czwartek, 6 września 2012

Rozdział VII [Rage]

Notka poprawiona i dedykowana Strega Biance. By jej się lepiej czytało i by nie wychodziła z siebie. Mam nadzieję, że Wam też się spodoba nowa, bardziej książkowa forma i myślę, że nie popełniłam wielu błędów i niedociągnięć, zmieniając styl. Enjoy :3

Poranek na policji był irytująco długi. Mundurowi zadawali pytania, które zadane trzeci raz z rzędu potrafiłyby wyprowadzić z równowagi nawet anioła. Dłużyło się to wszystko strasznie. Dorian siedział jak na szpilkach, mając nadzieje ze będzie to jego pierwsza i ostatnia taka wizyta. Kiedy dostał wiadomość od Michaela skrzywił się okropnie. Skoro Rage był chory, skoro nie było go w szkole, to, dlaczego Michael napisał do niego ze jest bezpieczny, chociaż również nie ma go w szkole. Nie w szkole... Jakim cudem? Przecież osobiście odwiózł go rano. Nie rozumiał i denerwował się przez to jeszcze bardziej. Był zdezorientowany i rozdrażniony. Młody zwiał z zajęć, ale adres Rage'a mu podał. Nic nie pasowało. Nic nie chciało się poukładać i uspokoić jego nerwy. Kiedy wypuszczono go w końcu z komisariatu wsiadł do auta i w rekordowym tempie dojechał pod dom Michaela. Niestety, nie zastał go tam. W chwili, gdy dzwonił do drzwi Michael właśnie żegnał się z Jamesem. Dorian zaklął pod nosem i wrócił do samochodu. Już po kilkunastu minutach pukał do drzwi Rage'a.

Musiał poczekać dłuższą chwilę nim ktokolwiek otworzył mu drzwi małego, blokowego mieszkania. Nim to jednak nastąpiło kilka odgłosów poświadczyło, że ktoś jest w domu. Coś trzasnęła, coś się przeturlało, a w końcu strzelił również otwierany zamek. W szparze, jaka powstała po uchyleniu, pojawiła się rozczochrana głowa, lekko zdezorientowanego Rage’a.

 - O jezu… - jęknął przeciągle, ale nie otwierał drzwi, tylko patrzył na Doriana, usiłując skupić na nim wszystkie myśli. Nie wyglądał też na obłożnie chorego, a co najwyżej otumanionego tabletkami, albo narkotykami. - To naprawdę nie jest odpowiednia chwila… - mruknął, przystawiając dłoń do ust, jakby chciał wymiotować. W rzeczy samej nie powiedział nic więcej, tylko puścił się niemalże biegiem do łazienki, zostawiając malarza oniemiałego i zdezorientowanego w uchylonych drzwiach. Jeżeli tylko wszedł on do mieszkania, zastał go dość nieprzyjemny widok. Wszędzie leżały porozrzucane chusteczki, na stole w malutkim pokoju gościnnym leżało kilka opakowań po niezidentyfikowanych tabletkach, na kanapie mokre ręczniki i pod nią miska z wodą. Reszta mieszkania jakoś wyglądała, chociaż też prosiła się o odrobinę uwagi.

Dorian wszedł, oczywiście, że wszedł. Nie odezwał się jednak ani słowem, bo nim drzwi zostały przed nim otworzone, zdążył trzy razy wybrać numer do Michaela i trzy razy się zdenerwować, bo młody nie odbierał. Burcząc pod nosem z niezadowoleniem, zamknął za sobą drzwi do mieszkania Rage'a i ruszył do, jak mu się wydało, głównego pokoju. Widok przerażał go. Nie dość, że Rage wyglądał dziwnie, Michael nie odbierał, to jeszcze to mieszkanie wyglądało, jak po przejściu tornada. Był nie tyle zdezorientowany, co przerażony cała złożonością sytuacji. Stojąc na środku pokoju, pośród śladów po niedyspozycji Rage'a, wystukał wiadomość do Michaela z prośba o kontakt, a następnie schował telefon i wbił spojrzenie w te część mieszkania, w której powinien pojawić się Rage.

- Przepraszam, że musisz mnie widzieć w taki stanie - mruknął, niemalże wyczołgując się z łazienki. Oddychał powoli, jakby samo oddychanie sprawiało mu ból, ale uśmiechał się też przepraszająco. Obszedł porozrzucane chusteczki i opadł bezwolnie na kanapę, wbijając zamroczone spojrzenie w Doriana. - Michaelowi nic nie jest, tak swoją drogą. Wraca właśnie do domu od Jamesa... - dodał jeszcze nim legł na kanapie, jak długi i bez życia. Nie miał siły ogarniać mieszkania i nie zapraszał do niego nawet Lisy, która codziennie robiła niewielkie, kosmetyczne porządki. Przymknął na chwilę oczy i westchnął jeszcze ciężej, nim wydusił z siebie kolejną porcję słów.
- Zrób sobie herbaty, a jak będziesz tak uprzejmy, to i mnie możesz. Nie chce cię wykorzystywać... Skoro jednak jesteś i już widzisz to, czego nie powinieneś, to będę ci wdzięczny.

- Mmm. - Jakoś nie potrafił zdobyć się na więcej słów czy jakichkolwiek dźwięków. "Od Jamesa..." Brzmiało nadal w jego głowie niczym dzwon. Od jakiego kurwa Jamesa? To, co działo się teraz w Dorianie można było porównać do gradobicia. Szlag go trafiał i nie miał najmniejszej ochoty na herbatę. Widząc jednak stan, w jakim znajdował się Rage ruszył na poszukiwania kuchni, a następnie na polowanie na herbatę, kubek, cukier i łyżeczkę. Nie chciał zadawać chłopakiem miliona pytań na raz, ale wiedział, że za chwile nie będzie się umiał powstrzymać. Tłukł się przy robieniu herbaty okropnie. Jego ruchy były zdecydowanie niezgrabne i nerwowe. Po jakimś czasie zdołał postawić przed Ragem kubek gorącej herbaty i cukier.
- Co ci jest? - zapytał, siadając na skraju kanapy i przyglądając się chłopakowi uważnie.

