Zanim zabierzecie się do czytanie tego rozdziału, chciałam Was poinformować, że wraz z Madzią postanowiłyśmy zwolnić nieco tempo publikacji. Kolejny rozdział ukaże się więc dopiero po jutrze. Dla fanek Michasia mam wspaniałą wiadomość, ponieważ kolejny rozdział będzie właśnie poświęcony jemu i Jamesowi.
Enjoy ^^
[Jęknąłby, ale nie mógł. Westchnąłby, ale to też zostało mu odebrane.
Dłoń samoistnie przesunęła się na biodro Hiszpana, a palce zacisnęły na nim,
przyciągając ciało mężczyzny do ciała chłopaka. To zdecydowanie nie był dobry
pomysł, by tak zamykać usta Rino, ponieważ chłopak poczuł bardzo znajomy i
przyjemny dreszcz, który zsunął się po jego kręgosłupie, aż do samych lędźwi.
Przylgnął do Flavio mocno i intensywnie, pocierając nogą jego krocze i oddał
się pocałunkowi bez sprzeciwu, po chwili odprężając się całkiem i pozwalając na
to, by zaborczy język mężczyzny dokładnie spenetrował jego usta. Nie w głowie
mu było uciekanie i czucie bólu, kiedy tak mocno się do niego przytulał. Powiódł
dłonią na jego plecy i przesunął po nich palcami mocno, wbijając przy okazji
delikatnie paznokcie. Jeszcze panował nad zdrowym rozsądkiem i wiedział, że
pokaleczenie tej idealne, gładkiej skóry mogło się skończyć źle.]
[To nie miał być początek upojnej nocy, a jedynie sposób na zamknięcie
ust temu rozgadanemu chłopakowi. Skutek, jaki osiągnął, zdawał się być nieco
inny niż zamierzał. Nieco bo owszem usta chłopaka pozostawały zamknięte, ale o
spaniu to młody chyba zupełnie zapomniał albo przynajmniej miał taki zamiar.
Nie żeby Hiszpanowi przeszkadzał jakoś bardzo ten niespodziewany zapał
chłopaka. Nigdy mu to nie przeszkadzało. Dzięki takim reakcjom czuł się
dowartościowany i doceniony. Nie miał więc powodów do narzekań. Przedłużył
pocałunek o wiele cennych sekund podczas których pozwolił sobie na odczuwanie
przyjemności. Zdał sobie sprawę z tego, że gdyby tylko chciał ich noc nie
rozpoczęłaby się snem lecz rozkoszną aktywnością, ale... No właśnie! Rażony
pewnością nadciagającego podniecenia wycofał się. Chyba pierwszy raz od dnia,
gdy poznał rozkosz męskiego ciała, wycofał się czując, że jeśli podaży dalej tą
ścieżką, straci możliwość poznania okolicy, a właśnie tego chce bardziej.
Zakończył pocałunek zamykając oczy i odchylając głowę w tył, by się odrobine
uspokoić.] Nie. [Oświadczył krótko spoglądając na Rino.] Nie powinniśmy.
R-rozumiem. [Poczuł się odtrącony, nie inaczej. Przez chwilę było mu
tak dobrze i pozwolił sobie odpłynąć. Chociaż nie trwało to dłużej, to jednak
wycofanie Flavio zabolało.] To idźmy spać. [Stwierdził cicho, ale nie spoglądał
mężczyźnie w oczy, bowiem, jak tylko pocałunek się skończył, zastygł i opuścił
wzrok niżej. Po chwili konsternacji i przygryzania wargi odwrócił się powoli
plecami do Hiszpana. Nie przytulił się sam. Czekał, aż Flavio to zrobi jeżeli
będzie chciał. Niemalże z utęsknieniem czekał, aż gwałtowne i pospieszne
podniecenie zniknie, a ciało rozluźni się. Mieli spać, więc będą spać, a rano…
Nie, wolał nie myśleć, co będzie rano. Wolał się nie zagłębiać w jakieś dziwne
mrzonki o wspaniałym poranku, pełnym czułości, miłości i innych pierdół.] Dobranoc
Flavio. [Wyszeptał jeszcze nim przymknął oczy, w których zebrały się
zdradzieckie, nieme łzy zawodu.]
Wracaj. [Co za pomysły żeby się w ogóle od niego odwracać i uciekać?!
