piątek, 7 września 2012

Rozdział VIII [Rage]


Notka niepoprawiona, byle już i byle teraz. Poprawię na spokojnie jutro. Dla tych niecierpliwych. Miłego czytania i komentowania :D

[Zrobiło mu się ciepło na sercu, chociaż nie jeden raz słyszał coś takiego. Nie jeden raz potem żałował chłopaków, którzy zdobyli się na takie wyznania i zatracali się w nim bez pamięci, by później dostać odrzucenie i cierpienie. Tym razem jednak, nie poczuł uścisku niechęci w sercu. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i przełknął ślinę, by rozruszać zaschnięte od ciężkiego oddechu gardło, po czym odkleił się od ciała Doriana, by spojrzeć na jego twarz.] Podoba mi się, kiedy tak mówisz. [Wyszeptał z namysłem i przetarł twarz chłopaka dłonią, aby pozbawić ją kropelek potu. W tej chwili czuł się władczo. Nieistotne, że to Dorian go posiadał. Po tym wyznaniu poczuł się silniejszy i rozsądniejszy emocjonalnie, mimo tego, że coś w środku krzyczało w nim, żeby powiedział równie słodkie słowa. Byłyby poniekąd prawdziwe. Malarz działał na Rage’a, jak narkotyk. Kochał jego usta i jego zapach, gdy mieszał się z zapachem podniecenia, jakie w nim wywoływał. Nie było to jednak wystarczające i nie chciał rzucać słów na wiatr, by później się na nich nie przewieźć i nie skrzywdzić chłopaka. Nie chciał go krzywdzić, a już w ogóle nie chciał go od siebie odpychać, gdyby przyszło mu łamanie jakichkolwiek obietnic. Wpatrywał się w twarz Doriana z delikatnym uśmiechem, w którym było jeszcze widać resztki spełnienia, a po chwili przymknął oczy i poruszył biodrami, wracając wspomnieniami do kilku chwil wcześniej.]

Jesteś, jak nienasycona ziemia po latach suszy.[Mruknął, wodząc spojrzeniem po nagim ciele Rage'a, z malującym się uśmiechem satysfakcji.] Jak kwiat, który łaknie seksu niczym nawozu potrzebnego mu do życia, do kwitnienia. Podoba mi się to. Nawet bardzo. Ale nie możemy kochać się raz za razem i zapominać o całym świecie. Nie dostaniesz ode mnie takiego związku. Musisz zasłużyć. Musisz tęsknić za moim ciałem. Musisz śnić o nim nocami. Dopiero wtedy spełnienie będzie kompletne. Dopiero wtedy docenisz naprawdę rozkosz, jaka potrafię ci dać. [Jego słowa były tak pewne i tak bardzo spokojne, że nawet kompletny ignorant uznałby, że muszą być prawdziwe. Tak czuł. Taką miał politykę życiową. Dawał wiele, ale i pozwalał by tęsknota za tym, co daje, podsyciła pragnienia do granic wytrzymałości. Przesunął dłońmi po piersi Rage'a, zmierzając do jego szyi, a następnie powrócił nimi w dół, w zagłębienie pomiędzy udami, a brzuchem chłopaka.] Ubierz się i pojedziemy zobaczyć, co z Michaelem. Mam też ochotę na spaghetti, a nie chce mi się gotować. [To nie była prośba. To było polecenie, którego nie sposób było nie wykonać. Jednak by dodatkowo popędzić Rage'a, Dorian uśmiechnął się wrednie i dodał, łapać palcami brodę chłopaka i całując przelotnie jego usta.] Chyba, że wolisz czekać na kolejne zbliżenie tydzień…

