[Gdyby odczuwanie przyjemności było karalne, Michael musiałby za tych
kilka chwil spędzić wieki w celi. Było mu tak cholernie dobrze i czuł się tak
bardzo pożądany. Zdawał sobie sprawę z tego, że za chwile straci kontrole. Wiedział,
że przy fotografie może sobie pozwolić na całkowity luz i poddanie się czystej
przyjemności z poczynań chłopaka. Usta, które tak szczelnie otulały jego szalejącą
od doznań męskość, były gorące i zachłanne. Jego ciało reagowało na każdy,
nawet najmniejszy ruch warg Jamesa i każde, najdelikatniejsze muśniecie jego
języka. Drżał. Całym sobą pragnął, by James odczuwał wszystko wraz z nim, ale
powalony niespodziewaną śmiałością partnera i zniewolony przez rozkosz, która rozchodziła
się falami po jego ciele, nie był w stanie nic zrobić. Nie panował nad swym
ciałem. Od chwili, gdy usta Jamesa posiadły we władanie jego członka, Michael
nie kierował ciałem, bo ono nastawione jedynie na bolesne, acz niesamowicie
przyjemne oczekiwanie spełnienia, żyło własnym pięknym życiem.]
[James się nie spieszył. Sam był rozbudzony do granic możliwości,
jednakże nie tracił nad sobą panowania. Rozkoszował się delikatnością penisa,
którego miał w ustach. Zachłannie aczkolwiek dokładnie otulał go swoimi wargami
w miarowym tempie, jakie sobie narzucił. Pulsowanie, które czuł pod swoim
językiem było przyjemne. Wiedział, czego się może spodziewać. Chciał tego. Jego
wolna dłoń drapała Michaela po udzie, a od czasu do czasu z gardła fotografa
wyrywało się ciche mruczenie, które dostarczało jeszcze więcej przyjemnych
wibracji męskości Michasia. James się bawił. Doskonale wiedział, kiedy zwolnić
i przyspieszyć, chociaż daleko mu było do perfekcjonizmu. W końcu jednak
jeszcze szczelniej otulił ustami członka i przyspieszył tempo, by świadomie
doprowadzić tancerza do samego, upragnionego końca.]
[Nawet, gdyby bardzo chciał i starał się ze wszystkich sił, by odwlec
chwilę, w której osiągnie spełnienie, nie miał szans. James, pozostając
stuprocentowym mężczyzną znał doskonale męskie ciało. Wiedział, jak ma postąpić,
by Michaś nie miał nawet odrobiny szansy na powstrzymanie swego organizmu od
uniesienia. W kilka chwil po tym, jak James przyspieszył, rozpalony do czerwoności
tancerz stracił zupełnie kontakt z rzeczywistością. Jeżeli jeszcze chwilę wcześniej
obiecywał sobie w duchu, że nie pozwoli, by jego nasienie wystrzeliło w usta
Jamesa, to w momencie, gdy jego męskość eksplodowała, porywająca ze sobą każdą cząsteczkę
jego ciała, nie był w stanie zapanować nad orgazmem i wycofać się. Zwyczajnie
nie dał rady. Świat dookoła zawirował w szaleńczym tempie, w uszach mu zaszumiało,
a serce o mały włos nie wyrwało się z piersi, gdy szarpnął nim potężny spazm spełnienia,
wyrywając z jego piersi rozkoszny jęk błogości. Zaciśnięte powieki pulsowały
wraz z męskością w ustach fotografa, a palce wbijały się w łóżko, szukając
sposobu na przedłużenie tej chwili w nieskończoność.]
[Odsunął usta, kiedy tylko poczuł, jak Michael w nich eksploduje.
