piątek, 28 września 2012

Rozdział XXII [Rage]


[Uwolnił na chwile ręce chłopaka. Oderwał się od jego ust, by zaczerpnąć powietrza i, jednym, zdecydowanym i pewnym ruchem zerwał z oczu przepaskę. Opadł na niego zatracając się w kolejnym pocałunku. Długim, gwałtownym, pełnym powstrzymywanych do tej chwili emocji. Jego usta rozszalały się w uniesieniu. Jego język zawładnął wnętrzem ust Rage'a i językiem, który tylko czekał na zaproszenie do tańca i zapasów. Jego dłonie przesuwały się niecierpliwie po ciele pisarza, by po chwili zagarnąć go do siebie silnymi ramionami i zamknąć w objęciach, nie pozwalając na ucieczkę i na odsunięcie się. Pragnął go. Pragnął już teraz i od dawna. Pragnął tak bardzo, że aż bolało. Miał przeczucie, że dzisiejsze męki przeciągnęły się niebotycznie i że teraz, gdy nareszcie pozwolił sobie na działanie, eksploduje tak szybko i tak gwałtownie, że nawet sam się nie zorientuje.]

[Rage objął go mocno, nie czekając na to, czy znów jego ręce zostaną przykute do łóżka czy nie. Oplótł jego biodra nogami, zamykając w mocnym uścisku i przysunął się do jego ciała na tyle, na ile zdołał najmocniej. Nie potrafił kontrolować błagalnych ruchów bioder, które wiły się pod Dorianem szaleńczo. Męskość Rage’a ocierała się o podbrzusze chłopaka, a z jego ust z każdą chwilą i w każdej wolnej sekundzie, dało się słyszeć niemalże rozpaczliwe jęki.] Dorian… [Warknął w jego usta, które pohamował, gryząc go dość mocno w wargę. Przejechał dłońmi po plecach malarza, odwdzięczając się za ślady, jakie on mu zostawił.] Proszę, błagam… [Sapał, a w końcu odchylił głowę w bok i zwolnił swoje ciało odrobiną woli, by nie dojść, nim jego chłopak go w pełni posiądzie.]

[Nie musiał czekać długo. Dłonie Doriana odnalazły dość szybko drogę do błagających o uwagę bioder chłopaka. Uścisnął ciało namiętności szalejącej pod nim z niemałą siłą, lecz szybko uwolnił je, podążając w stronę ud, które uniósł. Poderwał się gwałtownie w górę, pozostawiając odwrócone od niego usta i twarz chłopaka. Musiał spełnić jego prośbę, choć ta nie została wypowiedziana do końca, ale musiał też pozwolić swej męskości i całemu ciału na spełnienie. Wiedział, że chłopak pragnie tego samego, co on i to było w tym całym zamieszaniu najpiękniejsze i najbardziej motywujące. Nakierował swojego penisa odpowiednio, po czym zacisnął palce na jego udach i wszedł w niego, wypełniając go do granic możliwości. Wszedł gwałtownie, zdając sobie doskonale sprawę z bólu, jaki sprawia kochankowi, ale nie potrafił już nad sobą panować. Przywarł biodrami do rozgrzanych pośladków Rage'a i przez dłuższą chwilę nie poruszył się nawet o kawałeczek. Potrzebował czasu, by nie wytrysnąć od razu i wiedział, że i jego partner potrzebuje go choć trochę.]

