Ale... [Owszem miał chęć odpowiedzieć, że jedzenie widelcem nie jest
niczym uwłaczającym godności chłopaka, ale powstrzymał się widząc jak ten
zabiera się jednak do jedzenia naleśników przy pomocy sztućca. Uśmiechnął się,
co chyba powinno być dla Rino swego rodzaju nagrodą za poprawne zachowanie choć
Flavio sam nie wiedział dlaczego i po co ten uśmiech. Dość sprawnie i szybko
posmarował sobie porcje placów, pozwijał je i ułożywszy na talerzu postanowił
dotrzymać towarzystwa chłopakowi opierając się wygodniej o kanapę i jedząc z
trzymanego w ręce talerza. Nie był to wybitnie dystyngowany sposób jedzenia,
ale do tego Flavio przywykł już jakiś czas temu. Naleśniki były zaskakująco
dobre. Mężczyzna zjadł cała porcję, jaką sobie przygotował ze smakiem.]
Dziękuje. Było wyjątkowo smaczne. [Ponownie uraczył chłopaka uśmiechem, kiedy
odstawił pusty talerz na ławę i odwrócił się w stronę Rino.] Zdaje się, że
mogłem właśnie poznać twój kolejny talent. I przyznaj... [Skrzywił się widząc,
że chłopak ma kącik ust umazany czekoladą. Wyjął z kieszeni chusteczkę i wytarł
te słodycz szpecącą twarz młodego.] Że widelec nie gryzie, a jedzenie nim nie
jest niczym złym.
Nie jest niczym złym Flavio. [Powiedział z powagą w głosie, bo akurat,
kiedy miał mężczyźnie odpowiedzieć, ten zajął się czyszczeniem jego ust. Jakby
Rino sam nie mógł się wytrzeć, albo oblizać. Zmarszczył czoło, ale trzymając
talerz w ręce, jakoś nie przemógł się by trzasnąć tą ‘troskliwą dłoń’.]
Jedzenie widelcem po prostu już nie jest modne, jest nudne. Zwłaszcza w domu,
kiedy chcesz zachować przyzwoitą cząstkę naturalności i spontaniczności.
Zwłaszcza przy jedzeniu naleśników. Nawet tych, które brudzą tak śliczną
twarzyczkę, jak twoja. [Tak, dokładnie to chciał mu powiedzieć: że Hiszpan też
nie uniknął ubrudzenia. Tylko dla Rino wcale nie było to szpecące, a wręcz
urocze. Trzymając talerz nadal w rękach, odbił się od kanapy i wziął w drugą
dłoń talerz Hiszpana.] Pozmywam, resztę się włoży do lodówki, a potem… Potem
znajdę ci coś w co będziesz mógł się ubrać do spania. [Powiedział powoli i z
namysłem, nim poszedł do kuchni, by zmyć naczynia. Zdecydowanie nie tylko przy
Flavio, ale również przy nim samym nie mogło być niczego brudnego. Już same
niedokończone kartony zaczynały go powoli irytować.]
Ja wiem, że czekolada jest idealna na moją cerę, ale raczej nie taka,
Rino. Poza tym ty masz dość jasną karnację, więc u ciebie ona może tylko
spowodować piegi. [Hiszpan mówił z taką powagą i tak rzeczowo, że ciężko byłoby
mu nie uwierzyć. Poza tym miał pełne prawo do takiej rzeczowości. Wiedział co
mówi. Kiedy chłopak zniknął w kuchni, Flavio upił kilka łyków z herbaty, a później
zabrał z ławy kubek i słoik z czekoladą i zaniósł je na miejsce. Przez chwilę
przyglądał się Rino, lecz gdy tylko ten się oderwał od zmywania odezwał się do
niego dość poważnie.] Mam nadzieje, że nie mówiłeś poważnie o przebieraniu mnie
w jakieś cudze ciuchy. Nie sypiam w pidżamach tylko nago, ale dla ciebie mogę
ewentualnie zrobić wyjątek i zostać w bokserkach. Nie żebym się wstydził
swojego ciała, ale pamiętam jakim obrzydzeniem napawał cię widok mojej
męskości. [Hiszpan wypowiadając ostatnie słowa odwrócił się i wychodził z
kuchni uśmiechając się pod nosem. [Czyżby syty posiłek wywołał nawrót nastroju
pod wdzięcznym tytułem "nie ma to jak delikatne złośliwości"?]
Nikt nie powiedział, że to było obrzydzenie. [Zamruczał pod nosem, ale
Flavio miał prawo, by go nie dosłyszeć. Uwielbiał takie marne wykręty w swoim
wykonaniu, kiedy musiał przed czymś uciekać. W takich chwilach żałował, że
mężczyzna, z którym przyjdzie mu spędzić noc w jednym łóżku, nie jest bardziej
cywilizowanym i normalnym bytem społecznym. Wcisnąłby mu jakąś koszulkę,
spodenki, odział w szalik… Nie no, może nie w szalik, ale na tyle, by Rino sam
nie musiał się zbytnio rozdziewać. Jeszcze mu tylko do szczęścia brakowało
wymówek na temat jego posiniaczonego ciała.] Poza tym… [Wytarł dłonie o
ściereczkę, jak tylko zmył wszystko i wrócił do salonu, by zabrać resztę
naleśników do schowania.] Sądzę, że tu w nocy może być nieco chłodno, a nie chciałbym
byś się przeziębił. Potem byś narzekał, jaki to ze mnie nie jest zły i okrutny
gospodarz. [Powiedział powoli, ściągając wargi do przesłodzenie uprzejmego
uśmiechu, kiedy schylał się po talerz z naleśnikami.]
[Hiszpan siedzący już na kanapie, złapał chłopaka za koszulkę i
przyciągnął do siebie tak, by ich twarze znalazły się tym samym poziomie, ale
uważając by chłopak się nie wywrócił. Wbij swoje migdałowe oczy w przepastne
spojrzenie Rino i, nie wiadomo dlaczego, wyszeptał.] Śpię nago. Czy ci się to
podoba, czy nie. A skoro tak bardzo lękasz się o moje zdrowie i nie chcesz bym
marzł, zawsze możesz spać ze mną. Jesteś idealny, jako przytulanka. Wiem coś o
tym. [Nie odwracając nawet na chwile spojrzenia posłał Rino zabójczy uśmiech.
Jeden z tych, przy których jego oczy lśniły tajemniczo a ludziom, niezależnie
od płci, nogi miękły w kolanach, a serce przestawało bić.] To jak? Idealny
gospodarzu? [Czyżby to było przełamanie w sposobie podnoszenia się Flavio do chłopaka?
Czy próba sił i test na ile może sobie pozwolić będąc poza klubem? Tego chyba
nie wiedział nawet Hiszpan, który zdawał się na śmierć zapomnieć, że nadal
trzyma koszulkę chłopaka. Zakurzoną koszulkę należałoby dodać!]
Flavio, nie powiedziałem, że nie będę z tobą spać… [Jęknął wymownie, dmuchając
ciepłym powietrzem z ust, wprost na twarz Hiszpana.] Ja po prostu nie będę spać
nago, a ty możesz robić, co będziesz chciał, przepraszam. [Opuścił spojrzenie,
by nie dać się ugiąć pod wzrokiem mężczyzny i delikatnie odczepił jego dłoń ze
swojej koszulki. Zebrał talerz ze stołu, jak tylko się uwolnił i nie wyrzekając
ni słowa więcej poszedł schować resztę jedzenia. Zdecydowanie Flavio był
wykańczającym człowiekiem. Chłopak ochlapał twarz zimną wodą, by zniwelować
rumieńce, jakie wykwitły mu gdy tylko ukrył się w kuchni. Na jego bladej twarzy
zdecydowanie rumieńce wyglądały zabójczo.] Idź się wykąpać, tam są czyste
ręczniki, a ja skończę sprzątać. [Zakrzyknął jeszcze, zatrzasnął drzwi lodówki
i zabrał się za układanie posklejanych kartonów.]
Pozwalając mi na robienie czego zechce przeczysz sam sobie i.... [Patrzył,
jak chłopak zabiera naleśniki i wychodzi z salonu z dziwnym uczuciem
zadowolenia.] ... ryzykujesz. [Rzucił
głośniej gdyż zanim się zdecydował dokończyć myśl chłopak wyszedł z salonu. Z
ulgą przyjął wspomnienie kąpieli. Nie żeby podejrzewał chłopaka o to, że się
nie myje, ale nie był do końca pewien czy dostanie czystą bieliznę kąpielowa.
Oczywiście łazienki musiał sobie poszukać, bo Rino zwiał do kuchni. Cóż,
mieszkanie nie było na tyle duże by mógł się zgubić, więc odnalezienie
odpowiednich drzwi nie przysporzyło mu kłopotu i nie zajęło całej nocy. Już po
kilku minutach Hiszpan stał nago w kabinie i cieszył się ciepłem spływającej po
jego idealnym ciele wody. Lubił gorące kąpiele, kiedy mógł wyleżeć się do woli
w wannie, odprężyć i pomarzyć, ale prysznice też nie były złe. Dawały możliwość
tańczenia w strugach wody, co mężczyzna właśnie czynił. Nucił pod nosem jakąś
wesołą melodię i tańczył. Był zadowolony z siebie i czuł się całkiem dobrze, a
szklane ścianki kabiny prysznicowej pozwalały mu na patrzenie na swoje odbicie.
Może nieco niewyraźne, ale czy ktoś znał lepiej każdy skrawek tego ciała niż
on? Raczej nie. Więc i taka namiastka odbicia była wystarczająca.]
[Rino z pewnością złapałby się za głowę, albo roześmiał, gdyby tylko
zobaczył Hiszpana pod prysznicem. Na całe szczęście los oszczędził mu tego
widoku i wśród pomrukiwania dochodzącego z łazienki i pomieszanego z płynącą
wodą, zajął się układaniem pudeł. Dopakował resztę rzeczy i zakleił taśmą
pudło. Zostało jeszcze sporo, ale przecież nie będzie teraz sprzątać. Nie przy
człowieku, który wymagał więcej uwagi niż roczny maluch od swojej
nadopiekuńczej mamusi. Podstawił spakowane klamoty pod ścianę, a puste kartony
poskładał na jedną, stabilną wieżyczkę, po czym poszedł do ‘sypialni’, by
wynaleźć sobie coś do spania. Najlepiej coś z długimi rękawami i jakieś długie
spodnie, tyle, że Rage nic takiego nie miał. Jęk zawodu wyrwał się z gardła
chłopaka i chcąc nie chcąc wynalazł jakąś koszulkę i spodenki – krótkie. Jak
tylko Flavio jutro pojedzie, będzie musiał wybrać się do Galerii na jakieś
zakupy. Tak... Na wielkie zakupy, by zacząć wszystko od nowa. W takich chwilach
w ogóle nie żałował w jaki sposób zdobył pieniądze – cieszył się, że w ogóle je
posiada i to w dość sporej ilości, którą miał bezpiecznie zachomikowaną u
Iana.]
[Szkoda ze Rino nie wpadł na to by włączyć jakąś muzykę, byłoby
przyjemniej i luźniej no, ale...Flavio radził sobie sam. Właściwie słuchanie
własnego głosu sprawiało mu tak dużo przyjemności, że nie potrzebował dodatkowo
niszczyć efektu muzyką. Wyszedł spod prysznica z uśmiechem i nadal w pełni
rozśpiewany i roztańczony. Stanął przed lustrem i pochylił się do zwierciadła,
by widzieć dokładniej każdy kawałek twarzy. Niestety, lustro było zaparowane,
gdyż kąpiel Hiszpana była naprawdę gorąca. Przetarcie dłonią również niewiele
dawało, bo para osiadała na szkle ponownie i sprawiała, że Flavio irytował się
nie widząc tego, co chciał zobaczyć. W ręczniku wokół bioder, uchylił więc
drzwi od łazienki i wyjrzał na przedpokój. Nie widział nigdzie chłopaka, co
powitał lekkim uśmiechem. Pozostawiając uchylone drzwi, wrócił do lustra i do
oglądania w nim swego odbicia.] Lustereczko, lustereczko powiedz przecie...
[Zaczął poważnym męskim tonem zakładając ręce na tors i wpatrując się z
wyższością w tafle szkła.] Kto jest najpiękniejszy na tym świecie? [Tu
nastąpiła pauza pełna napięcia i wyczekiwania, po której Flavio wyciągnął ręce
w stronę lustra, wycelował w nie palcami wskazującymi, a ton jego glosy
przybrał piskliwą, kobiecą barwę.] Tyś mój Flavio tyś jedyny. Nie dorównują ci
nawet dziewczyny!
[W przedpokoju, zaraz po tym, jak Flavio skończył swój monolog
rozległo się dość mocne uderzenie czegoś ciężkiego o ziemię. Nie, to nie
kartony, ani żadna z rzeczy Rage’a. To Rino wywrócił się na prostej drodze,
idąc z salonu do łazienki, by popędzić narcyza i odebrać sobie łazienkę. Sunąc
do celu nie zauważył przed sobą zawiniętego chodnika, ponieważ w momencie oczy
zaszły mu łzami rozbawienia. Znalazł się na podłodze na kolanach, dusząc się
niemal ze śmiechu. Na jego dłonie spadały wielkie, jak grochy krople łez.] Nie
wierzę, ludzie… Trzymajcie mnie! [Zapiał, siadając na klęczkach, ale po chwili
przemieścił się do tureckiego siadu i spojrzał na uchylone drzwi łazienki
załzawionymi oczami.] Proszę cię, powiedz mi, że to jakiś żart… [Nie chciał się
wyśmiewać z Hiszpana, naprawdę nie, ale cała złość, jaką w sobie zdusił odkąd
mężczyzna zjawił się w mieszkaniu, znalazła ujście właśnie w taki niekulturalny
i zapewne obraźliwy dla Flavio sposób.]
[Przede wszystkim słysząc uderzenie przedmiotu, bo tak to odebrał
będąc w łazience, o podłogę, przerwał swą zabawę z odbiciem i wyjrzał na
przedpokój. Miał nadzieje zobaczyć jakieś porozwalane pudla lub coś w tym stylu,
ale nie zaśmiewającego się do łez Rino, który siedzi na podłodze i bełkocze coś
do boga o jakimś żarcie. Wyszedł z łazienki i podszedł do chłopka, marszcząc
brwi i układając dłonie na biodrach.] Co ty wyrabiasz? Nie możesz jak normalny człowiek
zawołać, że chcesz wejść do łazienki tylko czaisz się na czworakach? Jeśli
chcesz sobie popodglądać to nie musisz. Ja nie mam nic do ukrycia. Nie musze.
[Wymownie chwycił palcami skraj ręcznika i przechylił głowę lekko w bok, przypatrując
się Rino z nic nierozumiejącą miną.]
[Aż się położył z wrażenia na podłodze. Zapomniał, że dzierży w
dłoniach ubrania do przebrania. Zakrył nimi twarz, ale powstrzymał się przed
wysmarkaniem nosa, który zatkał mu się przez płacz rozbawienia.] Nie, ja,
moment… Chwila… [Nie mógł się przestać chichotać i dojście do siebie zajęło mu
kilka długich chwil, w których to Flavio mógł obserwować, jak chłopak prawie
tarza się po ziemi. W końcu jednak odetchnął głęboko kilkanaście razy i
podniósł się z podłogi na równe, aczkolwiek chwiejne nogi. Spojrzał na ręcznik,
który mężczyzna miał zamiar z siebie ściągnąć, ale to nie wystarczyło, by Rino
przestał być rozbawiony i zajął się kontemplowaniem jego – jeszcze – półnagiego
ciała.] Maszeruj do pokoju i zagrzej mi łóżko, bo lustro nigdy nie przestanie
kwiczeć. [Rzucił, zbierając w sobie resztki siły i czmychnął do łazienki,
uraczając Hiszpana dość mocnym klepnięciem w pośladki. Na całe szczęście tam
mógł się od niego na chwilę odizolować, bo drzwi miały zamek, którego nie omieszkał
wykorzystać. Mógł spokojnie stwierdzić, że już nigdy nie spojrzy tak samo na
żadne lusterko, bo gdzie będzie je widzieć, to przypomni mu się władczy i
namiętny pisk Flavio.]
[Przez cały czas, kiedy chłopak tak usilnie walczył ze śmiechem,
Flavio stał nad nim tupiąc bosą stopą o dywan. Nie mógł już być poważny, bo śmiech,
jak to śmiech, bywa zaraźliwy. Mimowolnie wykrzywił usta w uśmiech i obserwował
chłopaka w oczekiwaniu na spokój. Nadal niezbyt rozumiał o co mu chodzi i co go
tak bawi. Wszak wywalenie się na środku przedpokoju to nic zabawnego. Siniaków
się można nabawić. I otarć! Kiedy chłopak sprzedał mu solidnego klapsa w tyłek,
aż stanął na palcach by nie pisnąć. Zerknął za nim ze zmarszczonymi brwiami
lecz nie chciało mu się teraz za nim biegać i sprowadzać go na ziemie z tej
chmurki jakiegoś dziwnego, narkotycznego śmiechu. Wzruszył ramionami i udał się
posłusznie do sypialni. Widząc wygodne łóżko, aż mu się buzia do niego uśmiechnęła.]
Ou... Królewiczu. Nie będzie to jednak najgorsza z nocy, jakie przyszło ci przespać
w obcym miejscu. [Mruknął sam do siebie. Zdjął z bioder ręcznik, pozostając
nago, bo oczywiście bokserki zostały w łazience przez atak rozbawienia Rino. Wsunął
się z lubością pod kołdrę i ułożył wygodnie na poduszce. Mruczał zadowolony. Uwielbiał
wygodne łóżka. Bo w końcu, jak już spać to wygodnie.]
[Rino wziął ciepły prysznic. Zaledwie ciepły, ponieważ Flavio zużył
niemalże całą gorącą wodę na swoją ‘kąpiel’. To ostudziło nieco zapał chłopaka
do śmiechu. Jego zabawa z wodą nie trwała nawet dziesięciu minut, chociaż
wyszorował dokładnie każdy kawałeczek ciała. Osuszył się dokładnie, po czym
jeszcze pozostawało mu umyć zęby i ubrać się. Tak przygotowany, w pidżamie,
która wisiała na nim, jak skóra ze słonia, poszedł do sypialni. Po drodze
zgasił jeszcze wszelakie światła, a zanim przekroczył próg pokoiku, tam światło
również zgasił, by czasami mężczyźnie nie zachciało się mu przyglądać.] Widzę,
że się zadomowiłeś. [Mruknął, nie odmawiając sobie uśmiechu.] Przesuń się pod
ścianę z łaski swoje panie wygodnicki… [Dodał jeszcze i przysiadł na łóżku,
czekając, aż Flavio spełni prośbę. Jeżeli nie miał zamiaru jej spełniać, to
chłopak powziął sobie za cel wywalczenie swojego ulubionego miejsca do spania.]
Jeszcze? [Flavio aż się uniósł nad poduszka by zobaczyć czy faktycznie
konieczne jest odsuwanie się jeszcze bardziej. Stwierdził, że nie, więc opadł
na poduszkę unosząc w górę kołdrę.] Właź i przestań wydziwiać. Wyglądasz w tej
pidżamie jakbyś uciekł z zakładu psychiatrycznego, więc nie denerwuj mnie,
dobrze? Jesteś drobny i nie potrzebujesz całego łóżka. Poza tym obiecałeś
ogrzewanie mnie, więc nie wymagaj teraz żebym się tulił do ściany zamiast do ciebie.
Mimo tej cholernej szmatki, w którą się ubrałeś. [O tak, pidżama Rino nie przypadła
Hiszpanowi do gustu nic, a nic. Była za duża. Była za gruba. I w ogóle była! Po
jaka cholerę?! Westchnienie ciężkie, jak kilo rtęci poleciało na pościel z ust
Flavio. Czekał cierpliwie aż chłopak zdecyduje się wejść pod przykrycie i
przytuli się do niego, choćby plecami. To, że sam był nago w niczym mu nie przeszkadzało.
Zawsze tak sypiał.] Widzieliście go. [Burczał nadal pod nosem niezadowolony z
ubrania chłopaka.] Najpierw rży jak rasowy ogier na środku przedpokoju, bóg
jeden wie dlaczego, a teraz jakby mógł, to obandażowałby się niczym mumia.
Nie rozbiorę się. [Wyszeptał, wciskając się usilnie na miejsce obok
mężczyzny. Wcale nie był takim drobnym chłopakiem, jak mogłoby się wydawać i
gdyby nie fakt, że Flavio ma zamiar go za chwilę przytulać to byłoby mu niewygodnie.]
I przestań marudzić, bo nie mam ze sobą smoczka, by ci zatkać usta… [Ku
zaskoczeniu Hiszpana, Rino odwrócił się do niego frontem i wcisnął w nagrzane
ciało, by skraść odrobinę ogrzanego miejsca pod facetem. Po chwili zdał sobie
sprawę z tego, że jego słowa mogły zabrzmieć dwuznacznie.] No i nie rozumiem w
ogóle, co ci przeszkadza w tym, że śpię w ubraniu… Jestem zmarzluchem,
potrzebuję dużo ciepła, bardzo dużo. [Skłamał gładko i szybko, by zamaskować
niezręczność, jaką mógł mu zafundować Flavio przez poprzednią wypowiedź. Oparł
dłonie o pierś Hiszpana i podrapał go delikatnie.] Teraz możesz mnie przytulić.
Smoczek by się znalazł... [Nie, no nie potrafił sobie odpuścić
komentarza co do tej części wypowiedzi chłopaka, która go zaskoczyła, ale i rozbawiła.
Opuścił rękę z kołdrą i objął chłopaka ramionami, przytulając go do siebie zupełnie
tak, jakby niedawno nie mieli obaj zamiaru pozabijać się wzajemnie. Bliskość chłopaka
sprawiała mu dziwną przyjemność. Na tyle dziwną, że nie czuł podniecenia i nie nachodziły
go zbereźne myśli, jakby się mogło wydawać. Pierwszy raz w swoim życiu, tulił
do siebie faceta, którego mógł mieć poprzedniej nocy, gdyby tylko chciał i nie
czuł wzbierającego podniecenia. Jedyne co czuł, to przyjemność przytulania i ciepło,
jakie zaczynało ogarniać zmarznięte ciało chłopaka.] Nie kłam mi tu, że jesteś
zmarzluchem. Spałem z tobą pamiętasz? I jakoś wtedy nie przeszkadzało ci, że jesteś
nago. Nie będę nalegał skoro tak ci lepiej. Twój wybór. Ale ja nie mógłbym zasnąć
w pełnym opakowaniu. Poważnie. [Mimochodem przesunął dłońmi po plecach chłopka układając
głowę tak, by przytulić policzek do wilgotnych włosów Rino.] Ładnie pachniesz.
[Mruknął zanim jeszcze pomyślał, że może to zrobić.]
Tylko nie za mocno. [Nie mógł go nie ostrzec, żeby czasami Flavio nie
zagalopował się w tych uściskach. Odetchnął głęboko, przymykając na chwilę
oczy. Jemu też było dobrze, tyle, że uświadomił sobie to już rano, jak Hiszpan
zostawił go samego w łóżku. Nie jeden raz spał z ludźmi, by nie powiedzieć, że
z samymi klientami. Niejeden raz czuł się przyjemnie, ale to było inne i gdyby
tylko mężczyzna powiedział to nagłos, on mógłby to potwierdzić.] Wiem, że
spałeś, ale wtedy nie miałem wyboru. Może dzisiaj też bym się nie ubrał, ale…
Nieważne, tak jest lepiej. I cieplej. [Dokończył z naciskiem i podniósł głowę,
by spojrzeć na przytulającą się do jego głowy twarz Hiszpana. Uśmiechnął się do
Flavia delikatnie i przyjrzał mu się z bliska, chociaż w pokoju panowała
egipska ciemność i ciężko było dostrzec jakiekolwiek szczegóły. Najwyraźniej
malowały mu się przed nosem usta Hiszpana więc to na nich zawiesił wzrok, od
czasu do czasu przenosząc na oczy, ale rzadko.]
[Aż zatrzymał ręce w półgestu, kiedy usłyszał, że ma uważać. Noc wcześniej
chłopakowi nie przeszkadzało, gdy tulił się do niego tak mocno, jak tylko chciał.
Uniósł w zdziwieniu brwi i lekko odchylił głowę, by zerknąć na Rino pytająco.
Fakt, było ciemno. Lecz okna nie były zabite deskami, więc światło księżyca rozjaśniało
nieco ciemności. No, a oni obaj nie byli ślepymi kretami.] Tak, nie miałeś
wyboru. Byleś w pracy. Ale... Rino. Nie chcesz żebym cię dotykał, to mi to po
prostu powiedz. Obiecałeś mi ogrzewanie w nocy, ale mogę się spokojnie bez tego
obyć. Jakoś... Nie wiem dlaczego, ale... Nie rozumiem. Zresztą, mniejsza z tym.
Mam się odwrócić? [Tym razem w jego głosie pobrzmiewała śmiertelna powaga i ani
krztyny rozbawienia czy zadziorności. Nie bawiło go droczenie się z Rino, kiedy
wyczuł doskonale, że jego dotyk jest mu wyjątkowo nie w smak.]
Nie Flavio, nie. Nie chodzi o ciebie, naprawdę. Lubię, jak mnie
przytulasz, ale jestem trochę poobijany, to wszystko. I nie, nikt mnie nie
pobił, a raczej nikt kogo mógłbyś mieć na myśli. Po prostu miałem małą scysję w
domu i dlatego nie chce, żebyś mnie widział nago. Mógłbyś się zniesmaczyć, albo
coś… [Wyrzucił z siebie na jednym wydechu. W sumie nie miał po co okłamywać
tego faceta, a chyba nawet lepiej było mu powiedzieć, niż sam by się przekonał,
jak bardzo artystycznie Rino ma ‘pomalowane’ ciało przez pogrzebacz, który
dzierżyła w dłoni jego matka.] Nie odwracaj się, tak jest dobrze. Po prostu
uważaj. [Zamruczał jeszcze i schował twarz w ramiona Hiszpana z cichym
westchnieniem. Po chwili ucałował pierś do której przystawił usta i uśmiechnął
się. Aż dziw, że jeszcze Flavio nie zechciał czegoś więcej. To była inna strona
mężczyzny i musiał to przyznać. Musiał przyznać, że martwiący się i zwracający
uwagę na innych Flavio jest całkiem przyjemnym stworzeniem.]
Ale ty pier... Chrzanisz głupoty, Rino. Zniesmaczyć. Też wymyśliłeś.
Ale ok, skończmy temat, którego nie chcesz roztrząsać bo jeszcze chwila i zedrę
z ciebie te szmaty, żeby ci udowodnić, że nie interesuje mnie jak bardzo jesteś
posiniaczony, tylko kto ma za to stracić głowę. [Był zły. O tak, był cholernie zły,
tylko jeszcze nie wiedział na kogo. Mógł być zapatrzonym w siebie narcyzem. Mógł
kochać tylko siebie i tylko sobie oddawać boskie ukłony, ale nigdy, przenigdy
nie podniósł osobiście na nikogo ręki. Nienawidził takiego załatwiania sprawy. Chłopak
nie wyglądał na kogoś kto zasługuje na psie traktowanie. Mało tego. Flavio jakoś
nie uwierzył w zapewnienia, że siniaki na jego ciele nie powstały dzięki jakiemuś
klientowi. Tacy bywali niestety i takich, gdyby tylko miał możliwość, kastrowałby
publicznie i wieszał za nogi na rynku by każdy mógł się napatrzeć na zhańbione ciało.]
Spij. [Mruknął krótko, starając się przytulić do siebie Rino i zapomnieć choć
na chwile o tym, że pod tą szatą stracha na wróble kryją się ślady
niepotrzebnej i niesłusznej przemocy.]
No skoro ci to nie będzie przeszkadzać… [Wziął te słowa za naprawdę
dobrą wróżbę i dziękował Flavio, że naprawdę nie jest takim dupkiem, jak na pierwszy
rzut oka i ucha. Zwinął się spod ramienia mężczyzny i przez chwilę nurkował pod
kołdrą. Na podłogę poleciały rzeczy, które jeszcze przed chwilą miał na sobie.
Poczuł się lepiej. Nie lubił spać w ubraniach i robił to kiedy musiał, a kiedy
nie to zostawiał na sobie tylko spodenki – w swoim rozmiarze. Tym razem nawet
ich nie miał na sobie. Był zupełnie nagi.] Teraz mi dobrze. [Stwierdził i
jeszcze chwilę trwało nim pozwolił się Hiszpanowi objąć na dobre i przytulić.
Musiał znaleźć nowy kąt ułożenia swego nagiego ciała. Przylgnął nim do Flavio,
a nogę wcisnął między jego uda, uważając na bezcenne i przepiękne
przyrodzenie.] I naprawdę nie pobił mnie żaden klient Flav. Nie bądź zły. Nie
przejmuj się. Już nic mi się takiego nie stanie, jak widzisz… Wyprowadziłem się
z dala od problemu. Mam swoje mieszkanie i nikt mi nie będzie truć życia. A tak
nawiasem mówiąc… Jak chcesz, to możesz się wybrać ze mną na zakupy jutro. Nie
spożywcze, odzieżowe. [Jakoś nie chciało mi się spać, chociaż ciepło ich nagich
ciał, nieskrępowane i rosnące, zaczynało powoli upajać.]
Jezu, jak ty strasznie dużo gadasz, kiedy jesteś nagi. Jeszcze jedno
zdanie, a użyje tej pidżamki z niedźwiedzia do zakneblowania ci tych twoich
rozgadanych ust. [Flavio roześmiał się lecz na krótko. Gdy tylko wspomniał o
kneblu przypomniało mu się jak zamknął usta tego samego chłopaka poprzedniego wieczoru,
kiedy to zebrało mu się na paplanie. Aż przełknął ślinę i zacisnął na chwile
powieki na wspomnienie tamtego pocałunku.] Nie wiem, co będę robił jutro. Nie
mam w zwyczaju planowania sobie życia, bo nie musze. A teraz bądź łaskaw zamknąć
usta, przytulić się i pozwolić, żebym mógł usłyszeć jak bije twoje serce, a nie
bombarduje mnie masa słów, które mogą paść jutro. Dobrze? [No tak, mieli spać.
To, że chłopak miał chwilę na rozmowę nie pasowało do opcji spania. A skoro nie
pójdą spać, a Rino nadal będzie się wtulał w boskie, hiszpańskie ciało, to
Flavio nie będzie potrafił tak grzecznie panować nad sobą. Zwłaszcza teraz, gdy
chłopak był niemal nagi i taki ciepły.] Jeśli pozwolisz sobie na sen to
obiecuje, że jutro będziesz musiał mi wszystko dokładnie wyjaśnić. Czy chcesz
tego czy nie. Wiesz, że potrafię.
Ja dużo mówię? Nie chcesz chyba wiedzieć ile ty teraz powiedziałeś. Po
prostu tak sobie pomyślałem, że miło by było mieć jakiegoś obeznanego w modzie
znajomego na zakupach. [Oj prosił się. Nie tyle jawnie, co nieświadomie. Nie
jego wina, że nie robił wyjątkowo cały dzień nic, tylko siedział i obijał się z
Ianem, grając w karty i wyjadając Sethowi orzeszki spod lady.] Poza tym... Nie
chce mi się spać. [Stwierdził po prostu szczerze i poniekąd rozbrajająco,
ponieważ ujął słowa w cichy i dość zadziorny szept.] Masz naprawdę miękkie
ciało... Idealne do przytulania. ['I kochania zapewne' dodał w myślach, unosząc
wcześniej schowaną w ramionach Flavio głowę w górę, by spojrzeć mu w oczy i widzieć
na jego twarzy to urocze poirytowanie. Zdecydowanie poirytowany Flavio był o
niebo lepszy niż Flavio stękający nad swoją zajebistością.]
Ech, zamknij się już! [Wyrzucił z siebie. Nie krzyknął. Po prostu parsknął
z poirytowaniem godnym Flavio. Tak ładnie prosił, prawda? Tak tłumaczył i ostrzegał.
Ale nie, to małe, złośliwe chłopaczysko nie potrafiło się zamknąć i nie chciało
słuchać ani grożenia, ani proszenia. Flavio doskonale wiedział, jak zamknąć
usta Rino raz, a dobrze. Oj, wiedział! Gdy tylko chłopak podniósł na niego
spojrzenie, pochylił się w jego stronę i zabrał mu możliwość wypowiedzenia choćby
jednego słowa więcej, brutalnym i władczym pocałunkiem. Wpijał się w jego usta
czy Rino tego chciał, czy nie. Całował go, zamykając mu na dobre usta i zapewniając
sobie ciszę i spokój. Kradł każdy, nawet najmniejszy jęk czy szept, jaki chłopak
chciałby wypowiedzieć, układając dłoń na jego karku i przytrzymując go by nie śmiał
mu uciekać.]
To z ostatniego rozdziału tylko parę słów~ Podobnie jak według Luany - moment, w którym Rino otworzył drzwi - bezcenny!
OdpowiedzUsuńRino jest na prawdę słodki poza pracą... W sumie w pracy też, ale wiadomo, zawsze to coś innego, nie? Tak szczerze mówiąc, zaskakuje mnie spokój Flavia, ot co! Byłam pewna, że coś mu zrobi, kiedy młody się po podłodze tarzał xD
Ta wcześniejsza... nazwijmy to nieśmiałość, choć podłoże było raczej nieco inne i pocałunek na 'dobranoc' hah, cudne! Pytanie tylko... Jaka będzie reakcja młodego?
Chcę więcej no! I Jamesa z Michasiem, i Doriana z Rage'm, też. Cholera! Chcę wszystkich |D Najbardziej chyba jednak nie mogę się doczekać tych dwóch o, tu, powyżej
Just.
Płaczę, ale tak jak Rino ze śmiechu. Fakt, trudno się opanować. Od dziś patrząc w lustro również będę miała przed oczami Flavia i jego pytanie oraz odpowiedź. Nie mam słów bym mogła określić tego faceta. Jak pisałam pod poprzednim rozdziałem, nie wytrzymałabym z kimś takim pięciu minut.
OdpowiedzUsuńPowiem tak kocham Flavia, jak wszystkie wasze postacie, chociaż on jest strasznie irytujący. Madzia, podziwiam Cię, że piszesz taką postać, nie wydaje mi się to zadaniem łatwym.^^
"Mógł kochać tylko siebie i tylko sobie oddawać boskie ukłony, ale nigdy, przenigdy nie podniósł osobiście na nikogo ręki. Nienawidził takiego załatwiania sprawy." I tu zdobył u mnie masę pozytywnych punktów. Jaki by nie był, to jest w stanie zaopiekować się kimś. Wierzę w to.
Rino jest uroczy i pyskaty i też go kocham. :D
Dobra, muszę to przyznać, Flafcio zdobywa u mnie dodatnie punkty. Brawo!
OdpowiedzUsuńI zgadzam się, że prowadzenie takiej postaci, nie jest łatwe. Więc tak, znowu brawo!
No to poznajemy inne strony natury obu chłopaków.
Rino wychodzi na całkiem niezłego gospodarza. :D
Te drobne uszczypliwości mogą być do zniesienia. Tak, przyznałam to.
Swoją drogą, mam wrażenie, że Flafcio z premedytacją próbuje kusić Rino. To ścieranie czekolady z twarzy, informacja o spaniu nago, teksty o jego własnym przyrodzeniu... Szkoda tylko, że Hiszpan sam sobie czekolady z twarzy nie wytarł!
O, proszę, jeszcze go przyciąga jak do pocałunku! Ale nie... tak fajnie być nie mogło, nie? Phi!
Ej, Flafcio, nie ładnie wątpić w Rino! To, że dopiero co się wprowadził, nie oznacza, że nie ma czystych ciuchów! W końcu Rage nie był aż takim brudasem i miał gosposię! Swoją drogą, to ona powinna to wszystko zrobić zanim opuściła mieszkanie...
A to Flafcio umie śpiewać i tańczyć? Może niech się kiedyś wybiorą na jakieś karaoke, czy coś ... xD
Ahahahahahahaha o boże! Umarłam! Nie no, dobra, nie umarłam, ale uśmiałam się! To lepsze niż oryginał! Nie spodziewałam się czegoś takiego po Flafciu... nie, nie... niemogę. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Biedny Rino! Pośladki sobie poobija! Ale wcale mu się nie dziwię... Obawiam się, że sama, słysząc coś takiego wyrąbałabym o podłogę. xD
Flafcio serio nie załapał? Dla niego było to czysto normalne? O boże, chyba go pokocham! XDDDDD
O, a na dodatek już się chce rozbierać. Patrzcie jaki chętny! :D
Taaak, sądzę, że teraz większość z nas nie będzie potrafiła normalnie spojrzeć w lusterko. xD
Mmm, Rino się ośmiela? Klepnięcie w tyłek, dobry początek!
Biedny Rino w olbrzymiej piżamie... Musiało mu być niewygodnie... Ale zaraz zaraz, czy mi się wydaje, czy Flafcio znów pokazuje się z bardziej ludzkiej strony? Plusujesz kolego, plusujesz !
Hm, czy dostaniemy kiedyś jakieś przybliżenie sytuacji rodzinnej Rino? Bo coś jest ewidentnie nie halo, ale no, za dużo nie wiemy. A pewnie wcześniej czy później chłopak będzie opowiadał Hiszpanowi mniej więcej co to się działo i w ogóle...
Huh. Wkurzony Flafcio... I to nie z byle powodu. Dowie się? Zrobi coś? No szlag by tę ciekawość... xD
Zastanawiające jest, swoją drogą, że tak zareagował. Przecież ot tak nie czuje się takich emocji odnośnie osoby nam nie bliskiej... Czy tam coś. No, ale.
O, jednak się rozebrał. Mmm :D
Nic, zostaje jedynie czekać!
Flavcio jest sam w sobie nagrodą dla przebywających w cieniu jego boskości przeciętniaków. Pochwalił Rino. Jestem w szoku. Czyżby jednak miał w sobie jakieś ludzkie odruchy?
OdpowiedzUsuńSypia nago? To świetnie! Po co mu te głupie bokserki?
Rino będzie robił za grzejni czek i przytulankę. Zapowiada się ciekawa noc. Po rumieńcach widać, że Flavcio nie jest mu taki znowu obojętny.
Biedny Rino chyba dostał jakiegoś szoku. Mnie tam jakoś nie zdziwiło że Flavcio gada z lustrem, od początku wyglądał na stukniętego. No, no. Mały zaczyna wydawać rozkazy. Po co mu ta piżama jak i tak jest ciemno?
Flavcio jednak jakiś rozum ma, co prawda szczątkowy, ale zawsze to lepsze niż nic
A jednak na golasa. Z tego Hiszpana, to jednak strasznie cierpliwy gość. Rino papla jak nakręcony. Słodki całus na dobranoc.