- Nic, w zasadzie. Strułem się wczorajszym alkoholem - powiedział powoli, ale bez głębszego namysłu. Wymówkę już miał przygotowaną wcześniej, a i ślady mogły doskonale maskować faktyczny stan rzeczy. Spojrzał na chłopaka z wdzięcznością i zgarnął jeden z mokrych ręczników, by przetrzeć nim twarz. 
- Mówiłem ci, że nie piję dużo - dodał i w końcu podniósł się z kanapy. Drżącymi rękami poskładał walające się pudełka po tabletkach i wrzucił je za kanapę, jak gdyby nigdy nic. Później posprząta, jak dojdzie ze sobą do ładu - przynajmniej taki miał zamiar i mocne postanowienie. Przysunął sobie kubek z herbatą i posłodził ją obficie, po czym jeszcze wyrzucił za kanapę mokre ręczniki i poklepał miejsce obok siebie. - Siadaj. Opowiedz mi, czego się dowiedziałeś na policji, bo chyba dzisiaj miałeś złożyć zeznania, prawda?

- Ech, czyli nie dostaniesz ode mnie więcej alkoholu. - Nie miał nadal nastroju na uśmiechanie się. Nie potrafił przejść nad nieobecnością Michaela do porządku, więc nie potrafił też być Dorianem, którego cieszy życie. - A na policji... Cóż, ktoś pobił tego chłopaka i oczywiście podejrzenie padło na mnie. Jestem groźnym gejem, jak uważają niektórzy. Zadawali miliard identycznych pytań, żeby złapać mnie na kłamstwie. Chłopak wydobrzeje - streścił spotkanie z policją i skrył twarz w dłoniach. Na chwile. Zaraz bowiem sięgnął po telefon i sprawdził czy nie dzwoni. Niestety. Rzucił aparat na stolik.
- Co to za James? - rzucił pytaniem, które nie mogło dłużej czekać.

- James, to mój przyjaciel. Tak, też mam przyjaciela, bardzo wiernego. Zaopiekował się Michaelem. Wyrwał go z łap oprawców, ale musieli się zwinąć ze szkoły, bo poszła fama, że siedzieli razem w toalecie... Nie pytaj, co tam robili, nie wiem. W każdym razie Michael wraca do domu teraz - powiedział na tyle głośno, na ile było go stać i po chwili zmoczył usta w gorącej herbacie. Nie czuł lekko poparzonego języka. Od dawna miał ochotę się napić czegokolwiek ciepłego. Z ledwością zrobił sobie wcześniej kilka kaw, co dało się dostrzec, bo puste kubki leżały na stoliku.
- Przepraszam, że nie mogłem się nim zaopiekować - mruknął jeszcze, uśmiechając się niemrawo. W końcu to on miał pilnować blondyna, ale jakoś mu się nie udało wyjść z domu.

- Spokojnie. - Nie uśmiechnął się, ale widocznie mu ulżyło. Co prawda nadal nie wiedział, gdzie dokładnie znajduje się Michaś. Siedząc przy Rage'u poklepał go po nodze. - Nie twierdziłem nigdy, że nie możesz mieć przyjaciela. Twoja uwaga zabrzmiała, jakbym miał o tobie z góry wyrobione zdanie. - Owszem, zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak źle się czuje, ale nie potrafił nie zwrócić uwagi na to, co powiedział. Ciężkie westchnienie poniosło się po pokoju Rage'a. Czepiał się, wiedział o tym. Znal siebie i czasami sam siebie za to nienawidził. Spojrzał na chłopaka z bólem w oczach.
- Mogę ci jakoś pomoc?  - To, że był wykończony i zły nie oznaczało, że nie zależało mu na tym by pomóc chłopakowi.

 - Nie wiem, pewnie do jutra mi przejdzie. Wiesz, to... Muszę iść się wykąpać - powiedział ni z tego ni z owego, ale nie ruszył się z miejsca, patrząc tępo na Doriana. W końcu jednak dźwignął się z kanapy na równe nogi i podreptał do łazienki. - Poczekasz? To zajmie kilka chwil...

Miał ochotę na zimny prysznic, który postawiłby go do pionu. Nie myślał o tym, że malarz może zapałać chęcią do sprawdzania, czym się Rage wcześniej faszerował. Zostawił go w bałaganie i w trakcie niedokończonej rozmowy. Zdawał sobie sprawę ze swojego stanu na tyle, by nie zamykać drzwi do łazienki. Nigdy nie było wiadomo, czy nie poczuje się w jakimś momencie gorzej.

Zdaje się, że Dorian nie miał innego wyjścia jak zaczekać. Przytaknął skinieniem głowy i kiedy chłopak podniósł się z kanapy, oparł się wygodniej. Nie chciał siedzieć i przeszkadzać. Chory człowiek potrzebuje zazwyczaj spokoju, więc postanowił, że kiedy tylko Rage wróci, pożegna się z nim i pojedzie do domu, zajeżdżając po drodze do Michaela po kilka wyjaśnień. Czul się głupio, ale, gdy tylko usłyszał szum wody, sięgnął po opakowania po tabletkach by zerknąć i sprawdzić, jakie to. Nienawidził narkotyków, zwalczał je, a chłopak, niestety, wyglądał jakby był pod ich wpływem.

Tabletki nie były narkotykami. Były fabrycznie zapakowane i miały pieczątkę apteki, w której Rage je kupował. Nie było jednak ulotki, którą Dorian mógłby przeczytać i dowiedzieć się więcej. Jedyna informacja zawarta na opakowaniu, to to, że były uspokajające, a takich z pewnością nie brało się po alkoholu. Rage wszedł pod prysznic, wręcz lodowaty prysznic i posiedział pod nim dość długą chwilę. Myśli rozjaśniły mu się nieco, a ciało jakby odżyło po godzinach spędzonych w bezruchu na kanapie. Wyszedł po dziesięciu minutach, owinięty dwoma ręcznikami, którymi się nawet nie wytarł wcześniej. Wyglądał, jakby ktoś wpoił w niego kilka napojów energetycznych, witamin i innych rzeczy, które stawiają w krótkim czasie człowieka na nogi.

Dorian obejrzał go dokładnie, kiedy tylko się pokazał ponownie. Jego twarz była poważna, bez nawet cienia uśmiechu.

- Czy nadal masz ochotę spróbować być ze mną? Czy nadal podoba ci się taki pomysł? - Stanowcze, bardzo poważne spojrzenie Doriana zawisło na twarzy Rage'a. Głosu nie podniósł i nie krył się w nim ani wyrzut ani nawet pretensja. Malarz wyglądał jakby chciał uzyskać odpowiedz na jak najbardziej prozaiczne i zwykłe pytanie. Opakowania po tabletkach leżały na stoliku, a on siedział pochylony do przodu z łokciami wspartymi na kolanach. Czekał.