Pozwolił by nasienie, które chcąc nie chcąc znalazło się w jego ustach,
spłynęło po języku i wnętrzu na zewnątrz. Część połknął dość mechanicznie, ale
nie sprawiło mu to większego problemu. Odetchnął głęboko, przymykając oczy i
oblizując wargi po pozostałości, po czym oblizał również malejącego w jego
dłoni członka. Masował go dłonią nieprzerwanie nawet, kiedy ułożył się wygodnie
z głową na brzuchu tancerza. Spoglądał na jego męskość i swoją dłoń pół
otwartymi oczami. Uśmiechał się. Uśmiechał się w zadowoleniu ze spełnienia
chłopaka i w swojej dumie. Z każdym najmniejszym krokiem, większym krokiem, za
każdym razem czuł się mocniej napełniony przyjemnym uczuciem mentalnego
spełnienia. Uwielbiał to robić. Uwielbiał sprawiać Michasiowi przyjemność i dla
niego był wstanie przełamać wszystkie opory, byleby tylko chłopakowi było
dobrze, jak w tamtej chwili, a nawet lepiej, jak planował za jakiś czas.
Przesunął dłoń po jego ciele – od brzucha, aż po kolana, głaskając każdy
kawałeczek i czekając, aż tancerz rozluźni się całkiem i dopuści do siebie myśl
o tym, co się właśnie stało tak, jak dopuścił ją do siebie James.]
[Nie chciał wracać do rzeczywistości. Nie chciał, bo w ramionach
Jamesa było mu tak niebotycznie dobrze i tak bezpiecznie. Jego ciało wracało
wolno do stanu, w którym Michael był w stanie je kontrolować. Odprężał się i zaczynał
oddychać w miarę normalnie. Wracał z krainy spełnienia do krainy...] Chodź tu
do mnie. [Mruknął, wyciągając dłonie i układając je na ramionach chłopaka.] Chodź,
proszę. [Miał przemożną ochotę poczuć go na sobie. Chciał, by fotograf otulił
go swoim ciałem i pozwolił, by Michaś mógł odpłacić się za doznania
podarowaniem mu niemal takich samych. Nie mogło być tak, że sam zaznawał
rozkoszy. Tak się nie godziło. Nie wyobrażał sobie, że mógłby zostawić Jamesa w
stanie emocjonalnego uniesienia, nie pomagając mu w dojściu do spełnienia. Ten
facet był teraz jego światem. To właśnie do takiego świata powracał. Do świata pełnego
Jamesa i tylko Jamesa. Uśmiechnął się rozkosznie i czekał.]
[Nie mógł mu odmówić, więc wyciągnął się mocno, po czym przygryzł
delikatnie skórę na brzuchu Michaela i podciągnął się, by przytulić się do
niego. Czuł się tak błogo, jakby sam przed chwilą się spełnił, a rozleniwienie
docierało do jego ciała ze zdwojoną siłą. Objął go ramieniem i oplótł nogą,
ziewając miękko w jego pierś. Jeszcze raz oblizał usta, a na samo wspomnienie
poczuł ciarki, przechodzące delikatnie po plecach.] Mówiłem ci już, że cię
uwielbiam? [Spytał cicho, przymykając oczy. Odetchnął głęboko, zaciągając się
zapachem chłopaka i potarł policzek o jego tors kocio. Pierwszy raz w życiu
czuł się tak dobrze, a przecież tak właściwie, jak i poprzedniego razu na
początku, to nie jemu sprawiano przyjemność.] Mógłbym tak całą noc… I dzień, a
potem jeszcze raz…
Nie mówiłeś. [Michael uśmiechnął się jeszcze rozkoszniej, przygarniając
do siebie Jamesa i oplatając go swymi spragnionymi bliskości ramionami. Był w siódmym
niebie, gdy słyszał głos Jamesa, przemawiający do niego w ten łagodny i pełen uczuć
sposób. Zbliżył usta do ucha chłopaka, kiedy tylko ten znalazł się z nim na
tyle blisko i wyszeptał, choć przecież nie było nikogo, kto mógłby ich usłyszeć.]
To najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek słyszałem. Nie potrafię mówić, tak pięknie,
ale wiem, co czuje i wiem, że nie chce już nigdy czuć się inaczej. [Musnął
ustami płatek ucha fotografa. Przejechał po jego brzegu językiem, zjeżdżając
nim na szyje i odszukując miejsce, gdzie tuż pod skórą szalała tętnica Jamesa. Przytknął
do skóry gorące usta i mruknął niczym dziki, zniecierpliwiony kociaczek.] Chcę,
żebyś poczuł się tak, jak ja. [Mruknął, drażniąc skórę chłopaka swymi
rozedrganymi ustami.] chciałbym, żebyś stopniał pod moim dotykiem tak... Jak...
Ja... Pod twoim. [Między kolejnymi słowami na szyję Jamesa spływał kolejny, gorący
pocałunek. Michael zebrał się w sobie i spróbował zmusić fotografa, by ten odwrócił
się na plecy.]
[Był tak przyjemnie zmęczony, a jednocześnie tak rozpalony, że nie
sprzeciwiał się. Nie zdziwił się nawet, kiedy Michael wprost powiedział, że się
chce odwdzięczyć. Kiedy odwrócił się na plecy, przyciągnął do siebie chłopaka i
przytulił, by czuć jeszcze przez chwilę jego ciepło na sobie, nim dokona
spustoszenia spełnieniem, którego James był bliski. Myśl, że to męskie usta
będą mu sprawiać przyjemność, przykrywała myśl, czyje to w ogóle będą usta.
Znał przecież doskonale ich smak na swoich. Wiedział, jakie potrafią być gorące.
Pogłaskał Michasia po włosach, które przeczesał palcami, ale nie odpowiedział
mu. Uśmiechem wyjawił, że zgadza się dosłownie na wszystko. No może prawie na
wszystko, ale na pewno na to, co chodziło tancerzowi po głowie. Otworzył oczy i
spoglądał na jego twarz z zaciekawieniem, mając nadzieję, że taki ciekawski
wzrok w niczym nie przeszkodzi.]
[Przytulił się, oczywiście, że się przytulił, gdy James tego chciał.
Nie mógł odmówić sobie tej przyjemności. Wtulał się w chłopaka z rozkosznym
poczuciem władzy nad nim i nad tym, jak za chwilę będzie się czuł. Nie potrafił
mówić tak słodko, jak robił to James, ale potrafił dać mu przyjemność spełnienia.
Wiedział o tym doskonale. Odchylił się na moment i wpatrzył z uśmiechem w twarz
chłopaka. Przesunął palcem po jego policzku, przechylając głowę niczym
zaintrygowany czymś szczeniak, po czym przesunął dłoń na kark fotografa i wpił
się brutalnie w jego usta. No, może brutalnie w wykonaniu Michasia, to nie było
faktycznie brutalnie, ale na pewno nie był to przesycony romantycznością,
delikatny pocałunek. Wręcz odwrotnie. Całował Jamesa z pasją godną rekordu Guinnessa.
Całował go tak, jakby był spragnionym wody wędrowcem po czterdziestu dniach wędrówki
po pustyni, a jego usta jedynym źródłem w zasięgu. Całował całym sobą, ocierając
się ciałem, o ciało chłopaka i pobudzając tym samym nie tylko jego, ale i
siebie samego. Całował, aż do chwili, gdy zabrakło mu powietrza w płucach i musiał
się przemoc, by oderwać się od źródełka i zaczerpnąć powietrza. Wówczas to zsunął
się ustami na szyje chłopaka. Nie całował go jednak. W zamian za to, zarysował nieokreślony
szlaczek koniuszkiem swego wilgotnego języka, prowadzący przez obojczyk, aż do
jednego z sutków chłopaka, na którym zacisnęły się pieszczotliwie usta Michaela,
zasysając się na moment i drażniąc go ostrożnie zębami.]
[Westchnął głęboko, uwolniony od ust, które dały mu niewyobrażalną
przyjemność, a które jednocześnie zabrały mu niespodziewanie oddech. Biodra
Jamesa wysunęły się, kiedy Michaś się o nie ocierał i same oddały drażniący i
pobudzający dotyk. Tancerz mógł czuć, że w pidżamowych spodniach fotografa
mieści się niespełniony, sztywny do granic członek, który przy każdym ruchu
wbijał się w jego ciało coraz mocniej, jakby chciał przebić się na drugą stronę
miękkiej skóry. Jako, że trzymał nadal, na tyle ile mógł chłopaka w swoich
ramionach, to kiedy poczuł na swoim sutku jego zęby, aż jęknął mimowolnie i
przymknął oczy, wbijając palce w plecy tancerza dość mocno.]