[Był przygotowany na wszystko, już dawno. Na ból i na rozkosz, jaka miała po nim nastąpić. Dorian nigdy nie potrafił i najwyraźniej nie miał zamiaru hamować się przy nim, więc Rage był rozluźniony do granic możliwości, byleby tylko, jak najszybciej móc pozbyć się silnego dyskomfortu i rozrywającego bólu. Mimo to po jego policzkach pociekły łzy, a z gardła wyrwał się niekontrolowany krzyk. Ręce, które niedawno obejmowały malarza opadły na pościel, by chłopak mógł zacisnąć na niej palce, gdy ciało porwało się w stronę kochanka, wyginając się w łuk i tak zostając, przez czas, jaki miał na odprężenie się. Zacisnął powieki, a na języku poczuł smak krwi ze zbyt mocno przygryzionej wargi. Jego pierś unosiła się gwałtownie, a ciało natychmiastowo zrosiły kropelki potu. Gdyby nie to, co teraz czuł, można by pomyśleć, że umierał właśnie z rozkoszy. Jednakże… Rozkosz i rozluźnienie nadeszły dopiero chwilę później. Wyciągnął wtedy ręce do Doriana, a głowę i spojrzenie odwrócił w jego stronę. Chciał go mieć przy sobie blisko, kiedy obaj dostaną się na szczyt. Chciał czuć każde drżenie i każdy spazm, który miał ogarnąć jego chłopaka, a jednocześnie chciał, by chłopak czuł jego uniesienie.]

[Ten krzyk działał na niego zawsze w tak silnym stopniu, że jego rozsądek, ta odrobina, która mu jeszcze została, pryskał, jak bańka mydlana i pozostawiał jedynie szaleństwo uniesień. Wiedział, że sprawia chłopakowi ból i obiecywał sobie za każdym razem, że to ostatni raz, że kolejny będzie spokojniejszy i będzie pamiętał o lubrykantach. Ale nie! Kiedy czuł, jak w Rage'u szaleje podniecenie, kiedy miał go tak blisko i tak podanego, wszelki rozsądek i opanowanie znikały. Jedyne do czego był zdolny, to żądza i ogromna pasja, z jaką podchodził do tego co ich łączyło. Pochylił się i zebrał ustami łzy z policzków kochanka.] Przepraszam. [Wyszeptał mu w usta nim wpił się w nie z brutalnym pożądaniem. Jego biodra poruszyły się miarowo, a jego serce zatrzymało na chwile, gdy poczuł mrowienie, biegnące od lędźwi, aż po koniuszki jego włosów.]

[Westchnął cicho, na przeprosiny. Nie miał siły wyrzec nic więcej. Połknął resztki łez, dając się ponieść samej przyjemności, jaka wstąpiła w jego ciało i wykonał nieco śmielszy ruch bioder w stronę Doriana, by dać mu do zrozumienia, że nie musi się hamować. Objął go mocno, a gdy tylko poczuł na sobie jego ciało wszelakie troski zniknęły natychmiast, pozwalając mu rozkoszować się malarzem. Poddał się jego ruchom. Pragnął by stały się na powrót tak brutalny, jak przed chwilą. Pragnął, by poniósł go ku bliskiemu uniesieniu, nie patrząc na nic innego. Kochał w Dorianie tą cudowną bezpośredniość i brak skrupułów i gdyby tylko rozpalone ciało na to pozwoliło, kochałby się z nim bez wytchnienia całą noc, a nawet dzień i kolejną noc, do całkowitego wyczerpania i do utraty tchu.]

[Potrafił już na tyle czytać z ruchów ciała chłopaka i jego gestów, czego ten pragnie, że nie miał zamiaru trwać w tak jednostajnym i delikatnym tańcu bioder. Podarował ich ustom ostatni czuły pocałunek, po czym uniósł się nieco nad ciałem chłopaka i zwiększył częstotliwość oraz siłę pchnięć. Jego trawione pożogą ciało błyszczało od potu. Jego mięśnie współpracowały ze sobą idealnie, żyjąc własnym życiem i pozwalając, by Dorian czerpał przyjemność z każdego ruchu, jaki wykonywał. Wdzierał się do wnętrza Rage'a ze stanowczością i siłą, zagłębiając się w nim, jak najbardziej. Wypełniał go sobą szczelnie. Wysuwał się całkowicie przed każdym kolejnym pchnięciem i w ten sposób niesamowicie zwiększał intensywność doznań ich obu. Męskość Rage'a, która prężyła się tak cudownie i obijała o podbrzusze malarza za każdym razem, gdy ten zagłębiał się w chłopaku, sprawiała, iż drżał coraz bardziej i miał szczerą chęć, by otulić ją swymi ustami. Jeszcze pamiętał jej smak. Jeszcze teraz czuł, jak rytmicznie uderza w jego podniebienie. Jeszcze teraz miał wrażenie, że nasienie Rage'a zalewa falami jego język i gardło.]

