Rage
czuł się zdezorientowany i skołowany, jak chyba jeszcze nigdy w życiu.
Złapał
gwałtownie oddech, kiedy wbił się w kanapę, nie bardzo wiedząc, co się dzieje.
Głowa zapulsowała tępym bólem, a po chwili krew odpłynęła mu z twarzy jeszcze
bardziej, ustępując niezwykłej bladości.
Odwrócił
głowę ze strachem w oczach i spojrzał na mężczyzn, uświadamiając sobie, co tak
naprawdę się w ogóle stało. Usilnie przywołał na twarz opanowanie i starał się
pozbyć rumieńców, które gdzieś tam się pojawiały. Nie odezwał się słowem,
chociaż nabrzmiałe od pocałunku wargi poruszyły się nieznacznie.
Czego
mogli chcieć ci mężczyźni, którzy wyglądali, jak jacyś tajniacy z podrzędnego
kryminału?
Przeniósł
przerażone spojrzenie na Michaela, potem na Doriana, ale po chwili wrócił do
blondyna. Miał przeczucie, że jego mina powie mu więcej niż cztery pozostałe. W
końcu dosłyszał, że to właśnie przyjaciel Doriana pozwolił obcym ludziom wpaść
bez zapowiedzi do domu malarza i nie tylko zniszczyć tak płomienną i upragnioną
przez Rage’a sytuację, ale i zasiać w nim strach.
Wyobrażał
sobie złość, jaka targała jego niedoszłym kochankiem, aż zachłysnął się niemo
powietrzem, które zgęstniało od tego mniej przyjemnego napięcia.
- Michael,
spokojnie. Nic się nie stało. Panowie nie mają niczego złego w zamiarze.
Prawda? - Dorian starał się mówić niezmiernie spokojnie. Panował nad emocjami
wyjątkowo sprawnie jak na zaistniałą sytuację. Końcówka wypowiedzi był
skierowana do panów, którzy najwyraźniej czegoś od niego chcieli.
Po
chwili jeden z nich wyciągnął z wewnętrznej kieszeni legitymacje i podszedł do
chłopaka, pokazując mu ją. Dorian zerknął na zagubionego Rage'a, mrugnął do
niego porozumiewawczo i obszedł kanapę, by facet nie stawał zbyt blisko aktora.
Nie chciał narażać go na niepotrzebny stres.
-
Oczywiście - odezwał się mężczyzna, chowając legitymacje. - Mamy tylko kilka
pytań i zaraz sobie idziemy. Pozwoli pan, prawda?
Dorian
ruszył w stronę przedpokoju, nawet nie prosząc mężczyzn aby poszli za nim. Nie
miał zamiaru rozmawiać z nimi przy chłopaku. Michaela też poprosił by został w
salonie. Panowie mieli sprawę do niego więc nikt inny nie musiał być
niepotrzebnie niepokojony.
- Mam
nadzieję, że ktoś mi powie o co tu chodzi – stwierdził pisarz, nadal patrząc na
Michaela. - Ty to możesz zrobić tak właściwie - dodał, klepiąc miejsce obok
siebie na kanapie.
Wydawało
mu się, że uszło z niego całe powietrze, gdy mężczyźni zniknęli mu z oczu.
Osunął się na siedzeniu i przyłożył palce do skroni. Głowa zaczynała go coraz
mocniej boleć. Jednym uchem usiłował dosłyszeć o czym nieznajomi rozmawiają z
Dorianem - taka wrodzona ciekawość. Strach nadal go trzymał, ale najbardziej
chyba bał się tego, że malarz zostanie tak po prostu zabrany i zostawi go w
niewiedzy.
-
Ja? - Zdziwił się blondynek, patrząc na Rage'a wielkimi oczyma i siadając obok
niego. Był blady i nieźle wystraszony. Co chwile jego głowa odwracała się w
stronę drzwi do salonu i co chwilę rozlegało się jego głębsze westchnienie.
Miał wyraźny problem z oddychaniem. - Ale ja nic nie wiem. Oni przyszli do mnie
bo ktoś im powiedział, że ja znam Doriana. Pokazali legitymacje i powiedzieli,
że muszą się z nim koniecznie zobaczyć. Co miałem zrobić? Pozwolić by przyszli
tu beze mnie? A jeśli on potrzebowałby mojej pomocy? A co jeśli coś się stało
i...
Michael
był bardzo złym źródłem informacji. Był roztrzęsiony i zdenerwowany. Skrył
twarz w dłoniach i zakwilił jak małe dziecko.
Rage
nie miał zamiaru go pocieszać, a przynajmniej nie tak, jakby zrobił to Dorian.
Nie poklepał go więc po plecach, ani nie przytulił do siebie, by pogłaskać po
główce. Zajmował się swoim roztrzęsieniem, które usilnie chował i swoją niewiedzą.
- Ogarnij
się i tak byś mu nie pomógł - powiedział dość chłodno patrząc na plecy
blondyna, jakby chciał wzrokiem wypalić mu w nich dziurę. - Przyjdzie i
wyjaśni, mam nadzieję - mruknął jeszcze i powrócił do masowania głowy.
Wyjątkowo
miał ochotę napić się czegoś mocniejszego i odlecieć. Musiał sobie w tamtym
momencie obiecać też stanowczo, że jakkolwiek nie była by wielka chęć Doriana
zaprosić go do siebie, to on zrobi tak, by znaleźli się w jego mieszkaniu i na
jego warunkach, bez żadnych niespodzianek.
Michael
podniósł spłoszone spojrzenie na Rage'a. Nie krzyczało się na niego. Ani nawet
nie podnosiło się na niego głosu tak po prostu. Popatrzył na chłopaka marszcząc
brwi i już miał wypalić do niego nerwową odpowiedzią gdy zobaczył, że ten
trzyma się za skroń.
- Chcesz
proszek? Boli cię głowa, widzę. - Zupełnie inny ton zabrzmiał teraz z ust
chłopaka. Zupełnie inaczej się odezwał niż przed chwilą.
Wstał
z kanapy i podszedł do jednej z szafek w salonie Doriana. Najwyraźniej był
nieźle zorientowany w tym domu.
- Co
za cholerny kraj. Co za beznadziejna policja i popierdoleni ludzie. Jak
człowiek raz zrobi coś czego nie pochwala większość, to już do końca życie
będzie tym, do którego się wpada z pretensjami...
Tak,
to Dorian wrócił do pokoju w kilka sekund po tym jak chłopcy mogli usłyszeć
trzaśniecie drzwi.
Podszedł
do Rage'a, chwycił go za rękę i podciągnął w górę tak, by chłopak wstał. Bez
ostrzeżenia wpił się w jego usta z mocnym, stanowczym pocałunkiem. Był to
jednak krótki pocałunek. Gwałtowny, ale krótki.
-
Przepraszam - Dorian odsunął się od chłopaka i ruszył w stronę Michaela, który
stał z tabletkami w dłoni zupełnie oniemiały. - Nie martw się, młody. Nie ma w
tym twojej winy. Dzięki. - Zabrał tabletki z ręki chłopaka i wrzucił je
ponownie do szafki, zamykając ją z trzaskiem.
-
Boli mnie... – Rage już szykował się na długą i stanowczą odpowiedź, by Michael
nie fatygował się z tabletkami, bo tak samo, jak ból szybko przyszedł, tak samo
i odejdzie. Przez chwilę słuchał Doriana, ale gdy ten pociągnął go gwałtownie,
znieruchomiał nie potrafiąc wykrzesać z siebie odrobiny empatii, czy
odwzajemnienia pocałunku.
Otworzył
oczy ze zdziwienia, a potem zamrugał nimi gwałtownie, kiedy chłopak go puścił.
Zachwiał się nawet, ale nie usiadł na kanapie, tylko spojrzał na niego jeszcze
bardziej skołowanym wzrokiem niż na obcych mężczyzn.
- Możesz
powiedzieć, co się stało? – Dorian był szczery, tak? A Rage chciał się
dowiedzieć, o co chodziło. Skoro nie było to nic ważnego, to tym bardziej
chciał wiedzieć, by się uspokoić.
Dopiero
po dłuższej chwili naszła go niewymowna ochota, by przytulić się do malarza i
przymknąć oczy. Zazgrzytał zębami i nie opuszczając spojrzenia z chłopaka,
podniósł z ziemi niedopity napój, by wlać go w siebie do końca i zgnieść
puszkę, wyrażając swoje nadal nieme zdenerwowanie.
- Znaleziono
jednego z kolegów twojego brata. Jest nieprzytomny, leży w szpitalu. Jakiś
kretyn powiedział policji, że widział, jak cała grupa zaczepiała Michaela i jak
stanąłem w jego obronie wygrażając im się bez zahamowania. I oczywiście kto został
posądzony o pobicie? – Dorian nie musiał kończyć wyjaśnień. Chyba jasnym stało
się kogo oskarżano i kto miał najwyraźniej kłopoty związane z faktem znalezienia
chłopaka.
