatrzył się w chłopaka jeszcze bardziej intensywnie niż poprzednio. W jego oczach doskonale było widać szalejące myśli goniące się, jak wściekłe psy po parku. Dłonie trzymał opuszczone nisko, ale nie garbił się i nie wyglądał na spłoszonego. Dorian miał rację. Niepotrzebnie przejmował się tym wszystkim, aż tak bardzo. Nie był przecież jasnowidzem, a jedyne, co nim kierowało, to niejasne i dość przykre odczucia względem całej sytuacji.]

Słucham. [Nie ruszył się spod ściany. Nie miał zamiaru. Jego dłonie nadal tkwiły głęboko w kieszeniach co pozwalało mu na trzymanie ich z daleka od chłopaka. Chciał mieć spokój, prawda? Powiedział coś bardzo wyraźnie kiedy wysiadali pod domem Michasia. Dorian kodował takie rzeczy i starał się spełniać takie prośby bardzo dokładnie. Przyjrzał się Rage'owi kolejny raz z góry na dół. Czekał na słowa chłopaka z niejasnym przeczuciem ze za chwilę wypali z czymś dziwnym. Ale czekał i miał nadzieję, ze będzie mógł spełnić prośbę.]

Przytul mnie. [Powiedział po prostu, robiąc krok w stronę Doriana, ale nie zrobił nic więcej, by jakoś prośba zadziałała obustronnie. Prosił o coś prozaicznego, a nie o seks w windzie, chociaż wydawało mu się, że ta prośba jest dziwna, względem poprzedniego zachowania związanego z bliskością malarza. Chłopak miał więc rację, że to wszystko jest dziwne, ale Rage prosił o coś, czego potrzebował dokładnie w tamtej chwili. Patrzył przy tym Dorianowi głęboko w oczy, nie uśmiechając się, ani nie krzywiąc. Był spokojny i ze spokojem czekał na spełnienie prośby.]

[Musiałby być potworem bez serca zęby nie spełnić tej prośby. Chłopak był dla niego na tyle ważną osobą, że nie miał zamiaru wrzeszczeć na niego, czy pokazywać mu niechęć bądź oziębłość, kiedy widział, że potrzebna mu odrobina uczucia i pewności, że wszystko jakoś się poukłada. Odepchnął się od ściany, podszedł do Rage'a i zamknął go w serdecznym, przyjacielskim, pełnym poczucia bezpieczeństwa uścisku.] Takie zamartwianie się zabija wszystkie ludzkie odruchy. [Mruknął mu do ucha. Ale jedynie mruknął. Nie pocałował go. Nie prowokował. Zdawało mu się, że chłopak nie ma chęci na takie gesty więc nie pchał się z nimi. Kiedy dojechali na odpowiednie piętro i winda się zatrzymała, uwolnił Rage'a z objęć i ponownie wsunął dłonie w kieszenie. Z uśmiechem czekał aż chłopak pierwszy wyjdzie z windy i poprowadzi go na spotkanie stulecia.]

[Mógł go potrzymać chwilę dłużej. Przyjacielski uścisk wcale mu tak bardzo nie pomógł, jak się tego spodziewał. Potwierdził jego słowa skinieniem głowy i ruszył przed siebie do drzwi. Jedynych drzwi, jakie znajdowały się na piętrze - drzwi mieszkania Jamesa. Nie było wylewnego przywitania, jak w przypadku wizyty u Michaela. James nie czekał na nich z otwartymi ramionami, niecierpliwie wyczekując, kiedy się zjawią, więc Rage zapukał do drzwi. Dopiero po chwili w mieszkaniu rozległy się pośpieszne kroki, a drzwi otworzyły się szeroko. Pojawił się w nich blondyn, tak różny wyglądem od rozchichotanego Michaela. Do ich nosów dotarł też zapach kawy. Uśmiechał się, co było dla pisarza dobrym znakiem, mimo braku jakiejś większej radości.] Kawa wam prawie wystygła. [Stwierdził i przepuścił Rage'a w drzwiach, w których chłopak bardzo ochoczo zniknął. Z Dorianem jednak musiał się najpierw zmierzyć w pierwszym powitaniu. Mijanie się na szkolnych korytarzach i zasłyszane plotki w mniemaniu Jamesa wypadało dementować i tępić, więc odsunął się od progu, by malarz mógł go przekroczyć, po czym wyciągnął w jego stronę dłoń, nie przestając się uśmiechać.]