[Dorian doprowadzał go do szaleństwa. Trafiał za każdym razem w każdy najczulszy punkt, powodując, że ciałem Rage’a wstrząsały kolejne, niekontrolowane spazmy i dreszcze. Ciało pisarza przekraczało granice, gdy wyciągało się błagalnie w stronę malarza. Miał ochotę płakać z rozdzierającego go uniesienia i krzyczeć o więcej tego cudownego doznania. Potrafił jednak tylko jęczeć gardłowo, dając przedsmak krzyku, który miał po raz kolejny tego wieczoru wyrwać się z jego gardła. Czuł się, jakby spełnienie było długo oczekiwane, jakby wcześniej go nie doświadczył tak niedawno. Nie trwało długo, nim Dorian usłyszał swój ukochany śpiew chłopaka. Po kilku minutach ciałem Rage’a wstrząsnęła fala orgazmu, która szarpnęła jego męskością, powodując, że nasienie znalazło się nie tylko na brzuchu, ale nawet na piersi pisarza. Rage chwycił gwałtownie pościel, a jeszcze odrobina siły i podarłby ją na strzępy. Trwał, jak naciągnięta struna, wydając z siebie kolejne cichsze jęki i westchnienia.]

[Uczucie i pewność, iż spełnienie Rage'a nadeszło, wywołało u Doriana równie gwałtowne doznanie. Jego podniecenie osiągnęło wyżyny. Jego ciało rozszalało się niewyobrażalnie. Jego umysł przestał odbierać cokolwiek poza przyjemnością. Brutalnie wbijał się w chłopaka, dając ujście burzy, jaka w nim szalała. Długo oczekiwany orgazm zawładnął nim z siłą tornada. Nie niszczył go jednak, nie zabijał. Powodował spustoszenie w jego ciele, ale wypełniał każdą lukę ogromną dawką przyjemności i spełnienia. Dorian wyprężył ciało i odrzucił w tył głowę, gdy zacisnął palce na udach chłopaka i zawtórował mu w przecudownym krzyku uniesienia. Był w niebie. Choć nie. Niebo kojarzyło się z czymś czystym i dobrym, a to co razem tworzyli nie było z pewnością ani czyste, ani dobre. Kierowali się wyłącznie swoimi pragnieniami szczytów fizycznych uniesień, więc... Obaj byli w najgorętszych zakątkach piekieł. Ale obu im było tu cudownie dobrze.]

[Opadł miękko na pościel z ulgą, kiedy napięcie opadło. To było zbyt wiele, jak na dzisiejszy wieczór. Skrył twarz w dłoniach, spod palców których wydobył się szloch. Nie płakał, bo było mu źle. Płakał, bo było zbyt cudownie, by mogło to być prawdziwe. Musiał ochłonąć i całkowicie się uspokoić, ale emocje płynęły samoistnie z jego oczu, nie chcąc ustać. Nie myślał o tym, że Dorian się dziwnie poczuje. Myślał w tamtej chwili tylko o sobie i o tym, że powinni go zamknąć w odosobnieniu, bo czerpanie takiej przyjemności winno być karalne. Przełknął głośno ślinę i łzy, przetarł policzki i spojrzał na malarza z urywanym oddechem, na na wpół uchylonych ustach. Docierało do niego, że nie powinien był się tak zachować, więc postarał się podarować swojemu chłopakowi przepraszający, delikatny uśmiech.]