Wyciągnął
bursztynowy trunek z tej samej szafki, którą przed chwilą zatrzasną i gestem
ręki zamknął buzie Michaela mającego zamiar wylać soczyste przeprosiny pod jego
adresem.
- Idź
do domu Michaś, proszę. Idź. Zadzwonię rano, zabiorę cię do szkoły, ale teraz
idź. Zostaw nas, pozwól dokończyć próbę, bo inaczej zwariuję od myślenia.
Wiesz, że tak będzie.
Michael
nie protestował. Znali się tak długo, że wiedział, że nie ma to sensu. Pomachał
Rage'owi i opuścił mieszkanie Doriana, który postawił butelkę na stoliku i
wyszedł z salonu by zamknąć przezornie drzwi na zamek.
Wrócił
szybko. Bardzo szybko. Wyjął dwie szklanki i podał jedną z nich Rage'owi.
- Powiedz,
że mi nie odmówisz.
- To
zależy, czego... – Pisarz palnął bezmyślnie, patrząc na Doriana. Niespecjalnie
zauważył, co zostało wyciągnięte z szafki. - Powiedzieli ci imię tego
kolegi? - spytał i dopiero po tym
pytaniu dotarło do niego tak właściwie, co chłopak mu proponował. Pokiwał głową
na znak, że owszem może się napić.
Pochylił
się i zaczął zbierać puszki z podłogi, by tylko zająć czymś dłonie i nie myśleć
o tym, że mógłby to być James, albo jego brat. Bardzo tego nie chciał, bo to
pociągnęłoby lawinę i chcąc nie chcąc musiałby do niego pojechać, by nie
zszargać sobie opinii dobrego kolegi, ba! Przyjaciela.
Zatrzymał
się z puszkami w rękach i spojrzał wyczekująco na Doriana. Teraz jeszcze chciał
wiedzieć, gdzie ma odnieść żelastwo.
- Jakiś
Konrad, czy coś w ten deseń. - Nie, nie był to przyjaciel Rage'a, ani jego brat.
Dorian
rozlał płyn do szklaneczek i odstawił butelkę. Nie schował jej jednak.
Najwyraźniej przeczuwał, że będzie potrzebna większa ilość tego płynu.
- Jeżeli
koniecznie chcesz to zabrać to nie krępuj się. - Wskazał na puszki trzymane
przez chłopaka. - Ale jeśli chcesz wyrzucić to naprzeciwko są drzwi do kuchni,
a tam kubeł. - Uraczył chłopaka promiennym, choć nieco niewyraźnym uśmiechem i
bez czekania na niego wychylił zawartość szklanki. Zaraz też dolał sobie
ponownie i dopiero wtedy ujął szklanki i ruszył w stronę kanapy lub kuchni,
zależnie od tego czy chłopak zdecydował się do niej pójść czy tez nie.
-
Nie zbieram puszek... – Rage skrzywił się, posyłając Dorianowi zniesmaczone
spojrzenie.
Zrobił
zgrabny zwrot na pięcie i skierował się do kuchni by pozbyć się śmieci. Kiedy
tylko wrzucił je do wcześniej wspomnianego kosza, odwrócił się i oparł o
kuchenną szafkę. Wszak słyszał za sobą kroki, jeżeli chłopak miał zamiar iść za
nim.
Wyciągnął
w jego stronę dłoń, by odebrać szklankę i uśmiechnął się delikatnie.
- Ostrzegam,
że rzadko piję, więc mogę ci nagadać głupot. - mruknął pod nosem, ale wyjątkowo
szczerze. Jego chęć nijak miała się do słabej głowy, której nie kwapił się
trenować w tym kierunku. - Z drugiej strony jestem ciekaw, co się stało temu
chłopakowi. Nie widuję się zbyt często z bratem, a w szkole mnie unika...
Ciężko będzie się dowiedzieć.
Dorian
podszedł do niego blisko, bardzo blisko. Kiedy chłopak odebrał od niego
szklaneczkę, przysunął się na tyle, że jego udo stykało się z udami chłopaka.
Popatrzył na niego z nikłym uśmiechem.
Jakże cudownie byłoby mieć moc cofania czasu.
Jakże urocza chwila została im brutalnie przerwana. Już miał powiedzieć coś na
stwierdzenie chłopaka o słabej głowie i głupotach, ale kiedy ten wrócił do
tematu rannego chłopaka ode chciało mu się. Skrzywił się wymownie i pociągnął
łyk ze szklanki, odsuwając się jednocześni o pół kroku od Rage'a.
- Jutro
ci powiem. Musze się zgłosić na posterunek, więc pewnie dowiem się wszystkiego.
Nie będzie mnie na zajęciach, więc jeśli chcesz, przyjadę pod szkołę i zdam Ci
dokładną relacje.
- Dobrze,
ale pojedziemy do mnie - oznajmił nim opróżnił swoją szklankę na jeden raz.
Poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele i zignorował palenie w
przełyku.
Odstawił
szklaneczkę na blat, obok siebie i wyciągnął znów dłoń do Doriana. Tym razem
jednak po to, by z powrotem przyciągnąć go do siebie na małą odległość - bardzo
małą.
- Nie
uciekaj i nie rozmawiajmy już o tym. Wolę myśleć o tym, co było przed. - Uśmiechnął
się delikatnie, wręcz niewinnie i objął chłopaka w pasie, oblizując swoje usta
z cichym westchnieniem. - W zasadzie szafka jest jako takim zamiennikiem
ściany, więc zawsze możemy wróć do przedstawienia. - Drugą dłoń oparł na piersi
Doriana i zsunął ją powoli w dół. Wiedział już, że może sobie na to pozwolić.
Wszak malarz pokazał mu, że jest równie chętny do jakiegokolwiek zbliżenia,
prawda? Doszła jeszcze do tego ochota Rage'a jeszcze silniejsza niż poprzednio,
by się przytulić.
Dorian
odstawił pustą szklankę na blat szafki. Alkohol był mu potrzebny i wlewał się w
niego bez oporów. Rozluźnił go i sprawił, że wszystko nagle stało się
łatwiejsze i bardziej przyjazne.
Przysunął
się do Rage'a wsuwając nogę pomiędzy jego nogi i przyciskając go do szafki.
Jego dłonie objęły chłopaka w pasie spoczywając na jego plecach i przyciągając
go do Doriana dość stanowczo.
- Koniecznie
chcesz wracać do przedstawienia? Hm? Jesteś pewien, że właśnie do tej sceny? -Jego
głos był kusząco chrapliwy, a gorący oddech pieścił szyję chłopaka, gdy Dorian
pochylił się nad nią, drażniąc się z nim i muskając koniuszkiem języka.
-
Tak, w końcu mam umrzeć - wyszeptał i uśmiechnął się pod nosem. Korzystając z
okazji, przytulił się i zaciągnął zapachem Doriana, jak dobrym, silnie
pobudzającym wyobraźnię narkotykiem. Przejechał ustami po jego policzku i
zatrzymał je tuż przy uchu, drażniąc je językiem. Prowokował. Teraz jednak
jawnie i bez zahamowania. - A zawsze mogę umrzeć z rozkoszy... - dodał,
odchylając nieco głowę, by chłopak miał lepszy dostęp do jego szyi i nie
krępował się z niego korzystać. Czuł się tak inaczej niż przy zbliżeniach.
Tak... Naturalnie i spontanicznie, jakby istniało tylko to gwałtowne i rosnące
pożądanie, a nie liczyło się cokolwiek innego.
Powoli
przesunął swoje dłonie niżej po plecach Doriana, a w końcu uniósł materiał
koszulki, by móc pod nią wsadzić ciepłe dłonie i oprzeć je na nagich plecach
malarza.
Bliskość
Rage'a sprawiała Dorianowi niezrównaną przyjemność. Miewał różnych partnerów,
ale nie czuł się przy nich tak swobodnie, jak teraz przy aktorze. Dziwne. Znali
się zaledwie kilka chwil, a już zdawało się mu, że mogłoby połączyć ich coś
wyjątkowego. Chęć chłopaka i jego oddanie było zachęcające i kusząco
podniecające. Czyżby sam fakt, że działają na siebie obaj bardzo intensywnie
pozbawił ich wszelkiego zahamowania?
W
każdym bądź razie Dorian nie miał zamiaru przerywać tych chwil. Nieważne, że
byli w kuchni i nieważne, że przed chwilą wyszła od niego policja. Ważne było
to, że Rage jest przy nim i że grają na tych samych strunach pożądania.
-
Owszem - wyszeptał kąsając chłopaka w szyję. - Owszem, możesz umierać z
rozkoszy, ale czy koniecznie musisz już za pierwszym razem? Czy nie możesz dać
mi choć cienia nadziei na to, że potrafię doprowadzić cię do spełnienia więcej
niż raz. - Jego dłonie były śmielsze niż dłonie chłopaka i nie czekały na
specjalne pozwolenie. Pozbawiły pospiesznie górnej części odzienia pana aktora
i przesunęły się po nagim torsie, drażniąc skórę paznokciami.
