Dorian odłożył
telefon na blat ławy i wdał się w rozmowę ze swoim gościem, opowiedział mu o
spotkaniu z Ragem i pokazał sztukę, w której mieli razem zagrać. Chłopak
słuchał z uśmiechem na ślicznej, delikatnej buzi, a potem skomentował wszystko.
Kolejnego
dnia po zajęciach Dorian stał na parkingu, oparty o niewysoki murek i
wypatrywał Rage'a bawiąc się lizakiem trzymanym w ustach. Kręcił patyczkiem,
przyglądając się uważnie każdej mijanej osobie.
Miał
bardzo dobry nastrój. Zajęcia mu się dziś podobały, a i nie przytrafiła się
żadna denerwująca sytuacja.
-
Jestem - rozległo się za plecami Doriana.
Rage
zjawił się niemalże znikąd, a dokładnie wracał z krótkiego spotkania ze swoim przyjacielem.
Przez
chwilę wpatrywał się w plecy chłopaka, ale w końcu odezwał się i obszedł murek
dookoła, by pokazać mu się na oczy.
- Mam
nadzieję, że nie czekałeś. Zatrzymali mnie, ale już możemy iść... Jechać, jak
wolisz. - Uśmiechnął się dość szeroko i poprawił torbę na ramieniu. Była nieco
lżejsza niż dnia poprzedniego, a to dlatego, że pożyczył mnóstwo notatek
Jamesowi. Obrzucił Doriana uważnym spojrzeniem od głowy, aż po same stopy i z
powrotem, a swoje czarne oczy zatrzymał na lizaku i jakoś automatycznie oblizał
usta.
- No
i mam nadzieję, że nie będę nikomu przeszkadzać. Zawsze możemy iść, jechać do
mnie. Mam wolne mieszkanie... Zawsze - wypalił nagle i rozejrzał się dookoła,
jakby właśnie powiedział coś zdrożnego.
Malarz
wyciągnął lizaka z ust bardzo wolno, patrząc cały czas w oczy Rage'a z lekkim
uśmiechem na twarzy. Poklepał murek tuż obok siebie i przytknął słodycz do ust,
ale nie wetknął jej sobie ponownie miedzy wargi.
- Nie
czekałem. Klapnij sobie, musimy jeszcze poczekać na Michaela. Zabierze się z
nami.
Dopiero
po tych ostatnich słowach oblizał słodkie od lizaka usta i wsunął go ponownie
do ich wnętrza. Raz za razem zerkał w stronę uczelni, wyraźnie poirytowany.
-
Znajomy? – spytał Rage, kiedy usadowił się wygodnie na murku obok Doriana. W
pierwszej chwili miał zapytać nie o znajomego, lecz o chłopaka. Zreflektował
jednak tę myśl szybko i owiał ją delikatnym uśmiechem, wpatrując się uporczywie
w swoje dłonie. Zdecydowanie musiał się pozbyć śladów atramentu z długopisu,
jaki przygryzł tego dnia zbyt mocno na zajęciach z literatury.
Omawiali
wątki z książki pod tytułem Portret Doriana Gray’a i myśli chłopaka powędrowały
w kierunkach, w których nie powinny, zwłaszcza, kiedy rozmowa zeszła na
seksualność w tym dziele.
Pomyślał wtedy o prawdziwym Dorianie, którego
znał. Pomyślał też o nim, jakby to on był bohaterem i jakby to on był sprawcą
mnóstwa aktów seksualnych – jak w powieści. Gdy się na tym przyłapał, ze
złością rozgryzł końcówkę długopisu, a atrament strumieniem polał się po jego
palcach.
Myśl,
że chłopak imieniem Michael, może być chłopakiem Doriana, wcale nie pomogła
Rage’owi skupić myśli, wytrąconych z równowagi widokiem lizaka w ustach
malarza.
Wpatrzył
się po chwili usilnie w drzwi uczelni, starając się nie spoglądać na te słodkie
usta.
- Hm? - Dorian,
zapatrzył się na drzwi uczelni i zdaje się, że nie dosłyszał pytania Rage'a.
Dokładnie w chwili, gdy padło to treściwe 'hm' ze szkoły wyszedł blondasek i po
rozejrzeniu się po parkingu, stanął na palcach i zamachał do Doriana bardzo
energicznie i niezwykle entuzjastycznie. - O, jest!
Twarz
Doriana pojaśniała w szczerym uśmiechu, a chłopaczek ruszył biegiem między
samochodami i z rozpędu wpadł w rozpostarte ramiona Morta. Ten uchwycił go,
lekko uniósł i zakręcił dookoła zanim postawił na ziemi.
- Rage
to jest Michael. Poznajcie się i zmykamy. - Wskazał dłonią na swoje auto, do
którego ruszył, nie czekając na pozostałych.
-
Miło mi, Rage. - Wyciągnął do blond dzieciaka dłoń, ale równie szybko, co ją
wyciągnął tak po uściśnięciu, cofnął.
Wcale
nie czuł się specjalnie szczęśliwy, że Dorian się na niego doczekał, zwłaszcza
po tak wylewnym przywitaniu. Nie był jednakże tak bezmyślnym człowiekiem, by z
góry zakładać coś, co mogło być tylko wytworem jego dość szerokiej wyobraźni.