[Kto by się przejmował palcami w plecach? Na pewno nie Michaś, któremu
tylko jedna myśl świtała w głowie. Miał zamiar doprowadzić Jamesa do szaleństwa
rozkoszy i nie miał zamiaru odpuszczać. Pieszcząc nadal sutek chłopaka i przenosząc
się po chwili na jego brata bliźniaka, zsunął dłonie po ciele chłopaka i odnalazł
gumkę od spodni. Oderwawszy się od przecudnie twardniejących sutków, podążył językiem
przez brzuch chłopaka, zdejmując z niego spodnie coraz niżej, gdyż coraz niżej sięgały
jego ręce podczas, gdy całe ciało zsuwało się między nogami fotografa. Michael
nie zatrzymał się nawet na chwilę. Nie zawahał się. Nie zastanowił. Wiedział,
co robi i wiedział, co ma zamiar zrobić. Pozostawiając spodnie chłopaka gdzieś
na wysokości jego łydek, okrążył językiem jego krocze, uważając, by nie dotknąć
podrażnionej niemal do granic męskości. Całował uda Jamesa. Muskał je językiem
i delikatnie masował dłonią jego jadra. Uśmiechał się, kiedy na chwile podniósł
głowę, by spojrzeć na reakcje fotografa. Wiedział, zdawał sobie sprawę z tego,
że igra z ogniem. Ale wiedział też, jak rozkoszne jest takie wyczekiwanie i jak
upojna staje się wtedy chwila, gdy nareszcie doczeka się pierwszego muśnięcia
na członku.]
O boże… [Wyrzucił z siebie, jak tylko poczuł blisko męskości język
chłopaka. Wysunął biodra w jego stronę, nie mogąc się opanować przed tym, a
palcami dłoni przeczesywał jego włosy machinalnie i gorączkowo. Michael mógł
widzieć, jak twarz Jamesa nabiega krwią od rozchodzącego się po jego ciele
pożądania, szukającego ujścia. Mógł widzieć, jak każdy mięsień fotografa napina
się w oczekiwaniu i walce, by dotrwać do samego końca tej przyjemności, a nie
zafiniszować w jej trakcie, gdy tak naprawdę na dobre się jeszcze nie zaczęła.
Jeszcze nigdy nie był tak traktowany. Z taką czcią? Czułością? Sam nie
wiedział, ale było to zupełnie różne i bardziej niezwykłe od tego, co już
zdążył w swoim życiu doświadczyć. Emocje prawie, że rozsadzały go do wewnątrz,
powodując, że gardło samo szykowało się do kolejnych jęków.] Michael, proszę…
[Wyszeptał, zaciskając powieki i jednocześnie nieco mocniej palce na włosach
chłopaka.]
[Michaś posłał chłopakowi lisi uśmiech , przesuwając koniuszkami
palców po jego udach i podążając nimi na brzuch, by zaraz wrócić i zsunąć się
na pośladki. Wówczas to pochylił głowę i podrażnił końcem języka czubek męskości
fotografa. Delikatnie, niczym najwspanialszego loda na świecie. Okrążył go
kilka razy i dopiero wtedy otulił swymi miękkimi, gorącymi wargami zsuwając się
w dół i pozwalając, by cała męskość chłopaka znalazła się we wnętrzu jego ust.
Palce zacisnęły się lekko na pośladkach chłopaka, a z pełnych ust Michaela wyrwało
się rozbrajające jękniecie, pełne uznania i pochwały dla smaku i faktury skóry
na członku w jego ustach.]