[Chociaż wywód Doriana, był długi, to Rage zapamiętał tylko kilka słów. „Nie dostaniesz takiego związku…”, słowa zadźwięczały w jego uszach i wywołały skurcz w żołądku. Mimowolnie się skrzywił, ale przywołał z trudem na twarz spokój i kiwnął głową na znak, że się zgadza. Nie miał wyjścia. Westchnął w jego usta, gdy dostał przelotny pocałunek i bez słowa zsunął się z kolan malarza na równe, nieco chwiejne nogi, po czym przeciągnął się jeszcze i w milczeniu poszedł do swojego pokoju, z przyklejonym na twarz, miłym uśmiechem. Nie chciał się ogarniać i doprowadzać do ładu, a myśl, że będzie musiał się zobaczyć z Michaelem wcale nie pomagała mu się uspokoić i wygnać nieprzyjemnych przeczuć. Powciągał na siebie pierwsze lepsze rzeczy, gdy tylko znalazł się w swojej sypialni. Wyglądał, jakby go ktoś przemaglował, ale nie przejmował się tym. Włosy przeczesał palcami, by nie stały za bardzo i gdy tylko był gotowy, powrócił do salonu, a raczej do drzwi, o które oparł się, spoglądając na chłopaka uważnie.] Możemy iść. [Stwierdził i ziewnął. Marzył raczej o łóżku i ciepłej kołdrze, niż o wycieczkach. Chciał jeszcze coś dodać między kolejnymi, namolnymi ziewnięciami, ale w salonie rozległ się dźwięk stacjonarnego telefonu.] Przepraszam cię na chwilę. [Burknął, zastanawiając się, kto mógłby dzwonić o tej porze. Podniósł słuchawkę, zaraz po tym odwracając się frontem do Doriana i zawiesił na nim spojrzenie.] Słucham. [Powiedział do telefonu i aż przymknął oczy, gdy usłyszał znajomy i zaniepokojony głos przyjaciela.] Nic mi nie jest Jamie. Przyjadę do ciebie, jak znajdę chwilę czasu, to pogadamy, dobrze? Pozdrów tatę. [Uśmiechnął się na sam koniec tak, że chłopak po drugiej stronie mógł poczuć, że się uśmiecha i odłożył słuchawkę na miejsce.]

[Korzystając z tego, że chłopak zniknął, ogarnął się i wciągnął na tyłek spodnie razem z bielizna. Podobało mu się posłuszeństwo, jakie prezentował Rage. Nie było na świecie wielu takich facetów. Nie każdy potrafiłby mieć własne zdanie, umieć o nie zawalczyć a jednocześnie okazać tyle poddania. Ledwie aktor wrócił do pokoju, Dorian podniósł się z kanapy. Chciał przytulić go i dać mu w nagrodę buziaka, ale... Telefon. Nic tylko telefon. Stał w miejscu, wpatrując się w Rage'a i słuchając fragmentów rozmowy. "Jamie" Czyżby ten sam, który opiekował się dzisiaj Michaelem? Jeśli tak, to dobrze wiedzieć, że troskliwa z niego bestia. Jednak nie tylko tyle dotarło do niego z tej rozmowy. Ton, jakim chłopak rozmawiał z przyjacielem i słowa, jakie wypowiadał sprawiły, że sztylet zazdrości przeszył dusze Doriana na wskroś. I dlaczego? Przecież byli z aktorem na takim etapie budowania czegoś między nimi, że nie powinien nic takiego poczuć! Odczekał grzecznie do końca rozmowy. Kiedy telefon został odłożony, podszedł do chłopaka i przyciągnął go do siebie, obejmując go w pasie. Przyciągnął go mocno i stanowczo.] Ledwie z ciebie wyszedłem, a ty już umawiasz się na moich oczach z jakąś dupą? [Mruknął, tonąc spojrzeniem w czarnych oczach chłopaka i mrużąc groźnie oczy.]

Owszem i zastanawiam się, czy mnie do niego nie zawieziesz, nim pojedziesz do Michasia. [W jego głosie zabrzmiała złośliwość. On sam czuł się podobnie za każdym razem, kiedy Dorian wspominał o blondynku z troską i w najmniej odpowiednich momentach. Uśmiechnął się po chwili delikatnie i oparł czoło o pierś malarza z głębokim westchnieniem.] Dorian. Nawet jakbym chciał, to nie mogę. Nie będę się umawiać z innymi… To by mnie zgubiło. [Wyszeptał szczerze. Chciał mieć tylko Doriana, pozostać wiernym i nie dać się wystawiać na pokuszenie innym facetom. Między innymi, dlatego tak mocno zabolała go myśl, że chłopak musi się zajmować Michaelem, jakby dzieciak nie miał własnego rozumu. Nie oczekiwał, że Dorian będzie się zajmować nim, zamiast tamtego, ale jednak gdzieś takie malutkie pragnienie powstało – zasiało się i zaczynało bardzo powoli kiełkować. Nie odwzajemnił też uścisku. Wsparł się tylko na nim prawie bezwładnie.] James jest moim przyjacielem. Jeżeli wie, że jestem gejem, to jest wspaniałym przyjacielem, bo nigdy nic złego mi na ten temat nie powiedział i… Nie masz się, czego obawiać, nie będę się puszczać.