Rage
nie był może jakoś specjalnie wysportowany, ale nie należał do chłopaków,
którzy powinni ukrywać się ze swoją nagością. Jego ciało było przyjemne, nieco
muskularne, a przede wszystkim zadbane. Zsuwając dłonie niżej, Dorian mógł
poczuć, że spodnie Rage'a są osadzone nisko na biodrach, więc i widok, jaki
prezentowały był niezwykle kuszący - zarówno przed skórzanym paskiem, jak i
zaraz za nim, gdzie dość widocznie malowało się skumulowane podniecenie
chłopaka. Mruknął coś niewyraźnie o braku pośpiechu i uśmiechnął się.
- Możesz.
Tyle razy ile będziesz chciał i jak tylko będziesz chciał - zamruczał i z
błyskiem w oku podciągnął się na blacie, uważając by nie uderzyć o jakąś szafkę
nad sobą. Ręce zaraz po tym zarzucił na szyję Doriana, a udami przyciągnął go
dość mocno do siebie.
Westchnął
wymownie, gdy biodra przylgnęły do bioder malarza prosząco.
Dorian
nie miał zamiaru teraz się wycofywać. Nie, kiedy widział jak bardzo chętny jest
chłopak i jak doskonale zauważalne stało się jego podniecenie. Niemniej jednak,
nie chciał zachować się, jak napalone zwierzę i wziąć go tu, teraz natychmiast,
zmuszając do uległości i poddania. Nie dzisiaj.
Obejmujące
go uda sprawiły mu nieskrywaną przyjemność. Przesunął po nich rękoma, uciskając
raz za razem i kiedy dotarł do pośladków uniósł je lekko nad blat, zaciskając na
nich boleśnie palce. Jego usta wpiły się brutalnie w usta chłopaka. Przechylił
go w tył, zmuszając by ten oparł się o ścianę i nie pozwolił mu na nawet
odrobinę wycofania.
Był
władczy i stanowczy. Był panem zaistniałej sytuacji i to on dyktował warunki tego
spotkania. Płonął. Chciał usłyszeć jęki rozkoszy Rage'a i chciał widzieć, jak
jego oczy błagają o więcej. Usta, którymi kradł oddech chłopaka wdzierały się w
usta towarzysza, a język pieścił podniebienie i dziąsła ścigając się z językiem
Rage'a w pogoni za rozkoszą.
Pisarz
z przyjemnością oddawał pocałunek, zatracał się w nim i pozwalał, by świat
wirował mu pod powiekami. Uścisk jego ud stał się wręcz natarczywy. Palce
dłoni, które trzymał na plecach Doriana zacisnęły się mocno, aż sam poczuł ból
w kostkach. W przeciwieństwie do chłopaka, Rage chciał by zachował się on po
zwierzęcemu. Chciał by go porwał w świat jeszcze bardziej intensywnych doznań.
Miał niewiele okazji, by czuć coś porywającego, a zarazem ta była pierwszą,
kiedy czuł, że wznosi się w powietrze. Ciepłe powietrze, które przesycone było
zapachem Doriana i namiętności, w jakiej wir dał się porwać.
W
końcu jednak nie wytrzymał. Musiał zobaczyć jego twarz i jego rozpalone
spojrzenie. Chciał wiedzieć, że ten chłopak go pragnie równie mocno, jak on
jego.
Przesunął
dłoń z pleców na szyję, a później na podbródek Doriana i odsunął go stanowczo,
na kilka centymetrów. Przygryzł znów nabrzmiałą od pocałunku wargę, po czym
pogłaskał chłopaka po policzku. Jego czarne oczy mówiły wszystko, co chciały wyrzec
usta: chcę, pragnę, proszę, weź mnie i miliony podobnych półsłówek, które
najchętniej wyjęczy mu do ucha przy jeszcze lepszej okazji.
To,
co ujrzał Rage w spojrzeniu Doriana było niemal czystą zwierzęcością. Żądzą,
która szalała w nim coraz bardziej.
Odsunięty
od chłopaka, oderwany od ust, które posiadł, poczuł, że pragnie jeszcze
bardziej. Przesunął dłonie na pierś chłopaka, przesunął je w dół i zaczął,
patrząc bez słów w oczy Rage'a odpinać mu pasek. Nie widział nawet cienia
sprzeciwu, więc nie trwało nawet dwóch minut, a chłopak był zupełnie nagi.
Drżące
ręce Doriana wsunęły się ponownie pod pośladki partnera i zacisnęły na nich,
przyciągając jego biodra tak, że Rage wpadł w objęcia malarza. Ten zawładnął na
nowo jego ustami. Kradł im wolną wolę, zawładnął ich życiem i nie pozwolił na
najmniejsza chwile wytchnienia. Panował nad sobą, ale panował wcześniej. Teraz,
gdy wiedział już, że chłopak chce tego tak samo mocno jak on, jego opanowanie
poszło w las. Teraz jedyne, co istniało to jego szalejąca żądza i chęć, jaką
okazywał mu Rage.
Pisarz
poczuł się nagi. Obdarty z wszystkiego, co kryło jego ubranie, a jednocześnie
pozbawiony tego, co kryło szalejące w nim emocje. Nie bał się. Czuł się
wyjątkowo bezpieczny, jak jeszcze nigdy. Walczył ze sobą samym, bijąc się z
myślami. Pragnął by Dorian zabrał sobie wszystko, nie tylko usta. Pragnął mu
się oddać i zapomnieć kim jest byleby tylko czuć dotyk chłopaka na sobie i w
sobie. Chciał by go posiadł z całą możliwą mocą. Jednocześnie czuł się tak
niewinnie, że bał się wyrazić swoje chęci inaczej, niż stanowczym i sugestywnym
ruchem bioder.
Jęknął
głośno w usta malarza. Materiał ubrania tamtego chłopaka przeszkadzał mu.
Chciał się otrzeć o drugie ciało, ale nagie ciało. Nadal ten materiał był
odległością, a z każdym kolejnym pocałunkiem i ruchem, ta odległość stawała się
większa, boleśnie większa.
-
Dorian… - wyrzucił z siebie błagalnie, w przerwie na krótki, rozpaczliwy oddech.
Drżącymi z emocji palcami, które wsunął między ich przylegające do siebie
ciała, zaczął go pozbawiać ubrania, od razu zmierzając do pozbawienia go
spodni. Robił to powoli i niezgrabnie, ale tylko, dlatego, że chciał już, teraz
i niecierpliwie, więc nie mógł powstrzymać drgawek, rozchodzących się po całym
ciele.
To,
że ciało malarza płonęło pożądaniem nie oznaczało, że odmówi sobie przyjemności
zabawy.
Chwycił ręce chłopaka w nadgarstkach i odsunął
od swoich spodni. Założył mu je za plecy i odchylił się w tył, zabierając
chłopakowi swe usta.
-
Bądź grzeczny - mruknął zbliżając usta do ust chłopaka i przesuwając po nich
koniuszkiem języka. - Bardzo grzeczny - dodał, gdy zamiast ponownie podarować
mu pocałunek pochylił się i naznaczył wilgotna ścieżkę przez szyje Rage'a aż do
jego sutków. Objechał językiem najpierw lewy, a potem prawy i ponownie wrócił
na szyje chłopaka. - Jesteś smaczny. Taki kusząco rozpalony - mruczał, gdy jego
usta raz za razem poszczypywały sutki chłopaka, do których powróciły. Ręce
Rage'a nadal pozostawały unieruchomione za jego plecami, a Dorian zdawał się
rozkoszować powolnym rozpalaniem aktora. Sam również czuł się coraz bardziej
rozpalony. Smakował ciało Rage'a wolno i z premedytacją.
Nie
tyle rozpalaniem, co doprowadzaniem do szaleństwa. Rage przyglądał się, jak
Dorian przenosi swoje usta niżej i wstrzymał oddech, kiedy ten kazał mu być
grzecznym. Nie chciał być grzeczny, ale nie umiał się oprzeć i nie opanować pod
wpływem pożądliwego spojrzenia chłopaka. Przygryzł mocno wargę, że niemalże czuł
smak swojej własnej krwi.
-
Dorian, proszę cię… - jęknął, wysuwając biodra tak mocno, że prawie zsunął się
pośladkami z kuchennego blatu. Na szczęście trzymał się nadal udami chłopaka,
więc póki co nie groził mu upadek. Jęknął niecierpliwie i poruszył nogą,
ocierając udem o biodro malarza. Im bliżej usta Doriana przesuwały się w
okolice członka, tym bardziej czuł, że jest na granicy jakiejkolwiek
wytrzymałości i że za kilka chwil zacznie wręcz krzyczeć, błagając o więcej.
-
Szszsz... - Zabrał jedną z dłoni z nadgarstków chłopaka i pogroził mu, patrząc
na niego z lekko zmarszczonym czołem. - Nic nie mów.
Dłoń
Doriana spoczęła płasko na klatce piersiowej Rage'a i przesunęła się wolno w
dół. Zatrzymała się dopiero na podbrzuszu. Na chwilę. Na jedną małą chwile.