[Gdy tylko był w stanie się poruszyć, wysunął się z Rage'a i ułożył obok, głaszcząc go po włosach i czekając, aż ten odsłoni twarz. W żołądku go ścisnęło, kiedy zobaczył kolejne łzy i złajał się ile tylko wlazło za głupotę. Przytulił dłoń do mokrego policzka chłopaka i scałował każdą łzę, jaką zdołał odnaleźć, na nadal rozpalonej skórze chłopaka.] Przepraszam, Rage. [ Wyszeptał mu do ucha w przerwie między kolejnymi, zbieranymi ustami, łzami.] Wiem, jaki to ból, ale... [Ciężko było mu wyznać to, co czuł, kiedy chłopak wprawiał go w stan graniczący z ekstazą. Kiedy tracił kontrolę nad sobą i pragnął tylko spełnienia w ramionach pisarza. Chciał mu obiecać, że to ostatni tak bolesny raz. Chciał, bardzo chciał. Nie potrafił jednak wydusić z siebie takiej obietnicy bo za dobrze się znal. Objął Rage'a ramionami i przytulił do siebie bardzo, bardzo mocno.] Jesteś spełnieniem moich marzeń. [Mruknął, gdy poczuł to męskie i pełne werwy ciało tak blisko siebie i zdał sobie sprawę z tego, że jest jego. Tylko jego i nie ma ochoty dzielić się nim z nikim innym.]

Nie przepraszaj, nic się nie stało. To nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. [Odparł spokojniej, przylegając szczelnie ciałem do ciała Doriana. Skrył twarz w jego ramionach i nie powiedział już nic więcej. Chciał tylko odpoczynku i snu, który powoli go ogarniał, gdy udawało mu się nie myśleć o niczym. Wkrótce jego oddech wyrównał się, a Rage ziewnął błogo i zamruczał. Miał nadzieję, że malarz pomyśli o tym, by przykryć i kołdrą. Nie wierzył w to i nie podejrzewał, że rano będzie im równie ciepło, ponieważ już teraz czuł ciarki na plecach.] Musimy jutro porozmawiać. [Wyszeptał ledwo dosłyszalnie i równie delikatnie pocałował chłopaka w pierś, nim na dobre pozwolił sobie odpłynąć w krainę marzeń.]

~ * ~

[Rano obudził się jako pierwszy. Rage leżał obok, było im ciepło i miło, więc Dorianowi nie spieszyło się z budzeniem partnera. Oczywiście pamiętał jego ostrzegawcze 'musimy porozmawiać', ale jakoś nie bardzo się tym teraz przejmował. Uśmiechnął się na sam widok leżącego w jego łóżku chłopaka. Idealnie pasował do wystroju sypialni. Stanowił jej dopełnienie. Stanowił integralną cześć tego pomieszczenia i tego łóżka! Tak, dokładnie tak myślał Dorian o swoim chłopaku, kiedy tak na niego patrzył. Nie wyobrażał sobie, że mógłby jutro obudzić się i nie widzieć go obok. Nie wyobrażał sobie, że mógłby zasnąć samotnie. Chyba zbyt szybko się przyzwyczaił do obecności Rage'a w swoim życiu. Musnął delikatnie ustami czoło chłopaka i wymknął się z łóżka, pozostawiając go śpiącego i okrytego kołdrą. Malarz zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak potrzebuje sporo odpoczynku. Wymknął się z pokoju i zaszył w łazience, rozkoszując się porannym, gorącym prysznicem.]

[Mlasnął i podrapał się po pocałowanym czole, a kiedy tylko Dorian zniknął z łóżka, złapał kołdrę, owijając się w nią i odwrócił się na drugi bok. Miał zamiar nadal spać, bo tak właściwie pocałunek był, jak natrętna muszka, której się pozbył. Nie śniło mu się nic ciekawego, ani strasznego. Kiedy jednak otworzył oczy przez chwilę nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, ani z kim tak właściwie spał w tym łóżku. Z cichym jękiem – który ogarnął całą sypialnię i połowę reszty domu – wkopał się pod pościel, uświadamiając sobie, że jest w bezpiecznym miejscu i to miejsce należy do Doriana, a nie jest pokojem klubowym, gdzie powinien był się w zasadzie obudzić. Uśmiechnął się pod nosem, wychylając oczy spod kołdry i rozejrzał się. Tak bardzo nie chciało mu się wychodzić z łóżka, że postanowił zaczekać, aż Dorian się nim zainteresuje i sam do niego powróci.]