Rage, mówisz mi o wierności, obiecujesz ją a nie chcesz się nawet przytulić. Mam się wściec i na Ciebie nawrzeszczeć czy nakazać Ci, żebyś mnie przytulił? [Ciężkie westchnienie przetoczyło się przez pokój. Dorian nie był zły. Jego uwaga na temat umawiania się z dupami była przesycona wrednością, bo zirytowało go uczucie zazdrości, jakie zrodziło się w nim a jakiego nie miał chęci czuć. Co z tego, że facet posiadł jego myśli i jego żądze? To był facet, którego nie znał dokładnie. Facet, z którym przespał się dwa razy i było to zajebiste przeżycie, ale był to tez facet, którego myśli, pragnień, przyzwyczajeń czy marzeń, Dorian nie znał. To, że chciał się przekonać o tym wszystkim i to, że nie chciał by ich znajomość skończyła się na kilku wspólnych godzinach rozkoszy, było tylko kolejnym pretekstem do tego by istnieć. Miał Michaela, to prawda, ale był on tylko przyjacielem, nikim więcej. Teraz natomiast dostał od losu prezent. Dostał Rage'a, który okazał się niespodzianką, na którą czekał bardzo długo.] Nie mam zamiaru zamykać cię w klatce. Nie chce ograniczać twojej wolności, bo wtedy zmieniałbym Cię na siłę, a tego nie chce. Nie mam nic przeciw twoim znajomym, wspólnym wyjściom, czy wspólnym planom z nimi. Nie jestem zły, głupolu. Jestem po prostu... [Uniósł jego twarz w górę i ponownie zatonął w jego spojrzeniu.] Jestem Dorianem. Facetem, który lubi mieć władze i kontrolę.

Jesteś zazdrosny, jak ja. [Powiedział cicho, przymykając oczy i uśmiechnął się błogo, jakby wcale nie mieli zamiaru nigdzie iść, a dopiero, co się zobaczyli. Po chwili jednak odsunął się, nie przytulając się wcześniej ani odrobinę. Wolał nie ryzykować, że znów da się ponieść przyjemności tak prozaicznego zbliżenia, bowiem nie wyszliby z mieszkania. Miał swoje sposoby, by przekonywać innych do seksu, wręcz znakomite sposoby, ale byłoby to niesprawiedliwe. Wysunął nieco usta.] Pocałuj mnie i idziemy, nim stracę cierpliwość. [Dodał już poważniej i czekał na pocałunek - cmoknięcie, oddalony dobre pół metra od chłopaka, tylko i wyłącznie z wysuniętym karkiem i ustami złożonymi w dziubek.]

[Nikt nie będzie bezkarnie drażnił Doriana! Nikt! Jednym szybkim susem znalazł się tuż przy Rage'u, ujął jego ręce za nadgarstki i szybkim, pewnym ruchem uniósł je nad głowa chłopaka, podczas gdy jego udo znalazło się pomiędzy nogami aktora a całe ciało naparło na niego ze stanowczością. Przyparł go plecami do framugi drzwi salonowych. Przylgnął do niego, napierając udem na jego krocze i zbliżając twarz na odległość kilku centymetrów do jego twarzy. Dyszał szybko a jego oczy rzucały iskry w stronę niesubordynowanego chłopca.] Jak śmiesz? Jak śmiesz tak mi się sprzeciwiać i uciekać? Wiesz, ze wystarczyłaby chwila, żebyś mnie błagał o spełnienie. Mówiłem Ci, ze zdaję sobie z tego sprawę jak działam na twoje zmysły i że cholernie mi się to podoba. [O dziwo, mimo dość ostrych słów, głos Doriana był uwodzicielski i kuszący. Jakby mówił do chłopaka jak bardzo go kocha i jak bardzo pragnie a nie wyrzucał mu jego postępek. Zachrypnięte tony docierały do uszu Rage'a z nieziemską intensywniejąc a udo lubieżnie otarło się o jego krocze.]

Dorian, proszę cię... [Nie prosił, by chłopak nie przestawał, ale wręcz przeciwnie. Sama jego świadomość zabolała Rage'a, aż poczuł nagłe uniesienie w kościach.] Nie rób tego. Wiesz, że chcę, wiesz, że pragnę cię ponad wszystko... [Wyjęczał mu w usta, które niemalże czuł przy swoich, ale chociaż słowa protestowały, to ledwo łapał oddech i czuł, jak kolana uginają się pod nim z narastającego podniecenia po raz kolejny. Topił się pod wpływem jego ostrych słów, przepełnionych do granic erotyzmem, usiłując nadal zgrywać dzielnego. Wiedza i chęci niekoniecznie jednak szły ze sobą w parze, bo ciało już po kilku sekundach od wypowiedzenia sprzeciwu zareagowało na gwałtowność i wysunęło się w stronę malarza prosząco. Czasami nienawidził siebie za to, że tak łatwo ulegał. Nie zawsze, ale bardzo rzadko zdarzał się ktoś taki, jak Dorian, komu nie mógł się oprzeć. Tyle, że nie chciał już nikogo innego, a chłopak obiecał mu odskocznię od jego uzależnienia. Obiecał, chociaż umysł Rage'a protestował przed tą obietnicą.]