Obrzucił
dość uprzejmym spojrzeniem blondyna i skierował się za Dorianem do jego
samochodu, modląc się w duchu by ten mały nie zaczynał żadnej 'pasjonującej'
konwersacji. Gdy tylko drzwi się otwarły, poczekał, aż Dorian usiądzie i
wsiadł, moszcząc się, jak najdalej od ich ciekawskich spojrzeń.
Dorian
siedział już za kółkiem samochodu.
Chłopaczek
zajął miejsce z tyłu tłumacząc się zupełnie niepotrzebnie, że nie lubi siedzieć
na przednim siedzeniu, bo trzeba zapinać pasy i człowiek nie ma tyle swobody,
co z tyłu. Rage miał więc możliwość zajęcia miejsca przy kierowcy.
Ledwie
ruszyli, Michael zaczął paplać. Mówił o zajęciach, o tym, czego się dowiedział,
a co już wiedział wcześniej, bo mu powiedział o tym Dorian. Mówił o chłopakach,
którzy wyraźnie omijali go szerokim łukiem i o nauczycielce, która stwierdziła,
że ma talent teatralny i chyba pomylił kierunki.
- A
właśnie! - wypalił nagle, łapiąc za zagłówek siedzenia, które zajmował Rage. - Słyszałem,
że będziecie razem grać. To fascynujące. Też bym tak chciał. Z Dorianem...
Ech...
To
westchnienie było nader wymowne i przeciągłe.
Rage
nie słuchał chłopaczka. Wpatrzył się w mijające obrazy za oknem, usiłując
pozbyć się myśli, że chętnie by go wyrzucił przez okno, byleby się tylko
zamknął. Czasami sam się rozgadywał, ale żeby aż tak? Co go obchodził jego
dzień? Dopiero, kiedy tamten wspomniał o przedstawieniu, czarne spojrzenie
padło na Doriana posyłając mu bardzo karcące przesłanie.
- Zawsze
możesz z nim poćwiczyć, bez konieczności wyjścia na scenę - powiedział powoli,
siląc się na uprzejmość wobec gaduły. Spojrzał na niego, odwracając się bokiem
na siedzeniu, na tyle na ile pozwolił mu pas bezpieczeństwa i uśmiechnął się
nieco szerzej. - Możesz mu pomóc się przygotować do roli, kiedy ja nie będę w
stanie z nim ćwiczyć - dodał, czując się podle w roli swatki. Wszak na końcu
była dość intymna scena i tragiczne wyznanie miłości.
Nie
mógł sobie wyobrazić siebie z Dorianem w tej scenie, nawet podczas prób. I tak
zdecydowanie wyobrażał sobie zbyt wiele, bez tego głupiego scenariusza.
Michael
uśmiechnął się pełen szczęścia, słysząc taką propozycję. Za to Dorian aż
zahamował gwałtownie przed jadącym z naprzeciwka samochodem, bo tak intensywnie
wpatrzył się w Rage'a. Jakby mógł razić prądem zamiast spojrzeniem, to chłopak
właśnie odczułby to bardzo dotkliwie.
- Rage,
przecież to bez sensu - wyrzucił z siebie dość gniewnie, zerkając na Michaela.
Samochód nadal stał na środku drogi. - Nie mam nic przeciw tobie Mike, ale
jeśli mam zagrać, jak trzeba to potrzebuje profesjonalnego podejścia. Możesz
mnie ewentualnie przepytywać z roli i pamiętaj, nikomu pary z gęby, bo się
obrażę.
Michael
skinął potulnie głowa i oparł się w milczeniu o siedzenie. Nie odezwał się już
ani słowem, a Dorian mógł spokojnie jechać dalej.
Zatrzymał
się przed czerwonym, niedużym domkiem. Michael otworzył drzwi samochodu.
-
Och, to już? - Był wyraźnie zdziwiony, że już dojechał.
-
Zabijesz nas... - mruknął, kiedy zarzuciło go do przodu gwałtownie. Gdyby nie
pas, to pewnie znalazł by się na szybie, jak biedna i niczego niespodziewająca
się mucha.
Nie
zareagował na gwałtowność, z jaką Dorian wyraził swoją dezaprobatę propozycji.
- Dojechaliśmy,
czy tylko Michael wysiada? - Wolał się upewnić, powoli sięgając do zapięcia
pasa, by w razie czego wyjść z auta.
Nie
widział jednak, by Dorian wysiadał, więc w jego umyśle pojawiła się mała
iskierka nadziei, że zostaną w końcu sami, bez tego irytującego dzieciaka.
-
Ja, tylko ja - zaćwierkało coś tuż przy głowie Rage'a, kiedy Michael wsunął
dłoń przez otwarte okno, by się pożegnać z nowo poznanym chłopakiem.
Po
krótkim uścisku i promiennym uśmiechu, jakim obdarował Rage'a obszedł on
samochód dookoła i pocałował Doriana w policzek, zanim nareszcie oddalił się do
domu, przy którym się zatrzymali. Dorian ruszył.
-
Przepraszam za tamto, ale... - Zerknął przez chwilę na Rage'a i uśmiechnął się
do niego przepraszająco. - Nie mogłem już słuchać, jak wmawiasz mu, że byłby
dobrym partnerem do ćwiczeń aktorskich. Uwielbiam go. Kocham nad życie. Ale
wybacz, grać to ja bym z nim nie mógł.
Po
krótkiej przejażdżce, samochód ponownie zwolnił i wjechał na podjazd przy
ciemno zielonym, ładnie utrzymanym, parterowym domku.