Odwróciłby chłopaka samodzielnie, ale pamiętał, że ma być ostrożny i delikatny,
bo ciało młodego jest obolałe. Miał ochotę warknąć na niego lecz zapewne dałoby
to zupełnie odwrotny skutek niż zamierzał osiągnąć. Uniósł się nad poduszka,
wspierając się na ręce i zawisł nad Rino usiłując zajrzeć mu w twarz.] Odwróć się
do mnie. [Powtórzył prośbę, bo tak to właśnie teraz zabrzmiało. Chwycił go
ostrożnie za ramię i pociągnął lekko w swoją stronę. Czekał cierpliwie, jak na
razie, aż chłopak wróci do niego spojrzeniem. Dotarło do niego bowiem, jak
niefortunnie jego przerwany pocałunek został odebrany przez młodego.]
[Odwrócił się dość niechętnie, ponieważ nie chciał, by Flavio widział
go w taki zrezygnowanym stanie. Jak tylko ułożył się w poprzedniej pozycji,
prócz nogi wciśniętej w uda Hiszpana, podniósł na niego swoje ciemne oczy
pytająco.] Mieliśmy spać… [Mruknął, uśmiechając się delikatnie. Znał tego
faceta jeden dzień, a już wyobrażał sobie nie wiadomo co. Skarcił się w myślach
za swój popęd i wybieganie w niezbadane rejony przyszłości. Przesunął wzrokiem
po twarzy Flavia i przygryzł wargę w oczekiwaniu na reprymendę – nie inaczej.
Zachował się, jak obrażony dzieciak, którym z resztą był, ale to nie zmieniało
faktu, że nie miał prawa. Hiszpan był starszy i chyba mimo swojego
samouwielbienia wiedział, co robi.]
[Ujął brodę chłopaka w palce i patrzył mu dość długo w oczy. W
milczeniu. Jakby szukał inspiracji, odpowiednich słów.] Chcesz żebym się teraz
z tobą przespał? Chcesz tego? [Jego spojrzenie było poważne, a głos dość
rzeczowy i spokojny. Nie krył się w nich wyrzut czy chęć pokazania chłopakowi
jak bardzo głupio się przed chwilą zachował.] Tylko zanim odpowiedz zastanów się
dobrze. Wiedz, że nie przerwałem tego dlatego, że nie jesteś pociągający. Nie
zakończyłem tego co się jeszcze dobrze nie zaczęło dlatego, że nie chciałbym się
z tobą przespać. Tylko co potem? Chcesz pozostać dla mnie jedynie facetem którego
zaliczyłem? Chcesz bym myślał o tobie, jako o jednym z tych, którzy nie
potrafili się oprzeć mojemu ciału? Chcesz tego? [Nie przyznał oczywiście, że on
tego nie chce. Wolał by chłopak się zastanowił zanim sprzeda swe ciało. Tak,
sprzeda. Bo poddanie się tylko dlatego, że ktoś cię pociąga było dla Flavio
równoznaczne ze sprzedaniem się. I, co chyba najistotniejsze w obecnej
sytuacji, skreślało możliwość poznania duszy Rino, a nie tylko ciała.]
Nie, to jest… To samo tak. Nigdy nie byłem opanowany. Oczywiście, że
nie chce… [Skrzywił się delikatnie, marszcząc nos i wpatrując się w oczy Flavio
z namysłem. Ten mężczyzna naprawdę miał głęboki talent do sprawiania mu
niespodzianek i do zabierania mu oddechu podobnymi, nie pasującymi do niego
wyznaniami.] Wiesz, jeszcze nikt mnie nie chciał poznać i to jest dziwne.
[Dodał jeszcze ciszej, ale szczerze. Nie był przyzwyczajony do takiego
traktowania. Owszem, wiedział jak wygląda sympatia, czy lubienie, czy nawet
troska względem jego osoby, ale żaden z mężczyzn z którymi spędził wieczór, czy
noc – nawet nic nie robiąc głębszego – nie chciał go poznawać bliżej, nie
interesował się, a przede wszystkim nie wzbraniał się przed wzięciem sobie tego,
czego chciał.] Jeszcze niedawno chciałeś ode mnie uciekać. Nie rozumiem.
[Jęknął w końcu i schował coraz bardziej czerwieniejącą twarz w ramionach
Hiszpana. Najpierw mężczyzna sprawiał, że czuł się jak profesjonalna, nic nie
warta dziwka – poprzedniej nocy – a teraz wprawiał jego umysł w stan zupełnie
odwrotny tak, że chłopak pozwolił sobie czuć się prawie wyjątkowo.]