[Po pokoju poniósł się dźwięk głęboko i spazmatycznie wciąganego
powietrza. James nie potrafił już bardziej hamować się przed tym, by nie
słyszał go cały blok. Z niemalże rozdzierającym gardło jęknięciem opadł na
poduszki, kiedy już jego męskość odnalazła się w wilgotnym wnętrzu ust Michaela.
Nie był w stanie się nawet poruszyć, pomimo tego, że biodra chciały się
wyginać, by penis mógł jeszcze głębiej wniknąć między wargi chłopaka. Gdyby
teraz ktoś sprawił, że tancerz musiałby to przerwać, to James zabiłby tę osobę,
nie patrząc czy to ojciec, czy brat, czy siostra, czy nawet Rage. Jego dłonie
zatrzymały się na karku Michaela, a James ostatkami sił powstrzymywał się, by
nie docisnąć jego głowy jeszcze bliżej siebie.]
[Michael nie miał zamiaru przerywać. Wręcz przeciwnie. Zachęcony tak
prawdziwą i gwałtowną reakcją Jamesa, zacisnął usta szczelniej na jego męskości
i przesunął powoli w górę, by na chwilę zatrzymać się tam i zassać, okrążając żołądź
językiem kilkakrotnie. Po chwili zjechał ponownie do samej nasady męskości chłopaka
pozwalając, by ta ocierała się o jego zęby i zatrzymywała na podniebieniu.
Chłonął smak, jaki zawładnął jego ustami, wraz z ugoszczeniem w nich członka
Jamesa. Chłonął jego bliskość i każdy jego napięty mięsień sprawiał mu
niewypowiedzianą przyjemność. Wsunął dłonie pod pośladki chłopaka i zaciskał je
miarowo za każdym razem, gdy jego usta zjeżdżały do nasady penisa, a rozluźniał,
kiedy powracał na czubek, by podrażnić go łaknącym rozkoszy językiem. Michaś wiedział
co robić, by chłopak stopniał. Wiedział, jak sprawić, by stracił kontakt ze światem
dookoła. I właśnie do tego chciał doprowadzić.]
[Jeszcze chwila i był gotowy wręcz krzyknąć z rozkoszy, jaka owładnęła
całym jego ciałem. Usta Michasia były tak sprawne i tak zaznajomione z tym, co
robiły, że nie mógł już dłużej w sobie trzymać wulkanu spełnienia. Wybuchł
wprost w sam środek gorących warg tancerza, a jego biodra szarpnęły się w górę
bezwładnie, kiedy wyrzucał z siebie kolejne porcje gorącej spermy.] Kocham cię,
o boże, kocham… [Wyjęczał, zaciskając palce wręcz brutalnie na karku chłopaka.
Nie potrafił tego kontrolować, to było od niego silniejsze, a orgazm jeszcze
lepszy od poprzedniego, jaki zapewnił mu tancerz. Poczuł pod powiekami palące,
słone, niewielkie łzy i zrozumiał. Przez jego głowę i ciało, wraz ze spełnieniem
przetoczyła się fala głębokiego zrozumienia dla emocji, które widział na twarzy
chłopaka i które niegdyś spowodowały łzy w jego oczach. O tak, teraz mógł
powiedzieć, że kolejny raz zaznał czegoś wspaniałego, nawet lepszego niż sam
dotyk dłoni Michasia, chociaż ten równie mocno powodował, że James odpływał.
Uwielbiał go, uwielbiał tego chłopaka. W tamtej chwili każdym skrawkiem swojego
przepełnionego żarem ciała.]
[Michael zatrzymał się na ułamek chwili czując, jak nadchodzi spełnienie
Jamesa. Kiedy nadeszła ta oczekiwana chwila, bardzo wolno przesunął ustami w górę
po pulsującej spazmatycznie męskości, wysysając z niej i połykając świadectwo spełnienia,
aż do ostatniej kropelki, jaka mogłaby tam gdzieś pozostać. Uwolniwszy członek chłopka
z władzy swych ust, ucałował go jeszcze na pożegnanie i powędrował
sporadycznymi pocałunkami w górę, po jego ciele, by móc ułożyć się na chłopaku
wygodnie i wtulić się w niego, oplatając go ramionami w gorącym, dającym
ukojenie uścisku.] Jesteś wspaniały. [Mruknął w szyję chłopaka, do której po
chwili przytulił palące żarem usta i przytrzymał przez dłuższa chwilę, by czuć,
jak w tętnicach szaleje krew.] Cudowny... [Westchnął po jakimś czasie, przymykając
na chwilę oczy i chowając twarz w zagłębienie nad obojczykiem fotografa. Było
mu dobrze. Bardzo, bardzo dobrze.]