-
Teraz i my wysiadamy - zakomenderował Dorian, otwierając drzwi.
-
Irytujący, jak dla mnie - odpowiedział szczerze pisarz, kiedy wysiadał.
Gdy
się wyprostował, poprawił czarną torbę na ramieniu i poczekał na pana domu, aż
ten ruszy, by go wpuścić do swojego królestwa.
- Dobry
aktor powinien umieć grać z każdym, chociaż tak właściwie to ty nie będziesz
chyba więcej występować - westchnął głośno i przygryzł wargę. Zdecydowanie
Dorian był epizodem w jego życiu i tego musiał się trzymać. - Dlaczego nie
potrafiłbyś z nim grać? Jak widzę jego zapał, to od razu mam ochotę wpoić mu
całą twórczość Shakespeare’a do głowy. - Uśmiechnął się cierpko, ruszając z
wolna w stronę budynku.
Dorian
poprowadził Rage'a do domu, otworzył przed nim drzwi.
Ogródek
dookoła był zarośnięty trawą i kilkoma małymi krzaczkami, łatwymi w utrzymaniu.
W środku natomiast było dość nowocześnie i schludnie. Korytarz urządzono na
czarno białe kolory, a mały salon, do którego weszli był w kolorach bordo i
zieleni. Okrągły stolik i cztery fotele, stały na samym środku. Po lewej na
szafce znajdował się telewizor, a przed nim kanapa na trzy osoby. Po prawej
stało kilka szafek z bibelotami, fotografiami i książkami.
Malarz
wskazał chłopakowi kanapę, a sam udał się do pomieszczenia, naprzeciwko, którym
była kuchnia. Wrócił zaraz z dwiema puszkami zimnego napoju.
Kiedy
siadał na kanapie, za drugim jej końcu, rzucił jedną z puszek do Rage'a.
- Może
w takim razie masz chęć zamienić sobie mnie na Michaela, hm? Chętnie popatrzę
jak razem wyglądacie na scenie i chętnie pomogę mu w nauce tekstu. Jesteś na
odpowiednim kierunku, więc mniemam, że doskonale sobie z nim poradzisz.
Otworzył
puszkę i za jednym razem wypił z niej niemal połowę zawartości.
- To
był sarkazm. – Rage oświecił go, kiedy tylko przysiadł na kanapie i złapał w
swoje dłonie puszkę. Nie otworzył jej jednak, a położył obok siebie, by się
ogrzała.
Przerzucił
pasek torby i popchał ją na sam koniec, by mu nie przeszkadzała.
- Poza
tym, masz rację. Dziwnie by mi było występować na scenie z kimś, kogo kocham.
Ściągnął
trampki i podciągnął nogi pod siebie, siadając na kanapie po turecku. Błądził
wzrokiem po szafkach i czasami zatrzymywał się na jakiejś rzeczy dłużej. Był wdzięczny
losowi, że byli sami. Gdyby okazało się, że Dorian mieszka z rodziną, już nie byłoby
Rage'owi tak swobodnie. - Poza tym, rola, którą dostałeś, to rola dominatora, a
on jest o głowę ode mnie niższy. - Uśmiechnął się pod nosem. Ciekawie by
wyglądało, jakby Michael miał mu wbić nóż w brzuch na przedstawieniu.
- Zawsze
możecie się zamienić rolami. - Dorian wzruszył ramionami i dopił napój do
końca. Pioruńsko mu się chciało pić po wczorajszym pofolgowaniu sobie z
alkoholem.
Odstawił
pustą puszkę na podłogę i zrzucił z nóg buty, siadając również po turecku,
twarzą do chłopaka.
- No,
więc? Może zaczniemy. Musisz mnie chyba bardzo dużo nauczyć. Pamiętaj, że ja
jestem malarzem, a ty tu jesteś aktorem. Nie mam pojęcia o grze i nie wiem, od
czego miałbym zacząć. - Przyglądał się uważnie chłopakowi, choć jego oczy były
z chwili na chwile coraz weselsze. Nie nabijał się z niego i nie wyśmiewał, ale
zwyczajnie zaczynał czuć wyraźną satysfakcje z tego, że Rage jest tu razem z
nim i że takich spotkań będzie znacznie więcej.
- Po
pierwsze musimy ćwiczyć, aż nam się to znudzi, bo tylko wtedy będziemy w stanie
podchodzić do każdej kwestii racjonalnie. - Skoro Dorian się odwrócił, to on
też, by mogli na siebie patrzeć. Z tą różnicą jednak, że Rage był opanowany i
skupiony na tym, co chciał mu pokazać, a nie na tym czy będzie często spotykać
się z chłopakiem.
To
była inna kwestia, do przemyślenia, kiedy przestaną się zajmować sprawami, dla
których tak naprawdę się spotykali.
- Po
drugie, co jest oczywiste, musisz się nauczyć tekstu tak, żebyś w środku nocy
ledwo obudzony mógł go recytować z pamięci, kiedy ktoś cię o niego zapyta. - Kontynuował,
śmigając oczami po twarzy Doriana. - Po trzecie, musisz przyzwyczaić się do
myśli, że będzie na ciebie patrzeć dużo osób. Wtedy powinieneś się wyłączyć i
stać się postacią, myśleć, jak postać i że tak powiem... Mieć głęboko w dupie
to, co dzieje się dookoła ciebie. Najlepszym sposobem ucieczki przed tremą,
jest wyobrażenie sobie, że cała widownia siedzi nago i jest bardziej zażenowana
od ciebie. - Wciągnął głęboko powietrze i przymknął na chwilę oczy, myśląc nad
ostatnią dobrą wskazówką. - Po czwarte... Wszystko musi wyglądać autentycznie
nawet, gdy będziemy sobie wyznawać różne ckliwości, których de facto czuć nie
będziemy.