- Nie jestem ćpunem, jeżeli ci o to chodzi. - Zatrzymał się w drzwiach salonu, czując, jak niewidzialna i silna dłoń ściska jego gardło, by nie mógł wydusić z siebie słowa. Tak bardzo nie chciał Dorianowi mówić, nie chciał go straszyć. Czy tak czy tak wiedział, że prawda spowoduje ucieczkę chłopaka i nie będzie miał okazji więcej się z nim widzieć. Po chwili zrobił krok w stronę Doriana i kilka następnych, by przysiąść na brzegu kanapy. Nie blisko - nie chciał pocieszenia, ani zrozumienia, ani nawet kolejnych pytań. Przysiadł z dala od chłopaka i tylko dlatego, że zakręciło mu się w głowie od napływającej do niej krwi.

- Tyle zauważyłem - powiedział spokojnie. Odwrócił się przodem do chłopaka i nadal wpatrywał się w niego dość władczo i stanowczo. - Uwierz, że gdyby to były narkotyki już by mnie tu nie było. Ale zapytałem cię o coś innego, prawda? - Taki poważny i rzeczowy Dorian mógł przerazić. Powiedziano mu kiedyś to, wprost, ale nie miał zamiaru tego zmieniać. Nie lubił kręcenia. Sam był szczery aż do bólu, więc oczekiwał dokładnie tego samego. Głownie przez to miał jednego tylko przyjaciela i niezbyt wielu kolegów. Ludzie, albo go unikali, albo szanowali jego podejście do świata. - Odpowiesz mi, Rage?

- Jestem chory... Mam problemy z zachowaniem równowagi emocjonalnej - mruknął, wbijając wzrok w swoje kolana. Zacisnął palce na ręczniku i zacisnął mocno powieki, bo to, co go dusiło zaczęło przeradzać się w ledwo powstrzymywany płacz. - Nie chciałem ci mówić i tak nic nie możesz zrobić... - To akurat była prawda, najszczersza z możliwych prawd, jakie mógł mu wyznać. - A ja chce spróbować, kolejny raz... Cały czas wierzę, że może być normalnie. Ta choroba zniszczyła mi już wystarczająco życie, ale nie mam zamiaru się poddawać - wyrzucił z siebie jeszcze, nim poczuł, jak po policzkach spływają mu słone krople. Na szczęście głowę pochylał nisko, więc Dorian nie mógł widzieć łez, które go zdławiły.

Ale zobaczył. Przesunął się bliżej chłopaka i podniósł mu głowę tak by widzieć twarz. Dopiero teraz się uśmiechnął. Trzymając dłonie na policzkach aktora ucałował go, zbierając ustami łzy.

- Jakiś ty głupi - mruknął obejmując Rage’a za ramiona i przytulając do siebie z całej siły. - I co myślałeś, że tak po prostu machnę na ciebie ręka i sobie pójdę? Nie ma takiej opcji głupolu. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
Tulił go do siebie i kołysał na boki. Nie miał zamiaru go pocieszyć, czy żałować. Miał zamiar być.

Rage’owi ulżyło bardzo, chociaż tak do końca Dorian nie wiedział, jak jest naprawdę. Przyjął najważniejszą część prawdy i fakt, że Rage ma problemy. Jednakże takich problemów było mnóstwo i każdy miał inne podłoże. Przytulił się do chłopaka mocno, a po chwili niemalże na niego wszedł, domagając się więcej ciepła, jakiego mógł dostać. Wyswobodził ręce i zarzucił je malarzowi na szyję, patrząc na jego twarz zaborczo.

- Możesz ze mną nie wytrzymać. - Ostrzegł go i wcale nie wyglądało na to by żartował. Jego poważna, aczkolwiek zapłakana twarz kryła w sobie groźbę. Chciał się dla niego postarać. Chyba pierwszy raz w życiu chciał się starać dla kogokolwiek, dlatego też nawet zapomniał, że jest prawie nagi i zapomniał o dystansie między nimi, którego nie było. Wpatrzył się w twarz Doriana, jakby chciał ją dokładnie zapamiętać i uśmiechnął się lekko.

Dorian przytrzymywał go w pasie by przypadkiem nie zleciał z jego kolan i nie spotkał się boleśnie z podłogą. Wpatrzył się w niego ze zmarszczonym czołem. Nie przeszkadzała mu bliskość chłopaka. Przeszkadzało by mu, gdyby chłopak się od niego odsunął.

- Jak mi zaczniesz bardzo przeszkadzać to cię przywiążę do kaloryfera. Nie widzę potrzeby straszenia mnie swoją osobą, Rage. Pamiętaj o tym, że tak naprawdę nie znasz mnie. Nie wiesz jaki potrafię być, kiedy mi na kimś lub na czymś zależy. Nie wiesz, jakim jestem czasami despotą - mówił całkiem szczerze i zupełnie poważnie. Żaden z nich nie znał drugiego na tyle by go oceniać. Nie było więc sensu straszyć się wzajemnie już na wejściu. Wtulił twarz w szyję chłopaka, muskając jego skórę ustami i kąsając ją po chwili, gdy miał zamiar odchylić się i ponownie na niego popatrzeć. - A teraz powiedz mi, co to za James, bo mnie szlag jasny trafia i za chwilę mnie rozniesie.

- Mój przyjaciel... Znajomy prześladowców. W zasadzie, jakbyś przestał mnie podniecać, to mógłbym ci opowiedzieć, co mi powiedział, ale... - Usta Doriana były tak kuszące i delikatne, że miał coraz większą ochotę, by go pocałować. Wiedział jednak, że jeżeli nie powie mu tego, czego zdążył się dowiedzieć, to chłopak nie skupi się na nim, a nadal będzie myśleć i tym małym, irytującym blondynie, którego Rage bardzo chętnie by się pozbył. Poczuł się przez chwilę zazdrosny, kiedy malarz tak beztrosko mówił o swojej złości spowodowanej niewiedzą, ale nie powiedział nic na ten temat, tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej. Słowa o despotyzmie mu się spodobały. Nie tylko dlatego, że oznaczało to oddanie, ale również dlatego, że myśli pisarza powędrowały do bardziej brutalnych czynów z tą cechą związanych. Korzystając z okazji, rozsiadł się wygodnie okrakiem na kolanach Doriana i przyłożył wilgotne czoło do jego czoła.