Zaraz zniknęła z rozpalonego ciała chłopaka i sięgnęła do lodówki, stojącej tuż
obok.
Dorian
uśmiechnął się nieco wrednie, gdy, nadal trzymając unieruchomione ręce
chłopaka, sięgnął na jedną z półek lodówki i wyciągnął kilka zimnych czereśni.
Drzwi lodówki zatrzasnęły się. Rage ujrzał na otwartej dłoni Doriana owoce,
które zaraz wylądowały na szafce obok niego. Malarz ujął jedną z czereśni za
ogonek i uniósł na wysokość ust chłopaka. Puścił jego ręce.
-
Nie będę cię trzymał, jeśli obiecasz, że będziesz grzeczny - powiedział
spokojnie, poruszając owocem tuż przed twarzą chłopaka. Czereśnia pachniała
słodko, a poruszana, raz za razem delikatnie uderzała o wargi Rage'a.
- No
dobrze... - Czarne oczy śledziły uważnie każdy ruch Doriana i przybierały coraz
to nowe barwy czerni, gdy Rage widział, co robi. Oblizał usta i otworzył, by
dostać czereśnie. Skupiał się na niej, bo Bóg jeden wiedział, co malarz mógł
wymyślić. Wolał być grzeczny, a ta zabawa zapowiadała się całkiem miło póki,
co.
Oparł
się więc wygodnie wolną dłonią i drugą też, jeżeli Dorian ją puścił. Bliskość,
jaka nagle zniknęła, wcale nie przeszkodziła jego podnieceniu piąć się w górę.
Jego przyszły, miał nadzieję, kochanek wiedział, jak jeszcze bardziej rozpalić
zmysły i kusić. Chociaż zniknął, to Rage nie musiał przynajmniej hamować się,
bowiem oczekiwanie zmieniło się w łagodną ciekawość kolejnych perwersji.
Dorian
odsunął się od szafki i wskazał na owoce, lezące obok Rage'a.
-
Weź je i chodź. - Wydał polecenie, głosem, który krył w sobie zarówno
stanowczość, jak i obietnicę czegoś, co może zabrać chłopaka aż do nieba. Zgarnął
szklanki z blatu szafki, i ruszył wolno do salonu. Miał nadzieję, a nawet
pewność, że chłopak pójdzie za nim bez kolejnej zachęty.
Kiedy
wszedł do pokoju, ustawił szklanki na barku i nalał do nich trunku. Z pełnymi
szklaneczkami podszedł go Rage'a i musnął ustami jego chętne i wygłodniałe
usta. Musnął, tylko musnął, delikatnie i przelotnie. Wcisnął jedną ze szklanek
w wolną dłoń Rage'a.
-
Siadaj - mruknął mu do ucha, a następnie ucałował jego nagie ramie. Sam nadal
pozostawał w koszulce i spodniach. Nie pozwolił się rozebrać, a i sam nie
pozbawił się odzienia. Jeszcze nie. Jeszcze nie nasycił spojrzenia widokiem nagiego
i uległego ciała aktora.
Malarz nie musiał
zachęcać Rage’a i mimo tego, że trochę głupio mu było paradować po czyimś domu
nago, to poszedł za Dorianem posłusznie. Wziął szklankę w dłoń i usiadł na
kanapie, jakoś mimowolnie zakładając nogę na nogę, by nieco przykryć swoją
erekcję. Zmrużył oczy i przygryzł wargę, wodząc spojrzeniem po chłopaku. Też
chciał zobaczyć go nago, chciał go dotknąć i chociaż odrobinę posmakować. Był
jednak bardzo cierpliwym człowiekiem i po chwili konsternacji, uśmiechnął się
delikatnie w ramach odwzajemnienia tortur, jakie sprawiał mu malarz.
- A
mogę się, chociaż napić, czy tego też mi nie wolno? - spytał zadziornie,
kołysając delikatnie płyn w szklance. Zamoczył w nim koniuszek palca i oblizał
powoli, uśmiechając się jeszcze szerzej.
-
Nie tak.
Malarz
przykrył dłonią szklankę chłopaka. Zbliżył usta do swojej, napełnił buzię
whisky i zbliżył twarz do twarzy Rage’a jak do pocałunku. Ich usta złączyły się,
a Dorian naparł na chłopaka dość stanowczo, zmuszając tamtego, by się oparł
wygodniej plecami i lekko odchylił głowę. Kiedy Rage uległ, usta malarza
rozchyliły się lekko i zamiast pocałunku, chłopak otrzymał porcję alkoholu,
która wolno sączyła się do jego ust, ogrzana ciepłem ciała Doriana.
Uśmiechnął
się, kiedy skończył. Pozwolił chłopakowi posmakować alkohol i przełknąć go
spokojnie, siadając w miedzy czasie na jego nagich kolanach okrakiem, bardzo
głęboko tak, że ten musiał usiąść udo przy udzie i pozwolić by Dorian przysunął
się do niego maksymalnie blisko.
Rage
przymknął oczy, kiedy alkohol spływał po jego gardle powoli, a kiedy już pozbył
się go całkowicie z ust jęknął.
Jego
alkohol zachybotał niebezpiecznie w szklaneczce.
Czuł,
jak penis wbija się w spodnie Doriana boleśnie, aż wolną dłonią chwycił jego
biodro i zacisnął na nim palce. Nie by odsunąć, a aby jeszcze mocniej
przyciągnąć do siebie. Odchylił głowę wygodnie na oparcie kanapy i spojrzał na
twarz chłopaka z pod wpół przymkniętych powiek. Było mu tak ciepło, a alkohol
potęgował jeszcze to doznanie i uwalniał inne, jeszcze bardziej zmysłowe.
Zapomniał
nawet o czereśniach, które gdzieś tam odłożył na kanapę, a które teraz
prawdopodobnie turlały się po niej wesoło.
Dorian
się uśmiechał. Teraz, gdy patrzył na chłopaka z góry, gdy siedział na jego
udach i miał poczucie niemal całkowitej kontroli nad nim, uśmiechał się niesłychanie
kusząco i prowokująco.
- Tak
smakuje o wiele lepiej, prawda? - mruknął, by zaraz potem znów napełnić sobie
usta alkoholem i znów podarować go chłopakowi. Jeszcze wolniej niż poprzednio i
jeszcze bardziej dręcząc go, przyciskając się do niego coraz mocnie, unosząc
się na kolanach i górując nad Ragem coraz bardziej.
Klęczał
tak długo, aż cały alkohol przelał się z jego ust do ust chłopaka. Język palił
go od trzymania w ustach whisky, gardło domagało się płynu, a oczy zaszły łzami,
ale podobała mu się ta forma udręki.
Spodnie
już dawno zrobiły się stanowczo zbyt ciasne dla jego męskości, ale nie zwracał
na to uwagi. Zupełnie. Teraz był tylko Rage i to jak bardzo stał się posłuszny
woli Doriana.
Odczekał
aż chłopaka znów przełknie. W jego szklance nie zostało wiele, zaledwie jedna
porcja. Porcja, która chłopak otrzymał zaraz po tym, jak przełknął poprzednią.
Dopiero potem Dorian usiadł na jego kolanach i wpatrzył się w niego z
uśmiechem.
- Cudowny
jesteś. Taki uległy. Mógłbym z tobą zrobić wszystko, prawda?
Przez
chwilę Rage nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Nabrał głęboko powietrza w płuca
i odetchnął. Czuł się prawie nieprzytomny z pożądania i podniecenia, więc
ciężko mu było skleić, jakieś sensowne zdania. W końcu jednak jego zamglone
oczy nabrały ostrości i wbiły się z powagą w oczy Doriana.
-
Chce więcej - powiedział, unikając odpowiedzi na zadane pytanie.
To
czy Dorian był w stanie z nim zrobić wszystko, zależało od tego, jak dobrze będzie
to robić i czy będzie to Rage'owi sprawiało przyjemność. Chłopak chwycił pasek
spodni malarza, ale nie po to, by go rozpiąć. Po prostu złapał go mocno i
bardzo wymownie. Każdy miał, bowiem granice cierpliwości i jeżeli Dorian chciał
się z nim okrutnie droczyć, męczyć i torturować go, to powinien związać mu dla
pewności dłonie. Wszak Rage sam nie wiedział, czy będzie w stanie opanować się
przed swoimi pragnieniami.
- A
ja chcę żebyś zobaczył jak to jest cierpieć z pożądania i dostać to, czego się
pragnie, gdy ciało niemal krzyczy z bólu. - Dorian, zmrużył oczy i spojrzał na
czereśnie, porzucone tak bezdusznie na kanapie. Nie robi się tak z niewinnymi
owocami, prawda?