[Prysznic był dość długi i kojący. Piekły go zadrapania na ciele, ale przeszkadzało mu to jedynie na początku. Później przywykł i skupił się na kąpieli i przyjemności czerpanej z gorącej wody, spływającej po jego ciele. Jakiż był cudownie odprężony. Jak dobrze czuł się dzisiaj rano. Jak bardzo nie chciał, by ten poranek się skończył. Te wszystkie myśli krążące mu w głowie powodowały, że uśmiechał się do siebie, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Po dokładnym ogarnięciu się i doprowadzeniu do stanu, w jakim mógł się ponownie pokazać Rage'owi, zawinął się w biodrach ręcznikiem i wrócił do sypialni. Wszedł po cichu i zajrzał do łóżka. Nachylił się nad chłopakiem z zamiarem obudzenia go pocałunkiem, lecz zawahał się chwilę z ochota na wsłuchanie się w jego spokojny oddech i zaciągniecie się jego zapachem, przepełnionym wonią wczorajszego seksu.]

Nie śpię… [Poinformował go, chociaż pozwolił sobie w oczekiwaniu przymknąć oczy. Jak tylko poczuł chłopaka, nachylającego się nad nim, wyciągnął się kocio pod kołdrą z lubieżnym uśmiechem. Syknął cicho, gdy powracał do normalnej pozycji i otworzył oczy, czekając, aż Dorian podaruje mu ten przemiły pocałunek na ‘dzień dobry’.] Nie mam zamiaru wychodzić z łóżka, nie wyciągniesz mnie z niego nawet siłą, perswazją, propozycją seksu, kawą, śniadaniem, niczym… [Wymienił po chwili, czując narastający ból mięśni, który odrobinę łagodziło leżenie na dobrze dopasowanym materacu. Naprawdę nie miał zamiaru ruszać się z łóżka, chociaż wiedział, że powinien przynajmniej się wykąpać i leżeć w nim czysty. Przyjrzał się malarzowi z zadziornym uśmiechem. Był ofiarą jego zapędów, które w rzeczy samej uwielbiał, ale mógł sobie też dzięki nim pozwolić na odrobinę lenistwa i Dorian chcąc nie chcąc musiał znieść jego książęce aspiracje.]

[Pocałował go w skroń z nikłym uśmiechem na ustach. Wysłuchał też jego tyrady na temat niechęci do wstawania z łóżka i dopiero po niej wyprostował się.] Dobrze więc. Nie będzie ani śniadania, ani kawy, ani tego. [Z szelmowskim uśmiechem i niesamowicie błyszczącymi oczyma szarpnął za ręcznik, który spadł na podłogę odsłaniając jego napięte pośladki i pobudzona nieco przez prysznic męskość. Rozłożył ręce na boki, zakręcił się dookoła i ruszył w stronę szafy, przesadnie kręcąc biodrami. Kiedy otworzył jej drzwi, odwrócił się tyłem do Rage'a i pozostając na wyprostowanych w kolanach nogach, pochylił się, by sięgnąć (zupełnie niepotrzebnie) po koszule, która zleciała z wieszaka na podłogę szafy. Kusił chłopaka, wiedział o tym. I doskonale się z tym czuł.]

Jesteś perwersem, wiesz? Ale za to cię kocham… [Westchnął, uśmiechając się na widok, jaki się przed nim prezentował. Oblizał automatycznie usta i walczył ze sobą, czy jednak nie skusić się na ten prysznic, by być gotowym dla malarza znów. Warknął coś pod nosem, uderzył dłonią w kołdrę z groźnym burczeniem i z cichym ‘nie cierpię, kiedy mi to robisz’, wygrzebał się z pościeli. Przez chwilę jeszcze siedział na łóżku, przecierając oczy. Już nie patrzył, jak Dorian się przy nim kusząco giął. Z podniesionym czołem wstał i skierował się do łazienki. Gdzieś po drodze rozległo się potężne kichnięcie, którego Rage nie był w stanie stłumić. Wiedział, co się szykowało, kiedy zaczął odczuwać nie tylko ból ciała, ale i zatok. Zamknął drzwi łazienki za sobą z udawaną obrazą i z trudem zabrał się za doprowadzanie ciała do porządku. Tkwił pod prysznicem dobre dwadzieścia minut, kolejne pięć spędził na umycie głowy, a następne pięć na wyszorowanie zębów. Dopiero, kiedy odczuł, że jest w stanie wyjść z łazienki i godnie się zaprezentować zrobił to, uprzednio owijając się w dwa ręczniki, jak przystało na grzecznego chłopaka. Rozejrzał się za Dorianem i za przypuszczalnym zapachem kawy.]