Nie… Nie ja… To ty. [Zamruczał w odpowiedzi z pełnym przekonaniem. Jak
tak dalej pójdzie, to nie będą robili nic innego, tylko wyznawali sobie
czułości. James chciał je wyznawać, nie miał nic przeciwko temu. Nie musiał
nawet słyszeć ich od Michaela, chociaż pochłaniał je równie mocno, co był
wstanie wszystko inne pochłonąć. Niemniej jednak miał wielką ochotę go wynosić
ponad niebiosa i wszystkich świętych za doznania, jakie powodował chłopak w nim
powodował. Po dłuższej chwili, kiedy jeszcze wyrównywał swój oddech, otworzył
oczy i spojrzał w dół na twarz niego z nieskrywaną, aczkolwiek jeszcze nie chorobową
fascynacją w spojrzeniu zielonych tęczówek. Pogłaskał go po nagrzanych plecach,
po karku, a w końcu uniósł podbródek, by ucałować pracowite wargi delikatnie w
podziękowaniu.]
[Michael odwzajemnił pocałunek z chęcią. Podobało mu się spojrzenie
Jamesa, choć nie do końca wiedział, co takiego się w nim kryje. Na chwile odwrócił
spojrzenie od chłopaka i zerknął na walające się po całym łóżku koszulki i inne
części garderoby, jakie szykował dla fotografa do sesji. Z uroczym uśmiechem poprawił
się tak, by leżeć na Jamesie i opierać się brodą, na splecionych na jego piersi
dłoniach.] Nadal masz chęć na sesje? Bo wiesz, ja bardzo chętnie zrobię ci
kilka gorących fotek, ale nie wiem, czy nie skończymy tego dokładnie w taki sam
sposób, jak przed chwilą. [Zadziorność w spojrzeniu Michaela mogłaby posłać na
kolana nawet najbardziej zatwardziałego heteryka. Chłopak potrafił czasami spojrzeć
w taki sposób, że nie było na świecie takiego twardziela, który nie uległby mu
i nie zgodził się na cokolwiek, co chciałby młody.] Nie mowie, że nie podoba mi
się takie spędzanie czasu z tobą, bo bardzo mi się podoba, ale nie wiem, czy
twoje serduszko jest w stanie wytrzymać tak dużą dawkę podniecenia. A uwierz, że
nie mam zamiaru tracić Cię nim jeszcze całkowicie cię nie poznałem i nie sprawiłem,
że nie myślisz o niczym poza mną. [Roześmiał się dźwięcznie, wspinając się
ponownie w górę, by dosięgnąć ust chłopaka.] Mój... [Mruknął, nim pocałował go
czule i bardzo delikatnie.] Tylko mój.
A skąd wiesz, że nie myślę? [Wyszeptał zaraz po pocałunku i uśmiechnął
się delikatnie, wręcz niewinnie. Myślał o nim tak mocno, że czasami zapomniał
myśleć o tym, co powinien był zrobić. Przyglądał się twarzy Michaela z tym
niewinnym uśmiechem. Głaskał go kciukiem po policzku powoli, zataczając
łaskoczące kółeczka i czasami trącając jego nos. Po chwili znów westchnął i
pokiwał lekko głową, przytakując.] Twój Michaelu, twój. [Dodał i powrócił do
tego, co przerwał chłopak, nim zacznie się rozwodzić nad prozaicznymi czynnościami,
które mieli dzisiaj robić. Oddał poprzedni pocałunek równie miękko i równie
krótko tak, by Michaś mógł tylko poczuć zalążek pasji, z którą równie dobrze
James mógł go pocałować, a czego nie zrobił, odrobinę się z nim drocząc. Już
chciał zacząć wywód na temat sesji, którą owszem mogliby dokończyć i drugi
wywód na temat rewelacyjnego stanu swojego serca, jednakże ciszę oczekiwania
przerwał niepokojący dźwięk. Dźwięk otwieranych kluczem, wejściowych drzwi.]