Zabrał
z dłoni chłopaka szklankę z alkoholem i, jeśli tylko chłopak puścił pasek jego
spodni, odczytując poprawnie chęci malarza, zsunął się z jego kolan. Zebrał
czereśnie w dłoń i wrzucił je do szklanki z napojem. Postawił naczynie na
podłodze przy kanapie, pochylił się nad chłopakiem, położył mu dłonie na
ramionach i z uśmiechem na ustach, wpił się w jego wargi z gorącym, pełnym
pasji i pożądania pocałunkiem, kładąc go równocześnie na kanapie. Nie przerywał
pocałunku, nawet wtedy, gdy musiał na chwile przyklęknąć na dywanie, aby móc
nadal sięgać ustami ust Rage'a.
Pisarz
już cierpiał. Samokontrola nie pozwalała mu jednak, by powiedzieć tego głośno.
Puścił Doriana wolno, mamrocząc coś pod nosem, ale gdy tylko Dorian oddał mu
swoje usta, zaczął w duchu błagać, by ich nie zabierał. Całował wspaniale i
oszałamiająco, chociaż może część oszołomienia uzewnętrzniła się również w
alkoholu, jaki chłopak w niego wlał.
Niemniej
jednak Dorian usłyszał kolejny jęk, ale usłyszał go właśnie dopiero wtedy,
kiedy go pocałował. Usłyszał też pomruk zadowolenia, wydobywający się z gardła Rage'a.
Wolną dłonią przesunął po swojej piersi, chcąc się dotknąć, lecz zanim Dorian
to zauważył, zacisnął palce, wbijając sobie samemu paznokcie w podbrzusze i po
chwili odsunął. Jeżeli miał cierpieć bardziej, to z godnością... I przyjemną
wizją spełnienia, jakie obiecywał mu malarz.
Dorian
nie zabrał ust. W każdym razie nie zaraz. Pozwolił chłopakowi nasycić się gorącym
pocałunkiem na tyle długo by jego żądza zaczęła mu doskwierać ciasnotą w
spodniach. Wtedy oderwał się wolno od ust chłopaka i podniósł się.
Nie
miał problemów z panowaniem nad własnymi rękoma, więc pozbawił się ubrania
bardzo szybko i sprawnie. Już po kilku chwilach stał przed Ragem nagi i gotowy
do spełnienia jego zachcianek. Ale... Wtedy to sięgnął do szklanki z alkoholem
i wyjął z niej jedną z czereśni. Ujął ją za ogonek i, mocząc przy okazji tors
chłopaka ułożył mu wilgotny od whisky owoc na ustach. Sam tymczasem klęknął nad
nim okrakiem i wpatrzył się z wyczekiwaniem w jego twarz. Chciał zobaczyć, jak
chłopak zjada owoc. Chciał się kolejny raz przekonać, jak bardzo potrafi być
posłuszny woli malarza.
Rage
kłapnął zębami i warknął, gdy Dorian kolejny raz się odsunął. Jednak, gdy
zobaczył, że się rozbiera darował mu każdą najmniejszą złośliwość. Zaczął go
wręcz pożerać wzrokiem. Każdy najmniejszy kawałeczek skóry został dokładnie
zbadany na tyle, na ile pozwalała odległość. Kiedy zsunął wzrok na męskość Doriana,
aż jęknął z zachwytu. Widział wiele męskich i chętnych okazów, ale tak samo,
jak Dorian, tak i penis Doriana miał w sobie coś wyjątkowego i przyciągającego.
Przełknął
ślinę, która samoistnie napłynęła mu do ust, a czując ciężar i ciepło chłopaka,
poczuł ponownie niekontrolowane drżenie. Przejechał dłonią po nagim, dopiero,
co odkrytym udzie Doriana, po czym skupił się na czereśni. Nie wziął do ust
całej, a jedynie odgryzł połowę, pozwalając by zarówno sok, jak i krople alkoholu,
spłynęły mu po brodzie.
Dorian
natomiast uśmiechał się chytrze. Chłopak zaczynał współdziałać dokładnie tak,
jak tego chciał. Widząc spływający po jego ustach i brodzie sok pomieszany z
alkoholem, odsunął nadgryziony owoc na bok i zlizał chętnie każdą kropelkę,
która odważyła się spłynąć z ust chłopaka. Nie tknął jedynie tych niezgrabnych
ust, które tak niegrzecznie postąpiły z owocem.
Kiedy
uporał się ze słodyczą, płynąca po brodzie chłopaka, zjadł pozostałą część
owocu i sięgnął po szklankę. Ustawił ją na nagim torsie chłopaka i posłał mu
wredne i dość złowieszcze spojrzenie.
Zanurzył
palce w szklance. Nie chwytał za ogonki owoców, bo takich tam już nie było.
Chwytał za owoce trzema palcami, zgarniając przy okazji tyle alkoholu ile tylko
mu się udało i układał czereśnie na ciele chłopaka. Po chwili na zwilżonym
whisky ciele Rage'a leżały trzy czereśnie, ociekające bursztynowym płynem.
Pozostała zawartość szklanki zniknęła w przełyku Doriana za jednym haustem a
szklanka potoczyła się po podłodze. Usta Malarza wędrowały łakomie po klatce
piersiowej Rage'a, zgarniając z niej alkohol i owoce. Język dokładnie osuszał
skórę chłopaka, zęby szczypały dość boleśnie skrawki zwilżonej skóry, a gdy
malarz uchwycił w usta ostatni owoc jego twarz zawisła nad twarzą aktora tylko
po to, by ten mógł przez chwilę zobaczyć pożogę w spojrzeniu Doriana i zanim
miałby czas na jakąkolwiek reakcję, poczuć jego usta na swoich, a jego język,
wdzierający się brutalnie do wnętrza.
Pisarz
postarał się, by przypadkiem słodki owoc go nie udusił i skrzętnie odebrał go
sobie, nawet nie zadając trudu, by pogryźć. Co go obchodziły owoce, kiedy znów
mógł poczuć w swoich ustach język Doriana? Nie było więc zabawy w mecz.
Oddał
pocałunek równie gorąco i żarliwie, odpłacając się taką samą, chętną penetracją
ust partnera. Zsunął dłonie na pośladki chłopaka i złapał je, by przesunąć go
nieco do przodu. Nie mógł poczuć go w sobie, ale mógł się o niego otrzeć i
zrobił to. Otarł się o niego swoim nabrzmiałym członkiem, by Dorian dokładnie
czuł, jak bardzo go rozpalił. Po chwili zrobił to ponownie, za każdym razem,
gdy pocałunek przybierał na sile. Za każdym razem też, z ust Rage'a wyrywało
się ciche westchnienie, które było prośbą o złapanie oddechu.
Tak,
to był kres wytrzymałości Doriana. Nie miał już chęci na zabawę, która
przynosiła mu w prawdzie rozkosz, ale nie taką, jaką mogło mu przynieść to, do
czego miała ona doprowadzić.
Nie
przestając całować chłopaka z zapałem i żarem godnym niejednego pieca w hucie
szkła, uniósł się nad nim i wsunął nogi pomiędzy jego uda, unosząc jedną z jego
nóg tak, by ta oparła się na oparciu kanapy. Tak było mu wygodniej i znacznie
łatwiej. Tak było niemal doskonale.
Oderwał
się od ust chłopaka i przesunął dłońmi po jego torsie podążając do jego
rozkosznie teraz rozchylonych nóg. Przesunął po nich palcami, a kiedy znalazł
się na wysokości kolan, zacisnął lekko palce na skórze Rage'a.
Zachowanie
chłopaka nie wskazywało na to by był on dziewicą, więc Dorian nie miał zamiaru
tak go traktować.
Przytrzymał
pewnie jego nogi, wbił spojrzenie w jego twarz i jednym, zdecydowanym i
niesamowicie pewnym i silnym pchnięciem wszedł męskością w chłopaka. Wszedł
głęboko i stanowczo, przyciskając biodra do jego pośladków i zatrzymując się
tak by chłopak miał chwilę na oswojenie się z nim i tym, co go właśnie
wypełniało.
Rage
uniósł się nieznacznie, za ustami, które się od niego odsuwały. Bardzo chętnie
pozwolił się wsunąć Dorianowi między swoje nogi.
Wbił
się z powrotem w kanapę, unosząc biodra, jak w transie. Jeszcze sekunda, może
dwie i chłopak miał się w nim znaleźć – wreszcie. Kiedy to nastąpiło i
nastąpiło gwałtownie, z ust Rage’a wyrwał się niesamowity okrzyk, który brzmiał
po prostu ‘TAK!’.
Wiedział,
że ból zaraz minie i że zastąpi go nowa fala, bardziej przyjemnych doznań.
Zakołysał biodrami, nie zważając na to, że boli. Chciał poczuć Doriana jeszcze
mocniej i jeszcze gwałtowniej.
Dłonie,
których palce wbił wcześniej w kanapę, wyciągnął w stronę chłopaka, a potem i
całe ciało, byleby tylko złapać go i przyciągnąć do siebie. Zrobił to
stanowczo, nie dając chłopaczysku możliwości zaparcia i negacji.
Wtulił
się w jego rozpalone ciało i ugryzł w ramię, by odreagować dyskomfort.
