wtorek, 4 września 2012

Rozdział III [Rage]


Rage czuł się zdezorientowany i skołowany, jak chyba jeszcze nigdy w życiu.
Złapał gwałtownie oddech, kiedy wbił się w kanapę, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Głowa zapulsowała tępym bólem, a po chwili krew odpłynęła mu z twarzy jeszcze bardziej, ustępując niezwykłej bladości.
Odwrócił głowę ze strachem w oczach i spojrzał na mężczyzn, uświadamiając sobie, co tak naprawdę się w ogóle stało. Usilnie przywołał na twarz opanowanie i starał się pozbyć rumieńców, które gdzieś tam się pojawiały. Nie odezwał się słowem, chociaż nabrzmiałe od pocałunku wargi poruszyły się nieznacznie.



Czego mogli chcieć ci mężczyźni, którzy wyglądali, jak jacyś tajniacy z podrzędnego kryminału?
Przeniósł przerażone spojrzenie na Michaela, potem na Doriana, ale po chwili wrócił do blondyna. Miał przeczucie, że jego mina powie mu więcej niż cztery pozostałe. W końcu dosłyszał, że to właśnie przyjaciel Doriana pozwolił obcym ludziom wpaść bez zapowiedzi do domu malarza i nie tylko zniszczyć tak płomienną i upragnioną przez Rage’a sytuację, ale i zasiać w nim strach.
Wyobrażał sobie złość, jaka targała jego niedoszłym kochankiem, aż zachłysnął się niemo powietrzem, które zgęstniało od tego mniej przyjemnego napięcia.
- Michael, spokojnie. Nic się nie stało. Panowie nie mają niczego złego w zamiarze. Prawda? - Dorian starał się mówić niezmiernie spokojnie. Panował nad emocjami wyjątkowo sprawnie jak na zaistniałą sytuację. Końcówka wypowiedzi był skierowana do panów, którzy najwyraźniej czegoś od niego chcieli.
Po chwili jeden z nich wyciągnął z wewnętrznej kieszeni legitymacje i podszedł do chłopaka, pokazując mu ją. Dorian zerknął na zagubionego Rage'a, mrugnął do niego porozumiewawczo i obszedł kanapę, by facet nie stawał zbyt blisko aktora. Nie chciał narażać go na niepotrzebny stres.
- Oczywiście - odezwał się mężczyzna, chowając legitymacje. - Mamy tylko kilka pytań i zaraz sobie idziemy. Pozwoli pan, prawda?
Dorian ruszył w stronę przedpokoju, nawet nie prosząc mężczyzn aby poszli za nim. Nie miał zamiaru rozmawiać z nimi przy chłopaku. Michaela też poprosił by został w salonie. Panowie mieli sprawę do niego więc nikt inny nie musiał być niepotrzebnie niepokojony.

- Mam nadzieję, że ktoś mi powie o co tu chodzi – stwierdził pisarz, nadal patrząc na Michaela. - Ty to możesz zrobić tak właściwie - dodał, klepiąc miejsce obok siebie na kanapie.
Wydawało mu się, że uszło z niego całe powietrze, gdy mężczyźni zniknęli mu z oczu. Osunął się na siedzeniu i przyłożył palce do skroni. Głowa zaczynała go coraz mocniej boleć. Jednym uchem usiłował dosłyszeć o czym nieznajomi rozmawiają z Dorianem - taka wrodzona ciekawość. Strach nadal go trzymał, ale najbardziej chyba bał się tego, że malarz zostanie tak po prostu zabrany i zostawi go w niewiedzy.
- Ja? - Zdziwił się blondynek, patrząc na Rage'a wielkimi oczyma i siadając obok niego. Był blady i nieźle wystraszony. Co chwile jego głowa odwracała się w stronę drzwi do salonu i co chwilę rozlegało się jego głębsze westchnienie. Miał wyraźny problem z oddychaniem. - Ale ja nic nie wiem. Oni przyszli do mnie bo ktoś im powiedział, że ja znam Doriana. Pokazali legitymacje i powiedzieli, że muszą się z nim koniecznie zobaczyć. Co miałem zrobić? Pozwolić by przyszli tu beze mnie? A jeśli on potrzebowałby mojej pomocy? A co jeśli coś się stało i...
Michael był bardzo złym źródłem informacji. Był roztrzęsiony i zdenerwowany. Skrył twarz w dłoniach i zakwilił jak małe dziecko.
Rage nie miał zamiaru go pocieszać, a przynajmniej nie tak, jakby zrobił to Dorian. Nie poklepał go więc po plecach, ani nie przytulił do siebie, by pogłaskać po główce. Zajmował się swoim roztrzęsieniem, które usilnie chował i swoją niewiedzą.
- Ogarnij się i tak byś mu nie pomógł - powiedział dość chłodno patrząc na plecy blondyna, jakby chciał wzrokiem wypalić mu w nich dziurę. - Przyjdzie i wyjaśni, mam nadzieję - mruknął jeszcze i powrócił do masowania głowy.
Wyjątkowo miał ochotę napić się czegoś mocniejszego i odlecieć. Musiał sobie w tamtym momencie obiecać też stanowczo, że jakkolwiek nie była by wielka chęć Doriana zaprosić go do siebie, to on zrobi tak, by znaleźli się w jego mieszkaniu i na jego warunkach, bez żadnych niespodzianek.
Michael podniósł spłoszone spojrzenie na Rage'a. Nie krzyczało się na niego. Ani nawet nie podnosiło się na niego głosu tak po prostu. Popatrzył na chłopaka marszcząc brwi i już miał wypalić do niego nerwową odpowiedzią gdy zobaczył, że ten trzyma się za skroń.
- Chcesz proszek? Boli cię głowa, widzę. - Zupełnie inny ton zabrzmiał teraz z ust chłopaka. Zupełnie inaczej się odezwał niż przed chwilą.
Wstał z kanapy i podszedł do jednej z szafek w salonie Doriana. Najwyraźniej był nieźle zorientowany w tym domu.
- Co za cholerny kraj. Co za beznadziejna policja i popierdoleni ludzie. Jak człowiek raz zrobi coś czego nie pochwala większość, to już do końca życie będzie tym, do którego się wpada z pretensjami...
Tak, to Dorian wrócił do pokoju w kilka sekund po tym jak chłopcy mogli usłyszeć trzaśniecie drzwi.
Podszedł do Rage'a, chwycił go za rękę i podciągnął w górę tak, by chłopak wstał. Bez ostrzeżenia wpił się w jego usta z mocnym, stanowczym pocałunkiem. Był to jednak krótki pocałunek. Gwałtowny, ale krótki.
- Przepraszam - Dorian odsunął się od chłopaka i ruszył w stronę Michaela, który stał z tabletkami w dłoni zupełnie oniemiały. - Nie martw się, młody. Nie ma w tym twojej winy. Dzięki. - Zabrał tabletki z ręki chłopaka i wrzucił je ponownie do szafki, zamykając ją z trzaskiem.
- Boli mnie... – Rage już szykował się na długą i stanowczą odpowiedź, by Michael nie fatygował się z tabletkami, bo tak samo, jak ból szybko przyszedł, tak samo i odejdzie. Przez chwilę słuchał Doriana, ale gdy ten pociągnął go gwałtownie, znieruchomiał nie potrafiąc wykrzesać z siebie odrobiny empatii, czy odwzajemnienia pocałunku.
Otworzył oczy ze zdziwienia, a potem zamrugał nimi gwałtownie, kiedy chłopak go puścił. Zachwiał się nawet, ale nie usiadł na kanapie, tylko spojrzał na niego jeszcze bardziej skołowanym wzrokiem niż na obcych mężczyzn.
- Możesz powiedzieć, co się stało? – Dorian był szczery, tak? A Rage chciał się dowiedzieć, o co chodziło. Skoro nie było to nic ważnego, to tym bardziej chciał wiedzieć, by się uspokoić.
Dopiero po dłuższej chwili naszła go niewymowna ochota, by przytulić się do malarza i przymknąć oczy. Zazgrzytał zębami i nie opuszczając spojrzenia z chłopaka, podniósł z ziemi niedopity napój, by wlać go w siebie do końca i zgnieść puszkę, wyrażając swoje nadal nieme zdenerwowanie.
- Znaleziono jednego z kolegów twojego brata. Jest nieprzytomny, leży w szpitalu. Jakiś kretyn powiedział policji, że widział, jak cała grupa zaczepiała Michaela i jak stanąłem w jego obronie wygrażając im się bez zahamowania. I oczywiście kto został posądzony o pobicie? – Dorian nie musiał kończyć wyjaśnień. Chyba jasnym stało się kogo oskarżano i kto miał najwyraźniej kłopoty związane z faktem znalezienia chłopaka.