A Ty wiesz doskonale, że i ja tego chcę, ale nie mam zamiaru pozwalać ci na całodzienne ekscesy łóżkowe, choć... [Dorian otarł się o Rage'a całym sobą. Wiedział, że za chwilę chłopak mu ulegnie i zwiotczeje w jego ramionach zupełnie. Trzymając nadal ręce chłopaka nad jego głowa, przesunął językiem po jego policzku i musną delikatnie jego usta koniuszkiem owego narzędzia tortur.] Smakujesz, jak obietnica spełnienia. Jak gwiazdkowy prezent od najbardziej zboczonego Mikołaja, jaki istnieje pod słońcem. [Zaciągnął się głośno i solidnie zapachem chłopaka, pochylił się, uszczypnął zębami skórę na jego szyi i zaraz potem uwolnił go spod swej władzy. Złapał go jednak za koszulkę na piersi i przyciągnął do siebie, wpijając się łapczywie w jego usta.] Teraz możemy jechać. Rozumiem, że nie chcesz się widzieć z Michaelem? Mam cię odstawić do Jamesa i sobie iść, tak? [Po gwałtownym zbliżeniu ich ust, jakie mu sprezentował, puścił koszulkę chłopaka, wygładzając mu ją na piersi i ruszył do wyjścia.]

[Przez chwilę wydawało mu się, że nie ustoi na własnych nogach i osunie się na ziemię w tym miejscu, w którym zostawił go Dorian. Otarcie, liźnięcie i ugryzienie były jak palące ostrza, wzmagające tylko pożądanie w Rage’u. Musiał zagryźć zęby, by nie paść na kolana i nie błagać malarza, by został i jeszcze raz powiódł go ku spełnieniu.] Dlaczego ty mi to robisz? [Spytał go, ale ledwo dosłyszalnie pod nosem, po czym ze stanowczością w ruchach, odbił się od ściany i poszedł za chłopakiem do drzwi, mierząc przy okazji jego pośladki, rozpalonym z gorączki wzrokiem. Powinien był wziąć tabletki, uspokoić się, ale póki był tak blisko człowieka, który ucieleśnia jego marzenia, to by nic nie dało, a jedynie wzmogło słodkie otępienie. Chwycił go więc dość gwałtownie za dłoń, drugą ściągając klucze z niewielkiego wieszaka.] Możemy jechać do Michaela, a potem razem pojedziemy do Jamesa. Wiem, że chcesz poznać wybawiciela swojej małej księżniczki. [Powiedział już nieco bardziej stonowanym i wypranym z gorących emocji głosem. Otworzył przed Dorianem drzwi, nie wypuszczając jego dłoni ze swojej, by mu czasami nie uciekł nigdzie.]

[Och, doskonale usłyszał to bolesne pytanie. Uśmiech na jego ustach świadczył o tym, że słowa sprawiły mu niebagatelna przyjemność. Kiedy tylko wyszli z mieszkania, a jego dłoń spoczywała w uścisku dłoni Rage'a, przechylił się nieco w jego stronę i zamruczał mu do ucha odpowiedź na jego wyrzut.] Bo uwielbiam mieć pełną świadomość twojego pożądania. [Nie musiał pytać, czy chłopak zrozumiał skąd takie słowa. Wiedział, ze ten jest na tyle inteligentny, iż domyśli się, że jest to komentarz do jego jęku.] Tak, bardzo bym chciał poznać gościa, który zajął czas Michaelowi i spowodował, że ta Mała Wesz opuściła zajęcia. Dostanie w łepetynę! [Szedł w stronę schodów. Miał zamiar wydostać się na zewnątrz, wsiąść do samochodu, pojechać do Michasia i zrugać go jak burego psa za jego pomysły. Ale tez bardzo chciał by Rage poznał go z facetem, który, mimo przynależności do gromady homofobów, potrafił obronić Michaela i wyciągnąć go z opresji.] I nie mów na niego tak. Nie jest moją księżniczką i nigdy nie był i nie będzie. Jest taki cukierkowy i delikatny. Wolę takie mięsko jak Ty. [Klepnął chłopaka dość solidnie w pośladek, po czym uwolnił dłoń z uścisku i zbiegł po schodach. Najwyraźniej roznosiła go energia. Nosiło go nie tylko, wewnątrz, ale i na zewnątrz. Zatrzymał się pół piętra niże i zerknął na Rage', posyłając mu buziaka.] Złapiesz mnie to obiecuję, że kolejny wieczór spędzisz przykuty do łózka. [Puścił się biegiem w dół.]