- Błagam
cię, chce więcej… Nie powstrzymuj się… - jęknął do jego ucha i odnalazł ustami
drogę do jego ust. Palił się od środka i aż dziw, że emocje jeszcze nie
rozerwały jego męskości na strzępy.
Poruszył
biodrami znów, wbijając je w biodra malarza jeszcze mocniej, do samego końca, a
jego paznokcie przeorały plecy chłopaka, zostawiając na nich czerwone, niemalże
krwawe ślady.
Pod
dotykiem paznokci plecy Doriana wygięły się w łuk, a biodra naparły na pośladki
Rage'a gwałtownie. Nie miał zamiaru teraz przerywać ani zmieniać sposobu, w
jaki posiadał chłopaka. Był w nim i czuł jak jego ciało zaczyna ogarniać fala
narastającej rozkoszy.
Poruszył
się w chłopaku. Jego biodra odsunęły się od Rage'a niemal pozbawiając go
kontaktu z malarzem by za chwile, gdy ich usta zostały rozdzielone przez
unoszące się nieco ciało Doriana, a dłonie malarza spoczęły na podłokietniku
kanapy i zacisnęły się na nim mocno, ponownie przygwoździć aktora do kanapy ze
zdwojoną siła i ogromna stanowczością. Z gardła Doriana wyrwało się ochryple
jękniecie, gdy jego męskość na powrót znalazła się w chłopaku tak głęboko, jak
tylko zdołała.
Tym
razem nie wstrzymał się od kolejnych pchnięć. Tym razem rozpoczął gwałtowny i
pełen pasji taniec bioder, dający rozkosz jemu i jego kochankowi. Był gwałtowny
i pewny. Balansował na granicy brutalności, przekraczając ją, co chwile
nieznacznie. Płonął.
Twarz
pisarza wyrażała więcej, niż nie jeden poemat. Rozchylone usta prosiły się o
zamknięcie w słodkim pocałunku, a jednocześnie wydobywały się z nich coraz
głośniejsze jęknięcia. Palce Rage’a z każdym pchnięciem przekraczały granicę
jego siły i zaciskały się na plecach Doriana, raniąc skórę. Było mu mało. Chciał
dostać jeszcze więcej i chciał doprowadzić chłopaka do furii, tak by nie
pozostało z niego nic. Żeby spłonął od własnej żądzy, jednocześnie paląc samego
Rage’a.
-
Mocniej… - wyjęczał i wysunął biodra jeszcze bardziej, by malarz mógł się w
niego wsuwać do końca, do bólu – tak mocno, by Rage nie mógł się powstrzymać
przed płaczem uniesienia. Nie powiedział przy tym słowa skargi, tylko chłonął
każdy dotyk, każdy ruch i każde otarcie, jak życiodajny tlen. Czuł, jak
wilgotne plecy ocierają się o kanapę, również sprawiając mu ból, ale to i tak
było za mało.
Dorian
był cały zlany potem, ale i cały promieniał szczęściem. Wiedział, że jest mu
niewyobrażalnie dobrze i wiedział też, że Rage płonie z rozkoszy coraz
bardziej. Wszedł w niego brutalnie i opadł na jego ciało, wpijając się mocno w
jego usta i zatracając się w gwałtownym pocałunku. Jednakże nie na długo.
Trwał w szaleńczym tańcu ich ust przez chwile
by potem zabrać Rage'owi swe usta, wysunąć się z niego i pociągnąć go za rękę w
górę.
- Klęknij
i oprzyj się na sofie - wycharczał mu w usta, które zaraz potem boleśnie ukąsił.
Nie panował nad swoja siła. Nie panował nad gwałtownością żądzy, która w nim
szalała.
Z
gardła Rage’a wyrwał się głośny jęk zawodu. Czuł spełnienie całym ciałem i
jeszcze kilka chwil, a dałby się mu ponieść. Nim się odwrócił, przejechał
dłonią po piersi Doriana, aż do samego członka. Pogłaskał go delikatnie i
krótko, po czym odwrócił się do chłopaka plecami tak, jak ten prosił i wypiął
się w jego stronę zachęcająco.
- Nie
dręcz mnie Dorian, proszę cię… - mruknął zaciskając pobielałe z wysiłku palce
na podłokietniku. Nachylił się tak mocno, że prawie leżał torsem na kanapie.
Przymknął w końcu oczy, czekając na kolejne rozrywające jego ciało pchnięcie.
Czekał na kolejną falę doznań niecierpliwie, co Dorian mógł widzieć na jego drżącym
i zroszonym potem ciele.
Ten
uśmiechnął się. Uśmiechnął się wiedząc jak bardzo chłopaka rozpala samo
czekanie i wiedząc jak bardzo chętny jest by zaznać kolejnej porcji gwałtownego
zbliżenia. Uklęknął tuż za nim i przytulił się na chwilę do jego wilgotnych
pleców. Przejechał dłońmi na jego klatkę piersiową i przesunął je w stronę
podbrzusza, prostując się i jadąc gorącym językiem wzdłuż jego kręgosłupa.
Kiedy dotarł do pośladków, wyprostował się i ujmując w pewnym uścisku biodra
Rage'a wbił się w niego swym przyrodzeniem z impetem, aż po samą nasadę.
Chłopak nie mógł, nawet gdyby chciał, odsunąć się i uniknąć brutalnego wejścia,
gdyż dłonie Doriana przytrzymywały go i nie pozwalały na najmniejszą choćby
oznakę ucieczki.
Malarz
jęknął przeciągle, odrzucając na chwilę głowę w tył i bez chwili odpoczynku
rozpoczął ponownie taniec swych bioder wbijając się w Rage'a zapamiętale i
wysuwając niemal zupełnie.
Jego
kochanek, jakim Rage się stał, chciał błagać o więcej, prosić, a nawet płakać,
ale każde najdrobniejsze słowo zostało zduszone w okrzyku, który zmieszał się z
jękiem Doriana. Krew uderzyła mu do głowy, powodując niesamowite oszołomienie,
że gdyby kolejny raz został tak cudownie, brutalnie potraktowany, to zemdlałby
przed chłopakiem.
Na
szczęście jednak dla ich niespełnionych ciał, Rage trzymał się dzielnie.
Wytrzymał ugodzenie, a po chwili wplótł się w rytm malarza i dał się mu porwać
bez chwili na oddech. Wyginał się, by dostać, jak najwięcej, od czasu do czasu
szarpiąc głową, gdy czuł zbliżający się orgazm. Zaciskał zęby by tylko otrzymać
jeszcze nim da się porwać całkowitemu spełnieniu.
Uczucie
było dla Doriana cudowne. Jego gwałtowność, sprawiająca przyjemność chłopakowi
dawała mu pełnię doznań. Pchnięcia bioder nie traciły na sile, a wręcz na niej
przybierały, raz za razem miotając bezlitośnie ciałem Rage'a. Malarz trzymał go
jednak pewnie i pozwalał na odczuwanie swej męskości boleśnie. Palce Doriana zaciskały
się na biodrach aktora. Całe jego ciało napięło się w akcie posiadania. Twarz
nabiegła krwią, a oczy zaszkliły się od wysiłku, ale nic i nikt nie byłby w
stanie zmusić go teraz do tego, by przerwał ten szaleńczy wyścig o spełnienie,
które zbliżało się potężną falą orgazmu.
Gdy
tylko poczuł jak jego lędźwie zaczynają wrzeć z naporu rozkosznego uniesienia,
przesunął jedną dłonią po kręgosłupie chłopaka, a gdy dotarł do jego włosów, w
akcie szaleńczego uniesienia, wsunął palce w jego włosy i zacisnął je na nich
boleśnie wykonując ostatnie, potężne i bezlitosne pchnięcia i przyciągając
głowę Rage'a w tył. Świat przestał istnieć. Dorian eksplodował we wnętrzu
aktora i zatrzymał się, czując spazmy, wstrząsające jego ciałem.
Tego
było Rage’owi potrzeba. Żadnego zahamowania, żadnej obawy przed krzywdą, dla
której był w stanie krzyczeć.
Nie
chciał myśleć, co będzie później. Był sobą. Każdym uczuciem, jakie w sobie krył
i będzie kryć dalej, jak to wszystko się skończy. Dopóki jednak trwało, nie
musiał udawać, nie musiał powstrzymywać się przed ucieleśnianiem swoich najskrytszych
fantazji. Dorian wyzwolił w nim dziką bestie, która wydała z siebie głośny
krzyk, gdy wreszcie ogarnęło go spełnienie. Nastąpiło chwilę po tym, jak Dorian
zalał jego wnętrze swoim ciepłym nasieniem. To przepełniło czarę pasji, jaka
kumulowała się w Rage'u. Wyzwoliło furię, która w tym osiągnęła apogeum i
sprawiła, że biodra pisarza szarpnęły się gwałtownie niesione orgazmem. Ledwo
łapał oddech, gdy opadł bezsilnie na oparcie kanapy dysząc, jak lokomotywa.