Wyciągnął bursztynowy trunek z tej samej szafki, którą przed chwilą zatrzasną i gestem ręki zamknął buzie Michaela mającego zamiar wylać soczyste przeprosiny pod jego adresem.
- Idź do domu Michaś, proszę. Idź. Zadzwonię rano, zabiorę cię do szkoły, ale teraz idź. Zostaw nas, pozwól dokończyć próbę, bo inaczej zwariuję od myślenia. Wiesz, że tak będzie.
Michael nie protestował. Znali się tak długo, że wiedział, że nie ma to sensu. Pomachał Rage'owi i opuścił mieszkanie Doriana, który postawił butelkę na stoliku i wyszedł z salonu by zamknąć przezornie drzwi na zamek.
Wrócił szybko. Bardzo szybko. Wyjął dwie szklanki i podał jedną z nich Rage'owi.
- Powiedz, że mi nie odmówisz.
- To zależy, czego... – Pisarz palnął bezmyślnie, patrząc na Doriana. Niespecjalnie zauważył, co zostało wyciągnięte z szafki. - Powiedzieli ci imię tego kolegi?  - spytał i dopiero po tym pytaniu dotarło do niego tak właściwie, co chłopak mu proponował. Pokiwał głową na znak, że owszem może się napić.
Pochylił się i zaczął zbierać puszki z podłogi, by tylko zająć czymś dłonie i nie myśleć o tym, że mógłby to być James, albo jego brat. Bardzo tego nie chciał, bo to pociągnęłoby lawinę i chcąc nie chcąc musiałby do niego pojechać, by nie zszargać sobie opinii dobrego kolegi, ba! Przyjaciela.
Zatrzymał się z puszkami w rękach i spojrzał wyczekująco na Doriana. Teraz jeszcze chciał wiedzieć, gdzie ma odnieść żelastwo.
- Jakiś Konrad, czy coś w ten deseń. - Nie, nie był to przyjaciel Rage'a, ani jego brat.
Dorian rozlał płyn do szklaneczek i odstawił butelkę. Nie schował jej jednak. Najwyraźniej przeczuwał, że będzie potrzebna większa ilość tego płynu.
- Jeżeli koniecznie chcesz to zabrać to nie krępuj się. - Wskazał na puszki trzymane przez chłopaka. - Ale jeśli chcesz wyrzucić to naprzeciwko są drzwi do kuchni, a tam kubeł. - Uraczył chłopaka promiennym, choć nieco niewyraźnym uśmiechem i bez czekania na niego wychylił zawartość szklanki. Zaraz też dolał sobie ponownie i dopiero wtedy ujął szklanki i ruszył w stronę kanapy lub kuchni, zależnie od tego czy chłopak zdecydował się do niej pójść czy tez nie.
- Nie zbieram puszek... – Rage skrzywił się, posyłając Dorianowi zniesmaczone spojrzenie.
Zrobił zgrabny zwrot na pięcie i skierował się do kuchni by pozbyć się śmieci. Kiedy tylko wrzucił je do wcześniej wspomnianego kosza, odwrócił się i oparł o kuchenną szafkę. Wszak słyszał za sobą kroki, jeżeli chłopak miał zamiar iść za nim.
Wyciągnął w jego stronę dłoń, by odebrać szklankę i uśmiechnął się delikatnie.
- Ostrzegam, że rzadko piję, więc mogę ci nagadać głupot. - mruknął pod nosem, ale wyjątkowo szczerze. Jego chęć nijak miała się do słabej głowy, której nie kwapił się trenować w tym kierunku. - Z drugiej strony jestem ciekaw, co się stało temu chłopakowi. Nie widuję się zbyt często z bratem, a w szkole mnie unika... Ciężko będzie się dowiedzieć.
Dorian podszedł do niego blisko, bardzo blisko. Kiedy chłopak odebrał od niego szklaneczkę, przysunął się na tyle, że jego udo stykało się z udami chłopaka. Popatrzył na niego z nikłym uśmiechem.
 Jakże cudownie byłoby mieć moc cofania czasu. Jakże urocza chwila została im brutalnie przerwana. Już miał powiedzieć coś na stwierdzenie chłopaka o słabej głowie i głupotach, ale kiedy ten wrócił do tematu rannego chłopaka ode chciało mu się. Skrzywił się wymownie i pociągnął łyk ze szklanki, odsuwając się jednocześni o pół kroku od Rage'a.
- Jutro ci powiem. Musze się zgłosić na posterunek, więc pewnie dowiem się wszystkiego. Nie będzie mnie na zajęciach, więc jeśli chcesz, przyjadę pod szkołę i zdam Ci dokładną relacje.
- Dobrze, ale pojedziemy do mnie - oznajmił nim opróżnił swoją szklankę na jeden raz. Poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele i zignorował palenie w przełyku.
Odstawił szklaneczkę na blat, obok siebie i wyciągnął znów dłoń do Doriana. Tym razem jednak po to, by z powrotem przyciągnąć go do siebie na małą odległość - bardzo małą.
- Nie uciekaj i nie rozmawiajmy już o tym. Wolę myśleć o tym, co było przed. - Uśmiechnął się delikatnie, wręcz niewinnie i objął chłopaka w pasie, oblizując swoje usta z cichym westchnieniem. - W zasadzie szafka jest jako takim zamiennikiem ściany, więc zawsze możemy wróć do przedstawienia. - Drugą dłoń oparł na piersi Doriana i zsunął ją powoli w dół. Wiedział już, że może sobie na to pozwolić. Wszak malarz pokazał mu, że jest równie chętny do jakiegokolwiek zbliżenia, prawda? Doszła jeszcze do tego ochota Rage'a jeszcze silniejsza niż poprzednio, by się przytulić.
Dorian odstawił pustą szklankę na blat szafki. Alkohol był mu potrzebny i wlewał się w niego bez oporów. Rozluźnił go i sprawił, że wszystko nagle stało się łatwiejsze i bardziej przyjazne.
Przysunął się do Rage'a wsuwając nogę pomiędzy jego nogi i przyciskając go do szafki. Jego dłonie objęły chłopaka w pasie spoczywając na jego plecach i przyciągając go do Doriana dość stanowczo.
- Koniecznie chcesz wracać do przedstawienia? Hm? Jesteś pewien, że właśnie do tej sceny? -Jego głos był kusząco chrapliwy, a gorący oddech pieścił szyję chłopaka, gdy Dorian pochylił się nad nią, drażniąc się z nim i muskając koniuszkiem języka.
- Tak, w końcu mam umrzeć - wyszeptał i uśmiechnął się pod nosem. Korzystając z okazji, przytulił się i zaciągnął zapachem Doriana, jak dobrym, silnie pobudzającym wyobraźnię narkotykiem. Przejechał ustami po jego policzku i zatrzymał je tuż przy uchu, drażniąc je językiem. Prowokował. Teraz jednak jawnie i bez zahamowania. - A zawsze mogę umrzeć z rozkoszy... - dodał, odchylając nieco głowę, by chłopak miał lepszy dostęp do jego szyi i nie krępował się z niego korzystać. Czuł się tak inaczej niż przy zbliżeniach. Tak... Naturalnie i spontanicznie, jakby istniało tylko to gwałtowne i rosnące pożądanie, a nie liczyło się cokolwiek innego.
Powoli przesunął swoje dłonie niżej po plecach Doriana, a w końcu uniósł materiał koszulki, by móc pod nią wsadzić ciepłe dłonie i oprzeć je na nagich plecach malarza.
Bliskość Rage'a sprawiała Dorianowi niezrównaną przyjemność. Miewał różnych partnerów, ale nie czuł się przy nich tak swobodnie, jak teraz przy aktorze. Dziwne. Znali się zaledwie kilka chwil, a już zdawało się mu, że mogłoby połączyć ich coś wyjątkowego. Chęć chłopaka i jego oddanie było zachęcające i kusząco podniecające. Czyżby sam fakt, że działają na siebie obaj bardzo intensywnie pozbawił ich wszelkiego zahamowania?
W każdym bądź razie Dorian nie miał zamiaru przerywać tych chwil. Nieważne, że byli w kuchni i nieważne, że przed chwilą wyszła od niego policja. Ważne było to, że Rage jest przy nim i że grają na tych samych strunach pożądania.
- Owszem - wyszeptał kąsając chłopaka w szyję. - Owszem, możesz umierać z rozkoszy, ale czy koniecznie musisz już za pierwszym razem? Czy nie możesz dać mi choć cienia nadziei na to, że potrafię doprowadzić cię do spełnienia więcej niż raz. - Jego dłonie były śmielsze niż dłonie chłopaka i nie czekały na specjalne pozwolenie. Pozbawiły pospiesznie górnej części odzienia pana aktora i przesunęły się po nagim torsie, drażniąc skórę paznokciami.