Na łóżku masz ciuchy! [Krzyknął malarz, gdy tylko usłyszał, jak zamykają się drzwi do łazienki. Stał właśnie przy kuchennym blacie i szykował im śniadanie, składające się z płatków i mleka, bo tyle miał w lodówce, oraz ogromnych kubków kawy. Miał na sobie luźną koszulkę i spodenki sięgające do połowy uda. Po mieszkaniu lubił chodzić w stroju niezobowiązującym do niczego. Dla Rage'a naszykował coś całkiem podobnego tyle, że wybrał koszulkę w kolorze różu, którą kiedyś podarował mu Michaś z szaleńczym śmiechem oraz spodenki w tonacji czerwieni i pomarańczy. Nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy kelnera w takim uniformie. Buzia sama mu się śmiała na samą myśl. Złapał za tacę z ustawionymi na niej miskami, kubkami i całą resztą i przeszedł do salonu, gdzie postawił ją na ławie.]

[To było takie miłe, że Dorian dał mu coś do ubrania. Jemu samemu wcale nie paliło się do tego, by się ubierać, więc poszedł we wskazane miejsce z dość kwaśną miną. Pogłębiła się ona jeszcze, kiedy zobaczył, co malarz mu przygotował. Nie patrząc na to, czy pogniecie swój strój, złapał materiał i zacisnął na nim pięść. Odwrócił się na pięcie i skierował do salonu, gdzie powinien był zastać swojego chłopaka.] Mam się w to ubrać? [Spytał z niedowierzaniem. Kolory były tak porażające, że prawie go zemdliło. Ubierał się przeważnie na szaro i czarno. Nie wyobrażał sobie siebie w tym, co przygotował mu Dorian. Zamachał ubraniami na wysokości piersi i wbił w chłopaka dość mordercze spojrzenie. Nie denerwował się, raczej kierował się buzującym niedowierzaniem i niechęcią, by przywdziać te ubrania.]

Jeśli nie, to proponuje zrobić z tego obrus, albo zasłonkę w łazience. [Dorian chciał zachować powagę i dokuczyć Rage'owi tym strojem, ale nie wytrzymał, kiedy zobaczył jego nadąsaną minę i dyndające w powietrzu szmatki. Parsknął tak głośnym śmiechem, że gdyby miał za ścianą sąsiadów, wszyscy zerwaliby się z łóżek na równe nogi.] Rage przyznaj, że wyglądałbyś w tym przesłodko. [Już miał dorzucić, że niemal, jak Michaś, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Wstał z kanapy i po chwili zamknął chłopaka w silnych objęciach.] Żartowałem. Byłem ciekaw, czy się skusisz na taki strój, czy sprzeciwisz się i sprawisz, że będę miał ochotę cię chrupać. Wyszukaj sobie co zechcesz w szafie i wracaj szybko, bo kawa ci wystygnie. Odwrócił Rage'a w stronę sypialni i klepnął go w tyłek na rozpęd. Nie potrafił się przestać śmiać, więc wrócił na kanapę nadal rozbawiony i radosny.]