"Kocham cię, o boże, kocham…"
OdpowiedzUsuń" Tylko mój."
Zaczęłam tymi dwoma cytatami, bo nie sposób przejść obok nich obojętnie. Znów się wzruszyłam. Uff.
Jak ja ich kocham. Są cudowni, delikatni, tacy oddający się sobie w pełni. Dziewczyny, wiedzcie, że teraz z upragnieniem czekam na ich pierwszy raz, na cudowne pierwsze chwile Jamesa z chłopakiem i tak jakby pierwszą czułą noc, dzień, cokolwiek, Michaela. :DD
A na koniec to czułam, że ktoś przyjdzie. Pytanie tylko kto to jest. :D
Macie szczęście, że mimo przerywania rozdziałów w takich momentach, potraficie na nowo wzbudzić emocje dalszym rozwojem sytuacji!
OdpowiedzUsuńHaha, no tak, Michaś nie mógł pozostać obojętny na doznania, jakich doświadczył za pomocą ust Jamesa. Taaak. :D
Oni sobie nie szczędzą czułości... to takie słodkie! I tulają się i pieszczą... no ach!
Dobra, czekam, aż będą mieć za sobą ten swój pierwszy, wspólny raz, przyznaję. xD
Tak mi się wydaje, że oni się dzielą władzą. W sensie, że nie zawsze jeden dominuje, a robią to na zmianę.
'No, może brutalnie w wykonaniu Michasia, to nie było faktycznie brutalnie, ale na pewno nie był to przesycony romantycznością, delikatny pocałunek.' - Podoba mi się ten tekst, to na prawdę dobry tekst! Serio, rozbawiło mnie to! xD
Ekhm... Michaś może i jest dobry, ale do Boga bym go nie porównywała. Jest jeden Michaś Bóg i na więcej się nie zgadzam. Koniec kropka, o!
Okej, dobre zakończenie. Pomijając fakt, że ktoś ich zaraz nakryje, a my nie wiemy kto!
Znaczy, pierwsze co się na myśl nasuwa, to ojciec James'a, ale jakoś nie jestem przekonana... KTO TO BĘDZIE?
Mendy jedne, czekać znowu każą. Ech,ech.
Ja się tylko zastanawiam czy tata Jasona nie jest bi... tak ze wszystkiego chce zrobić yaoi xD ;p
OdpowiedzUsuńJamesa słoneczko, Jamesa. :)
UsuńYaoistka, zajrzyj w Postacie i poczytaj opisy.^^
UsuńLuana ma rację. Często te najprostsze słowa najlepiej oddają ludzkie emocje. Mnie też ogromnie podobało się zadnie,, Tylko mój - Twój Michaelu, twój”. To było naprawdę piękne.
OdpowiedzUsuńKto tam dobija się do drzwi w nieodpowiednim momencie? Czyżby to zaginiony na kilka rozdziałów tatuś Jamesa?
Mam jednak małe ale. Czegoś w tym opowiadaniu zaczyna coraz bardziej mi brakować. Dajecie tu wspaniałe opisy uniesień, uczuć, seksu, ale przecież życie nie składa się tylko z tego. Gdzie się podziała zwykła fabularna akcja? Te wszystkie drobiazgi, które składają się na nasz świat. Mam często dziwne wrażenie, że bohaterowie są zawieszeni w pustce, a poza nimi nie ma już nic. Wydaje mi się, że za bardzo eksponujecie część emocjonalną, a zbyt pomniejszacie wszystko inne. To tylko moje refleksje. Zupełnie się nie znam na pisaniu w parach. Może tak po prostu ma to wyglądać.