Rage nie był może jakoś specjalnie wysportowany, ale nie należał do chłopaków, którzy powinni ukrywać się ze swoją nagością. Jego ciało było przyjemne, nieco muskularne, a przede wszystkim zadbane. Zsuwając dłonie niżej, Dorian mógł poczuć, że spodnie Rage'a są osadzone nisko na biodrach, więc i widok, jaki prezentowały był niezwykle kuszący - zarówno przed skórzanym paskiem, jak i zaraz za nim, gdzie dość widocznie malowało się skumulowane podniecenie chłopaka. Mruknął coś niewyraźnie o braku pośpiechu i uśmiechnął się.
- Możesz. Tyle razy ile będziesz chciał i jak tylko będziesz chciał - zamruczał i z błyskiem w oku podciągnął się na blacie, uważając by nie uderzyć o jakąś szafkę nad sobą. Ręce zaraz po tym zarzucił na szyję Doriana, a udami przyciągnął go dość mocno do siebie.
Westchnął wymownie, gdy biodra przylgnęły do bioder malarza prosząco.
Dorian nie miał zamiaru teraz się wycofywać. Nie, kiedy widział jak bardzo chętny jest chłopak i jak doskonale zauważalne stało się jego podniecenie. Niemniej jednak, nie chciał zachować się, jak napalone zwierzę i wziąć go tu, teraz natychmiast, zmuszając do uległości i poddania. Nie dzisiaj.
Obejmujące go uda sprawiły mu nieskrywaną przyjemność. Przesunął po nich rękoma, uciskając raz za razem i kiedy dotarł do pośladków uniósł je lekko nad blat, zaciskając na nich boleśnie palce. Jego usta wpiły się brutalnie w usta chłopaka. Przechylił go w tył, zmuszając by ten oparł się o ścianę i nie pozwolił mu na nawet odrobinę wycofania.
Był władczy i stanowczy. Był panem zaistniałej sytuacji i to on dyktował warunki tego spotkania. Płonął. Chciał usłyszeć jęki rozkoszy Rage'a i chciał widzieć, jak jego oczy błagają o więcej. Usta, którymi kradł oddech chłopaka wdzierały się w usta towarzysza, a język pieścił podniebienie i dziąsła ścigając się z językiem Rage'a w pogoni za rozkoszą.
Pisarz z przyjemnością oddawał pocałunek, zatracał się w nim i pozwalał, by świat wirował mu pod powiekami. Uścisk jego ud stał się wręcz natarczywy. Palce dłoni, które trzymał na plecach Doriana zacisnęły się mocno, aż sam poczuł ból w kostkach. W przeciwieństwie do chłopaka, Rage chciał by zachował się on po zwierzęcemu. Chciał by go porwał w świat jeszcze bardziej intensywnych doznań. Miał niewiele okazji, by czuć coś porywającego, a zarazem ta była pierwszą, kiedy czuł, że wznosi się w powietrze. Ciepłe powietrze, które przesycone było zapachem Doriana i namiętności, w jakiej wir dał się porwać.
W końcu jednak nie wytrzymał. Musiał zobaczyć jego twarz i jego rozpalone spojrzenie. Chciał wiedzieć, że ten chłopak go pragnie równie mocno, jak on jego.
Przesunął dłoń z pleców na szyję, a później na podbródek Doriana i odsunął go stanowczo, na kilka centymetrów. Przygryzł znów nabrzmiałą od pocałunku wargę, po czym pogłaskał chłopaka po policzku. Jego czarne oczy mówiły wszystko, co chciały wyrzec usta: chcę, pragnę, proszę, weź mnie i miliony podobnych półsłówek, które najchętniej wyjęczy mu do ucha przy jeszcze lepszej okazji.
To, co ujrzał Rage w spojrzeniu Doriana było niemal czystą zwierzęcością. Żądzą, która szalała w nim coraz bardziej.
Odsunięty od chłopaka, oderwany od ust, które posiadł, poczuł, że pragnie jeszcze bardziej. Przesunął dłonie na pierś chłopaka, przesunął je w dół i zaczął, patrząc bez słów w oczy Rage'a odpinać mu pasek. Nie widział nawet cienia sprzeciwu, więc nie trwało nawet dwóch minut, a chłopak był zupełnie nagi.
Drżące ręce Doriana wsunęły się ponownie pod pośladki partnera i zacisnęły na nich, przyciągając jego biodra tak, że Rage wpadł w objęcia malarza. Ten zawładnął na nowo jego ustami. Kradł im wolną wolę, zawładnął ich życiem i nie pozwolił na najmniejsza chwile wytchnienia. Panował nad sobą, ale panował wcześniej. Teraz, gdy wiedział już, że chłopak chce tego tak samo mocno jak on, jego opanowanie poszło w las. Teraz jedyne, co istniało to jego szalejąca żądza i chęć, jaką okazywał mu Rage.
Pisarz poczuł się nagi. Obdarty z wszystkiego, co kryło jego ubranie, a jednocześnie pozbawiony tego, co kryło szalejące w nim emocje. Nie bał się. Czuł się wyjątkowo bezpieczny, jak jeszcze nigdy. Walczył ze sobą samym, bijąc się z myślami. Pragnął by Dorian zabrał sobie wszystko, nie tylko usta. Pragnął mu się oddać i zapomnieć kim jest byleby tylko czuć dotyk chłopaka na sobie i w sobie. Chciał by go posiadł z całą możliwą mocą. Jednocześnie czuł się tak niewinnie, że bał się wyrazić swoje chęci inaczej, niż stanowczym i sugestywnym ruchem bioder.
Jęknął głośno w usta malarza. Materiał ubrania tamtego chłopaka przeszkadzał mu. Chciał się otrzeć o drugie ciało, ale nagie ciało. Nadal ten materiał był odległością, a z każdym kolejnym pocałunkiem i ruchem, ta odległość stawała się większa, boleśnie większa.
- Dorian… - wyrzucił z siebie błagalnie, w przerwie na krótki, rozpaczliwy oddech. Drżącymi z emocji palcami, które wsunął między ich przylegające do siebie ciała, zaczął go pozbawiać ubrania, od razu zmierzając do pozbawienia go spodni. Robił to powoli i niezgrabnie, ale tylko, dlatego, że chciał już, teraz i niecierpliwie, więc nie mógł powstrzymać drgawek, rozchodzących się po całym ciele.
To, że ciało malarza płonęło pożądaniem nie oznaczało, że odmówi sobie przyjemności zabawy.
 Chwycił ręce chłopaka w nadgarstkach i odsunął od swoich spodni. Założył mu je za plecy i odchylił się w tył, zabierając chłopakowi swe usta.
- Bądź grzeczny - mruknął zbliżając usta do ust chłopaka i przesuwając po nich koniuszkiem języka. - Bardzo grzeczny - dodał, gdy zamiast ponownie podarować mu pocałunek pochylił się i naznaczył wilgotna ścieżkę przez szyje Rage'a aż do jego sutków. Objechał językiem najpierw lewy, a potem prawy i ponownie wrócił na szyje chłopaka. - Jesteś smaczny. Taki kusząco rozpalony - mruczał, gdy jego usta raz za razem poszczypywały sutki chłopaka, do których powróciły. Ręce Rage'a nadal pozostawały unieruchomione za jego plecami, a Dorian zdawał się rozkoszować powolnym rozpalaniem aktora. Sam również czuł się coraz bardziej rozpalony. Smakował ciało Rage'a wolno i z premedytacją.
Nie tyle rozpalaniem, co doprowadzaniem do szaleństwa. Rage przyglądał się, jak Dorian przenosi swoje usta niżej i wstrzymał oddech, kiedy ten kazał mu być grzecznym. Nie chciał być grzeczny, ale nie umiał się oprzeć i nie opanować pod wpływem pożądliwego spojrzenia chłopaka. Przygryzł mocno wargę, że niemalże czuł smak swojej własnej krwi.
- Dorian, proszę cię… - jęknął, wysuwając biodra tak mocno, że prawie zsunął się pośladkami z kuchennego blatu. Na szczęście trzymał się nadal udami chłopaka, więc póki co nie groził mu upadek. Jęknął niecierpliwie i poruszył nogą, ocierając udem o biodro malarza. Im bliżej usta Doriana przesuwały się w okolice członka, tym bardziej czuł, że jest na granicy jakiejkolwiek wytrzymałości i że za kilka chwil zacznie wręcz krzyczeć, błagając o więcej.
- Szszsz... - Zabrał jedną z dłoni z nadgarstków chłopaka i pogroził mu, patrząc na niego z lekko zmarszczonym czołem. - Nic nie mów.
