piątek, 21 lutego 2014

Kolya II

[Powoli wstawał świt, a wraz z nim z kanapy ściągnął się mężczyzna, który odprowadzał do domu Thomasa. Kiedy tylko doprowadził chłopaka do swojego mieszkania na poddaszu jednej z kamienic, rozebrał go do spodenek i ułożył we fioletowej, satynowej pościeli. Sam zaś udał się na kanapę. Wolał nie kusić losu, ale wiedział też, że skończy się to bólem karku, z którym w rzeczy samej się obudził. Po dość długim prysznicu, włączył muzykę i zajął się robieniem kawy. Od czasu do czasu zerkał do sypialni, aby sprawdzić, czy chłopak się nie obudził. Muzyka, która płynęła z głośników wieży była spokojna, ale miała mocne brzmienie – zupełnie różne od tego, które na co dzień rozlegało się w klubie. Mężczyzna zasiadł na kuchennym stołku, przy wysepce i zajął się przeglądaniem gazety, jaka codziennie rano bez względu na dzień była mu dostarczana. Zajął się również piciem mocnej, czarnej kawy, niesłodzonej, jaka miała postawić jego myśli w stan trzeźwości i gotowości do działania.] 

sobota, 8 lutego 2014

Kolya

 Wiem. Tak wiem, że Nas nie ma długo i nie wiem, kiedy się pojawimy. Zamierzamy jednak wrócić, choć sytuacja czasowa jest niestabilna. Moja przyjaciółka ma pracę dość pochłaniającą czas, a ja sama nie jestem w stanie stworzyć takiego cuda, albo kontynuować go. Aby nie było, że o Was nie pamiętam, zaśmiecę tego bloga (zamiast tworzyć nowego) nieco innym opowiadaniem, równie nieskończonym. Zajmie Was na jakiś czas mam nadzieję i liczę na trochu komentarzy. Opowiadanie nie poprawiane, pisane stylem gry, ale mam nadzieję, że to Wam w niczym nie przeszkodzi. Enjoy ^^

[Był piękny wieczór. Mężczyzna zmierzał do klubu, gdzie zarezerwował sobie miejsce już dużo wcześniej. Czekała na niego loża, którą lubił. Uwielbiał klimat klubu, do którego się wybrał, choć zawsze wchodził i wychodził samotnie. Nigdy też nie korzystał z usług kelnerów, więc po przekroczeniu progu klubu i przywitaniu się z ochroniarzem, który go doskonale znał, skierował swoje sprężyste kroki do baru. Tam na krótką chwilę oczekiwania przysiadł i zamówił drinka. Niczym szczególnym nie wyróżniał się z tłumu ludzi. Na jego dość przystojnej, ale nie zniewalającej twarzy malował się wczorajszy zarost. Na sobie zaś miał ciemne jeansy, jakąś ciemnofioletową koszulkę i jasną marynarkę. Przeczesał jasnobrązowe włosy i powiódł spojrzeniem po ludziach zgromadzonych w klubie. Do niektórych nawet uśmiechnął się, innym pomachał.]

piątek, 10 maja 2013

No cóż.

Blogi jednak będą tymczasowo zawieszone. Nie mówię, że do nich nie wrócimy, ale nie mam pojęcia, kiedy to nastąpi. Jeżeli mielibyście jakieś pomysły, tudzież chcieli mnie jakkolwiek zmotywować, możecie pisać na gadu. 

niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział LII [Rino]

Wrzuciłam rozdział. Nie jest idealny, nie jest cudownie poprawiony, ale nie mam serca, żeby Was dłużej przetrzymywać bez niczego. Mam nadzieję, że zdzierżycie go takim, jakim jest. Pragnę komentarzy i życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom Wesołych Świąt.
Enjoy ^^

Rino obudził się z samego rana w poniedziałek, wypoczęty i uśmiechnięty. Spał całą noc w jednej pozycji, ale nie przeszkadzała mu ona w zupełności. Kiedy otworzył oczy i spojrzał na Hiszpana, uśmiechnął się jeszcze szerzej i wtulił mocniej w jego nagie ciało. Nie chciał go budzić, wszak Flavio mógł spać do woli, ale musiał mu powiedzieć, że idzie do szkoły i kiedy będzie. Trącił nosem jego policzek i cmoknął w usta, chcąc jak najdelikatniej wyrwać mężczyznę ze snu. Pogłaskał go też po plecach delikatnie, po czym nawet podrapał, złośliwie zjeżdżając paznokciami na pośladek. Nie był podniecony, ani nawet rozbudzony, jak to bywało u nastolatków o poranku. Nie mógł sobie jednak odmówić podziwiania ciała Hiszpana dotykiem.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział LI

Jak widzicie rozdział jest nieco później, a to dlatego, że nie mam pojęcia, co większość z Was sądzi o kilku wcześniejszych. Brakuje mi Waszych komentarzy, tak więc nie mam pojęcia, kiedy pojawi się nowa notka. Zapraszam do komentowania.
Enjoy ^^

— Jesteś chwilami gorszy ode mnie. — Dorian uśmiechnął się do Rage'a dość promiennie, po czym, wymijając go w drodze do drzwi, podarował mu całkiem siarczystego klapsa. — Jeśli to nie dostawcy pizzy, to nie otwieram! — zawołał z rozbawieniem. Wiedział doskonale, kto to. Znał sposób pukania do drzwi Michaela. Jednak nie przeszkadzało to w podrażnieniu się z gośćmi. Uchylił drzwi, uśmiechnął się do chłopców, lecz zamiast ich wpuścić odwrócił się do pisarza i krzyknął:
— Kochanie! Rozbierać się! To tylko dozorca z ostrzeżeniem przed grasującymi szczurami! Możemy kontynuować!