[Pozwolił mu na ukrycie twarzy. Nie widział sensu w zatrzymywaniu jego
spojrzenia kiedy wiedział, że chłopak musi się faktycznie czuć dziwnie. Otulił
go ramionami i pocałował go w głowę, zanim przytulił do niej policzek.] Wczoraj
byłeś dla mnie nikim. Nie zrozum mnie źle, proszę, ale tak było. Byleś dziwką,
która miała mi dać to czego zechce i zniknąć z mojego życia. Dzisiaj, byleś
niepotrzebną niespodzianka. Wybacz, ale byłem nastawiony na coś diametralnie
innego, niż widok faceta, który zalazł mi za skórę boleśnie i którego miałem
już nie spotkać. [Tłumaczył spokojnie, jeżdżąc palcami po nagich plecach chłopaka.
Wiedział, że przynajmniej część jego słów jest dla chłopaka bolesna, jeśli nie większość,
ale mówił szczerze. Nie chciał mu sprawić bólu. Nie chciał by chłopak cierpiał,
ale zdawał sobie sprawę z tego, że zasługuje on na szczerość, którą dostawał właśnie
zamiast seksualnych uniesień.] A teraz? Cóż, teraz wydajesz się facetem, który
jest ciekawą osobą i którego chce poznać. Dlatego właśnie nie chciałem by nasz pocałunek
pociągnął nas dalej. Dlatego nie doprowadziłem do tego, że się sprzedasz, a ja stracę
do ciebie szacunek. Rozumiesz mnie?
Rozumiem. Oczywiście, że rozumiem. Mam tylko nadzieję, że to nie
będzie kolejna zachcianka, bo takich mi pod dostatkiem i nie mówię tylko tobie.
[Poruszył głową delikatnie i westchnął ciężko. Zabolało, bardzo mocno zabolało.
Jednakże prawdę mówiąc nadal czuł, że czegoś w tym wszystkim nie rozumie. Nie
wiedział jednak czego.] Flavio, możesz mnie poznać, ale ja nadal jestem tym kim
jestem. Wiesz, niektórym, a raczej wszystkim, których do tej pory poznałem to
przeszkadza. W kolejny weekend znów będę w klubie, znów będę zarabiać swoim
ciałem i znów będę się sprzedawać. To, że będziesz jedyną, czy raczej jedną z
dosłownie kilku osób, które pałają do mnie jakimiś nieco wznioślejszymi
uczuciami, nic nie zmieni. Przepraszam, ale ciężko mi po prostu nie myśleć tak
o sobie, przyzwyczaiłem się i utwierdzam się w tym już trzy pełne lata.
[Powiedział powoli, czy raczej wymruczał na tyle głośno by Hiszpan nie musiał
szukać słów w eterze. Po chwili westchnął jeszcze głębiej. Nigdy jeszcze nie
myślał na raz o tylu rzeczach, aż poczuł pulsowanie w skroniach.]
Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Nie to, że ja miałbym o tobie
myśleć, jak o sprzedającym się chłopcu do towarzystwa, tylko fakt, że ty nie
potrafisz myśleć o sobie inaczej. Nie rozumiem cię. [Flavio nie mówił ckliwie,
o nie. Nie podobało mu się podejście chłopaka i mimo tego, że zdawał sobie sprawę
z ranienia go słowami, nie miał zamiaru przed nim niczego ukrywać.] Nie jesteś
pustym dzieciakiem któremu tylko fiutki w głowie. Nie jesteś jednym z tych,
którzy żyć nie mogą bez dymanka przynajmniej raz dziennie. Nie wiem skąd to
wiem, ale wiem. Tak czuje. Dlatego nie rozumiem dlaczego nie poszukasz sobie
pracy, która pozwoli ludziom spojrzeć na ciebie, jak na człowieka, a nie jak na
zabawkę na jedną noc. [Oj, doskonale wiedział co mówi. Sam przecież zawsze traktował
chłopców z takich miejsc jak klub Rino dokładnie tak, jak to określił 'Zabawka
na jedną noc'. Zresztą, Rino też miał taka metkę przyczepioną do czoła, kiedy prowadził
go do pokoju uciech.] I powiem Ci jeszcze coś... Chociaż pewnie za chwile usłyszę,
że buźka mi się nie zamyka, że jeżeli chcesz żebym nadal miał ochotę cię poznać,
spróbuj mnie sobą zainteresować w inny sposób niż przez seks. I to szybko. Bo,
jeżeli w piątek wracasz do kupczenia swym ciałem, to masz na to ledwie pięć
dni.
Masz rację, za dużo gadasz. Zdecydowanie zachowujesz się, jak… Jak…
Jak jakiś wykładowca w szkole. Zobaczę, co da się zrobić z tą pracą, ale nie
obiecuję i nie myśl sobie, że zrobię to dla ciebie, bo tak nie będzie. No może
odrobinę, ale! Nie jesteś jedyną osobą, która mnie do tego namawia. I tak w
ogóle… Żeby dostać pracę, to najpierw musiałbym skończyć przynajmniej liceum,
ponieważ młodych chcą głównie tylko w wakacje. [Podniósł spojrzenie na twarz Hiszpana
i zmierzył ją dokładnie z kpiącym uśmiechem.] Pomyliłeś chyba profesję.