Dorian
drżał. Jeszcze długo w jego pamięci pozostanie krzyk i jęk Rage'a, który tak
doskonale potęgował jego doznania. Tak samo jak długo pozostaną na ich ciałach
ślady po brutalności z jaką obaj dążyli do spełnienia.
Opadł
wolno na rozpalone ciało Rage'a, całując go po ramionach, głaszcząc po plecach
i wsuwając dłonie pod niego, układając je na brzuchu chłopaka i przyciągając go
do siebie, jakby się bał, że teraz, kiedy obaj wracali ze świata doznań do
którego poszybowali, Rage zechce odejść, odsunąć się i zostawić Doriana samemu
sobie.
-
Jesteś cudowny - mruknął mu do ucha, wysuwając się z niego i odwracając tak, by
położyć ich obu na kanapie, splecionych w uścisku.
- Cieszę
się, że było ci dobrze. A teraz mnie pocałuj – zażądał Rage. Nie prosił. W jego
głosie nie było krztyny prośby. Jeszcze nie chciał wracać do rzeczywistości.
Jeszcze przez chwilę chciał czuć na sobie każdy dotyk i każdy pocałunek.
Ułożył
się wygodnie na kanapie i przyciągnął do siebie Doriana mocno, głaskając po
całym ciele tam, gdzie sięgnęły jego dłonie. Otarł się o niego, by zapamiętać
to cudowne ciało, jakby miał być to ostatni raz, gdy dane mu było je poznać.
- Tak
właściwie, to było przedstawienie na miarę jakiejś nagrody... - Uśmiechnął się
pod nosem, czekając na pocałunek niecierpliwie. Wiedział, że kiedy już emocje
opadną całkowicie, opisze to wszystko i schowa do szuflady, jak za każdym
razem, gdy doznawał czegoś cudownego, chociaż... Czuł w tym samym czasie coś
innego, dziwnego i niespokojnego. Tak, jakby jakaś siła chciała powstrzymać go
od tego, by przelać słowa na papier i chciała by zmienił swoją twórczość na
zawsze w coś realnego - z Dorianem.
- A
gdzie moje słodkie 'proszę'? Gdzie błagania, które tak cudownie brzmią, kiedy
wypowiadają je te usta? - Przytulił się do Rage'a całym sobą lecz górna część
jego torsu odchylała się lekko, by mógł patrzeć na twarz kochanka i upajać się
jego wyrazem oczu. By mógł swobodnie gładzić palcem usta, których tak bardzo
chciał i które tak łaknęły jego ust. Uśmiechał się.
Promieniał
radością i spełnieniem, które mijało bardzo wolno, gdyż bliskość chłopaka
powstrzymywała jej przemijanie. W końcu musnął delikatnie ustami nabrzmiałe i
zranione przez jego niedelikatność warg chłopaka, by po krótkiej, drażniącej
zachęcie wpić się w nie łapczywie i zachłannie, jakby nie dane mu było kosztować
ich chwilę temu.
Rage
już chciał poprosić, ale powstrzymywał się przed tym sumiennie. Może to była
odrobina skrywanego egoizmu, ale chciał wiedzieć, że Dorian nadal go pożąda i
pragnie tej cudownej bliskości.
Oderwał
się od jego ust z cichym westchnieniem i spojrzał na niego uważnie i badawczo
tak, jak spoglądał zaraz po tym, kiedy pocałował go pierwszy raz.
-
Chce być z tobą - mruknął poważnie, przygryzając z cichym sykiem zranioną
wargę. - Chce... Ohm - Zacisnął zęby i odwrócił głowę by spojrzeć gdzieś
indziej.
Nie
wiedział, co podkusiło go do tego wyznania. Poczuł rumieńce na swojej twarzy, a
w głowie zaczęły galopować kolejne, trzeźwe wyobrażenia dalszego ciągu
historii. Nie pisanej historii, ale także tworzonej przez nich.
-
Nie rób tak. – Dorian przytulił dłoń do jego policzka i odwrócił mu twarz ku
sobie. Nie uśmiechał się już tak szaleńczo, jak przed chwilą, ale jego oczy
tryskały radością. Świeciły się w półmroku, jaki nastał, jak maleńkie latarenki
dla zbłąkanych dusz, szukających drogi do szczęścia. - Nie uciekaj gdy zdobyłeś
się na chwile szczerości i odwagi. Nie milcz bo jestem tu tylko ja i tylko ja
mogę usłyszeć to, co pragniesz z siebie wyrzucić.
Pogłaskał
Rage'a kciukiem po policzku i ucałował kącik jego ust, przytulając się do niego
na chwile. Zaraz jednak odchylił się ponownie i ponownie zajrzał w bezkres jego
spojrzenia. Chciał usłyszeć co chłopak miał do powiedzenia. Chciał wiedzieć
czego pragnie.
- Chce
się zawsze tak czuć. Chce się czuć pożądany tak, jak się dzisiaj czułem i
chce... Ciebie. - Na ten moment, to było najszczersze, co mógł powiedzieć.
Usiłował sobie wyobrazić, jak będzie, kiedy opuści dom Doriana i rozstanie się
z nim. - Chce spróbować - powiedział w końcu stanowczo.
Nie
czuł jeszcze rozrywającego go uczucia miłości. Wszystkie zmysły i wspomnienia
nadal skupione były na rozkoszy. Dopiero teraz pomyślał tak, jak Dorian. Że
mogłoby być coś więcej, a to 'więcej', było równie kuszące, jak ta i każda
kolejna chwila w ramionach malarza. Może też było to zbyt szybko, więc nie
spodziewał się wielkiej radości ze strony chłopaka. Nie spodziewał się, że
ochoczo mu przytaknie. Miał jednak cichą nadzieję na to, że Dorian będzie
chciał spróbować i nie ucieknie. Nie tak, jak uciekał za każdym razem Rage.
-
Zostań – Dorian mruknął mu w usta nim ucałował je delikatnie z uśmiechem.
Skrył
twarz w jego szyi, zaciągnął się jego zapachem. Chłonął jego ciepło i wtulał
się w niego z utęsknieniem. Cała stanowczość i brutalność z jaką go posiadł
zniknęła. Cały gwałtowny Dorian, jakim stał się w chwili seksualnego uniesienia
wyparował ustępując miejsca czułemu i pragnącemu ciepła Dorianowi.
Głaskał
nagie plecy chłopaka i otulał go nogami, pragnąc podarować mu w ten sposób cień
obietnicy, ze zrobi wszystko by ich 'spróbujmy' zamieniło się w pewność i pełny
zaufania związek. Jasne, że teraz było o wiele za wcześnie by nawet myśleć o
nich jak o parze. Było za wcześnie na jakiekolwiek obietnice, nie tylko te
wzniosłe i pełne zapewnień, ale i te zwykłe, maleńkie, błahe. A jednak chciał.
Chciał by chłopak z nim został i pozwolił by chwila obecna trwała jeszcze choć
trochę.
- Nie
mogę, muszę wrócić do domu. Nie teraz już, ale muszę wrócić jeszcze dzisiaj - odpowiedział
szczerze, trochę przygaszonym głosem. Z cichym pomrukiem niezadowolenia ze
wspomnianego faktu, przytulił się do Doriana i skrył twarz w jego ramionach. To
bezpieczeństwo, które czuł ogarniało jego ciało, dając przyjemne odczucie
ciepła. Poczuł powracające podniecenie w postaci czegoś bardziej delikatnego, a
wręcz subtelnego. Zacisnął mocno zęby i odetchnął głęboko. Nie mógł ponownie
wprowadzić się w ten stan i znów chcieć zaznać przyjemności. Po prostu nie
mógł, jeżeli chciał wyjść z tego domu i powrócić do opanowania.
To
było najważniejsze – opanowanie. Do tego tyle czasu dążył i tego miał zamiar
się trzymać. Dlatego wszystko opisywał, bo tak było łatwiej, ale Dorian nie
musiał o tym wiedzieć i nie musiał się o tym już teraz przekonywać.
-
Mmm... - mruknął przytulając Rage'a do siebie. Czuł się dobrze z chłopakiem w
objęciach, mimo żalu, jaki poczuł słysząc odmowe. Ciężkie westchnienie Doriana
poniosło się po salonie. Nie chciał jednak wymuszać na chłopaku czegokolwiek.
Mimo iż czuł lekki niedosyt, teraz, kiedy uniesienie minęło pozostawiając po
sobie obietnice kolejnych.
Leżąc
na boku, parł głowę na ręce i wpatrzył się w Rage'a z uśmiechem. Milcząc, sycił
się jego widokiem póki jeszcze miał ku temu sposobność. Skóra Rage'a lśniła w
świetle wschodzącego księżyca niczym tafla magicznego jeziora. Dorian przesunął
palcem po ręce chłopaka. Sunął wolno opuszkiem od dłoni, przez ramie aż po
szyje pisarza, cały czas z uśmiechem na ustach.
- Jutro
zobaczymy się dopiero po zajęciach. [Wyszeptał, nachylając się w stronę
kochanka i musnął ustami każdą z jego powiek. - Mogę mieć do ciebie maleńką
prośbę?
-
Jaką? - spytał cicho i podniósł spojrzenie, ale chwilę po tym przymknął oczy i
odchylił głowę, by dać więcej przestrzeni, która mogła być pieszczona.
Na
jego twarzy chłopak mógł dostrzec pojawiające się zmarszczki i niespokojne
myśli, które krążyły mu po głowie. Rage miał ochotę powziąć dłoń malarza i
zsunąć ją niżej, całkowicie nisko, dokładnie między swoje nogi, ale zamiast
tego przycisnął się mocniej w jego ciało. Myśl o kolejnym spotkaniu, po
zajęciach zabrzmiała, jak słodka obietnica, niecierpliwa do spełnienia. Chciał,
by już było jutro i by minęło pół dnia, by mógł się spotkać z Dorianem i by
mogli robić kolejne 'próby' przedstawienia.
- Chciałbym
cię prosić... - mówił powoli, sunąc palcami po szyi chłopaka, głaszcząc go po
policzku, okrążając jego usta i na koniec przejeżdżając palcem po wargach
chłopaka. - Żebyś zaopiekował się jutro Michaelem. - Zjechał dłonią na tors
Rage'a i bez zastanowienia, czy zawahania, przesunął dłoń w dół, do jego
podbrzusza. Podobał mu się wyraz twarzy chłopaka. Podobała mu się rozkosz,
która zaczynała się na niej malować. Był piękny z tym wyrazem twarzy. Dorian
miał chęć zapamiętać go takiego. Może namaluje go przy lada okazji. - Nie
musisz go prowadzać za rękę. Miej tylko na niego oko. To takie słodkie
istnienie, że boje się o niego.
-
Dorian... - jęknął długo i prosząco, ale z wahaniem. Walczył sam w sobie i
musiał nabrać głęboko powietrza, by skupić się na odpowiedzi.
Pilnowanie
Michaela wcale nie było złe, gdyby to nie miało być w szkole pod okiem całej
bandy homofobów, jakich Rage unikał niczym ognia piekielnego.
- N-nie
wiem, postaram się, ale nic nie obiecuję. Pogadam z Jamesem, może... Może coś
się wymyśli - dodał szeptem, bo na nic innego jego struny głosowe się nie
zgadzały. Jeżeli przed chwilą wciskał się w Doriana mocno, to teraz wcisnął
niemalże rozpaczliwie, by zmniejszyć maksymalnie odległość, jaka ich dzieliła i
zatrzymać dłoń chłopaka. Malarz mógł doskonale poczuć rosnące podniecenie
Rage'a na swoim udzie, tego nie dało się ukryć, a mocne dociskanie się w drugie
ciało, jeszcze bardziej go podniecało.
- Za
ile chcesz iść? - wyszeptał mu przy uchu. Jego dłoń zjechała na pośladki Rage'a,
a biodra przycisnęły się lubieżnie do rozgorączkowanych i nader chętnych bioder
chłopaka. - Możemy powtórzyć scenę seksu, jeśli uważasz, że nie wyszła
wystarczająco przekonująca. - Jego szept był przepełniony rosnącym podnieceniem,
chrapliwy i głęboki. Usta uśmiechały się i muskały skórę na ramieniu Rage'a,
podczas gdy palce zaciskały się na jego pośladkach. - A co do Michaela, nie
musisz mu się nawet pokazywać na oczy. Chce tylko żebyś czasami odnalazł go w
tłumie i sprawdził, czy nikt się na nim nie wyzywa.
- Zaraz,
teraz, nie… Nie, nie, nie. Błagam! - Otrzepał się, gdy poczuł bolesny skurcz w
podbrzuszu obwieszczający kolejną falę podniecenia. Spojrzał na Doriana
poważnie. Miał przez chwilę poprosić go by sobie poszedł, by go zostawił i dał
mu się ogarnąć, ale kiedy tak na niego spoglądał, członek zapulsował jeszcze
mocniej. - Proszę, ja muszę wrócić do domu.
Musiał,
chciał, a jednocześnie wrzeszczał o to by nie musiał i mógł chcieć zostać. W
Rage’u gotowało się tyle sprzeczności, że chyba najwymyślniejsza zupa nie miała
tylu składników. Trząsł się z podniecenia, a jednocześnie z chęci ucieczki.
Jego ciało samo mówiło o tym pragnieniu, które on chciał ujarzmić i zdusić.
Gdyby tak mógł powiedzieć Dorianowi, by zrobił, to co on czuje i nie musiałby
się miotać sam ze sobą, to byłoby genialnie. Zabrzmiałoby to jednak, jak
obojętność, a nic nie było Rage’owi obojętne, zwłaszcza dotyk chłopaka.
-
Ech, no dobrze.
Dorian
ucałował skroń chłopaka i, gotując się od środka z podniecenia, które musiał
stłamsić, zsunął się z kanapy, sięgając po bokserki, by naciągnąć je na siebie.
Pozbierał tez pozostałe rzeczy by rzucić je na oparcie kanapy. Zgarnął z
podłogi szklanki, podszedł z nimi do szafki na której nadal stała butelka i
nalał do jednej ze szklanek porcję trunku.
-
Chcesz? - Posłał pytanie w eter bo nawet nie patrzył na chłopaka, o ile ten
nadal siedział na kanapie. Nie był zły, po prostu musiał dojść ze sobą do ładu,
a patrzenie na nagie ciało Rage'a nie pomagało.
- Nie
– Rage odparł krótko i zwinął się z kanapy, jakby dostał porcję nowej energii.
Jego niemalże całkowicie sztywny penis zakołysał się niebezpiecznie, ale
zagryzł zęby i poszedł szukać swoich ubrań, które chyba były gdzieś w kuchni.
Nie wyszedł więc z niej póki się nie ubrał.
Wychodząc
z pomieszczenia westchnął ciężko i spojrzał na Doriana ze stoickim spokojem.
- Zobaczymy
się jutro, a ja zrobię wszystko, by ktoś nie zrobił krzywdy Michaelowi. Mam
nadzieję, że nie jesteś zły, że idę? - Musiał się upewnić, chociaż to i tak nic
nie zmieniało. I tak za chwilę zniknie i tak. Musiał jeszcze ogarnąć swoją
torbę i buty, ale trwało to tylko chwilę i był już gotowy.
Kiedy
chłopak wstał z kanapy, Dorian musiał na niego zerknąć. Po prostu nie potrafił
się oprzeć takiej pokusie. Odprowadził go spojrzeniem do wyjścia i gdy tylko
ten zniknął mu z pola widzenia wypił zawartość szklanki. Alkohol pomagał mu nie
myśleć, a tego właśnie było mu teraz trzeba. Uśmiechnął się pod nosem, gdy
usłyszał zbliżające się kroki, powracającego z kuchni Rage'a. Pochylił się i
zapalił nocną lampkę, by choć trochę rozjaśnić mrok późnego wieczoru.
Usłyszawszy
pytanie, podszedł do pisarza i złapał go w pasie, przyciągając do siebie jego
biodra stanowczym i władczym gestem.
- Odpracujesz
to. Obiecuje Ci solennie, że odpracujesz – syknął, po czym zagarnął brutalnie
usta chłopaka w kradnącym oddech pocałunku.
- Z
pewnością...
Pisarz
uśmiechnął się uroczo i obiecująco. Po cudownym pocałunku znów się zawahał, ale
w końcu wysunął się z objęć Doriana i skierował się do drzwi.
Tak
naprawdę czekała go jeszcze długa droga do przejścia, ale nie miał sumienia
zawracać chłopakowi głowy o podwiezienie. Stwierdził, że długi spacer w chłodnym
powietrzu dobrze mu zrobi i uspokoi szalejące zmysły.
Rzucił
jeszcze ciche 'do zobaczenia', odwracając głowę i wyszedł z domu w zimną,
bezchmurną noc.
Jak ty to potrafisz wszystko pięknie opisać. Tak się zaczytałam że omal nie wywołałam pożaru w kuchni ale było warto:) Pisz jeszcze bo już chcę next. To opowiadanie jest cudowne
OdpowiedzUsuńDorian jest mistrzem uwodzenia. Ta scena z czereśniami i alkoholem była świetna.Rage musiał chyba wcześniej ćwiczyć jogę, że udało mu się dotrwać bez wypadku do końca.Ale puszczanie podpitego chłopaka o tej porze samego chyba nie było zbyt dobrym pomysłem. Dla mnie to prawdziwy cud, że po takiej ostrej akcji miał jeszcze siłę wlec się do domu.
OdpowiedzUsuńJednym tchem przeczytałam wiadomą scenę i chcę więcej *_* Genialnie opisane, czekam na więcej takich. Postaci coraz bardziej mi się podobają, charaktery i wydarzenia się rozwijają. Świetny temat tak w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne... choć muszę przyznać, że parę razy się pogubiłem. To jest... moim zdaniem to prawie idealne opowiadanie. Chcę więcej i więcej... ;-)
OdpowiedzUsuń