Dłoń Doriana spoczęła płasko na klatce piersiowej Rage'a i przesunęła się wolno w dół. Zatrzymała się dopiero na podbrzuszu. Na chwilę. Na jedną małą chwile. Zaraz zniknęła z rozpalonego ciała chłopaka i sięgnęła do lodówki, stojącej tuż obok.
Dorian uśmiechnął się nieco wrednie, gdy, nadal trzymając unieruchomione ręce chłopaka, sięgnął na jedną z półek lodówki i wyciągnął kilka zimnych czereśni. Drzwi lodówki zatrzasnęły się. Rage ujrzał na otwartej dłoni Doriana owoce, które zaraz wylądowały na szafce obok niego. Malarz ujął jedną z czereśni za ogonek i uniósł na wysokość ust chłopaka. Puścił jego ręce.
- Nie będę cię trzymał, jeśli obiecasz, że będziesz grzeczny - powiedział spokojnie, poruszając owocem tuż przed twarzą chłopaka. Czereśnia pachniała słodko, a poruszana, raz za razem delikatnie uderzała o wargi Rage'a.
- No dobrze... - Czarne oczy śledziły uważnie każdy ruch Doriana i przybierały coraz to nowe barwy czerni, gdy Rage widział, co robi. Oblizał usta i otworzył, by dostać czereśnie. Skupiał się na niej, bo Bóg jeden wiedział, co malarz mógł wymyślić. Wolał być grzeczny, a ta zabawa zapowiadała się całkiem miło póki, co.
Oparł się więc wygodnie wolną dłonią i drugą też, jeżeli Dorian ją puścił. Bliskość, jaka nagle zniknęła, wcale nie przeszkodziła jego podnieceniu piąć się w górę. Jego przyszły, miał nadzieję, kochanek wiedział, jak jeszcze bardziej rozpalić zmysły i kusić. Chociaż zniknął, to Rage nie musiał przynajmniej hamować się, bowiem oczekiwanie zmieniło się w łagodną ciekawość kolejnych perwersji.
Dorian odsunął się od szafki i wskazał na owoce, lezące obok Rage'a.
- Weź je i chodź. - Wydał polecenie, głosem, który krył w sobie zarówno stanowczość, jak i obietnicę czegoś, co może zabrać chłopaka aż do nieba. Zgarnął szklanki z blatu szafki, i ruszył wolno do salonu. Miał nadzieję, a nawet pewność, że chłopak pójdzie za nim bez kolejnej zachęty.
Kiedy wszedł do pokoju, ustawił szklanki na barku i nalał do nich trunku. Z pełnymi szklaneczkami podszedł go Rage'a i musnął ustami jego chętne i wygłodniałe usta. Musnął, tylko musnął, delikatnie i przelotnie. Wcisnął jedną ze szklanek w wolną dłoń Rage'a.
- Siadaj - mruknął mu do ucha, a następnie ucałował jego nagie ramie. Sam nadal pozostawał w koszulce i spodniach. Nie pozwolił się rozebrać, a i sam nie pozbawił się odzienia. Jeszcze nie. Jeszcze nie nasycił spojrzenia widokiem nagiego i uległego ciała aktora.
Malarz nie musiał zachęcać Rage’a i mimo tego, że trochę głupio mu było paradować po czyimś domu nago, to poszedł za Dorianem posłusznie. Wziął szklankę w dłoń i usiadł na kanapie, jakoś mimowolnie zakładając nogę na nogę, by nieco przykryć swoją erekcję. Zmrużył oczy i przygryzł wargę, wodząc spojrzeniem po chłopaku. Też chciał zobaczyć go nago, chciał go dotknąć i chociaż odrobinę posmakować. Był jednak bardzo cierpliwym człowiekiem i po chwili konsternacji, uśmiechnął się delikatnie w ramach odwzajemnienia tortur, jakie sprawiał mu malarz.
- A mogę się, chociaż napić, czy tego też mi nie wolno? - spytał zadziornie, kołysając delikatnie płyn w szklance. Zamoczył w nim koniuszek palca i oblizał powoli, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Nie tak.
Malarz przykrył dłonią szklankę chłopaka. Zbliżył usta do swojej, napełnił buzię whisky i zbliżył twarz do twarzy Rage’a jak do pocałunku. Ich usta złączyły się, a Dorian naparł na chłopaka dość stanowczo, zmuszając tamtego, by się oparł wygodniej plecami i lekko odchylił głowę. Kiedy Rage uległ, usta malarza rozchyliły się lekko i zamiast pocałunku, chłopak otrzymał porcję alkoholu, która wolno sączyła się do jego ust, ogrzana ciepłem ciała Doriana.
Uśmiechnął się, kiedy skończył. Pozwolił chłopakowi posmakować alkohol i przełknąć go spokojnie, siadając w miedzy czasie na jego nagich kolanach okrakiem, bardzo głęboko tak, że ten musiał usiąść udo przy udzie i pozwolić by Dorian przysunął się do niego maksymalnie blisko.
Rage przymknął oczy, kiedy alkohol spływał po jego gardle powoli, a kiedy już pozbył się go całkowicie z ust jęknął.
Jego alkohol zachybotał niebezpiecznie w szklaneczce.
Czuł, jak penis wbija się w spodnie Doriana boleśnie, aż wolną dłonią chwycił jego biodro i zacisnął na nim palce. Nie by odsunąć, a aby jeszcze mocniej przyciągnąć do siebie. Odchylił głowę wygodnie na oparcie kanapy i spojrzał na twarz chłopaka z pod wpół przymkniętych powiek. Było mu tak ciepło, a alkohol potęgował jeszcze to doznanie i uwalniał inne, jeszcze bardziej zmysłowe.
Zapomniał nawet o czereśniach, które gdzieś tam odłożył na kanapę, a które teraz prawdopodobnie turlały się po niej wesoło.
Dorian się uśmiechał. Teraz, gdy patrzył na chłopaka z góry, gdy siedział na jego udach i miał poczucie niemal całkowitej kontroli nad nim, uśmiechał się niesłychanie kusząco i prowokująco.
- Tak smakuje o wiele lepiej, prawda? - mruknął, by zaraz potem znów napełnić sobie usta alkoholem i znów podarować go chłopakowi. Jeszcze wolniej niż poprzednio i jeszcze bardziej dręcząc go, przyciskając się do niego coraz mocnie, unosząc się na kolanach i górując nad Ragem coraz bardziej.
Klęczał tak długo, aż cały alkohol przelał się z jego ust do ust chłopaka. Język palił go od trzymania w ustach whisky, gardło domagało się płynu, a oczy zaszły łzami, ale podobała mu się ta forma udręki.
Spodnie już dawno zrobiły się stanowczo zbyt ciasne dla jego męskości, ale nie zwracał na to uwagi. Zupełnie. Teraz był tylko Rage i to jak bardzo stał się posłuszny woli Doriana.
Odczekał aż chłopaka znów przełknie. W jego szklance nie zostało wiele, zaledwie jedna porcja. Porcja, która chłopak otrzymał zaraz po tym, jak przełknął poprzednią. Dopiero potem Dorian usiadł na jego kolanach i wpatrzył się w niego z uśmiechem.
- Cudowny jesteś. Taki uległy. Mógłbym z tobą zrobić wszystko, prawda?
Przez chwilę Rage nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Nabrał głęboko powietrza w płuca i odetchnął. Czuł się prawie nieprzytomny z pożądania i podniecenia, więc ciężko mu było skleić, jakieś sensowne zdania. W końcu jednak jego zamglone oczy nabrały ostrości i wbiły się z powagą w oczy Doriana.
- Chce więcej - powiedział, unikając odpowiedzi na zadane pytanie.
To czy Dorian był w stanie z nim zrobić wszystko, zależało od tego, jak dobrze będzie to robić i czy będzie to Rage'owi sprawiało przyjemność. Chłopak chwycił pasek spodni malarza, ale nie po to, by go rozpiąć. Po prostu złapał go mocno i bardzo wymownie. Każdy miał, bowiem granice cierpliwości i jeżeli Dorian chciał się z nim okrutnie droczyć, męczyć i torturować go, to powinien związać mu dla pewności dłonie. Wszak Rage sam nie wiedział, czy będzie w stanie opanować się przed swoimi pragnieniami.
- A ja chcę żebyś zobaczył jak to jest cierpieć z pożądania i dostać to, czego się pragnie, gdy ciało niemal krzyczy z bólu. - Dorian, zmrużył oczy i spojrzał na czereśnie, porzucone tak bezdusznie na kanapie. Nie robi się tak z niewinnymi owocami, prawda?