O niedoczekanie twoje, że będę wyglądać słodko. [Prychnął i ruszył z powrotem do sypialni. Kiedy poczuł klepnięcie, odwrócił na moment głowę i zmierzył Doriana porażająco zabójczym spojrzeniem. Wybrał sobie coś z jego szafy, co pasowało na niego i nie było w kolorze papuzich skrzydeł. Wybrał sobie zwykłą białą koszulkę i bokserki, najbardziej obcisłe, jakie tylko znalazł, dla własnej wygody. Poprzednie rzeczy wrzucił do szafy, nie chcąc ich więcej oglądać. Powrócił do salonu i nim się odezwał, wskazał na malarza palcem.] Przestań się śmiać. [Mruknął ostrzegawczo, po czym przywłaszczył sobie miejsce na kanapie obok chłopaka. Sięgnął po kubek z kawą, by nie dać mu możliwości najmniejszego gestu bliskości, ale Dorian mógł doskonale wyczuć, że tak naprawdę Rage wcale się nie obraził, tylko udawał obrażonego, uzewnętrzniając swoją urażoną, ciemną stronę.]

Uważaj, bo serio się przestraszę i nie będę potrafił zdobyć się na śmiałość wieczorem. [Mruknął, dusząc się od śmiechu, jaki nadal tkwił w jego gardle i nie pozwalał na spokojne myślenie. Dopiero kilka łyków gorącej kawy powstrzymało śmiech.] Jesz płatki? Czy to dla ciebie zbyt mało męski posiłek? [Wsypał płatki do jednej z miseczek, zjadając przy okazji niedużą porcje na sucho i zerknął wyczekująco na chłopaka. Nie znał jego kulinarnych przyzwyczajeń. Widok Rage'a z kubkiem kawy, mokrymi włosami, obrażoną miną, różowymi policzkami... Nie, musiał przestać tak na niego patrzeć. Potrząsnął głową energicznie, a przy okazji pudełkiem z płatkami.] To jak?

Nie chcę, nie piję mleka. [Odparł grzecznie z nad kubka. Nienawidził mleka, aż poczuł ciarki na plecach, gdy na nie spojrzał. Może i wyglądał uroczo, ale wcale nie czuł się uroczo. Woda z włosów kapała na wysuszone już plecy i łaskotała go lekko, więc oparł się i potarł plecy o kanapę ostrożnie, by nie wylać zawartości kubka trzymanego w rękach.] Poza tym, mówiłem ci wczoraj, że musimy porozmawiać? [Bąknął pytająco, ale uśmiechnął się. Nie miał zamiaru przeprowadzać z Dorianem ciężkich rozmów o życiu i śmierci. Chciał tylko wiedzieć, co ma ze sobą zrobić, skoro malarz nie chciał mu pozwolić na powrót do pracy.] Powiedz mi, jak ty sobie to wyobrażasz? Zostałem bez pracy i teoretycznie bez środków na utrzymanie. [Spytał łagodnie, a nawet pogodnie, nie przestając się uśmiechać. Wizja szczęśliwego pomieszkiwania u Doriana nie wydawała mu się realna.]

Rozumiem więc, że nie masz nic przeciw temu, by nie wracać do tego zakazanego... [Musiał na chwile przerwać, gdyż rozdzwonił się jego telefon. Sięgnął po aparat, leżący na skraju ławy. Na szczęście był to tylko sms od Michaela, że jest ok. Uśmiechnął się do ekranu telefonu i wyłączył wiadomość.] Rozumiem, że rzucasz prace w klubie. [Bardziej stwierdził niż zapytał. Złapał za miseczkę z płatkami i zaczął jeść, siadając tak, by widzieć doskonale chłopaka i każdą jego reakcje.] Nie powiem, że mnie to nie cieszy. Czy to było jedyne źródło twojego utrzymania? [Och, musiał rozeznać się całkiem w sytuacji, skoro Rage pytał go o plany i zamiary względem jego życia. Pochłaniał płatki z zawrotną prędkością. Zastanawiał się też, jak zmusić Rage'a, by zjadł śniadanie i co mu na to śniadanie zaserwować. Wyjście było jedno - spacer do sklepu. Ale to później, po skończonej rozmowie.]