- Jeśli mi zaraz nie powiesz to nie dostaniesz już dzisiaj ani jednego buziaka.  - Zagroził zupełnie poważnie. Musiał się dowiedzieć. Po prostu musiał. Pogroził Rage'owi przed nosem i żeby mu pokazać co traci, zbliżył usta do jego ust na odległość kilku minimetrów. Wiedział, że drażni chłopaka, ale nie potrafił się powstrzymać. Zresztą, nie byłby sobą, gdyby tego nie robił. - Powiedziałbym, że cię zwiążę i będę bezkarnie wykorzystywać, ale wiem, że to nie byłaby dla ciebie żadna kara. Ty tego chcesz, równie mocno, jak ja. Ale nic z tego. Nie dostaniesz nawet tych ust, jeśli zaraz mi wszystkiego nie opowiesz. - Jego słowa łaskotały oddechem usta Rage'a, a Dorian uśmiechał się przy tym dość wrednie. Oczywiście, że chciał poczuć podniecenie chłopaka. Oczywiście, że pamiętał jakim cudownym kochankiem on jest. Ale potrafił być okrutnym tak samo dla siebie, jak i dla Rage'a, powodując w ten sposób niebotyczne dążenie do spełnienia.

- Nie rób mi tak...  - jęknął i zacisnął usta, by się na Doriana nie rzucić. Musiał kilka razy odetchnąć głęboko, nim zebrał się na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- Tak więc. Złapali Michaela pod szkołą, chcieli mu zrobić krzywdę... James był z nimi i powiedział im, że sam się zajmie chłopcem. Jak tylko się utlenili, odstawił go do pionu i poszli razem miło spędzać czas w sali baletowej. Musieli skorzystać potem z łazienki, nie wiem dlaczego, no i jakieś dziewczyny ich przyłapały, jak się droczyli, czy coś, więc zwiali ze szkoły przez łazienkowe okno i pojechali na pizzę, do Jamesa i... Potem Michael wrócił do domu. Bezpieczny i cały. Nadal masz jakieś wątpliwości? James by mu nie zrobił krzywdy. Ani tej brutalnej, ani seksualnej. Może nie jest gejem, ale wcale nie nienawidzi homoseksualistów, jak tamci - powiedział prawie na jednym wydechu i tak szybko, że Dorian miał prawo nie zrozumieć połowy z tego. Po chwili Rage uśmiechnął się delikatnie i niewinnie, wodząc wzrokiem po wargach chłopaka, które teraz mógł już dostać. W końcu się wyspowiadał, prawda?

- Ahahaha...  - rozległo się głośne parsknięcie śmiechu. Dorian aż odchylił na chwilę głowę w tył, tak rozbawiła go nie tyle opowieść chłopaka, co prędkość z jaką została opowiedziana. Po krótkim ataku rozweselenia, powrócił do patrzenia na chłopaka, choć nie podarował mu obiecanego buziaka. Postanowił podrażnić go jeszcze chwilę, mimo tego, że słowa Rage'a uspokoiły go zupełnie, jeśli szło o Michaela. 
- Młody i tak oberwie za wyłączony telefon. - burknął. Przesunął dłońmi po nagich ramionach aktora, drażniąc skórę paznokciami i mrucząc niczym napalony kociak. - Ale muszę pomyśleć czy należy ci się nagroda. Połowa z tego co powiedziałeś to domysły, więc nie mam pewności co do bezpieczeństwa Michaela. Chyba jednak pojadę zobaczyć czy wrócił cały do domu. Co o tym myślisz?

- Dorian, nie prowokuj mnie - wyszeptał, czując zalewającą go falę gorąca. Na nic by mu się zdały teraz tabletki, kiedy chłopak był tak blisko i dotykał go w sposób, w jaki najbardziej lubił. Nie wnikał, czemu tak go rozbawiła wypowiedź i sprawozdanie. Jego zmysły skupiły się na cieple, rozchodzącym się po ciele, jak fala nieprzewidzianego tsunami. Przysunął się jeszcze bardziej, ale jeszcze nie był w takim stanie, by prosić się o pocałunek. Schował czerwoną twarz w szyi Doriana i odetchnął głęboko. - Nie jedź, nic mu nie będzie - zamruczał, gryząc go boleśnie w szyję. Zmęczenie uleciało, jak za dotykiem magicznej różdżki, a Rage poczuł za to inne, nieco bardziej przyjemne oszołomienie, kiedy odetchnął zapachem malarza - zapachem jego ciała i perfumami.

- Kiedy ja uwielbiam cię prowokować. Kiedy błagasz o rozkosz jesteś taki pociągający, że krew się we mnie gotuje. Kiedy prosisz, a twój głos jest jak najcudowniejsza muzyka.  - Głaszcząc chłopaka po plecach, ocierał się o jego włosy policzkiem, a słowa wypowiadał głębokim, basowym szeptem. Mruczał, prowokując Rage'a i doskonale zdając sobie z tego sprawę. Sam czuł, jak rozpala się w nim żądza. Czuł, jak krew szumi mu w uszach, a ciało zaczyna płonąć. Wspomnienie chwil, jakie spędzili wieczór wcześniej wywoływało u niego dreszcze.
- Poproś, Rage. Poproś bym mógł ci odmówić i poczuć, jak topniejesz pod wpływem narastającego pożądania. Poproś, bym mógł być wrednym chamem i skazać cię na cierpienie oczekiwania. Poproś.

- Ale...
Krew uderzyła mu do głowy praz kolejny, a ból, który przeszył jego ciało stał się przez chwilę nie do zniesienia. Dorian doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział. Miał dogłębną rację w tym, że działa tak, a nie inaczej na Rage'a, który musiał wziąć jeszcze głębszy oddech, by nie dać mu satysfakcji. Przesunął się jeszcze kawałeczek, ocierając się o chłopaka mocno, sprawiając sobie nie tylko mentalny, ale i fizyczny ból.
- Dorian... Już jesteś chamem - stwierdził, obejmując go rękami mocno. Wolałby nie prosić i nie okazywać słabości, ale chęć doprowadzenia do spełnienia targała nim, jak wiatr jesiennymi liśćmi. Sprawiała, że poczuł się kolejny raz małym i nic nieznaczącym człowiekiem, skazanym na litość drugiej osoby. - Proszę... Wiesz, że cię pragnę - mruknął najciszej, jak tylko potrafił, byleby nie szeptem.

- Wiem. Doskonale o tym wiem. A wiesz dlaczego? - Odchylił się w tył, unosząc twarz Rage w dłoniach, które tuliły się do jego policzków. Patrzył na niego spojrzeniem pełnym gorącego pożądania. Oczami, które błyszczały niebezpieczeństwem i rozkoszą. - Bo ja czuje podobnie. Bo również pragnę ciebie, ale nie lubię dostawać wszystkiego na zawołanie. Lubię napawać się cierpieniem oczekiwania. A Ty? - Był tak perfidnie wredny w tym momencie, że aż zadziwiał sam siebie. Gdyby na jego miejscu był ktokolwiek inny i miał na kolanach nagiego, rozpalonego do granic wytrzymałości faceta, posiadłby go bez chwili wahania i pozwolił na spełnienie. Ale nie Dorian. Nie on. On musiał najpierw poczuć ból graniczący z ekstazą, zanim pozwoli sobie na upust emocji.