Powinieneś zostać profesjonalnym moralizatorem, zamiast profesjonalnym
narcyzem. [Wystawił mu język. Nad resztą będzie się zastanawiać kiedy indziej,
ponieważ teraz czuł, że głowa boli coraz bardziej przez podniesione sprzecznymi
emocjami i niespełnieniem ciśnienie.]
Nie musisz, Rino. Jeśli takie życie jest twoim spełnieniem marzeń to
nie zmieniaj go. Nie dla kogoś. Jeśli zrobisz to dlatego, że ktoś tak chce to
wrócisz do tego bardzo szybko. Chcesz coś zmienić? Zrób to tylko i wyłącznie
dla siebie. [Uśmiechnął się widząc wystawiony przez chłopaka język. Pochylił
się i pocałował młodego w czoło, tak po ojcowsku. Niech sobie chłopczyk nie
myśli, że takie moralne nastroje Flavio to norma.] A teraz dobranoc i nie
próbuj się do mnie dobierać w nocy. Wiem, że takiemu ciału nie można się tak
łatwo oprzeć i aż cię ręce swędzą by sobie pomacać tu i tam, ale... [Pogroził
Rino palcem tuż przed nosem marszcząc brwi dość groźnie.] Trzymaj rączki przy
sobie jeśli nie chcesz się obudzić przywiązany do ramy łóżka.
Nie wiem, czy jest spełnieniem. Pozwala mi nie myśleć, a to… [Nie
potrafił się powstrzymać, po prostu nie mógł po kolejnych słowach Flavio
zapanować nad swoją wrodzoną, chociaż w tym momencie delikatną złośliwością.
Dość szybko i sprawnie wsunął dłoń pomiędzy ich ciała i odnalazł przyrodzenie
mężczyzny, które ścisnął dość mocno.] Czy cię będę obmacywać, czy nie zostaw
filozofom, dobrze? Bo wcale mnie tak mocno nie ciągnie i potrafię się
powstrzymać. [Uśmiechnął się niewinnie, pstrykając męskość Hiszpana, nim
wyciągnął dłoń.] Nie znasz dnia, ani godziny mój kochany, naprawdę. [Dodał
jeszcze i odwrócił się plecami do Flavio, by ukryć chichot. Poza tym, tak mu
się naprawdę wygodnie spało poprzedniego wieczoru i czuł, że to polubi.]
[Czując zaciśnięte na męskości palce aż mu dech zaparło. Taka śmiałość
w takiej chwili? No, no, no... Nieźle sobie Rino poczyna. Jednak gdy chłopak pstryknął
go w tak bardzo czułą część ciała, zęby Hiszpana zazgrzytały od zaciskania. Już
miał coś powiedzieć, jakoś zareagować, ale nim zdołał, chłopak odwrócił się do niego
tyłem. Pfff... Też coś. Nie traktuje się w ten sposób takiego przyrodzenia. Nie
traktuje się w ten sposób takiego ciała! Wystarczyła chwila normalności i nagle
okazuje się, że Flavio nie jest już takim boskim facetem? O nie, w takim razie
była to ostatnia chwila normalności w jego wykonaniu. Poprawił kołdrę, położył głowę
na jednej ręce, drugą wyjął nad pościel i przez kołdrę przytulił do ramion chłopaka.
Nie odezwał się. Zacisnął powieki i postanowił, że śpi. Czy się to chłopakowi
będzie podobało czy nie, Flafcio śpi. I niech się nawet sufit wali na ich głowy
to nie da mu satysfakcji i nie zareaguje świętym oburzeniem.]
Jesteś uroczy, jak się irytujesz. Twoje zgrzytanie zębami słyszy chyba
cały budynek… [Wymruczał i zatrząsnął się. Dosłownie ramiona Rino porwał
niekontrolowany i infantylny chichot, którego nie mógł w sobie dłużej dusić.
Przycisnął się do ciała mężczyzny pośladkami i wtulił w ciepłe objęcia, nawet
jeżeli przez kołdrę. Milczał. Postanowił więcej nie drażnić tego ogiera, bo
jeszcze przyszłoby mu do głowy, by wygonić chłopaka na kanapę, albo coś. Po
dłuższej chwili, odwrócił lekko ciało, by zerknąć na twarz Hiszpana i na jego
zamknięte oczy. Gdy stwierdził, że boski Flavio załapał boskiego focha,
powrócił do wygodnego ułożenie i przymknął oczy, by porwać się objęciom
prawdziwego boga, jakim był dla niego w tamtej chwili Morfeusz.]