Dorian
słuchał. Bardzo uważnie słuchał słów chłopaka prześlizgując się spojrzeniem po
całej jego sylwetce. Odezwał się dopiero, gdy tamten skończył.
- Nauczenie
się tekstu to pikuś. Nie miałem z tym nigdy problemu. Ale jeśli każesz mi
wyobrażać sobie ludzi nago, możesz być świadkiem mojego nagłego zejścia. Nie
chcę widzieć dyrektorki nago czy faceta od rzeźbiarstwa, który waży chyba ze
sto kilo. Fuj. - Aż nim potrzepało, kiedy sobie to wyobraził.
Zerwał się z kanapy, porwał pustą puszkę i
wyszedł do kuchni, z której po chwili wrócił z kolejnym napojem.
Stanął
z nim między telewizorem, a Ragem, wyciągnął rękę z puszką przed siebie, złapał
się drugą za serce i zadeklamował mocno dramatycznym głosem.
- Być
albo nie być - oto jest pytanie. Kto postępuje godniej: ten, kto biernie Stoi
pod gradem zajadłych strzał losu, Czy ten, kto stawia opór morzu nieszczęść I w
walce kładzie im kres? - zawiesił głos i schylił głowę z cichym westchnieniem.
Zupełnie jak aktor, czekający na burze oklasków, mimo że jego deklamacja była koślawa
i zupełnie nierytmiczna.
-
Brawo! Brawo!
Tylko
kretyn nie zorientowałby się, że zachwyt, jaki wyraził Rage, był wielce
przesadzony i udawany. Zaklaskał w dłonie mocno i otarł niewidzialną łzę
wzruszenia spod oka.
- Wolałbym
jednak byś przytoczył mi kawałek tekstu z naszej sztuki - powiedział, już
poważniej i zmrużył oczy. - Czytałeś to może? Ostatnia scena mnie przeraża... -
Zazgrzytał zębami, ale musiał się przyznać przed chłopakiem, nim wpadnie w
poważne tarapaty, kiedy wyszłoby to podczas prób, albo samego przedstawienia.
Podniósł
na niego spojrzenie, na krótką chwilę, bo poszukał nim pozostawionej puszki.
Nie czuł się spragniony, ale dla zasady i uprzejmości otworzył napój i zrobił
kilka niewielkich łyków.
- Tak.
Przeleciałem ją wczoraj i muszę przyznać, że zrobiłem to z niemałą
przyjemnością. - Uśmiechnął się, otwierając przyniesioną puszkę i idąc z nią do
stołu. Tam właśnie leżała i sztuka i opowiadanie chłopaka.
- Dlaczego
jesteś taki przerażony tą sceną? To tylko kilka ckliwych wyznań i jeden
niewinny pocałunek. Sztuka jest, że tak powiem, banalna. Proste słownictwo,
takie życiowe, łatwo się będzie jej nauczyć.
Po
chwili wrócił z papierami na kanapę, wręczył Rage'owi jego opowiadanie, a sam
zaczął kartkować scenariusz, popijając napój. Odnalazł jedną ze scen, kiedy to
główni bohaterowie się kłócą i dochodzi do rękoczynów. Przeczytał ten fragment
na głos i spojrzał na Rage'a.
- To
już to jest chyba gorsze.
- Jeden
niewinny pocałunek? Chyba ominąłeś kwestię imprezy i tego, jak główni bohaterowie
idą ze sobą do łóżka. Co prawda, jest zgrabnie ucięte, by ludzie się nie
zniesmaczyli, ale... - Przewrócił oczami i uśmiechnął się. - Mnie przeraża scena,
w której masz mi wbić nóż. Boję się, że Natasha jest zbytnio nastawiona na
realność i da nam prawdziwy.
Odebrał
swoje opowiadanie i poskładał je równo, po czym wsunął w boczną kieszeń torby.
- Jeżeli
nie masz nic przeciwko, to dzisiaj nie chciałbym zaczynać prób. Chce cię poznać
trochę, skoro mamy ze sobą współpracować. No i oczywiście chce usłyszeć, co
sądzisz o opowiadaniu i jak się czujesz w roli głównego bohatera gejowskiego
porno. - Przesadzał oczywiście, bowiem
opowiadanie było bardziej romantyczne niż erotyczne, ale musiał zamaskować
swoje zażenowanie, jakimś głupim tekstem.
-
Mmm... – Dorian zamruczał, zamykając scenariusz i odkładając go na podłogę.
Usiadł wygodnie i wpatrzył się w ścianę gdzieś nad ramieniem chłopaka. - Chcesz
mnie poznać... Więc, jestem nikim. Tak prawdę mówiąc to jestem zwykłym
chłopakiem, który miał tyle szczęścia, by urodzić się w dość zamożnej rodzinie i
mieć prawo do studiowania tego, co kocha najbardziej. Mam pełną i raczej
normalną rodzinę. Jestem od zawsze dość pewnym siebie gościem i nie boje się
nowych wyzwań. Jestem kimś, z kim można pogadać na dowolny temat i na pewno nie
wyśmiewam ludzi za ich poglądy, czy zainteresowania. - Przeniósł spojrzenie na
Rage'a i uśmiechnął się do niego delikatnie. - No i jestem gejem - dorzucił
lekko i swobodnie. Zupełnie jakby to nie było nic, za co można było dostać w
pysk od homofobów.