[Skinął głową na przywitanie. Nie był nastawiony na przywitanie niczym delegację prezydencką więc nie widział nic dziwnego w takim właśnie podejściu. Przekroczył próg za Ragem i oczywiście uścisnął dłoń Jamesa, potrząsając nią pewnie. Znał go z widzenia i owszem, ale nie przypominał sobie by chłopak zalazł mu kiedyś za skórę.] Dorian jestem. Nie wiem jak będzie dalej, ale obecnie, miło mi cię poznać. [Przyglądał się uważnie i z widocznym zainteresowaniem Jamesowi. Nie znał go a chciał poznać nim wyda o nim opinię. Musiał więc wysłuchać chłopaka i dowiedzieć się nieco więcej o tym co działo się dzisiaj. Na twarzy malarza widniał uprzejmy uśmiech. Nie miał przecież powodów by nienawidzić lub czuć awersję do ledwie poznanego chłopaka. Miał zasadę, ze albo pozwala się poznawać, albo stara się poznać albo podrywa na wstępie i przekonuje się o charakterze chłopaka dzięki temu właśnie. Ten wydawał mu się normalnym, rozsądnym, pełnym lekkości w obyciu człowiekiem. Taki w sam raz do tego by być kolegą lub przyjacielem. Taki najzwyklejszy chłopak pod słońcem.]

James, ale to pewnie wiesz. [Uśmiechnął się szerzej, wskazując odzyskaną, wolną dłonią na wypoczynek w salonie. Rage już zdążył przysiąść na kanapie, a nawet zabrać sobie jeden z kubków z kawą, której mu tak brakowało. Zajął się patrzeniem na czarny płyn i wdychaniem jego zapachu.] I nie, nie musisz ściągać butów. [Zdezorientowanie Michaela, nadal bawiło w Jamesa w tym temacie, więc nie omieszkał uprzedzić nowego gościa, by sobie nie zaprzątał tym głowy. Zamknął za nim drzwi i poczekał, aż Dorian znajdzie sobie wygodne miejsce. Zerknął jeszcze w stronę kuchni, do której skierował swoje kroki, by dostarczyć im trochę słodkości do kawy. Przy okazji pozwolił się dokładnie obejrzeć, chociaż może nieświadomie, jak i w przypadku przyjaciela malarza. Po wyjściu Michaela zdążył się ogarnąć, przebrać a nawet przeczesać zmierzwione przez dzieciaka kosmyki. Postawił zabrany z kuchennego blatu duży talerz z pokrojonym już ciastem na środku kawowego stolika i zwrócił zielone spojrzenie na Doriana.] No więc? Co was do mnie sprowadza? Razem? Bo w sumie... [Przygryzł wargę, by się nie roześmiać i opadł na wolny fotel.] Dobrą nowinę już znam. [Rage pod wpływem tych słów zakrztusił się upijanym właśnie łykiem kawy i o ile potrafił, o tyle spiorunował blondyna wzrokiem.]

[Oczywiście, że sobie dokładnie obejrzał Jamesa, kiedy ten powędrował do kuchni i wrócił z deserem. Nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. A starał się przecież być sobą zawsze i wszędzie. Zajął miejsce na jednym z foteli i również sięgnął po kawę. Pachniała tak pięknie, że nie potrafił się oprzeć przed jej kuszeniem. Nie odezwał się, gdy chłopak zadał pytanie. Zadał je przecież bardziej do Rage'a niż do niego. Obserwował w skupieniu aktora, a kiedy usłyszał, jak James oświadcza, że zna wspaniałe nowiny, uśmiechnął się pod nosem.] Michael. [Mruknął, zerkając z rozbawieniem to na Rage'a to na Jamesa.] Mam rację? Michael i ta jego niemożliwa chęć uszczęśliwiania świata i cieszenia się szczęściem innych. [Pokręcił głową, śmiejąc się cicho i upił kilka łyków z kubka. Jakoś niezbyt przejął się tym, że James wie o tym co łączy jego i aktora.]