~*~
[A tak właśnie! Mimo, że doskonale poczuł jak ta mała czarniawa wiewióra
chichocze pod kołdrą, nie ruszył się nawet o kawałeczek, póki nie wychwycił
uspokojonego oddechu chłopaka i nie zrozumiał, że pogrążył się on we śnie.
Dopiero wtedy ułożył się wygodniej, przytulił do siebie Rino i pozwolił sobie
na sen. Śnił o swoim mieście. Śnił o domu i swojej rodzinie. Widział uśmiechnięte
twarze rodzeństwa, roześmianą matkę i pogodne oblicze ojca. Tak, tam było jego
prawdziwe szczęście, do którego potrafił się przyznawać tylko tam. Tylko tam
był Flavio, którego ludzkie oblicze chłopak mógł poznać przed snem. Mógł, ale
Hiszpan nie pozwolił na to do końca. I tak gdy chłopak zaczął się śmiać, mężczyzna
pluł sobie w brodę, że w ogóle dał się wciągnąć w te rozmowę. Był wściekły. Mógł
pozwolić chłopakowi by sobie paplał albo wygonić go z sypialni i kazać mu za
karę spać na kanapie, a nie wdawać się w rozmowę, która okazała się fiaskiem.
Tak, dokładnie tak czuł się Flavio tuż przed zaśnięciem. Jak ostatni idiota,
który niepotrzebnie odkrył swoje ludzkie oblicze przed chłopakiem, którego nie
znał, a który i tak zapewne nie pozwoli się poznać. Dobrze chociaż, że sen ukoił
nieco nerwy Hiszpana i pozwolił mu na wypoczęcie. Kiedy rano otworzył oczy nie mógł
uwierzyć, że nadal jest w tej samej sypialni, w tym samym domu, z tym samym chłopakiem.
O tak, to, że Rino nadal był w łóżku było nie lada zaskoczeniem. Mężczyzna spodziewał
się raczej, że obudzi się rano sam, bo Rino wymknie się w nocy by nie być
zmuszonym do pobudki w takim towarzystwie.]
Dzień dobry. [Czuł się nieziemsko wyspany i tak cudownie rozespany,
kiedy tylko otworzył, czy raczej uchylił powieki. Jemu nie przyszło zapomnieć w
jakim towarzystwie poszedł spać, ale ta świadomość była zaskakująco przyjemna.
Umysłu nie przytępiały żadne głupie sny, głowa nie bolała i nawet mięśnie
potrafiły współpracować. Wyciągnął się kocio na całej długości łóżka, aż kości
strzeliły i powróciły na swoje miejsce. Odwrócił się niespiesznie do Hiszpana,
który nie wyszedł z łóżka. Gdyby wyszedł, a raczej próbował wyjść, to Rino
obudziłby się. Miał zawsze lekki i czujny sen, aż zdziwił się, że nic go nie
obudziło.] Wyspałeś się? [Spytał, przysuwając się do się Flavio i przytulając
się przodem do niego z kocim pomrukiem. Po chwili podniósł się, patrząc na
mężczyznę uważnie i uśmiechnął się rozczulająco. Rozczochrany, blady i zaspany
wyglądał przeuroczo. Przychylił się jeszcze odrobinę do niego i cmoknął go w
policzek. Dopiero po tym postanowił wygrzebać się z łóżka, by iść po kawę.] Mam
nadzieję, że nie jesteś na mnie zły? [Spytał, przysiadając na brzegu materaca i
szukając spodenek. Zapomniał, że nie powinien tak wychodzić spod kołdry, bo
teraz, jeżeli Flavio spojrzał, mógł dojrzeć fioletowe, podłużne siniaki na jego
plecach.]
Dzień dobry. [Uśmiechnął się, skoro chłopak to zrobił. W sumie, nie wiedział
czego się ma spodziewać, kiedy młody otworzy oczy. Starał się wygonić z pamięci
wieczór i swoje chwile słabości. Starał się nie myśleć o tym, jak bardzo marudził
i smęcił przed snem. Ponieważ chłopak się do niego przytuli, objął go ramionami
i przycinał do siebie na chwilę. Owszem, zapomniał się i mógł zrobić to
odrobine za mocno, ale jego umysł zatrzymał go w porę.] Owszem wyspałem się.
Masz całkiem wygodne łóżko i jesteś, co już ci mówiłem, doskonałą przytulanką
na noc. [Uścisk mężczyzny był delikatny choć dawał poczucie bliskości. Nie trwał
jednak długo. Kiedy tylko chłopak poruszył się z zamiarem opuszczenia łóżka,
Flavio zabrał ręce i pozwolił mu na swobodę ruchów. Nie spodziewał się tego, co
dane mu było ujrzeć już po chwili. Fioletowe pręgi na plecach Rino były przerażające.