- Tak,
to bardzo... Szczegółowy opis. – Rage otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, ale
zdecydowanie wolał to, niż dowiadywanie się o chłopaku czegokolwiek od osób
trzecich. - Kim jest dla ciebie Michael?
Tego,
że jest gejem nie skomentował, przynajmniej wiedział, że nie będzie mu głupio
całować się z nim podczas przedstawienia, o którym aktualnie chciał zapomnieć,
ale coś nie wychodziło.
Ten
blondasek był chyba jednak większą zadrą, niż mógł się spodziewać i kiedy o
niego zapytał, jego twarz przypominała bardziej kamień, niż powagę.
Odchrząknął, wpatrując się w Doriana i nawet nie zauważył, że zaciska palce na
puszcze tak mocno, że odwdzięczyła się cichym zgrzytem.
- Michael
to chłopak, którego poznałem mając trzy lata. Razem się wychowywaliśmy i jest dla
mnie... – Malarz zmarszczył brwi, wpatrując się uważniej w Rage'a i pochylając
się w jego stronę by złapać go za ręce i uścisnąć. - Hej, ty chyba nie pomyślałeś
sobie, że on i ja... - Pokręcił głową ze śmiechem i zabrał ręce, prostując się
i sięgając po puszkę z napojem. - Błagam cię, nie, nie, to nie jest nikt taki.
Kocham go, owszem, ale jak brata i tylko jak brata. - Po kilku łykach kolejna
puszka była pusta i stanęła na podłodze. - Czegoś jeszcze chcesz się ode mnie
dowiedzieć? A tak... Twoje opowiadanie. Było porywające. Co prawda ja
powiedziałbym raczej "Jesteś cholernym idiotą", a nie "jesteś
głupi, jak but" no, ale to ja.
-
Nic nie pomyślałem. - Skłamał, marszcząc nos. Czuł się złapany na gorącym
uczynku, jak dziecko wykradające cukierki bez pozwolenia rodziców. - Poza tym,
zapytałem z ciekawości, a nie po to byś mi się tłumaczył - dodał i uśmiechnął
się. Uśmiechnął się szczerze i bardzo szeroko, a rzadko się tak uśmiechał.
Mimo
wszystko, że nie powinien się tym przejmować, to poczuł, jak ogromny głaz na
sercu rozpada się w proszek, pozostawiając po sobie tylko wspaniałe uczucie
ulgi.
- Mam
zamiar kontynuować opowiadanie, jak tylko znajdę chwilę... Szczerze mówiąc,
nawiasem, wyglądasz, jakbyś zaliczył wczoraj solidną imprezę.
Z
reguły Rage nie pił, ale znał się trochę na kacu, chyba jak każdy, kto był
niegdyś nastolatkiem.
Przeczekał
pierwszą i drugą puszkę, ale przy trzeciej nie mógł sobie już odmówić nieco
złośliwego komentarza.
- Nie,
to nie impreza. To moja głupota. Miałem wczoraj dziwny nastrój po przeczytaniu
tego wszystkiego. Więc siedziałem, słuchałem muzyki, rozmyślałem i zapijałem
chandrę. Skończyło się jak widać. - Rozłożył ręce na boki i zrobił minę bardziej
niewinnego niż noworodek. - Zresztą, nieważne. Przejdzie, jak wszystko. Ale
wiesz, co? Skoro ja mam się przed tobą wywnętrzać, to liczyłbym też na rewanż.
Słucham, teraz twoja kolej na opowiedzenie mi czegoś o sobie, a najlepiej
wszystkiego.
- Dlaczego
miałeś dziwny nastrój? To tylko zwykłe opowiadanie. Może nieco przesadziłem z
idealizowaniem twojej osoby, ale to było zamierzone. - Zmarszczył czoło. Nie
lubił o sobie opowiadać, bo jego życie w porównaniu z tym, co opisywał było po
prostu nudne. - Nie wiem, co mógłbym ci o sobie opowiedzieć. Może jedynie to,
że również jestem szczęśliwy na kierunku, który sobie obrałem, bo kocham pisać
od dziecka. Moi rodzice rozwiedli się dwa lata temu, a mój ojciec ponownie
ożenił się i mam przyrodniego brata, którego widziałeś z resztą i którego
przyszło ci prawie pobić. Poza tym, to nic. Żyję sam, pracuje trochę, by mieć
na swoje utrzymanie i trzymam się z dala od problemów - opowiedział to, co
najwygodniej mu było opowiedzieć.
Uszczuplił
swój życiorys o kilka może nawet znaczących faktów, ale nie miał zamiaru
opowiadać więcej niż to było konieczne. Nie dzisiaj, nie teraz i nie temu
chłopakowi, którego prawie nie znał.
- No
i oczywiście, jak mogłeś się domyślić, też jestem gejem. Tyle, że jakoś nie mam
ochoty rozgłaszać tego faktu.
-
Masz chłopaka? – Dorian nie miał zamiaru tak łatwo odpuszczać.