W łóżku? Jak w łóżku? [Chyba nie pomyślał zbyt racjonalnie, bo jedyne, co przyszło mu do głowy, to uprawianie całą noc seksu. Poza tym poczuł na policzkach rumieńce irytacji, że Dorian śmiał go nazwać ‘mięskiem’. Nie był żadnym mięskiem i nie podobało mu się to zdrobnienie. Wolałby już zostać nazwany niewolnikiem, z przyjemnością spełniającym zachcianki swojego pana. Puścił się biegiem po schodach, nawet nie myśląc o tym, że mógłby szybciej zjechać na dół windą. Poczuł, jak adrenalina wzbiera w nim z każdym piętrem, a ciało poddaje się jego własnej woli i na powrót staje się posłuszne rozkazom. Pamiętał doskonale, jaki Dorian ma samochód, więc nawet, jeżeli chłopak zniknął mu z pola widzenia, to i tak wyłapał sylwetkę pojazdu. Nie do końca wiedział, że może z siebie wykrzesać tyle energii, zwłaszcza po upajającym seksie, ale kolejne myśli – zwłaszcza o przykuwaniu do łóżka – wzmogły w nim determinację.] Gdzie jesteś samolubie? [Powiedział głośno, a raczej zapytał, nie licząc się z ludźmi, którzy kręcili się po osiedlu.]

[Zniknął mu. Oczywiście, że mu zniknął. Schował się za jeden z samochodów i czekał cierpliwie aż Rage pojawi się na parkingu. Kiedy tylko ten oznajmił na całe osiedle, że szuka Pana Samoluba, wyżej wymieniony wyskoczył zza auta i objął chłopaka w pasie, tuląc się do jego pleców. Ugryzł go w szyje, zanim mruknął mu złowieszczo do ucha.] Jestem. Jak na rozkaz. Nie zapomnij tylko kto tu jest Panem. [Kolejne ukąszenie było silniejsze i pozostawiło czerwony ślad na skórze aktora. Dorian zwolnił uścisk, wyminął chłopaka i ruszył do samochodu, oglądając się co chwilę.] Wiesz co? [Zaczął gdy obaj znaleźli się przy aucie.] Chciałbym zobaczyć cię kiedyś w polewie poziomkowej. [Puścił do niego oko i zniknął w samochodzie, zajmując miejsce za kierownicą. Rage potrafił sobie raczej otworzyć drzwi.]

[Już miał mu pocisnąć, że nie lubi poziomek, ale tylko westchnął gardłowo i udał się na miejsce pasażera z podniesioną głową. Wcisnął się w fotel i spojrzał na Doriana mściwie, z błąkającym się po ustach uśmiechem.] Jak tak dalej pójdzie, mój panie, to zabraknie ci czasu na wszystko inne. [Stwierdził, poniekąd pławiąc się we własnej władzy, jaką posiadał. By było ciekawiej, stwierdzenie: mój panie, niemalże wyjęczał, przychylając się ochoczo w kierunku chłopaka. On też potrafił prowokować i może brakowało mu wdzięcznej niewinności, jak u Michaela, ale miał za to w sobie coś, co Dorian zdążył odkryć i miał zamiar od czasu do czasu używać tego na malarzu. W końcu był jego… chłopakiem? Tak, można to było nazwać w ten sposób, ujmując romantyczność i wszelakie ckliwości dotyczące takiej formy związku.] Tak właściwie, to nigdy nie kochałem się w samochodzie. Musimy tego spróbować. [Odwrócił głowę w stronę szyby, gdy wypowiadał słowa szyderczo, pod własnym nosem.]