Mężczyzna zerwał się do siadu, położył dłonie na ramionach chłopaka i przytrzymał
go na miejscu.] Nadal twierdzisz, że nie zrobił ci tego żaden klient? Powiedz
jeszcze, że upadłeś ze schodów.
Nie spadłem ze schodów, ani nie zrobił mi tego żaden z klientów Flav.
Matka mnie pobiła. A to, że najcięższą rzecz, jaką miała pod ręką był
pogrzebacz, to już nie jej wina. Jest trochę niepoczytalna. [Zamarł, czując na
swoich ramionach dłonie mężczyzny, ale powiedział prawdę. Miał przeczucie, że z
tym człowiekiem nie warto zadzierać i kłamać mu. Nie chciał go okłamywać.] Nie
boli już tak mocno. [Mruknął jeszcze wciągając na siebie spodenki, ale nie
zszedł z łóżka. Odwrócił się do Hiszpana z delikatnym uśmiechem.] Nie przejmuj
się tym. Było minęło, a ślady zejdą. [By go upewnić i również dla własnej
przyjemności, wyciągnął się i pocałował jego wargi delikatnie, przymykając
oczy.] Wiem, że to może być niepojęte, ale taką mam matkę i to nie był pierwszy
raz. Radzę sobie ze sobą, nie mam urazu, a ta kobieta już mnie nie dotknie. Po
to się wyprowadziłem z domu, po to chce zacząć na nowo i… Po to właśnie
sprzedawałem swoje ciało. Dla ogromu szybkich, dużych pieniędzy, które
zaoszczędziłem wbrew pozorom. Idę po kawę. [Powiedział powoli, kiedy oderwał
się od delikatnych ust Flavio. Zsunął się z łóżka i poczłapał do kuchni. Skoro
Hiszpan widział już to, czego Rino nie chciał aby zobaczył, to darował sobie
wciąganie na siebie obszernej i niewygodnej mimo wszystko koszulki.]
[Nie odezwał się. Wiedział, że gdyby to zrobił to usłyszałby go cały
budynek. Ba! Usłyszałaby go cala dzielnica, a matka chłopaka musiałaby się
dobrze pilnować żeby nie trafić do więzienia. Jak można tak traktować ludzi? No
jak? Bydło jest u niego w rodzinie traktowane tysiąc razy lepiej. Pozwolił chłopakowi
na pocałunek, którego nie potrafił odwzajemnić tak, jakby tego pragnął. Był
najzwyczajniej w świecie w szoku. Jego mama nigdy nie podniosła głosu na żadne
z jego rodzeństwa ani na niego. Jego ojciec nigdy w życiu nie podniósł na nich ręki.
On sam, nie potrafił nawet pomyśleć o takim zachowaniu wobec drugiego człowieka.
Nie, nie rozumiał tego tak samo, jak kiedyś nie rozumiał, jak ktoś mógł obejść
się w tak okrutny sposób z Michaelem. Nie, nie i nie! Kiedy chłopak wyszedł z
sypialni, Flavio padł ciężko na poduszkach, wpatrzył się przez chwile w sufit,
a następnie zakrył oczy krzyżującymi się ramionami i walczył o spokój. Coraz więcej
wiedział o chłopaku i coraz bardziej rozumiał, dlaczego zajął się on
prostytucją. Coraz bardziej, ale niekoniecznie zupełnie. Ich światy były tak
bardzo różne. Hiszpan zaznał szczęśliwego dzieciństwa. Wychowano go jak księcia,
któremu nikt nie może dorównać urodą i któremu należą się boskie splendory.
Fakt, może rozpieszczono go niemiłosiernie i nie przygotowano do życia w
prawdziwym świecie, ale nie kazano mu cierpieć. Nie musiał kryć swego ciała
przed spojrzeniami bo ktoś sprawił, że wyglądało jak mozaika. Nie musiał zaciskać
zębów by nikt nie usłyszał, jak wyje z bólu. Nie musiał zatracać się w
cierpieniu i nie robił tego. Żył jak bożek, wielbiony i czczony przez
wszystkich. A Rino? Rino dostał w życiu wszystko od czego odizolowany był
Flavio. Żyli w tym samym świecie, ale w tak różnych światach... Kolejny raz,
Flavio przekonywał się, że filmowa fikcja pokazująca przemoc i okrucieństwo to
nie tylko fikcja.]