Może nie do granic, jeszcze nie, ale kiedy Dorian zadał ostatnie pytanie, Rage jęknął. Jęknął mu prosto w usta do których się nachylił odrobinę.
- Pocałuj mnie chociaż... - poprosił, przymykając oczy na moment, co jednak nic nie pomogło. Zacisnął tylko palce na karku chłopaka i czekał na spełnienie prośby. Był nadmiernie cierpliwy i to prawdopodobnie zawdzięczał jednak poniekąd tabletkom. Malarz musiał się więc postarać, by doprowadzić go do furii z dnia poprzedniego. Gdyby Rage miał czysty umysł, to nie byłoby też wyjaśnień i pod prysznic nie poszedłby sam, a z Dorianem. Już dawno pławili by się obaj w uniesieniu i on to wiedział. Wiedział, że raz spróbowany mężczyzna nie uwolni się od niego tak łatwo i prędzej zdecyduje się od Rage'a uciekać niż dostanie od niego odrzucenie.

Pocałował. Pocałował Rage’a tak gwałtownie i brutalnie, że gdyby nie przytrzymał go dłonią za kark, zepchnąłby go z kolan. Wpijał się w jego usta zachłannie. Kąsał wargi, których nie czuł od wczoraj, a o których nie potrafił nie myśleć. Masował językiem wnętrze ust chłopaka i prowokował jego język do miłosnych zapasów. Jego męskość ożyła natychmiast. Dzięki temu, że była uwięziona w spodniach nie pozwoliła Rage'owi na ujrzenie się w pełnej gotowości ale i tak dała o sobie znać. Dorian czekał na te prośbę od jakiegoś czasu. Czekał i wiedział, że wreszcie się doczeka. Wiedział, jak doprowadzić Rage'a do wrzenia i był pewien, że dokona tego wcześniej czy później. Przesunął dłonią po nagim udzie chłopaka, zatrzymując się tuż przed granicą, dzielącą udo od lędźwi.

Rage nie wiedział, czy to on tak mocno lgnie do Doriana, czy to silna dłoń chłopaka trzyma go jeszcze przy nim, ale wiedział, że był gotów odpłynąć i osunąć się w nicość tylko pod wpływem tego pocałunku. Oddał go bardzo mocno, spijając każdą kroplę śliny z ust malarza łapczywie. Prosił się całym ciałem, które zaczęło mocno i sugestywnie ocierać się o drugie ciało. Czuł swoje pożądanie i czuł, jak pożądanie Doriana pragnie wydostać się na zewnątrz. Nic więcej nie było mu potrzebne do szczęścia, byleby tylko chłopak wziął sobie, co chciał pozwalając Rage’owi się zatracić w przyjemności. Z drugiej strony nie powinien był tego robić i wiedział o tym. Wiedział, że jeżeli Dorian wyjdzie po wszystkim, znów będzie musiał to odchorować i przywrócić swój umysł do porządku dziennego. Teraz jednak ta myśl gdzieś odeszła, została zepchnięta na bok, do głębokiego i ciemnego kąta. Liczył się tylko Dorian i jego dotyk, jego palce, a przede wszystkim męskość, która miała zawładnąć już niedługo Ragem w całości.

Jak bardzo Dorian chciał? Tak bardzo, że kipiała w nim każda kropla krwi, krążąca w krwiobiegu. Nie przerywając pocałunków uścisnął dość mocno pośladki chłopaka i uniósł je w górę. Wszelkie nerwy związane z całym dniem odpłynęły, pozostawiając rozpalone ciało. Wszelkie troski przestały się liczyć, a pozostał jedynie Rage. Zmusił chłopaka do tego, by ten uklęknął, a sam rozpiął sobie rozporek i sprawnie zsunął spodnie wraz z bielizna na wysokość kolan. Teraz jego męskości nic nie przeszkadzało w prezentowaniu swej gotowości i chęci. Teraz mogła żyć własnym życiem i dać im obu chwile niezapomnianych uniesień.
- Pokaż mi, jak bardzo mnie pragniesz - mruknął w usta Rage'a, nabrzmiałe od gwałtowności niedawnych pocałunków.

Pisarz klęknął przed nim, uniesiony i spojrzał z góry na jego twarz zamglonym spojrzeniem. Nie musiał mu pokazywać, jak bardzo go pragnął, ponieważ nabrzmiała męskość unosiła ręcznik wysoko w górę i ochoczo celowała w usta Doriana, domagając się uwagi. Wziął głęboki oddech, by skupić wzrok i nie spojrzeć pod siebie. Czuł, że malarz się rozbiera, ale wolał nie ryzykować tego widoku. Drżał na całym ciele i równie drżącymi dłońmi, które zdjął z szyi chłopaka, przesunął po swojej piersi, aż do granicy puchatego materiału. Sam robił sobie krzywdę powściągliwością i powolnością ruchów, ale wiedział, jak Dorian zareaguje. Też chciał zobaczyć jego zniecierpliwienie, mimo tego, że ból niespełnienia rozsadzał mu biodra, w każdej chwili gotów się wydostać. Rozsunął poły ręcznika i pozwolił mu delikatnie opaść na ziemię. Został nagi i teraz w pełnej okazałości prezentował się przed chłopakiem.

Kuszący organ dyndający tuż przed jego twarzą. Hm, to był widok, który mógłby startować do plebiscytu o nazwie 'Jak skrzywdzić kogoś tylko widokiem.' Dorian uśmiechnął się podnosząc spojrzenie na twarz Rage’a i sunąc dłońmi po jego nagich udach, wspinając się na pas a następnie na brzuch chłopaka. Robił to zadziwiająco cierpliwie i wolno. Skoro chłopak chciał udręki, Dorian potrafił mu ją dać w jak najokrutniejszej formie. Znalazł sutki Rage'a i uścisnął je niemal boleśnie. Kolejne chwile poświęcił na przejechanie opuszkami po żebrach chłopaka i przesunięciu ich na jego plecy. Nie patrzył na męskość, która kusiła i krzyczała niemo o spełnienie. Patrzył na twarz chłopaka, mrużąc oczy i uśmiechając się dość chytrze. Zupełnie jakby chciał powiedzieć: Zobaczymy kto pierwszy pęknie.