Och... [Dorian uśmiechnął się szczerze i dość radośnie na ostatnie słowa Rage'a. Dźgnął go pod żebra po przyjacielsku i odpalił silnik auta.] Widzę, że kolega tryska pomysłami. Niech no pomyślę, kiedy to mam czas na harce w samochodzie? Hm... [Musiał się skupić na drodze, by nie przejechać jakieś staruszki, lub brzdąca. Oczy zaszły mu łzami rozbawienia. Podobało mu się to, jak Rage chwilami próbował zdominować go swoją 'stanowczością'. Podobały mu się próby, bo umożliwiały mu napawanie się zwycięstwem. Do domu Michaela nie było daleko, więc droga zajęła im niedużo czasu. Nawet nie zdążyli wdać się w jakąś bardziej zaciekłą dyskusję, gdy samochód zajechał na podjazd. Dorian wyłączył silnik, ale nie wysiadł. Odpiął pasy i odwrócił się w stronę aktora.] Pocałuj mnie. [Zażądał stanowczo. Chciał poczuć jeszcze przez chwile usta Rage'a. Zdążył już za nimi zatęsknić przez tę dłużącą się w nieskończoność podróż.]

Nie wiem, wciśnij mnie w swój napięty Michaelem grafik, kochanie. [Sarknął, usiłując się skupić na drodze, a nie na tym, co sam podsunął sobie na myśl. Po prośbie zawahał się przez chwilę, śledząc uważnie twarz Doriana, ale po chwili pochylił się i dosłownie musnął z lekkością motyla jego usta.] Nie dostaniesz więcej. Nie, dopóki nie będziemy sami. [Szepnął, oblizując wargi i wysiadł. Pasa bezpieczeństwa nawet nie zapiął, tak bardzo się zamyślił. Przypomniał sobie też, że prawdopodobnie przez złośliwość malarza nie zamknął nawet mieszkania na klucz, chociaż klucze dzwoniły w kieszeni jego jeansów. Zatrzasnął drzwi samochodu, oddychając świeżym, nienasyconym zapachem Doriana powietrzem. Musiał się trochę opanować, nim spotka się z Michaelem oko w oko, by mógł normalnie reagować na jego czułości przy spotkaniu z jego Dorianem.]

[Dorian przyjął muśnięcie bez najmniejszej nawet reakcji. Nie tego oczekiwał. No ale skoro chłopak tego właśnie chciał. Wysiadł z samochodu i trzasnął drzwiami nieco nawet za mocno. Zamiast ruszyć w stronę domu młodego, oparł ręce o dach auta i spojrzał groźnie na Rage'a.] Hej! [Krzyknął by tamten się do niego odwrócił.] Czy mi się wydaje, czy przemawia przez Ciebie bezpodstawna zazdrość? [Nie uśmiechał się bo słowa chłopaka wcale go tym razem nie rozbawiły. Tłumaczył mu już kim dla niego jest Michael i ze nie odetnie się od niego. Jak widać jednak, Rage słucha go tylko kiedy ten doprowadza go do ekstazy. Nie krzyczał jednak. Był facetem, który krzyczał tylko podczas orgazmu albo w chwili, gdy ktoś doprowadził go do szału swoim zachowaniem. Zazdrość Rage'a irytowała go ale i sprawiała niewielką przyjemność.]

Może... Tak jest, jak mi zaczyna na kimś zależeć. [Odwrócił się z płonnym uśmiechem, który usiłował ukryć przygryzając wargę. Położył dłoń na dachu i przesunął nią powoli, ścierając kurz. Mogło się wydawać, że idzie w kierunku Doriana, ale kiedy tylko obszedł samochód i znalazł się po stronie malarza, nie zbliżył się do niego. Dalsze kroki skierował w stronę domu, już nie patrząc na chłopaka.] Idziesz, czy zamierzasz tu kwitnąć do nocy? [Zdecydowanie chciał mieć to spotkanie za sobą, mimo tego, że nie wykluczał dowiedzenia się kilku ciekawych rzeczy. Już prędzej wolał, by Dorian poznał Jamesa i przekonał się, że fotograf jest naprawdę przyjemnym i otwartym człowiekiem. Może wtedy też przestałby się zajmować tak swoim przyjacielem, a przynajmniej na tyle, by Rage mógł do końca poczuć jego oddanie.]

Idę. [Skwitował dość krótko. Wsunął dłonie w kieszenie i po chwili stał już przed domem Michaela. Wyciągnął dłoń do dzwonka ale nie dane mu było go nacisnąć. Drzwi nagle otworzyły się i blondasek wypadł z domu z głośnym okrzykiem radości, rzucając się zaraz na szyję malarza, co zmusiło go do złapania chłopaczka i przytrzymania.] Głupolu. [Warknął Dorian. W jego głosie kryło się jednak więcej troski i ulgi niż wyrzutu. Postawił Michasia na podłodze i wskazał głową na Rage'a.] Hej, Rage! Hej! Dobrze widzieć, że nic ci nie jest i... [Michael promieniał radością i nie potrafił ustać w miejscu spokojnie. Rzucił się na szyję aktora, czym go niebywale zaskoczył i zaczął ściskać go dość mocno.] Dziękuję. Dziękuję, że poprosiłeś Jamesa żeby się mną zajął. Dziękuję! [Dorian patrzył na to słodkie przedstawienie z miną pod tytułem: O co tu chodzi?. Nie komentował jednak. Czekał na reakcję Rage, który został zalany falą zniewalającego uczucia w wykonaniu Michasia. A Michaś potrafił, Dorian wiedział o tym doskonale.]

N-nie ma za co... [Jęknął, przez chwilę nie wiedząc, co zrobić z rękami. Musiało się coś stać. Tak, jak czuł podniecenie aż do szpiku kości, tak teraz miał tak samo silne wrażenie, że Michael z James chyba zbyt mocno przypadli sobie do gustu. Nie spodziewałby się niczego wznioślejszego po swoim przyjacielu i nawet nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiał. Nie dopytywał, bo nie chciał zdradzać własnej orientacji, jednakże... Skoro przyszło przebywać Jamesowi dłuższy czas z chłopakiem, który nic nie ukrywa, to coś musiało być na rzeczy. Poklepał blondyna po plecach i jakoś automatycznie cmoknął go w czoło na uspokojenie.] Opanuj się młody, bo orgazmu dostaniesz. Jeszcze się z nim będziesz widzieć nie jeden raz. [Nie wiedział, czy tak będzie, wszak nie był Jamesem, ale jego własne słowa zabrzmiały, jak obietnica. Jego przyjaciel był w wyjątkowo dobrym nastroju po spotkaniu z Michaelem, mimo tego, że martwił się o niego przez ten cały czas.]

Wiem. [Michael z radosnym wyszczerzem na twarzy odwrócił się w stronę Doriana. Dopiero wtedy zaczęła się tyrada słowna mości Michasia.] Dorian, Dorian, przepraszam. Telefon mi padł i zapomniałem go naładować. No ale jestem cały i zdrowy. [Rozłożył ręce na boki i zakręcił się dookoła.] Widzisz, nic mi nie jest i mam nowego przyjaciela. Wiesz, James okazał się całkiem fajny. Jest taki uzdolniony, a jego ojcem jest nasz dyrektor. On ma w domu tak dużo ciekawych rzeczy. Jest zbieraczem, wiesz i potrafi się przyznać do tego, że... [W tym właśnie momencie dłoń Doriana uniosła się i zakryła usta chłopaczka.] Błagam Cię, Michael. Uspokój się najpierw, ogarnij. Nie pleć trzy po trzy bo widziałeś gościa przez chwilę. Miał się Tobą zaopiekować to zrobił to. Nie podniecaj się tak jego osobą. To nie zdrowe. [Malarz powoli zabrał dłoń z ust Michasia i spojrzał przelotnie na Rage'a, jakby szukając u niego wytłumaczenia i pomocy.] Och, odezwał się ten co podchodzi rozsądnie do życia i nowych znajomości. [Michael oczywiście od razu otworzył usta, gdy tylko dłoń z nich zniknęła. Zakończył zdanie wdzięcznym wystawieniem języka w stronę Doriana, a następnie zawisł przyjacielowi na szyi.] Nie marudź już, co? On jest serio fajny i niegroźny.

[Na jego twarzy malowała się bezbrzeżna powaga. Trawił kolejne, chaotyczne słowa Michaela w skupieniu, usiłując zebrać z nich jakieś sensowne informacje. Radość blondyna przygniatała go do ziemi, jak przywiązany do nóg ciężki głaz. To, że zdobył się na gest czułości, wcale nie oznaczało, że chłopak przestał go irytować, czy drażnić. Przy nim bardzo łatwo było Rage’owi zachować powagę, skupienie, czy czystą dezaprobatę czynów. Przekrzywił głowę i przeniósł spojrzenie na Doriana, po czym wzruszył ramionami. Nie znał odpowiedzi na kołaczące się w głowie malarza myśli i prawdopodobnie ich nie pozna, póki nie będzie znać relacji drugiej strony, czyli relacji Jamesa.] Dorian ma rację Michael. Nie powinieneś się tak tym podniecać. Pragnę ci przypomnieć, że James nie jest gejem. Jest otwarty i tolerancyjny, owszem. To jednak nie oznacza, że nagle zapragnie być dla naszego świata obrońcą i mentorem. [Powiedział powoli, dość chłodnym tonem i chociaż kierował słowa do blondyna, cały czas spoglądał na twarz Doriana, chcąc się dowiedzieć, czy te słowa poruszyły go jakkolwiek.] Zapomniałbym… Chciałbym do Jamesa zadzwonić, nim do niego pojedziemy i sprawdzić, czy jest w domu. Mogę pożyczyć telefon od któregoś z was? [Spytał, oddychając głęboko. Numer znał na pamięć, wystarczyło mu użyczyć telefonu – jakiegokolwiek.]

5 komentarzy:

  1. Pan Mięsko i Pan Samolub, to dwaj paskudni zazdrośnicy o mentalności królików.Na każdy skurcz szarych komórek przypada co najmniej jedna myśl o bzykaniu. Nie mam pojęcia jak oni będę teraz egzystować pośród zwykłych ludzi.
    Michael jak zwykle pełen entuzjazmu i wiszący na szyi każdego kto okaże mu życzliwość. Ta jego żywiołowość kiedyś go zgubi. A już na pewno wykończy jego partnera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, przyznaję... Rage stał się seksoholikiem. Choć w sumie nie wiadomo, czy stał się, czy był nim wcześniej. Ale i tak go lubię. I wciąż czekam, aż pokaże tą drugą stronę siebie, która gdzieś tam w nim drzemie. Ja to wiem!
    O Michasiu się nie wypowiem. No, może troszkę. Irytujący chłopaczek. Ale ta jego optymistyczna forma podejścia do życia bywa momentami zaraźliwa. Czyżby się już zakochał? Czas pokaże.
    Co do zazdrości... hm, dobrze, że jest. Jak dla mnie to dobry znak. Tym bardziej, że do niebezpiecznej jej jesio daleko.
    Muszę przyznać, że w tej formie, choć nie poprawionej, dobrze mi się czyta. Ba, lepiej. Jakoś tak naturalniej mi się wydaje.
    Tak mi teraz przyszło na myśl, co by było gdyby Dorian i Rage zamienili się rolami... w sensie, że Dorian jako uległy, a Rage jako Pan i Władca... Nie na stałe, tylko w formie doświadczenia, choćby seksualnego... Bo na dłuższą metę zepsułoby to chyba te postacie...
    No i cóż... czekamy, znaczy ja czekam, na relację Jamesa. I odbiór jego osoby z punktu widzenia Doriana...
    Ogólnie rzecz ujmując, znów Michaś się wpierdala tam, gdzie go nie potrzeba. Ale chcę dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanki Michasia zapewne teraz wyciągają noże, ostrzą zęby i długie tipsy, by Ci zrobić krzywdę! Popieram jednakże, bo może nie tyle do końca mnie, ale z pewnością mojego Rage'a ten dzieciak niemiłosiernie irytuje... Może jakby ich dać sam na sam, to by to jakoś zmieniło podejście... Chociaż, szczerze? Wątpię. Zobaczymy, jak wyjdzie :D Wiesz, że niczego się nie można spodziewać po takich wariatkach, jak ja i Madź <3

      Usuń
  3. Czyżby Rage był uzależniony od seksu. I dopóki nie zacznie tego robić ma spokój, ale jak już to zasmakuje (podobnie jak z alkoholem), to wraca się do nałogu. Tabletki, które zażywa mają go uspokajać, aby mógł normalnie żyć, a nie tylko myśleć komu dać się przelecieć.
    Rage i Dorian to dwaj zazdrośnicy. Ale nich sobie Dorian nie myśli, że w życiu codziennym całkiem podporządkuje sobie swego kochanka. Rage ma swoje zdanie. Co innego w łóżku. :DD Zastanawiam się czy kiedyś Dorian da Rage'owi swój tyłek. :D
    A Michasia lubię, ale nie będę się rzucała na nikogo z nożami, tipsami i zębami, kto pała mniejszą sympatią do tego blondaska. Chłopak zaraża optymizmem jak mało kto, ale robi sobie duże nadzieje. Może się sparzyć. Chociaż James był mu bardzo przychylny. :D To teraz czekam na nową część i na to jak wypadną obie wizyty. Nie ukrywam, że czekam na spotkanie Doriana i Jamesa.
    Weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie:) I tak Rage jest uzależniony ale od tego się chyba nie umiera:) Co do Doriana to on nie bardzo mi się podoba... znaczy jako postać jest świetny ale to niezdecydowanie i samolubstowo raczej go zgubi. Nie mniej jednak rozdział bardzo mi się podobał:) Lecę nadrabiać dalej

    OdpowiedzUsuń