[Rino nieśpiesznie zrobił dwie kawy – czarne i dość mocne. Swoją
posłodził na miejscu obficie, po czym obie zaniósł na stolik w salonie. Nie
lubił się wylegiwać, a kawa zawsze była najbardziej kusząca z wszystkich
przyjemności, jakich zaznawał w swoim krótkim życiu.] Flavio, miłości moja!
Idziesz? [Krzyknął z salonu, przysiadając na kanapie i opierając się o nią. Nie
miał zamiaru wracać do łóżka, chociaż to niszczyło poranny urok. Pogrzebał za
pilotem i włączył niewielki telewizor na kanale informacyjnym. Czekał grzecznie
na Hiszpana, wciśnięty w róg kanapy dość wygodnie. Kawa musiała wystygnąć, a i
Rino musiał ochłonąć po niedawnym wyznaniu, które nie robiło mu większej
różnicy. Jedyne do czego nie był przyzwyczajony, to użalanie się nad sobą i
swoją ‘idealną’ rodziną. Przecież na świecie żyli ludzie, którzy mieli dużo
gorzej, jak chociażby ofiary kataklizmów, gdzieś w Japonii, które właśnie
pokazywali w wiadomościach.]
Mówi się: Flavio, Płomieniu Mego serca, Słońce Moich oczu, Oddechu
Moich płuc. A nie jakieś tam banalne 'Miłości Moja'. [Rozległo się od progu,
gdy tylko Hiszpan pojawił się w saloniku. Gdyby nie ręcznik, którym się przepasał,
byłby nagi. Wszak rzeczy zostawił w łazience, a jakoś nie spieszył się by się w
nie ubierać. Podszedł do kanapy z promiennym uśmiechem, choć gdyby ktoś spojrzał
w jego oczy nie powiedziałby, że faktycznie mężczyzna jest wniebowzięty. Przechylił
się przez oparcie i kładąc dłonie na ramionach chłopaka, cmoknął go w głowę.]
Zaraz wrócę. [Mruknął po czym wycofał się i zniknął w łazience. No bo jak to
tak? Bez porannej toalety? Bez sprawdzenia w lustrze czy aby nie ma podkrążonych
oczu? Przecież nie usiądzie do kawy wyglądając jak siedem nieszczęść. Ogarnął
się nad wyraz pospiesznie. Wymył nawet zęby i postarał się ułożyć choć trochę włosy
nim ponownie pokazał się chłopakowi na oczy. Wszedłszy do salonu zatrzymał się
tuż za progiem (oczywiście założył na siebie bokserki żeby nie chodzić w ręczniku)
rozłożył ręce na boki i lekko ugiął jedną nogę w kolanie, co dało efekt pełnej
gracji postawy modela z wybiegu na pokazie mody.] Oto i ja! Odświeżony i gotów
do przyjmowania pełnych podziwu spojrzeń.
Duże, głośne i długie BUUUUUUUUUUUUUU(...)!
OdpowiedzUsuńTo tak odnośnie przypisku na samej górze. :|
Ej, Flafcio ma chyba jakieś problemy ze sobą. Nie, żebym mu chciała ubliżyć, czy coś w ten deseń. No ale takie reakcje to nie są normalne w takich sytuacjach. Zachował się, jak męska dziewica, albo zakochana męska dziewica, pragnąca przeżyć pierwszy raz z tym chłopakiem w zupełnie innych okolicznościach. -.^
Albo się czegoś chłopak wstydzi, albo ma jakieś problemy. Tym bardziej, że ucieka przed podnieceniem. Czyżby jakieś nieprzyjemne wspomnienia? Mam nadzieję, że dowiemy się, co w nim siedzi w swoim czasie. :D
Ojej... Biedny Rino się rozczarował. ;< Smutno mi się zrobiło razem z nim. Serio! Młody chłopak jest, to szybko reaguje. Z resztą, Flafcio jest och i ach ciacho nad ciacha, to się dziwić nie powinien. A tu proszę... Ech.
Okej. Szczęka mi opadła. Nie spodziewałam się po Hiszpanie takich głębszych ... myśli. To zabrzmiało bardzo dorośle, ale tak jakby hm, inaczej. Kolejny etap? W sumie, sama nie wiem czego. xD
A więc jednak! Flavio chcę poznać Rino lepiej! I to tak, emocjonalnie! Jego postać zaczyna mi się chyba rysować w innych barwach. Ale dobrze!
O cholera. Ta szczerość aż mnie zabolała. A na pewno by zabolała, gdybym była na miejscu Rino. Ale chwali się, chwali.
Faktycznie, brzmiało to jak moralizowanie. Ale coś w tym było. Może Flafcio powinien w to włożyć więcej starania - bo sądzę, że jedna pogadanka za dużo nie zmieni, ale przynajmniej potwierdził, że Rino nie jest mu aż tak obojętny, jak był jeszcze całkiem niedawno. Oj, między nimi coś będzie. Musi ! <3
Nie, nie, proszę nie! Niech to nie będzie jego ostatnia chwila normalności... Znaczy, pewnie i tak nie będzie, ale no. Trochę żywej reakcji nie zaszkodzi. xD
'Gdy stwierdził, że boski Flavio załapał boskiego focha (...)' - I LIKE IT! <3
Uh... Mam nadzieję, że Rino jakoś odpokutuje i Flafcio nadal będzie bardziej ludzki. Bo ja bardzo chcę, by taki był. Wtedy wydaję się być bardziej zajebisty. :D
Mmmm, jaki miły poranek! Aż by się chciało podobnego. ;x
Trochę niepoczytalna? Trochę?! Czy Rino myśli, że Flavio jest debilem?! No sorry, ale nawet ja bym w to nie uwierzyła! Powinni ją zamknąć w zakładzie zamkniętym! Aż mnie plecy zabolały... ;x
Ahahaha, dochodzę do wniosku, że do Flaviovego dbania o siebie można przywyknąć. Tym bardziej, jak potrafi się doprowadzić do stanu użyteczności publicznej w krótkim czasie.
I znów zrobiło się milutko, tyle, że oczywiście musiałyście mendy skończyć. Ech, by Was...
No nic, pozostaje czekać na kolejne. Co trochę potrwa, skoro będziecie rzadziej publikować, a kolejne będzie o MJ. :D
Flavio, Płomieniu Mego Serca, Moje Słońce i Gwiazdy <3 Och, ach... ech. Czy coś. Czemu on się zrobił taki... miękki? Może to nie jest dobre słowo, ale... Flav, na litość boską(czyli w sumie Twoją) jak możesz... Bueh! Przecież Ty nie masz uczuć. Flav! Flav, cały Twój oddany lud, Twoi poddani, Twoi wyznawcy błagają Cię: PRZELEĆ GO!
OdpowiedzUsuń*Składa w ofierze pięć męskich dziewic, trzy kremy przeciwzmarszczkowo-ujędrniające, garnitur od Armaniego i buty od D&G*
Boski Flavio, wysłuchaj nas.
Twoi oddani, kochający, wielbiący Cię ponad życie, poddani i wyznawcy na czele z Muną.
(Nie opublikowało mi wcześniej całego :<)
Miałam nadzieję na seks.:( I również z Rino odczułam to odrzucenie. Bolało. Tak samo jak bolały późniejsze słowa, które zaczęły się od: "Wczoraj byłeś dla mnie nikim". Ale teraz tak sobie myślę, że Flavio dobrze postąpił wycofując się z seksu. Nic chcę traktować chłopaka przedmiotowo, na jedną noc, a to znaczy, że coś w jego sercu jest poza tym uwielbieniem siebie. Nie jest facetem bez uczuć. W klubie Rino, był dziwką, którą Flavcio mógł sobie przelecieć itd. Tutaj, to Rino, siedemnastoletni chłopak, którego życie kopie po tyłku za każdym razem (ale Flavio dowiedział się tego później), i może Hiszpan nie czuje miłości do niego, to coś tam kiełkuje. Chciałabym tego. :D
OdpowiedzUsuńO matce się nie wypowiadam, bo mi się nóż w kieszeni otwiera, którego na szczęście nie mam.
Sam wstęp do rozdziału mi się nie podoba, ale wiadomo, że chociaż pisanie to przyjemność, ale można się przy tym wykończyć. Ja i tak podziwiam Was za tak częste aktualizacje. :D
Flavcio zareagował dość dziwnie jak na mój gust. Taki słodziak się do niego klei, a on chce poznawać okolicę? Co się za tym kryje? Skąd u niego nagle taka wstrzemięźliwość? Dał Rino tak sprzeczne sygnały, że nic dziwnego że biedakowi zrobiło się przykro.
OdpowiedzUsuńFlavcio ma bardzo niejasne teorie życiowe. To co robi nie zgadza się często z tym co mówi. Nie chce się z chłopakiem przespać, ale włazi mu nagi do łóżka i tuli się do niego. W dodatku zachęca go żeby on też się rozebrał. Chyba mu to hiszpańskie słoneczko zaszkodziło.
Zawód prostytutki daje trwałe zmiany w psyche, które zostaną z Rino na zawsze. Można z tym walczyć, ale wyciąć się tego nie da.
Lubię Flavcia i tą jego boskość. Coś mi jednak w nim nie gra, tylko jeszcze nie wiem co.