Rage pochylił się, by było mu wygodniej i zacisnął palce na oparciu kanapy, by dzielnie znieść kolejną falę pobudzających pieszczot. Syknął, kiedy poczuł brutalne uszczypnięcie, ale chwilę po tym skupił się na jego delikatnych palcach i ustach, na które w końcu spojrzał. Kusiło go by bezczelnie wsunąć swoją męskość między wargi chłopaka i poczuć ciepło, którego jeszcze nie czuł. Trzymał się jednak dzielnie. Zdradzało go tylko coraz mocniejsze drżenie ciała i urywany oddech, który Rage chwytał z trudem, niczym rybka wyjęta z wody. Kolana usiłowały się samoistnie ugiąć, ale miał przeświadczenie, że jeżeli się podda, to zbyt szybko dostanie to czego pragnie. W końcu pod nim malował się twardy, jak skała, penis Doriana, a wspomnienia wywoływane tym widokiem, wracały do pisarza falami gorąca, skracając jego cierpliwość do ostatnich granic wytrzymałości.

Malarz widział co się dzieje z Ragem doskonale. Widział jak krew napływa mu do twarzy i czerwieni jego policzki. Czuł jak jego ciało drży. Czuł jak każdy ruch dłoni na jego ciele, każdy oddech, który łaskocze jego skórę, doprowadza go do ekstazy i zapomnienia. Wiedział jak musi teraz cierpieć ten chłopak, który tak posłusznie znosi jego prowokacje i twa dzielnie w postanowieniu, ze nie ugnie się. Dorian uśmiechnął się łobuzersko. Zjechał dłońmi na pośladki Rage'a, uścisnął je lekko i.. Wystawił język by samym koniuszkiem, objechać dookoła czubek męskości chłopaka. Sam czubek i ani centymetra więcej. Sunął językiem wolno, ciesząc się smakiem i patrząc w oczy Rage'a z błyskiem satysfakcji, podczas gdy jego dłonie na przemian to zaciskały się na jego pośladkach to masowały je delikatnie.

- Jezu... Proszę cię... - Jego szept zmieszał się z jękiem, a biodra wysunęły się jeszcze bardziej ochoczo. Już nie tylko czuł drżenie ciała, ale każde miejsce, które opuściło ciepło języka Doriana zaczynało boleć. Męskość wołała o więcej, unosząc się i wypełniając krwią do samego końca. Była tak twarda, że mogła komuś zrobić krzywdę, nie wspominając o krzywdzie, jaką robił mu chłopak. Zacisnął palce na oparciu jeszcze mocniej na i proszące usta również zacisnął w cienką kreskę, by zdusić z siebie kolejne jęknięcia. Każdym z nich sam doprowadzał się do uniesienia, wzmagając uczucie wyobraźnią. Chciał się otrzeć o Doriana, chciał poczuć ciepło całego jego ciała, nie tylko ust - chociaż tych najbardziej. To one liczyły się w tamtym momencie najbardziej i to o nich Rage myślał intensywnie.

Ciało Doriana płonęło od środka. Płomienie pożądania, podsycane jego opieszałością wobec Rage'a, wobec tego jak chłopak reaguje na jego dotyk, wobec chęci by poddać się namiętności i pozwolić na ujście swej żądzy, najbardziej naturalnymi organami... To wszystko powodowało, że Dorian spalał się od wewnątrz z własnej woli i czuł jak jego uczucia zżerają go od środka. Zdawał sobie sprawę z tego, ze spełnienie musi nadejść prędzej czy później bo jeśli nie, emocje rozsadzą go od środka w eksplozji. Szept chłopaka powodował dreszcze na karku Doriana. Jego uśmiech zmienił się w powagę by zaraz potem zniknąć, kiedy rozgrzane usta zamknęły członek Rage'a w swych wilgotnych objęciach i przesunęły się po nim wolno aż do samej nasady, pozwalając by czubek organu otarł się o podniebienie. Dorian wiedział, co robi. Panował jeszcze nad sobą na tyle by przedłużać rozkoszną udrękę ile się da. Sunął wargami po członku Rage'a. Sunął z rozmysłem, na tyle wolno by sprawić ból sobie i chłopakowi. Razem z ustami, po męskości aktora sunęły tez zęby, które drapiąc delikatny organ, budziły go do życia coraz mocniej.

Nie dało się obudzić penisa Rage’a do życia mocniej, ponieważ był już na granicy i zaczynał umierać z niespełnienia. Ostatkami sił powstrzymał się, by nie wytrysnąć prosto w usta Doriana i wziąć jeszcze odrobinę przyjemności i tej ciepłej wilgoci. Prawie krzyknął, gdy poczuł na całej męskości, przesuwający się po niej język. Przysunął się jeszcze bliżej, nie dając chłopakowi możliwości odsunięcia się. On też miał swoją stanowczość, która nakazywała mu zagłębić się w ustach malarza do granic możliwości, przelecieć je i zostawić w nich ślad swojej obecności. Z każdym kolejnym przesunięciem, coraz bardziej tracił oddech. Zapominał w ogóle oddychać, kiedy był coraz bliżej końca. Pochylił się do Doriana mocno, opierając czoło o jego głowę i chowając nos w jego włosach, by zdusić kolejne jęknięcia.

Czując, jak męskość w jego ustach zaczyna pulsować coraz bardziej i jak ciało Rage'a staje się niczym struny czułego na dotyk instrumentu, wbił palce w jego pośladki i kiedy sunął ustami ku nasadzie członka, zacisnął je mocno i bardziej niż dotychczas podrażnił go zębami. Zassał się na chwilę, kiedy powrócił ustami do czubka organu a językiem powiódł dookoła napletka dźgając na koniec w sam czubek. Trwał tak przez chwilę. Na tyle tylko by poczuć kolejne drżenie męskości Rage'a. Gdy tylko to nastąpiło przesunął ustami pospiesznie po całej długości członka, powtarzając ruch kilka razy a za każdym z nich, robiąc to coraz szybciej. Wiedział co się szykuje i był na to w pełni przygotowany.

Tego było już za wiele dla jego wytrzymałości. Poczuł, jak świadomość odlatuje gdzieś daleka na fali orgazmu. Szarpnął się gwałtownie, a jego penis ostatni raz zapulsował i wylał z siebie nasienie gwałtownie. Sekundę po tym Rage odsunął się odrobinę, by móc swobodniej dać ponieść się orgazmowi i nie zadławić przy tym Doriana, co było bardzo możliwe. Obolałe palce przeniosły się na kark malarza, a Rage westchnął ciężko z błogim uśmiechem i pomasował spięte mięśnie chłopaka. Przysunął się ponownie, delikatnie, ale już nie blisko wspaniałych i gorących ust. Opadające powoli emocje, ustępowały miejsca zadowoleniu, więc zniżył się z powrotem, by usiąść na kolanach swojego kochanka. Nieświadomie otarł się o sztywną męskość, a fakt, że Dorian czekał na swoją kolej, przelał kolejną falę gorąca przez ciało pisarza.
- Tylko… Uwielbiam cię…  - zamruczał, układając nabrzmiałe od wcześniejszego pocałunku wargi na szyi chłopaka. - Jesteś mój…

Nie było najmniejszego problemu by Dorian poradził sobie doskonale ze świadectwem spełnienia, jakim uraczył go Rage. Nie miał nic przeciwko takiej formie okazania pożądania, gdyż była to najbardziej naturalna forma. Z uśmiechem spojrzał na chłopaka gdy ten opadał na jego uda z rozkosznym wyrazem twarzy i oczami, które mogłyby stopić lodowce.
- Tylko co? - mruknął, przesuwając nosem po policzku kochanka i sunąc paznokciami po jego plecach od dołu po szyje i kark. - Tylko nie zapomnij dręczyć mnie nadal? Tylko pozwól mi zadowolić i ciebie? Tylko nie wychodź, zanim nie umrę w twych ramionach z rozkoszy? Co chciałeś powiedzieć?  - Dorian był wrednie pewny siebie, ale zdaje się, że miał ku temu powody, prawda? Jego męskość błagała o spełnienie, ale nie on. On wiedział, że ta upojna chwila nastąpi. Jeśli nie teraz, to za kilka minut ale nastąpi. Już widział po twarzy Rage'a że świadomość wzwodu rozpala w nim nowe siły.

- Możesz zrobić ze mną, co zechcesz…  - szepnął nieprzytomnie. Jeszcze pierwsze napięcie nie zdążyło z niego całkowicie opaść, a czuł, jak kolejna fala podniecenia zalewa go od środka. Potrafił znieść wiele, ale pierwszy raz w życiu czuł, że może dla kogoś znieść niemal wszystko, nie przestając być rozpalonym. To było, jak powracająca gorączka w przewlekłej chorobie, albo jak sama choroba, która dawała się we znaki ze zdwojoną siłą. Im mocniej Dorian zapewniał go o swej władzy, tym mocniej Rage miał ochotę mu przytakiwać i zgadzać się na kolejne, skuteczne próby dręczenia. W końcu poczuł, jak penis staje się na powrót twardy i znów chętny do spełnienia. Otarł się więc o chłopaka nie tyle prosząco, co oznajmiająco, że jest w pełni gotowy na to, by go wykorzystać i dać upust własnemu spełnieniu. Przesunął pośladki po erekcji Doriana, zmyślnie prowokując go do dalszego działania i do spowodowania większego napięcia w swoim własnym ciele.

Złapał Rage’a stanowczo w pasie. Wiedział, że może sobie pozwolić na bardzo wiele i wiedział że chłopak jest gotów znieść wszystko. Choć może nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego jak bardzo Dorian potrafi był szorstki, zanim pozwoli sobie na spełnienie. Tym razem nie chciał. Nie miał zamiaru czekać dłużej na orgazm i nie chciał też wprowadzać w życie kolejnej udręki. Świat się nie kończył. Mieli przed sobą jeszcze dużo takich chwil, kiedy to Dorian będzie się napawał poddaniem Rage'a, a ten będzie czerpał przyjemność z uległości. Uniósł chłopaka w górę i nakierowawszy tak, by po opuszczeniu go ponownie w dół, jego nabrzmiała męskość weszła w Rage bez chwili zawahania. Zacisnął powieki i starał się tłumić jęk, jaki rwał się na świat. Było mu dobrze. Było mu tak bardzo dobrze, ze świat mógłby faktycznie przestać teraz istnieć, byleby tylko pozostali oni dwaj. Rage był cudownie ciasny. Dorianowi aż się zakręciło w głowie, kiedy poczuł na całej długości swego członka zniewalające ciepło ciała chłopaka.
- Działaj - mruknął do niego zanim ugryzł go dość boleśnie w wargę. Oj, jak tak dalej pójdzie to obaj będą chodzili z siniakami, które będą im przypominały te chwile.

Kto by się w takich chwilach przejmował siniakami i bólem, kiedy jedyny ból, jaki dochodził do Rage’a, to pierwszy ból wejścia? Stłumił własny jęk, przyciskając usta do ust Doriana i dał sobie tym samym ulotną chwilę, by mógł się przystosować do męskości, przeszywającej go na wskroś. Poruszył się delikatnie – nigdzie im się nie spieszyło, a i drugi orgazm, który miał nadejść, nadchodził znacznie wolniej niż pierwszy i trzymany w sobie. Objął chłopaka mocno ramionami, wzdychając z każdym najmniejszym ruchem w jego usta. Jego biodra poruszały się spokojnie, miarowo. Tym razem to on był panem sytuacji i Dorian nic nie mógł na to poradzić. Mógł się szarpać i próbować zmienić tempo, ale Rage opierał się, przejmując nad swoim ciałem kontrolę. Wolno zaczął zmieniać ruchy na bardziej stanowcze i mocniejsze. Z pełną premedytacją, nabijał się na męskość malarza, aż do samego końca, coraz szybciej. Nie myślał o nim tak naprawdę. Myślał o tym, że za chwilę dzięki niemu chłopak będzie krzyczeć razem z nim z rozkoszy. Im szybsze stawały się jego ruchy, tym gwałtowniej wbijał swoje usta w wargi Doriana i zachłanniej zlizywał z wnętrza jego ust swój własny smak. Nie przeszkadzało mu to. Lubił ten smak tak, jak lubił smak czyjegoś rozpalonego ciała. Przyjemność była o tyle mocniejsza, że to właśnie malarz był pod nim, a nie ktoś inny.