[Rage milczał, jak zaklęty. Wpatrywał się tylko od czasu do czasu to w Doriana, to w Jamesa. Informacja, że jego przyjaciel wie przyniosła mu jedną z największych ulg, jakie w dniu dzisiejszym na niego spłynęły.] To bardzo fajny chłopak, chociaż za wiele mówi czasami. Miło mi się spędzało czas z nim i pewnie jeszcze kiedyś go wyciągnę na spotkanie, o ile oczywiście nie będziesz mieć nic przeciwko, bo wydaje mi się, że chłopak polega na twojej opinii. [James zwracał się do Doriana cały czas. W końcu, to on prawdopodobnie bardziej chciał się dowiedzieć czegokolwiek niż Rage. Tak, jak wspomniał blondynowi wcześniej - nie miał zamiaru ukrywać, że się z nim dobrze bawił, chociaż dopiero go poznał.] Co do uszczęśliwiania świata... Jego entuzjazm jest tak zaraźliwy, że odkąd wyszedł, to nie mogę przestać się uśmiechać. [Dodał jeszcze, podciągając nogi pod siebie, by siąść na fotelu po turecku. Ułożył dłonie wygodnie na kolanach, a kawy nie pił. Nawet sobie jej nie zrobił gwoli jasności, ponieważ wypił wcześniej.]

[Taka opinia na temat Michaela i to od przyjaciela Rage'a? Och, cóż za odmiana. Dorian wyraźnie się odprężył, choć jakoś nie czuł spięcia zbyt wielkiego wcześniej. Patrzył na aktora z wyraźnym rozbawieniem. Jakiż on był zestresowany. Biedaczysko. Zwrócił się jednak do Jamesa, który już zyskał sobie jego sympatie przez swój swobodny stosunek do życia.] Tak, wiem. Znam go od dzieciństwa i zawsze, kiedy mam gorsze chwile, wystarczy mi godzina z tym trzpiotem bym wrócił do życia. Powiedz mi tylko czy nie będziesz miał problemów przez swoja postawę wobec niego? Wiesz, jakby coś to na mnie możesz liczyć. Te dupki boją się ze mną zadzierać. [Tak, było gotów pomóc Jamesowi gdyby ten tego potrzebował. Deklaracja była szczera. Nie była tylko pustymi słowami.] i wiesz co Ci powiem? Michael to wolny człowiek. Wiem ze ceni sobie moje zdanie i ze liczy się z nim ale to do niego należy decyzja czy chce się z kimś spotykać czy nie. Nie mam najmniejszego zamiaru ingerować w wasza znajomość. Jeśli się zawiedzie, pociesze go. Jeśli go skrzywdzisz, obije Ci twarz. A jeśli będziecie się razem dobrze bawić, będę się z tego cieszył.

Powiedziałem mu wprost, że jeżeli będą robić przytyki, to będę skłonny im nawet przyznać rację. Zrobią ze mnie geja, w porządku. Zrobią ze mnie jego chłopaka, proszę bardzo. Dam sobie z nimi radę. Poza tym mają wylecieć i wylecą, bo Michael nie jest jedynym chłopcem, którego napadają i na którym się wyżywają. [Słowa Jamesa również zabrzmiały poważnie. Nie spiął się nawet, ponieważ nie chodziło o jego własne uczucia względem Michaela. To co miał przemyśleć już przemyślał i dobrze wiedział, że czy tak czy tak, bliskość blondyna będzie mu sprawiała przyjemność. W jak wielkim stopniu? Tego dopiero miał się dowiedzieć i miał poważny zamiar, by się dowiedzieć.] I nie mam zamiaru go krzywdzić. To chodząca niewinność, poza tym nie lubię wydawać osądów nim się przekonam, jak naprawdę jest. Masz tu siedzący przykład. [Wskazał dłonią na Rage'a i uśmiechnął się do niego promiennie, po czym wstał powoli i skierował się na kanapę obok chłopaka. Z zadziwiającą lekkością objął go ramieniem, na co pisarz zdziwił się, bowiem James nigdy tak nie robił. Owszem - poklepywał po plecach, czasami przytulał, kiedy było mu gorzej, ale nigdy nie pocieszał go w towarzystwie. James natomiast chciał mu tym powiedzieć, że nadal przy nim będzie, mimo tego, że znalazł sobie chłopaka i mimo tego, że będą ze sobą spędzać mniej czasu. Może i poniekąd stracił Rage'a w jakiś sposób, ale zyskał kogoś nowego. Zyskał Michaela, który był tak różny od pisarza, jak dzień od nocy. Naprawdę miła odmiana.]