Zabrał z dłoni chłopaka szklankę z alkoholem i, jeśli tylko chłopak puścił pasek jego spodni, odczytując poprawnie chęci malarza, zsunął się z jego kolan. Zebrał czereśnie w dłoń i wrzucił je do szklanki z napojem. Postawił naczynie na podłodze przy kanapie, pochylił się nad chłopakiem, położył mu dłonie na ramionach i z uśmiechem na ustach, wpił się w jego wargi z gorącym, pełnym pasji i pożądania pocałunkiem, kładąc go równocześnie na kanapie. Nie przerywał pocałunku, nawet wtedy, gdy musiał na chwile przyklęknąć na dywanie, aby móc nadal sięgać ustami ust Rage'a.
Pisarz już cierpiał. Samokontrola nie pozwalała mu jednak, by powiedzieć tego głośno. Puścił Doriana wolno, mamrocząc coś pod nosem, ale gdy tylko Dorian oddał mu swoje usta, zaczął w duchu błagać, by ich nie zabierał. Całował wspaniale i oszałamiająco, chociaż może część oszołomienia uzewnętrzniła się również w alkoholu, jaki chłopak w niego wlał.
Niemniej jednak Dorian usłyszał kolejny jęk, ale usłyszał go właśnie dopiero wtedy, kiedy go pocałował. Usłyszał też pomruk zadowolenia, wydobywający się z gardła Rage'a. Wolną dłonią przesunął po swojej piersi, chcąc się dotknąć, lecz zanim Dorian to zauważył, zacisnął palce, wbijając sobie samemu paznokcie w podbrzusze i po chwili odsunął. Jeżeli miał cierpieć bardziej, to z godnością... I przyjemną wizją spełnienia, jakie obiecywał mu malarz.
Dorian nie zabrał ust. W każdym razie nie zaraz. Pozwolił chłopakowi nasycić się gorącym pocałunkiem na tyle długo by jego żądza zaczęła mu doskwierać ciasnotą w spodniach. Wtedy oderwał się wolno od ust chłopaka i podniósł się.
Nie miał problemów z panowaniem nad własnymi rękoma, więc pozbawił się ubrania bardzo szybko i sprawnie. Już po kilku chwilach stał przed Ragem nagi i gotowy do spełnienia jego zachcianek. Ale... Wtedy to sięgnął do szklanki z alkoholem i wyjął z niej jedną z czereśni. Ujął ją za ogonek i, mocząc przy okazji tors chłopaka ułożył mu wilgotny od whisky owoc na ustach. Sam tymczasem klęknął nad nim okrakiem i wpatrzył się z wyczekiwaniem w jego twarz. Chciał zobaczyć, jak chłopak zjada owoc. Chciał się kolejny raz przekonać, jak bardzo potrafi być posłuszny woli malarza.
Rage kłapnął zębami i warknął, gdy Dorian kolejny raz się odsunął. Jednak, gdy zobaczył, że się rozbiera darował mu każdą najmniejszą złośliwość. Zaczął go wręcz pożerać wzrokiem. Każdy najmniejszy kawałeczek skóry został dokładnie zbadany na tyle, na ile pozwalała odległość. Kiedy zsunął wzrok na męskość Doriana, aż jęknął z zachwytu. Widział wiele męskich i chętnych okazów, ale tak samo, jak Dorian, tak i penis Doriana miał w sobie coś wyjątkowego i przyciągającego.
Przełknął ślinę, która samoistnie napłynęła mu do ust, a czując ciężar i ciepło chłopaka, poczuł ponownie niekontrolowane drżenie. Przejechał dłonią po nagim, dopiero, co odkrytym udzie Doriana, po czym skupił się na czereśni. Nie wziął do ust całej, a jedynie odgryzł połowę, pozwalając by zarówno sok, jak i krople alkoholu, spłynęły mu po brodzie.
Dorian natomiast uśmiechał się chytrze. Chłopak zaczynał współdziałać dokładnie tak, jak tego chciał. Widząc spływający po jego ustach i brodzie sok pomieszany z alkoholem, odsunął nadgryziony owoc na bok i zlizał chętnie każdą kropelkę, która odważyła się spłynąć z ust chłopaka. Nie tknął jedynie tych niezgrabnych ust, które tak niegrzecznie postąpiły z owocem.
Kiedy uporał się ze słodyczą, płynąca po brodzie chłopaka, zjadł pozostałą część owocu i sięgnął po szklankę. Ustawił ją na nagim torsie chłopaka i posłał mu wredne i dość złowieszcze spojrzenie.
Zanurzył palce w szklance. Nie chwytał za ogonki owoców, bo takich tam już nie było. Chwytał za owoce trzema palcami, zgarniając przy okazji tyle alkoholu ile tylko mu się udało i układał czereśnie na ciele chłopaka. Po chwili na zwilżonym whisky ciele Rage'a leżały trzy czereśnie, ociekające bursztynowym płynem. Pozostała zawartość szklanki zniknęła w przełyku Doriana za jednym haustem a szklanka potoczyła się po podłodze. Usta Malarza wędrowały łakomie po klatce piersiowej Rage'a, zgarniając z niej alkohol i owoce. Język dokładnie osuszał skórę chłopaka, zęby szczypały dość boleśnie skrawki zwilżonej skóry, a gdy malarz uchwycił w usta ostatni owoc jego twarz zawisła nad twarzą aktora tylko po to, by ten mógł przez chwilę zobaczyć pożogę w spojrzeniu Doriana i zanim miałby czas na jakąkolwiek reakcję, poczuć jego usta na swoich, a jego język, wdzierający się brutalnie do wnętrza.
Pisarz postarał się, by przypadkiem słodki owoc go nie udusił i skrzętnie odebrał go sobie, nawet nie zadając trudu, by pogryźć. Co go obchodziły owoce, kiedy znów mógł poczuć w swoich ustach język Doriana? Nie było więc zabawy w mecz.
Oddał pocałunek równie gorąco i żarliwie, odpłacając się taką samą, chętną penetracją ust partnera. Zsunął dłonie na pośladki chłopaka i złapał je, by przesunąć go nieco do przodu. Nie mógł poczuć go w sobie, ale mógł się o niego otrzeć i zrobił to. Otarł się o niego swoim nabrzmiałym członkiem, by Dorian dokładnie czuł, jak bardzo go rozpalił. Po chwili zrobił to ponownie, za każdym razem, gdy pocałunek przybierał na sile. Za każdym razem też, z ust Rage'a wyrywało się ciche westchnienie, które było prośbą o złapanie oddechu.
Tak, to był kres wytrzymałości Doriana. Nie miał już chęci na zabawę, która przynosiła mu w prawdzie rozkosz, ale nie taką, jaką mogło mu przynieść to, do czego miała ona doprowadzić.
Nie przestając całować chłopaka z zapałem i żarem godnym niejednego pieca w hucie szkła, uniósł się nad nim i wsunął nogi pomiędzy jego uda, unosząc jedną z jego nóg tak, by ta oparła się na oparciu kanapy. Tak było mu wygodniej i znacznie łatwiej. Tak było niemal doskonale.
Oderwał się od ust chłopaka i przesunął dłońmi po jego torsie podążając do jego rozkosznie teraz rozchylonych nóg. Przesunął po nich palcami, a kiedy znalazł się na wysokości kolan, zacisnął lekko palce na skórze Rage'a.
Zachowanie chłopaka nie wskazywało na to by był on dziewicą, więc Dorian nie miał zamiaru tak go traktować.
Przytrzymał pewnie jego nogi, wbił spojrzenie w jego twarz i jednym, zdecydowanym i niesamowicie pewnym i silnym pchnięciem wszedł męskością w chłopaka. Wszedł głęboko i stanowczo, przyciskając biodra do jego pośladków i zatrzymując się tak by chłopak miał chwilę na oswojenie się z nim i tym, co go właśnie wypełniało.
Rage uniósł się nieznacznie, za ustami, które się od niego odsuwały. Bardzo chętnie pozwolił się wsunąć Dorianowi między swoje nogi.
Wbił się z powrotem w kanapę, unosząc biodra, jak w transie. Jeszcze sekunda, może dwie i chłopak miał się w nim znaleźć – wreszcie. Kiedy to nastąpiło i nastąpiło gwałtownie, z ust Rage’a wyrwał się niesamowity okrzyk, który brzmiał po prostu ‘TAK!’.
Wiedział, że ból zaraz minie i że zastąpi go nowa fala, bardziej przyjemnych doznań. Zakołysał biodrami, nie zważając na to, że boli. Chciał poczuć Doriana jeszcze mocniej i jeszcze gwałtowniej.
Dłonie, których palce wbił wcześniej w kanapę, wyciągnął w stronę chłopaka, a potem i całe ciało, byleby tylko złapać go i przyciągnąć do siebie. Zrobił to stanowczo, nie dając chłopaczysku możliwości zaparcia i negacji.
Wtulił się w jego rozpalone ciało i ugryzł w ramię, by odreagować dyskomfort.