Chciał
wiedzieć nieco więcej i chciał się przekonać na ile może sobie pozwolić przy
Rage'u. Ucieszyła go wiadomość o tym, że chłopak jest gejem. Ucieszyła,
dlatego, że odpadł fakt przekonywania go, że całowanie chłopaka nie jest czymś
strasznym. A kto wie, może będzie miał nowego towarzysza do rozmów. - Dlaczego
się kryjesz z gejostwem? Dlaczego nie postawisz się i nie będziesz sobą? Nie
uważasz ze to takie oszukiwanie samego siebie?
Dorian
sam kiedyś ukrywał ten fakt, ale nadszedł dzień, kiedy się postawił i od tamtej
chwili nie zamierzał się już kryć. Mało tego stawał w obronie innych i trzymał
zawsze stronę swoich.
- To
nie tak, że się ukrywam. Po prostu nie mam ochoty o tym mówić. Kiedy ktoś
zapyta, to powiem prawdę, ale poza tym... – Rage wzruszył ramionami i przygryzł
wargę. Dobrze było teraz, a nie, kiedy by miał się narażać dla innych. Kto miał
wiedzieć, to już dawno poznał prawdę. - Moi rodzice wiedzą i mój brat też wie.
Tylko, że musi mnie akceptować, dlatego mnie nie zaczepia.
Wyjaśnił
jeszcze i dopiero wtedy spojrzał na Doriana uśmiechając się lekko.
- Nie
mam chłopaka. Już dawno nie mam chłopaka, chociaż czasami dzwoni i mnie
prześladuje...
- A
właśnie, brat. Chcesz powiedzieć, że ten dupek, którego posadziłem na dupie na
parkingu to twój brat? - Nie kryło się w tym pytaniu ani trochę złości, czy
irytacji. Zwykła ciekawość. Malarz nie miał też zamiaru obwiniać Rage'a za
zachowanie jego brata. Nie był taki. Chłopak wyglądał na takiego, z którym
można pogadać wiec nie było sensu żeby robić mu jakiekolwiek wyrzuty. No i
wyglądał całkiem ciekawie. I przecież to właśnie jego wspomnienie nie dawało
wczoraj spokoju Dorianowi. Nie tylko opowiadanie.
- Tak,
a paradoksalnie jego najlepszy przyjaciel jest moim przyjacielem. - Uśmiechnął
się dość blado. Po części czuł się winny. Zwłaszcza teraz, kiedy dowiedział się
ile blondyn znaczy dla Doriana. - Poproszę go, by się opanował, jak tylko
rodzice urządzą kolejne urocze spotkanie przy obiedzie. Mam nadzieję, że nie
masz mi za złe, że go nie powstrzymałem? - spytał po chwili, patrząc na
chłopaka jeszcze uważniej.
Tak
właściwie łapał się na tym, że nie może się oprzeć przed patrzeniem, zerkaniem
nawet wtedy, gdy chce odwrócić wzrok z zażenowania.
- Nie
przejmuj się. Nie musisz w to ingerować, jeśli tak ci łatwiej. Jak widziałeś,
radzę sobie. Nie potrafią się czasami powstrzymać, ale wiedzą, że nie
odpuszczam. – Dorian wzruszył ramionami z uśmiechem. Potrafił sobie radzić sam
i potrafił zadbać o Michaela. - No, a teraz, chyba powinniśmy wrócić do sztuki.
Dlaczego boisz się sceny z nożem? Aż tak groźny ci się wydaje?
Ponownie
sięgnął po sztukę i odnalazł te scenę. Nie chciał dłużej wyciągać z chłopaka
informacji. Nie widział sensu by go dręczyć szczerością skoro miał wrażenie, że
ten nie bardzo ma na to ochotę. A może to tylko pozory? W każdym razie malarz stwierdził,
że należy mu się chwila oddechu.
- Wiesz,
mimo mojego grubiaństwa i pewności siebie, gdzieś tu... - Położył rękę na swej
klatce piersiowej i zetknął nad kartkami w oczy chłopaka bardzo poważnie. - Kołacze
serce, które potrafi być miłe i potrafi zmusić mózg do dobroci i rozsądku.
- Wiem,
nigdy w to nie wątpiłem. Wstań. – Poprosił Rage i zsunął się z kanapy na równe
nogi.
Odetchnął
głęboko i czekał, aż Dorian także wstanie. Chciał mu pokazać, o co chodzi z tą
sceną. Musiał sobie samemu udowodnić, że kiedy już przećwiczą ją do znudzenia,
to nie będzie na nią tak dziwnie reagować. Odciągnął dłonie w tył i wyprostował
się, przymykając oczy. Mało pamiętał ze scenariusza, bowiem prawie go nie
czytał, ale scenę z nożem mógł sobie wyobrazić w każdej chwili, nawet w nocy. Z
resztą poniekąd mu się śniła - poniekąd dlatego, że została zastąpiona bardziej
przyjemnymi scenami, ale tego Dorian nie musiał wiedzieć. Uśmiechnął się pod
nosem, czekając aż chłopak podniesie się z kanapy i stanie na przeciwko niego.
- Kartki
możesz odłożyć, nie będą ci potrzebne. Przydałaby się jeszcze ściana, ale
sądzę, że sobie nawet tu poradzimy.
- Ściany
masz wszędzie dookoła, Rage - wypalił ze śmiechem, wstając z kanapy. Scenariusz
został na posłaniu.
Dorian
stanął na przeciwko chłopaka, wygładził koszulkę i strzepnął jakieś niewidoczne
pyłki ze spodni. Dziwnie się czuł. Wiedział jednak, że musi to pokonać. Musiał
się przełamać i zacząć czuć, jak aktor skoro podjął to wyzwanie.
Obejrzał
chłopaka dokładnie i uśmiechnął się. Czytał tę scenę, owszem, ale czytał, jako
ktoś, kto poznaje historie zawarta w scenariuszu, a nie, jako znawca.
- No
dobrze. Słucham, co mam zrobić? Potrzebny rekwizyt? Może linijka?
- Boże
nie! Nie chce mieć siniaków.
Pisarz
przysunął się o krok bliżej, czując odpływającą z twarzy krew. Spokój i
opanowanie trzymały się na delikatnych włoskach, które powoli pękały, gdy ujął
dłoń Doriana i zwinął ją zgrabnie palcami w pięść. Tylko ona ich dzieliła,
kiedy ułożył ją miękko na swoim brzuchu. Zagryzł zęby ze złości i odchrząknął,
po czym uśmiechnął się na tyle na ile pozwalały mu drżące usta.
- Możesz
mnie objąć w pasie. Dobry aktor nie potrzebuje rekwizytów, więc i my nie
potrzebujemy ściany - mruknął, podnosząc drugą rękę chłopaka, którą ułożył na
swoich plecach tuż nad kością ogonową. - A jako, że nie mamy ściany... - zająknął
się wymownie. Czy aż tak było widać, że podnieca się głupią sceną mordu? - Przyciągnij
mnie do siebie, mocno...
Dorian
zrobił dokładnie to, o co poprosił go chłopak. Jego zaciśnięta w pięść dłoń
spoczęła pomiędzy nim, a Ragem, a druga przylgnęła do jego pleców.
Wykonywał
polecenia i zmuszał się do tego by nie myśleć o opowiadaniu chłopaka. By skupić
się na scenariuszu i na tym, co chce pokazać mu chłopak, ale kiedy przyciągnął
go do siebie stanowczym gestem i kiedy usztywnił rękę tak by chłopak nie mógł
się ruszyć... To przekraczało granice jego spokoju. Chłopak był stanowczo zbyt
blisko by Dorian był w stanie zachować spokój. Spojrzał na niego z góry. Zacisnął
zęby i zmusił się do myślenia o sztuce.
- I
teraz, powinienem powiedzieć, że nieważne, co zrobisz i jak bardzo mnie
zranisz, to będę cię kochać. Jednakże... - Oparł z rezygnacją głowę o pierś
Doriana i westchnął ciężko. Ten mały problem, w postaci trzymanego na uwięzi
podniecenia przerastał go. - Nie przeraża mnie ta scena... - wyszeptał po
chwili, oddychając głęboko i przyznając się tak właściwie do kłamstwa, którym
przykrył prawdę.
Bał
się, że Dorian uzna go za dziwaka i za osobę mało profesjonalną. Bał się, że go
wyśmieje, bo daje się tak łatwo prowokować do niestosowności. Nic jednak nie
mógł poradzić na to, że sama wyobraźnia, a co dopiero realna bliskość chłopaka
podnosiła mu ciśnienie.
-
Przepraszam - dodał jeszcze ciszej, ale nie odsunął się. Jeszcze kilka chwil
chciał odetchnąć jego zapachem i poczuć się tak, jak dawno już się nie czuł.
Dorian
zabrał dłoń z brzucha chłopaka i ujął go pod brodę, zmuszając by popatrzył mu w
oczy. Zadał w jego spojrzeniu, sunąc kciukiem po jego policzku. Już tam, na
korytarzu, gdy pierwszy raz poczuł bliskość tego chłopaka wiedział, że nie
będzie umiał przejść obok niego bez uczucia, że jest kimś wyjątkowym. A teraz,
kiedy miał go tak blisko i tylko dla siebie.
- Rage,
spokojnie. Nie musisz się mnie bać. Obiecuje, że nie zrobię nic, co będzie
sprzeczne z twoimi chęciami. Obiecuje, że nikt nie zorientuje się, że jesteś
gejem i że... - Uśmiechnął się bardzo kusząco, gdy jego palec przesunął się po
ustach chłopaka. - Masz piękny kształt ust, wiesz. Są takie zgrabne, takie
dokładnie wykrojone. Jakby tworzone do całowania.
- Nie
boję się ciebie. Boję się siebie.
Skoro
Dorian chciał, to patrzył mu w oczy, bardzo głęboko. Nie odważył się jednak na
uśmiech. Otworzył lekko usta, czując na nich palec. Chciał odwrócić głowę i
pochwycić go pomiędzy wargi, ale jedyne, co z siebie wykrzesał, to nieco
bardziej zacięta mina i dłonie, które zmusił do tego, do czego od dawna się
rwały.
Dokładnie
tak, jak sobie to wyobrażał przed snem, objął Doriana w pasie. Palce zacisnął
na jego koszuli, a odległość tych kilku centymetrów, jaka ich dzieliła została
zniszczona.
- I
że? Dokończ.
- I
że nie potrafię przy tobie panować nad pragnieniami. - Jeśli chłopak tak bardzo
chciał to usłyszeć Dorian postanowił mu to powiedzieć.
Zawsze
był szczery. Zawsze starał się by każda sytuacja była jasna i klarowna. Czując
dłonie Rage'a na swoich plecach, aż drgnął z narastającej w nim chęci by
skończyć to żałosne gadanie i przejść do spełniania chęci. Te usta tak bardzo
go kusiły. Ten chłopak miał w sobie tyle uroku, gdy tak bardzo powstrzymywał
się przed wtuleniem się w niego.
Przesunął
dłoń na policzek Rage'a, a usta zbliżył do jego ust na odległość oddechu.
Chciał sprawdzić, jaki smak maja wargi, które prześladowały go od wczoraj.
Chciał się przekonać czy Rage potrafi być tak gorący, jak postacie z jego
opowiadania. Chciał pokazać mu, że jego wyobrażenia o tym, jaki jest Dorian,
nie dorównują rzeczywistości. Przeniósł dłoń na kark chłopaka, jakby chciał
upewnić się, że ten mu nie ucieknie. Zatonął w głębi jego spojrzenia, a w jego
brązowych oczach zapłonęła iskierka żądzy, jaka zaczęła się w nim budzić.
- To
nie panuj, proszę. - Prosił i był w stanie błagać, by Dorian się nie
powstrzymywał.
Wyobraźnia
pisarza tworzyła kolejne sceny w jego umyśle. Coraz to nowe wyobrażenie
płomiennych sytuacji poganiały poprzednie, wydające się mniej żarliwymi. Żaden
najlepszy pisarz nie był w stanie tak naprawdę opowiedzieć, co działo się w
nim, gdy miał przy sobie tamtego chłopaka. Brakowało słów, by tworzyć składne
zdania opisujące każdą najdrobniejszą emocję, która burzyła się w nim od
wczorajszej nocy. Chciał, by Dorian był jego bohaterem, by uratował go od
niespełnienia i dał mu nowe natchnienie. By okazał się kimś realnym, a nie
tylko wytworem bujnej wyobraźni i by przelał w niego każde pragnienie, jakie
tylko posiadał - zarówno w książce, a jeszcze bardziej teraz na żywo.
Malarz
pokonał dzielące ich oddechy. Pokonał każdy kawałeczek przestrzeni jak ich
dzieliła. Przyciągnął do siebie biodra chłopaka, zsuwając dłoń na jego
pośladki, a ich usta połączył w gorącym, stanowczym pocałunku. Sycił się jego
wargami. Chłonął ich smak zachłannie, jakby to miała być jedyna szansa by ich
pokosztować. Krew szalała w jego ciele i szumiała mu w głowie. Usta pieszczące
usta chłopaka były niecierpliwe i gorące. Dał się ponieść pocałunkowi, dał się
porwać uczuciu żądzy.
To
było słodsze niż Rage mógł się spodziewać nawet w swoich najgorętszych
wyobrażeniach.
Przylgnął
do Doriana chciwie, oddając każde muśnięcie warg z pasją. Nie musiał oddychać,
nie chciał oddychać, by nie przerywać tego wspaniałego pocałunku, w którym się
zatracił. Prawie wspiął się na palce, by móc być jeszcze bliżej jego ust i
jeszcze bliżej rozkosznego ciepła, które rozchodziło się po ciele malarza, a
które i bardzo szybko ze zdwojoną siłą objęło również jego ciało. Naparł
ochoczo biodrami, domagając się jeszcze i więcej, dużo więcej. Jego opanowanie
poszło gdzieś i nie miało zamiaru wracać.
Pokazywał
się chłopakowi od strony, którą rzadko ujawniał, a która była najmniej
opanowana z jego stron i przeszyta na wylot skrywaną namiętnością.
Dokładnie
w chwili, gdy Dorian objął chłopaka w pasie obiema rękami i zmusił do tego by
ten odchylił się w tył... Dokładnie, gdy podstawił nogę tuż za nogi Rage'a i
miał zamiar pchnąć go na kanapę, by moc obsiąść go i zatracić w żarze
pieszczot... Dokładnie w chwili gry krew zagotowała się w nim i sprawiła, że
tracił kontakt z realnością... Ktoś załomotał do drzwi gwałtownie i po chwili
otworzył je z rozmachem.
Rage
poleciał na kanapę, a Dorian wbił mordercze spojrzenie w przybysza dysząc
ciężko z podniecenia i wściekłości, która teraz zawładnęła jego ciałem.
- Pan
Dorian Mort? Dzień dobry. Mamy do pana kilka pytań - rozległ się stanowczy głos
jednego z trzech mężczyzn, którzy właśnie przekraczali próg jego domu. Zaraz
też odezwał się Michael, tłumacząc, że nie miał innego wyjścia i musiał im powiedzieć,
gdzie mieszka Dorian.
Obie notki są po prostu wspaniałe i bardzo uczuciowe:) Strasznie mi się podoba to opowiadanie, masz dar pisania o uczuciach w głowach bohaterów i mam nadzieje że z tego bloga bo wychodzi Ci mistrzostwo:) Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej jak można tak niegrzecznie bawić się lizaczkiem? A potem ten cały Michael jeszcze bardziej nakręcił atmosferę.Bardzo mi się podobały ćwiczenia do hm, roli. Biedny Rage nie miał szans. Nakręcił się tak bardzo, że nawet zapomniał zaprotestować, a może nie chciał. Skończyłaś w najgorszym możliwym momencie!
OdpowiedzUsuńwow! niezłe, ten rozdział był powalający xD a ta próba, hmm hot, very hooot ;D next ^^
OdpowiedzUsuńJa tak tylko mówię, że długopisy nie mają atramentu, tylko wkład z totalnieniewiemczym. Tak.
OdpowiedzUsuńNo.