[Ta zdziwiona mina Rage'a podziałała na Doriana jak gaz rozweselający. Był taki zaskoczony zachowaniem przyjaciela, jakby właśnie zostali przyłapani na czymś bardzo niestosownym. Malarz nie komentował tego jednak bo nie chciał wpędzać pisarza w jeszcze większe zakłopotanie.] James, wydajesz się gościem z jajami i takim, który wie czego chce. Mnie tam nic do tego, co zrobisz z własnym życiem, więc... [Wzruszył ramionami i dokończył kawę po czym odstawił kubek na ławę i sięgnął po kawałek ciasta. Skoro było dla nich to nie widział powodu by odmawiać. Wgryzł się w nie, zamykając oczy z napływu przyjemności jaką dawał mu smak deseru.] Bardzo dobre. [Wymamrotał z ustami pełnymi ciasta, uśmiechając się przepraszająco. Zamilkł. Nie odzywał się więcej bo szkoda mu było słów, gdy delektował się takim rarytasem.]

Czy ja wiem, czy wiem czego chcę? W sumie nie bardzo. Ciasto sam robiłem. Tak jest, jak się człowiekowi nudzi samemu w domu i wykorzystał wszystkie możliwości, by wsadzić w coś swoje zręczne palce. Nie pytaj, ja robię wiele rzeczy. [James poczochrał Rage’a pieszczotliwie po włosach i opuścił go ramieniem, układając się wygodniej na oparciu kanapy. Nie przeszkadzało mu to, gdzie siedzi. Doskonale widział ich obu. Usadowił się ponownie w pozycji, w której był na fotelu.] Mówiłem ci nie rób mi tak… [Rage jęknął w kubek, który odstawił na stolik. Nie wyglądał na złego, a raczej na zrezygnowanego. Ileż razy mógł powtarzać to samo? Rozumiał fascynację Jamesa włosami, ale gdy ktoś mu tak robił, w dodatku pieszczotliwie i bez większego celu, to ogarniała go irytacja.] Michaś nie narzekał, a tobie by się przydała wizyta u fryzjera. [Blondyn roześmiał się, zerkając od czasu do czasu na Doriana porozumiewawczo. Według niego nie tylko przydałby się Rage’owi fryzjer, ale także ktoś, kto doprowadził by w ogóle jego wygląd do normalnego stanu. Może nie był na tyle doświadczony, by widzieć na twarzy przyjaciela siedzące w głębi resztki przyjemności, jakim się oddawał razem z Dorianem, ale widział, że jest wykończony swoim powracającym stanem depresji.]

[James był szczerym człowiekiem. Bardzo szczerym. Takim, który zazwyczaj mówi o wiele więcej niż musi i niż się od niego wymaga. Dorian słuchał go z uśmiechem. Podobał mu się ten facet coraz bardziej. Za to widok Rage'a który gdyby mógł, udusiłby mentalnie przyjaciela za tak swobodne zachowanie, wywoływał w malarzu stan euforii i uniesienia radosnego.] Widzisz Rage? Michael nie protestował kiedy James poprawiał mu fryzurę. Dlaczego więc ty to robisz? [Roześmiał się, ale na krótko. Nie chciał wywołać burzy w szklance wody bo nie widział powodu.] Obiecuję ci James, że za tydzień zobaczysz odmienionego przyjaciela. Już ja go pogonię do fryzjera i zmuszę do wypoczynku i… Mniejsza z tym co jeszcze, bo to cię raczej obejdzie. [Posłał urocze spojrzenie w stronę Rage'a. Gdyby James nie siedział teraz na kanapie, zająłby miejsce obok pisarza i dał mu, mimo jego wyraźnej niechęci do takich gestów, soczystego buziaka na oczach jego przyjaciela. A co?!]