- Błagam cię, chce więcej… Nie powstrzymuj się… - jęknął do jego ucha i odnalazł ustami drogę do jego ust. Palił się od środka i aż dziw, że emocje jeszcze nie rozerwały jego męskości na strzępy.
Poruszył biodrami znów, wbijając je w biodra malarza jeszcze mocniej, do samego końca, a jego paznokcie przeorały plecy chłopaka, zostawiając na nich czerwone, niemalże krwawe ślady.
Pod dotykiem paznokci plecy Doriana wygięły się w łuk, a biodra naparły na pośladki Rage'a gwałtownie. Nie miał zamiaru teraz przerywać ani zmieniać sposobu, w jaki posiadał chłopaka. Był w nim i czuł jak jego ciało zaczyna ogarniać fala narastającej rozkoszy.
Poruszył się w chłopaku. Jego biodra odsunęły się od Rage'a niemal pozbawiając go kontaktu z malarzem by za chwile, gdy ich usta zostały rozdzielone przez unoszące się nieco ciało Doriana, a dłonie malarza spoczęły na podłokietniku kanapy i zacisnęły się na nim mocno, ponownie przygwoździć aktora do kanapy ze zdwojoną siła i ogromna stanowczością. Z gardła Doriana wyrwało się ochryple jękniecie, gdy jego męskość na powrót znalazła się w chłopaku tak głęboko, jak tylko zdołała.
Tym razem nie wstrzymał się od kolejnych pchnięć. Tym razem rozpoczął gwałtowny i pełen pasji taniec bioder, dający rozkosz jemu i jego kochankowi. Był gwałtowny i pewny. Balansował na granicy brutalności, przekraczając ją, co chwile nieznacznie. Płonął.
Twarz pisarza wyrażała więcej, niż nie jeden poemat. Rozchylone usta prosiły się o zamknięcie w słodkim pocałunku, a jednocześnie wydobywały się z nich coraz głośniejsze jęknięcia. Palce Rage’a z każdym pchnięciem przekraczały granicę jego siły i zaciskały się na plecach Doriana, raniąc skórę. Było mu mało. Chciał dostać jeszcze więcej i chciał doprowadzić chłopaka do furii, tak by nie pozostało z niego nic. Żeby spłonął od własnej żądzy, jednocześnie paląc samego Rage’a.
- Mocniej… - wyjęczał i wysunął biodra jeszcze bardziej, by malarz mógł się w niego wsuwać do końca, do bólu – tak mocno, by Rage nie mógł się powstrzymać przed płaczem uniesienia. Nie powiedział przy tym słowa skargi, tylko chłonął każdy dotyk, każdy ruch i każde otarcie, jak życiodajny tlen. Czuł, jak wilgotne plecy ocierają się o kanapę, również sprawiając mu ból, ale to i tak było za mało.
Dorian był cały zlany potem, ale i cały promieniał szczęściem. Wiedział, że jest mu niewyobrażalnie dobrze i wiedział też, że Rage płonie z rozkoszy coraz bardziej. Wszedł w niego brutalnie i opadł na jego ciało, wpijając się mocno w jego usta i zatracając się w gwałtownym pocałunku. Jednakże nie na długo.
 Trwał w szaleńczym tańcu ich ust przez chwile by potem zabrać Rage'owi swe usta, wysunąć się z niego i pociągnąć go za rękę w górę.
- Klęknij i oprzyj się na sofie - wycharczał mu w usta, które zaraz potem boleśnie ukąsił. Nie panował nad swoja siła. Nie panował nad gwałtownością żądzy, która w nim szalała.
Z gardła Rage’a wyrwał się głośny jęk zawodu. Czuł spełnienie całym ciałem i jeszcze kilka chwil, a dałby się mu ponieść. Nim się odwrócił, przejechał dłonią po piersi Doriana, aż do samego członka. Pogłaskał go delikatnie i krótko, po czym odwrócił się do chłopaka plecami tak, jak ten prosił i wypiął się w jego stronę zachęcająco.
- Nie dręcz mnie Dorian, proszę cię… - mruknął zaciskając pobielałe z wysiłku palce na podłokietniku. Nachylił się tak mocno, że prawie leżał torsem na kanapie. Przymknął w końcu oczy, czekając na kolejne rozrywające jego ciało pchnięcie. Czekał na kolejną falę doznań niecierpliwie, co Dorian mógł widzieć na jego drżącym i zroszonym potem ciele.
Ten uśmiechnął się. Uśmiechnął się wiedząc jak bardzo chłopaka rozpala samo czekanie i wiedząc jak bardzo chętny jest by zaznać kolejnej porcji gwałtownego zbliżenia. Uklęknął tuż za nim i przytulił się na chwilę do jego wilgotnych pleców. Przejechał dłońmi na jego klatkę piersiową i przesunął je w stronę podbrzusza, prostując się i jadąc gorącym językiem wzdłuż jego kręgosłupa. Kiedy dotarł do pośladków, wyprostował się i ujmując w pewnym uścisku biodra Rage'a wbił się w niego swym przyrodzeniem z impetem, aż po samą nasadę. Chłopak nie mógł, nawet gdyby chciał, odsunąć się i uniknąć brutalnego wejścia, gdyż dłonie Doriana przytrzymywały go i nie pozwalały na najmniejszą choćby oznakę ucieczki.
Malarz jęknął przeciągle, odrzucając na chwilę głowę w tył i bez chwili odpoczynku rozpoczął ponownie taniec swych bioder wbijając się w Rage'a zapamiętale i wysuwając niemal zupełnie.
Jego kochanek, jakim Rage się stał, chciał błagać o więcej, prosić, a nawet płakać, ale każde najdrobniejsze słowo zostało zduszone w okrzyku, który zmieszał się z jękiem Doriana. Krew uderzyła mu do głowy, powodując niesamowite oszołomienie, że gdyby kolejny raz został tak cudownie, brutalnie potraktowany, to zemdlałby przed chłopakiem.
Na szczęście jednak dla ich niespełnionych ciał, Rage trzymał się dzielnie. Wytrzymał ugodzenie, a po chwili wplótł się w rytm malarza i dał się mu porwać bez chwili na oddech. Wyginał się, by dostać, jak najwięcej, od czasu do czasu szarpiąc głową, gdy czuł zbliżający się orgazm. Zaciskał zęby by tylko otrzymać jeszcze nim da się porwać całkowitemu spełnieniu.
Uczucie było dla Doriana cudowne. Jego gwałtowność, sprawiająca przyjemność chłopakowi dawała mu pełnię doznań. Pchnięcia bioder nie traciły na sile, a wręcz na niej przybierały, raz za razem miotając bezlitośnie ciałem Rage'a. Malarz trzymał go jednak pewnie i pozwalał na odczuwanie swej męskości boleśnie. Palce Doriana zaciskały się na biodrach aktora. Całe jego ciało napięło się w akcie posiadania. Twarz nabiegła krwią, a oczy zaszkliły się od wysiłku, ale nic i nikt nie byłby w stanie zmusić go teraz do tego, by przerwał ten szaleńczy wyścig o spełnienie, które zbliżało się potężną falą orgazmu.
Gdy tylko poczuł jak jego lędźwie zaczynają wrzeć z naporu rozkosznego uniesienia, przesunął jedną dłonią po kręgosłupie chłopaka, a gdy dotarł do jego włosów, w akcie szaleńczego uniesienia, wsunął palce w jego włosy i zacisnął je na nich boleśnie wykonując ostatnie, potężne i bezlitosne pchnięcia i przyciągając głowę Rage'a w tył. Świat przestał istnieć. Dorian eksplodował we wnętrzu aktora i zatrzymał się, czując spazmy, wstrząsające jego ciałem.
Tego było Rage’owi potrzeba. Żadnego zahamowania, żadnej obawy przed krzywdą, dla której był w stanie krzyczeć.
Nie chciał myśleć, co będzie później. Był sobą. Każdym uczuciem, jakie w sobie krył i będzie kryć dalej, jak to wszystko się skończy. Dopóki jednak trwało, nie musiał udawać, nie musiał powstrzymywać się przed ucieleśnianiem swoich najskrytszych fantazji. Dorian wyzwolił w nim dziką bestie, która wydała z siebie głośny krzyk, gdy wreszcie ogarnęło go spełnienie. Nastąpiło chwilę po tym, jak Dorian zalał jego wnętrze swoim ciepłym nasieniem. To przepełniło czarę pasji, jaka kumulowała się w Rage'u. Wyzwoliło furię, która w tym osiągnęła apogeum i sprawiła, że biodra pisarza szarpnęły się gwałtownie niesione orgazmem. Ledwo łapał oddech, gdy opadł bezsilnie na oparcie kanapy dysząc, jak lokomotywa.
Dorian drżał. Jeszcze długo w jego pamięci pozostanie krzyk i jęk Rage'a, który tak doskonale potęgował jego doznania. Tak samo jak długo pozostaną na ich ciałach ślady po brutalności z jaką obaj dążyli do spełnienia.
Opadł wolno na rozpalone ciało Rage'a, całując go po ramionach, głaszcząc po plecach i wsuwając dłonie pod niego, układając je na brzuchu chłopaka i przyciągając go do siebie, jakby się bał, że teraz, kiedy obaj wracali ze świata doznań do którego poszybowali, Rage zechce odejść, odsunąć się i zostawić Doriana samemu sobie.
- Jesteś cudowny - mruknął mu do ucha, wysuwając się z niego i odwracając tak, by położyć ich obu na kanapie, splecionych w uścisku.
- Cieszę się, że było ci dobrze. A teraz mnie pocałuj – zażądał Rage. Nie prosił. W jego głosie nie było krztyny prośby. Jeszcze nie chciał wracać do rzeczywistości. Jeszcze przez chwilę chciał czuć na sobie każdy dotyk i każdy pocałunek.
Ułożył się wygodnie na kanapie i przyciągnął do siebie Doriana mocno, głaskając po całym ciele tam, gdzie sięgnęły jego dłonie. Otarł się o niego, by zapamiętać to cudowne ciało, jakby miał być to ostatni raz, gdy dane mu było je poznać.
- Tak właściwie, to było przedstawienie na miarę jakiejś nagrody... - Uśmiechnął się pod nosem, czekając na pocałunek niecierpliwie. Wiedział, że kiedy już emocje opadną całkowicie, opisze to wszystko i schowa do szuflady, jak za każdym razem, gdy doznawał czegoś cudownego, chociaż... Czuł w tym samym czasie coś innego, dziwnego i niespokojnego. Tak, jakby jakaś siła chciała powstrzymać go od tego, by przelać słowa na papier i chciała by zmienił swoją twórczość na zawsze w coś realnego - z Dorianem.
- A gdzie moje słodkie 'proszę'? Gdzie błagania, które tak cudownie brzmią, kiedy wypowiadają je te usta? - Przytulił się do Rage'a całym sobą lecz górna część jego torsu odchylała się lekko, by mógł patrzeć na twarz kochanka i upajać się jego wyrazem oczu. By mógł swobodnie gładzić palcem usta, których tak bardzo chciał i które tak łaknęły jego ust. Uśmiechał się.
Promieniał radością i spełnieniem, które mijało bardzo wolno, gdyż bliskość chłopaka powstrzymywała jej przemijanie. W końcu musnął delikatnie ustami nabrzmiałe i zranione przez jego niedelikatność warg chłopaka, by po krótkiej, drażniącej zachęcie wpić się w nie łapczywie i zachłannie, jakby nie dane mu było kosztować ich chwilę temu.
Rage już chciał poprosić, ale powstrzymywał się przed tym sumiennie. Może to była odrobina skrywanego egoizmu, ale chciał wiedzieć, że Dorian nadal go pożąda i pragnie tej cudownej bliskości.
Oderwał się od jego ust z cichym westchnieniem i spojrzał na niego uważnie i badawczo tak, jak spoglądał zaraz po tym, kiedy pocałował go pierwszy raz.
- Chce być z tobą - mruknął poważnie, przygryzając z cichym sykiem zranioną wargę. - Chce... Ohm - Zacisnął zęby i odwrócił głowę by spojrzeć gdzieś indziej.
Nie wiedział, co podkusiło go do tego wyznania. Poczuł rumieńce na swojej twarzy, a w głowie zaczęły galopować kolejne, trzeźwe wyobrażenia dalszego ciągu historii. Nie pisanej historii, ale także tworzonej przez nich.
- Nie rób tak. – Dorian przytulił dłoń do jego policzka i odwrócił mu twarz ku sobie. Nie uśmiechał się już tak szaleńczo, jak przed chwilą, ale jego oczy tryskały radością. Świeciły się w półmroku, jaki nastał, jak maleńkie latarenki dla zbłąkanych dusz, szukających drogi do szczęścia. - Nie uciekaj gdy zdobyłeś się na chwile szczerości i odwagi. Nie milcz bo jestem tu tylko ja i tylko ja mogę usłyszeć to, co pragniesz z siebie wyrzucić.
Pogłaskał Rage'a kciukiem po policzku i ucałował kącik jego ust, przytulając się do niego na chwile. Zaraz jednak odchylił się ponownie i ponownie zajrzał w bezkres jego spojrzenia. Chciał usłyszeć co chłopak miał do powiedzenia. Chciał wiedzieć czego pragnie.
- Chce się zawsze tak czuć. Chce się czuć pożądany tak, jak się dzisiaj czułem i chce... Ciebie. - Na ten moment, to było najszczersze, co mógł powiedzieć. Usiłował sobie wyobrazić, jak będzie, kiedy opuści dom Doriana i rozstanie się z nim. - Chce spróbować - powiedział w końcu stanowczo.
Nie czuł jeszcze rozrywającego go uczucia miłości. Wszystkie zmysły i wspomnienia nadal skupione były na rozkoszy. Dopiero teraz pomyślał tak, jak Dorian. Że mogłoby być coś więcej, a to 'więcej', było równie kuszące, jak ta i każda kolejna chwila w ramionach malarza. Może też było to zbyt szybko, więc nie spodziewał się wielkiej radości ze strony chłopaka. Nie spodziewał się, że ochoczo mu przytaknie. Miał jednak cichą nadzieję na to, że Dorian będzie chciał spróbować i nie ucieknie. Nie tak, jak uciekał za każdym razem Rage.
- Zostań – Dorian mruknął mu w usta nim ucałował je delikatnie z uśmiechem.
Skrył twarz w jego szyi, zaciągnął się jego zapachem. Chłonął jego ciepło i wtulał się w niego z utęsknieniem. Cała stanowczość i brutalność z jaką go posiadł zniknęła. Cały gwałtowny Dorian, jakim stał się w chwili seksualnego uniesienia wyparował ustępując miejsca czułemu i pragnącemu ciepła Dorianowi.
Głaskał nagie plecy chłopaka i otulał go nogami, pragnąc podarować mu w ten sposób cień obietnicy, ze zrobi wszystko by ich 'spróbujmy' zamieniło się w pewność i pełny zaufania związek. Jasne, że teraz było o wiele za wcześnie by nawet myśleć o nich jak o parze. Było za wcześnie na jakiekolwiek obietnice, nie tylko te wzniosłe i pełne zapewnień, ale i te zwykłe, maleńkie, błahe. A jednak chciał. Chciał by chłopak z nim został i pozwolił by chwila obecna trwała jeszcze choć trochę.
- Nie mogę, muszę wrócić do domu. Nie teraz już, ale muszę wrócić jeszcze dzisiaj - odpowiedział szczerze, trochę przygaszonym głosem. Z cichym pomrukiem niezadowolenia ze wspomnianego faktu, przytulił się do Doriana i skrył twarz w jego ramionach. To bezpieczeństwo, które czuł ogarniało jego ciało, dając przyjemne odczucie ciepła. Poczuł powracające podniecenie w postaci czegoś bardziej delikatnego, a wręcz subtelnego. Zacisnął mocno zęby i odetchnął głęboko. Nie mógł ponownie wprowadzić się w ten stan i znów chcieć zaznać przyjemności. Po prostu nie mógł, jeżeli chciał wyjść z tego domu i powrócić do opanowania.
To było najważniejsze – opanowanie. Do tego tyle czasu dążył i tego miał zamiar się trzymać. Dlatego wszystko opisywał, bo tak było łatwiej, ale Dorian nie musiał o tym wiedzieć i nie musiał się o tym już teraz przekonywać.
- Mmm... - mruknął przytulając Rage'a do siebie. Czuł się dobrze z chłopakiem w objęciach, mimo żalu, jaki poczuł słysząc odmowe. Ciężkie westchnienie Doriana poniosło się po salonie. Nie chciał jednak wymuszać na chłopaku czegokolwiek. Mimo iż czuł lekki niedosyt, teraz, kiedy uniesienie minęło pozostawiając po sobie obietnice kolejnych.
Leżąc na boku, parł głowę na ręce i wpatrzył się w Rage'a z uśmiechem. Milcząc, sycił się jego widokiem póki jeszcze miał ku temu sposobność. Skóra Rage'a lśniła w świetle wschodzącego księżyca niczym tafla magicznego jeziora. Dorian przesunął palcem po ręce chłopaka. Sunął wolno opuszkiem od dłoni, przez ramie aż po szyje pisarza, cały czas z uśmiechem na ustach.
- Jutro zobaczymy się dopiero po zajęciach. [Wyszeptał, nachylając się w stronę kochanka i musnął ustami każdą z jego powiek. - Mogę mieć do ciebie maleńką prośbę?
- Jaką? - spytał cicho i podniósł spojrzenie, ale chwilę po tym przymknął oczy i odchylił głowę, by dać więcej przestrzeni, która mogła być pieszczona.
Na jego twarzy chłopak mógł dostrzec pojawiające się zmarszczki i niespokojne myśli, które krążyły mu po głowie. Rage miał ochotę powziąć dłoń malarza i zsunąć ją niżej, całkowicie nisko, dokładnie między swoje nogi, ale zamiast tego przycisnął się mocniej w jego ciało. Myśl o kolejnym spotkaniu, po zajęciach zabrzmiała, jak słodka obietnica, niecierpliwa do spełnienia. Chciał, by już było jutro i by minęło pół dnia, by mógł się spotkać z Dorianem i by mogli robić kolejne 'próby' przedstawienia.
- Chciałbym cię prosić... - mówił powoli, sunąc palcami po szyi chłopaka, głaszcząc go po policzku, okrążając jego usta i na koniec przejeżdżając palcem po wargach chłopaka. - Żebyś zaopiekował się jutro Michaelem. - Zjechał dłonią na tors Rage'a i bez zastanowienia, czy zawahania, przesunął dłoń w dół, do jego podbrzusza. Podobał mu się wyraz twarzy chłopaka. Podobała mu się rozkosz, która zaczynała się na niej malować. Był piękny z tym wyrazem twarzy. Dorian miał chęć zapamiętać go takiego. Może namaluje go przy lada okazji. - Nie musisz go prowadzać za rękę. Miej tylko na niego oko. To takie słodkie istnienie, że boje się o niego.
- Dorian... - jęknął długo i prosząco, ale z wahaniem. Walczył sam w sobie i musiał nabrać głęboko powietrza, by skupić się na odpowiedzi.
Pilnowanie Michaela wcale nie było złe, gdyby to nie miało być w szkole pod okiem całej bandy homofobów, jakich Rage unikał niczym ognia piekielnego.
- N-nie wiem, postaram się, ale nic nie obiecuję. Pogadam z Jamesem, może... Może coś się wymyśli - dodał szeptem, bo na nic innego jego struny głosowe się nie zgadzały. Jeżeli przed chwilą wciskał się w Doriana mocno, to teraz wcisnął niemalże rozpaczliwie, by zmniejszyć maksymalnie odległość, jaka ich dzieliła i zatrzymać dłoń chłopaka. Malarz mógł doskonale poczuć rosnące podniecenie Rage'a na swoim udzie, tego nie dało się ukryć, a mocne dociskanie się w drugie ciało, jeszcze bardziej go podniecało.
- Za ile chcesz iść? - wyszeptał mu przy uchu. Jego dłoń zjechała na pośladki Rage'a, a biodra przycisnęły się lubieżnie do rozgorączkowanych i nader chętnych bioder chłopaka. - Możemy powtórzyć scenę seksu, jeśli uważasz, że nie wyszła wystarczająco przekonująca. - Jego szept był przepełniony rosnącym podnieceniem, chrapliwy i głęboki. Usta uśmiechały się i muskały skórę na ramieniu Rage'a, podczas gdy palce zaciskały się na jego pośladkach. - A co do Michaela, nie musisz mu się nawet pokazywać na oczy. Chce tylko żebyś czasami odnalazł go w tłumie i sprawdził, czy nikt się na nim nie wyzywa.
- Zaraz, teraz, nie… Nie, nie, nie. Błagam! - Otrzepał się, gdy poczuł bolesny skurcz w podbrzuszu obwieszczający kolejną falę podniecenia. Spojrzał na Doriana poważnie. Miał przez chwilę poprosić go by sobie poszedł, by go zostawił i dał mu się ogarnąć, ale kiedy tak na niego spoglądał, członek zapulsował jeszcze mocniej. - Proszę, ja muszę wrócić do domu.
Musiał, chciał, a jednocześnie wrzeszczał o to by nie musiał i mógł chcieć zostać. W Rage’u gotowało się tyle sprzeczności, że chyba najwymyślniejsza zupa nie miała tylu składników. Trząsł się z podniecenia, a jednocześnie z chęci ucieczki. Jego ciało samo mówiło o tym pragnieniu, które on chciał ujarzmić i zdusić. Gdyby tak mógł powiedzieć Dorianowi, by zrobił, to co on czuje i nie musiałby się miotać sam ze sobą, to byłoby genialnie. Zabrzmiałoby to jednak, jak obojętność, a nic nie było Rage’owi obojętne, zwłaszcza dotyk chłopaka.
- Ech, no dobrze.
Dorian ucałował skroń chłopaka i, gotując się od środka z podniecenia, które musiał stłamsić, zsunął się z kanapy, sięgając po bokserki, by naciągnąć je na siebie. Pozbierał tez pozostałe rzeczy by rzucić je na oparcie kanapy. Zgarnął z podłogi szklanki, podszedł z nimi do szafki na której nadal stała butelka i nalał do jednej ze szklanek porcję trunku.
- Chcesz? - Posłał pytanie w eter bo nawet nie patrzył na chłopaka, o ile ten nadal siedział na kanapie. Nie był zły, po prostu musiał dojść ze sobą do ładu, a patrzenie na nagie ciało Rage'a nie pomagało.
- Nie – Rage odparł krótko i zwinął się z kanapy, jakby dostał porcję nowej energii. Jego niemalże całkowicie sztywny penis zakołysał się niebezpiecznie, ale zagryzł zęby i poszedł szukać swoich ubrań, które chyba były gdzieś w kuchni. Nie wyszedł więc z niej póki się nie ubrał.
Wychodząc z pomieszczenia westchnął ciężko i spojrzał na Doriana ze stoickim spokojem.
- Zobaczymy się jutro, a ja zrobię wszystko, by ktoś nie zrobił krzywdy Michaelowi. Mam nadzieję, że nie jesteś zły, że idę? - Musiał się upewnić, chociaż to i tak nic nie zmieniało. I tak za chwilę zniknie i tak. Musiał jeszcze ogarnąć swoją torbę i buty, ale trwało to tylko chwilę i był już gotowy.
Kiedy chłopak wstał z kanapy, Dorian musiał na niego zerknąć. Po prostu nie potrafił się oprzeć takiej pokusie. Odprowadził go spojrzeniem do wyjścia i gdy tylko ten zniknął mu z pola widzenia wypił zawartość szklanki. Alkohol pomagał mu nie myśleć, a tego właśnie było mu teraz trzeba. Uśmiechnął się pod nosem, gdy usłyszał zbliżające się kroki, powracającego z kuchni Rage'a. Pochylił się i zapalił nocną lampkę, by choć trochę rozjaśnić mrok późnego wieczoru.
Usłyszawszy pytanie, podszedł do pisarza i złapał go w pasie, przyciągając do siebie jego biodra stanowczym i władczym gestem.
- Odpracujesz to. Obiecuje Ci solennie, że odpracujesz – syknął, po czym zagarnął brutalnie usta chłopaka w kradnącym oddech pocałunku.
- Z pewnością...
Pisarz uśmiechnął się uroczo i obiecująco. Po cudownym pocałunku znów się zawahał, ale w końcu wysunął się z objęć Doriana i skierował się do drzwi.
Tak naprawdę czekała go jeszcze długa droga do przejścia, ale nie miał sumienia zawracać chłopakowi głowy o podwiezienie. Stwierdził, że długi spacer w chłodnym powietrzu dobrze mu zrobi i uspokoi szalejące zmysły.
Rzucił jeszcze ciche 'do zobaczenia', odwracając głowę i wyszedł z domu w zimną, bezchmurną noc.

4 komentarze:

  1. Jak ty to potrafisz wszystko pięknie opisać. Tak się zaczytałam że omal nie wywołałam pożaru w kuchni ale było warto:) Pisz jeszcze bo już chcę next. To opowiadanie jest cudowne

    OdpowiedzUsuń
  2. Dorian jest mistrzem uwodzenia. Ta scena z czereśniami i alkoholem była świetna.Rage musiał chyba wcześniej ćwiczyć jogę, że udało mu się dotrwać bez wypadku do końca.Ale puszczanie podpitego chłopaka o tej porze samego chyba nie było zbyt dobrym pomysłem. Dla mnie to prawdziwy cud, że po takiej ostrej akcji miał jeszcze siłę wlec się do domu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednym tchem przeczytałam wiadomą scenę i chcę więcej *_* Genialnie opisane, czekam na więcej takich. Postaci coraz bardziej mi się podobają, charaktery i wydarzenia się rozwijają. Świetny temat tak w ogóle ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne... choć muszę przyznać, że parę razy się pogubiłem. To jest... moim zdaniem to prawie idealne opowiadanie. Chcę więcej i więcej... ;-)

    OdpowiedzUsuń