Nie jedz tak szybko, bo się udławisz… [Parsknął w kubek widząc popęd Doriana w jedzeniu płatków. Nie chciał, by się zadławił.] Owszem, to było jedyne źródło mojego utrzymania, plus oczywiście oszczędności, które mi się powoli kończą, a które zbierali mi rodzice, odkąd się urodziłem. I nie… Nie mam zamiaru wracać do tamtej pracy, skoro ci to przeszkadza, dlatego pytam cię o rozwiązanie tego problemu. Mogę sprzedać mieszkanie, ratując twoją nerkę, którą obiecałeś mi oddać… [Parsknął jeszcze głośniej i pokręcił głową. W tej sytuacji, słowa chłopaka wydały mu się zabawne, zwłaszcza, że wspomniał wtedy o swoim penisie. Rage upił łyk kawy i odstawił kubek. Również odwrócił się w stronę malarza, podciągając nogi pod uda. Oparł łokieć o zagłówek kanapy i wsparł głowę na dłoni, wpatrując się w twarz swojego chłopaka i w jego pochłaniające płatki usta.]

Mieszkanie jest rozumiem twoje. [Dorian odstawił pustą miseczkę na tackę, złapał się za kawę. Miał na nią chęć po śniadaniu, więc dlaczego miałby sobie odmawiać. Wpatrzył się w chłopaka z poważną miną i zastanowił przez chwilę. Nie odezwał się słowem, jedynie popijał kawę i myślał. Słowa, jakie wydobyły się z jego ust musiały poczekać, aż kubek będzie pusty, a Dorian podniesie się z kanapy, pochyli nad Ragem stając za nim i kładąc mu dłonie na ramionach, ucałuje go w skroń.] Zbieraj się, jedziemy po twoje rzeczy. [Nie czekał na odpowiedź, czy reakcje. Po prostu odwrócił się na pięcie i ruszył do sypialni z zamiarem przebrania się w coś, w czym mógł się pokazać poza domem. Rage nie wiedział, że Dorian nie widzi problemu, w jego braku środków do życia. Ba! On nawet nie wiedział o tym, że Dorian sam na siebie zarabia i dodatkowo dostaje pieniądze od rodziców. Niemniej, malarz nie miał zamiaru teraz mu tego opowiadać. Teraz miał chęć na działanie.]

3 komentarze:

  1. Seks, jak zawsze gorący, ale i czuły. Nadal nie mogę przetrawić braku lubrykantu. Rage po czymś takim jest obtarty. Ale obaj tak się śpieszą. :D
    Zamieszkają razem? Szybko trochę. Znają się kilka dni. Cóż, pożyjemy zobaczymy co z tego wyniknie. Między chłopakami rodzi się silna więź i to mi się podoba. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie tak jak Luanie nie podobał się brak lubrykantu. Nie wiem czy jakikolwiek seks wynagrodzi chodzenie przez tydzień z bolącym tyłkiem. Takie rany bardzo wolno się goją.
    Nie mam pojęcia jak oni mają zamiar rozwiązać sprawę pracy dla Rage. Na jego miejscu nie chciałabym się aż tak uzależniać od swojego chłopaka. Z tego co napisałyście wynika, że nie tylko będą razem mieszkać, ale także pisarz będzie na jego utrzymaniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie tam brak dodatków nie przeszkadzał. Skoro lubią brutalny seks, to ich sprawa. A moim zdaniem, dodaje to scenom pazura. Tak, zdecydowanie lubię to xD
    Hm, faktycznie wychodzi na to, że zamieszkają razem. Ale mam przeczucie, że Rage nie pozwoli na to, by być czyimś utrzymankiem. Wcześniej, czy później znajdzie pracę. I mimo tego, że nie znają się długo, to nie wydaje mi się to złym pomysłem. W senie wspólne mieszkanie.
    Czy mi się wydaje, czy Dorian ma jakąś jesio tajemnicę? ;>
    Taak, zgadzam się, że rodzi się między nimi silna więź. Ale u nich była ona prawie od początku. Przynajmniej pod pojęciem pożądania. xD Ale to moje zdanie.
    Brawo! Po raz pierwszy zakończenie jest zrozumiałe!
    Nie, żeby tamte mi się nie podobały! Ale to, hm, to jak zakończenie dobrego serialu. xD

    OdpowiedzUsuń