Dorian nie chciał zmieniać tempa. Nie chciał pospieszać chłopaka i nakazywać mu innego zachowania niż to, którego tamten chciał. Podobało mu się że potrafił przejąć pałeczkę władzy, choć wiedział, że i tak nie pozwoli mu na to na zbyt długi czas. Znał siebie i wiedział, że władza powróci w jego ręce bardzo szybko. Pozwalał się całować, oddając każdy pocałunek z narastającym żarem i gwałtownością. Wbijał palce w skórę pleców chłopaka, drapał go i chwilami szczypał, gdy za wszelką cenę powstrzymywał się przed wytryskiem. Jeszcze nie. Jeszcze chwila. Jeszcze kilka ruchów Rage'a zanim pozwoli by ciało spełniło swoje pragnienia. Przesunął dłonie na pośladki aktora i uścisnął je władczo i boleśnie. Jęki jakie dawał chłopakowi razem z pocałunkami stawały się coraz głośniejsze i coraz mnie opanowane. Nie poruszał biodrami by wbijać się w kochanka silniej i głębiej. Jedyne co uczynił to podczas chwili gdy rozkosz eksplodowała w jego lędźwiach, przycisnął stanowczo i brutalnie biodra chłopaka do własnych i nie pozwolił mu na ucieczkę nawet o centymetr. Przez mieszkanie aktora potoczył się krzyk Doriana, gdy jego głowa odchyliła się w tył, biodra przywarły do pośladków kochanka a silne dłonie trzymały go mocno nadzianego na buzująca w jego wnętrzu męskość.

Nim Dorian doszedł, Rage zdążył się przysunąć na tyle mocno, by ocierać się o brzuch chłopaka mocno i pozwolić, by spełnienie doszło do niego samego jeszcze szybciej. Nie krzyknął jednak, kiedy drugi orgazm ogarnął jego ciało, a tylko jęknął, pławiąc się w krzyku, jaki wydobył się z ust malarza. Opadł na niego miękko, nie mając najmniejszego zamiaru wypuszczać go ze swojego ciepłego zakątka rozkoszy. Doskonale czuł, jak wypełniające go nasienie, usiłuje wydostać się na zewnątrz. To było bardzo przyjemne uczucie. Wtulił się w chłopaka, przygarniając go szczelnie do swojego gorącego i spoconego ciała. Zrównał z nim oddech, a po chwili otworzył oczy i wpatrzył się w ścianę przed sobą, nim pozwolił na to, by wargi wygięły się w błogim uśmiechu. Mógłby chcieć jeszcze, ale nie w tamtym momencie, kiedy nie doszedł do siebie po wczorajszym i nie kiedy zapowiadało się kolejne docieranie do normalnego stanu umysłu. Tak bardzo tego nie chciał, że wolał o tym nie myśleć, jednak to musiało się kiedyś skończyć. Nie miał prawa trzymać u siebie Doriana. Malarz miał własne życie, miał się kim przejmować i nie był jego własnością.

W tym momencie był. Dorian był jego i tylko jego. Nie słyszał jednak myśli chłopaka więc nie miał możliwości zapewnić go o tym. Wtulił się w niego z ochota, upajając się zapachem jego spoconego z rozkoszy ciała. Muskał ustami szyje Rage'a jakby było mu mało jego bliskości i jakby nie doszedł przed chwilę do granic ekstazy. Głaskał plecy Rage'a czułymi, długimi ruchami. Bawił się w powolne poznawanie jego ciała. Bawił się w odkrywce, tego co należało do niego.
- Mógłbym tak trwać do końca świata - mruknął mu do cucha i poczuł, jak po jego ciele przetoczyła się fala dreszczy. - Co ty masz w sobie takiego, że nie potrafię ci się oprzeć? Co z tobą jest, że wystarczy mi jedno spojrzenie, a już chciałbym widzieć, jak czołgasz się przede mną w ekstazie i uniesieniu? Rage....  - jęk, jaki towarzyszył wypowiadaniu imienia chłopak mówił więcej niż milion słów. Dorian wpadł, jak śliwka w kompot. Zatracił się w tym facecie i nie potrafił się tego wyzbyć.


6 komentarzy:

  1. Yeah! Nie będę ukrywać, że wolę człowieka pochodnię i słodkiego uległego. Ale nie o tym. Nie podoba mi się obecna forma. Tracisz w niej siebie, a opowiadanie nie jest jedyne w swoim rodzaju, a jak większość... ale to moja opinia. Jak kto woli. I tak, wiem, że Ci to mówiłam. Co by tu... Dorian się przyznał! Hell yeah! Znaczy, na razie jakby przed samym sobą, ale idzie chłopak dobrą drogą. Serio mam wrażenie, że w Rage'u drzemie jakaś ukryta siła, przywództwo... i kiedyś to z niego wyjdzie na światło dzienne. A może i nie... Jemu w końcu słodko z uległością. Pomysł plebiscytu proponuję gdzieś wykorzystać. Może być ciekawie. No i co by tu... ach, tak. Poziom oczywiście zachowany, nadal do końca nie wiadomo czego się spodziewać. Tak trzymać. No i... czekam na kolejne! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się tak czyta dużo lepiej:) Rozdział był jak zwykle boski i to że Rage jest tak uległy to wspaniale, chociaż i on zawsze może się odegrać i tym razem on może się podroczyć. To by było równie ciekawe:) Ale i tak bardzo mi się podobało i czekam na następny rozdział. Weny gigant życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zanim dałam komentarze pod poprzednim postem i tutaj, to najpierw wszystko przeczytałam.
    Mnie się też lepiej czyta i wolę taką formę, ale Wy piszcie tak jak Wam wygodniej. :D
    Rage jest cudownie uległy. Taki, że tylko go pomęczyć trochę i nie dać spełnienia. I widać lubi ból. Bo przecież nie używają nawilżenia i to cholernie boli. (Mam nadzieję, że Michaś i James będą wiedzieć co to lubrykant :DD) Ale nie pokoi mnie ta jego choroba. Odchoruje ten seks tak jak i poprzedni. Nie rozumiem co jemu jest, ale czekam cierpliwie, aż sam się przyzna Dorianowi.
    Super dziewczyny. Teraz po notce z boku, widać, że jest Was dwie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oni też wiedzą, jak ulżyć... tylko nie chcą :D
      a co do choroby, to się wyjaśni... nie tak od razu :D

      Usuń
  4. Ty uparta Kobieto <3 Miałaś nie zmieniać i nie zdradzać, że ja też tu jestem. Ech.... Babo Ty!

    OdpowiedzUsuń
  5. To była naprawdę ostra jazda. Jak tak dalej pójdzie, to Rage na tyłku długo nie usiądzie. Chyba obaj lubią dość brutalny seks.Wzajemne przepychanki kto kogo przetrzyma najwidoczniej wzmagają ich doznania.
    Co do choroby Rage to jego wyznanie zabrzmiało bardzo groźnie. Leki uspokajające znacznie obniżają libido. Wiele z nich powoduje. że facet nie ma wzwodu. Jeżeli by zażył coś takiego nie miałby szans na udany seks.

    OdpowiedzUsuń