[Rage zazgrzytał zębami tak mocno, że w całym salonie było to słychać. Bynajmniej nie dlatego, że coś mu się nie podobało w tym zaciąganiu go do fryzjera, czy w odpoczynku. Słowa Doriana i jego niedokończone zdanie, wywołały w pisarzu przypływ krwi do twarzy. Nie zaczerwieniłby się, jakby rozmawiali o tym, a wcześniej Rage nie robiłby tak niedawno tego, co robił z Dorianem. Gdyby rozmawiali tak jeszcze w szkole, nim się przespał z malarzem, to byłby opanowany mimo podtekstów. Poczuł szkarłat na swoich policzkach, aż przymknął oczy z wrażenia.] Nie mam nic przeciwko pójściu do fryzjera. W sumie miałem się wybrać na zakupy. Nie lubię ich robić, ale muszę i zrobię. [Miał oczywiście na myśli zakupy ubrań, ponieważ te, które miał nadawały się niemalże na szmaty do podłogi. Nie dbał nigdy o swój wygląd, ale czasami w takich nic nie znaczących chwilach, uświadamiał sobie, że jednak widać jego zaniedbanie. Też się oparł, a po chwili oparł się o Jamesa, nie otwierając oczu.] Źle się czuję, w nocy nie mogłem spać. [Stwierdził cicho, ale w jego głosie nie zabrzmiała nuta użalania się nad sobą. Kawa nie pomogła, a tylko jeszcze bardziej uzewnętrzniła zmęczenie. James objął go ramieniem ponownie i przytulił do siebie. Nie uśmiechał się już jednak, a uśmiech zastąpiło zamyślenie.] To się położysz u mnie, prześpisz się, ja sobie porozmawiam z Dorianem, a potem, albo wstaniesz i pojedziecie, albo cię odwiozę, albo zostaniesz na noc. Nie widzę problemu. [Odgarnął Rage’owi nachalne kosmyki z czoła i spojrzał na malarza uważnie. Po chwili po pokoju rozległo się donośne chrapanie.] 

4 komentarze:

  1. Oni się jakoś licytują czy coś. Mam wrażenie, że to zawody kto kogo szybciej wyprowadzi z równowagi. Miziają się z przyjaciółmi na oczach swoich chłopaków. Mnie by normalnie szlag trafił. Ciekawe komu pierwszemu puszczą nerwy. Niech się pogodzą i umówią na seks grupowy. Toby było coś! He he jest już późno i lepiej przestanę bredzić bo jeszcze zdeprawuję jakąś niewinną duszyczkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, okej. Ja wiem, że w każdym związku muszą być zgrzyty, czy chłodniejsze chwile. Ale do cholery jasnej, nie tak wcześnie! Znaczy... pewnie ja to znów źle interpretuje, czy nad interpretuje, czy inne takie... mniejsza.
    Okej, wiemy już jak wygląda spotkanie w gronie : Dorian, Rage, Michael; Dorian, Rage, James... zostaje nam tylko czekać na spotkanie całej czwórki... oj może być ciekawie.
    Rage jest bardziej zazdrosny o Doriana, niż odwrotnie. Albo ja mam tylko takie wrażenie, albo zależy od dnia i sytuacji...
    Inna ta część mi się wydaje... Jakaś taka smutniejsza... Może to dlatego, że jakoś tak mi się udzielił nastrój Rage'a. Nie rozumiem, czemu Dorian tego nie widzi. Powinien coś z tym zrobić, bo biedak się kiedyś wykończy. No, ewentualnie muszą po seksie chodzić spać.
    Nie pozostaje póki co nic innego, jak tylko czekać na rozmowę Dorian - James. A potem Dorian - Michael i Rage - James. No i oczywiście dalszej akcji!

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się podoba to mizianie. Ono jest tylko takie przyjacielskie. Widać bliskość jaka łączy Michasia z Dorianem i Ragea z Jamesem. To jest takie platoniczne coś pomiędzy nimi. I nie oszukujmy się żaden hetero by tak nie przytulał swego przyjaciela, nie całował w czoło, policzek i nie czochrał włosów.
    A i nastrój Ragea i mi się udzielił. Nie wiem co się z nim dzieję, ale fajna jest tak tajemnica i można się domyślać o co chodzi.
    A James i Dorian mogą się dogadać. Zwłaszcza, że obaj chcą dla pozostałych dwóch chłopaków, aby było dobrze. By się wspaniale czuli itd.
    I co mi się u Was podoba, to to, że dodajecie tak często rozdziały. :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Miziają się za bardzo jak na mój gust, ale może tak ma być. Dobrze że James i Dorian się dogadali, bo tego można się było obawiać. Może niech Dorian posmakuje swojej medycyny i też będzie zazdrosny, bo jak na razie to mało mu raczej zależy na swoim chłopaku.. Ale rozdział podobał mi się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń