Wrzuciłam rozdział. Nie jest idealny, nie jest cudownie poprawiony, ale nie mam serca, żeby Was dłużej przetrzymywać bez niczego. Mam nadzieję, że zdzierżycie go takim, jakim jest. Pragnę komentarzy i życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Wesołych Świąt.
Enjoy ^^
Rino obudził się z
samego rana w poniedziałek, wypoczęty i uśmiechnięty. Spał całą noc w jednej
pozycji, ale nie przeszkadzała mu ona w zupełności. Kiedy otworzył oczy i
spojrzał na Hiszpana, uśmiechnął się jeszcze szerzej i wtulił mocniej w jego
nagie ciało. Nie chciał go budzić, wszak Flavio mógł spać do woli, ale musiał
mu powiedzieć, że idzie do szkoły i kiedy będzie. Trącił nosem jego policzek i
cmoknął w usta, chcąc jak najdelikatniej wyrwać mężczyznę ze snu. Pogłaskał go
też po plecach delikatnie, po czym nawet podrapał, złośliwie zjeżdżając
paznokciami na pośladek. Nie był podniecony, ani nawet rozbudzony, jak to
bywało u nastolatków o poranku. Nie mógł sobie jednak odmówić podziwiania ciała
Hiszpana dotykiem.